Ilustracja muzyczna: Sandra Lyng - Play my drum
Wycofanie (częściowe) rosyjskich wojsk z Syrii, to wiadomość zaskakująca. Może ona oznaczać, że Putin-Hujło wreszcie się zorientował, że został tam zrobiony w bambuko. Co prawda odwrót jest niepełny - zostają m.in. rakiety S-400, trochę samolotów i flota, ale reszta kontyngentu będzie mogła teraz wrócić na Ukrainę.
Co Rosji udało się osiągnąć w ramach syryjskiej awantury? Sowieci chwalą się przede wszystkim 9 tys. lotów bojowych i 400 zajętymi miejscowościami. Było to również duże propagandowe zwycięstwo pokazujące siłę rosyjskiej armii. Uważniejsze przyjrzenie się tym osiągnięciom wywołuje jednak pewien dysonans poznawczy. Okazuje się bowiem, że mimo tak intensywnej kampanii lotniczej i udziału w walkach rosyjskiego komponentu lądowego, armia Assada wraz ze wspierającym ją Hezbollahem oraz siłami irańskimi zdołała zająć jedynie 5,5 proc. terytorium Syrii. Nie udało się odbić Aleppo ani Palmyry, co było uznawane za główne cele ofensywy. Nie udało się zbudować kurdyjskiego pasa wzdłuż granicy z Turcją. Co prawda zadano duże straty syryjskim rebeliantom, z których spora część przyłączyła się do rozejmu, ale ISIS zajęła dodatkowe 16 proc. terytorium Syrii. Według nieoficjalnych informacji, w Syrii miało zginąć 109 putinowskich żołnierzy.Irańczycy byli zszokowani, że Rosja nagle się wycofuje pod osłoną rozejmu i pozostawia im dalsze prowadzenie wojny. Rosyjski politolog Andriej Piontkowski zauważył, że Putin, Ławrow i Szojgu znaleźli się pod silnym stresem ogłaszając wycofanie wojsk z Syrii. Co się stało?
Wysadzenie rosyjskiego samolotu pasażerskiego nad Synajem i zamachy w Paryżu miały doprowadzić do powstania wielkiej międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Do powstania tej koalicji nie doszło, bo One Punch Man Erdogan zestrzelił Ruskim myśliwiec bombardujący nad Syrią. Doszło do pewnych form współpracy polityczno-wojskowej między Rosją a USA, ale nie poszły za tym zachodnie ustępstwa w sprawie sankcji. Departament Stanu odradzał niedawno amerykańskim bankom, by kupowały rosyjskie obligacje, Bruksela naciskała zaś na europejskie banki, by trzymały się z daleka od planowanej emisji rosyjskiego długu.
Niedawno nad prowincją Hama zestrzelono assadowskiego Miga-21 za pomocą Stingera. Po zamachu terrorystycznym w Ankarze wzrosło zaś prawdopodobieństwo, że One Punch Man uderzy w Kurdów. (Rosyjskie źródła narzekają teraz, że Syria została wydana "na pastwę Erdogana" :) Wzrosło więc prawdopodobieństwo tego, że rosyjskie samoloty przypadkiem wpieprzą się na tureckie rakiety, a na specnazowców Kadyrowa posypią się tureckie bomby.
Sankcji nie zniesiono a Rosja tylko się wpieprzyła w konfrontację z Turcją - Putin-Hujło chyba to właśnie zrozumiał i jego ludzie wynoszą się z Syrii. Szkoda. Mogli tam ponieść jeszcze większe koszty i straty.
Powyżej: ciekawy błąd w tłumaczeniu - zamiast "wielcy liderzy", "wielkie pedały"...
***
Zachęcam do czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą arabskie rewolucje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą arabskie rewolucje. Pokaż wszystkie posty
środa, 16 marca 2016
sobota, 19 września 2015
Kryzys imigracyjny - kto destabilizuje Europę
Ilustracja muzyczna: Band Maid - Thrill
Marti Athisaari, były prezydent Finlandii, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i zarazem negocjator ONZ, ujawnił, że w 2012 r. Rosja proponowała, że pozbędzie się Assada. Chodziło jej oczywiście o proces transformacji ustrojowej, podczas którego Assad zostałby obalony ale bezpieka zachowałaby władzę dopuszczając do rządów część opozycji. Scenariusz znany z Europy Środkowo-Wschodniej. USA nie były tym zainteresowane. Nie skorzystały też z innych okazji do obalenia syryjskiego dyktatora. Czy więc chodzi im o to, by Assad dalej rządził a wojna domowa trwała a Syria była bliskowschodnią wersją Somalii?
Grupa amerykańskich wojskowych i oficerów wywiadu twierdzi, że Kaddafi chciał się zrzec władzy, gdy doszło do niego to, że stanie się celem amerykańsko-europejskiej inwazji. Departament Stanu nie chciał z nim rozmawiać o pokojowej abdykacji. Wybrano scenariusz w którym Kaddafi zostaje zlikwidowany. Libia stała się państwem upadłym - i tak jak przewidział jej dyktator, do Europy ruszyły hordy "uchodźców".
Podobnie w 2003 r. Saddam przestraszony groźbą amerykańskiej inwazji obiecał przeprowadzić w kraju demokratyczne wybory i wyjechać z Iraku. Irak stał się w połowie irańskim protektoratem, w połowie państwem upadłym.
W 2001 r. Talibowie przestraszeni perspektywą amerykańskiej inwazji proponowali USA wydanie Osamy bin Ladena. Wybrano inną opcję.
Pisałem już wielokrotnie na tym blogu o tym jak USA czyniły przygotowania do Arabskiej Wiosny jeszcze za kadencji George'a W. Busha. (Co nie przeszkadza różnym idiotom nazywać mnie amerykańskim oraz izraelskim agentem, bo piszę źle o Rosji, Putinie, Iranie i arabskich terrorystach.) Amerykański konserwatywny komentator Glenn Beck otwarcie oskarżał finansowego hitmana George'a Sorosa o udział w przygotowaniu rewolucji w Egipcie. Soros jest czasem przedstawiany przez prawicę jako taki Stavro Bloefeld, milarder ze złowrogim planem dominacji nad światem. Nic bardziej błędnego. On jest tylko narzędziem. Narzędziem, które zostało też użyte w trakcie obecnego kryzysu imigracyjnego.
Reporter Sky News znalazł na wyspie Lesbos specjalny przewodnik dla nielegalnych imigrantów wydany przez fundację W2EU finansowaną przez Sorosa. Premier Viktor Orban twierdzi, że zamieszki na granicy serbsko-węgierskiej zostały wyreżyserowane. Internauci już wyszukali kilku prowodyrów.
Czemu Stanom Zjednoczonym zależy na napływie bliskowschodnich imigrantów do Europy? Czy Europa - a szczególnie kraje takie jak Niemcy i Francja - nadal są postrzegane przez USA jako zagrożenie? Czy dlatego należy je destabilizować za pomocą najazdu imigrantów i terrorystów?
Marti Athisaari, były prezydent Finlandii, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i zarazem negocjator ONZ, ujawnił, że w 2012 r. Rosja proponowała, że pozbędzie się Assada. Chodziło jej oczywiście o proces transformacji ustrojowej, podczas którego Assad zostałby obalony ale bezpieka zachowałaby władzę dopuszczając do rządów część opozycji. Scenariusz znany z Europy Środkowo-Wschodniej. USA nie były tym zainteresowane. Nie skorzystały też z innych okazji do obalenia syryjskiego dyktatora. Czy więc chodzi im o to, by Assad dalej rządził a wojna domowa trwała a Syria była bliskowschodnią wersją Somalii?
Grupa amerykańskich wojskowych i oficerów wywiadu twierdzi, że Kaddafi chciał się zrzec władzy, gdy doszło do niego to, że stanie się celem amerykańsko-europejskiej inwazji. Departament Stanu nie chciał z nim rozmawiać o pokojowej abdykacji. Wybrano scenariusz w którym Kaddafi zostaje zlikwidowany. Libia stała się państwem upadłym - i tak jak przewidział jej dyktator, do Europy ruszyły hordy "uchodźców".
Podobnie w 2003 r. Saddam przestraszony groźbą amerykańskiej inwazji obiecał przeprowadzić w kraju demokratyczne wybory i wyjechać z Iraku. Irak stał się w połowie irańskim protektoratem, w połowie państwem upadłym.
W 2001 r. Talibowie przestraszeni perspektywą amerykańskiej inwazji proponowali USA wydanie Osamy bin Ladena. Wybrano inną opcję.
Pisałem już wielokrotnie na tym blogu o tym jak USA czyniły przygotowania do Arabskiej Wiosny jeszcze za kadencji George'a W. Busha. (Co nie przeszkadza różnym idiotom nazywać mnie amerykańskim oraz izraelskim agentem, bo piszę źle o Rosji, Putinie, Iranie i arabskich terrorystach.) Amerykański konserwatywny komentator Glenn Beck otwarcie oskarżał finansowego hitmana George'a Sorosa o udział w przygotowaniu rewolucji w Egipcie. Soros jest czasem przedstawiany przez prawicę jako taki Stavro Bloefeld, milarder ze złowrogim planem dominacji nad światem. Nic bardziej błędnego. On jest tylko narzędziem. Narzędziem, które zostało też użyte w trakcie obecnego kryzysu imigracyjnego.
Reporter Sky News znalazł na wyspie Lesbos specjalny przewodnik dla nielegalnych imigrantów wydany przez fundację W2EU finansowaną przez Sorosa. Premier Viktor Orban twierdzi, że zamieszki na granicy serbsko-węgierskiej zostały wyreżyserowane. Internauci już wyszukali kilku prowodyrów.
Czemu Stanom Zjednoczonym zależy na napływie bliskowschodnich imigrantów do Europy? Czy Europa - a szczególnie kraje takie jak Niemcy i Francja - nadal są postrzegane przez USA jako zagrożenie? Czy dlatego należy je destabilizować za pomocą najazdu imigrantów i terrorystów?
środa, 27 sierpnia 2014
ISIS popularniejsza niż Hollande, ssący Striełkow i recenzja "Wojen Putina"
Sondaże wskazują, że 16 proc. Francuzów w pozytywny sposób postrzega terrorystów z Państwa Islamskiego. (Dla porównania: w Strefie Gazy, taką odpowiedź zaznaczyło 13 proc. ankietowanych.) ISIS ma więc tam zapewne więcej zwolenników niż prezydent Hollande. Ostrzeżenia byłego szefa CIA Michaela Haydena mówiące, że ISIS zaatakuje Zachód szybciej niż się spodziewamy nie są więc żadnym czarnowidztwem. W Iraku, wśród bojowników Państwa Islamskiego mamy wielu Brytyjczyków, Niemców i Francuzów, którzy po powrocie do krajów, które zapewniły im dobrobyt będą przekazywać tam zdobytą na Bliskim Wschodzie wiedzę o zamachach samobójczych, obcinaniu głów zakładnikom i pozowaniu z nimi na Instagramie.
Co prawda walka z ISIS w Iraku przyciąga uwagę opinii publicznej (tutaj macie zestawienie statystyczne dotyczące amerykańskich nalotów), ale ważne rzeczy dzieją się też w Syrii. Państwo Islamskie zajęło kilka dni temu ważną bazę lotniczą w Taqba, niedaleko Aleppo. Assadowców zmasakrowano. Chociaż przez dłuższy czas Assad wspierał ISIS przeciwko rebeliantom, teraz jest zagrożony przez tego Frankensteina. Może się skończyć tym, że USA wyślą lotniskowiec, by ratować tego katechona-kutafona (a może przy okazji zainstaluje się w Syrii, za zgodą Iranu inną ekipę - i co wówczas powiedzą duponarodowcy i chłopcy z xxx-portalu?). Obama tworzy koalicję do walki z ISIS - chętne są Wielka Brytania i Australia (putinowsko-hujłowska katechoniczno-kutafoniczna Rosja, rzekomy obrońca bliskowschodnich krześcijan jakoś się nie kwapi by ich ratować, woli szkodzić słowiańskim chrześcijanom na Ukrainie). Do nalotów na Syrię dojdzie bez względu na opinię Assada. Amerykanie już zaczęli tam loty rozpoznawcze i przekazują poprzez swoich wasali z BND dane wywiadowcze syryjskiemu reżimowi. Nie powinni się jednak spieszyć z uderzeniem w Syrii - niech assadowcy i Hezbollah wykrwawią się jeszcze bardziej w walce z ISIS.
Tymczasem w Libii doszło do rajdów lotniczych przeciwko islamskim milicjom. Bomby zrzucały samoloty z ZEA startujące z lotnisk w Egipcie. Tam też się szykuje koalicja przeciwko salafitom.
***
O wojnie na Ukrainie i w Strefie Gazy regularnie i obszernie informuje na fejsie. Za naszą wschodnią granicą toczy się wojna hybrydowa, w której obok dywersantów biorą udział regularne rosyjskie wojska "mylące drogę pod Rostowem". Nie chcę mi się wrzucać tej całej masy linków na bloga, ale jako ciekawostkę odnotuje doniesienia mainstreamowych mediów poświęcone znanemu loliconowi "pojebanemu pułkownikowi" Girkinowi vel Striełkowowi:
"Nowelę o tym, jak samozwańczy minister obrony samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Igor Striełkow vel Girkin gwałci kamerzystę ekipy porno przybywającej na wschodnią Ukrainę można kupić na Amazon.com za niecałe 2 dolary. Dzieło ma wiele mówiący tytuł "Sucking Strelkov" i zaledwie 22 strony (...) Ekipa filmowa z Europy udaje się w czerwcu 2014 r. na zajęty przez Rosję Krym, by nakręcić tam porno. Nie może jednak znaleźć odpowiednich żołnierzy, których mogłaby uwiecznić. Z pomocą jednego z lokalnych mieszkańców członkowie ekipy postanawiają więc przedostać się na wschodnią Ukrainę, do wojsk separatystów w Doniecku. Zostają jednak zatrzymani na jednym z punktów kontrolnych, a przesłuchanie osobiście prowadzi Striełkow. Jak niewybrednie opisuje go narrator, to człowiek o wyglądzie "świni skrzyżowanej z Adolfem Hitlerem".
Separatyści chcą, by członkowie ekipy udowodnili, że nie są szpiegami, i zmuszają jednego z kamerzystów do seksu z jednym z rebeliantów. Trwają negocjacje, filmowcy chcą bowiem nakręcić tę scenę i potem wykorzystać. To wywołuje podejrzliwość Striełkowa. - To nie jest dobre. Seks gejowski jest dziś legalny na Ukrainie, ale w Rosji... jest bardzo, bardzo zakazany. Kiedy nadejdzie pokój i prawo zostanie zmienione, nie jest dobrze, by istniał taki dowód, który można łatwo sprzedać przez internet. Jesteście szantażystami, tak? - pyta Striełkow. I za karę osobiście gwałci jednego z kamerzystów, co autor dzieła opisuje bardzo dokładnie.
Dowódca separatystów jest zadowolony, członkowie ekipy odzyskują paszporty i szybko uciekają z Ukrainy. Kiedy są już bezpieczni, zgwałcony kamerzysta wyznaje: - Od kilku lat choruję na HIV."
***
W kwestii Ukrainy polecam wszystkim książkę holenderskiego politologa Marcela van Herpena "Wojny Putina". Autor wykazuje, że współczesna Rosja wykazuje wiele cech typowych dla państwa faszystowskiego a wojny Putina-Hujły przeciwko Czeczenii, Gruzji oraz Ukrainie nie są reakcjami na zachodnie zagrożenie, ale elementami programu imperialnego mającego na celu stworzenie Ruskiego Świata i jednocześnie zniewolenie narodu rosyjskiego przez kryminalną "elitę" biznesowo-polityczną. Autor przekonująco wyjaśnia, że to nie Gruzja napadła na Osetię Płd. w 2008 r., ale broniła się wówczas przed rosyjską agresją. Wskazuje, że Rosja rozpoczęła przygotowania do napaści na Gruzję już w 2002 r. - czyli jeszcze zanim Saakaszwili został prezydentem i nikomu nie śniło się Tbilisi w strukturach zachodnich. Przygotowania do agresji przeciwko Ukrainie rozpoczęto w 2003 r., gdy Putin-Hujło zaproponował Ukrainie i Mołdawii federalizację (czyli wybicie korytarza do Naddniestrza przez Ukrainę) oraz przedstawił projekt przyłączenia Białorusi do Rosji jako sześciu obłasti. Historyjki o reakcji Rosji na zdobycie władzy przez "strasznych banderowców" są więc bajeczkami dla idiotów. Narracja książki dochodzi aż do protestów na Majdanie. Wydawałoby się, że już tyle wiemy o tych konfliktach, ale okazuje się, że zawsze można dowiedzieć się więcej...
Zachęcam też do czytania i recenzowania mojej książki - Vril. Pułkownik Dowbor. Pamiętajcie: "Jakie piękne samobójstwo" to dobra książka. By się nią wysmarkać :)
Co prawda walka z ISIS w Iraku przyciąga uwagę opinii publicznej (tutaj macie zestawienie statystyczne dotyczące amerykańskich nalotów), ale ważne rzeczy dzieją się też w Syrii. Państwo Islamskie zajęło kilka dni temu ważną bazę lotniczą w Taqba, niedaleko Aleppo. Assadowców zmasakrowano. Chociaż przez dłuższy czas Assad wspierał ISIS przeciwko rebeliantom, teraz jest zagrożony przez tego Frankensteina. Może się skończyć tym, że USA wyślą lotniskowiec, by ratować tego katechona-kutafona (a może przy okazji zainstaluje się w Syrii, za zgodą Iranu inną ekipę - i co wówczas powiedzą duponarodowcy i chłopcy z xxx-portalu?). Obama tworzy koalicję do walki z ISIS - chętne są Wielka Brytania i Australia (putinowsko-hujłowska katechoniczno-kutafoniczna Rosja, rzekomy obrońca bliskowschodnich krześcijan jakoś się nie kwapi by ich ratować, woli szkodzić słowiańskim chrześcijanom na Ukrainie). Do nalotów na Syrię dojdzie bez względu na opinię Assada. Amerykanie już zaczęli tam loty rozpoznawcze i przekazują poprzez swoich wasali z BND dane wywiadowcze syryjskiemu reżimowi. Nie powinni się jednak spieszyć z uderzeniem w Syrii - niech assadowcy i Hezbollah wykrwawią się jeszcze bardziej w walce z ISIS.
Tymczasem w Libii doszło do rajdów lotniczych przeciwko islamskim milicjom. Bomby zrzucały samoloty z ZEA startujące z lotnisk w Egipcie. Tam też się szykuje koalicja przeciwko salafitom.
***
O wojnie na Ukrainie i w Strefie Gazy regularnie i obszernie informuje na fejsie. Za naszą wschodnią granicą toczy się wojna hybrydowa, w której obok dywersantów biorą udział regularne rosyjskie wojska "mylące drogę pod Rostowem". Nie chcę mi się wrzucać tej całej masy linków na bloga, ale jako ciekawostkę odnotuje doniesienia mainstreamowych mediów poświęcone znanemu loliconowi "pojebanemu pułkownikowi" Girkinowi vel Striełkowowi:
"Nowelę o tym, jak samozwańczy minister obrony samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Igor Striełkow vel Girkin gwałci kamerzystę ekipy porno przybywającej na wschodnią Ukrainę można kupić na Amazon.com za niecałe 2 dolary. Dzieło ma wiele mówiący tytuł "Sucking Strelkov" i zaledwie 22 strony (...) Ekipa filmowa z Europy udaje się w czerwcu 2014 r. na zajęty przez Rosję Krym, by nakręcić tam porno. Nie może jednak znaleźć odpowiednich żołnierzy, których mogłaby uwiecznić. Z pomocą jednego z lokalnych mieszkańców członkowie ekipy postanawiają więc przedostać się na wschodnią Ukrainę, do wojsk separatystów w Doniecku. Zostają jednak zatrzymani na jednym z punktów kontrolnych, a przesłuchanie osobiście prowadzi Striełkow. Jak niewybrednie opisuje go narrator, to człowiek o wyglądzie "świni skrzyżowanej z Adolfem Hitlerem".
Separatyści chcą, by członkowie ekipy udowodnili, że nie są szpiegami, i zmuszają jednego z kamerzystów do seksu z jednym z rebeliantów. Trwają negocjacje, filmowcy chcą bowiem nakręcić tę scenę i potem wykorzystać. To wywołuje podejrzliwość Striełkowa. - To nie jest dobre. Seks gejowski jest dziś legalny na Ukrainie, ale w Rosji... jest bardzo, bardzo zakazany. Kiedy nadejdzie pokój i prawo zostanie zmienione, nie jest dobrze, by istniał taki dowód, który można łatwo sprzedać przez internet. Jesteście szantażystami, tak? - pyta Striełkow. I za karę osobiście gwałci jednego z kamerzystów, co autor dzieła opisuje bardzo dokładnie.
Dowódca separatystów jest zadowolony, członkowie ekipy odzyskują paszporty i szybko uciekają z Ukrainy. Kiedy są już bezpieczni, zgwałcony kamerzysta wyznaje: - Od kilku lat choruję na HIV."
***
W kwestii Ukrainy polecam wszystkim książkę holenderskiego politologa Marcela van Herpena "Wojny Putina". Autor wykazuje, że współczesna Rosja wykazuje wiele cech typowych dla państwa faszystowskiego a wojny Putina-Hujły przeciwko Czeczenii, Gruzji oraz Ukrainie nie są reakcjami na zachodnie zagrożenie, ale elementami programu imperialnego mającego na celu stworzenie Ruskiego Świata i jednocześnie zniewolenie narodu rosyjskiego przez kryminalną "elitę" biznesowo-polityczną. Autor przekonująco wyjaśnia, że to nie Gruzja napadła na Osetię Płd. w 2008 r., ale broniła się wówczas przed rosyjską agresją. Wskazuje, że Rosja rozpoczęła przygotowania do napaści na Gruzję już w 2002 r. - czyli jeszcze zanim Saakaszwili został prezydentem i nikomu nie śniło się Tbilisi w strukturach zachodnich. Przygotowania do agresji przeciwko Ukrainie rozpoczęto w 2003 r., gdy Putin-Hujło zaproponował Ukrainie i Mołdawii federalizację (czyli wybicie korytarza do Naddniestrza przez Ukrainę) oraz przedstawił projekt przyłączenia Białorusi do Rosji jako sześciu obłasti. Historyjki o reakcji Rosji na zdobycie władzy przez "strasznych banderowców" są więc bajeczkami dla idiotów. Narracja książki dochodzi aż do protestów na Majdanie. Wydawałoby się, że już tyle wiemy o tych konfliktach, ale okazuje się, że zawsze można dowiedzieć się więcej...
Zachęcam też do czytania i recenzowania mojej książki - Vril. Pułkownik Dowbor. Pamiętajcie: "Jakie piękne samobójstwo" to dobra książka. By się nią wysmarkać :)
wtorek, 20 maja 2014
Chiny-Wietnam - będzie wojna? + Zamachy stanu w Tajlandii oraz w Libii
Chiny koncentrują wojska przy granicy z Wietnamem, w tym samym miejscu z którego rozpoczęli inwazję w 1979 r. Mieszkańcy chińskiego miasta Pingqiang ewakuują się z obawy przed wojną. Wcześniej Chińczycy ewakuowali z Wietnamu 3 tys. swoich obywateli - w reakcje na zamieszki podczas których Wietnamczycy atakowali chińskie fabryki (i nie tylko chińskie, bo dostało się również Tajwańczykom i Koreańczykom). Rząd Wietnamu stara się studzić sytuację. Oficjalna propaganda choć ma ostrze antypekińskie, to jednak potępia "wichrzycieli", którzy rozpoczęli zamieszki. Gdy kilka dni temu w Ho Chi Minh City grupka wietnamskich patriotów próbowała zorganizować nacjonalistyczną demonstrację wymierzoną w ChRL, została szybko zgarnięta przez tajniaków z bezpieki.
Wszystko się zaczęło oczywiście od (bezkrwawego) starcia w okolicy Wysp Paracelskich, gdzie Chińczycy postanowili postawić naftową platformę wydobywczą. Po czyjej stronie leży słuszność? Oczywiście po wietnamskiej. Przekonały mnie mapy historyczne zaprezentowane na lotnisku w Da Nang. Wynikało z nich, że Cesarstwo Chińskie nigdy nie uważało bezludnych Wysp Paracelskich za część swojego terytorium - nawet wtedy, gdy za część Chin uważało Tonkin i Annam! (Choć w czasach dynastii Ming chińska flota patrolowała ten akwen.) Gdy francuska administracja kolonialna zainstalowała na Wyspach Paracelskich swoją stację meteorologiczną w latach '30-tych, Chiny nie protestowały. Powszechnie uważano bowiem ten archipelag za część francuskich Indochin. Pekin uznał Wyspy Paracelskie w 1974 r., gdy zdobył je po bitwie morskiej z Republiką Wietnamu. Od 1999 r. roszczenia do nich wysuwa również Tajwan. Powodem sporu są złoża ropy, bogate łowiska i oczywiście kontrola nad szlakami morskimi (możliwość "przecięcia Wietnamu na pół").
Rządzony przez komunistów Wietnam jest obecnie ważnym sojusznikiem USA. Jest on nazywany nawet najbardziej proamerykańskim krajem w regionie. Gdy przebywałem w tym kraju, wielokrotnie widział oznaki fascynacji Wietnamczyków Ameryką i ogólnie Zachodem. Amerykanie, Francuzi i Japończycy nie są tam postrzegani jako dawni wrogowie, ale raczej jako inwestorzy i bogaci turyści. O stosunku zwykłych Wietnamczyków do Amerykanów dużo mówią słowa jednej z naszych znajomych z Hanoi: "Chciałabym, by Amerykanie stacjonowali tutaj tak jak w Korei Płd. Ale są egoistami i nie wysyłają tutaj swoich wojsk, by nas broniły przed Chinami". Gdy w Da Nang pojawiłem się w barze w koszulce ObamaMao, Wietnamska barmanka zareagowała: "Dlaczego Obama jest tutaj Chińczykiem?! Nienawidzę Chińczyków!". Gdy stawiałem tezę, że Chiny są tym dla Wietnamu, co Rosja dla Polski czy Ukrainy - rozmówcy generalnie się ze mną zgadzali. Nasze narody mają więcej wspólnego niż nam się wydaję (Przyznam jednak, że lubię też Chińczyków - a zwłaszcza Chinki. Więc naprawdę chciałbym, by oba kraje uniknęły wojny.)
***
Bardzo zła wiadomość z Tajlandii: armia dokonała 20-go zamachu stanu od 70 lat i udaje, że to nie zamach stanu, tylko obrona demokracji. Wojskowi wykorzystali antyrządowe napędzane przez oligarchię związaną z Partią Demokratyczną i faszystami Suthepa, by znowu przejąć władzę. Tyle Zachodu, by nie dać porządzić Yingluck i Thaksinowi, którzy wyłamali się z Układu.
Powyżej: Organizator antyrządowych protestów Suthep dziękuje wojsku za zamach stanu. To raczej wojsko powinno podziękować jemu. Zdjęcie z tego bloga.
Powyżej: zamach, zamachem, ale czas na słitfocię....
***
W Libii też zamach stanu. Zbuntował się stary weteran armii Kadafiego i CIA gen. Khalifa ben Heftar. Wsparcie finansowe i broń dostał z ZEA i od Amerykanów, którzy chcą by im wyczyścił Libię z islamskich milicji okupujących terminale naftowe. Przeszły już na jego stronę siły specjalne i baza w Tobruku. Pucz ma więc duże szanse powodzenia. Może będzie z niego libijski gen. al-Sisi, choć Libijczycy to naród mniej zorganizowany od Egipcjan...
Wszystko się zaczęło oczywiście od (bezkrwawego) starcia w okolicy Wysp Paracelskich, gdzie Chińczycy postanowili postawić naftową platformę wydobywczą. Po czyjej stronie leży słuszność? Oczywiście po wietnamskiej. Przekonały mnie mapy historyczne zaprezentowane na lotnisku w Da Nang. Wynikało z nich, że Cesarstwo Chińskie nigdy nie uważało bezludnych Wysp Paracelskich za część swojego terytorium - nawet wtedy, gdy za część Chin uważało Tonkin i Annam! (Choć w czasach dynastii Ming chińska flota patrolowała ten akwen.) Gdy francuska administracja kolonialna zainstalowała na Wyspach Paracelskich swoją stację meteorologiczną w latach '30-tych, Chiny nie protestowały. Powszechnie uważano bowiem ten archipelag za część francuskich Indochin. Pekin uznał Wyspy Paracelskie w 1974 r., gdy zdobył je po bitwie morskiej z Republiką Wietnamu. Od 1999 r. roszczenia do nich wysuwa również Tajwan. Powodem sporu są złoża ropy, bogate łowiska i oczywiście kontrola nad szlakami morskimi (możliwość "przecięcia Wietnamu na pół").
Rządzony przez komunistów Wietnam jest obecnie ważnym sojusznikiem USA. Jest on nazywany nawet najbardziej proamerykańskim krajem w regionie. Gdy przebywałem w tym kraju, wielokrotnie widział oznaki fascynacji Wietnamczyków Ameryką i ogólnie Zachodem. Amerykanie, Francuzi i Japończycy nie są tam postrzegani jako dawni wrogowie, ale raczej jako inwestorzy i bogaci turyści. O stosunku zwykłych Wietnamczyków do Amerykanów dużo mówią słowa jednej z naszych znajomych z Hanoi: "Chciałabym, by Amerykanie stacjonowali tutaj tak jak w Korei Płd. Ale są egoistami i nie wysyłają tutaj swoich wojsk, by nas broniły przed Chinami". Gdy w Da Nang pojawiłem się w barze w koszulce ObamaMao, Wietnamska barmanka zareagowała: "Dlaczego Obama jest tutaj Chińczykiem?! Nienawidzę Chińczyków!". Gdy stawiałem tezę, że Chiny są tym dla Wietnamu, co Rosja dla Polski czy Ukrainy - rozmówcy generalnie się ze mną zgadzali. Nasze narody mają więcej wspólnego niż nam się wydaję (Przyznam jednak, że lubię też Chińczyków - a zwłaszcza Chinki. Więc naprawdę chciałbym, by oba kraje uniknęły wojny.)
***
Bardzo zła wiadomość z Tajlandii: armia dokonała 20-go zamachu stanu od 70 lat i udaje, że to nie zamach stanu, tylko obrona demokracji. Wojskowi wykorzystali antyrządowe napędzane przez oligarchię związaną z Partią Demokratyczną i faszystami Suthepa, by znowu przejąć władzę. Tyle Zachodu, by nie dać porządzić Yingluck i Thaksinowi, którzy wyłamali się z Układu.
Powyżej: Organizator antyrządowych protestów Suthep dziękuje wojsku za zamach stanu. To raczej wojsko powinno podziękować jemu. Zdjęcie z tego bloga.
Powyżej: zamach, zamachem, ale czas na słitfocię....
***
W Libii też zamach stanu. Zbuntował się stary weteran armii Kadafiego i CIA gen. Khalifa ben Heftar. Wsparcie finansowe i broń dostał z ZEA i od Amerykanów, którzy chcą by im wyczyścił Libię z islamskich milicji okupujących terminale naftowe. Przeszły już na jego stronę siły specjalne i baza w Tobruku. Pucz ma więc duże szanse powodzenia. Może będzie z niego libijski gen. al-Sisi, choć Libijczycy to naród mniej zorganizowany od Egipcjan...
sobota, 22 lutego 2014
Książę Bandar, szef saudyjskich służb, zwolniony
Wiadomość, która pewnie Wam umknęła: książę Bandar, główny architekt tajnej wojny przeciwko Assadowi, przestał być szefem saudyjskich służb specjalnych. Zastąpił go książę Nayef. To wygląda jak duże ustępstwo wobec Obamy. Bandar miał odwagę przeciwstawić się amerykańskiemu prezydentowi w takich kwestiach jak Syria czy Egipt. Bandar potrafił nawiązać za plecami Amerykanów dobrą współpracę z izraelskimi służbami wymierzoną w Iran, Syrię i Hezbollah. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że książę Bandar, długoletni ambasador w Waszyngtonie, uznawany przez swoich oponentów za "zamerykanizowanego" ma ksywkę "Bandar Bush".
Meandry bliskowschodniej polityki są zadziwiające. Oto amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ("Homeland") rozpoczął śledztwo przeciwko izraelskim handlarzom bronią robiącym interesy z ... Iranem. Sprawa dotyczy transportu części zamiennych do samolotów F-4 Phantom (tak, tak sprzętu pamiętającego Wojnę Wietnamską), który został niedawno zatrzymany przez władzę Grecji. Jedni mówią "pecunia non olet", ja mówię "Her name is Koko and she's loco..."
Meandry bliskowschodniej polityki są zadziwiające. Oto amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ("Homeland") rozpoczął śledztwo przeciwko izraelskim handlarzom bronią robiącym interesy z ... Iranem. Sprawa dotyczy transportu części zamiennych do samolotów F-4 Phantom (tak, tak sprzętu pamiętającego Wojnę Wietnamską), który został niedawno zatrzymany przez władzę Grecji. Jedni mówią "pecunia non olet", ja mówię "Her name is Koko and she's loco..."
poniedziałek, 10 lutego 2014
Syria: ISIS sterowana przez bezpiekę Assada?
Niedawno doszło do bardzo kuriozalnego zdarzenia: Ajman az-Zawahiri, przywódca al-Kaidy odciął się od skrajnej, islamskiej organizacji ISIS - walczącej o zbudowanie kalifatu w Syrii oraz Iraku (tej samej, która kilka tygodni temu opanowała prowincję Anbar). ISIS "nie spełnia warunków franczyzy", jest "zbyt radykalna" nawet jak na standardy al-Kaidy. Prawdziwym powodem jest zapewne jednak głęboka infiltracja ISIS przez syryjską bezpiekę.
Kilka dni wcześniej, Michel Kilo, syryjski dysydent zmagający się z Assadami już od lat '80-tych (najpierw jako komunista, później jako liberał), członek władz świeckich ugrupowań opozycyjnych, stwierdził podczas konferencji pokojowej w Genewie, że posiada dowody na pracę kilku dowódców ISIS dla bezpieki. Tymi dowodami są ich wspólne zdjęcia z Assadem - zrobione w czasie, kiedy występowali oni jako kadrowi, umundurowani funkcjonariusze bezpieki. Rebelianci przechwycili też część komunikacji radiowej pomiędzy nimi a bezpieką. Dowódcy ISIS byli tam instruowani m.in. kogo porwać, kogo zabić, gdzie dokonać zamachów. Terroryści z ISIS zyskali złą sławę porywając, torturując i zabijając aktywistów konkurencyjnych świeckich oraz islamskich ugrupowań walczących z Assadem od początku rewolucji. Już wcześniej na tym blogu wspominałem o transakcjach naftowych pomiędzy ISIS a władzami w Damaszku.
Za chwilę odezwą się obrońcy Assada wskazujący, że to niemożliwe, by taki "Katechon" wspierał islamskich terrorystów mordujących Syryjczyków. Przypominam więc, że: a) Prowokacja oraz infiltracja jest integralną częścią walki z różnego rodzaju ruchami wywrotowymi. Do klasyki należy np. tworzenie tzw. band pozorowanych. Trudno się spodziewać, by w tak nasyconym bezpieką państwie jak assadowska Syria takich metod nie znano i nie stosowano b) By prowokacja się udała, ktoś się musi na nią złapać. A jak widać ISIS dobrze się wstrzeliła w trend. Nie tylko prowokatorzy w jej szeregach podrzynają gardła zakładnikom. Robią to też zwykli islamscy fanatycy, święcie przekonani, że walczą o Kalifat. c) Assad wielokrotnie pokazał, że jest skłonny wspierać islamskich terrorystów (Irak, Liban, Jordania, Izrael) i że los zwykłych Syryjczyków mu wisi. On i jego ludzie są psychicznie przygotowani do przeprowadzenia takiej misternej prowokacji. I do tego, by porzucić ISIS i pójść na porozumienie z bardziej umiarkowanymi rebeliantami.
czwartek, 6 lutego 2014
Kaddafi - biseksualny gwałciciel ( i czasem też lolicon)
Ilustracja muzyczna: Kanashimi no mukou e - School Days OST
W ostatnim "Do Rzeczy. Historia" ukazał się ciekawy wywiad Piotra Zychowicza zDavidem Irvingiem dziadkiem Tuska Annick Cojean, francuską dziennikarką, autorką książki "Kobiety Kaddafiego". Treść wyjątkowo mocna, nawet jak na moje standardy...
Pani Cojean opisuje tam "libijskiego Katechona" jako gostka opętanego seksem w dużo większym stopniu niż jego kumpel Silvio Berlusconi. Kaddafi początkowo wykorzystywał młode, naiwne działaczki widzące w nim "wielkiego rewolucjonistę". Jak jego władza okrzepła, stworzył harem do którego bezpieka porywała mu co ładniejsze dziewczęta. "Katechon" często wybierał je podczas objazdów po kraju - wizytach w szkołach. Wystarczyło, że pogłaskał z uśmiechem po głowie 15-sto czy 16-stoletnią uczennicę, a jego ludzie wiedzieli już co robić... Czasem bywał loliconem, Najmłodsza, która mu wpadła w oko miała 12 lat. (Muammar zapewne trzymał się zasady, że w każdym szanującym się haremie powinna być jedna loli.) Los panienek porwanych do jego prywatnego burdelu był zazwyczaj koszmarny. Kaddafi lubił się nad nimi znęcać podczas zbliżeń. Bił, wyzywał, obcinał im włosy nożem, oddawał na nie mocz... Jego zachowania były nieprzewidywalne, co nie powinno dziwić: ostro chlał (szczególnie upodobał sobie whiskey "Black Label"), zażywał haszysz i kokainę, szprycował się koktajlem leków a do tego wierzył w czarną magię.
W swoich seksualnych podbojach nie ograniczał się do porywanych dziewcząt. Ściągał do swojej sypialni celebrytki (piosenkarki, aktorki, prezenterki telewizyjne - głównie ze świata arabskiego) a także... pierwsze damy zaprzyjaźnionych państw. Głęboko wierzył w to, że jeśli prześpi się z żoną prezydenta, premiera czy monarchy innego państwa, ta obejmie magiczną kontrolę nad tym przywódcą.
Miał apetyt nie tylko na kobiety. Dziewczyny z jego haremu widywały czasem na jego orgiach młodych chłopców przebranych w sukienki, których "Katechon" wykorzystywał. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Kaddafi gwałcił analnie swoich ministrów, generałów, szefów bezpieki... (Już wiemy, czemu Falanga i prof. Adam Wielkodupski tak go lubili:) Uważał, że w ten sposób ich złamie i sprawi, że nie będą przeciw niemu spiskowali. Wygląda jednak na to, że skutki takiego traktowania podwładnych okazały się dla Kaddafiego opłakane. Wielu jego danych ministrów, wyższej rangi urzędników, dowódców wojskowych i ludzi bezpieki z przyjemnością go zdradziło.
Gdy 20 października 2011 r. Kaddafi był linczowany pod Syrtą, jeden z rebeliantów wsadził mu w odbyt metalową rurę. Czyżby był ktoś w ten sposób odpowiedział na pytanie zadane przez umierającego "Katechona-Kutafona": "Co ja wam takiego zrobiłem?"
W ostatnim "Do Rzeczy. Historia" ukazał się ciekawy wywiad Piotra Zychowicza z
Pani Cojean opisuje tam "libijskiego Katechona" jako gostka opętanego seksem w dużo większym stopniu niż jego kumpel Silvio Berlusconi. Kaddafi początkowo wykorzystywał młode, naiwne działaczki widzące w nim "wielkiego rewolucjonistę". Jak jego władza okrzepła, stworzył harem do którego bezpieka porywała mu co ładniejsze dziewczęta. "Katechon" często wybierał je podczas objazdów po kraju - wizytach w szkołach. Wystarczyło, że pogłaskał z uśmiechem po głowie 15-sto czy 16-stoletnią uczennicę, a jego ludzie wiedzieli już co robić... Czasem bywał loliconem, Najmłodsza, która mu wpadła w oko miała 12 lat. (Muammar zapewne trzymał się zasady, że w każdym szanującym się haremie powinna być jedna loli.) Los panienek porwanych do jego prywatnego burdelu był zazwyczaj koszmarny. Kaddafi lubił się nad nimi znęcać podczas zbliżeń. Bił, wyzywał, obcinał im włosy nożem, oddawał na nie mocz... Jego zachowania były nieprzewidywalne, co nie powinno dziwić: ostro chlał (szczególnie upodobał sobie whiskey "Black Label"), zażywał haszysz i kokainę, szprycował się koktajlem leków a do tego wierzył w czarną magię.
W swoich seksualnych podbojach nie ograniczał się do porywanych dziewcząt. Ściągał do swojej sypialni celebrytki (piosenkarki, aktorki, prezenterki telewizyjne - głównie ze świata arabskiego) a także... pierwsze damy zaprzyjaźnionych państw. Głęboko wierzył w to, że jeśli prześpi się z żoną prezydenta, premiera czy monarchy innego państwa, ta obejmie magiczną kontrolę nad tym przywódcą.
Biseksualista Arafat też się lubił zabawić...
Ich miny mówią wszystko...
Putin patrzy z zazdrością i podziwem...
Miał apetyt nie tylko na kobiety. Dziewczyny z jego haremu widywały czasem na jego orgiach młodych chłopców przebranych w sukienki, których "Katechon" wykorzystywał. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Kaddafi gwałcił analnie swoich ministrów, generałów, szefów bezpieki... (Już wiemy, czemu Falanga i prof. Adam Wielkodupski tak go lubili:) Uważał, że w ten sposób ich złamie i sprawi, że nie będą przeciw niemu spiskowali. Wygląda jednak na to, że skutki takiego traktowania podwładnych okazały się dla Kaddafiego opłakane. Wielu jego danych ministrów, wyższej rangi urzędników, dowódców wojskowych i ludzi bezpieki z przyjemnością go zdradziło.
Gdy 20 października 2011 r. Kaddafi był linczowany pod Syrtą, jeden z rebeliantów wsadził mu w odbyt metalową rurę. Czyżby był ktoś w ten sposób odpowiedział na pytanie zadane przez umierającego "Katechona-Kutafona": "Co ja wam takiego zrobiłem?"
czwartek, 23 stycznia 2014
Syria: Assad, al-Kaida, FSA - trójkąt zależności
Powyżej: Baszar Assad, w genderowo-tęczowych kolorach chyba nie przypadł do gustu syryjskim homofobom...
Ilustracja muzyczna: Elfen Lied: Lilium (Music Box)
Truizmem jest napisać, że konflikt w Syrii ma wielowymiarowe oblicze. Dlatego napiszę: nawet k...wa się nie domyślacie ile wielopoziomowych aspektów on posiada. Spójrzmy chociażby na udział dżihadystów w tym umiędzynarodowionym konflikcie wewnętrznym. Reprezentowani oni są głównie przez dwie "franczyzowe" grupy: Front al-Nusra oraz Islamski Front Iraku i Syrii (ISIS). W potocznej, zarówno skrajnie lewicowej jak i "duponarodowej" narracji Assad jest zaporą przeciwko tym mrocznym, terrorystycznym siłom mordującym syryjskich chrześcijan, inne mniejszości religijne i każdego, kto nie pasuje do ich wizji islamskiego państwa. I na pewnym poziomie jest to interpretacja prawdziwa. Wszak kilka tygodni temu przebywali w Damaszku przedstawiciele zachodnich agencji wywiadowczych i rozmawiali z syryjską bezpieką na temat współpracy przy zwalczaniu al-Kaidy. Ale na innym poziomie wizerunek Assada jako zapory przeciwko dżihadyzmowi jest fałszywy. Front al-Nusra oraz ISIS kontrolują część syryjskich pól naftowych i zarabiają na handlu ropą. Kto jest ich głównym partnerem handlowym? Assadowskie władze Syrii. Tak, te "katechoniczne", "broniące krześcijan przed islamskim barbarzyństwem", "broniące się przed zagranicznymi dżihadystycznymi najemnikami". Tak się również dziwnym trafem zdarzyło, że już w trakcie rebelii bezpieka wypuszczała z więzień islamskich radykałów (o czym mówili od dłuższego czasu dezerterzy z assadowskiej nomenklatury i republikańscy powstańcy). Ta sama bezpieka, która wykończyła co najmniej 11 tys. osadzonych w więzieniach - na co wypłynęły ostatnio dowody. Kilku apologetom Assada z grona lewaków i "duponarodowców" przepaliły się pewnie teraz obwody. Ale bardziej kumatym czytelnikom wyjaśnię, że takie postępowanie Assada jest logiczne i bardzo makiawelliczne. Z jednej strony wzmacnia grupę nie uznającą jurysdykcji FSA - a więc wewnętrzne podziały wśród rebeliantów, z drugiej może pokazać się światu jako ofiara dżihadyzmu. Ten sam człowiek, który wcześniej przez wiele lat wspierał al-Kaidę w Iraku i Jordanii, Hamas i Hezbollah. ("Duponarodowcy" lubią podkreślać, że assadowska Syria udzieliła schronienia chrześcijańskim uchodźcom z Iraku. Fakt, ale ci uchodźcy musieli uciekać właśnie dlatego, że Assad hojnie łożył na kampanię terrorystyczną w ich kraju.) Przez ostatnie miesiące nasilały się starcia między republikańskim a islamskim odłamem rebeliantów. W wielu miejscach "świeccy" powstańcy zawierali lokalne rozejmy z assadowską armią, by móc zwalczać dżihadystów. Można się więc spodziewać, że w końcu FSA zostanie zintegrowana z armią syryjską w ramach walki przeciwko al-Kaidzie. "Eksperci" przekonujący, że FSA to "banda islamskich najemników, zbrodniarzy i kanibali" będą musieli dokonać kolejnych propagandowych łamańców...
Skoro Iran dogaduje się obecnie z USA, taki scenariusz chyba byłby najbardziej zadowalający. Oczywiście z jednym poważnym zastrzeżeniem: Syria nie może funkcjonować jako normalne państwo z Assadem u władzy. Teoretycznie Iran mógłby więc zakończyć tę fazę konfliktu syryjskiego uruchamiając swoją agenturę i dokonując zamachu stanu - wymieniając Assada na jakiegoś generała o mniej splamionym nazwisku. Obecnego syryjskiego "katechona-kutafona" wraz z żoną postawiłoby się w takim scenariuszu pod ścianą i rozstrzelało jak małżeństwo Ceausescu. Tak się przecież pozbywa niewygodnych świadków.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Zamachy w Wołgogradzie, przekręt w Soczi, iracko-irańsko-amerykańska ofensywa przeciwko al-Kaidzie
Putin nie porozumiał się z Saudami w sprawie Syrii i otrzymał prezent przed olimpiadą w Soczi: zamachy na dworcu kolejowym i w trolejbusie w Wołgogradzie. Być może ktoś wewnątrz rosyjskich służb ułatwił robotę terrorystom, by nieco podgryźć Władimira Pedofilowicza (zwłaszcza, że mówi się od jakiegoś czasu o konflikcie Putina z frakcją siłowików. Sugerują to choćby cyrki związane z Nawalnym.) Tak ogólnie to ta cała olimpiada w Soczi to poroniony pomysł. Putin musiał się nieźle natrudzić, by znaleźć w Rosji miejsce z klimatem subtropikalnym. Skończyło się gigantycznym złodziejstwem (budżet miał początkowo się zamknąć w 12 mld USD, ale przekracza już 50 mld USD a część obiektów jest jeszcze nie ukończonych), dewastacją starego Soczi i przyrody regionu, wywłaszczeniami mieszkańców, kuszeniem katastrof budowlanych i przejmowaniem atrakcyjnych terenów przez oligarchów. Stale gasnący znicz olimpijski jest złym omenem. Te igrzyska mogą się bardzo źle skończyć. (Polecam wszystkim film dokumentalny "Igrzyska Putina" - rosyjskie władze próbowały zablokować jego dystrybucję. Akcja wolno się w nim rozkręca, ale jest dla Rosji i Putina miażdżący.)
Tymczasem na Bliskim Wschodzie trwa wojna, o której media mało wspominają. Iracka armia prowadzi w prowincji Anbar ofensywę przeciwko al-Kaidzie. W ofensywie tej (w zamachu samobójczym) zginął już co najmniej jeden iracki generał. Minister obrony ledwie uniknął śmierci w zamachu. Ale nie to jest najciekawsze w tej historii. Irackie władze, będące w sporej części irańską agenturą, są bowiem wspierane w walce przeciwko al-Kaidzie zarówno przez Iran jak i ...USA. Obie strony służą Irakijczykom zarówno doradztwem jak i dostawami broni. Co prawda negocjacje w sprawie irańskiego programu nuklearnego znalazły się w martwym punkcie, ale jak widać administracja Obamy idzie na pełne detente z Teheranem i stara się zapobiec powstaniu "państwa al-Kaidy" na iracko-syryjskim pograniczu.
poniedziałek, 14 października 2013
Noc Długich Noży Obamy cd. Nuklearny incydent w Karolinie Płd. Tom Clancy i Breitbart otruci?
Ilustracja muzyczna: Audiomachine - Blitzkrieg
Ciąg dalszy czystki wśród wysokiej rangi amerykańskich wojskowych. Na długiej liście wpływowych militarystów usuniętych ze stanowisk pod bzdurnymi pretekstami przez administrację Baraka Barakowicza Obamy znaleźli się: wiceadmirał Tim Giardina, nr 2 w US Strategic Command (dowództwie sił nuklearnych) oraz gen. Michael Carrey, dowódca 20-tej Floty Powietrznej (w skład której wchodzi 450 rakiet z głowicami jądrowymi). Pierwszego z nich posunięto pod pretekstem użycia w kasynie fałszywych żetonów, drugiego zdjęto ze stanowiska nie wiadomo za co. Stanowisko stracił również płk David Lynch, dowódca sił bezpieczeństwa w bazie lotniczej Malmstrom. Nieoficjalnie odwołanie Giardiny i Carreya łączy się z incydentem z początku września: tajemniczym, nieautoryzowanym transferem głowic nuklearnych z bazy sił powietrznych Dyess w Teksasie do Karoliny Południowej. W tym samym czasie senator Lindsey Graham straszył opinię publiczną, że brak interwencji militarnej w Syrii sprawi, że terroryści zdetonują bombę atomową w Charleston, Karolinie Południowej. Senator Graham, to pułkownik sił powietrznych gwardii narodowej w stanie spoczynku.
Ciekawe informacje wychodzą również o małżeństwie Clintonów. Larry Nichols (nie mylić z terrorystą-podwójnym agentem z Oklahoma City), przez 10 lat współpracownik tej pary politycznej w czasach gubernatorstwa w Arkansas, przyznał, że był "hitmanem" pracującym dla tej pary. Clintonowie, mocno związani z aferą Iran-Contras, wysyłali go za granicę (do Ameryki Południowej?), by likwidował tam dla nich ludzi.
Tymczasem doktor Jim Garrow, właściciel sieci prywatnych szkół i fundacji charytatywnych działających w Chinach, przyznający się do pracy dla CIA, rzucił nieco światła na czystkę przeprowadzaną wśród amerykańskich wojskowych. Jak twierdzi, wysocy rangą wojskowi są poddawani przez administrację Obamy "testom". Szpicle Obamy starają się wybadać ich poglądy polityczne zadając pytania w stylu "czy strzelałbyś w razie konieczności do Amerykanów"? Garrow twierdzi, że ludzie Obamy otruli znanego konserwatywnego publicystę Andrew Breitbarta (o jego tajemniczej śmierci już pisałem na tym blogu). Breitbart zmarł na zawał serca na kilka dni przed zapowiedzianą publikacją "miażdżących materiałów o Obamie" (dodajmy, że Breitbart angażował się też w nagłaśnianie sprawy smoleńskiej w USA). Garrow twierdzi, że Breitbart posiadał nagranie wywiadu z dawnym gejowskim kochankiem Obamy (o oskarżeniach dotyczących preferencji seksualnych prezydenta, też pisałem już wcześniej). Według Garrowa służby Obamy miały też zabić... Toma Clancy'ego. Znany pisarz miał zostać otruty substancją, która nie pozostawia śladu po pięciu dniach od zgonu. Dziwnym zbiegiem okoliczności autopsja Clancy'ego została przeprowadzona akurat pięć dni po jego śmierci. Nie ujawniono na jaką chorobę zmarł znany pisarz. Clancy pisząc swoje książki często bazował na pomysłach dostarczanych mu przez ludzi z tajnych służb i wojska. Ostatnio miał zaś dzięki temu zbliżyć się do "sekretu, jakiego nie powinien znać".
Ciąg dalszy czystki wśród wysokiej rangi amerykańskich wojskowych. Na długiej liście wpływowych militarystów usuniętych ze stanowisk pod bzdurnymi pretekstami przez administrację Baraka Barakowicza Obamy znaleźli się: wiceadmirał Tim Giardina, nr 2 w US Strategic Command (dowództwie sił nuklearnych) oraz gen. Michael Carrey, dowódca 20-tej Floty Powietrznej (w skład której wchodzi 450 rakiet z głowicami jądrowymi). Pierwszego z nich posunięto pod pretekstem użycia w kasynie fałszywych żetonów, drugiego zdjęto ze stanowiska nie wiadomo za co. Stanowisko stracił również płk David Lynch, dowódca sił bezpieczeństwa w bazie lotniczej Malmstrom. Nieoficjalnie odwołanie Giardiny i Carreya łączy się z incydentem z początku września: tajemniczym, nieautoryzowanym transferem głowic nuklearnych z bazy sił powietrznych Dyess w Teksasie do Karoliny Południowej. W tym samym czasie senator Lindsey Graham straszył opinię publiczną, że brak interwencji militarnej w Syrii sprawi, że terroryści zdetonują bombę atomową w Charleston, Karolinie Południowej. Senator Graham, to pułkownik sił powietrznych gwardii narodowej w stanie spoczynku.
Ciekawe informacje wychodzą również o małżeństwie Clintonów. Larry Nichols (nie mylić z terrorystą-podwójnym agentem z Oklahoma City), przez 10 lat współpracownik tej pary politycznej w czasach gubernatorstwa w Arkansas, przyznał, że był "hitmanem" pracującym dla tej pary. Clintonowie, mocno związani z aferą Iran-Contras, wysyłali go za granicę (do Ameryki Południowej?), by likwidował tam dla nich ludzi.
Tymczasem doktor Jim Garrow, właściciel sieci prywatnych szkół i fundacji charytatywnych działających w Chinach, przyznający się do pracy dla CIA, rzucił nieco światła na czystkę przeprowadzaną wśród amerykańskich wojskowych. Jak twierdzi, wysocy rangą wojskowi są poddawani przez administrację Obamy "testom". Szpicle Obamy starają się wybadać ich poglądy polityczne zadając pytania w stylu "czy strzelałbyś w razie konieczności do Amerykanów"? Garrow twierdzi, że ludzie Obamy otruli znanego konserwatywnego publicystę Andrew Breitbarta (o jego tajemniczej śmierci już pisałem na tym blogu). Breitbart zmarł na zawał serca na kilka dni przed zapowiedzianą publikacją "miażdżących materiałów o Obamie" (dodajmy, że Breitbart angażował się też w nagłaśnianie sprawy smoleńskiej w USA). Garrow twierdzi, że Breitbart posiadał nagranie wywiadu z dawnym gejowskim kochankiem Obamy (o oskarżeniach dotyczących preferencji seksualnych prezydenta, też pisałem już wcześniej). Według Garrowa służby Obamy miały też zabić... Toma Clancy'ego. Znany pisarz miał zostać otruty substancją, która nie pozostawia śladu po pięciu dniach od zgonu. Dziwnym zbiegiem okoliczności autopsja Clancy'ego została przeprowadzona akurat pięć dni po jego śmierci. Nie ujawniono na jaką chorobę zmarł znany pisarz. Clancy pisząc swoje książki często bazował na pomysłach dostarczanych mu przez ludzi z tajnych służb i wojska. Ostatnio miał zaś dzięki temu zbliżyć się do "sekretu, jakiego nie powinien znać".
czwartek, 10 października 2013
Libia: cholera, porwali (i wypuścili) premiera!
Libijski premier Ali Zeidan został porwany z pięciogwiazdkowego hotelu przez lokalną milicję, i po kilku godzinach wypuszczony. Spekulowano, że to zemsta al-Kaidy za złapanie przez Amerykanów Abu Anasa Al-Liby'ego (jednego ze sprawców zamachów na amerykańskie ambasady w 1998 r., który jednak od ponad dekady był wśród terrorystów na uboczu i zraził się do ideologi dżihadystycznej z przyczyn osobistych). Okazało się jednak, że milicja odpowiedzialna za porwanie premiera przedstawiła postulaty socjalne i udawała, że aresztuje szefa rządu na podstawie nakazu prokuratora generalnego. Z ciekawych rzeczy z regionu: relacja dotycząca rajdu US Navy Seals na somalijskie Barawe, reportaż z syryjskiego sunnicko-chrześcijańskiego miasta, które samo się rządzi i opiera się zarówno Assadowi jak i dżihadystom i artykuł o tym jak egipskie MSW stało się główną siłą sprawczą za zamachem stanu gen. al-Sisiego (m.in. jest tam o tym, jak bezpieka stymulowała ruch Tamarod). Polecam też ciekawy artykuł na temat izraelskich chrześcijan, którzy odrzucają arabską tożsamość, snobizują się na Aramejczyków i chcą integrować z izraelskim społeczeństwem. (Ciekawe, że narodowcy lubią przedstawiać Assada jako obrońcę chrześcijan, a władze Izraela które też są de facto protektorami tej mniejszości - przynajmniej na terytorium sprzed 1967 r. - budzą ich odrazę...) Poniżej: jedna z przedstawicielek chrześcijańskiej "aramejskiej" społeczności Izraela:
wtorek, 8 października 2013
Gen. Shelton mówi jak jest! Prawda o bliskowschodnich rewolucjach
Jeśli przyjrzeć się dyskusjom toczonym na temat Arabskiej Wiosny, to jak łatwo można zauważyć w ostatnich miesiącach uwaga politycznego ludu skupiała się na Syrii. Można więc było usłyszeć powszechne narzekania na "amerykańskie machinacje" i święte oburzenie nad krzywdą reżimu w Damaszku (delegacja Ruchu Narodowego odwiedziła nawet syryjską ambasadę i rozpływała się tam w pochwałach syryjskiego ustroju politycznego, partii BAAS, a nawet polityki gospodarczej Assada. Skoro narodowcy szukają wzorów do naśladowania dla Polski u jakichś watażków z Trzeciego Świata, to niech odwiedzą jeszcze placówki dyplomatyczne Birmy i Zimbabwe...). W tym syryjskim maglu, w którym czasem pływały egipskie dodatki, zginął z pola widzenia demosu ważny przypadek na mapie arabskich rewolucji - Bahrajn.
Czemu mielibyśmy się interesować Bahrajnem? Ano z powodu arcyciekawych wypowiedzi gen. Hugh Sheltona, szefa połączonych sztabów w latach 1997-2001. Gen. Shelton stwierdził, że administracja Obamy nie tylko zdestabilizowała Egipt, ale również wywołała SZYICKĄ rebelię w Bahrajnie. "Ameryka uznała, że Bahrajn będzie łatwą ofiarą, gdyż będzie kluczem do upadku reżimu Rady Współpracy Zatoki i doprowadzi do kontrolowania Zatoki Perskiej przez wielkie koncerny naftowe". Gen. Shelton spotkał się w 2011 r. z władcą Bahrajnu królem Hamadem, który przedstawił mu dowody na amerykańskie machinacje. Rewolucja w Bahrajnie została stłumiona dzięki saudyjskiej interwencji wojskowej, podobnie jak egipska rewolucja została zdławiona przez sponsorowany przez Saudów zamach stanu.
I tu warto sobie zadać pytanie: czemu USA chciały obalić przyjazny rząd Bahrajnu i zastąpić go PROIRAŃSKĄ władzą? Odpowiedź na to powie nam jaki plan stoi za bliskowschodnimi rewolucjami, dlaczego Obama nie zdecydował się na interwencję w Syrii oraz dlaczego Bush Jr. obalił Saddama i zastąpił go PROIRAŃSKIM reżimem.
Czemu mielibyśmy się interesować Bahrajnem? Ano z powodu arcyciekawych wypowiedzi gen. Hugh Sheltona, szefa połączonych sztabów w latach 1997-2001. Gen. Shelton stwierdził, że administracja Obamy nie tylko zdestabilizowała Egipt, ale również wywołała SZYICKĄ rebelię w Bahrajnie. "Ameryka uznała, że Bahrajn będzie łatwą ofiarą, gdyż będzie kluczem do upadku reżimu Rady Współpracy Zatoki i doprowadzi do kontrolowania Zatoki Perskiej przez wielkie koncerny naftowe". Gen. Shelton spotkał się w 2011 r. z władcą Bahrajnu królem Hamadem, który przedstawił mu dowody na amerykańskie machinacje. Rewolucja w Bahrajnie została stłumiona dzięki saudyjskiej interwencji wojskowej, podobnie jak egipska rewolucja została zdławiona przez sponsorowany przez Saudów zamach stanu.
I tu warto sobie zadać pytanie: czemu USA chciały obalić przyjazny rząd Bahrajnu i zastąpić go PROIRAŃSKĄ władzą? Odpowiedź na to powie nam jaki plan stoi za bliskowschodnimi rewolucjami, dlaczego Obama nie zdecydował się na interwencję w Syrii oraz dlaczego Bush Jr. obalił Saddama i zastąpił go PROIRAŃSKIM reżimem.
środa, 18 września 2013
USA: Kissinger i ciągłość strategii na Bliskim Wschodzie
Z nagrań więziennych rozmów Hosni Mubaraka, wynika że były egipski dyktator jest przekonany, że USA zaczęły przygotowania do jego obalenia już w 2005 r. Ponoć z jakiegoś powodu Amerykanie chcieli zapobiec przekazaniu władzy synowi Mubaraka, Gamalowi. Arabska Wiosna została więc zaplanowana jeszcze na długo zanim do władzy doszedł Barack Hussein Obama - uważany przez amerykańską prawicę za kreta Bractwa Muzułmańskiego. Wspomniany 2005 r. to przecież druga kadencja George'a W. Busha, uznawanego przez światową lewicę i endeków za krwiożerczego wroga islamu. To za czasów Busha rozpoczęły się też przygotowania do rewolucji w Syrii (po tym jak syryjskie służby przekazały amerykańskim informacje o syryjskim Bractwie Muzułmańskim, naiwnie licząc, że Amerykanie za nich odstrzelą tych "islamistów"). Ja bym wskazał jednak, że korzenie tej operacji tkwią w czasach Clintona, w tzw. incydencie Abu Omara al-Amrikiego (pisałem o nim szczegółowo tutaj). W każdym bądź razie Arabska Wiosna nie jest żadnym błędem ani aberracją, jest elementem realizowanej od wielu lat strategii. Taką strategiczną ciągłość widać również w przypadku polityki USA wobec Chin oraz w podejściu Clintona i Busha do państw naszego regionu. Zabrakło jej jednak w przypadku Rosji - administracja Obamy zaczęła bawić się w jakieś niepotrzebne resety, co przesądza o jej klęsce w polityce bliskowschodniej. Kto jednak stoi za Obamą? Od dawna wskazywałem, że jest to Zbigniew Brzeziński, czyli kiepski doradca najgorszego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera. Ale przy okazji kryzysu syryjskiego, jako autor kluczowego pomysłu z pozbyciem się przez Assada broni chemicznej, wypłynął 90-letni Henry Kissinger. Pisałem o jego pomyśle już w styczniu 2013 r. - Henry wskazywał wtedy również, że USA powinny zaakceptować nuklearny Iran, co właśnie robią. A kim jest właściwie Kissinger? Pisałem o już o tym. Ale może kiedyś napiszę coś jeszcze.
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Bliski Wschód,
Bractwo Muzułmańskie,
Brzeziński,
Bush,
Egipt,
Kissinger,
Mubarak,
Obama,
rebelianci,
Rosja,
Syria,
USA
środa, 11 września 2013
Syria: Nine Eleven Obamy
Nine Eleven. Dyplomatyczny...
Zamiast konfliktu mocarstw mamy iście monachijski deal zawarty za kulisami G20. Rosja zmusiła Assada do rozsądku nakazując mu oddać broń chemiczną i grożąc odcięciem dostaw uzbrojenia. Assad już panikował grożąc ślepym odwetem przeciwko niedoszłym, ale został uratowany. Rosja wyszła na zbawcę świata, Obama na nowego Cartera. Dał nieoficjalną zgodę na to, by Rosja dozbroiła Assada bronią konwencjonalną (co pozwoli stłumić rebelię). Jednocześnie zaczął po cichu luzować sankcje Iranowi,. Izrael i Saudowie łączą się we wk...wieniu. Radek Sikorski przypisuje sobie odpowiedzialność za "sukces" amerykańskiego (p)rezydenta.
Dr. Targalski (o dziwo sprzeciwiał się interwencji w Syrii, uznając że stałaby się ona po obaleniu Assada bastionem terrorystów. Ja natomiast uznałem, że korzyści z wyrugowania wpływów Rosji oraz Iranu z zachodniej części Bliskiego Wschodu oraz eksterminacji Hezbollahu przeważają nad problemami związanymi z powstaniem takiego bastionu - z którym mógłby sobie w razie czego samodzielnie poradzić Izrael) w tekście "Kogo jeszcze zdradzi Obama?" słusznie zauważa:
"USA uwikłane czy nie w Syrii i tak nie będą gwarantem dla naszego bezpieczeństwa, dopóki rządzi Obama. Korzystna dla Polski będzie dopiero całkowita katastrofa jego polityki. Strategia USA po Bushu polegała na wycofaniu się z Europy, gdzie interesów amerykańskich miały strzec Niemcy. Ci jednak nie widzą żadnego powodu, by podporządkowywać się interesom USA. Kontrolują Europę kontynentalną, ale dla własnych interesów i korzyści, czyli robią wszystko, by zamienić ją w strefę eksportu własnej produkcji przemysłowej i uzależnienia finansowego. Rosja, której Obama podarował nasz region, miała, zdaniem zaplecza prezydenta USA, rywalizować z Chinami w walce o Syberię i w ten sposób wspomóc Amerykanów w ich konflikcie z Chińską Republiką Ludową. Jak się jednak okazało, Putin wziął, co mu dawano, dziś żąda jeszcze więcej i w międzyczasie… porozumiał się z Chinami. Dlatego strategia geopolityczna Obamy okazała się błędna z punktu widzenia interesów USA. Dla nas jest jednak zabójcza, bowiem nie mamy alternatywy dla sojuszu z Amerykanami. Strategia Obamy zostanie odrzucona tylko wtedy, gdy doprowadzi do kompletnego blamażu największego mocarstwa. Wtedy pojawi się możliwość korzystnych dla nas zmian. Sami jednak musimy nie tylko tego chcieć, ale posiadać siłę, która sojusz z nami czyniłaby dla Ameryki korzystnym. Społeczeństwo, które nie potrafi żyć inaczej niż na kolanach takiej siły nigdy nie stworzy"
Jest jednak w tej historii trochę nadziei. Pozbycie się przez Assada broni chemicznej nie oznacza, że nie będzie można go zaatakować. Saddam i Kaddafi też przecież pozbyli się swoich arsenałów i to ich nie uratowało. Być może więc Assad wpadł w długoterminową pułapkę i po zmianie administracji w Waszyngtonie czeka go śmierć. Taki scenariusz pasowałby np. senatorowi McCainowi. Szkoda, że gostek jest już za stary, by zostać prezydentem...
Ps. "Sekta syryjska" wielokrotnie tłumaczyła swoje poparcie dla Assada tym, że stoi po stronie miejscowych chrześcijan, których islamiści by wymordowali po dojściu do władzy w Syrii. Ten argument mnie nigdy nie przekonywał. Uważam po prostu, że nie powinniśmy kierować się sympatiami religijnymi w polityce zagranicznej (choć religia może zbliżać - na co dowodem jest sympatia katolickich Chorwatów do Polski). W czasach Wazów to nas przecież drogo kosztowało - poczytajcie Jasienicę. Z kolei w czasie I wojny światowej zarzynająca chrześcijańskich Ormian Turcja przyczyniła się do odzyskania przez nas niepodległości. Blokując cieśniny czarnomorskie zadusiła ekonomicznie carską Rosję (handel przez porty bałtyckie był blokowany przez Niemcy, pozostałe drogi handlowe były niewydolne, wywóz zboża padł, fabryki stanęły...) - próba odblokowania cieśnin, czyli bitwa pod Gallipolii, była drugim obok bitwy pod Gorlicami potężnym ciosem dla Imperium Rosyjskiego. Bez klęski Rosji odbudowa Polski była wówczas niemożliwa, a do klęski przyczynił się w dużym stopniu wrogi chrześcijańskim mniejszościom turecki reżim. Tak samo na przełomie XVIII i XIX w. bardzo nam pomógł pewien wadzący się z Kościołem korsykański generał. U jego boku Legiony uczestniczyły nawet w inwazji na Państwo Kościelne. Geopolityki nie należy mylić z pielgrzymką do Częstochowy. Świat nie składa się bowiem tylko z chrześcijan.
poniedziałek, 9 września 2013
Syria: Ultimatum Kerry'ego + HocholcherLeaks
Ilustracja muzyczna: Audiomachine - Blitzkrieg
John F. Kerry daje Assadowi ultimatum: Syria ma w ciągu tygodnia przekazać całą swoją broń chemiczną, bo inaczej zostanie zaatakowana. W przestrzeń powietrzną Cypru wtargnęły dwa syryjskie Su-24, które następnie szybko się wycofały gdy RAF poderwał swoje myśliwce przechwytujące. Latanie w takim miejscu przez maszyny syryjskich sił powietrznych można ocenić jedynie jako samobójczą głupotę - o incydent łatwo a wówczas Wielka Brytania będzie musiała przystąpić do wojny i zrzucić parę bomb na Syrię. Amerykański lotniczy blitz ma być, według nowych rozkazów Obamy, rozszerzony. Syryjskie piosenkarki-celebrytki apelują, by ich nie bombardować a irańscy sojusznicy Assada grożą, że w odwecie za atak na Syrię będą porywać i dekapitować przed kamerami amerykańskich dyplomatów tudzież członków rodzin oficjeli z USA. (Grożą nawet "zgwałceniem córek Obamy", co stawia ich preferencje seksualne w dziwnym świetle.)
***
Nasza "sekta syryjska" (taki drobny rewanżyk za "sektę smoleńską" :) też dostaje orgazmu. Ot np. zacny portal koniotrzepizm.prl wydał oświadczenie w którym twierdzi, że przeciek z konta Facebookowego narodowego półanalfabety Holochera ("polaków z małej się pisze czy z dużej? Owiii") jest sprawką NSA i ma związek z wojną w Syrii. W sumie nie wiadomo, Winnicki to przecież Snowden, mógł coś Assange'owi podrzucić :)
Dla mnie, w ujawnionej korespondencji (mleko się rozlało, wszyscy o tym piszą...) mistrzowskie są fragmenty poświęcone wyborom największego idioty ze środowiska endeckiego , a wśród wielu cymesów znalazłem fragment w którym daje o sobie znać ś.p. Robert Larkowski (naprawdę złoty człowiek, nawet po śmierci nie przestaje poprawiać nam humoru):
Warto też zwrócić uwagę na wynurzenia narodowego "eksperta ds. Syrii" poświęcone Markowi Jurkowi. Szczególnie końcówka jest wymowna :
"Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:43 UTC+01
hehe jurek chuj wozi gnĂłj
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:45 UTC+01
hahahahahaha
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
ej moze w ogĂłle podpialimy jurka
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
potem powiemy ze to byĹ wypadek
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
dobra zamknijmy ten temmat ch go wie kto to tez czyta, czyli widzimy siÄ w sobotÄ?"
No cóż, w nadchodzących dniach spodziewam się na narodowych portalach ostrej jechanki wymierzonej w Assange'a. Będzie wyzywany zapewne od Żydów, masonów i pisiorów . A ja przypominam wpis z mojego starego bloga dotyczący dziwnych powiązań Assange'a i polecam odcinek "South Parku" poświęcony WikiLeaks. Zaprawdę Assange zasłużył na Nobla :)
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Cypr,
Endecja,
Iran,
Kerry,
Larkowski,
NSA,
Obama,
rebelianci,
Snowden,
Syria,
USA,
Wielka Brytania,
Wielomski,
Wikileaks
piątek, 6 września 2013
Gwaranci naszego ustroju walczą ze sobą w Syrii
Ilustracja muzyczna: Counter Attack of Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Ta wiadomość nie jest nowa, ale nie została wystarczająco nagłośniona, więc warto ją przypomnieć: niemieckie tajne służby podsłuchały rozmowę jednego z terrorystów z Hezbollahu (jak trafnie napisał Ezechiel Nachon: Nazwiska gościa nie pomnę, nie zapamiętuje ich zwyczajnie,bo tak szybko odchodzą:) z jednym z dyplomatów z ambasady irańskiej w Damaszku. Terrorysta przyznaje w niej, że atak gazowy pod Ghouta, to sprawka Assada, któremu puściły nerwy. Mniejsza o to na ile jest to wrzutka a na ile autentyczny dowód (jedno nie wyklucza wszak drugiego). Najważniejsze w tej historii jest to, że niemieckie tajne służby postanowiły podżyrować brytyjsko-amerykańską narrację dotyczącą Syrii. Angela Dorothea Stasi-a Merkel, podobnie jak je kontrkandydat i zarazem kumpel z resortu Peer Steinbrueck mogą sobie deklarować w sprawie Syrii, co chcą - faktem jest, że BND wyraźnie działa wbrew ich deklaracjom. Postnaziści z tej służby robili to już w czasie wojny w Iraku - gdzie ich agenci, pozujący na prosaddamowych lewaków naprowadzali w Bagdadzie amerykańskie pociski na cele. Tak jak w przypadku kryzysu na Cyprze, "tajny puls Niemiec" stoi po przeciwnej stronie niż Rosja. Jak wiemy Rosja jest GŁÓWNYM gwarantem mafijno-neokolonialnego status quo w Polsce, ale nie jedynym gwarantem. Swoje wpływy zachowują tu też nasz zachodni sąsiad i USA. Wojna w Syrii jest więcej starciem pomiędzy naszymi gwarantami. Może więc ona okazać się impulsem do poważnych zmian politycznych w Polsce. Wszak wojna między "gwarantami" przyniosła nam kiedyś niepodległość. (Przypatrzcie się dziwnemu zachowaniu Radka Sikorskiego - przyjął stanowisko antyrosyjskie, a probrytyjskie. I nagle robią mu w resorcie kontrolę CBA). Jak słusznie zauważa Jan Maria "Pasażer 57" Rokita:
"Co najmniej od 1980 r. Syria jest rosyjskim lotniskowcem na Bliskim Wschodzie, z krótkim tylko momentem chwiejności po rozpadzie ZSRR. Teraz 80 proc. syryjskich dostaw broni pochodzi z Rosji, a Tartus jest jedynym na świecie przyczółkiem rosyjskiej floty wojskowej poza obszarem dawnego ZSRR. W Moskwie zapanowała więc histeria, kiedy Obama ogłosił zamiar bombardowania Syrii. Kremlowski ekspert postuluje odwetowe zajęcie Litwy, Łotwy i Estonii, w Dumie żądają odebrania Obamie Nobla, a sam Putin ogłasza wielką amerykańską prowokację (...) Na pierwszy rzut oka widać, że od czasu bombardowań Belgradu w 1999 r. nie było planu zachodniej interwencji o tak istotnych, długofalowych konsekwencjach dla Europy Środkowo-Wschodniej. Doskonale rozumieją to prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii, którzy właśnie na gwałt zbiorowo udali się do Waszyngtonu, aby tam wysłuchać uroczystego odnowienia przez Obamę gwarancji bezpieczeństwa ich krajów"
Przypominam też o pewnych faktach:
- destabilizacja Syrii była planowana przez USA już w 2001 r. Antyassadowskich aktywistów zaczęto szkolić i finansować jeszcze za czasów Busha. Na Obamę można się jedynie oburzać za to, że wprowadza te plany nieumiejętnie w życie.
- powodem destabilizacji Syrii jest jej prowadzona przez blisko 40 lat polityka destabilizująca Bliski Wschód, zagrażająca amerykańskim sojusznikom (Izrael, Turcja, Jordania, Arabia Saudyjska) i często niosąca śmierć Amerykanom (atak na koszary marines w Bejrucie, William Buckley, PanAm 103, ppłk Higgins, wsparcie dla al-Kaidy w Iraku) polityka. Assad obecnie lamentuje, że walczy przeciwko al-Kaidzie. Jeszcze kilka lat temu twierdził jednak, że al-Kaida to "wymysł syjonistów" i nie istnieje. Przypominam jeden ze swoich tekstów:
"" 29 lipca 2003 roku gen. Richard Myers stwierdził, że większość obcych bojowników przedostaje się do Iraku poprzez granicę z Syrią. Co najmniej 80 ze złapanych terrorystów spędziło jakiś czas w obozach szkoleniowych w Syrii. Podczas spotkania pomiędzy generał Ricardo Sanchezem a dowódcą syryjskiej gwardii narodowej generałem Maherem Asadem na posterunku graniczny Al-Kaim, Sanchez przedstawił swojemu rozmówcy syryjskie paszporty znalezione przy zabitych i aresztowanych bojownikach. Ponadto powiedział, że wielu z nich się przyznało do odbycia szkolenia w obozach prowadzonych przez służby specjalne tego kraju.
21 sierpnia 2003 roku izraelski ambasador przy ONZ ogłosił, że ciężarówka użyta przez Zarqawiego do wysadzenia placówki ONZ w Bagdadzie pochodziła z Syrii. We wrześniu Paul Bremer podał dane, z których wynika, że na 248 złapanych obcych bojowników 123 było Syryjczykami. Ponadto większość z nich dostała się do Iraku przez Syrię. Jeden z nich zeznał, że dostał od instruktorów z Damaszku karabin maszynowy, granatnik i 10 granatów.
Włoska służba wywiadowcza DIGOS zdołała skutecznie zinfiltrować jedną z komórek organizacji Ansar al-Islam – dosyć blisko powiązanej z Zarqawim i stanowiącej jednej z głównych kanałów przerzutowych terrorystów i pieniędzy do Iraku. Zdołano nagrać rozmowę telefoniczną jednego z przywódców grupy, w której chwali się on swoimi kontaktami z syryjskim ministrem obrony gen. Mustafą Tlassem. Nazwał on syryjski rząd „prawdziwymi bohaterami” i opowiedział jak władze w Damaszku skontaktowały go z przedstawicielami Hamasu i Islamskiego Jihadu.
(...)
rząd syryjski miał również bardzo dużo do ukrycia przed Amerykanami. Jak ujawniło jordańskie dochodzenie w sprawie zabójstwa dyplomaty USA Lawrence'a Foleya w Ammanie w 2002 roku, zbrodnia ta została dokonana przez grupę Abu Musaba al-Zarqawiego z syryjską pomocą. Zamach był koordynowany z Damaszku a syryjski wywiad dostarczył broni użytej do zabójstwa. Sędzia Baltazar Garzon, odpowiedzialny za rozbicie hiszpańskiej komórki Al-Qaedy w roku 2001 odkrył korespondencję szefa komórki z syryjskim wywiadem wojskowym. Niemieccy śledczy powiązali natomiast kontrolowaną przez syryjskie służby firmę Tradex z hamburską komórką Al-Qaedy. Tą samą z której wywodzili się sprawcy zamachów z 11 września...
Mimo tego prezydent Bashar Asad w trakcie wywiadu z kuwejcką gazetą Al-Anba w 2003 roku stwierdził, że nie wierzy w istnienie Al-Qaedy. A minister Mustafa Tlass w październiku 2001 roku podczas spotkania z brytyjską delegacją powiedział, że zamachy z 11 września 2001 roku były efektem „żydowskiego spisku” i że Mosad ostrzegł tysiące Żydów, by nie przychodzili do pracy w WTC.."
- Rosja, Iran, USA, Izrael, Turcja oraz mocarstwa zachodnie nie są jedynymi graczami w syryjskim konflikcie. We wschodniej części Morza Śródziemnego operują okręty Marynarki Wojennej Ludowowyzwoleńczej Armii Chin. Nie spodziewam się jednak, by weszły do akcji po stronie syryjskiej, tak jak nie zrobiły tego w czasie wojny w Libii (która miała dla Chin dużo większe znaczenie gospodarcze niż Syria). Chiny mogą odegrać jednak rolę stabilizującą - wybuch III Wojny Światowej absolutnie nie jest teraz w ich interesie. Światowy konflikt zniszczyłby ich misterną, imperialną strategię ekonomicznego podboju. Będą więc dyscyplinowały swojego słabszego, rosyjskiego sojusznika. To Pekin może nakazać mu porzucić Syrię i doprowadzić przez to do tego, że USA wyjdą z konfliktu z twarzą.
Etykiety:
al Kaida,
arabskie rewolucje,
Assad,
Chiny,
Merkel,
Obama,
Polska,
Putin,
rebelianci,
Rosja,
Sikorski,
Syria,
terroryzm,
USA,
Wielka Brytania
niedziela, 1 września 2013
Syria: Appeasment Obamy
Ilustracja muzyczna: Counter Attack Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)