Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Turcja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Turcja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 lipca 2025

Klęska Rosji na Zakaukaziu, zmiany w Chinach i ognie w Warszawie

 


Do ciekawych zmian dochodzi na Zakaukaziu. Podczas niedawnej wizyty ormiańskiego premiera Nikola Paszyniana w Ankarze, Armenia, Azerbejdżan i Turcja porozumiały się w sprawie korytarza transportowego Zangezur, łączącego azerską enklawę Nachiczewań z resztą terytorium Azerbejdżanu. Umowa przewiduje, że Rosja straci kontrolę nad tym korytarzem, a tranzytem towarów być może zarządzać będzie tam amerykańska firma.  Armenia i Azerbejdżan są więc bliższe osiągnięcia porozumienia pokojowego, co oczywiście wywołuje wściekłość Moskwy.

Niedawno doszło w Armenii do próby prorosyjskiego puczu - rozbitej przez służby Paszyniana. Okazało się, że zamach stanu organizowano pod patronatem Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, a na czele spisku stał arcybiskup. Katolikos - czyli zwierzchnik ormiańskiego kościoła narodowego - Karekin II jest znanym przeciwnikiem Paszyniana. Po rozbiciu próby puczu oskarżył więc ormiańskiego premiera, że jest obrzezany. Paszynian odpowiedział, że może katolikosowi pokazać fiuta i udowodnić, że nie jest. Dodał, że Karekin II złamał celibat i ma nieślubne dziecko. Maregerita Simonian, ormiańska szefowa telewizji Russia Today, stwierdziła, że Paszynian to "odbyt Antychrysta".

(Ja pamiętam, że w ormiańskim klasztorze Geghard jest ciekawa płaskorzeźba. Przy normalnym oświetleniu przedstawia ona Baranka - ale jak się poświeci wyżej, to widać, że Baranem jest trzymany na łańcuchu przez Kozła, reprezentującego Szatana. W cerkwii w Eczmiadzynie - "ormiańskim Watykanie" - jest natomiast obraz przedstawiający mnicha kłaniający się Szatanowi na pustyni. Dodajmy do tego dużą inflitrację ormiańskiej cerkwii przez KGB...)

Ciekawie dzieje się też na linii Rosja-Azerbejdżan. Rosyjskie służby dokonały ostatnio dużych obław na azerskich imigrantów w dużych miastach. Akcja była brutalna, a w jej wyniku zginęło dwóch Azerów. Władze Azerbejdżanu odpowiedziały aresztowaniem ekipy Sputnika za szpiegostwo. Rosyjska bezpieka aresztowała więc dwóch prominentnych azerskich potentatów biznesowych. Azerbejdżan odpowiedział masowymi aresztowaniami Rosjan, którzy dostają ostry wpierdol w aresztach. Azerowie zamykają rosyjskojęzyczne szkoły i grożą, że zaproszą wojsko tureckie na swoje terytorium. Tymczasem Armenia chce znacjonalizować rosyjskie przedsiębiorstwa i zablokować rosyjskie media na swoim terytorium.



Rassija ponosi konsekwencje swojej kretyńskiej dyplomacji, w ramach której groziła niemal wszystkim państwom byłego ZSRR "losem Ukrainy". Dyplomacja pijanego żula...

Sukces Moskwa odniosła jedynie w Gruzji - gdzie ponad dekadę temu zainstalowała (przy poklasku Zachodu i różnych wyciągniętych z dupy "ekspertów") swoją agenturę. Obecnie ta agentura odebrała immunitety i finansowanie dla całej opozycji w parlamencie.  No u nas też był w grze podobny scenariusz, ale agentura na szczęście okazała się mniej kompetentna..

A w Moskwie - w eksplozji bomby ukrytej w hulajnodze - zginął Aleksiej Komkow, dyrektor 5 Służby FSB.

***

Niewiele mówi się o źródłach izraelskiego zwycięstwa nad Iranem. Jednym z nich był outsourcing IT. Irańczycy zlecali wiele krytycznych usług informatycznych dla swoich służb, wojska i rządu różnym indyjskim gównofiremkom. Później okazało się, że wszystkie te Pajitexy pracowały dla Mossadu. Irańskie systemy informatyczne były więc całkiem przezroczyste dla Izraelczyków.

Ale Izrael nie tylko odnosił sukcesy na tej wojnie.

Okazało się, że irańskie rakiety podczas wojny 12-dniowej trafiły w co najmniej pięć izraelskich baz wojskowych. Nie wiadomo, jakie poniesiono tam straty - Izrael stosuje cenzurę,  ale izraelski Kanał 13 mówił o "znacznych stratach, które zatuszowano".. Tuszowano też choćby uderzenie w budynek izraelskiego Ministerstwa Obrony. I wbrew temu, co Odkrywca ostatnio pisał w komentarzach - budynek giełdy papierów wartościowych w Tel Awiwie też został trafiony - o czym pisały izraelskie media i świadczą liczne filmy.

Tymczasem nad Syrią operowały izraelskie, amerykańskie, brytyjskie, francuskie i niemieckie myśliwce, strącające irańskie rakiety i drony.

Wyszło też na jaw, że Arabia Saudyjska pomagała Izraelowi zestrzeliwać irańskie rakiety. I w sumie cała ta wojna poszła tak jakby według saudyjskiego scenariusza. Nie zapominajmy, że to Arabia Saudyjska, ZEA i Katar obsypały kilka tygodni temu Trumpa setkami miliardów dolarów...

Cieszą się też w Syrii - w Damaszku świętowano fajerwerkami to, że Trump zniósł sankcje nałożone na ten kraj. 

***

Ciekawe rzeczy dzieją się też w Chinach. Jak podała Hanna Shen:

"Już kilka miesięcy temu kilku komentatorów na Tajwanie sygnalizowało, że podczas sesji plenarnej KPCh w sierpniu wydarzy się coś ważnego...i może to być oficjalne odsunięcie Xi Jinpinga od władzy....oficjalne bo to nieoficjalne już się zaczyna. Powołano właśnie nową strukturę w ramach KPCh, która ma podejmować decyzje w najważniejszych dla państwa sprawach (powrót do kolektywnego przywództwa) -już nie Xi decyduje ale ta grupa. Władze nad wojskiem ma mieć Zhang Youxia (generał i wiceszef Centralnej Komisji Wojskowej....szefem Komisji jest Xi). Zhang pomógł Xi zdobyć władze na 3cią kadencję po czym Xi próbował podkopać pozycję Zhanga w Centralnej Komisji Wojskowej sprawującej pieczę nad armią. Teraz Zhang i starszyzna KPCh, w tym b. prezydent Hu Jintao, którego w 2022 r. podczas zjazdu KPCh Xi upokorzył, planują kto zajmie miejsce po Xi.......Xi narobił sobie dużo wrogów w KPCh i teraz oni uderzają.
Inne dowody cytowane przez media a wskazujące na chwijącą się pozycję Xi:
- Niedawna zmiana nazwy „Sali Pamięci Xi Zhongxuna (ojca Xi Jinpinga)” w Pufeng w prowincji Shanxi na „Salę Pamięci Rewolucji Guangzhong” . Xi Jinping stworzył je by upamiętnić swego ojca.
- Całkowita nieobecność Xi w wystąpieniach publicznych przez okres dwóch tygodni, począwszy od końca maja. Państwowe media, w tym „Dziennik Ludowy”, prawie nie informowały o prezydencie Xi w tym okresie.
Co będzie z tej walki w KPCh zobaczymy w sierpniu na sesji plenarnej .....gdyby doszło do zmiany władzy to raczej nie będzie to dobra wiadomość dla Putina."

Rzeczywiście, nagle zaczęli się tam bawić w KC w powrót do struktur kolektywnych.

Generał SWR pisał natomiast kilka tygodni temu, że według rosyjskich służb, Xi Jinping miał zawał serca. 

Można się domyślić, że powody do zdenerowania Xi Jinpingowi dawała w ostatnich miesiącach polityka Trumpa.

A co tam w USA? Wbrew "ekspertom" gospodarka, ani giełda nie załamały się . Trump przed 4 lipca podpisał "Wielką, Piękną Ustawę" budżetową. "Eksperci" skupiają się na tym ilu ludzi może stracić w jej wyniku w ciągu 10 lat (!) ubezpieczenie zdrowotne i jojczą z powodu wzrostu długu, ale ta ustawa oznacza, że gospodarka USA będzie rozwijała się podobnie dynamicznie jak za pierwszej kadencji Trumpa i jak za rządów Bidena. Oznacza ona również duże fundusze dla kompleksu militarno-przemysłowego oraz na rozwój sztucznej inteligencji.  ICE dostanie 175 mld USD budżetu, by deportować więcej imigrantów. A dotychczasowe deportacje okazały się mieć znakomite skutki dla gospodarki - rośnie zatrudnienie wśród osób urodzonych w USA, spada wśród imigrantów. 


***

A w Polsce?

Coś ostatnio za dużo dziwnych zbiegów okoliczności w Warszawie i okolicach...

W nocy z 30 czerwca na 1 lipca doszło do pożaru podstacji energetycznej przy stacji metra Racławicka. Akurat ta podstacja była kluczowa w systemie, więc pożar sparaliżował na jeden dzień linię metra M1. Tuż obok miejsca pożaru znajduje się komenda główna Straży Granicznej.

2 lipca wieczorem doszło do pożaru stacji transformatorowej przy ul. Zamienieckiej, na Grochowie.  Dziwnym trafem, tego samego dnia, o 18.30 doszło do pożaru stacji transformatorowej w Legionowie.

3 lipca wieczorem spłonęły zaś dwa bloki mieszkalne w Ząbkach przy ulicy Powstańców. (Mój kolega z liceum akurat mieszka przy tej samej ulicy, w tak samo wyglądającym bloku - położonym jednak kilka przecznic dalej.) Emerytowany generał Straży Pożarnej Ryszard Grosset dziwił się, że pożar pojawił się na całej długości dachu.

Przypominam, że mieliśmy jakiś czas temu w Warszawie i kilku innych miastach do czynienia z podpaleniami, m.in. hali targowej przy Marywilskiej i marketu budowlanego Obi przy Radzymińskiej, dokonywanymi przez ukraińskich oraz białoruskich imigrantów - jełopów zwerbowanych przez rosyjskie tajne służby. Podobny był modus operandi rosyjskich służb w kilku innych krajach, m.in. w Estonii  i na Litwie.  Można odnieść wrażenie, że tym razem Ruscy wysłali przeciwko nam lepiej wyszkolonych dywersantów.



Co robi rząd? Pomstuje na to, że Ruch Obrony Granic przeszkadza niemieckiej Polizei we wpychaniu na teren Polski subsaharyjskich imigrantów z fałszywymi papierami. Politycy KO przekonują nas, że owi nachodźcy to tylko członkowie zespołów tanecznych z Senegalu. A skąd to wiedzą? A co jeśli wśród nich są też dywersanci zwerbowani przez rosyjskie służby? Przecież Subsaharyjczycy walczą też w szeregach wojsk rosyjskich na Ukrainie. Co za problem ściągnąć pod Moskwę lub na Białoruś jakiegoś Murzyna zwerbowanego w kraju, gdzie operuje rosyjski Korpus Afrykański, wyszkolić go na dywersanta i przerzucić do Europy - nawet i okrężną drogą. 1 na 5 nielegalnych imigrantów trafiających do Niemiec, dostaje się tam normalnymi rejsowymi samolotami. 

Czemu libkom tak trudno zrozumieć, że nie wolno wpuszczać przez granicę kolesi z jakiś shitholi, którzy nie wiadomo kim są i dla kogo pracują? A... zapomniałem. Libki miały poważny problem z tym, która z dwóch kratek na karcie wyborczej była "na Rafaua". 


Niezależnie od argumentów - gówno zrozumieją. Nawet jeśli będą ofiarami przestępców-imigrantów, to może do nich nie dotrzeć. Będą głosy, że "należy wybaczać", by "nie dawać paliwa rasistom". 24-latka, której w Toruniu Wenezuelczyk wydłubał oczy śrubokrętem raczej miała liberalne poglądy, a jakoś żadna feministka nie protestuje przeciwko przemocy jaka ją dotknęła. No cóż, libki na całym świecie zwykle współczują bardziej przestępcom niż ich ofiarom. No chyba, że chodzi o mowę nienawiści lub heteroseksualne molestowanie seksualne...

***

Jak zwykle zachęcam do kupowania i czytania najnowszej książki Waszego Ulubionego Autora czyli "Demonów nazistów".


Fragment recenzji napisanej przez Pawła Skuteckiego (byłego posła) na portalu Historia Naprawdę:


"Książkę Kozieła przeczytałem w kilka dni, dawkując, żeby na dłużej starczyła. To naprawdę świetny przykład pisania o sprawach, które niosą ze sobą ogromne ryzyko dla autora. Bardzo łatwo można się ześlizgnąć albo na pozycję cynicznego ironisty, albo – co gorsza – dostać etykietę wyznawcy teorii spiskowych, która nie traci ważności nawet wówczas, gdy część z tych teorii z czasem okazuje się prawdą. Hubert Kozieł zachowuje się jak rasowy reportażysta: opowiada, relacjonuje, pokazuje i stoi twardo na gruncie logiki. Także wtedy, kiedy pisze o tym, że dzisiejsza nauka nie może rościć sobie praw do przyszłości.

„Demony nazistów” to zdecydowanie jedna z ciekawszych książek, jakie przeczytałem w tym roku, a konkurencja jest ogromna. Kozieł pisze sprawnie, ciekawie, z niesamowitą lekkością, co w kontekście nazizmu i morza cierpień, jakie przynieśli światu, jest wystarczającą rekomendacją. Polecam gorąco."

Fragment recenzji z portalu Lubimyczytać napisanej przez użytkowniczkę podpisaną nickiem mommy_and_books:

"Książka Huberta Kozieła pod tytułem "Demony nazistów. Nawiedzone miejsca i okultyzm III Rzeszy" wywołała we mnie mnóstwo emocji. Poznałam wiele faktów, o których nie miałam pojęcia. Po jej przeczytaniu jestem jednocześnie przerażona i wstrząśnięta.(...) Wierzę w istnienie duchów i sił nadprzyrodzonych. Na własne oczy widziałam opętaną kobietę. Od tego wydarzenia minęło prawie 13 lat, a ja nadal słyszę jej bluzgi. Dlatego na serio odbieram tę książkę i wierzę, że dusze zamordowanych lub po samobójczej śmierci mogą znajdować się w miejscu, w którym dokonali żywota. Dzięki autorowi poznacie miejsca, w których dochodziło do nadprzyrodzonych zjawisk. Jestem zadowolona z tej książki. Okładka jest przerażająca. Wzbudza we mnie dziwne emocje. W środku tekst napisany jest większą czcionką, co znacznie ułatwia czytanie. Znalazłam też świetne ilustracje, które nadają tej książce dodatkowego charakteru. Moim zdaniem warto przeczytać "Demony nazistów. Nawiedzone miejsca i okultyzm III Rzeszy". Fabuła jest tak wciągająca, że tę książkę można pochłonąć w ciągu jednego dnia. Po tej historii z chęcią sięgnę po inne dzieła tego autora."

W piątek 11 lipca możecie spotkać Waszego Ulubionego Autora na prelekcji dla Stowarzyszenia Niklot "Szaleństwo w szaleństwie" poświęconej nazistowskiemu okultyzmowi. Adres: Warszawa, ul. Ożarowska 61, "Pracownia na Kole", lokal usługowy U10. Wstęp wolny i bezpłatny. Będzie oczywiście możliwość zdobycia autografu na książce.

Polecam również książkę zaprzyjaźnionego autora z Repliki: "Baśka Murmańska. Niezwykła niedźwiedzica Wojska Polskiego". Pewnie za tydzień ją zrecenzuję - a także "Aferę teozofów".


sobota, 17 maja 2025

Trump z Arabii

 


Z powodu ciszy wyborczej nie mogę dzisiaj obśmiać Strażniczki Zegara, ani pisać o Obławie Augustowskiej, austro-węgierskich brudnych funduszach (oczywiście przed I wojną światową), czy o Jakubie Patafianie , Akcji Dupokracja oraz innych irytujących trollowniach czy o Niezwykle Aktywnej Siatce Kretynów. Pozostaje mi więc pisać o sprawach międzynarodowych. A jest o czym pisać...

Jeśli przyglądaliście się podróży Trumpa do Arabii Saudyjskiej, ZEA i Kataru, to z pewnością zwróciliście uwagę na to z jakim przepychem przyjęto tam amerykańskiego prezydenta i jak wielkie umowy gospodarcze wówczas podpisano. To niejako kłóci się z narracją o "upadku wizerunku USA". Dla bajecznie bogatych arabskich monarchów, amerykański prezydent to wciąż prawdziwy "Rais" (arab. szef), a USA i monarchie znad Zatoki Perskiej łączą lukratywne interesy - dotyczące nie tylko ropy naftowej, zakupów uzbrojenia czy samolotów pasażerskich, ale również sztucznej inteligencji.



Warto jednak spojrzeć na tę wizytę w szerszym kontekście. Niedawno Mike Walz, prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, dostał kopniaka w górę, na stanowisko ambasadora przy ONZ. Pojawiły się przecieki, że stało się tak, gdyż Walz próbował manipulować Trumpem w interesie... Netanjahu. Trump miał się wkurzyć, że Izrael próbuje go wciągnąć do konfrontacji z Iranem. Tymczasem amerykański prezydent chce wygasić bliskowschodnie fronty. Stąd negocjacje z Iranem i zapowiedzi, że nowe porozumienie nuklearne jest już bliskie.



Trump zrobił jedną rzecz, która się nie spodobała Netanjahu. Zniósł sankcje na Syrię oraz spotkał się z syryjskim przywódcą al-Szarą. Netanjahu oczywiście starał się usilnie przekonać Waszyngton, że obecna ekipa rządząca Syrią to niebezpieczni dżihadyści, a przedstawiciele lobby izraelskiego nawet próbowali przekonać Trumpa do likwidacji al-Szary. Król Jordanii ostatecznie jednak uświadomił Trumpowi szkodliwość takich "dobrych rad". Trump w obecnej kadencji ma też bardzo dobre relacje z Erdoganem, więc nie widzi problemu w kontroli Turcji nad Syrią. Izrael nie będzie więc w stanie wdrożyć swojego "szczwanego planu" na podział Syrii na strefy wpływów między siebie, Turcję, USA i Rosję. W Baku zaczęły się więc tajne rozmowy między władzami Izraela i Syrii. Wygaszenie tego konfliktu będzie też w długoterminowym interesie Izraela - z rozgrzebaną wojną w Strefie Gazy, pakowanie się w okupację Syrii byłoby kosztowną głupotą.

Trump też zirytował Netanjahu prowadząc za jego plecami negocjacje z Hamasem, w wyniku których wyszedł na wolność amerykański zakładnik. Przypominam, że pod petycją, by zakończyć wojnę w Gazie i sprowadzić wszystkich zakładników podpisało się ostatnio 550 izraelskich wojskowych. Cały szereg polityków nie może się też doczekać, by zająć miejsce Netanjahu w fotelu premiera. 



Oczywiście też Arabowie mają więcej do zaoferowania niż Izraelczycy. Widać to choćby po wielkości zawartych kontraktów. Symboliczny jest też dar z Kataru - dla Trumpa, nowy luksusowy Boeing mający pełnić rolę Air Force One. Lobby izraelskie mocno się zapieniło z tego powodu... Nawet al-Szara ciekawie zagrał proponując amerykańskiemu prezydentowi Trump Tower w Damaszku w zamian za spotkanie. No cóż, Arabowie to naród handlowy...

Nie wiem jak potoczą się rozmowy z Iranem, ale tutaj też się dzieją ciekawe rzeczy. Specjalny wysłannik Steve Witkoff ostatnio mówił o możliwym pojednaniu między krajami arabskimi oraz Iranem, i że wspólnie mogą one stworzyć siłę ekonomiczną mogącą prześcignąć Unię Europejską. Przypominam, że Witkoff jest Żydem (przodkowie przyjechali do USA z "Imperium Rosyjskiego"), ale Irańczycy mimo to, wyrazili chęć negocjowania z nim.

Trumpowi chodzi oczywiście o to, by na Bliskim Wschodzie był relatywny spokój i by irańska ropa płynęła szerokim strumieniem na rynki. Wcześniej Saudowie doprowadzili do większych niż oczekiwano zwyżek wydobycia ropy w krajach OPEC+ i zrobili to pomimo bardzo niepewnych perspektyw dla popytu. Według Goldman Sachs, Trumpa zadowoliłaby ropa w przedziale cenowym 40-50 USD za baryłkę, który ostatni raz mieliśmy na jesieni 2020 r. 

Symbolem ciekawych przetasowań geopolitycznych jest również to, że w Departamencie Stanu zostanie zlikwidowane stanowisko wysłannnika ds. walki z antysemityzmem. Ma ono zostać włączone w kompetencje urzędnika zajmującego się Izraelem. 

Czyżby więc Trump słuchał najnowszej piosenki Kanye Westa?




Niewątpliwie amerykański prezydent mocno ostatnio striggerował liberalną promigrancką lewicę, przyjmując do USA grupę białych, afrykanerskich uchodźców z RPA.  Nagle lewica podniosła krzyk, że nie powinno się przyjmować imigrantów z Afryki, a Kościół Episkopaliański zrezygnował z przyjmowania federalnych grantów, byle tylko nie pomagać białym protestantom w urządzeniu się w USA.

Do ciekawej rzeczy doszło też w Europie: niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji wycofał się pod naciskiem Amerykanów z określania AfD jako skrajnie prawicowej organizacji ekstremistycznej.

Miło byłoby, gdyby Amerykanie podjęli również podobne działania wobec naszych trzyliterowych agencji, które nie radzą sobie ze ściganiem realnych obcych agentów, dywersantów i gangsterów, a marnują środki z budżetu na netowy shitposting, kreowanie lipnych ekstremizmów i nękanie zwykłych obywateli korzystających z konstytucyjnej wolności słowa. Ot, dzisiaj, akurat w trakcie ciszy wyborczej o 6:33 ktoś próbował się zalogować na moje konto na Facebooku. 

A po świeże reposty powyborcze i nie tylko zapraszam na X

sobota, 15 marca 2025

Wszyscy się zes...

 



Przez Polskę/Weischslegau/Kraj Priwislański przetoczyła się ogromna fala płaczu, jojczenia i bóldupienia. Fala nie widziana od lat. Libki razem z cuckoldowską prawicą szykowały się już do obrony linii Wisły przed wrogiem z Ameryki i szukania stonki zrzucanej na pola z imperialistycznych samolotów. Bowiem "Trump zdradził Ukrainę" i "zawarł sojusz z Rosją". Co bardziej oburzone silniczki skomalały, byśmy w ramach obrony przez Putinem pozbyli się amerykańskiej broni i "deportowali amerykańskich żołnierzy z Polski". Wzmożenie sięgało zenitu, aż tu... wszyscy się zesrali.

Ukraina szybko porozumiała się z USA podczas rozmów w saudyjskiej Dżuddzie. Wstrzymanie dostaw sprzętu na Ukrainę potrwało zaledwie kilka dni. Tak samo było ponoć z wstrzymaniem wymiany danych wywiadowczych, choć tutaj mogliśmy mieć do czynienia z teatrzykiem. Prezydencki wysłannik Steve Witkoff,stwierdził bowiem, że USA nigdy nie wstrzymały dostarczania Ukrainie informacji obronnych o znaczeniu defensywnym!

Po tym jak Ukraina zgodziła się na 30-dniowy rozejm, piłka znalazła się po stronie Rosji. Ona odpowiedziała serią warunków, które nie mają szansy na realizację. Trump zaczął więc stopniowo zaostrzać sankcje i czekać, aż Putin pozytywnie odpowie na gałązkę oliwną. Można oczekiwać, że z czasem irytacja Trumpa będzie rosła. Rozejm obecnie dużo mocniej przydałby się Ukrainie niż Rosji - na konsolidację obrony i wzmocnienie sił. (O tym mówi choćby gen. Komornicki.) Mówiłem, że tak będzie - trzeba się było mnie słuchać, a nie wyciągniętych z d... peerelowskich ekspertów w rodzaju Romcia Kuźniara. (Gdy 15 lat temu Kuźniar protestował przeciwko tarczy antyrakietowej wymyśliłem reklamę: Romcio z wielkim kondonem na głowie i napis: "Romanie! Załóż tarczę antyrakietową!" :).


Tymczasem Europę Zachodnią opanowało wzmożenie wokół "autonomii strategicznej". Eurocucki napinają się niczym przed I wojną światową, że poradzą sobie bez USA z prowadzeniem wojen. Problem jednak w tym, że przez ostatnie 30 zdewastowały swoje siły zbrojne i nie mają kogo ani czego wysłać do boju. Taka Francja może w ciągu tygodnia do miesiąca przerzucić na flankę wschodnią NATO najwyżej półtorej brygady zlepionej z różnych rodzajów wojsk. Nie poradzili sobie z Subsaharyjczykami w kilku krajach afrykańskich, to jak mają sobie poradzić z Ruskimi? Rheinmetall może w porywach wyprodukować do 50 czołgów rocznie. Pewnie teraz zwiększy produkcję, bo przejmie część fabryk Volkswagena - zarzynanego przez kretyńską politykę ekologiczną. Cała to wzmożenie o autonomii strategicznej i europejskiej unii obronnej ma służyć więc głównie ratowaniu gospodarki niemieckiej. Eurokraci podchodzą jednak do problemu od d... strony. Nie dotykają jego przyczyny, którą jest totalnie kretyńska polityka ekologiczna, różne Zielone Łady i ETSy prowadzące do dewastacji europejskiego przemysłu, rolnictwa i standardu życia Europejczyków. Wielkim paradoksem jest to, że unijne przepisy ekologiczne uchylono w kwestii odstrzału wilków, po tym jak wilk zjadł ulubionego kucyka von der Leyen (xxxxDDDD), a w sprawach dużo poważniejszych te kretynizmy są utrzymywane. No bo przecież, "Planeta płonie!".

(Według TSUE, prawo unijne stoi wyżej niż polskie, według Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe - prawo niemieckie stoi nad unijnym. Z praktyki wiadomo jednak, że nad prawem niemieckim stoi jednak prawo szariackie - więc powinniśmy je wykorzystywać w sporach z TSUE jako ostateczną instancję :)

Z drugiej strony, gdy Tussk rzucił wrzutkę o tym, że od przyszłego roku zostaną przeszkoleni wojskowo "wszyscy dorośli mężczyźni w Polsce", przez Polskę przetoczyła się fala strachu, oburzenia i jojczenia. Ostatecznie okazało się, że będzie realizowany program dobrowolnych szkoleń rozpoczęty jeszcze przez ministra Błaszczaka. Rosja dostała jednak wyraźny sygnał, że Polacy nie mają zamiaru bronić swojego kraju. A przecież konfiarska młodzież mogła zareagować na deklarację Tusska zupełnie odwrotnie - "Super! Wreszcie dadzą nam broń! Będzie dzień sznura! Wystrzelamy lewaków jak na Utoyi! Zrobimy im drugie Chile!". Tussk ze strachu wycofałby się z pomysłu szkoleń wojskowych, a wszyscy dostaliby sygnał, że Polacy to banda skrajnie prawicowych świrów, których palce świerzbią, by sobie postrzelać do żywych celów :) Przyznać muszę jednak, że Polaczków - zwłaszcza Konfiarskich i wyznawców rabina Brauna - wiele łączy z ortodoksyjnymi żydami z Izraela. Tamtejsi haredim również uchylają się od poboru wojskowego, co grozi upadkiem rządu Netanjahu. Rebe Braun największym sabatajskim cadykiem jest!

Wzmożenie mieliśmy również wokół Syrii, gdzie "dżihadyści mordują krześcijan!". Niezwykle pobudzony poseł Tarczyński wrzucał na X-a wykonane nie wiadomo kiedy i gdzie fotki zwłok z Bliskiego Wschodu twierdząc, że to mordowani chrześcijanie. A skąd wiedział, że to nie alawici, druzowie, szyici, sunnici lub jezydzi? Izrael wspólnie z Iranem zjednoczyły się w oburzeniu: "Jak tak można zabijać niewinnych cywilów! Ci syryjscy dżihadyści to barbarzyńcy!". 



Akurat, gdy trwało to wzmożenie doszło do porozumienia nowych syryjskich władz, zdominowanych przez "dżihadystów" z HTS z Kurdami z SDF/YPG/PKK. (Wcześniej kurdyjski przywódca Ocalan wezwał PKK do złożenia broni i pogodzenia się z Turcją.) Rząd z Damaszku porozumiał się również z Druzami z Suwajdy. Izrael dostał prawdziwy powód do bóldupienia. "Nie, nie możecie porozumieć się z Druzami i Kurdami! To mieli być nasi sojusznicy!". 48-godzinna rebelia assadowców miała zapewne na celu storpedowanie tych porozumień. Pewnie również uruchomiono agenturę wewnątrz HTS. Według danych organizacji humanitarnej SNHR w całej rebelii assadowskiej zginęło: 172 syryjskich żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa nowego rządu, 211 cywilów zabitych przez assadowcó i 420 cywilów oraz wziętych do niewoli assadowców zabitych przez siły rządowe, z czego 39 dzieci, 49 kobiet i 47 członków personelu medycznego. Żołnierze, którzy robili sobie fotki ze zwłokami rozstrzelanych trafili do aresztów wojskowych.

Wzmożenia nie mieliśmy niestety wokół aresztowania byłego prezydenta Filipin Rodrigo Duterte. Marcosowie wysłali go do Hagi. To oczywiście totalne kurestwo. Duterte został wybrany na prezydenta po to, by wykańczał dilerów narkotykowych i bandziorów. I robił to. I Filipińczycy byli bardzo zadowoleni, że to robi. A teraz będą go sądzić za to, że zabijał dilerów i bandziorów. Międzynarodowy Trybunał Karny do likwidacji! Rodrigo Duterte did nothing wrong!



Tymczasem w Rumunii lokaje eurocucków z dawnej Securitate rozbiły czy raczej zmontowały rosyjską próbę zamachu stanu, na którego czele miał stać 101-letni generał Radu Theodoru. Theodoru rozpoczął służbę w królewskim rumuńskim lotnictwie wojskowym w 1942 r. Później służył w komunistycznym wojsku, a po 1989 r. wpółzakładał z różnymi trepami i resortowcami agenturalną partyjkę Wielka Rumunia. Ponoć jest rewizjonistą holokaustu i ceni Stalina za to, że był on antysyjonistą. Dziadzio jest cztery lata starszy od Traczyk-Stawskiej, a mimo to został mózgiem straszliwego spisku przeciwko eurocuckom i dupokracji... To tak jakby w Polsce przy okazji wyborów prezydenckich zmontować taki spisek z udziałem jakiegoś ostatniego towarzysza walk partyzanckich Moczara... 

sobota, 14 grudnia 2024

I po Assadzie

 


Mój wpis z zeszłej soboty był zbyt ostrożny. Już w kilka godzin po jego opublikowaniu rebelianci z HTS świętowali w centrum Damaszku zwycięstwo nad reżimem i plądrowali pałac Assada. Baszarowi Assadowi udało się uciec samolotem do Rosji - wcześniej sprytnie przekonywał współpracowników, że zostaje w stolicy. Reżim upadł, a nawet tereny alawickie natychmiast opowiedziały się za rebelią. 




Choć wielu "ekspertów" przepowiadało, że po upadku Assada Syria pogrąży się w rzeziach i stanie się kalifatem islamskim, to jak na razie mamy tam istny karnawał - eksplozję radości po obaleniu socjalistycznego reżimu. Nie ma żadnych rzezi międzykonfesyjnych. Jedyną mniejszością, która jest prześladowana są umięśnione ciołki z dawnej assadowskiej bezpieki. Joulani wydał rozkazy ściśle zabraniające ingerowanie w kwestię damskich strojów - "islamiści" mają nie narzucać kobietom hidżabów. Zakazany jest też kult jednostki, czyli eksponowanie portretów lidera rebelii w miejscach publicznych. (Palade i Adam Gwiazda jojczą, że "straszni islamiści" zakazali kobietom pracować w sądach. No cóż, wielu ludzi w Polsce poparłoby też usunięcie kobiet z polskich sądów rodzinnych. Syryjskie sądownictwo może nie jest takim pierdzielnikiem jak polskie, ale odgrywało podobną rolę jak sądy stalinowskie. Palade i Gwiazda de facto bronią więc syryjskich odpowiedników Wolińskiej.) Co więcej, Joulani wezwał wszystkich syryjskich uchodźców do powrotu do kraju z Europy. Ze strony nowych władz nie widać też chęci pójścia na wojnę przeciwko Izraelowi. Dążą one za to do ułożenia sobie dobrych stosunków z USA. Na ich korzyść przemawia choćby to, że wyciągają Amerykanów z assadowskich więzień (jeden z nich zaginął w... Budapeszcie). Administracja Trumpa nie będzie zainteresowana trzymaniem wojsk na syryjskiej pustyni (zwłaszcza, że komunistyczne ciołki zestrzeliły pomyłkowo Amerykanom Reapera), co tworzy warunki do reintegracji terytoriów zajętych przez kurdyjskich komunistów z PKK/YPG.


Symbolem triumfu były piątkowe modły szefa tureckiego wywiadu w meczecie Ummajadów w Damaszku. Syria stanie się teraz może nie "Południową Turcją", ale krajem znajdującym się w tureckiej strefie wpływów. Wkrótce dołączy do tej strefy pewnie Liban. Oznacza to, że nie będą tam tworzone rządy radykalnie islamskie, w stylu wahabickim, ale bardziej zbliżone do systemu władzy w Turcji. Oznacza to również, że PKK/YPG będzie miała przesrane. W Deir-el-Zor i w Rakce już doszło do powstań lokalnej ludności przeciwko rządom kurdyjskim. SDF jest sztuczną koalicją, która się rozpadnie. Hakan Fidan, były szef tureckiego wywiadu a obecnie minister spraw zagranicznych, zagroził już, że albo PKK/YPG się sama rozwiążę, albo zostanie rozwiązana siłą. Gdy wycofają się Amerykanie, nikt tych kurdyjskich komunistów nie będzie bronił. Wszak PKK to organizacja uważana oficjalnie za terrorystyczną i na dodatek, według Europolu, trudniąca się biznesem narkotykowym i handlem ludźmi. Są też dokumenty pokazujące jej współpracę z reżimem Assada.

Erdogan ponoć obiecał "Putinowi", że rosyjskie bazy w Syrii będą mogły zostać na pół roku. Ruscy nie są jednak pewni przyszłości. Na pewno mają świadomość, że ogromna większość Syryjczyków ich nienawidzi. 

Upadek Assada poważnie zaniepokoił też Izrael, który wykorzystał sytuację, by zająć górę Hermon, strefę buforową przy strefie buforowej za Wzgórzami Golan, a także przeprowadzić ponad 400 uderzeń lotniczych na składy broni chemicznej, magazyny broni, lotniska i syryjską flotę. Oficjalnie porównano to do akcji Churchilla w Mer-el-Kebir w 1940 r. W ten sposób nieoficjalnie potwierdzono, że Assad był cichym sojusznikiem Izraela. Decydenci z Jerozolimy jakoś bowiem nie obawiali się, że zwróci on swoje czołgi T-55, Migi-23 i stare patrolowce przeciwko izraelskim siłom zbrojnym. W jednej z baz lotniczych rebelianci znaleźli dokument wskazujący, że Assad wystawiał Irańczyków na izraelskie ataki lotnicze. Podejrzane jest również to, że Izrael bombarduje takie obiekty jak syryjska główna dyrekcja celna. Z jakiegoś powodu zależy mu na tym, by dokumenty płonęły. Jakie więc wspólne interesy łączyły Assada z Izraelem?

Za rządów socjalistycznego "katechona" (czy kutafona) Syria stała stała się globalnym centrum produkcji narkotyku syntetycznego o nazwie captagon. Zalewała nim Bliski Wschód i Europę. Cały rynek tego produktu był oceniany na 57 mld dolarów. Assad zarabiał więc lepiej niż poszczególne meksykańskie kartele. Całym interesem kręcił jego brat Maher - dowódca "elitarnej" 4 Dywizji Pancernej. Owa "elitarna" dywizja zajmowała się głównie produkcją oraz organizowaniem dystrybucji captagonu. Nic więc dziwnego, że zaniedbywała takie kwestie jak szkolenie bojowe. Teraz rebelianci pokazują światu zdobyte wielkie składy i fabryki captagonu. W panice są Ruscy oraz Irańczycy, bo sami też mieli udział w tym interesie.

Jak to wytłumaczą obrońcy "syfilizacji judeo-łacińskiej" (copyright by Kielcczok)? No cóż, płaczą, że publicznie powieszono kuzyna syryjskiego "katechona". Wieszaniu kibicował wielki tłum miejscowych alawitów. Powieszony wcześniej porywał nieletnie dziewczyny i dostarczał je do rosyjskich baz. Jeśli bronili ich ojcowie czy bracia, to trafiali do jednego z licznych więzień reżimu, a właściwie podziemnych obozów koncentracyjnych. Choć różni "eksperci" oraz niebinarni płciowo fukclangiści od Bekiera przekonywali nas, że do tych miejsc kaźni trafiają głównie "straszliwi islamscy terroryści", to okazało się, że siedzieli tam często ludzie zupełnie przypadkowi, którzy czasem w jakiś drobny sposób narazili się kryminalnemu reżimowi. Ot choćby wojskowy sportowiec, który wygrał zawody jeździeckie pokonując w nich Basila Assada. Z assadowskich więzień wypuszczano na wolność ludzi, którzy siedzieli tam całe dekady  - na przykład libańskich chrześcijan wziętych do niewoli w 1982 r., czy wojskowego pilota, który w 1981 r. odmówił zrzucenia bomb na cywilne domy w mieście Hama. Niektórzy z uwolnionych nie tylko nie wiedzieli o śmierci Hafeza Assada (zmarł w 2000 r.), ale też początkowo myśleli, że z więzienia wyzwoliła ich armia Saddama Husajna. 


Ludobójczego rzemiosła uczyli assadowców zarówno sowieccy doradcy jak i byli gestapowcy (często pracujący dla Sowietów) w rodzaju Aloisa Brunnera. 

Przytoczmy trochę statystyk. Według Syryjskiej Sieci Praw Człowieka, od marca 2011 r. do końca sierpnia 2024 r. udokumentowano śmierć 231 495 cywilów w syryjskiej wojnie domowej. 201 290 z nich zabiły syryjskie siły reżimowe, 6969 Rosjanie, tylko 5058 Państwo Islamskie, 4024 islamiści związani z proturecką Syryjską Armią Narodową, 3055 międzynarodowa koalicja na czele z USA, 1516 komunistyczni kumple Repetowicza z SDF/YPG/PKK, a tylko 549 "straszliwi islamiści" z HTS. 

Klan Assadów był de facto organizacją kryminalną, rządzącą Syrią jak terytorium podbitym i przy okazji destabilizującym też kraje sąsiednie: Liban oraz Irak. Wszyscy wzięci z dupy "eksperci" przekonujący nas przez lata, że ich rządy będą wieczne i "stabilizujące" dla Bliskiego Wschodu powinni się zapaść teraz pod ziemię. Okazuje się, że rację mieli ci, którzy 10 lat temu opowiadali się za większym wsparciem dla rebeliantów i obaleniem Assada środkami militarnymi. 

Co więcej, Assadowie stali się znienawidzeni przez wszystkie grupy konfesyjne i etniczne zamieszkujące Syrię. Nie bronili ich nawet alawici. Jedna z syryjskich babć spytana przez dziennikarkę o różnicę w rządach Hafeza i Baszara Assada odpowiedziała: "Pieprzyć ich obu!". Baszar niestety zdołał umknąć do Moskwy, ale truchło Hafeza nie umknęło rebeliantom. Odlewali się na jego sarkofag, a później całkowicie zgruzowali jego mauzoleum. Piękny epilog.

***

Na Święta wrócimy do starożytnych klimatów. Będzie nowa, krótka seria egipska.

sobota, 7 grudnia 2024

Klęska PSL w Syrii

 



W związku z sytuacją w Syrii najbardziej mnie dziwi to, że nikt nie robi nawiązujących do niej memów z Kosiniakiem-Kamyszem - fizycznie bardzo podobnym do Baszara Assada :)

Saddam Husajn musi mieć w Zaświatach wielką radochę widząc to, co się dzieje. Sytuacja jest bowiem bardzo memiczna.

Wspierana przez Turcję rebeliancka organizacja HTS po zaledwie trzech dniach ofensywy zdobyła Aleppo. Później szybko padła Hama a reżim stracił kontrolę nad 8 z 13 stolic prowincji. Gdy piszę te słowa, rebelianci stoją na przedmieściach Homs. Jeśli zdobędą Homs, nadmorskie, alawickie tereny będą praktycznie odcięte od reszty Syrii. Następny przystanek - Plac Ummajadów w centrum Damaszku.



Rebelianci rozbijali Assadowi dywizję po dywizji. Duża liczba zabitych assadowskich generałów ( do której należy doliczyć irańskich  dowódców)  sugeruje, że skutecznie paraliżowali ich system dowodzenia za pomocą dronów FPV. Morale assadowców szybko siadło. Nie pomogła desperacka obietnica podwyżki żołdu o 50 proc. Do obrony Hamy rzucono nawet funkcjonariuszy drogówki - z mizernym rezultatem. Żołnierze i policjanci reżimu masowo rejestrowali się u rebeliantów. Przy okazji zdobyto mnóstwo sprzętu - od wiekowych Migów-21 po nowe czołgi T-90, wyrzutnie rakiet Smiersz i najnowocześniejsze rosyjskie radary niskiego pułapu. Przy okazji zabito i złapano trochę rosyjskich doradców. Przeciwko Assadowi ruszyli również druzowie i chrześcijanie - i oni też gromadzą teraz sprzęt porzucony przez assadowską armię, wykorzystując do tego (ukraińskim wzorem) ciągniki rolnicze.



W jednej z rezydencji Assada w Aleppo znaleziono fotkę Kosiniaka Baszara w kąpielówkach. W tym czasie w katarskiej Dosze toczyły się rozmowy rosyjsko-tureckie, w ramach których zaproponowano Assadowi możliwość ucieczki z kraju. Jego żona i dzieci już są w Rosji. W sobotę Assad miał przekazać 30 głównym urzędnikom reżimu, by przygotowali się na wyjazd z kraju. 

Wszystkiego tego można było uniknąć. Assad i Rassija zignorowały bowiem ostrzeżenia Turcji, by nie atakować prowincji Ildib, będącej do niedawna ostatnim bastionem HTS. Assadowcy szykowali się do zmasowanych bombardowań i uderzenia pancernego na prowincję. Siły zgromadzone do ataku zostały rozbite przez wyprzedzające uderzenie HTS. Erdogan po raz kolejny pokazał, że jest One Punch Manem.

Ilustracja muzyczna: One Punch Man opening



W latach 2014-2015 Rosja okrążała Turcję z trzech stron: Armenii, Krymu i Syrii. Armenia odpadła z rosyjskiej sieci sojuszów, po przegranej wojnie z Azerbejdżanem o Karabach. Rosyjska flota sromotnie wycofała się z Krymu w wyniku wojny na Ukrainie. A teraz rozwiązany został problem Syrii. Izrael wyeliminował z gry Hezbollah, a Iran się totalnie ośmieszył, więc w próżnię strategiczną wkroczyła Turcja. W wyniku tej rozgrywki Rassija może stracić nie tylko Syrię, ale również swoje przyczółki w Afryce. To bowiem przez syryjską bazę lotniczą Chmeim idzie cała rosyjska logistyka na Afrykę.

Chciałoby się powiedzieć: Don't fuck with sufis, you soviet communist bitch!


Generalnie wielkim paradoksem jest również to, że reżim Assada nie znalazłby się na krawędzi upadku, gdyby Rassija nie namówiła Hamasu do przeprowadzenia spektakularnego ataku na Izrael w dniu 7 października 2023 r. Assad może więc teraz obwiniać za swój los Palestyńczyków i krzyczeć: "Cholerni Arabowie! Zniszczyliście świat arabski!". 

Onucowcy i trzecioświatowe komuchy dostały potężnego bólu d..., w którym złączyły się z "obrońcami syfilizacji judeo-łacińskiej" i think-tankowymi libkami w rodzaju Repetowicza. Australijska Syrian Girl zaczęła wyzywać przeciwników Assada od "takfirskich trockistów" :) Z internetowych czeluści są wyciągane filmy sprzed lat pokazujące ekscesy syryjskich dżihadystów. Idzie wraz z nimi narracja, że to się dzieje teraz. Tymczasem HTS dokonała niezłego rebrandingu. Pokazuje się ona jako ugrupowanie republikańskie, szanujące wszystkie religie. Nawet irańska telewizja przyznaje, że nie prześladuje ona szyitów. Zapewnia ona też ochronę chrześcijanom (których dzielnicę w Aleppo zbombardowało rosyjskie lotnictwo) a na gubernatora Allepo chce mianować... miejscowego biskupa.

Słychać oczywiście płacz, że "islamiści walczą z Kurdami". Tak się akurat złożyło, że assadowcy oddawali swoje pozycje cichym sprzymierzeńcom z YPG/PKK, z których Kurdów później wypierała HTS, ostatecznie umożliwiając im wycofanie się korytarzem humanitarnym. Jedynych zbrodni dokonywały wówczas bojówki YPG - mordując rebeliantów wziętych do niewoli. Być może jednak kierownictwo YPG zrozumiało, że prowokowanie Turcji jest śmiertelnie niebezpieczne i wycofało się z konfrontacji.

Syryjscy Kurdowie byli wcześniej mocno heroizowani przez różnych Repetowiczów. (Kebabowicz uważa, że największym zagrożeniem dla świata nie jest Rosja, ani Chiny, tylko Turcja oraz islam, ale tylko sunnicki, bo w szyickim Iranie legalne są operacji zmiany płci. :) W tej narracji, syryjscy Kurdowie mieli ocalić świat przed straszliwym Państwem Islamskim. Mniejsza o to, że ocalili jedynie z olbrzymią pomocą natowskiego lotnictwa i sił specjalnych. Mniejsza o to, że Państwo Islamskie było stosunkowo małym  zagrożeniem dla Zachodu (w porównaniu z Rosją, Chinami, czy nawet Koreą Północną), a niemal zerowym dla Polski (na pewno mniejszym od gejnerałów Różańskiego i Pytonga). Mniejsza o to, że USA nie mają strategicznego interesu w trzymaniu swoich wojsk na skrawku syryjskiej pustyni, a ich interes ekonomiczny sprowadza się tam do pilnowania pola naftowego koncernu Conoco. Mniejsza o to, że wspieranie YPG/PKK jest działaniem USA przeciwko sojusznikowi z NATO - posiadającemu drugą co do wielkości armię w sojuszu i kontrolującemu Cieśniny Czarnomorskie. Obrońcy "syfilizacji judeo-łacińskiej" chętnie by wypchnęli Turcję z NATO, w imię wsparcia dla kurdyjskich sekciarskich komunistów udających turbodemokratów i feministów (ich feminizm polega na wysyłaniu kiepsko przeszkolonych kobiet na front i biadoleniu, gdy w necie pojawiają się filmiki, na których dżihadyści je gwałcą, zabijają i profanują ich zwłoki). No cóż, typowy "obrońca syfilizacji" nie odróżniłby na ulicy Kurda od Turka czy Araba, a niezwykle emocjonalnie angażuje się w sprawę syryjskich Kurdów skłóconych z irackimi Kurdami...

Oczywiście warto obserwować obecnie Syrian Girl - dziewczyna przekonuje, że armia syryjska wcale nie uciekała przed HTS i nie została przez nich pokonana, bo "dostała rozkaz odwrotu" i "nie walczyła". Obecnie rzekomo zmierza ku Wzgórzom Golan, by "bronić kraj przed izraelską inwazją". No cóż, ci Australijczycy to szaleńcy :) Spodziewam się podobnych reakcji onucowców w komentarzach.

***

Ktoś się niedawno pytał: "Czy wygrywasz Fox?", odnosząc to do Ukrainy. Ja więc zapytam, jak tam trzydniowa specjalna operacja wojskowa? Zdobyli już Kijów czy nie? Doszli chociaż do Pokrowska?

Jedna z krewnych Putina pełniąca jeden z urzędów, nieopatrznie wygadała się przed kamerami, że zamówiono 48 tys. zestawów do identyfikacji zwłok żołnierzy poległych na Ukrainie. Tylu mają nierozpoznanych. Do tego trzeba dodać 82 tys. pochówków zidentyfikowanych przez Mediazonę, na podstawie nekrologów i artykułów z prasy lokalnej. A ile zwłok rosyjskich bojców gnije gdzieś na polach i bagnach? Szacunki BBC, na połowę listopada mówiące 120,5 tys. - 174 tys. zabitych rosyjskich żołnierzach (nie licząc milicji dawnych republik donieckiej i ługańskiej), można uznać za dosyć wiarygodne. Dodajmy do tego straty w sprzęcie - bardzo ostrożnie liczone, obejmujące m.in. ponad 11 tys. pojazdów opancerzonych, w tym 3601 czołgów.

I co Rassija osiągnęła za taką cenę? Było warto?

***

Stan wojenny w Korei Południowej był oczywiście czymś całkowicie tragikomicznym. Tamtejszy prezydent ogłosił go mając poparcie społeczne wynoszące zaledwie 17 proc. Stanu wojennego nie poparła nawet jego własna partia. Jeśli chciał przeprowadzić ten zamach stanu na poważnie, to powinien był wcześniej wydać rozkazy, by wojsko szczelnie otoczyło parlament, a deputowani z prochińskiej Partii Demokratycznej zostali aresztowani w nocy, w swoich mieszkaniach. Jak widać koreańscy wojskowi stracili wprawę w takich działaniach...

Z 13 prezydentów Korei Płd.: trzech usunięto w wyniku zamachu stanu, jednego zabito, jeden popełnił samobójstwo po procesie korupcyjnym po zakończeniu kadencji, jednego skazano na śmierć, trzech na wyroki wieloletniego więzienia, dwóch siedziało w więzieniu za reżimu wojskowego, jednemu grozi impeachment.

***

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyszli do mnie po podpis na książce na niedawnych Targach Książki Historycznej. To niesamowite jak wielu Was było! Siedziałem tam dwie godziny i jeszcze odchodząc do stolika, dawałem autografy. Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia za rok przy stanowisku Wydawnictwa Repliki z moją nową książką/książkami!



sobota, 8 czerwca 2024

Odwiedziłem Gobekli Tepe

 Z uwagi na ciszę wyborczą, jedynie bardzo krótko skomentuje śmierć polskiego żołnierza na granicy z Białorusią: do nielegalnych imigrantów oraz innych dywersantów Łukaszenki/Putina wojsko i odpowiednie służby powinny strzelać, a wszystkich tych, którzy udzielają pomocy (choćby propagandowej) przestępcom atakującym nasze granice powinno się wysłać do miejsca odosobnienia wzorowanego na Berezie Kartuskiej. No, ale oczywiście trend europejski, amerykański i globalny jest zupełnie inny...

W Turcji usłyszałem od miejscowych dużo psioczenia na Erdogana za to, że wpuścił do kraju miliony Syryjczyków. Turcy otwarcie głosili teorię "zastąpienia ludności", wskazywali na dużą ilość islamskich fundamentalistów, dilerów narkotykowych i zwykłych przestępców w imigranckiej masie. Gdy ktoś w debacie publicznej krytykuję politykę imigracyjną władz, zostaje napiętnowany jako "nazista". Co nam to przypomina?

***

Jak już pewnie się zorientowaliście, ostatnie kilka dni spędziłem w Turcji, a dokładniej w mieście Sanliurfa, stolicy prowincji położonej przy granicy z Syrią. Sanliurfa dawniej nazywała się Edessa i zapisała się w historii krucjat. W jej pobliżu leży biblijny Harran, czyli miejscowość, w której mieszkał przez pewien czas Abraham. 

Jak pisałem: "Koran przypomina historię Bliskiego Wschodu napisaną przez Ryszarda Petru. Wszystko tam pomieszane. Owa święta księgą mówi, że Abraham nie chciał uznać króla Nimroda za Boga i zniszczył idole w Urfie. Poddano go więc próbie ognia, z której wyszedł bez szwanku. W miejscu, w którym się to zdarzyło wytrysnęło źródło i powstał staw rybny. Teraz jest tam park, z basenem w którym pływają wielkie rybencje. Jest też meczet, który był kiedyś kościołem. Zachowała się dzwonnica. W meczecie jest szklana podłoga, a pod nią woda i rybki. Urfa to miejsce pielgrzymek. Znacznie więcej jest tu tureckich turystów niż zagranicznych."





"W Sanliurfie jest duże o dosyć nowoczesne muzeum archeologiczne, a w nim m.in. rekonstrukcja świątyni z Gobekli Tepe, neolityczne totemy i najstarsza znana rzeźba człowieka naturalnej wielkości. Została ona odkopana na starym mieście, które jest zasiedlone od czasów neolitu, czyli tylko trochę krócej niż warszawskie Bródno. W skarpie wzgórza stanowiącego starówkę jest wydrążona starożytna nekropolia - wykorzystywana w czasach grecko-rzymskich. Taka mini-Kapadocja. W pobliżu jest muzeum mozaik. Wielka hala z przeniesionymi do niej mozaikami z rzymskich willi. Wszystko to zwiedziłem rano. Później, koło południa temperatura dochodziła już do 40 stopni, a czynnej knajpy z zimnym piwem nie miałem po drodze..."









Sanliurfa jest miastem nieprzerwanie zasiedlonym od czasów neolitu. Leży ona w miejscu bardzo specyficznym - tam, gdzie Anatolia spotyka się z Mezopotamią. Widać to choćby w Harranie.

"4000 lat temu był to Mały Sumer, kolonia handlowa w której mieszkał przez pewien czas Abraham a Jakub pracował u lokalnego Janusza - Labana. Z dawnego Harranu niemal nic nie zostało, ale ponoć ostatnio dokopali się do czegoś, co nazwali Domem Abrahama. Jak na razie można obejrzeć ruiny Harranu sprzed najazdu Mongołów. W pobliżu można zobaczyć charakterystyczne domki ze stożkowymi dachami. Te, które obejrzałem od środka miały 300 lat. Czyli jak na te tereny to dosyć nowe budowle..." 




Harran został jednak w ostatnich latach mocno przyćmiony przez Gobekli Tepe, czyli wielką świątynię określaną jako "przedneolityczna".







"Gobekli Tepe robi wrażenie - po przyjrzeniu się temu miejscu śmiałem się z tego, jak archeologowie rżną głupa. Nie znaleźli tu garnków i na tej podstawie orzekli, że to miejsce przed neolityczne, zbudowane w czasach gdy nie znano ceramiki! Jednocześnie przyznają, że odkopali tylko 10 proc. tego co się tu może znajdować. Może znajdą tam jakiś garnek i zmienią teorię. W lokalnym mini-muzeum zajefajna prezentacja, w której starają się pokazać, że to miejsce powstało w wyniku wielkiego rave'u ludzi jaskiniowych, którzy w rytm paleotechno postawili wielką świątynię. W narracji powtarzana jest bliska Karoniowi teoria, że to wiara zrodziła rolnictwo. A tymczasem: świątynia składa się z kilku pomieszczeń, w których są wielkie wsporniki (?) w kształcie litery T. W niektórych z nich są wywiercone okrągłe otwory. Wywiercono je też w ścianach. Przypomina to wszystko świątynie na Malcie. Bardzo przypomina!!! Są nawet takie same zabezpieczenia antysejsmiczne (otwory na łożyska, na których osadzone są elementy konstrukcji). Cześć filarów jest pokryta reliefami że zwierzętami. To zapewne wyobrażenia zodiaku i gwiazdozbiorów. Są na nich nawet strusie emu. Najważniejszy relief przedstawia człowieka-ptaka z kulą nad ręką i na dole skorpiona. Kula to nasza planeta. Z gwiazdozbioru Plejad (pamiętacie gwiezdną mapę z Egiptu? Abusir?) Ziemię widać właśnie pomiędzy szczypcami gwiazdozbioru Skorpiona. Co ciekawe, archeologowie przyznają, że niektóre symbole na filarach mogą być pre-alfabetem."




Gobekli Tepe na pewno było miejscem strategicznym. To wzgórze, z którego rozciąga się widok aż po pasmo gór Taurus i po Syrię. W pobliżu znaleziono więcej śladów tajemniczej "przedneolitycznej" cywilizacji, w tym "miasto" Karahan Tepe.








"Karahan Tepe jest miejscem po środku niczego. Na tym wzgórku dokonano jednak sensacyjnego odkrycia: miasta sprzed 10 tysięcy lat. Zachowała się tam sala z kolumnami przypominającymi Gobekli Tepe. Jest też pomieszczenie z posągiem wychudzonego mężczyzny trzymającego w dłoniach penisa. Są intrygujące otwory w wapiennej posadzce. I tyle. Odkopano tego niewielką część. Wszystko przypomina mi Maltę. To dzieło śródziemnomorskiej cywilizacji megalitycznej. A co się kryje pod podobnymi wzgórzami w okolicy? Po okolicznych polach widać, że kamień z miejsc starożytnych został rozszabrowany na płoty. Czasem na polu samotnie stoi duży kamień mający ślady obróbki. Czasem na wzgórzach kamienie wyglądają jak cyklonowe mury i mają nawet otwory. Gobekli Tepe i Karahan Tepe to drobną część tego, co tu było 10 tys. lat temu i wcześniej."

Uwagę zwracają tam choćby tajemnicze okrągłe "wydrążenia" w skale widoczne na szczycie wzgórza i jednym z miejsc przy "wejściu" do kompleksu. A samą rzeźbę kolesia trzymającego w dłoniach penisa nazwałem pomnikiem redaktora Marcina Kąckiego pomnikiem redaktora Marcina Kąckiego :)

Karahan Tepe choć jest rozczarowująco małe, to mogę je określić jako miejsce w conanowskim klimacie.


Ostatni pełny dzień wyprawy był już w zupełnie innym klimacie. "Odbyłem rejs stateczkiem po Eufracie w Halfeti, czyli miejscowości, która została częściowo zatopiona po zbudowaniu tamy. Widziałem m.in. ruiny twierdzy Rumkale. Ciekawe było towarzystwo na pokładzie. Głównie dziewczyny w hustach i długich sukniach, ale też jedna, bardzo fajna w letniej pomarańczowej sukience. (Była z chłopakiem, oboje z Izmiru ). W pewnym momencie tańczyła do tradycyjnej tureckiej muzyki, a razem z nią dwie tradycyjnie ubrane dziewczyny. Dwie Turcje jednoczą się przy krajowej muzyce".






Oczywiście wyprawa do wschodniej Turcji obfitowała w różne drobne, acz ciekawe obserwacje. Poniżej dwa ich przykłady:


Zabytkowy, amerykański, zimnowojenny czołg, stojący przy drodze w okolicach Harranu....


... i ciekawy wyraz poparcia dla Palestyny przez kierowcę ciężarówki.

Wyprawa też ciekawa pod względem kulinarnym. Można było spróbować takich lokalnych dań jak urfa kebap.





Jeśli będziecie się wybierać w tamte strony (do czego gorąco zachęcam!), to polecam Hotel Astarte w Sanliurfie. Jest on położony kilka minut drogi od najważniejszych zabytków i muzeów. Macie też blisko dwie knajpy z piwem. Właściciele i pracownicy hotelu Astarte są tam ultraprzyjaźni i pomocni. Będziecie więc częstowani turecką herbatą i kawą. Śniadania są tam obfite, a sam hotel to przerobiony stary, tradycyjny dom. Z hotelem współpracuje kierowca, który może zabrać Was w różne starożytne miejsca.








Jedynym większym minusem wyprawy do Sanliurfy jest bariera językowa. Miejscowi ogólnie słabo znają tam angielski. Ale to się będzie zmieniać, wraz z rosnącą popularnością takich miejsc jak Gobekli Tepe i Karahan Tepe. Można więc powiedzieć, że przecierałem Wam tam szlak...

***

W sierpniu czeka Was natomiast prawdziwa uczta czytelnicza. Wydawnictwo Replika  wypuści na rynek książkę Znanego Wam Autora. To będzie odtrutka zarówno na zychowszczyznę jak i na bardzo dziurawą oficjalną narrację. Wydawca zachwala: "Hubert Kozieł nie przedstawia „spiskowej teorii dziejów” ani „historii alternatywnej”. Proponuje jednak spojrzenie na „największą z wojen” z innej strony. Spojrzenie w głąb jej dziejów, na fakty pozostające na „obrzeżach” ogólnie uznawanego nurtu zdarzeń. Wydobywa z niepamięci sytuacje, dokumenty, postaci, które mogą zachwiać w posadach całą misterną konstrukcją „oficjalnej historii”. Zachęcam więc gorąco do kupowania książki i lektury!