czwartek, 31 maja 2018

Dies Irae: Żarłacz Chruchill - The Darkest Asshole




Ilustracja muzyczna: Dies Irae Opening

Hans Zimmer - The Mole - Dunkirk OST

Matka Winstona Churchilla była wyjątkowo puszczalską zdzirą. Jennie Jerome, córka spekulanta z Wall Street Leonarda Jerome'a (związanego z Corneliusem Vanderbildtem) wyszła za utracjuszowskiego brytyjskiego arystokratę i zarazem syfilityka, wpływowego polityka Partii Konserwatywnej Lorda Randolpha Churchilla. Przespała się jednak niemalże z całą heteroseksualną częścią brytyjskiej arystokracji, w tym z późniejszym królem Edwardem VII. A także z akredytowanymi w Londynie dyplomatami takimi jak Herbert von Bismarck. Każdy z nich zastanawiał się później, czy młody Winston Churchill nie jest jego synem. A ich protekcja umożliwiła mu błyskotliwą karierę.



Kto był jego prawdziwym ojcem? Tego nie wiadomo. Ale ciekawą teorię przedstawiła serbska autorka Dragoslava Koprivicia. Odkryła ona, że w okolicach poczęcia Winstona Jennie Jerome miała w Paryżu romans z królem Serbii Milanem Obrenoviciem. Zachowały się wpisy na ten temat w dzienniku siostry Jennie. Churchill został zaś później przyłapany na niszczeniu zapisków z dziennika swojej matki. Mógł o tej sprawie wiedzieć Stalin, gdyż w Jałcie, zdziwiony niechęcią Churchilla do młodego jugosłowiańskiego króla z dynastii Karadżiordżewiczów spytał złośliwie: "Czy jakiś serbski monarcha nadepnął ci na odcisk?". Tak się składa, że Karadziordżicziowie przejęli władzę w 1903 r. po zamachu stanu w ramach którego grupa oficerów serbskiego wywiadu wojskowego kierowana przez pułkownika Dragutina Dimitrijewicia "Apisa" zabiła Aleksandra I, ostatniego króla z dynastii Obrenoviców wraz z jego kochanką Dragą i bliskimi krewnymi. (Ci sami ludzie zorganizowali później pierwszą wojnę bałkańską i zamach w Sarajewie. Sterował nimi rosyjski attache wojskowy, którym z kolei sterowała prometejska konspiracja zainstalowana w carskich służbach w okolicach roku 1878. Churchill miał więc - być może nie do końca uświadomione - rodzinne powody, by nienawidzić Serbów i Polaków.)





Młody Winston Churchill wybrał karierę wojskową. Uczył się bardzo kiepsko, więc dopiero za trzecim razem zdał egzamin na akademię wojskową Sandhurst. W trakcie studiów doniesiono na niego, że "oddawał się zboczeniom w stylu Oscara Wilde'a". Nie poniósł za to żadnych konsekwencji. Jak sam kiedyś przyznał: "Niemożliwym jest skazanie kogokolwiek w Anglii za sodomię, gdyż połowa sędziów uznaje, że sodomia jest technicznie niemożliwa a druga połowa się jej oddaje". Dzięki wpływowym protektorom udało mu się ukończyć Sandhurst, ale z powodu złych ocen miał zamkniętą drogę do broni technicznych. Nie chcieli go również w piechocie. Przyjęli go w kawalerii i po krótkiej służbie na Wyspach skierowali go do Indii, czyli tam gdzie zazwyczaj wysyłano najgłupszych oficerów. ( W międzyczasie pojechał na Kubę obejrzeć sobie jak Hiszpanie pacyfikują tamtejszych powstańców.) Brał tam udział w walkach z powstańcami z Doliny Swat na pograniczu afgańsko-indyjskim. Palenie zbiorów i wiosek "dzikusom" sprawiało mu dużą frajdę, a dodatkowo dorabiał sobie pisząc korespondencję do londyńskich gazet, w których obsmarowywał armię. Wyleciał więc stamtąd na kopach, ale protekcja kochanków jego matki sprawiła, że ku olbrzymiej irytacji marszałka "sirdara" Horatio Kitchenera dołączono Churchilla do ekspedycji zbrojnej do Sudanu. Choć ta ekspedycja została przeprowadzona błyskotliwie, Churchill opieprzał Kitchnera za strategię w swoich korespondencjach za które dostawał wielką kasę. Kitchener nie mógł go wyrzucić. W 1899 r. Churchill zostaje korespondentem na wojnie przeciwko Burom. Trafia na chwilę do burskiej niewoli, z której ucieka i zostaje z tego powodu uznany za jednego z największych (!) brytyjskich bohaterów tej wojny - no cóż, Brytyjczycy sobie nie radzili w Afryce Południowej, więc ich propaganda nawet z Kapitana Dupy zrobiłaby drugiego Achillesa. Dzięki temu i protekcji kochanków swojej matki młody Winston, w wieku 26 lat zostaje posłem i rozpoczyna błyskotliwą karierę polityczną. W latach 1905-1908 jest podsekretarzem stanu ds. kolonii a w latach 1910-1911 szefem resortu spraw wewnętrznych. Nic dziwnego, skoro wakacje spędza wspólnie z Lionelem Rothschildem .  W 1911 r. Winston zostaje pierwszym lordem admiralicji i bierze udział w przygotowaniach Imperium Brytyjskiego do pierwszej wojny światowej.



Już na samym początku globalnego konfliktu sprowokował przystąpienie Turcji do wojny po stronie Państw Centralnych. Jako pierwszy lord admiralicji zarządził konfiskatę dwóch dreadnoughtów zbudowanych w brytyjskich stoczniach na zamówienie Turcji. Wielu zwykłych Turków wpłacało ze swych nędznych oszczędności datki na budowę tych okrętów, więc uczucia antybrytyjskie w Imperium Osmańskim mocno wzrosły. A to pozwoliło juncie młodotureckiej na zmarginalizowanie zwolenników neutralności. Ta prowokacja była celowa, gdyż Brytyjczycy chcieli odebrać Turkom Palestynę i wielkie złoża ropy wokół Mosulu. Wejście Turcji do wojny zamykało jednak jedyną dużą, wolną drogę zaopatrzeniową dla Rosji, której gospodarka zaczęła szybko odczuwać tę blokadę. Churchill przeforsował więc plan szybkiego wyłączenia Turcji z wojny - desant pod Gallipoli, u wrót Cieśniny Dardanelskiej. W marcu 1915 r. wysłał brytyjsko-francuską flotę do cieśniny, gdzie została zmasakrowana ogniem baterii nadbrzeżnych oraz minami. Było to pierwsze wielkie zwycięstwo Turków nad zachodnią flotą od XVII w.! W kwietniu doszło do desantu pod Gallipoli, który był fatalnie przygotowany i zakończył się krwawą kompromitacją aliantów. Droga zaopatrzeniowa dla Rosji nadal była skutecznie zablokowana (co w dużym stopniu przyczyniło się do wybuchu rewolucji) a Churchill wyleciał z hukiem ze stanowiska pierwszego lorda admiralicji. Na jakiś czas udał się do Francji, gdzie stanął na dwa miesiące na czele pułku piechoty stacjonującego na tyłach frontu. Najważniejszą decyzją jaką podjął podczas tej wojennej służby był zakup wanny na własne potrzeby, po czym w glorii frontowego bohatera wrócił do parlamentu i rządu, na stanowisko ministra ds. amunicji. Na tej posadzie zaprzyjaźnił się z Bernardem Baruchem - ultrawpływowym zarządcą całego amerykańskiego przemysłu wojennego. Baruch będzie go później wielokrotnie ratował finansowo.


W styczniu 1919 r. awansował na ministra ds. wojny i sił powietrznych. Kluczową decyzją, którą tam podjął było wprowadzenie tzw. ten year rule, czyli planu głębokich cięć fiskalnych praktycznie pozbawiających armię brytyjską siły bojowej. Skutkiem tego, gdy w połowie lat 30. nasi lotnicy odwiedzali brytyjskich, byli zszokowani tym, że RAF lata na gorszych samolotach od naszych, "latających trumnach" z I wojny światowej. (Dopiero Neville Chamberlain wdrożył wielki plan modernizacji lotnictwa, z którym ledwo zdążono na wojnę.) Churchill odpowiadał również za prowadzenie wojny przeciwko irlandzkim niepodległościowcom. Jego pomysłem na jej wygranie, by terroryzowanie zwykłych Irlandczyków za pomocą złożonych z weteranów I wojny światowej bojówek black and tans. To napędzało poparcie dla IRA a Irlandczycy wojnę i tak wygrali dzięki dogłębnej infiltracji brytyjskich struktur bezpieczeństwa z MI5 włącznie. W 1921 r. Churchill został sekretarzem stanu ds. kolonii i "wsławił się" rozkazując zrzucać bomby z iperytem na kurdyjskie wioski. Za to samo skazano kilkadziesiąt lat później Saddama na śmierć a Churchill jest uznawany za bohatera.

Flashback: Największe sekrety - Apostoł Infiltracji




W 1924 r. Churchill zostaje kanclerzem skarbu. Wraz z prezesem Banku Anglii Montagu Normanem daje się podpuścić Amerykanom i decyduje o powrocie Wielkiej Brytanii do standardu złota. Kurs wymiany funta na złoto ustalono na poziomie stanowczo zbyt wysokim jak na możliwości osłabionej wojną brytyjskiej gospodarki. John Maynard Keynes ostrzega w broszurze "Economic consequences of Mr. Churchill", że to zakończy się wielką katastrofą. I rzeczywiście, po kilku latach Wielka Brytania staje na krawędzi bankructwa i wpada w spiralę deflacyjną. (Standard złota w wydaniu churchillowskim okazał się podobny do kiły przekazywanej działaczkom partii "Wolność" przez młodego współpracownika Ozjasza Goldberga.) Sytuację ratuje Chamberlain porzucając w 1931 r. standard złota i stopniowo wyprowadzając gospodarkę na prostą. Churchill jest powszechnie uważany za nieudacznika i znajduje się w politycznej izolacji. Ma też poważne problemy finansowe. W 1929 r. nie posłuchał ostrzeżenia Barucha mówiącego, by wycofał się z giełdy przed krachem. Jest mocno zadłużony. Przed licytacją jego posiadłości ratują go jednak pożyczki od tajemniczych sponsorów. Płacili mu oni nawet za alkohol i cygara. Jednym z nich był austriacki biznesmen pochodzenia żydowskiego Henry Strakosch, przewodniczący rady dyrektorów magazynu The Economist. Nie trudno zauważyć korelację między tym wsparciem a zmianą poglądów Churchilla w połowie lat 30-tych. Ze zwolennika wspierania Hitlera, prowadzenia appeasmentu i obrońcy króla Edwarda VIII Churchill staje się gorącym zwolennikiem konfrontacji militarnej przeciwko III Rzeszy i wciągnięcia w tą konfrontację Związku Sowieckiego. Wokół niego skupia się grono młodych, politycznych naśladowców, z którymi uwielbia przebywać.Są to niemal wyłącznie geje. tacy jak: Eddie Marsh, Brendan Bracken czy Leo Amery.


Flashback: Największe sekrety: Wrześniowy Biały Dym

3 września 1939 r. Churchill znów zostaje pierwszym lordem admiralicji. Jego pomysłem na wygranie wojny z Niemcami jest zbudowanie gigantycznej maszyny, która szybko będzie kopała okopy. Innym jego genialnym konceptem jest inwazja na neutralną Szwecję, w celu zajęcia złóż rudy żelaza, którą kupują Niemcy. Ten plan prowokuje Hitlera do inwazji na Danię i Norwegię. Churchill organizuje chaotyczne i nieskoordynowane desanty na norweskie porty. Za przegraną kampanię norweską obwinia umierającego na raka Chamberlaina a sam zostaje w maju 1940 r. premierem. Rządy zaczyna proponując Francuzom stworzenie wspólnego franko-brytyjskiego państwa, by po kilku tygodniach wydać rozkaz do ataku na francuską flotę w Mers-el-Kebir i Oranie - flotę, która i tak pewnie później przyłączyłaby się do Brytyjczyków, jak spora część francuskich wojsk kolonialnych. (Francuzi w odwecie bombardują Gibraltar a rok później stawiają opór w Syrii.) Churchill też proponuje brytyjskiej armii na Bliskim Wschodzie, by porzuciła cały swój sprzęt i przekazała go... żydowskim bojownikom w Palestynie.



Churchillowi przypisuje się często zwycięstwo w Bitwie o Anglię. Tak się jednak składa, że to zwycięstwo było w dużej mierze dorobkiem Chamberlaina, który po latach zaniedbań zaczął szybko modernizować brytyjskie lotnictwo i stworzył sieć radarów na południu Anglii. Churchill mu to zadanie sabotował. Składał m.in. interpelacje w których domagał się zaprzestania produkcji samolotów Spitfire, gdyż nie miały one... obrotowej wieżyczki dla tylnego strzelca. Gdy zaś trwały największe zmagania nad Anglią, w Szkocji, Kornwalii oraz Irlandii Płn. , poza zasięgiem niemieckiego lotnictwa, bezczynnie stały dywizjony myśliwskie.



Armia brytyjska wielokrotnie skompromitowała się w pierwszej fazie wojny a do najdotkliwszej jej porażki doszło na Malajach i w Singapurze. W dwa miesiące Japończycy pokonali tam dwa razy mniejsze siły i wzięły 130 tys. jeńców. Stało się tak, gdyż na Malaje kierowano najgorszych oficerów, dowodzących wojskami szkolonymi jedynie do walki na pustyni, pozbawionymi nowoczesnej łączności i odpowiedniego wsparcia lotniczego. Cały plan obrony Singapuru sprowadzał się do tego, że Royal Navy wyśle tam posiłki. Churchill uznał jednak, że wsparcie nie musi być duże, bo "Singapur jest twierdzą więc się obroni". Klęska w Singapurze otworzyła drogę do utraty przez Wielką Brytanię jej imperium kolonialnego.




Często też za błędy Churchilla płaciły inne narody. Tak więc w 1941 r. wspólnie z Amerykanami i Sowietami jego służby dokonały zamachu stanu w Belgradzie, który sprowokował niemiecką inwazję na Jugosławię i brutalną okupację. Przy okazji Churchill sprowokował inwazję na Grecję. Grecki premier Metaxas mówił mu, żeby nie przysyłał mu zbyt małych sił wsparcia przeciwko Włochom, gdyż takie siły mu w niczym nie pomogą, a za to sprowokują Niemców. Churchill przesłał ograniczony kontyngent, w tym samoloty mające bombardować tak potrzebne Hitlerowi rumuńskie pola naftowe. Siły te Grecji nie obroniły, ale skłoniły Niemców do inwazji na ten kraj. W trakcie okupacji Jugosławii i Grecji brytyjskie służby uzbroiły po zęby miejscowe siły komunistyczne. Przyczyniły się więc w ogromnym stopniu do czystek i zbrodni popełnionych później przez reżim Tity oraz do wybuchu wojny domowej w Grecji.



W polskiej historiografii często się podkreśla, że Churchill chciał wyzwolić Europę Środkowo-Wschodnią dokonując desantu na wybrzeżu Jugosławii. Zapomina się jednak, że Churchill w ekstremalny sposób spieprzył ten plan. Dało się ten desant przeprowadzić bez walki. Tereny nad Adriatykiem kontrolowała bowiem armia włoska i wspomagani przez nią czetnicy. Armia ta chciała latem 1943 r. przejść na stronę aliantów. Ale Churchill i Roosevelt przeciągali rozmowy kapitulacyjne i mnożyli warunki - tak że Niemcy część włoskiej armii rozbroili a część zmusili do ucieczki w góry i przekształcenia się w oddziały partyzanckie. Churchill jednocześnie robił wszystko, by szkodzić czetnikom, czyli sojuszniczemu wojsku Królestwa Jugosławii a wspierał za to ogromnymi dostawami broni, amunicji i wszelkich dóbr komunistycznych partyzantów Tity, którzy w tym czasie zmawiali się z Niemcami jak powstrzymać aliancki desant.



Krytyczne omówienie polityki Churchilla w czasie wojny i jego stosunku do sprawy polskiej wymaga oczywiście obszernego opracowania i nie zmieści się w tym wpisie blogowym. Faktem jest jednak, że dzięki tej polityce Wielka Brytania skończyła jako bankrut zależny od amerykańskiej pomocy, drugorzędne mocarstwo i rozpadające się imperium. W lipcu 1945 r. Brytyjczycy podziękowali za to Churchillowi pozbawiając go władzy w wyborach.

Symbolem wojennego przywództwa Churchilla mogą być jego pijackie monologi podczas posiedzeń Imperialnego Sztabu. Walił wówczas pięściami w mapę i wydawał absurdalne rozkazy. Generałowie generalnie je olewali, bo wiedzieli, że ich przywódca po pijaku gada od rzeczy. Słynne przemówienie radiowe o "krwi, pocie i łzach" wygłosił aktor, bo Churchill za bardzo mamrotał. W trakcie wojny Churchill lubił miał też czas na inne przyjemności - wyprawy do lubianego przez pedofilów Marakeszu.



Flashback: Największe sekrety - Euphoria: Eurebus 

Ilustracja muzyczna: Dawid Hallman - The Sinews of Peace (czyli podwójne życie Winstona Ch.)


Po wojnie angażował się w sterowany przez CIA ruch europejski. Ponownie został premierem w 1951 r. i był nim do 1955 r. Nie miał wówczas okazji spieprzyć wielu rzeczy. Wszak Wielka Brytania była już tylko drugorzędnym mocarstwem. A być może nie miał już rozkazów nakazujących mu popełniać równie koszmarne błędy jak podczas obu wojen światowych? Gdy Churchill w 1965 r. zmarł, żegnano go jak bohatera, choć był grabarzem Imperium Brytyjskiego. A przy okazji człowiekiem, który sprowokował hitlerowskie inwazje, terror i grabież na kilka krajów Europy. Czy zrobił to jednak z głupoty, czy też dlatego, że cały czas pracował dla innego mocarstwa zza Atlantyku? Czy też może dla jakiegoś "niewidzialnego mocarstwa" czy innej Hydry?


Churchill na starość był równie demoniczny co Crowley czy Jimmy Saville...

***

Uffff.... Wreszcie udało mi się zabrać za serię Dies Irae. Mam nadzieję, że teraz będziecie z niecierpliwością czekali na następne wpisy. A tyle luźnych wątków z historii XX-wiecznego "Dies Irae" jest do opisania. Hitler, Żukow, Baruch,Lord Heydrich, Cagliostro, ta dziwna dziewczyna spod gilotyny... Kiedy ja to wszystko napiszę?


Niektóre osoby pytają, czy mogą dawać jakieś drobne datki "na zachętę" za pisanie bloga. Nie trzeba, ale możecie np. klikać w reklamy wyświetlane na blogu. Raz przy każdej wizycie. Nic Was to nie kosztuje, a ja mogę zaoszczędzić na budowę takiego ustrojstwa do skakania między wymiarami jak ma Rick Sanchez z "Ricka i Morty'ego" :)

sobota, 19 maja 2018

Wojna ekonomiczna przeciw Iranowi i kto stoi za Stormy

- Czy był Pan na otwarciu?
- No nie byłem. Trumpa też nie było. Wysłał swoją turbosłowiańską córkę Ivankę oraz Jareda Kushnera.



Oczywiście mowa o otwarciu nowej amerykańskiej ambasady w Jerozolimie. Krok to czysto symboliczny, który niczego w sytuacji strategicznej Izraela nie zmienia. Taki tam gest w stronę części sponsorów kampanii wyborczej Trumpa (np. Sheldona Adelsona) i ewangelikalnych protestantów śniących o wojnie nuklearnej na Bliskim Wschodzie mającej przyspieszyć Paruzję. Trump myśląc o tej drugiej grupie wysłał na ceremonię otwarcia jednego ze swoich "duchowych doradców" - pastora Roberta Jeffressa. Pastor Jeffress twierdził wcześniej, że wszyscy Żydzi pójdą do Piekła a "Hitler był częścią bożego planu" (pastor mówił też, że mormoni to "sekta z Piekła rodem", więc nakablował na niego Mitt Romney). Dla równowagi Jareda i Ivankę pobłogosławił rabin nazywający Czarnych "małpami". Jak widać czytanie Starego Testamentu - a jeszcze bardziej jego pisanie - może nieźle ryć banię.



W trakcie ceremonii doszło do "Krwawego Poniedziałku" na granicy Strefy Gazy. To była oczywiście prowokacja Hamasu - jeden z jego przywódców stwierdził, że 50 z 62 zabitych tego dnia Palestyńczyków należało do tej organizacji terrorystycznej. Oczywiście idioci będący izraelskimi dowódcami znów dali się wciągnąć Arabom w taką prowokację. Dostarczyli im męczenników, których Arabowie chcieli. A przecież wystarczyło nie walić w tłum ostrą amunicją. Premier Sławoj-Składkowski już w latach '30-tych zauważył, że wystarczą armatki wodne, gaz i dobrze wyszkolone oddziały policji, by rozpędzić tłum. Nasi ludzie chyba jednak tego betarowców nie uczyli...



Przenosiny ambasady były oczywistym prezentem dla Izraela, ale czy sankcje przeciwko Iranowi należy do takich prezentów zaliczyć? Izrael niewątpliwie na nich skorzysta. Podobnie jak Arabia Saudyjska i inne sunnickie monarchie. Administracja Trumpa jednoznacznie opowiedziała się po stronie tej osi. A zresztą dlaczego miałaby stanąć po stronie Iranu przeciwko Saudom? Co Iran może jej zaoferować? Iran, który jest bliskim sojusznikiem Rosji i Chin oraz stale nawołuje do porzucania dolara w globalnym handlu ropą? Sankcje są częścią wojny ekonomicznej mającej wstrząsnąć irańskim reżimem. Już pogłębiły załamanie riala irańskiego a później uderzą w przychody do irańskiego budżetu obciążonego już i tak kosztami wojen w Syrii i Jemenie. Możemy mieć tam znów falę podobnych protestów jak w grudniu. John Bolton obiecywał cwaniaczkom z MEK obalenie reżimu ajatollahów do 2019 r. Reżim może się jednak trzymać mocno, tak jak reżim w Wenezueli. Co wówczas? Scenariusz podobny jak z Koreą Północną. Steven Mnuchin już mówi, że celem prezydenta jest zawarcie nowej, lepszej umowy nuklearnej z Iranem.



Antyirańska rozgrywka Trumpa na Bliskim Wschodzie ma też taką dobrą stronę, że przeszkadza w jakichkolwiek próbach poprawy relacji USA z Rosją. I bije też mocno rykoszetem w Eurokarłów. "Rosyjski agent Trump" ostatnio zagroził sankcjami firmom budującym Nord Stream 2. I Europejczycy są tutaj bez silni. Skoro Amerykanie potrafili skutecznie uderzyć sankcjami w chiński koncern ZTE, to tym bardziej mogą być zagrożone europejskie firmy. Żeby było zabawniej: Iran odgraża się, że ujawni ile dał łapówek amerykańskim i europejskim politykom za umowę nuklearną.

Minotaur ugryzł Europę w dupę... 

Po raz kolejny potwierdza się, to co przewidywałem: administracja Trumpa jest najbardziej antykremlowską administracją od czasów Reagana. Jeśli prawdą jest to, że rosyjskie służby pomogły Trumpowi wygrać wybory, to oznacza, że w tych służbach roi się od zdrajców oraz idiotów.

W każdym bądź razie, przez dwa lata pracy specjalnemu prokuratorowi Robertowi Muellerowi nie udało się znaleźć "smoking gun" w sprawie rzekomego wsparcia, jakie Trump miał otrzymać w kampanii od rosyjskich tajnych służb. (Sam Mueller współpracował zaś kiedy kierował FBI z... Olegiem Deripaską w kwestii agenta FBI przetrzymywanego w Iranie.) Nic nie wykryto, choć przecież FBI miała swojego szpiega wewnątrz kampanii Trumpa.  Manafort i generał Flynn są gnębieni za nieprawidłowości finansowe nie związane z kampanią. W tej fazie dochodzenia Mueller dociska zaś Michaela Cohena, prawnika Trumpa, który wypłacał "hush money" Stormy Daniels. Sprawa nie ma żadnego związku z Rosją, ale wykorzystano kruczek prawny dotyczący "defraudacji pieniędzy przeznaczonych na kampanię". Chodzi o to, by Cohen podzielił się z Muellerem jakimikolwiek brudami na Trumpa, lub takie brudy wymyślił.



Sprawa Stormy Daniels jest tylko wytrychem. Do złamania umowy w sprawie milczenia namówił ją jej prawnik -  Michael Avenatti. Gostek nie chce powiedzieć, kto go finansuje a sam ma kłopoty z prawem - zarzuca się mu oszustwa przy prowadzeniu spółki, m.in. nie płacił dostawcom. Co ciekawe, brał on udział w Tour de France wspólnie z synem... byłego szefa saudyjskiego wywiadu, księcia Turkiego bin Adbulaziza ibn Sauda. 





Internetowi szperacze dopatrzyli się na ciele Stormy  Daniels intrygującej blizny w kształcie litery K, częściowo zamaskowanej tatuażem. Takie same blizny wypalano na ciele "niewolnic seksualnych" w sekcie NXVIM. W kierownictwie tej sekty była m.in. aktorka Allison Mack, z "Tajemnic Smallville". Obecnie jest oskarżona m.in. o handel ludźmi i zmuszanie do prostytucji. Sekta wpłacała duże pieniądze na kampanię Hillary Clinton a trzech jej członków zostało zaproszonych do zasiadania we władzach Clinton Global Initiative. Przywódcy sekty imprezowali na prywatnej wyspie miliardera Richarda Bransona, gdzie wakacje spędzał Barack Obama. Ciekawe, czy dostarczali tam niewolnice na imprezy? Ciekawe też czy Stormy została celowo podsunięta Trumpowi w ramach operacji zbierania kompromatów?



***

Zjudaizowani mentalnie endecy zorganizowali ostatnio konferencję o tym jaka sanacja była straszliwie turańska. Na konferencji tej Rafał Ziemkiewicz wygłosił wykład o "Wojnie Śmigłego-Rydza". (Do obejrzenia tutaj.) Bzdurzył mniej niż się spodziewałem. Muszę przyznać, że zaczął słyszeć, że dzwonią, ale nadal nie wie, w którym kościele. Doszedł bowiem do podobnej obserwacji jak ja w serii Wrześniowa Mgła: szykowaliśmy się w 1939 r. do ataku na Niemcy. Ziemkiewicz ogólnie jednak jeszcze nie doszedł do istoty tego planu i dlaczego został on porzucony. Chrzani też, że powodem wojny było zajęcie przez Niemców Słowacji. Słowacja powstała w marcu 1939 r. a przecież decyzję o pójście na konfrontację z Rzeszą sanacyjne władze podjęły w styczniu 1939 r.
Jakoś też nie zauważa, że od 1932 r. atak prewencyjny na Niemcy był proponowany przez sanacyjną ekipę co najmniej osiem razy. Uśmiałem się też, gdy Ziemniak najpierw przekonywał, że "Śmigły-Rydz chciał wygrać wojnę bez pomocy Zachodu", by później przyznać, że od 1938 r.wiedział on, że kampania może się skończyć ewakuacją Wojska Polskiego na Zachód.

Poza tym straszne narzekanie na turanizm u Brauna, Macieja Giertycha i innych uczestników konferencji. Węgrom i Chorwatom turańskie dziedzictwo jakoś nie przeszkadza. Ale jak widać część endeków uważa, że powinniśmy się wstydzić naszych przodków Scytów i Sarmatów i uważać, że przed 966 r. byliśmy neandertalczykami wypełzłymi z prypeckich bagien, których ucywilizowali Niemcy.

***

Jeden z moich wiernych czytelników zainspirował się moim wpisem o Marksie i stworzył taką grafikę :)



Zbieram się do rozpoczęcia serii Dies Irae, ale jeszcze jakoś się nie przyzwyczaiłem do pisania na laptopie...

sobota, 12 maja 2018

Karol Marks - agent Głębokiego Państwa

Ilustracja muzyczna: Shiki Main Theme

Karl Marx był XIX-wiecznym Charliem Mansonem. Tyle, że nie grał na gitarze...

To, że Jean Claude Juncker fetował ostatnio Charliego Marksa nie powinno nas dziwić. To przecież koleś, który nigdy nie przepuści okazji do napicia się :) A co poza tym miał zrobić? Będąc przewodniczącym Komisji Europejskiej jest też swego rodzaju unijnym pontifexem, który z urzędu musi sprawować obrzędy ku czci bogów wyznawanych przez europejską elitę. Marks bogiem? Takie można było odnieść wrażenie przyglądając się oficjalnym misteriom na jego cześć. W Trewirze, w bazylice z czasów Konstantyna Wielkiego, przerobionej później na kościół luterański a potem w jakiegoś architektonicznego nowoczesnego potworka wybebeszonego z dzieł sztuki, przy ołtarzu czytano fragmenty świętych ksiąg - dzieł Marksa - takie jak "religia to opium dla ludu". Oczywiście wszyscy obecni mieli świadomość, że Marks był tylko śmiertelnikiem - ale deifikowanym przez establiszment niczym rzymscy cesarze.  Uczestnicy tej ceremonii religijnej oficjalnie się tłumaczyli później, że chcieli uczcić "wielkiego filozofa". Czyżby? A czy w podobny sposób uczcili kiedykolwiek lub uczczą Nietzschego, Kanta, Hegla, Spinozę, Bergsona czy Zenona z Kition? Wszyscy z nich byli większymi filozofami od Marksa, a jednak nie słyszymy, by uprawiano ich kult. Przedstawicieli europejskiego establiszmentu, często wywodzących się z pokolenia '68, filozofia raczej nie obchodzi. Ale czują z Marksem pokrewieństwo duchowe, bo był taką samą jak oni marionetką w rękach tajnych służb i różnych innych miłośników "pizzy".


Spytajcie marksistę kim była żona Karola Marksa. Jak natraficie na stosunkowo "kumatego" kolesia, być może wam odpowie, że miała na imię Jenny (Jenny, mam na imię Jenny..). Jej nazwisko panieńskie: Jenny von Westphalen. Powiedzieć, że pochodziła z rodu arystokratycznego, to jak nic nie powiedzieć. Jej brat: Ferdinand von Westphalen był... pruskim ministrem spraw wewnętrznych w latach 1850-1858. Przedstawicielem "reakcji" uwielbiającym używać policyjnych prowokacji wobec rewolucjonistów. Był w dobrej komitywie z Marksem. Do tego stopnia, że Michaił Bakunin oraz wielu innych rewolucjonistów uważało Marksa za prowoka mającego przechwycić kontrolę nad ruchem rewolucyjnym. Marks określany jest więc przez niektórych badaczy jako "pruski agent rządowy" i "pruski szpieg w Londynie".Całe życie Marksa było bez wątpienia prowokatorską i rozłamową robotą: wiecznymi kłótniami z resztą socjalistów i anarchistów na temat tego kto i jak ma przeprowadzić rewolucję. 

Marks pracował też dla austriackich tajnych służb. W 1960 r. kanclerz Austrii Julius Raab podarował Chruszczowowi zbiór listów Marksa. Sowiecki przywódca był później wściekły, bo w listach były donosy pisane przez Marksa na swoich przyjaciół do austriackich tajnych służb.



Twórca "socjalizmu naukowego" pracował dla wielu stron. W Londynie jednym z jego pracodawców był David Urquhart, dyplomata i tajny agent, który m.in. organizował czerkieskich powstańców przeciwko Rosji. Prywatny sekretarz Marksa, Wilhelm Pieper, będący zarazem przewodniczącym Związku Komunistów, był zaś prywatnym nauczycielem Alfreda Rothschilda, który w wieku 26 lat został... prezesem Banku Anglii i piastował to stanowisko przez 20 lat. Z Rotszyldami związany był również inny bliski przyjaciel Marksa - Theodor Creizenach, prywatny nauczyciel w domu Anselma Salomona von Rothschilda, założyciela banku Creditanstalt a według austriackich, przedwojennych służb brata przyrodniego niejakiego Aloisa Schickelgrubera.



Jednym z mentorów Marksa był sabatejczyk Mojżesz Hess. To Hess wprowadził Engelsa w idee komunistyczne. Sam jednak przeszedł ciekawą ewolucję ideową. Ze zwolennika walki klas zmienił się w ideologa... walki ras i narodów. Czyli wczesnego narodowego socjalistę (takiego wczesnego Rudolfa Hessa:). A przy tym jednego z pionierów syjonizmu. Stał bowiem w tej swojej wymarzonej "wojnie rasowej" po stronie "narodu wybranego" i uważał, że powinna ona doprowadzić do powstania komunistycznego państwa Izrael. Dzisiaj byłby pewnie transgenderowym, islamskim, miłośnikiem Putina - no chyba, że cięcia finansowe w tajnych służbach sprawiłyby, że departamenty walczące z poszczególnymi kategoriami wywrotowców połączyłyby się nieco inaczej.



Patrząc na to kłębowisko powiązań, nie dziwi już tak bardzo, że brytyjski premier Benjamin Disraeli w swojej powieści "Coningsby" wydanej w 1844 r. zamieścił wzmiankę o "tej rewolucji, która ma wybuchnąć w Niemczech za dwa lata". Disraeli, wybitny polityk był wyznawcą spiskowej teorii dziejów. Ich choć sam był sefardyjskim Żydem (nie gardzącym pieniędzmi od Rotszyldów) to wielokrotnie głosił tezę, że obóz rewolucji jest "opanowany przez Żydów" i kierowany przez ciemne, spiskowe siły. To samo mówił Bakunin. Zapewne mocno spłycali ówczesne procesy społeczne, ale mówiąc o opanowaniu obozu rewolucji "przez Żydów" mieli na pewno na myśli osobę, której nie lubili - Marksa, człowieka Głębokiego Państwa a raczej Głębokiej Struktury Ponadpaństwowej.

Błędem jest jednak nazywanie Marksa żydowskim szowinistą. On równie mocno gardził Żydami jak i gojami. Jego kontakt z klasą robotniczą ograniczał się do dymania swojej służącej (miał kompleks pokojówki? :) i brania pieniędzy na wódkę od fabrykanta Engelsa. Marks był zwolennikiem ówczesnego globalizmu. Uważał, że kolonizacja Afryki i Azji pozwoli na stworzenie jednej światowej gospodarki. Wojny opiumowe traktował jako szansę na otwarcie Chin na świat. Wiele z poglądów Marksa i Engelsa doprowadziłoby dzisiaj do krwawej sraczki typowego zwolennika partii Razem. Część z nich nosiła charakter protonazistowski. Jak czytamy:



"W praktyce ów interes proletariatu szczególnie często okazywał się pokrywać z niemieckim interesem narodowym. W roku 1861 Marks uważał, że niemiecki proletariat powinien przyjąć postawę patriotyczną, popierając Austrię przeciw Napoleonowi III i przeciwstawiając się zjednoczeniu Włoch. Dla odmiany zjednoczenie Niemiec - choć dokonane przez reakcjonistę Bismarcka - miało być "obiektywnie postępowe". Nic więc dziwnego, że w czasie wojny prusko-francuskiej w 1870 roku Marks głosił, iż upadek Napoleona III leży w interesie międzynarodowego proletariatu i dlatego nie należy izolować się od ruchu narodowego (dopóki wojna ma charakter obronny). Charakterystyczny był też pogląd Engelsa na granicę polsko-niemiecką: "Czy należało oddać całe połacie kraju zamieszkałe przeważnie przez Niemców, wielkie i całkowicie niemieckie miasta, narodowi, który dotychczas nie dał żadnego dowodu, że jest zdolny do wyzwolenia się ze stosunków feudalnych opartych na pańszczyźnianym rolnictwie?”3/ W liście do Lassalle'a był bardziej dosadny: "Nie powinniśmy oddać ani cala z pruskiej Polski.”4/

Swe proniemieckie stanowisko Marks i Engels uzasadniali na internacjonalistyczną modłę: „dynamicznie rozwijające się Niemcy to kraj najważniejszy dla sprawy postępu w Europie. Nie ukrywali jednak zarazem (zwłaszcza Engels) swego zachwytu dla niemieckiej kultury i cywilizacji.”5/ Engels pisał na przykład, że Niemcy "skupili wszystkie te małe, niedołężne, bezsilne narodziki w ramach jednego wielkiego państwa, umożliwiając im w ten sposób uczestnictwo w rozwoju historycznym, w którym pozostawione same sobie nie brałyby żadnego udziału! Prawda, zdeptano przy tym niejedno delikatne narodowe kwiecie: inaczej takich rzeczy realizować nie można. Wszak bez przemocy i niezłomnej bezwzględności w historii nie osiąga się niczego.” (...)

Engels z pogardą wyrażał się o "narodzikach, które historia od stuleci wbrew ich woli wlokła za sobą".9/ Pisał: "nie ma w Europie takiego kraju, gdzie by nie przetrwały w jakimś zakątku szczątki jednego czy więcej ludów, resztki ludności dawniejszej, wypartej i podbitej przez naród, który z kolei stał się nosicielem rozwoju historycznego. Owe resztki bezlitośnie (...) biegiem historii zdeptanego narodu, owe szczątki ludów występują za każdym razem jako fanatyczni nosiciele kontrrewolucji i pozostają nimi aż do zupełnej swej zagłady bądź wynarodowienia."10/ Zapowiadał więc: "Najbliższa wojna światowa zmiecie z powierzchni ziemi nie tylko reakcyjne klasy i dynastie, lecz również całe reakcyjne narody".11/ Metafora? Chyba nie, skoro w innym miejscu czytamy, że Niemcy mogą "zabezpieczyć losy rewolucji tylko poprzez zastosowanie wobec tych słowiańskich ludów jak najbardziej zdecydowanego terroryzmu.” (...)

W prywatnej korespondencji Marksa i Engelsa znajdujemy wyraźnie rasistowskie akcenty. Ten pierwszy tak pisał o swym konkurencie Lassalle'u: "jest teraz dla mnie całkowicie jasne, że jak wskazuje kształt jego głowy i sposób w jaki rosną jego włosy, pochodzi on od Murzynów, którzy przyłączyli się do ucieczki Mojżesza z Egiptu (chyba że jego matka lub babka ze strony ojca skojarzyła się z czarnuchem). To połączenie Żyda z Niemcem na murzyńskiej bazie musiało wyprodukować nadzwyczajną hybrydę." (...)

Zdecydowaną niechęcią darzył też Marks - sam "nieżydowski Żyd" - Żydów. Jak zwykle, i tu znajdziemy uzasadnienie ekonomiczne. Żydzi to kwintesencja kapitalizmu. "Jaka jest świecka podstawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki Bóg? Pieniądz. (...) Pieniądz jest tym zazdrosnym bogiem Izraela, wobec którego żaden inny bóg ostać się nie może. (...) Bóg Żydów został zsekularyzowany i stał się bogiem tego świata. (...) Przez żydostwo rozumiemy więc pewien powszechny, współczesny element antyspołeczny, który osiągnął swą obecną skrajną postać przez rozwój historyczny, do którego Żydzi, w tym sensie ujemnym, gorliwie się przyczynili; w tej obecnej zaś skrajnej postaci element ten musi nieuchronnie ulec likwidacji.

Emancypacja Żydów jest więc w swym ostatecznym znaczeniu emancypacją ludzkości od żydostwa (...)."16/ Jako tacy - Żydzi są przeciwnikami postępu. "Tak więc za plecami każdego tyrana odnajdujemy Żyda, jak za papieżem jezuitę. Naprawdę marzenia uciskających byłyby bez nadziei, a praktyczna możliwość wojny poza kwestią, gdyby nie było armii jezuitów duszących myśl i garstki Żydów rabujących kieszenie."

(koniec cytatu)



Marks jest nazywany obecnie "nieszkodliwym filozofem". W jego filozofii jednak od samego początku było zakodowane ludobójstwo, wyzysk i dyktatura garstki "wybrańców".
Marks pisał w swoim wierszu "Le Menestrel":

"Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu 
I napełniają go aż ja staję się szalony. 
Aż moje serce staje się zupełnie zmienione. 
Patrz na tę szpadę, 
Książę ciemności sprzedał mi ją."




Niektórzy ludzie przyglądający się jego pismom - z których wiele wciąż nie zostało opublikowanych  - dopatrują się w nich akcentów satanistycznych.  Pisał on m.in. w liście do swojego ojca: “Chcę się mścić na Tym, Jedynym, co w niebie króluje […] Spadła zasłona, zerwała wszystko, co dotychczas było święte, teraz muszą być ustanowieni nowi bogowie”. O satanizmie Marksa był przekonany m.in. pastor Richard Wurmbrand, rumuński dysydent, i podawał poszlaki na ten temat w swojej książce "Marx and Satan". Zwracał on m.in. uwagę na to, że charakterystyczna fryzura Marksa, nie pasująca do mody z tamtej epoki była znakiem rozpoznawczym wyznawców okultystycznej sekty zwolenników Joanny Southcott, która uważała się za Niewiastę z Apokalipsy mającą urodzić Mesjasza (a może raczej Antychrysta?). Zwolennicy Southcott uważali, że są w kontakcie z aniołem o imieniu Shiloh. Może wydawać się dziwaczne, ale przecież w czasach bardziej nowoczesnych mieliśmy też wiele apokaliptycznych sekt o dziwnych powiązaniach - np. Rodzinę Charlesa Mansona. Może gdyby Manson nie dokonał masakr, to by napisał coś na miarę "Kapitału"?







Marks miał zdolność do jakiegoś tajemniczego przyciągania ciemnych sił nawet po śmierci. Pochowano go na londyńskim cmentarzu Highgate. W latach 60. i 70. doszło tam do paranormalnego fenomenu zwanego "wampirem z Highgate".  Doszło nawet do próby wywołania wampira przez grupę okultystyczną Davida Farranta  i rzekomego zabicia tej istoty osikowym kołkiem przez samozwańczego starokatolickiego biskupa Sama Manchestera. Ponoć ostatnio duch znów tam daje o sobie znać... A może to po prostu jacyś okultyści znów się masturbują na grobie Marksa.

Ending: Cjalis - Egzorcysta