Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Irak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Irak. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 kwietnia 2024

Izraelsko-irańska ustawka

 


Irańczycy uwielbiają retorykę w stylu: "Nasze strzały zasłonią Słońce!". Stawiają efekciarstwo daleko wyżej od efektu. Ich atak na Izrael - przeprowadzony w zeszłą sobotę - odbył się więc według tego schematu. Zapewne irańscy przywódcy modlili się, by wszystkie rakiety i drony wystrzelone na Izrael zostały zestrzelone. 



Może jakby wysłali 1000 dronów i rakiet, to by udał się wyrządzić Izraelowi jakieś większe szkody. A tak skończyło się na jednym uszkodzonym izraelskim transportowcu C-130 i pomniejszych stratach w infrastrukturze trzech baz lotniczych. Zdjęcia satelitarne potwierdzają bardzo umiarkowane zniszczenia w bazie lotniczej Ramon. Poza tym nie ma żadnych zdjęć, filmów ani relacji mówiących o izraelskich stratach. Sami Irańczycy nie chwalą się, by w coś trafili. Aha, i jeszcze raniono siedmioletnią dziewczynę - beduinską Arabkę. 



Okazuje się, że 50 proc. wystrzelonych przez Iran rakiet nie doleciało nad cel z powodu awarii technicznych.  Irańczycy sami przyznali, że w ataku użyli "przestarzałych" pocisków. Według Amerykanów, większość z tych co poleciała dalej, została zestrzelona przez izraelski system Arrow nad "krajami sąsiednimi", 4-6 strąciła obrona przeciwlotnicza amerykańskich niszczycieli, a jeden przez baterię Patriot w Iraku. Chyba to nie jest pełen obraz sytuacji, gdyż Brytyjczycy również chwalą się, że ich piloci zestrzeliwali irańskie rakiety.  Poważny udział w odparciu ataku miała Jordania, a Arabia Saudyjska dzieliła się danymi wywiadowczymi. 


W piątek nad ranem doszło natomiast do długo oczekiwanego, "straszliwego" izraelskiego odwetu. Nad bazą lotniczą pod Isfahanem pracowała obrona przeciwlotnicza i miano zestrzelić trzy małe drony. Amerykańskie służby twierdza, że Izraelczycy kilkukrotnie trafili tam w wyznaczony cel i pokazali, że stare irańskie baterie rakiet przeciwlotniczych są nieefektywne. W sumie wszyscy to już od dawna wiedzieli. Zdjęcia satelitarne pokazały uszkodzoną wyrzutnię rakiet S-300 w bazie lotniczej pod Isfahanem.  To tyle jeśli chodzi o "straszliwy" izraelski odwet... Niewątpliwie Izrael przelicytował Iran dokonując jeszcze mniej spektakularnego uderzenia.

W sobotę mieliśmy znów wymianę ciosów, ale była to już "stara, dobra" wojna toczona przez pośredników. Izrael zaatakował bazę irackich szyickich PMU w Bagdadzie, a PMU twierdzą, że w odwecie uderzyły w port w Eilacie. 

Ani Izraelowi, ani Iranowi nie zależy więc na większej wojnie. Co więcej, teokratyczny Iran wydaje się obecnie być najrozsądniejszym członkiem Osi Zła (Mińsk-Moskwa-Pekin-Pyongyang-Teheran). Trudno sobie bowiem wyobrazić by ajatollahowie zdecydowali się na coś równie głupiego jak Rosja na Ukrainie...

***

Być może słyszeliście kiedyś o Russellu Bentleyu - Amerykaninie, który zamieszkał w Donieckiej Republice Chujowej i tworzył stamtąd propagandowe, prosowieckie materiały propagandowe adresowane do zachodnich komuchów. Nie tylko robił propagandę, ale też walczył w szeregach milicji donieckich separów. Przeszedł też na prawosławie.  Zawsze zastanawiałem się, czy on był autentycznym grubym, komuszym debilem czy też agentem amerykańskich tajnych służb udającym takiego debila, by prowadzić tajną misję w Doniecku. 


No cóż, nie tylko ja miałem taką zagwozdkę... Okazuje się bowiem, że Bentley został porwany przez grupę rosyjskich wojskowych, którzy uznali go za natowskiego szpiega fotografującego ich sprzęt wojskowy. Świniorosy zgwałciły go (!), a potem zabiły. Kremlowskie media piszą, że "zginął", ale nie wyjaśniają z czyich rąk i w jakich okolicznościach. Głupio się przyznać amerykańskim towarzyszom do takiego fuck-upu...


sobota, 4 stycznia 2020

Nie płakałem po generale Sulejmanim





Dzień wcześniej irański najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei mówił, że "Trump nic nie może zrobić Iranowi!". W prasie ukazywały się artykuły mówiące o "drugim odwrocie z Sajgonu" i o tym jak to USA pokazują swoją słabość wobec Iranu. Iran rzeczywiście poczuł się na tyle pewnie, że pozwolił kontrolowanej przez siebie szyickiej, irackiej milicji PMF (będącej formalnie częścią armii irackiej) na atak rakietowy na amerykańską bazę K1 pod Kirkukiem, w którym zginął jeden kontraktor a zostało rannych czterech żołnierzy US Army. Amerykanie odpowiedzieli rozpieprzeniem bazy PMF - zginęło 25 bojówkarzy. PMF zorganizowała więc oblężenie amerykańskiej ambasady w Bagdadzie. Iracki rząd potraktował demonstrantów wyjątkowo łagodnie - w odróżnieniu od uczestników protestów socjalnych (których kilkuset na jesieni zastrzelił na ulicach). Do powtórki z Bengazi jednak nie doszło, bo Trump przerzucił w porę posiłki a nad motłochem szturmującym ambasadę zaczęły krążyć śmigłowce Apache. Wszyscy jednak wiedzieli, że to nie koniec konfrontacji i że gen. Sulejmani szykuje wraz z irackimi milicjami kolejne ataki. Prezydent Trump, po kilku dniach konsultacji z doradcami, zdecydował się więc, że należy "waste the motherfuckers". Gdy likwidowano Sulejmaniego, jadł sobie spokojnie klopsiki a później lody. Przypomnijmy, że w 2018 roku Sulejmani nazwał Trumpa "barmanem" piszącym "głupoty na Twitterze". 

Likwidacja generała Sulejmaniego była technicznym majstersztykiem. Obok niego zabito też dowódcę milicji PMF, który bezpośrednio odpowiadał za oblężenie ambasady (a wcześniej był przyjmowany przez Obamę w Białym Domu), a także jego 6 współpracowników i ochroniarzy. Nikt postronny nie zginął. W sobotę kontynuowano uderzenia prawdopodobnie likwidując dowódcę szyickich Batalionów Imama Alego. 

Czy był to jednak też majstersztyk strategiczny? No cóż, jesteśmy teraz zewsząd straszeni rychłą, apokaliptyczną wojną amerykańsko-irańską. Straszą wszyscy od Winnickiego, po "jasnowidza" Jackowskiego. Jak duże jest jednak ryzyko wojny? W tej chwili na pewno mniejsze niż wyobrażają sobie jojczący dupostratedzy. Przede wszystkim jest jasnym, że administracja Trumpa nie chce dużego konfliktu zbrojnego z Iranem. Trump mówi, że zabójstwo Sulejmaniego zapobiegło wojnie i zaprasza Iran do negocjacji.  Po co Amerykanie mieliby bowiem atakować Iran skoro irańska gospodarka jest w ciężkim kryzysie z powodu sankcji a krajem w ostatnich miesiącach wstrząsały gwałtowne protesty, które rząd musiał topić we krwi. Co więcej fala rewolucyjna obejmowała też kraje kontrolowane przez Iran, czyli Irak i Liban i miała wyraźnie antyirańskie ostrze. Iranowi trudno pójść na wojnę w momencie, gdy jego gospodarka się rozpada. Poza tym wojna mogłaby łatwo przynieść upadek reżimu. Pozostaje więc odpowiedź asymetryczna. 

Teoretycznie Iran mógłby pokusić się o próbę blokady Cieśniny Ormuz. Ale to na pewno nie spodobałoby się Chinom - jako największemu na świecie konsumentowi ropy. Poza tym irańska flota mogłaby dosyć szybko zostać zatopiona przez US Navy. Pozostają więc operacje nękające - ataki na tankowce, rurociągi, rafinerie, bazy wojskowe i ambasady. Czyli to co Iran i tak już robi od wielu miesięcy w odpowiedzi na amerykańskie sankcje. Pytanie jednak: co Iran w ten sposób uzyska? Jak na razie w konflikcie z USA poniósł dużo większe straty niż zadał ich przeciwnikowi. W Syrii izraelskie lotnictwo bezkarnie bombarduje irańskie bazy i nawet zabija irańskich generałów. Iran nie jest w stanie odpowiedzieć. Może teraz próbować zabić Trumpa - a amerykańskie Głębokie Państwo nawet mu to zadanie ułatwi - ale w ten sposób wpadnie w pułapkę i nie będzie w stanie się uchronić przed odwetem.



Likwidacja generała Sulejmaniego z pewnością pozbawiła Iran błyskotliwego stratega wojen hybrydowych, porównywanego z Kayserem Soeze.  Senator Lindsey Graham pisze o "odrąbaniu ręki ajatollaha". Sulejmani chwalił się gen. Petraeusowi, że kontroluje irańską politykę wobec Iraku, Libanu, Jemenu, Strefy Gazy i Afganistanu. To był prawdziwy profesjonalista, kierujący Siłami Kuds od ponad 20 lat, mający na sumieniu wiele ataków terrorystycznych - nie tylko na Bliskim Wschodzie (próbował też atakować izraelskie cele w Tajlandii czy w Bułgarii). To jego ludzie instruowali irackich szyitów jak budować IED podkładane przy drogach - z myślą o zabijaniu też polskich żołnierzy. To on pomagał pogrążać Irak w chaosie po 2003 r. Chwalenie go teraz jako pogromcy Państwa Islamskiego i syryjskich dżihadystów jest więc nie na miejscu - sam wcześniej stworzył warunki do powstania ISIS. Gostek był dla USA i wielu państw regionu znacznie groźniejszy do bin Ladena czy Bagdadiego. Zresztą wielokrotnie wcześniej rozważano jego likwidację. W 2007 r. zabić chcieli go Brytyjczycy, ale ich minister spraw zagranicznych odwołał akcję. 

Ze śmierci Sulejmaniego cieszy się na pewno wielu Irakijczyków. Gostek pomagał przecież krwawo tłumić niedawne protesty socjalne. Gdy w 1999 r. w Iranie protestowali studenci Sulejmani napisał list do prezydenta Chatamiego, w którym groził, że jeśli demonstracje nie zostaną stłumione, to Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej dokona zamachu stanu i sam utopi je we krwi. Taki to był przyjaciel irańskiego ludu... Część Irakijczyków oraz Irańczyków wyraża więc radość z likwidacji Sulejmaniego. Niektórzy zamieszczają nawet zdjęcia jego zmasakrowanych zwłok z radosnymi komentarzami.  Oczywiście robi tak mniejszość. Dla sporej części Irańczyków, Sulejmani był nacjonalistycznym bohaterem, pomimo tego, że służył antynarodowemu reżimowi zainstalowanemu w 1979 r. w Iranie przez zagraniczne tajne służby. Za Sulejmanim płacze też liberalny establiszment w USA. Wygląda na to, że "New York Times" próbował ostrzec generała przed likwidacją, publikując kilka godzin wcześniej artykuł opisujący m.in. jego hipotetyczne zabójstwo dokonane za pomocą pocisku hipersonicznego. 

No cóż, ja po nim nie płaczę. Zasłużył sobie i dobrze, że go odstrzelono zanim narobił jeszcze większych szkód.

Żałoba po irańskim generale połączyła jednak w Polsce (krypto)prorosyjską lewicę i prawicę. No cóż, nasz kraj dwukrotnie odwiedzał protegowany Sulejmaniego, były irański wiceprezydent i zarazem były burmistrz Teheranu Mohammed Ali Najafi. Jakiś czas temu został on skazany na śmierć za zabicie swojej żony, ale wyszedł z więzienia.  Najafi spotkał się podczas swojej wizyty w Polsce m.in. z Robertem Winnickim.  Mam radę dla Najafiego: niech nie zaprasza Winnickiego do swojego domu. W trosce o perskie dywany.

***



2 stycznia zginął w katastrofie śmigłowca gen. Shen Yi-Ming, szef sztabu generalnego Republiki Chińskiej (Tajwanu). Jak czytamy:  "W katastrofie tej zginął również generał Hung Hung-chin, zastępca szefa sztabu generalnego ds. wywiadu oraz generał Yu Chin-wen, zastępca szefa Biura Wojny Politycznej (kierującego oficerami politycznymi w siłach zbrojnych). (...)
Rozbity Black Hawk należał do jednostki ratownictwa sił powietrznych. Maszynę kupiono w USA. Wylatano na nim 376 godzin i nie zgłaszano wcześniej żadnych znaczących usterek technicznych. Song Zhaowen, bliski przyjaciel generała Shena a zarazem ekspert ds. wojskowości, stwierdził, że szczątki helikoptera wskazują, że doszło nie tyle do „przymusowego lądowania”, co do upadku maszyny. – Osobiście myślę, że był problem z maszyną, a ten pilot był bardzo dobry, tylko nie był w stanie jej kontrolować. Myślę więc, że problem z maszyną był bardzo poważny – powiedział Song."

Jak pisze Hanna Shen (chyba nie spokrewniona z generałem): "Zaraz po katastrofie doszło do ostrej kampanii dezinformacyjnej prowadzonej przez min. chińskich trolli np. sugerowano, że śmigłowiec jest już w Chinach (wojskowi uciekli), że maszyna była stara itd. Wszystkie te fake news zdemaskowały tajwańskie media. (...) Znakomity pilot, absolwent elitarnej amerykańskiej Air War College, orędownik współpracy z USA, bardzo dobrze rozumiejący zagrożenie ze strony chińskiego komunizmu, ale nie tylko. Shen Yi-ming brał udział w Great Desert Program – operacji, w której na prośbę Arabii Saudyjskiej (przy akceptacji USA) ponad 1000 tajwańskich żołnierzy wysłanych zostało do wspierania Jemeńskiej Republiki Arabskiej (Jemen Północny). Po drugiej stronie, stronie Ludowej-Demokratyczna Republika Jemenu (Jemen Płd), byli piloci sowieccy i kubańscy. Shen Yi-ming walczył więc też z Sowietami."

***

Kolejny wpis z serii Phobos już niedługo. W ten weekend powstrzymałem się z nim ze względu na wagę wydarzeń międzynarodowych. 



wtorek, 12 kwietnia 2016

Marszałek al-Douri żyje! Jest sufim i nadal realizuje swój zadziwiający plan





Ten koleś musi być Ajinem. Tyle razy przecież uciekł Śmierci. Marszałek Izzat Ibrahim al-Douri.

Pisałem o tej fascynującej postaci na tym blogu już wielokrotnie. Towarzysz Saddama od lat 60-tych, jeden z filarów reżimu uwikłany w jego najbardziej krwawe przedsięwzięcia, po 2003 r. najwyższy rangą oficjel z czasów Saddama, który nie został złapany przez Amerykanów, twórca postsaddamowskiego ruchu oporu przeciwko amerykańsko-szyickiej okupacji a także prawdziwy twórca Państwa Islamskiego.

Flashback: Marszałek Izzat al-Douri - prawdziwy przywódca Państwa Islamskiego. Baghdadi to aktor!

Flashback: Marszałek Izzat Ibrahim al-Douri - prawdziwy szef Państwa Islamskiego (1942-2015)

W kwietniu zeszłego roku władze irackie ogłosiły, że marszałek al-Douri został zastrzelony pod Tikritem. Wystawiły na widok publiczny nawet jego rzekome ciało. Nie przedstawiły jednak jakiejkolwiek informacji o zidentyfikowaniu ciała w wyniku badań DNA.

A pod koniec zeszłego tygodnia okazało się, że al-Douri nadal żyje! Do netu trafił film,  na którym odczytuje on antyirańskie przesłanie.  Saddamowski marszałek, niezwykle podobny do marszałka Montgomery'ego (urodzony w lipcu 1942 r...), występuje tam jako przywódca organizacji Armia Ludzi z Zakonu Naqshabandi (JRTN).  Ta grupa walczy od 2003 r. przeciwko Amerykanom i zdominowanemu przez irańską agenturę rządowi Iraku.  Zakon Naqshabandi to iraccy sufi - wyznawcy ezoterycznej wersji islamu. Al-Douri jest sufim z Tikritu, bardzo zresztą cenionym przez swoich współwyznawców.Sufizm jest częścią tego samego mistycznego, podziemnego nurtu, z którego wyrosła m.in. chrześcijańsko-pogańska gnoza i żydowska kabała. Z sufizmu czerpali swoje idee m.in. teozofowie i Aleister Crowley. W wersji ludowej sufizm jest popularny m.in. w Czeczenii, Dagestanie, Turcji, Albanii, Kosowie i Macedonii.



W 2014 r. JRTN wszedł w skład sunnickiej koalicji tworzonej przez ISIS. Co prawda dochodził do starć między obiema organizacjami, ale sufi byli przez Państwo Islamskie zadziwiająco tolerowani jak na islamskich heretyków - choć np. sufi są prześladowani w Iranie przez bezpiekę a w Pakistanie są celem zamachów islamskich terrorystów.

W swoim ostatnim wystąpieniu marszałek al-Douri wypowiedział zaskakujące słowa: że siły sunnickie powinny się zjednoczyć w ramach koalicji antyterrorystycznej tworzonej przez Arabię Saudyjską. Od października zeszłego roku pojawiają się przecieki, że JRTN oraz sunnickie milicje prowadzą rozmowy o porzuceniu przez nie Państwa Islamskiego.

I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Państwo Islamskie to zmyłka. Z założenia miało ono 1) wykrwawić siły szyickie w Iraku 2) sprawić, by Irańczycy wykrwawiali się w Syrii w obronie Assada 3) sprawić, by uwaga świata skupiła się na Syrii a nie na Iraku (stąd np. spektakularne egzekucje i niszczenie zabytków Palmyry). W odpowiedniej chwili siły sunnicko-sadamowsko-sufickie w blasku fleszy porzucą ISIS kończąc żywot tej organizacji. Zostanie ona przekształcona w inną siatkę. Ludzie Saddama w ramach porozumienia pokojowego zostaną włączeni do władz w Bagdadzie. A jak tam już znajdą przyczółek, to od środka zniszczą rząd kolaboracyjny.

***

Jak zwykle zachęcam do lektury mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor" Do nabycia m.in. w Księgarni Prusa (zamówicie online i wyślą Wam do domu). 

sobota, 26 marca 2016

Zamachy w Brukseli od przodu i tyłu



One Punch Man Erdogan powiedział, że również w Brukseli, tak jak w Ankarze, mogą zacząć wybuchać bomby. Cztery dni później jego proroctwo się spełniło. Później One Punch Man ujawnił, że jednego ze sprawców brukselskich zamachów tureckie służby deportowały do Holandii, Holendrzy przekazali go Belgom, a ci go wypuścili. Erdogan wyraźnie zasugerował, że belgijskie służby specjalne dogadywały się z dżihadystami. Tureckie służby mówią zaś, że zachodnioeuropejskie służby pozwalały jeździć do Turcji i innych krajów Bliskiego Wschodu dżihadystom będącym na listach Interpolu. Co więcej pozwalały im na przewożenie broni i amunicji w ich bagażach!
MIT, czyli wywiad wojskowy Turcji, to ostrzejsi gracze nawet od FSB. Mam wielki szacunek do Erdogana, że zdołał pokonać tę machinę i przejąć ją na własne potrzeby. MIT dużo wie o prawdziwych kulisach terroryzmu na Bliskim Wschodzie i w Europie. Ta wiedza będzie wykorzystywana przez Turcję do wywierania presji na takie kraje jak Niemcy.

***



Słyszymy obecnie, że Belgia to kraj dysfunkcyjny i skorumpowany, co sprawia, że stał się on rajem dla dżiahdystów. Niemalże państwo upadłe ze społeczeństwem, które zawiodło.  Słyszymy, że Belgowie spieprzyli kontrole paszportowe na lotniskach, dopuścili się olbrzymich zaniedbań jeśli chodzi o ochronę brukselskich portów lotniczych a służby wiedziały, że lotniska będą zaatakowane. Biją w Belgów jak w bęben głównie gazety i portale anglosaskie, co jest zapewne oznaką irytycji tamtejszych służb, ale w Belgów uderzają również Francuzi. Jeszcze przed zamachami można było usłyszeć o szykującym się francusko-belgijskim rozwodzie wywiadowczym. Służby belgijskie i francuskie wzajemnie się oskarżały o zaniedbania przy okazji zamachów w Paryżu. Poza tym francuskie służby panoszyły się w Belgii i traktowały ją jako kraj satelicki.

O dziwnych kulisach zamachów w Paryżu pisałem już na tym blogu. I mam wrażenie, że francuskie służby co najmniej dopuściły do tych ataków.

Flashback: Front Narodowy - dzieło francuskich służb

Flashback: Francja: zamach, na który czekano




Pora więc zadać pytanie: czy to tylko echa tamtej operacji czy też może zorganizowano dogrywkę? Czy celem tej dogrywki jest zwrot geopolityczny w Europie? Po zamach w Brukseli ostro tracił funt, gdyż rynek uznał, że zamachy są argumentem dla zwolenników Brexitu. Skoro nawet były szef MI6 mówi, że Wielka Brytania będzie bezpieczniejsza poza UE...  Jak wiadomo, Francji zawsze wadziła brytyjska obecność w Unii. UE bez Wielkiej Brytanii będzie tworem zupełnie innym  niż dotychczas.

***



Słyszymy, że zamachy były zemstą za aresztowania Salaha Abdelsalema, jednego z organizotorów zamachów w Paryżu. Adbelsalem jednak najprawdopodobniej sam dał się złapać. To uspokoiło belgijskie służby a lipne zeznania sprowadziły je na fałszywe tropy, co umożliwiło zamachy. Atak na lotnisko przyniósłby więcej ofiar, gdyby sprawcom nie zaciął się jeden z karabinów i gdyby .... zamówili Ubera zamiast taksówki. Korporacja przysłała im zwykłe auto zamiast vana, więc nie wzięli wszystkich bomb.

***



Stanowisko Rosji chyba najlepiej wyraził Władimir Żerinowski, syn Rosjanki i "dobrego prawnika" mówiąc, że zamachy są dla Rosji korzystne i niech Europejczycy zdychają.  Pytanie tylko czy Putin-Hujło nie stał się już dla Moskwy zbyt zgraną kartą, by doszło do jakiegokolwiek porozumienia. W Syrii Rosja de facto zachowała jednak sporą część swojego kontyngentu. Dostosowała go jednak do nowego zadania: zamiast walki z Państwem Islamskim obrona alawickich terenów. To de facto oznacza podział Syrii. Putin kończy kolejny konflikt jego zamrożeniem.

***




To, że Państwu Islamskiemu chodzi o budowę Kalifatu jest mitem. Jak słusznie zauważa red. Mamoń, ISIS jest kierowana przez profesjonalne kadry dawnej bezpieki i sił zbrojnych Saddama. Syria jest dla zmyłki. ISIS nie zależy na jej całym podboju. Celem jest Bagdad i przywrócenie władzy sunnitów. Zamachy w Europie mają po prostu zmęczyć skretyniałe i słabe społeczeństwa Zachodu i sprawić, by bały się angażować na Bliskim Wschodzie.

***

Stanowisko enerdowskiej kanclerz Beatrix Brehme Angeli Merkel się nie zmienia. Nachodźcy dostaną 150 tys. kondomów - co może okazać się zbyt małą liczbą w stosunku do inby, która się szykuje.

Wiele mówi reakcja Merkel na niemiecką flagę (widoczna na tym filmiku). Flagi NRD lub ZSRR z pewnością by tak nie potraktowała...

***

Obama się zamachami nie przejmuje. Bo po co? Za osiem miesięcy przestanie być prezydentem i przekaże ten cały pierdzielnik albo ponurej, zdemenciałej lesbie Hillary, albo gostkowi wyjętemu żywcem z lat 80-tych.Sposób w jaki potraktował go Raoul Castro, kagiebista z 60-letnim stażem w resorcie, mówi jednak wszystko o jego polityce zagranicznej.


***



Zamachy w Brukseli to punkt dla Trumpa. Już tylko idioci oraz lobbyści wielkiego biznesu mogą krytykować jego stanowisko dotyczące nielegalnej imigracji. Furrorę w sieci robi filmik na którym, Trump recytuje wiersz "Snake" - idealnie pasujący do kryzysu imigracyjnego w Europie.


Trumpowi może pomóc to, że Hillary była zaangażowana w arabskie rewolucje do tego stopnia, że Giuliani nazywa ją "członkiem założycielem ISIS".  Cruz może mieć kłopoty ze względu na swój skandal seksualny (pięć kochanek, z czego jedna jest obecnie rzeczniczką... Trumpa a inna organizowała kampanię Carly Fiorinie) - pewne poszlaki wskazują, że rewelacje "National Enquire" są prawdziwe, m.in. kwestia dziwnej donacji dla Fioriny od sponsorów Cruza, to że Breitbart też wiedział o tej sprawie, to że żona Cruza miała w 2005 r. załamanie nerwowe. To jednak nie zapewni Trumpowi nominacji. Partia Republikańska wynajęła do obsługiwania elektronicznego głosowania w prawyborach w Utah firmę, która w 2004 r. pomogła sfałszować Chavezowi wybory w Wenezueli. 

***

Jak zwykle zachęcam do sięgnięcia po moją powieść "Vril. Pułkownik Dowbor".

***

Swoim czytelnikom i czytelniczkom życzę wesołych świąt Wielkiej Nocy. Świąt pełnych miłych doznań i głębokiej refleksji :)



No i mokrego Dyngusa...



See more on Know Your Meme

niedziela, 29 listopada 2015

Chwała Erdoganowi + Mit Państwa Islamskiego


Ilustracja muzyczna: One Punch Man Opening

Erdogan to One Punch Man - jednym uderzeniem rozpieprzył Ruskim strategię...

Myślę, że powinniśmy Erdoganowi być wdzięczni. Podsycanie kryzysu imigracyjnego przez Turcję dało PiSowi zwycięstwo na tak wielką skalę (i dobry wynik Kukizowi '15) oraz silnie uderzyło w enerdowską dywersantkę Merkel i niemiecką Europę. Niedawne zestrzelenie rosyjskiego Su24 nad Syrią przez tureckie lotnictwo mocno utrudniło Rosji Jałtę w wersji light, czyli porozumienie o budowie koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu z Zachodem. Teraz wygląda na to, że w tej koalicji znajdzie się tylko Francja... Putin ostrzega, że jeśli mu drugi raz Turcy zestrzelą samolot, to żadnej koalicji nie będzie. Wniosek: śpieszmy się kochać rosyjskie samoloty, tak szybko spadają :)

Rosyjska propaganda mocno bije teraz w Turcję wyciągając na wierzch wszelkie prawdziwe i wydumane przykłady wspierania Państwa Islamskiego przez Ankarę. Robi z Bilala Erdogana, syna tureckiego prezydenta kontrolera ISIS. Sugeruje też, że zestrzelenie Su24 było zemstą za to, że rosyjskie lotnictwo bombardowało cysterny przewożące ropę z terenów kontrolowanych przez ISIS do Turcji. Istotnie Amerykanie starali się tych cystern nie bombardować tłumacząc to troską o... środowisko naturalne. Rosjanie jakoś zaś nie bombardują instalacji wydobywczych ani cystern z ropą z Państwa Islamskiego sprzedawanych wojskom Assada. Ropą która trafia do Turcji handlują zaś kurdyjscy pośrednicy (!) i jest ona "wyprana" jako surowiec z irackiego Kurdystanu. Później przez port w Ceyhan trafia ona m.in. do Izraela. Ach te bliskowschodnie interesy ponad podziałami...






Historia ropy z Państwa Islamskiego wskazuje, że koalicja przeciwko Daesz nie powinna powstać. Będzie ona bowiem oznaczała wciągnięcie Zachodu w bliskowschodnie bagno przeciwstawnych interesów regionalnych mocarstw. Dotychczas nad terytoriami Syrii, Państwa Islamskiego oraz Iraku działały siły lotnicze: Assada, Iraku, Iranu, Turcji, ZEA, Jordanii, Izraela, USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji. To cud, że do incydentu z rosyjskim Su 24 nie doszło wcześniej. To cud, że jak dotąd specnaz nie wdał się starcia z amerykańską DEVGRU, brytyjskim SAS czy tureckimi komandosami. Strategia Państwa Islamskiego przewiduje właśnie, że zachodnie wojska zostaną wciągnięte w bliskowschodnie bagno, w apokaliptyczną bitwę narodów pod Dabiq w Syrii. Moim zdaniem lepiej więc zostawić zwalczanie ISIS regionalnym potęgom oraz Rosji. Niech Ruscy wyślą tam swoje wojska lądowe. Będą ponosili dzięki temu koszty ludzkie i materialne przy minimalnych korzyściach. Dzięki temu mniej będą mieli środków na prowadzenie wojny na Ukrainie. Zachód nie powinien Rosji w żaden sposób pomagać w walce z islamskimi fundamentalistami. Państwa Europy Zachodniej zamiast rzucać po omacku bomby na Syrię, powinny zająć się zagrożeniem wewnętrznym - ostro wziąć się za swoich własnych islamistów, powstrzymać imigracyjny najazd (brutalnymi środkami - nawet jakby to wymagało użycia ostrej amunicji). Nie będzie to jednak możliwe bez czystki w europejskim establiszmencie - uderzenia w marksistów kulturowych.

A samo Państwo Islamskie? To kawałek pustyni pozbawiony znaczenia. Aż dziw bierze, że świat poświęca mu aż tak dużą uwagę. Wystarczyło kilka spektakularnych sukcesów militarnych, kilka brutalnych egzekucji, czystka wśród mniejszości religijnych, kilka zamachów terrorystycznych przeciwko Eurociotom... Samo Państwo Islamskie to nie zagrożenie na skalę III Rzeszy czy ZSRR. To raczej taka Kambodża Czerwonych Khmerów. Grupa barbarzyńców niszczy resztki cywilizacji na jakimś zadupiu, dokonuje ludobójstwa, ale w sumie jest słaba militarnie a lokalne mocarstwa i supermocarstwa z różnych przyczyn ją wspierają. (Po 1979 r. Czerwoni Khmerzy otrzymywali wsparcie przeciwko Wietnamowi od USA, ChRL i Tajlandii.)

Ps. Postać One Punch Mana była ponoć wzorowana na Antonim Macierewiczu.

sobota, 24 października 2015

Kto rozpoczął nową falę Intifady?

Izrael zmaga się nową falą palestyńskiej rebelii - mniej spektakularną niż ta z lat 2000-2002, ale za to uciążliwą. Ot takim tanim terroryzmem: tu jakiegoś żołnierza dźgnie nożem Palestyńczyk udający fotoreportera, tam 13-latek ciachnie jakiegoś osadnika, tu kogoś jakiś Palestyńczyk przejedzie, tam podpalą koktajlami Mołotowa grób partriarchy Józefa, czasem jednak dochodzi do strzelanin takich jak ta na przystanku w Berszebie. Na podobne atrakcje powinni się przygotować Europejczycy. Ciekawe czy wyleczą je one z lamerskiej miłości do "Wolnej Palestyny"?



Za nową falą palestyńskiej rebelii stoją irańskie tajne służby, które w ten sposób odciągają uwagę Izraela od Syrii. To one przesyłają pieniądze Hamasowi, Dżihadowi Islamskiemu oraz mniejszym radykalnym grupom (z których część sami wykreowali) na rozkręcanie kampanii terrorystycznej. Jednocześnie Saudowie - za wiedzą i zgodą Izraela - przesyłają fundusze Fatahowi, by nie włączał się w starcia. Najciekawsze stanowisko zajmuje Państwo Islamskie: wzywa do atakowania zarówno Izraela jak i "odstępców" z Fatahu i Hamasu. Żydzi, Palestyńczycy, kochające drzewa cioty z Avatara - dla ISIS to jeden szajs.

Nowa odsłona Intifady jest również w interesie Rosji. Rosyjskie lotnictwo osłania Hezbollah w trakcie operacji mającej na celu zajęcie syryjskiego podnóża Wzgórz Golan. Rosja w ten sposób wspiera irańskie interesy strategiczne - i walkę Teheranu z "małym Szatanem". Samym Irańczykom operacja w Syrii idzie jednak tak sobie. Niedawno podali, że w walkach pod Aleppo zginęło ich ośmiu wysokiej rangi dowódców.  Jednocześnie ISIS przejęła część autostrady łączącej Aleppo z Homs, Hamą i Damaszkiem, czyli ważną drogę zaopatrzeniową do miasta. Rosyjska propaganda przekonuje, że Państwo Islamskie zostało już całkowicie zmasakrowane w wyniku precyzyjnych nalotów, ale inne doniesienia mówią, że w tych bombardowaniach zginęło jak dotąd jedynie jakieś 250 osób (!) z czego połowa to cywile. Potwierdza to moją tezę o tym, że rosyjska interwencja w Syrii to tylko putinowskie "Wag the dog". Rosja została do tej interwencji podpuszczona przez Obamę (Chiny zobaczyły co się kroi i w ostatniej chwili się wycofały) - wcześniej Putin-Hujło starał się usilnie porozumieć z Saudyjczykami w sprawie koordynacji działań na rynku naftowym oraz współpracy gospodarczej. Zamiast saudyjskich petrodolarów otrzymał jednak tylko wezwania do dżihadu. Awanturnictwo Putina-Hujły, kryzys w Chinach i amerykańska rewolucja łupkowa sporo Rosję kosztują. Według amerykańskiego Departamentu Skarbu dzięki niskim cenom ropy Rosja straciła przez rok 100 mld USD. Oby tak dalej.

Ciekawe rzeczy dzieją się również w Arabii Saudyjskiej. Grupa 12 synów poprzedniego monarchy chce ponoć obalić obecnego króla Salmana.  Czy to przewrót zorganizowany w Waszyngtonie? Amerykanie zeszli ostatnio w cień na Bliskim Wschodzie. Ale może to być mylące. Ich wojownicy cienia są tam wciąż bardzo aktywni - ot niedawno wspólnie z Kurdami uwolnili z rąk Państwa Islamskiego 70 zakładników w Iraku. Operacja bardziej spektakularna od dosyć przypadkowe zrzucania bomb przez Rosję na syryjskim zadupiu, a nasze media jakoś całkiem ją pominęły.



Są też zwiastuny zmian w Europie. Czy niemiecka epoka się kończy? Może tak się stanie jeśli do Reichu wrócą z Bliskiego Wschodu niemieccy specjaliści od tortur pracujący dla Państwa Islamskiego., członkowie tzw. Oddziału Szturmowego. Na kim sprawdzą swoje umiejętności?

***

Polecam nową recenzję mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". A także oczywiście samą powieść. 

"Oczami wyobraźni widzi się obfity biust Riki, który faluje za sprawą odrzutu karabinu snajperskiego, a w oddali goreją wybuchy eksplozji energii Vrill, wystrzeliwanej spod palców jej towarzyszy. Ludzie radzieccy są chamscy i prymitywni, Niemcy świńscy, Polacy zaś noszą w sobie przymioty cechujące cywilizowany naród. Właśnie to sztywne zarysowanie dobra i zła, znamienne dla każdej powieści awanturniczej, najlepiej unaocznia się podczas niemieckiej zbrodni w greckim klasztorze. Mnisi są przesłuchiwani, milczą, Niemcy chcą wydobyć informacje o miejscu przechowywania pewnej księgi, na koniec zabijają wszystkich, palą bibliotekę, niszczą klasztor. Kiedy atakuje się ducha i intelekt, człowiek automatycznie się wzdraga."

sobota, 19 września 2015

Kryzys imigracyjny - kto destabilizuje Europę

Ilustracja muzyczna: Band Maid - Thrill

Marti Athisaari, były prezydent Finlandii, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i zarazem negocjator ONZ, ujawnił, że w 2012 r. Rosja proponowała, że pozbędzie się Assada. Chodziło jej oczywiście o proces transformacji ustrojowej, podczas którego Assad zostałby obalony ale bezpieka zachowałaby władzę dopuszczając do rządów część opozycji. Scenariusz znany z Europy Środkowo-Wschodniej. USA nie były tym zainteresowane. Nie skorzystały też z innych okazji do obalenia syryjskiego dyktatora. Czy więc chodzi im o to, by Assad dalej rządził a wojna domowa trwała a Syria była bliskowschodnią wersją Somalii?



Grupa amerykańskich wojskowych i oficerów wywiadu twierdzi, że Kaddafi chciał się zrzec władzy, gdy doszło do niego to, że stanie się celem amerykańsko-europejskiej inwazji. Departament Stanu nie chciał z nim rozmawiać o pokojowej abdykacji. Wybrano scenariusz w którym Kaddafi zostaje zlikwidowany. Libia stała się państwem upadłym - i tak jak przewidział jej dyktator, do Europy ruszyły hordy "uchodźców". 



Podobnie w 2003 r. Saddam przestraszony groźbą amerykańskiej inwazji obiecał przeprowadzić w kraju demokratyczne wybory i wyjechać z Iraku.  Irak stał się w połowie irańskim protektoratem, w połowie państwem upadłym.

W 2001 r. Talibowie przestraszeni perspektywą amerykańskiej inwazji proponowali USA wydanie Osamy bin Ladena.  Wybrano inną opcję.

Pisałem już wielokrotnie na tym blogu o tym jak USA czyniły przygotowania do Arabskiej Wiosny jeszcze za kadencji George'a W. Busha. (Co nie przeszkadza różnym idiotom nazywać mnie amerykańskim oraz izraelskim agentem, bo piszę źle o Rosji, Putinie, Iranie i arabskich terrorystach.) Amerykański konserwatywny komentator Glenn Beck otwarcie oskarżał finansowego hitmana George'a Sorosa o udział w przygotowaniu rewolucji w Egipcie.  Soros jest czasem przedstawiany przez prawicę jako taki Stavro Bloefeld, milarder ze złowrogim planem dominacji nad światem. Nic bardziej błędnego. On jest tylko narzędziem. Narzędziem, które zostało też użyte w trakcie obecnego kryzysu imigracyjnego.




Reporter Sky News znalazł na wyspie Lesbos specjalny przewodnik dla nielegalnych imigrantów wydany przez fundację W2EU finansowaną przez Sorosa. Premier Viktor Orban twierdzi, że zamieszki na granicy serbsko-węgierskiej zostały wyreżyserowane. Internauci już wyszukali kilku prowodyrów.

Czemu Stanom Zjednoczonym zależy na napływie bliskowschodnich imigrantów do Europy? Czy Europa - a szczególnie kraje takie jak Niemcy i Francja - nadal są postrzegane przez USA jako zagrożenie? Czy dlatego należy je destabilizować za pomocą najazdu imigrantów i terrorystów?


sobota, 29 sierpnia 2015

Izraelski szpieg w kierownictwie irańskich służb + Jeszcze o korzeniach Państwa Islamskiego



Prawdopodobnie ta wiadomość Wam umknęła: irańska bezpieka dokonała egzekucji szefa izraelskiej sekcji wywiadu Korpusu Strażników Rewolucji. Rozstrzelany szef wydziału operacji wywiadowczych prowadzonych przeciwko Izraelowi pracował dla Mossadu. Miał m.in. wystawić izraelskim służbom Jihada Mugniyeh, syna arcyterrorysty Imada Mugniyeh, który był wielką szychą w irańskiej machinie terroru. Zginął on w izraelskim ostrzale rakietowym pod Kunejtrą w styczniu 2015 r. Razem z nim zostali wówczas zlikwidowani: Ali al-Tabtababni, wysokiej rangi oficer bezpieki Hezbollahu oraz irański generał Mohammad Ali Allah-Dadi, odpowiedzialny za walki na froncie syryjskim. Nie znamy prawdziwego nazwiska zdrajcy z irańskich służb, który od wielu lat pracował dla Izraela. Nie jest znana również jego motywacja. Posiadanie agenta tak wysoko w strukturze irańskich służb było oczywiście ogromnym sukcesem izraelskiego wywiadu i tłumaczy wiele innych jego sukcesów z ostatnich lat.

***
Swego czasu wywołałem oburzonko pisząc, że Rosja dostarcza broni Państwu Islamskiemu. Krytycy wskazywali, że: "Państwo Islamskie jest wspierane jedynie przez saudyjsko-turecko-amerykańskich żydo-masono-reptalian a Rosja nigdy przenigdy nie mogłaby go wspierać, bo przecież wspiera Assada i ogólnie chce pokoju na Bliskim Wschodzie, a poza tym dostarczanie broni terrorystom byłoby dla Rosji zbyt ryzykowne" :)))) W tej sprawie pojawiły się nowe fakty. Ot okazuje się, że FSB nie czyni żadnych przeszkód w pracy wysłanników Państwa Islamskiego, którzy rekrutują bojowników na terenie Federacji Rosyjskiej. Co więcej nawet im ułatwia robotę.

Coraz więcej pojawia się też doniesień mówiących, że dowództwo Państwa Islamskiego jest zdominowane przez oficerów armii Saddama.

Przypominam: postsaddamowskie siatki, Assad, Turcja, bogaci sponsorzy z Arabii Saudyjskiej i Kataru, Rosja - wszyscy oni wspierają Państwo Islamskie z różnych przyczyn. Jakiś głąb z pewnością napisze w komentarzach, że to niemożliwe, by Państwo Islamskie uzyskiwało pomoc od wszystkich tych sił. No to przypomnę głąbowi, że tak wielokrotnie w historii bywało, że pewne organizacje dostawały wsparcie od sił realizujących przeciwstawne strategie. Np. Bohdan Chmielnicki dogadywał się z Tatarami (dotychczas największymi wrogami Kozaków!), Turcją, Moskwą, Szwecją, Siedmiogrodem a czasem także z polskimi władzami. Hitler dostawał wsparcie i od Sowietów i od zachodnich kapitalistów. Tito od Amerykanów i od Sowietów. Ho Chi Minh od Japończyków, Amerykanów, Sowietów i Chińczyków. Ale cóż, historia jest teraz kiepsko uczona w szkołach, więc o takich takich  się nie mówi...

***



Kulczyk zmarł przez błąd lekarzy ?! "uszkodzili mu tętnicę udową"

sobota, 4 lipca 2015

Państwo Islamskie i państwa teoretyczne - rola w amerykańskiej strategii

W czasie gdy polskie media zajmują się samobójstwem chłopca w rurkach i reakcją gimbazy na jego zgon, na Synaju doszlo do największej bitwy od czasu wojny Yom Kippur. Egipscy żołnierze, czołgi, śmigłowce i samoloty vs bojownicy Państwa Islamskiego. Egipskie władze donoszą, że na terrorystach z ISIS zdobyto nowoczesną, zapewne świeżo dostarczoną rosyjską broń.   Egipskich socjalistycznych wojskowych trudno podejrzewać o rusofobię, więc pewnie mają powód, by rzucać takie podejrzenia na Kreml.


Ilustracja muzyczna:  Mad Max: Fury Road - OST - Flamethrower Guitar - Junkie XL


Jak już wielokrotnie wspominałem Państwo Islamskie powstało i się rozrasta, bo z różnych i często sprzecznych powodów wspiera je wiele regionalnych sił: postsaddamowska bezpieka, Assad, tureckie tajne służby, sponsorzy z Kataru i Arabii Saudyjskiej, Rosja a nawet BBC.   Ulgowo traktuje ISIS również administracja Obamy. Ot dokonała trochę symbolicznych nalotów, ale zablokowała arabski (!) plan uzbrojenia Kurdów, odmawiając przetransportowania im broni. Pora więc zadać pytanie w co grają USA? Widzę trzy możliwe odpowiedzi:

1) Ameryka wycofuje się z Bliskiego Wschodu i chce zostawić go czterem szachującym się wzajemnie regionalnym potęgom: Iranowi, Arabii Saudyjskiej, Turcji, Izraelowi. Zniszczenie potęgi Iraku wzmocniło Iran. Powstanie Państwa Islamskiego nie pozwalala jednak Iranowi na pełną kontrolę geopolitycznego korytarza idącego poprzez Irak i Syrię do Libanu oraz Morza Śródziemnego.

2) Wspólna walka przeciwko Państwu Islamskiemu ma zbliżyć USA oraz Iran. Bez wspólnego wroga porozumienie strategiczne między Waszyngtonem i Teheranem byłoby o wiele trudniejsze do zawarcia. Porozumienie to pozwoli uniezależnić Azję Środkową od Rosji i Chin. (Oczywiście w Teheranie istnieje silna zideologizowana, apokaliptyczno-szyicka frakcja śniąca o "postamerykańskim świecie". Jeśli ona wygra, porozumienie nie będzie możliwe.)



3) Przy okazji działań Państwa Islamskiego robi się czarny PR przeciwko Saudom - na nich zrzucając winę za okrucieństwa popełniane przez Daesh. Tak się akurat składa, że Arabia Saudyjska ma obecnie zbieżne interesy z Izraelem (który jest konsekwentnie osłabiany strategicznie przez Amerykanów). Kuma się też z Pakistanem (kolejny oszukany amerykański sojusznik), który kuma się z Chinami. Obawiam się też, że nie chodzi tu tylko o geopolityczny zwrot.  Amerykanie mogą chcieć dokonać zwykłego skoku na olbrzymie bogactwo jakie zgromadzili Saudowie. To w ich stylu.

***

Jeśli macie przeczytać tylko jeden artykuł dotyczący tego, co naprawdę dzieje się w Grecji - przeczytajcie tekst w dzisiejszym "Plusie Minusie" o Greckim Państwie Teoretycznym. Grecja została zniszczona najpierw przez oligarchów, później przez MFW i Brukselę. Grecy wybrali Syrizę w ramach antyoligarchicznego buntu, który mam nadzieję, że się powiedzie. (Wiem, wiem Syriza ma moskiewskie powiązania. Ale Orban też ma i jest jakoś przez naszą prawicę chwalony. Ja przyjąłem następującą zasadę: piszę jak jest. Gdy Orban i Syriza nadskakują Kremlowi - piszę o tym i potępiam ich za to, gdy Orban i Syriza stawiają opór Berlinowi i MFW - piszę o tym i chwalę ich za to. Poza tym zauważcie, że do rządu Syrizy z sympatią podchodzą Amerykanie. Do redukcji długu Grecji wzywa zarówno oficjalna administracja jak i taki ekonomiczny hitman jak prof. Jeffrey Sachs. Tsipras spotykał się wcześniej w USA ze współpracownikami Sorosa.)

***

Obecny świat przypomina do pewnego stopnia wizję Orwella z "Roku 1984". Oceania (USA), zerwała reset z Rosją (Eurazja)  i mierzy się z Chinami (Wschód Azja). Z jedną istotną różnicą: projekt Eurazja został zablokowany w dwóch miejscach: na Ukrainie (-azja) i w Grecji (Eur-). Grecja to wielka kompromitacja Niemieckiej Europy i początek rozpadu projektu zjednoczenia kontynentu. Kryzys z uchodźcami, napędzający głosy europejskim populistom będzie kolejną klęską Eury-, zwłaszcza że pomiędzy setkami tysięcy uchodźców dotrze do Europy mała armia gotowa zabijać kogo popadnie. Ukraina to natomiast kompromitacja Russkiego Mira i katalizator procesów dezintegracyjnych na obszarze byłego ZSRR.

Baj de łej: Zastanawialiście się czemu, pomimo tego, że minęło 70 lat od zakończenia drugiej wojny światowej, pomimo końca Zimnej Wojny, pomimo wszystkich redukcji wydatków wojskowych i zmian priorytetów, Amerykanie wciąż trzymają swoje wojska w Niemczech, Włoszech i Japonii?

***



Do poczytania oczywiście moja powieść: "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook.

czwartek, 4 czerwca 2015

Państwo Islamskie - droga ku ekspansji



Choć Państwo Islamskie nie poradziło sobie z Kurdami, zostało wyparte z Tikritu przez szyickie milicje wspierane przez irańskich oficerów, straciło prawdziwego przywódcę - marszałka al-Duriego  - oraz wielu doświadczonych dowódców, choć według Amerykanów jego straty sięgnęły 10 tys. zabitych, to jednak zwycięża. Zbyt wiele sił z różnych i często sprzecznych przyczyn wspierało tą "bandę Bane'a" i w rezultacie ISIL się wymknęło spod kontroli. Iracka armia uciekła przed nim w Ramadi,  assadowcy stracili na rzecz Państwa Islamskiego bazę lotniczą w Palmyrze - główny punkt odbioru wsparcia wojskowego z Iranu oraz szereg innych baz. Assad jest ugotowany - gdy USA pozwoliły Arabii Saudyjskiej i Turcji na dostawy cięższej broni dla Frontu al-Nousra, islamscy rebelianci zaczęli gromić assadowców (gdyby tak w 2011 r. wsparto umiarkowaną opozycję, nie byłoby dzisiaj Państwa Islamskiego ani Assada). Alawicka mniejszość jest już mocno wykrwawiona, Druzowie dystansują się od syryjskiego dyktatora, Rosja ewakuuje swój personel, Hezbollah poniósł ciężkie straty,   i nadzieją na przedłużenie agonii Assada jest już tylko zmasowany atak rakietowy Hezbollahu lub bezpośrednia irańska interwencja wojskowa.  Tymczasem Państwo Islamskie robi już rekonesans w Jordanii (łatwo może opanować pogranicze z Irakiem), rozpala szyicko-sunnicki konflikt w Arabii Saudyjskiej oraz przeprowadza udane zamachy na hamasowców w Strefie Gazy. 

Kto jest winny takiego rozrostu Państwa Islamskiego? Republikanie oraz Iran oskarżają administrację Obamy. Irańczycy twierdzą, że amerykańskie samoloty latają nad Irakiem i Syrią "na pusto" oszczędzając kluczowe cele. Iran też ma jednak dużo za uszami. Skupił się bardziej na wojnie w Jemenie niż na obronie Iraku. Sięgał po półśrodki takie jak kierowanie do walki szyickich milicji z Pakistanu i Afganistanu. Zaangażował swoje siły lądowe jedynie w Baji i pod Tikritem. Swoje lotnictwo wyraźnie oszczędzał. Powstała więc próżnia strategiczna w której mogło się rozrosnąć Państwo Islamskie.

Ciekawostka obyczajowa: na twitterowym koncie al-Baghdadiego pojawił się wpis mówiący, że gdy brakuje kobiet dżihadyści mogą zabawiać się z młodymi chłopcami. 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Marszałek Izzat Ibrahim al-Douri - prawdziwy szef Państwa Islamskiego (1942-2015)


Polskie media, mające problemy z odróżnianiem państw Bliskiego Wschodu, nie odnotowały tej wiadomości, ale w zeszłą sobotę zginął marszałek Izzat Ibrahim al-Douri, przywódca irackiego postsadamowskiego ruchu oporu i zarazem prawdziwy szef Państwa Islamskiego. Jego konwój został ostrzelany pod Tikritem. Chory na raka al-Douri dostał zapewne kilka kul. (Tutaj macie zdjęcia wystawionego ciała.)



Czemu o nim wspominam? Bo to był ostatni nie złapany współpracownik Saddama, człowiek który wykazał się niesamowitą energią, inteligencją, siłą woli, przebiegłością i bezwzględnością. Przez 12 lat grał na nosie Amerykanom i rozkręcał w Iraku wojnę kosztowną dla supermocarstwa. Wojnę szaloną i okrutną. W zeszłym roku zszokował świat organizując ofensywę ISIS na Mosul. Od początku stał za kulisami Państwa Islamskiego, którego sadyzm zaszokowała świat. Niech was nie zwiedzie szlachetna twarz al-Douriego - łudząco podobnego do marszałka Montgomery'ego - ten człowiek przez ponad pół wieku unurzał się we krwi po łokcie. Od czystek z 1979 r., poprzez gazowanie Kurdów do spektakularnych rzezi dokonywanych przez Państwo Islamskie. O tym człowieku powinno się wykładać w akademiach wojskowych i na kursach służb specjalnych.

O jego roli w utworzeniu Państwa Islamskiego pisałem już w poście: "Marszałek Izzat al-Douri - prawdziwy przywódca Państwa Islamskiego. Baghdadi to aktor!"

Teraz w tej historii pojawiły się nowe szczegóły: z dokumentów przechwyconych w Aleppo wynika, że plany powstania Państwa Islamskiego opracował płk Samir Abd Muhammad al-Khlifawi, funkcjonariusz wywiadu irackich, saddamowskich sił powietrznych

Tymczasem kreujący się na "obrońcę krześcijan" Baszar Assad otworzył drogę ISIS do masakry w palestyńskim obozie Jarmuk pod Damaszkiem. Wybija w ten sposób wrogą sobie palestyńską frakcję. Jego ludzie cały czas obsługują pola naftowe i rafinerie w rękach Państwa Islamskiego. Dzielą się zyskami z handlu ropą.

czwartek, 5 lutego 2015

Marszałek Izzat al-Douri - prawdziwy przywódca Państwa Islamskiego. Baghdadi to aktor!



Makabryczna egzekucja jordańskiego pilota - spalenie żywcem w klatce - wywołała słuszny gniew Jordańczyków. Ich król, mający uprawnienia pilota wojskowego, zadeklarował, że osobiście weźmie udział w bombardowaniach Państwa Islamskiego. Państwo Islamskie zaś coraz wyraźniej kreuje się na Ligę Superzłoczyńców przypominającą ekipę Bane'a z ostatniego "Batmana". Eksperci mnożą się w domysłach co do celów i korzeni tej organizacji, a ja tylko przypomnę pewien artykuł z "New York Timesa" z 2007 r. Cytowany jest w nim gen. Kevin Bergner, ówczesny rzecznik amerykańskich sił zbrojnych, który mówi, że Abu Abdullah  al-Baghdadi - poprzednik obecnego kalifa al-Baghdadiego - nie istniał. Jego postać została wykreowana przez propagandę dżihadystów a wszystkie oświadczenia Baghdadiego czytał iracki aktor Abu Abdullah al-Naima.


Pamiętacie Mandaryna z "Iron Mana III"?

Kto więc kryje się za Baghdadim? Bliskowschodnie tajne służby wskazują na radę 15-20 dawnych generałów i pułkowników od Saddama, czyli ludzi, którzy również rozpoczęli sunnicką, antyamerykańską rebelię w Iraku (Świetnie zostało to pokazane w filmie "Zielona strefa").  Wybija się  wśród nich  gen. Abu Ali al-Anbari. 



Ale prawdopodobnie najważniejszym jest marszałek Izzat Ibrahim al-Douri, przypominający z wyglądu marszałka Montgomery'ego, najwyższy rangą oficjel reżimu Saddama, który nie został złapany przez siły koalicji, przewodniczący podziemnej partii Baas, człowiek który prawdopodobnie dowodził zdobyciem Mosulu. W lipcu pewien nacjonalistyczny portal ekscytował się jego nową misją (a ponoć narodowcy zwalczają islamizm :):

"Irak: Trwa brutalny konflikt między zbuntowanymi prowincjami sunnickimi, a zdominowaną przez szyitów armią podporządkowaną rządowi w Bagdadzie. Tymczasem arabskie telewizje wraz z Reutersem donoszą o nowym przesłaniu, jakie miał wydać generał Izzat Ibrahim al-Duri – niegdyś człowiek władzy, prawa ręka Saddama Husajna, a obecnie persona non grata w Iraku, którym rządzi szyicki premier Nuri al-Maliki.
Na rozpowszechnionym w Iraku nagraniu audio słychać charakterystyczny dla al-Duriego, „chrapliwy” głos. Autor przesłania stwierdza w nim, iż „wyzwolenie Bagdadu jest nieuchronne” i nawołuje, by wszyscy Irakijczycy przyłączyli się „do tych, którzy wyzwolili już połowę kraju”. Pochwala także „rycerzy z al-Kaidy i Państwa Islamskiego”, którzy wraz z innymi organizacjami zasłużyli się w walce z „perskim, safawidzkim okupantem”.



(...) Autentyczny stan relacji na linii islamiści – iracka Partia Baas pozostaje chyba największą niewiadomą obecnego konfliktu. Niektórzy Irakijczycy podają, że bojownicy Państwa Islamskiego popadli w zależność od baasistów. Stać się tak miało z tego względu, że do rozpętania rewolucji przeciw Malikiemu w sunnickich regionach potrzebowali zgody przywódców miejscowych klanów, a ci z kolei pozostają sojusznikami nacjonalistów nawet po obaleniu ich rządów. Według tej teorii Państwo Islamskie ma być wykorzystywane przez Dowództwo Generalne Irackich Rewolucjonistów za pośrednictwem wodzów klanowych."


Piękna transformacja - iracka wojskowa bezpieka przeszła od socjalizmu do postmodernistycznego dżihadyzmu.


środa, 21 stycznia 2015

JeSuisKadyrov + Irańscy generałowie giną jak karykaturzyści

Ostatnio Irańczycy mają pecha. Najpierw wyszło na jaw, że Mossad zinfiltrował Hezbollah, później Państwo Islamskie zmasakrowało wysunięty punkt dowodzenia komandosów z Brygad al-Quds w Iraku, zabijając wielu oficerów, w tym gen. Mehdiego Norouziego, później w zamachu samobójczym ISIS został poważnie ranny gen. Kassem Soleimani, dowódca Brygad al-Quds, odpowiedzialny m.in. za tajną wojnę w Iraku (gdy gen. Petraeus został szefem CENTCOMu, gen. Soleimani wysłał mu smsa przedstawiając się jako gospodarz terenu), ale najbardziej Irańczyków wk...ło załatwienie przez izraelskie śmigłowce bojowe u podnóża Wzgórz Golan gen. Abu Alego Al-Tabataniego, czterech wysokiej rangi dowódców Hezbollahu i Jihada Mugniyeh, syna Imada Mugniyeh (tego gostka, który wysadzał ambasady i koszary marines w Bejrucie w latach 80-tych). IDF później przepraszała, pod naciskiem Amerykanów , za zabicie irańskiego generała, ale w sumie dobrze się stało - Jihad Mugniyeh szedł wyraźnie w stronę ojca, nie był bynajmniej żadną płotką i dobrze, że nie pozwolono mu  rozwinąć talentu. 




***

Ciekawe rzeczy dzieją się też na Ukrainie: ""Doniecka grupa partyzantów „Cień” zastawiła zasadzkę na policyjny patrol DNR. Nie spodziewała się, kogo w nią złowi. Dwóch pojmanych zastrzelili od razu. Trzecim okazał się generał major Piotr Pawłow z operacyjnego kierownictwa Sił Zbrojnych FR. Za uwolnienie obiecywał partyzantom milion dolarów. Odpowiedź była jednoznaczna: „Wsadź sobie w d… swoje dolary, ojczyzna nie jest na sprzedaż” "No i oczywiście Sowieta rozwalili tak jak Pan Bóg i płk  Kostek-Biernacki przykazali.

***

Mój komentarz do całej afery Charlie Hebdo: Wystarczy połączyć punkty...

1. Iłłarionow mówi, że Rosja szykuje Europie Zachodniej, by odciągnąć jej uwagę od inwazji na Ukrainę.

2. Francja szuka pretekstu, by znieść sankcję na Rosję.

3. Dochodzi do masakry w Paryżu, Rosja w tym czasie nasila agresywne działania na Ukrainie a niektórzy europejscy politycy przebąkują, że Rosja może być dobrym sojusznikiem w walce przeciwko Państwu Islamskiemu (które zbroi).

4. Paweł Gubariew, watażka z Duporosji, chwilowo skłócony z Putinem-Hujłą, mówi, że ma nagrania rozmów Kadyrowa, z których wynika, że jego ludzie, wspólnie z wynajętymi Algierczykami dokonali zamachu na Charlie Hebdo. Później Gubariew zaprzecza, że coś takiego mówił, ale mimo to zostaje porwany przez ludzi Kadyrowa. 

5. W południowej Francji zostaje zatrzymanych pięciu Czeczenów przygotowujących zamach terrorystyczny. Kadyrow organizuje kilkusettysięczny marsz protestu w Groznym przeciwko karykaturom Mahometa w Charlie Hebdo. Mówi, że karykatury te traktuje jako osobistą zniewagę.


czwartek, 18 grudnia 2014

Państwo Islamskie jak Bractwo Aryjskie. Historia powstania ISIS


Państwo Islamskie i Bractwo Aryjskie nie wierzą w jedno pchnięcie...
 
Ilustracja muzyczna:

ما هُم بأمةِ أحمدٍ لا والذي فَطَرَ السماء نشيد NASHEED TRAP

Państwo Islamskie przypomina Bractwo Aryjskie w tym sensie, że to niezwykle brutalny gang, który zbudował swoją potęgę w więzieniach. Na 25 przywódców tej organizacji, 17 siedziało w amerykańskich placówkach karnych, na czele z osławionym Camp Bucca. Tam ludzie z dawnej siatki Zarkawiego i sunnickich milicji spotykali, wymieniali idee i knuli - a wychodząc na wolność przystępowali do działania. Niedawno w "Guardianie" ukazał się świetny materiał na ten temat, oparty na wynurzeniach jednego z założycieli ISIS a także relacji gen. Huseina Ali Kamala, świeckiego Kurda stojącego na czele służb wywiadowczych irackiego MSW. Gen. Kamal zdobył dowody na wsparcie rodzącego się ISIS przez syryjską bezpiekę. Jego agenci nagrali w 2009 r.  spotkanie na przedmieściach Damaszku w którym uczestniczyli wysokiej rangi funkcjonariusze assadowskiej bezpieki, emigranci z saddamowskiej bezpieki oraz terroryści z dawnej siatki Zarkawiego. Planowano na nim kampanię terrorystyczną mającą zdestabilizować rząd Malikiego. Jean Charles Brisard, w swojej książce "Zarqawi", a także tajne służby jordańskie, hiszpańskie i francuskie wskazywały wcześniej na związki assadowskiej Syrii z zamachami terrorystycznymi dokonywanymi przez al-Kaidę. Działacze syryjskiej świeckiej opozycji alarmowali zaś wielokrotnie, że bezpieka Assada wspiera ISIS Mniej kumaci ludzie, czytający frazesy o "kutachonie" Assadzie wspierającym "krześcijan" mogą zapytać jak to możliwe, bo przecież "żydobanderowcy" z Państwa Islamskiego masakrują assadowskie wojska i wyrzynają "chrześcijańskich narodowców". Spieszę więc z wyjaśnieniem: to klasyczny przykład tego, co nazywamy "blowback", sytuacji, gdy tajna operacja wywiadowcza obraca się przeciwko jej inicjatorom.

Jakiś czas temu, gdy pisałem tutaj o dużych dostawach rosyjskiej broni dla Państwa Islamskiego, niektórzy się oburzyli, że to niemożliwe, bo przecież Rosja nie wspierałaby przeciwników Assada, Rosja nie kompromitowałaby się wspieraniem terrorystów a "oligarcha który odważyłby się robić tak idiotyczne interesy w ciągu 24 godzin kopałby już uran w jakiejś syberyjskiej kopalni. ". Krytyków pytam więc: co jest dla Rosji ważniejsze - utrzymanie się u władzy jakiegoś pajaca z pustynnego zadupia czy też nakręcenie bliskowschodniej wojny, która podniesie ceny ropy i tym samym uratuje zdychającą rosyjską gospodarkę? Skoro Rosja nie wspiera terrorystów to czemu dostarcza broń nigeryjskiej organizacji Boko Haram? I czy ma to jakiś związek tym, że Nigeria to znaczący producent ropy naftowej? Odnośnie trzeciego zarzutu: dostawami broni dla terrorystów nigdy nie zajmowali się oligarchowie, to domena GRU. 

***

Rozśmieszył mnie niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu mówiący, że UE błędnie wpisała Hamas na listę organizacji terrorystycznych. Według ETS informacje o terrorystycznej działalności Hamasu to tylko "doniesienia prasowe". Doskonały przykład europejskiego zidiocenia! Starają się ugłaskiwać już nawet nie Rosję, Chiny czy Koreę Północną, ale jakiś ćwoków rządzących kawałkiem slumsów i pustyni. 

***

Moja rozmówka z proassadowskim, "antysyjonistycznym" endekiem.

Fox: Czemu wspieracie Assada, skoro zabił on w 1 rok więcej Arabów niż Izrael w czasie całej swojej historii?


X: Yyyyy.... Ale Assad wspiera chrześcijan!

F: Izrael też wspierał chrześcijan - w latach '70-tych, '80-tych i '90-tych w Libanie, wtedy gdy assadowska Syria ich zwalczała....


X: Ale Assad wspiera Palestyńczyków

Y: To czemu jego wojska walczyły z OWP w Libanie i dopuściły się masakr w obozach palestyńskich uchodźców? Czemu teraz palestyńskie milicje walczą w Syrii przeciw assadowcom?




X: Assad walczy przeciwko islamistom!

F: Izrael też walczy przeciwko islamskim fundamentalistom. Sojusznikiem Assada są zaś islamscy terroryści z Hezbollahu.


X: Hezbollah nie jest organizacją terrorystyczną....

F: Jest. Ma na koncie porwania zakładników w Libanie i zamachy bombowe...

X: Największym terrorystą jest Izrael, który jest przyczółkiem amerykańskiego imperializmu. Assad sprzeciwia się temu imperializmowi wspólnie z Iranem...

F: Ale to assadowska Syria oraz Iran były sojusznikami USA w czasie pierwszej Wojny w Zatoce...

X: Bez Izraela nie byłoby wojen na Bliskim Wschodzie!

F: Wojny na Bliskim Wschodzie toczą się od tysięcy lat, co więcej, to tam odbyły się pierwsze historycznie potwierdzone konflikty zbrojne w dziejach ludzkości.. :)


***

UPDATE: Już wiadomo czemu Hezbollahowi nie udawały się zamachy - jego szef operacji zagranicznych był agentem Mossadu. To on m.in. wystawił "kidonom" z Instytutu Imada Mugniyeh, szyickiego arcyskurwysyna, który miał na koncie zamachy na koszary marines i francuskich spadochroniarzy w Bejrucie w 1982 r., zamachy na ambasadę USA w Bejrucie, porwanie Billa Buckleya i wielu innych zakładników w Libanie w latach '80-tych, atak na ambasadę izraelską w Buenos Aires, zamach na koszary w Khobar w 1996 r. i porwanie izraelskich saperów z Farm Sheba w 2000 r. Mugniyeh był najgroźniejszym terrorystą w świecie przed 11 IX.


Jak zwykle zachęcam do lektury mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Jest już ona dostępna w sprzedaży w "klasycznej", papierowej formie.  To idealny prezent na Boże Narodzenie, Chanukę, Kwanzę, Saturnalia czy bar micwę młodego Engelgarda!