Pokazywanie postów oznaczonych etykietą al Kaida. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą al Kaida. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 lipca 2014

Krótka historia sabotażu lotniczego - Air Algerie AH5017


Gdy samolot nagle rozpada się na tysiące kawałków nad jakimś zadupiem, pierwszym pytaniem jakie powinniśmy zadać, jest: kto był na pokładzie? W przypadku lotu Air Algerie AH5017, który rozbił się w zeszłym tygodniu w północnym Mali, odpowiedź jest dosyć zaskakująca. Na pokładzie było bowiem 33 francuskich wojskowych, w tym trzech funkcjonariuszy służb wywiadowczych. Tak się dziwnie złożyło, że tym samym lotem podróżował wysokiej rangi terrorysta z Hezbollahu (udający libańskiego biznesmena) i jego 19 ochroniarzy. Jeśli więc samolot zestrzeliła al-Kaida, to upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu - uderzyła i we Francuzów i w szyickich wrogów. Pytanie, kto jej ten lot wystawił?

***
Nie zapominajcie też o mojej książce  "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj).

środa, 11 czerwca 2014

Upadek Mosulu



Mosul, drugie pod względem ilości miasto w Iraku, zostało zdobyte przez ISIS (radykalną syryjsko-iracką organizację islamską, nie do końca słusznie łączoną z al-Kaidą). Iraccy policjanci i żołnierze uciekali porzucając broń , co jest oczywiście wielką kompromitacją zważywszy, że USA przeznaczyły na ich wyszkolenie i uzbrojenie 20 mld USD (rząd al-Malikiego jest trzecim największym odbiorcą amerykańskiej pomocy wojskowej). Nie uchroniło to ich oczywiście przed najgorszym, na ulicach miasta mnóstwo zwłok w mundurach - ofiar zasadzek organizowanych przez zaprawionych w bojach w Syrii terrorystów. W ręce ISIS wpadło 260 pojazdów wojskowych . Organizacja zagraża teraz instalacjom naftowym na północy Iraku, kontroluje oba brzegi Tygrysu i Eufratu, ma w swoich rękach Faludżę i zdobywa kontrolę nad Diyalą. Może więc rozpocząć ofensywę na Bagdad z trzech kierunków - pytanie tylko czy jej taka ofensywa się opłaci. Wszak Bagdad to ogromne, wielomilionowe miasto z dużą szyicką (a więc wrogą) populacją. Okupacja Bagdadu będzie dla nich czymś nie do przełknięcia. Pójście na północ w stronę Kirkuku, to starcie z kurdyjskimi milicjami a także wejście na kurs kolizyjny z Turcją robiącą świetne naftowe interesy z irackim Kurdystanem. Siły ISIS - szacowane w całym Iraku na zaledwie 6 tys. ludzi - może więc stać jedynie na konsolidację zdobyczy, czyli własnego quasi-państwa po obu stronach syryjsko-irackiej granicy.

\

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że ISIS, a przynajmniej jej odłam syryjski jest mocno zinfiltrowana, jeśli nie sterowana przez assadowską bezpiekę (o czym już wcześniej pisałem na tym blogu). Czyżby więc kolejna operacja specjalna wymknęła się spod kontroli? Czy też daje o sobie znać tradycyjna syryjsko-iracka rywalizacja (Syrii, czyli lokalnemu państwu zbójeckiemu, nigdy nie zależało na silnym Iraku)?

poniedziałek, 10 lutego 2014

Syria: ISIS sterowana przez bezpiekę Assada?


Niedawno doszło do bardzo kuriozalnego zdarzenia: Ajman az-Zawahiri, przywódca al-Kaidy odciął się od skrajnej, islamskiej organizacji ISIS - walczącej o zbudowanie kalifatu w Syrii oraz Iraku (tej samej, która kilka tygodni temu opanowała prowincję Anbar). ISIS "nie spełnia warunków franczyzy", jest "zbyt radykalna" nawet jak na standardy al-Kaidy. Prawdziwym powodem jest zapewne jednak głęboka infiltracja ISIS przez syryjską bezpiekę.

Kilka dni wcześniej, Michel Kilo, syryjski dysydent zmagający się z Assadami już od lat '80-tych (najpierw jako komunista, później jako liberał), członek władz świeckich ugrupowań opozycyjnych, stwierdził podczas konferencji pokojowej w Genewie, że posiada dowody na pracę kilku dowódców ISIS dla bezpieki. Tymi dowodami są ich wspólne zdjęcia z Assadem - zrobione w czasie, kiedy występowali oni jako kadrowi, umundurowani funkcjonariusze bezpieki. Rebelianci przechwycili też część komunikacji radiowej pomiędzy nimi a bezpieką. Dowódcy ISIS byli tam instruowani m.in. kogo porwać, kogo zabić, gdzie dokonać zamachów. Terroryści z ISIS zyskali złą sławę porywając, torturując i zabijając aktywistów konkurencyjnych świeckich oraz islamskich ugrupowań walczących z Assadem od początku rewolucji. Już wcześniej na tym blogu wspominałem o transakcjach naftowych pomiędzy ISIS a władzami w Damaszku.

Za chwilę odezwą się obrońcy Assada wskazujący, że to niemożliwe, by taki "Katechon" wspierał islamskich terrorystów mordujących Syryjczyków. Przypominam więc, że: a) Prowokacja oraz infiltracja jest integralną częścią walki z różnego rodzaju ruchami wywrotowymi. Do klasyki należy np. tworzenie tzw. band pozorowanych. Trudno się spodziewać, by w tak nasyconym bezpieką państwie jak assadowska Syria takich metod nie znano i nie stosowano b) By prowokacja się udała, ktoś się musi na nią złapać. A jak widać ISIS dobrze się wstrzeliła w trend. Nie tylko prowokatorzy w jej szeregach podrzynają gardła zakładnikom. Robią to też zwykli islamscy fanatycy, święcie przekonani, że walczą o Kalifat. c) Assad wielokrotnie pokazał, że jest skłonny wspierać islamskich terrorystów (Irak, Liban, Jordania, Izrael) i że los zwykłych Syryjczyków mu wisi. On i jego ludzie są psychicznie przygotowani do przeprowadzenia takiej misternej prowokacji. I do tego, by porzucić ISIS i pójść na porozumienie z bardziej umiarkowanymi rebeliantami.

czwartek, 23 stycznia 2014

Syria: Assad, al-Kaida, FSA - trójkąt zależności


Powyżej: Baszar Assad, w genderowo-tęczowych kolorach chyba nie przypadł do gustu syryjskim homofobom...

Ilustracja muzyczna: Elfen Lied: Lilium (Music Box)

Truizmem jest napisać, że konflikt w Syrii ma wielowymiarowe oblicze. Dlatego napiszę: nawet k...wa się nie domyślacie ile wielopoziomowych aspektów on posiada. Spójrzmy chociażby na udział dżihadystów w tym umiędzynarodowionym konflikcie wewnętrznym. Reprezentowani oni są głównie przez dwie "franczyzowe" grupy: Front al-Nusra oraz Islamski Front Iraku i Syrii (ISIS). W potocznej, zarówno skrajnie lewicowej jak i "duponarodowej" narracji Assad jest zaporą przeciwko tym mrocznym, terrorystycznym siłom mordującym syryjskich chrześcijan, inne mniejszości religijne i każdego, kto nie pasuje do ich wizji islamskiego państwa. I na pewnym poziomie jest to interpretacja prawdziwa. Wszak kilka tygodni temu przebywali w Damaszku przedstawiciele zachodnich agencji wywiadowczych i rozmawiali z syryjską bezpieką na temat współpracy przy zwalczaniu al-Kaidy. Ale na innym poziomie wizerunek Assada jako zapory przeciwko dżihadyzmowi jest fałszywy. Front al-Nusra oraz ISIS kontrolują część syryjskich pól naftowych i zarabiają na handlu ropą.  Kto jest ich głównym partnerem handlowym? Assadowskie władze Syrii. Tak, te "katechoniczne", "broniące krześcijan przed islamskim barbarzyństwem", "broniące się przed zagranicznymi dżihadystycznymi najemnikami". Tak się również dziwnym trafem zdarzyło, że już w trakcie rebelii bezpieka wypuszczała z więzień islamskich radykałów (o czym mówili od dłuższego czasu dezerterzy z assadowskiej nomenklatury i republikańscy powstańcy). Ta sama bezpieka, która wykończyła co najmniej 11 tys. osadzonych w więzieniach - na co wypłynęły ostatnio dowody. Kilku apologetom Assada z grona lewaków i "duponarodowców" przepaliły się pewnie teraz obwody. Ale bardziej kumatym czytelnikom wyjaśnię, że takie postępowanie Assada jest logiczne i bardzo makiawelliczne. Z jednej strony wzmacnia grupę nie uznającą jurysdykcji FSA - a więc wewnętrzne podziały wśród rebeliantów, z drugiej może pokazać się światu jako ofiara dżihadyzmu. Ten sam człowiek, który wcześniej przez wiele lat wspierał al-Kaidę w Iraku i Jordanii, Hamas i Hezbollah.  ("Duponarodowcy" lubią podkreślać, że assadowska Syria udzieliła schronienia chrześcijańskim uchodźcom z Iraku. Fakt, ale ci uchodźcy musieli uciekać właśnie dlatego, że Assad hojnie łożył na kampanię terrorystyczną w ich kraju.) Przez ostatnie miesiące nasilały się starcia między republikańskim a islamskim odłamem rebeliantów. W wielu miejscach "świeccy" powstańcy zawierali lokalne rozejmy z assadowską armią, by móc zwalczać dżihadystów. Można się więc spodziewać, że w końcu FSA zostanie zintegrowana z armią syryjską w ramach walki przeciwko al-Kaidzie. "Eksperci" przekonujący, że FSA to "banda islamskich najemników, zbrodniarzy i kanibali" będą musieli dokonać kolejnych propagandowych łamańców...

Skoro Iran dogaduje się obecnie z USA, taki scenariusz chyba byłby najbardziej zadowalający. Oczywiście z jednym poważnym zastrzeżeniem: Syria nie może funkcjonować jako normalne państwo z Assadem u władzy. Teoretycznie Iran mógłby więc zakończyć tę fazę konfliktu syryjskiego uruchamiając swoją agenturę i dokonując zamachu stanu - wymieniając Assada na jakiegoś generała o mniej splamionym nazwisku. Obecnego syryjskiego "katechona-kutafona" wraz z żoną postawiłoby się w takim scenariuszu pod ścianą i rozstrzelało jak małżeństwo Ceausescu. Tak się przecież pozbywa niewygodnych świadków.

sobota, 4 stycznia 2014

Faludża zdobyta przez al-Kaidę! Wymiana ciosów w Libanie, Syrii, Iraku i Wołgogradzie

Ilustracja muzyczna: Hunger - Black Hawk Down OST



Wielka ofensywa irackiej armii prowadzona przeciwko al-Kaidzie (organizacji ISIS kierowanej przez Abu Bakra al-Baghdadiego) poniosła spektakularną klęskę. 1-sza i 7-ma Dywizja, czyli najlepsze rządowe jednostki zostały pobite. Żołnierze porzucali ciężki sprzęt przysłany im przez Amerykanów i w popłochu uciekali z prowincji Anbar. Oddziały ISIS weszły do Faludży i Ramadi, zrzuciły z budynków publicznych irackiego flagi i zastąpiły je czarnymi flagami al-Kaidy. Sunniccy dżihadyści przejęli kontrolę nad pasem terenu rozciągającym się od Ramadi (110 km od Bagdadu) po syryjskie al-Raqqah (160 kom od Aleppo). Terroryści ogłosili powstanie islamskiego kalifatu ze stolicą w Faludży. Jak im się to udało? Kluczowe było przejście na ich stronę sunnickich plemiennych milicji - tych samych, które wcześniej według pomysłu gen. Petraeusa spacyfikowały Irak i pobiły al-Kaidę. Rządząca w Bagdadzie irańska agentura (premier al-Maliki) nie potrafiła się dogadać z sunnitami. Rządowa bezpieka aresztowała ostatnio kilku sunnickich parlamentarzystów, policja strzelała do sunnickich demonstrantów, więc sunnici dogadali się między sobą (dawna saddamowska bezpieka z lokalnymi milicjami i al-Kaidą) i wspólnie zabrali się do robienia krwawej łaźni armii rządowej. Zarówno USA jak i Iran wspierały w tej batalii stronę przegraną. Szyickie władze z Basry na wszelki wypadek zapraszają już do siebie brytyjskich specjalistów od bezpieczeństwa - wojskowych, którzy jeszcze kilka lat temu stacjonowali w tym mieście.




Wydarzenia w prowincji Anbar to oczywiście wielki powód do niepokoju dla Assada. Na wschodzie wyrosło mu wielkie zagrożenie. Niepokoić się mogą również "republikańscy" rebelianci. Od wielu miesięcy dochodzi do sporadycznych starć między FSA a dżihadystami. Przykładem z ostatnich dni może być zniszczenie oddziału ISIS przez FSA pod Aleppo. Nie wykluczone więc, że FSA porozumie się z Assadem. (To byłaby oczywiście wielka zagwozdka dla polskich proassadowców, którzy przedstawiali dotychczas FSA tylko i wyłącznie jako zbieraninę "islamskich terrorystów, najemników USA, Arabii Saudyjskiej i Izraela" :)



Ciekawa wymiana ciosów odbywa się również w Libanie. Zaczęło się w zeszłym roku od zamachu bombowego na irańską ambasadę w Bejrucie (w którym zginęli ludzie z irańskich służb). Później zastrzelono terrorystę z Hezbollahu, który przygotowywał odwet za atak na ambasadę. Potem mieliśmy zamach bombowy na bejrucki hotel, w którym zginął były libański minister finansów organizujący transfery pieniędzy dla syryjskich rebeliantów. W odpowiedzi wybuchł samochód-pułapka w szyickiej dzielnicy Bejrutu. Szef komórki al-Kaidy odpowiedzialny za zamach na irańską ambasadę "zmarł" w libańskim więzieniu.  Wcześniej podpisał pakt z syryjskim Frontem al-Nousra. Tymczasem hezbollahowcy dokopali się w dolinie Bekaa do szczątków zaginionego osiem miesięcy temu dowódcy sił Hezbollahu w Syrii. Gostek został wykończony podczas tortur przez sunnickich rebeliantów. Tak to jest, jak się wpuści dwa pająki do jednego słoja...

A na koniec ciekawostka dotycząca zamachu na dworcu w Wołgogradzie: zginęło w nim pięciu pracowników fabryki pocisków nuklearnych. W tym jeden inżynier odpowiedzialny za plany rakiet Topol-M. Bombę zdetonowano akurat, gdy tłoczyli się w kolejce do bramki wykrywającej materiały wybuchowe.


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zamachy w Wołgogradzie, przekręt w Soczi, iracko-irańsko-amerykańska ofensywa przeciwko al-Kaidzie



Putin nie porozumiał się z Saudami w sprawie Syrii i otrzymał prezent przed olimpiadą w Soczi: zamachy na dworcu kolejowym i w trolejbusie w Wołgogradzie. Być może ktoś wewnątrz rosyjskich służb ułatwił robotę terrorystom, by nieco podgryźć Władimira Pedofilowicza (zwłaszcza, że mówi się od jakiegoś czasu o konflikcie Putina z frakcją siłowików. Sugerują to choćby cyrki związane z Nawalnym.) Tak ogólnie to ta cała olimpiada w Soczi to poroniony pomysł. Putin musiał się nieźle natrudzić, by znaleźć w Rosji miejsce z klimatem subtropikalnym. Skończyło się gigantycznym złodziejstwem (budżet miał początkowo się zamknąć w 12 mld USD, ale przekracza już 50 mld USD a część obiektów jest jeszcze nie ukończonych), dewastacją starego Soczi i przyrody regionu, wywłaszczeniami mieszkańców, kuszeniem katastrof budowlanych i przejmowaniem atrakcyjnych terenów przez oligarchów. Stale gasnący znicz olimpijski jest złym omenem. Te igrzyska mogą się bardzo źle skończyć. (Polecam wszystkim film dokumentalny "Igrzyska Putina" - rosyjskie władze próbowały zablokować jego dystrybucję. Akcja wolno się w nim rozkręca, ale jest dla Rosji i Putina miażdżący.)



Tymczasem na Bliskim Wschodzie trwa wojna, o której media mało wspominają. Iracka armia prowadzi w prowincji Anbar ofensywę przeciwko al-Kaidzie. W ofensywie tej (w zamachu samobójczym) zginął już co najmniej jeden iracki generał. Minister obrony ledwie uniknął śmierci w zamachu. Ale nie to jest najciekawsze w tej historii. Irackie władze, będące w sporej części irańską agenturą, są bowiem wspierane w walce przeciwko al-Kaidzie zarówno przez Iran  jak i ...USA. Obie strony służą Irakijczykom zarówno doradztwem jak i dostawami broni. Co prawda negocjacje w sprawie irańskiego programu nuklearnego znalazły się w martwym punkcie, ale jak widać administracja Obamy idzie na pełne detente z Teheranem i stara się zapobiec powstaniu "państwa al-Kaidy" na iracko-syryjskim pograniczu.


czwartek, 28 listopada 2013

Tajna baza japońskich służb w Polsce, francuski zamach na Abu Hamzę i obóz dla podwójnych agentów w Al-Kaidzie

Zająłem się sprawą zamachu na JFK, a w międzyczasie pojawiło się kilka informacji ze świata tajnych służb, które mogliście przeoczyć,  nawet jeśli odwiedzacie mój facebookowy profil. Oto i one:

Francuskie tajne służby próbowały dokonać, na brytyjskiej ziemi, zamachu na znanego islamskiego fundamentalistę Abu Hamzę. Akcja miała zostać dokonana "pod fałszywą flagę", czyli zabójcy mieli udawać brytyjskich neonazistów z Combat 18 (i wysyłać wcześniej Abu Hamzie lipne nazistowskie pogróżki). Z operacji zrezygnowano, ale wiele ona mówi o charakterze różnych B & H Białystok Bartłomiej Sienkiewicz Corps. Przypomina mi się anegdota: Pracownik niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Ochrony Konstytucji pokazuje zdjęcie z pogrzebu gen. Rudla. Na pogrzebie grupka skinheadów. "Połowa to nasi, połowa Stasi, tylko Rudel jest prawdziwy" - mówi agent zachodnioniemieckiego kontrwywiadu.


Tymczasem CIA stworzyła "alternatywne Guantanamo", czyli obiekt znany jako Penny Lane położony tuż obok oryginalnego obozu internowania Gitmo. Trzymano tam, w komfortowych warunkach islamskich terrorystów, których przygotowywano do stania się podwójnymi agentami. Wielu z tych ludzi oddało później wielkie usługi Wolnemu Światu zabijając terrorystycznych przywódców, przeszkadzając w realizacji zamachów i dokonując innych prowokacji. Co ciekawe, przebywając w letniskowych chatkach Penny Lane często prosili o to, by dostać jakąś pornografię do oglądania. Strażnicy chętnie spełniali ich prośby.


Tymczasem, w Polsce przez wiele lat funkcjonowała tajna baza tajnych wojskowych służb specjalnych... Japonii. Podlegała ona jednostce wywiadowczej prowadzącej podczas Zimnej Wojny i później operacje na całym świecie bez wiedzy japońskiego premiera i ministra obrony. Jak czytamy:



"Informator Kyodo podkreśla, że wszyscy członkowie tajnych oddziałów wywiadowczych byli kształceni w szkole w ośrodku Kodaira na przedmieściach Tokio. Uczelnia jest postrzegana jako spadkobierczyni tradycji stołecznej szkoły Japońskiej Armii Imperialnej, która uczyła przyszłych szpiegów podczas II wojny światowej.

Operacje były prowadzone głównie w państwach byłego ZSRR, Chinach czy Korei Północnej - podkreślił rozmówca agencji. Działania wywiadowcze miały być nadzorowane przez służby USA. W ostatnim czasie prowadzono akcje na terenie Rosji, Korei Południowej, Polski."



Normalnie jak Ghost in the Shell, czy też organizacja "Tokio" z Higurashi. Ciekawe czy badali tutaj Syndrom Polski?


czwartek, 10 października 2013

Libia: cholera, porwali (i wypuścili) premiera!


Libijski premier Ali Zeidan został porwany z pięciogwiazdkowego hotelu przez lokalną milicję, i po kilku godzinach wypuszczony. Spekulowano, że to zemsta al-Kaidy za złapanie przez Amerykanów Abu Anasa Al-Liby'ego (jednego ze sprawców zamachów na amerykańskie ambasady w 1998 r., który jednak od ponad dekady był wśród terrorystów na uboczu i zraził się do ideologi dżihadystycznej z przyczyn osobistych). Okazało się jednak, że milicja odpowiedzialna za porwanie premiera przedstawiła postulaty socjalne i udawała, że aresztuje szefa rządu na podstawie nakazu prokuratora generalnego. Z ciekawych rzeczy z regionu: relacja dotycząca rajdu US Navy Seals na somalijskie Barawe, reportaż z syryjskiego sunnicko-chrześcijańskiego miasta, które samo się rządzi i opiera się zarówno Assadowi jak i dżihadystom i artykuł o tym jak egipskie MSW stało się główną siłą sprawczą za zamachem stanu gen. al-Sisiego (m.in. jest tam o tym, jak bezpieka stymulowała ruch Tamarod). Polecam też ciekawy artykuł na temat izraelskich chrześcijan, którzy odrzucają arabską tożsamość, snobizują się na Aramejczyków i chcą integrować z izraelskim społeczeństwem. (Ciekawe, że narodowcy lubią przedstawiać Assada jako obrońcę chrześcijan, a władze Izraela które też są de facto protektorami tej mniejszości - przynajmniej na terytorium sprzed 1967 r. - budzą ich odrazę...) Poniżej: jedna z przedstawicielek chrześcijańskiej "aramejskiej" społeczności Izraela:



piątek, 6 września 2013

Gwaranci naszego ustroju walczą ze sobą w Syrii



Ta wiadomość nie jest nowa, ale nie została wystarczająco nagłośniona, więc warto ją przypomnieć: niemieckie tajne służby podsłuchały rozmowę jednego z terrorystów z Hezbollahu (jak trafnie napisał Ezechiel NachonNazwiska gościa nie pomnę, nie zapamiętuje ich zwyczajnie,bo tak szybko odchodzą:) z jednym z dyplomatów z ambasady irańskiej w Damaszku. Terrorysta przyznaje w niej, że atak gazowy pod Ghouta, to sprawka Assada, któremu puściły nerwy. Mniejsza o to na ile jest to wrzutka a na ile autentyczny dowód (jedno nie wyklucza wszak drugiego). Najważniejsze w tej historii jest to, że niemieckie tajne służby postanowiły podżyrować brytyjsko-amerykańską narrację dotyczącą Syrii. Angela Dorothea Stasi-a Merkel, podobnie jak je kontrkandydat i zarazem kumpel z resortu Peer Steinbrueck mogą sobie deklarować w sprawie Syrii, co chcą - faktem jest, że BND wyraźnie działa wbrew ich deklaracjom. Postnaziści z tej służby robili to już w czasie wojny w Iraku - gdzie ich agenci, pozujący na prosaddamowych lewaków naprowadzali w Bagdadzie amerykańskie pociski na cele.  Tak jak w przypadku kryzysu na Cyprze, "tajny puls Niemiec" stoi po przeciwnej stronie niż Rosja. Jak wiemy Rosja jest GŁÓWNYM gwarantem mafijno-neokolonialnego status quo w Polsce, ale nie jedynym gwarantem. Swoje wpływy zachowują tu też nasz zachodni sąsiad i USA. Wojna w Syrii jest więcej starciem pomiędzy naszymi gwarantami. Może więc ona okazać się impulsem do poważnych zmian politycznych w Polsce. Wszak wojna między "gwarantami" przyniosła nam kiedyś niepodległość. (Przypatrzcie się dziwnemu zachowaniu Radka Sikorskiego - przyjął stanowisko antyrosyjskie, a probrytyjskie. I nagle robią mu w resorcie kontrolę CBA). Jak słusznie zauważa Jan Maria  "Pasażer 57" Rokita:

"Co najmniej od 1980 r. Syria jest rosyjskim lotniskowcem na Bliskim Wschodzie, z krótkim tylko momentem chwiejności po rozpadzie ZSRR. Teraz 80 proc. syryjskich dostaw broni pochodzi z Rosji, a Tartus jest jedynym na świecie przyczółkiem rosyjskiej floty wojskowej poza obszarem dawnego ZSRR. W Moskwie zapanowała więc histeria, kiedy Obama ogłosił zamiar bombardowania Syrii. Kremlowski ekspert postuluje odwetowe zajęcie Litwy, Łotwy i Estonii, w Dumie żądają odebrania Obamie Nobla, a sam Putin ogłasza wielką amerykańską prowokację (...) Na pierwszy rzut oka widać, że od czasu bombardowań Belgradu w 1999 r. nie było planu zachodniej interwencji o tak istotnych, długofalowych konsekwencjach dla Europy Środkowo-Wschodniej. Doskonale rozumieją to prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii, którzy właśnie na gwałt zbiorowo udali się do Waszyngtonu, aby tam wysłuchać uroczystego odnowienia przez Obamę gwarancji bezpieczeństwa ich krajów"

Przypominam też o pewnych faktach: 

- destabilizacja Syrii była planowana przez USA już w 2001 r. Antyassadowskich aktywistów zaczęto szkolić i finansować jeszcze za czasów Busha. Na Obamę można się jedynie oburzać za to, że wprowadza te plany nieumiejętnie w życie. 

- powodem destabilizacji Syrii jest jej prowadzona przez blisko 40 lat polityka destabilizująca Bliski Wschód, zagrażająca amerykańskim sojusznikom (Izrael, Turcja, Jordania, Arabia Saudyjska) i często niosąca śmierć Amerykanom (atak na koszary marines w Bejrucie, William Buckley, PanAm 103, ppłk Higgins, wsparcie dla al-Kaidy w Iraku) polityka. Assad obecnie lamentuje, że walczy przeciwko al-Kaidzie. Jeszcze kilka lat temu twierdził jednak, że al-Kaida to "wymysł syjonistów" i nie istnieje. Przypominam jeden ze swoich tekstów:



"" 29 lipca 2003 roku gen. Richard Myers stwierdził, że większość obcych bojowników przedostaje się do Iraku poprzez granicę z Syrią. Co najmniej 80 ze złapanych terrorystów spędziło jakiś czas w obozach szkoleniowych w Syrii. Podczas spotkania pomiędzy generał Ricardo Sanchezem a dowódcą syryjskiej gwardii narodowej generałem Maherem Asadem na posterunku graniczny Al-Kaim, Sanchez przedstawił swojemu rozmówcy syryjskie paszporty znalezione przy zabitych i aresztowanych bojownikach. Ponadto powiedział, że wielu z nich się przyznało do odbycia szkolenia w obozach prowadzonych przez służby specjalne tego kraju.

21 sierpnia 2003 roku izraelski ambasador przy ONZ ogłosił, że ciężarówka użyta przez Zarqawiego do wysadzenia placówki ONZ w Bagdadzie pochodziła z Syrii. We wrześniu Paul Bremer podał dane, z których wynika, że na 248 złapanych obcych bojowników 123 było Syryjczykami. Ponadto większość z nich dostała się do Iraku przez Syrię. Jeden z nich zeznał, że dostał od instruktorów z Damaszku karabin maszynowy, granatnik i 10 granatów.

Włoska służba wywiadowcza DIGOS zdołała skutecznie zinfiltrować jedną z komórek organizacji Ansar al-Islam – dosyć blisko powiązanej z Zarqawim i stanowiącej jednej z głównych kanałów przerzutowych terrorystów i pieniędzy do Iraku. Zdołano nagrać rozmowę telefoniczną jednego z przywódców grupy, w której chwali się on swoimi kontaktami z syryjskim ministrem obrony gen. Mustafą Tlassem. Nazwał on syryjski rząd „prawdziwymi bohaterami” i opowiedział jak władze w Damaszku skontaktowały go z przedstawicielami Hamasu i Islamskiego Jihadu.

(...)

rząd syryjski miał również bardzo dużo do ukrycia przed Amerykanami. Jak ujawniło jordańskie dochodzenie w sprawie zabójstwa dyplomaty USA Lawrence'a Foleya w Ammanie w 2002 roku, zbrodnia ta została dokonana przez grupę Abu Musaba al-Zarqawiego z syryjską pomocą. Zamach był koordynowany z Damaszku a syryjski wywiad dostarczył broni użytej do zabójstwa. Sędzia Baltazar Garzon, odpowiedzialny za rozbicie hiszpańskiej komórki Al-Qaedy w roku 2001 odkrył korespondencję szefa komórki z syryjskim wywiadem wojskowym. Niemieccy śledczy powiązali natomiast kontrolowaną przez syryjskie służby firmę Tradex z hamburską komórką Al-Qaedy. Tą samą z której wywodzili się sprawcy zamachów z 11 września...



Mimo tego prezydent Bashar Asad w trakcie wywiadu z kuwejcką gazetą Al-Anba w 2003 roku stwierdził, że nie wierzy w istnienie Al-Qaedy. A minister Mustafa Tlass w październiku 2001 roku podczas spotkania z brytyjską delegacją powiedział, że zamachy z 11 września 2001 roku były efektem „żydowskiego spisku” i że Mosad ostrzegł tysiące Żydów, by nie przychodzili do pracy w WTC.."



- Rosja, Iran, USA, Izrael, Turcja oraz mocarstwa zachodnie nie są jedynymi graczami w syryjskim konflikcie. We wschodniej części Morza Śródziemnego operują okręty Marynarki Wojennej Ludowowyzwoleńczej Armii Chin.  Nie spodziewam się jednak, by weszły do akcji po stronie syryjskiej, tak jak nie zrobiły tego w czasie wojny w Libii (która miała dla Chin dużo większe znaczenie gospodarcze niż Syria). Chiny mogą odegrać jednak rolę stabilizującą - wybuch III Wojny Światowej absolutnie nie jest teraz w ich interesie. Światowy konflikt zniszczyłby ich misterną, imperialną strategię ekonomicznego podboju. Będą więc dyscyplinowały swojego słabszego, rosyjskiego sojusznika. To Pekin może nakazać mu porzucić Syrię i doprowadzić przez to do tego, że USA wyjdą z konfliktu z twarzą.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Izraelski rajd na Latakię, walki na Synaju, Amerykanie u wrót Egiptu, sojusz FSA i Assada?



Amerykanie wysypali Izraelczyków i ogłosili, że wielka eksplozja w assadowskim składzie amunicji pod Latakią, do której doszło 5 lipca była dziełem IDF. Rakieta (według jednej wersji wystrzelona z łodzi podwodnej, według drugiej z samolotu startującego z tureckiej bazy) trafiła w skład dostarczonych Assadowi przez Putina pocisków przeciwokrętowych Yakhnot. Izraelczykom trudno się dziwić - likwidują zagrożenie dla swoich okrętów, motywacja Amerykanów jest bardziej pokrętna. Z jednej strony ośmieszają Putina po akcji ze Snowdenem, z drugiej ostrzegają Izrael by nie robił nic jednostronnego w Syrii.

Amerykanie naciskają też na Egipt, by zakończył czystkę wymierzoną w Braci. Braterstwo zobowiązuje, więc na pobliskich wodach zbiera się duże amerykańskie zgrupowanie okrętów. Na wszelki wypadek, jeśli się coś wydarzy na Synaju (a tam całkiem ostre walki - Izrael dał Egiptowi zielone światło na założenie tam bazy śmigłowców bojowych Apache). US Navy zapewnia, że nie ma zamiaru dokonać inwazji na Egipt.

W samej Syrii też dzieją się ciekawe rzeczy. Dżihadyści z al-Nousra zabijają dowódców lokalnych oddziałów Wolnej Armii Syryjskiej. Jak pisze Robert Fisk, od roku reżim Assada negocjuje z FSA rozejm, który przewidywałby integrację FSA w strukturach armii syryjskiej. Może więc się okazać, że Wolna Armia Syryjska i Assad staną się sojusznikami w walce z dżihadystami. Ale nie takie rzeczy już widziano na Bliskim Wschodzie...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Zamach w Bostonie: kim był Misza? Czy wujek Rusłan pracował dla CIA?

W tle historii o braciach Carnajew pojawił się tajemniczy Misza, czyli przybysz z byłego ZSRR, który miał ich islamsko zradykalizować. Misza to Ormianin, który przyjął islam. (x. Isakowicz-Zaleskian nabrał wody w usta, ale Armenia to akurat rosyjski satelita i bliski sojusznik... Iranu). Podobnie wiele zagadek kryje podróż Tamerlana Carnajewa do Dagestanu w 2012 r., a więc kilka miesięcy po tym jak FSB ostrzegała przed nim FBI. Ciekawą postacią jest również wujek domniemanych zamachowców (ten, który ich potępił) Rusłan Tsarni. To biznesmen z branży naftowej, swego czasu robiący interesy z Halliburtonem, były konsultant USAID w Kazachstanie. USAID to amerykańska rządowa organizacja charytatywna często służąca CIA jako przykrywka. To wzmacnia teorię o Carnajewach-podwójnych agentach.


wtorek, 16 kwietnia 2013

środa, 13 lutego 2013

Gen. Petraeus, Bengazi i tajna wojna Brennana

Brandon Webb, były Navy SEAL oraz Jack Murphy, były green beret, w swojej książce "Benghazi: The Definitive Report" w interesujący sposób kreślą kulisy odwołania gen. Petraeusa oraz ataku na konsulat w Bengazi. Według nich Petraeus został odstrzelony przez grupę wysokiej rangi funkcjonariuszy CIA, którym nie podobało się, że czterogwiazdkowy generał jest ich szefem. Nie lubili jego stylu pracy, wojskowego drylu i rzekomo nie podobał im się również "przechył" Agencji w stronę operacji paramilitarnych, kosztem zbierania danych wywiadowczych. Dowiedzieli się oni o romansie swojego przełożonego od jego ochroniarzy a później naciskali na funkcjonariuszy FBI, by drążyli sprawę.



Petraeus zrezygnowałby i tak, nawet bez tej afery. Był bowiem wściekły na to, że Obama pozwolił Johnowi Brennanowi, wówczas prezydenckiemu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego - obecnemu szefowi CIA,  na prowadzenie tajnych operacji w Afryce Płn. i na Bliskim Wschodzie za pomocą dronów i oddziałów specjalnych. Operacje te były trzymane w tajemnicy przed CIA i Departamentem Stanu. I to właśnie tajna wojna Brennana doprowadziła do ataku na Bengazi. Prezydencki doradca sprowokował terrorystów z Ansar al-Sharia do odwetu, uderzając w ich przywództwo.

niedziela, 27 stycznia 2013

Timbuktu zdobyte. Więcej o narkotykowej wojnie w Mali



Francuskie i malijskie wojska wkroczyły do Timbuktu i Gao, niemal nie napotykając oporu. Islamscy i tuarescy bojownicy zbiegli na pustynię i tam będą prowadzić przez długie lata działania partyzanckie. Ale o to już będą się martwili watażkowie rządzący Mali. Na razie Hollande może odtrąbić zwycięstwo - bezpośrednie zagrożenie ze strony pustynnych sodomitów dla stolicy biednego, klientelistycznego państewka zniknęło na dłuższy czas.

Jak zakończyć konflikt? Napoleon mówił, że wojna to pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Dlaczego AQIM oraz Ansar Dine tak szybko zajęły Azawad goniąc nacjonalistyczną tuareską milicję gdzie pieprz rośnie? Bo islamscy fanatycy po prostu kupili im ludzi. Większość bojowników rebelii nie była fundamentalistami, ale doceniali to, że koraniczni lunatycy płacili im takimi fajnymi, nowymi szeleszczącymi banknotami euro. Skąd jakieś zjeby z pustyni miały pieniądze? Polecam lekturę Daily Telegraph: poczytajcie sobie o potężnym szlaku narkotykowym zasilającym kokainą Europę Zachodnią. Od Wenezueli, poprzez skorumpowane dyktatury Afryki Zachodniej, przed Saharę na północ. Wspomniałem kiedyś o tym,  ale prawdziwym powodem wojny w Mali jest właśnie ten szlak narkotykowy. Przez lata malijskie władze tolerowały obecność w swoim kraju franczyzy al-Kaidy, gdyż islamscy fanatycy dzieliły się z nimi kasą za przemyt narkotyków oraz okupami za porywanych cudzoziemców. Sytuacja się zmieniła, gdy wyszkolony przez Amerykanów wojskowy obalił malijskiego prezydenta. Układ został zerwany i zaczęła się ofensywa islamskich milicji na południe.

Poniżej: wrak wenezuelskiego Boeinga 727 rozbitego w 2009 r. na malijskiej pustyni. Jak myślicie, co przewoził?





poniedziałek, 10 grudnia 2012

Syria: bitwa o składy broni chemicznej w Al Safira




Media o tym niewiele wspominają, ale rebelianci oraz siły wierne reżimowi toczą od kilku dni ciężkie walki o bazę Al Safira, największy skład syryjskiej broni chemicznej oraz rakiet Scud D. W niedzielę assadowcy odbili ją z rąk rebeliantów, ale rebelianci otaczają ją z trzech stron i zajęli część pobliskiego lotniska Szejk Suleiman. Wśród rebeliantów walczących w tamtym regionie silnie reprezentowana jest Jahba al-Nusra, czyli organizacja powiązana z al-Kaidą. Reżim Assada musiał niedawno przyznać, że rebelianci zajęli "fabrykę chloru" w tej miejscowości i "mogli wejść w posiadanie broni biologicznej".

sobota, 22 września 2012

Libijczycy wypędzili islamską milicję!



W Bengazi doszło do ewenementu na skalę światową. Miejscowi zebrali się i wypędzili z miasta islamską milicję powiązaną z atakiem na amerykański konsulat. Tutaj możecie obejrzeć filmik z zamieszek. W ramach odcinania się od terroryzmu, tekst do Guardiana napisał też były (?) watażka libijskiej al-Kaidy Belhaj. Trzeba  przyznać, że wali się narracja Obamy dotycząca ataku na konsulat. Kolejne poszlaki wskazują na to, że to był profesjonalny atak terrorystyczny - odkryto, że terroryści dokonali zwiadu i mieli wtyczkę w postaci libijskiego polityka często odwiedzającego tę placówkę.

Tymczasem Departament Stanu usunął irańskich Mudżahedinów Ludowych z listy organizacji terrorystycznych. Przypomnijmy: Mudżahedini Ludowi dokonali wielu ataków przeciwko amerykańskim celom w Iranie w latach '70-tych, krytykowali Chomeiniego za to, że zbyt szybko wypuścił amerykańskich zakładników z ambasady, a potem działając we współpracy z saddamowskimi służbami dokonali wielu spektakularnych zamachów terrorystycznych w Iranie (w których ginęli m.in. członkowie irańskiego rządu). Organizacja została zdjęta z listy bo teraz współdziała z CIA.

piątek, 11 maja 2012

Syria: pushing the envelope



Jak już pisałem powołując się na maile Stratforu, Syria nie będzie bombardowana (bo Obamie się zachciało resetu z Iranem), ale destabilizowana. Rebelia przygasa - bo zebrane ad hoc grupki cywilów i dezerterów nie poradzą sobie z elitarnymi dywizjami pancernymi (gdyby doszło do natowskiej interwencji te dywizje oczywiście szybko zamieniłyby się w kupkę dymiących wraków, assadowska armia rozpadłaby się a rebelianci zajęliby się żonką Assada). Kampania destabilizacyjna jednak się nasila. W piątek samochody pułapki zniszczyły siedzibę jednego z departamentów assadowskich wojskowych służb w Damaszku. 55 osób zabitych, z czego zapewne część cywilów, ale nikt się przecież w Syrii cywilami nie przejmuje. To jak na razie najbardziej spektakularny zamach przeciwko bezpiece. Destabilizacyjne kadry spływające do Syrii są pierwszego sortu - m.in. sunniccy terroryści z Iraku. Al-Maliki, choć jest irańskim agentem, przymyka oczy na taką dżihadowską turystykę, gdyż zawsze lepiej, gdy terroryści wysadzają się u sąsiadów, niż u nas. Kampania destabilizacyjna jest wspierana oczywiście przez Arabię Saudyjską i Katar a także przez Turcję, której wojskowe służby dostarczają dywersantom danych wywiadowczych. Tak się akurat składa, że w Jordanii nad granicą syryjską odbywają się wielkie międzynarodowe manewry sił specjalnych.

Tymczasem: jemeński spisek terrorystyczny mający na celu wysadzenie "gaciową bombą" amerykańskiego samolotu pasażerskiego został rozbity dzięki dzielnemu brytyjskiemu agentowi, który spenetrował spisek i zgłosił się na ochotnika jako zamachowiec-samobójca.

środa, 9 maja 2012

Giną świadkowie w sprawie śmierci Breitbarta


O śmierci wybitnego amerykańskiego dziennikarza i publicysty politycznego Andrew Breitbarta już na tym blogu pisałem. (Sylwetkę Breitbarta przybliżono też polskim czytelnikom w aktualnym numerze "Nowego Państwa", gdzie wspomniano m.in. że obwiniał on Rosję o "katastrofę" smoleńską i na swojej stronie publikował artykuły demaskujące rosyjską dezinformację w tej kwestii). Przypomnę więc tylko, że Breitbart zmarł na "zawał serca" tuż przed tym jak miał opublikować materiały pokazujące podejrzane powiązania Obamy z jego uczelnianych lat. Dziwnym trafem wkrótce po śmierci Andrew Breitbarta zmarł koroner, który przeprowadzał sekcję jego zwłok. Podejrzana przyczyna zgonu: zatrucie arszenikiem. Zaginął zaś Christopher Lasseter, jedyny świadek śmierci Breitbarta. Lasseter zeznał wcześniej, że  Breitbart nagle upadł a jego skóra stała się intensywnie czerwona (ponoć nie jest to objaw towarzyszący zawałowi serca).

***

Odchodząc od głównego tematu, z kronikarskiego obowiązku odnotuje też kilka innych dziwnych zdarzeń z ostatnich dni. Jak już pewnie wiecie, bo jesteście wnikliwymi czytelnikami (mmm777 - to o Tobie) w Indonezji zaginął Suhoj Superjet 100, czyli najnowszy cud sowieckiego lotnictwa pasażerskiego, który miał konkurować z tymi wszystkimi imperialistycznymi Boeingami i Airbusami. Jak to z cudami rosyjskiej awiacji bywa, nagle zniknął z radarów. Ciekawostką jest, że nadal go nie odnaleziono mimo, że namierzono komórki części pasażerów (ciekawe, czy odsłuchano już z nich pocztę głosową...). Na pokładzie było 50 ludzi, głównie przedstawicieli linii lotniczych z kilku kontynentów, a więc potencjalnych kupców tego "cudu techniki". Teraz raczej już go nie kupią. (Przypomniała mi się scenka z wyjazdu do Mołdawii. Jedziemy na kiszyniowskie lotnisko. Przejeżdżamy obok jakiegoś sowieckiego samolotu-pomnika. Rumuński, antyrosyjsko nastawiony dziennikarz przypominający z wyglądu gen. Pacepę śmieje się i z ironią mówi: "Ruskij samoliot. Krasnyj samoliot").

Tymczasem w Iranie: Seo Ok-Seok, południowokoreański inspektor MAEA, zginął w wypadku samochodowym w pobliżu kompleksu atomowego Khondab. Może to był zwykły wypadek (Iran ma chyba gorsze drogi nawet od Polski), a może coś odkrył...

CIA niedawno chwaliła się udaremnieniem spisku terrorystycznego mającego na celu wysadzenie w powietrze samolotu pasażerskiego w rocznicę likwidacji Osamy bin Ladena. Okazuje się, że zamachowiec-samobójca pracował dla CIA i saudyjskich służb. Myślę, że dokonał właściwej decyzji.



środa, 7 marca 2012

Al-Awlaki potrójny agent, współpracownik FBI



Ppłk Anthony Shaffer, z DIA (ten sam od sprawy Able Danger) twierdzi w programie Alexa Jonesa, że Anwar al-Awlaki, zabity jakiś czas temu w Jemenie amerykański jihadysta i wysokiej rangi terrorysta z al-Kaidy, był potrójnym agentem, a przed 11 IX pracował dla FBI. (Słowa te padają po szóstej minucie nagrania). Nie powinno nas to specjalnie dziwić. Jak donosiłem na swoim starym blogu:

"Anawar al-Awlaki, jeden z najbardziej poszukiwanych terrorystów świata jadł kolację w Pentagonie w styczniu 2002 r. Był tam zaproszony w ramach polityki "dotarcia do serc i umysłów muzułmanów" jako ekspert, który pomoże w USA zasypywać podziały między muzułmanami a całą resztą. Ponoć jego prezentacja wywołała wówczas furrorę."


Większa część audycji Jonesa dotyczy jednak mało istotnego tematu, czyli kontrowersyjnych przepisów pozwalających rządowi USA zabijać bez sądu swoich obywateli podejrzanych o terroryzm. Mało istotnego, bo służby, nawet w tak wspaniałym, demokratycznym kraju jak USA robią to od dawna nie oglądając się na przepisy i czasem załatwiają nawet swoich zwierzchników (np. JFK).

Ps. Fajna muzyczka na początku show Jonesa. Jak będę mieć swój show w TV TRWAM, też będzie taka lecieć. "Prosto z warszawskiej Pragi..."

sobota, 18 lutego 2012

Kto podstawia nogę Obamie i Chameneiemu?

Jednym z podstawowych błędów przy analizowaniu polityki międzynarodowej jest przyjęcie założenia, że polityka zagraniczna prowadzona przez poszczególne państwa jest jednolita. W praktyce rzadko tak się zdarza. Albo mamy różne ośrodki władzy prowadzące własną politykę zagraniczną, czasem sprzeczną  (np. Polska od listopada 2007 r. do kwietnia 2010 r.), lub różne grupy w establiszmencie danego kraju, które prowadzą własną politykę (w rożnych okresach: USA, Niemcy, Rosja, Chiny, Japonia a nawet Stolica Apostolska). Bez uwzględnienia tego czynnika, nie zrozumiemy anomalii takich jak np. ostatnia seria dziwnych zdarzeń wokół Iranu i Izraela. Spróbujmy więc połączyć poszczególne punkty:

Kuwejcka prasa donosi o spisku na życie izraelskiego ministra obrony Ehuda Baraka, podczas jego wizyty w Singapurze. Izraelskie władze gwałtownie zaprzeczają, że taki spisek miał miejsce. Reakcje Izraela na incydenty terrorystyczne w New Dehli i w Tbilisi również są zadziwiająco słabe. Jednocześnie Ehud Barak wycofuje się ze słów, że irański program nuklearny przekroczył "point of no return". Dennis Ross, doradca innego Baracka - Obamy, publikuje w "NY Timesie" artykuł pod tytułem "Iran jest gotowy rozmawiać". Przecieki mówią, że rozmowy już trwają. Obamie nie zależy na wojnie z Iranem (zwłaszcza przed wyborami), ale na jego przyciśnięciu i zmuszeniu do ustępstw. Z tego powodu Amerykanie nakazują Izraelowi siedzieć cicho.



Mimo, że trwają rozmowy dochodzi do nieudanych prób ataków na izraelskie cele: najpierw na Chabad w Bangkoku, później na Chabad i ambasadę w Azerbejdżanie, potem na Chabad w Bariloche (centrum nazistowskiej emigracji w Argentynie)  następnie na attache wojskowych w New Dehli i w Tbilisi oraz do wpadki terrorystów w Bangkoku. (Co ciekawe indyjskie służby RAW potraktowały ostatnio Chabad jako ekspozyturę izraelskiego wywiadu. Wcześniej zrobiły tak już służby pakistańskie - dokonując masakry w ośrodku Chabad w Mumbaju). Celami są we wszystkich tych przypadkach nie przypadkowi cywile, ale osoby traktowane przez islamskie służby specjalne jako funkcjonariusze izraelskich służb (gdyby założyć, zgodnie z tezami endeków, że "Żydy same się wysadziły" logiczniejsze byłyby ataki na izraelskich turystów - przekaz takiej prowokacji w mediach byłby mocniejszy. Atakowanie KONKRETNYCH funkcjonariuszy Mossadu i Amanu odpada z wielu przyczyn - wywołałoby zbyt wielkie komplikacje wewnątrz izraelskich służb specjalnych) . Zamachy w New Dehli i Tbilisi były nieudolną kopią ataków na irańskich naukowców dokonywanych w ostatnich latach. Tuż przed atakami w Indiach i Gruzji mieliśmy niesamowite nasilenie przecieków z amerykańskich służb do mediów mówiących, że za zamachami w Teheranie stoi Izrael i że Iran szuka za nie zemsty. Po tych atakach, brytyjskie służby zaczęły puszczać przecieki, że Iran sprzymierzył się z al-Kaidą (która walczy przeciwko Irańczykom w Syrii...) i zamierza dokonać megazamachu podczas olimpiady w Londynie. 

Tymczasem bardzo ciekawe rzeczy dzieją się wewnątrz Iranu. Chamenei szykuje się do odstrzału prezydenta Sabourdżiana vel Ahmadinedżada, który ma zostać zlinczowany pod zarzutami korupcji, złego kierowania gospodarką, odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego i... uprawiania czarów przez jego najbliższego współpracownika. Doszło już nawet do tego, że blokowane są strony internetowe sympatyzujące z Ahmadinedżadem.



Izraelskie służby ustaliły, że za zamachami w New Dehli i Tbilisi nie stoi ani irańskie Ministerstwo Wywiadu, ani Korpus Strażników Rewolucji. Kto więc dokonuje takich prowokacji? Wykluczam oficjalne czynniki w USA, Izraelu i Iranie. Dopuszczam jednak czynniki nieoficjalne bądź w Teheranie, bądź w Waszyngtonie. Jednym zależy na podstawieniu nogi Chamenejemu, drugim na podstawieniu nogi Obamie. Kadry jak widać decydują o wszystkim.

Ps. Polecam tekst Geralda Celente, amerykańskiego badacza trendów (kiedyś przeprowadzałem z nim wywiad - naprawdę łebski facet) dotyczący irańskiego kryzysu. Wskazuje on w nim, że jeśli rzeczywiście irański program nuklearny jest pokojowy (w co nikt nie wierzy), to Irańczycy wybrali złą i niebezpieczną technologię opartą na uranie. Lepsze dla nich byłby reaktory oparte na thorze, które chcą budować m.in. Chiny, Indie i Brazylia.