Ilustracja muzyczna: Sandra Lyng - Play my drum
Wycofanie (częściowe) rosyjskich wojsk z Syrii, to wiadomość zaskakująca. Może ona oznaczać, że Putin-Hujło wreszcie się zorientował, że został tam zrobiony w bambuko. Co prawda odwrót jest niepełny - zostają m.in. rakiety S-400, trochę samolotów i flota, ale reszta kontyngentu będzie mogła teraz wrócić na Ukrainę.
Co Rosji udało się osiągnąć w ramach syryjskiej awantury? Sowieci chwalą się przede wszystkim 9 tys. lotów bojowych i 400 zajętymi miejscowościami. Było to również duże propagandowe zwycięstwo pokazujące siłę rosyjskiej armii. Uważniejsze przyjrzenie się tym osiągnięciom wywołuje jednak pewien dysonans poznawczy. Okazuje się bowiem, że mimo tak intensywnej kampanii lotniczej i udziału w walkach rosyjskiego komponentu lądowego, armia Assada wraz ze wspierającym ją Hezbollahem oraz siłami irańskimi zdołała zająć jedynie 5,5 proc. terytorium Syrii. Nie udało się odbić Aleppo ani Palmyry, co było uznawane za główne cele ofensywy. Nie udało się zbudować kurdyjskiego pasa wzdłuż granicy z Turcją. Co prawda zadano duże straty syryjskim rebeliantom, z których spora część przyłączyła się do rozejmu, ale ISIS zajęła dodatkowe 16 proc. terytorium Syrii. Według nieoficjalnych informacji, w Syrii miało zginąć 109 putinowskich żołnierzy.Irańczycy byli zszokowani, że Rosja nagle się wycofuje pod osłoną rozejmu i pozostawia im dalsze prowadzenie wojny. Rosyjski politolog Andriej Piontkowski zauważył, że Putin, Ławrow i Szojgu znaleźli się pod silnym stresem ogłaszając wycofanie wojsk z Syrii. Co się stało?
Wysadzenie rosyjskiego samolotu pasażerskiego nad Synajem i zamachy w Paryżu miały doprowadzić do powstania wielkiej międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Do powstania tej koalicji nie doszło, bo One Punch Man Erdogan zestrzelił Ruskim myśliwiec bombardujący nad Syrią. Doszło do pewnych form współpracy polityczno-wojskowej między Rosją a USA, ale nie poszły za tym zachodnie ustępstwa w sprawie sankcji. Departament Stanu odradzał niedawno amerykańskim bankom, by kupowały rosyjskie obligacje, Bruksela naciskała zaś na europejskie banki, by trzymały się z daleka od planowanej emisji rosyjskiego długu.
Niedawno nad prowincją Hama zestrzelono assadowskiego Miga-21 za pomocą Stingera. Po zamachu terrorystycznym w Ankarze wzrosło zaś prawdopodobieństwo, że One Punch Man uderzy w Kurdów. (Rosyjskie źródła narzekają teraz, że Syria została wydana "na pastwę Erdogana" :) Wzrosło więc prawdopodobieństwo tego, że rosyjskie samoloty przypadkiem wpieprzą się na tureckie rakiety, a na specnazowców Kadyrowa posypią się tureckie bomby.
Sankcji nie zniesiono a Rosja tylko się wpieprzyła w konfrontację z Turcją - Putin-Hujło chyba to właśnie zrozumiał i jego ludzie wynoszą się z Syrii. Szkoda. Mogli tam ponieść jeszcze większe koszty i straty.
Powyżej: ciekawy błąd w tłumaczeniu - zamiast "wielcy liderzy", "wielkie pedały"...
***
Zachęcam do czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rebelianci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rebelianci. Pokaż wszystkie posty
środa, 16 marca 2016
sobota, 3 października 2015
Bitwa narodów pod Dabiq 2015-201x ?
Ilustracja muzyczna: Two Steps from Hell - Goodbye for now
Ruscy sobie spokojnie atakują umiarkowanych (w znaczeniu: bardziej umiarkowanych od ISIS) rebeliantów ściągając na siebie propagandowe gromy zachodniej prasy, a tymczasem rząd Iraku zaprasza ich wysłali wojska nad Eufrat. Do bombardowań szykują się też ponoć Chińczycy. Różni komentatorzy w rodzaju Ziemkiewicza nie mogą się nadziwić "geniuszowi Putina" i "głupocie Amerykanów". O jak bardzo ci "głupi Amerykanie" dali się zrobić Ruskim...
Czyżby?
A co powiedziecie na to, że rosyjska interwencja wojskowa w Syrii oraz Iraku odbywa się za zgodą USA?
To sugeruje Andriej Iłłarionow, były doradca ekonomiczny Putina (polecam zapoznać się tym i tym jego wpisem - po rosyjsku). Jakoś amerykańscy oficjele przyznają, że rosyjska obecność w Syrii "nie jest dla nich żadnym zaskoczeniem". Jednocześnie w rozmowach przy okazji ZO ONZ jakoś pomijali ukraińskie tematy...
Putin uzyskując zachęty z Waszyngtonu (tak jak Saddam dostał "zielone światło" do inwazji na Kuwejt) ujawnił obecność swoich wojsk w Syrii licząc na to, że powtórzy stary propagandowy myk -koalicję z Zachodem przeciwko "barbarzyńcom". Ręka wyciągnięta do porozumienia zatrzymała się jednak w próżni. Amerykanie nagle oburzają sie, że bombardowani są szkoleni przez nich bojownicy (w gruncie rzeczy im to wisi, tak jak mało ich obchodzi to, że Turcja atakuje Kurdów w Syrii). Cel został bowiem osiągnięty - Rosja wpieprzyła się w bliskowschodni konflikt, który okazał się bardzo kosztowny dla USA. Konflikt ten przyniesie jej oczywiście straty w ludziach, sprzęcie i finansach - zwłaszcza jeśli CIA posłucha senatora McCaina i via Arabia Saudyjska/Katar/Turcja dostarczy rebeliantom nowoczesnych zestawów MANPAD. Przy okazji można zastosować wobec Rosji inne sztuczki - wszak gdy Putin kończył przemowę w ONZ kurs rubla załamał się. W wyniku deprecjacji rosyjskiej waluty prywatne i publiczne zadłużenie Rosji w obcych walutach skoczyło z 30 proc. PKB w 2013 r. do ponad 50 proc. PKB w 2015 r. Znaczna większość z tego przypada na spółki należące do państwa i oligarchów. Sam Rosnieft jest zadłużony na ponad 40 mld USD i by mu pomóc państwo przejąło pieniądze przeznaczone na wypłatę emerytur w przyszłości. Czy w takiej sytuacji Rosję stać na udział w bliskowschodniej awanturze?
Obecność rosyjskich i chińskich wojsk w Syrii skłóca Rosję i Chiny ze światem sunnickiego islamu (Arabia Saudyjska, Katar, ZEA, Turcja, Jordania...), ale również ustawia na kursie kolizyjnym Rosję i Francję. Rosyjska interwencja będzie zapewne przedstawiana też jako katalizator kryzysu imigracyjnego. Jest więc pole do psucia relacji Rosji z UE. Jest to również nie w smak Izraelowi, który stracił właśnie możliwość bezkarnego bombardowania Irańczyków i Hezbollahu w Syrii. (Przestańcie powtarzać brednie o tym, że Izrael i Rosja będą wspólnie koordynować operacje lotnicze w Syrii - uzgodniono jedynie "gorącą linię" na wypadek incydentów. Taką jak USA i ZSRR miały w czasie zimnej wojny.) Dlatego Netanjahu mówi, że kraje arabskie sprzymierzą się z Izraelem przeciwko Iranowi - tworząc WBREW USA regionalne centrum siły.
O co w tym wszystkim chodzi? O chaos. Pamiętacie strategię Jokera z drugiej części nolanowskiego Batmana? USA zachowują się podobnie. W ten sposób wykończyły Niemcy, Austro-Węgry i Rosję (za pomocą rewolucji) podczas pierwszej wojny światowej. W podobny sposób wykończyły III Rzeszę, Włochy, Japonię, Chiny, Wielką Brytanię, Francję i resztę Europy podczas drugiej wojny światowej i jej dogrywek. Podczas trzeciej wojny światowej za pomocą tej "magii chaosu" mają zostać wykończone przede wszystkim Chiny, Rosja i Niemcy.
Zwróćcie też uwagę, że Rosja zrobiła dokładnie to na czym zależało Państwu Islamskiemu. Dolała benzyny do bliskowschodniego pożaru. Państwo Islamskie ma swoją apokaliptyczną wizję mówiącą o wielkiej bitwie sił islamu przeciw międzynarodowym siłom Bestii. Do tej bitwy ma dojść pod syryjską miejscowością Dabiq. (Tak Państwo Islamskie nazwało też swój magazyn.) Co oczywiście przypomina zapowiedzianą w Apokalipsie św. Jana bitwę pod Megiddo. Megiddo to miejsce 34 historycznych bitew. Jak pisał prof. Eric H. Cline:
"Armagedon to po hebrajsku Har Megiddo i dosłownie znaczy „góra Megiddo”. W ciągu minionych 4000 lat co najmniej 34 krwawe starcia rozstrzygnęły się pod murami starożytnego miasta Megiddo i na sąsiadującym obszarze doliny Jezreel. Egipcjanie, Kananejczycy, Midianici, Amalekici, Filistyni, Hasmonejczycy, Grecy, Rzymianie, muzułmanie, krzyżowcy, mamelucy, Mongołowie, Francuzi, Turcy Osmańscy, Brytyjczycy, Australijczycy, Niemcy, Arabowie i Żydzi walczyli i umierali tutaj. Imiona generałów i wodzów tych armii są znane z kart historii:Tutmozis III, Barak i Debora, Sysera, Gedeon, Saul i Jonatan, Szyszak, Jehu, Joram, Jezebel, Jozjasz, Antioch, Ptolemeusz, Wespazjan, Saladyn, Napoleon i Allenby to tylko ci najsłynniejsi."
Dziwię się, że taki arcykatolik jak Grzegorz Braun nie zaczął już snuć swoich wywodów na ten temat...
Chociaż Mariusz Max Kolonko już modyfikuje swój przekaz :)
***
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę - moją powieść "Vril. Pułkownik Dowbor".
Ruscy sobie spokojnie atakują umiarkowanych (w znaczeniu: bardziej umiarkowanych od ISIS) rebeliantów ściągając na siebie propagandowe gromy zachodniej prasy, a tymczasem rząd Iraku zaprasza ich wysłali wojska nad Eufrat. Do bombardowań szykują się też ponoć Chińczycy. Różni komentatorzy w rodzaju Ziemkiewicza nie mogą się nadziwić "geniuszowi Putina" i "głupocie Amerykanów". O jak bardzo ci "głupi Amerykanie" dali się zrobić Ruskim...
Czyżby?
A co powiedziecie na to, że rosyjska interwencja wojskowa w Syrii oraz Iraku odbywa się za zgodą USA?
To sugeruje Andriej Iłłarionow, były doradca ekonomiczny Putina (polecam zapoznać się tym i tym jego wpisem - po rosyjsku). Jakoś amerykańscy oficjele przyznają, że rosyjska obecność w Syrii "nie jest dla nich żadnym zaskoczeniem". Jednocześnie w rozmowach przy okazji ZO ONZ jakoś pomijali ukraińskie tematy...
Putin uzyskując zachęty z Waszyngtonu (tak jak Saddam dostał "zielone światło" do inwazji na Kuwejt) ujawnił obecność swoich wojsk w Syrii licząc na to, że powtórzy stary propagandowy myk -koalicję z Zachodem przeciwko "barbarzyńcom". Ręka wyciągnięta do porozumienia zatrzymała się jednak w próżni. Amerykanie nagle oburzają sie, że bombardowani są szkoleni przez nich bojownicy (w gruncie rzeczy im to wisi, tak jak mało ich obchodzi to, że Turcja atakuje Kurdów w Syrii). Cel został bowiem osiągnięty - Rosja wpieprzyła się w bliskowschodni konflikt, który okazał się bardzo kosztowny dla USA. Konflikt ten przyniesie jej oczywiście straty w ludziach, sprzęcie i finansach - zwłaszcza jeśli CIA posłucha senatora McCaina i via Arabia Saudyjska/Katar/Turcja dostarczy rebeliantom nowoczesnych zestawów MANPAD. Przy okazji można zastosować wobec Rosji inne sztuczki - wszak gdy Putin kończył przemowę w ONZ kurs rubla załamał się. W wyniku deprecjacji rosyjskiej waluty prywatne i publiczne zadłużenie Rosji w obcych walutach skoczyło z 30 proc. PKB w 2013 r. do ponad 50 proc. PKB w 2015 r. Znaczna większość z tego przypada na spółki należące do państwa i oligarchów. Sam Rosnieft jest zadłużony na ponad 40 mld USD i by mu pomóc państwo przejąło pieniądze przeznaczone na wypłatę emerytur w przyszłości. Czy w takiej sytuacji Rosję stać na udział w bliskowschodniej awanturze?
Obecność rosyjskich i chińskich wojsk w Syrii skłóca Rosję i Chiny ze światem sunnickiego islamu (Arabia Saudyjska, Katar, ZEA, Turcja, Jordania...), ale również ustawia na kursie kolizyjnym Rosję i Francję. Rosyjska interwencja będzie zapewne przedstawiana też jako katalizator kryzysu imigracyjnego. Jest więc pole do psucia relacji Rosji z UE. Jest to również nie w smak Izraelowi, który stracił właśnie możliwość bezkarnego bombardowania Irańczyków i Hezbollahu w Syrii. (Przestańcie powtarzać brednie o tym, że Izrael i Rosja będą wspólnie koordynować operacje lotnicze w Syrii - uzgodniono jedynie "gorącą linię" na wypadek incydentów. Taką jak USA i ZSRR miały w czasie zimnej wojny.) Dlatego Netanjahu mówi, że kraje arabskie sprzymierzą się z Izraelem przeciwko Iranowi - tworząc WBREW USA regionalne centrum siły.
O co w tym wszystkim chodzi? O chaos. Pamiętacie strategię Jokera z drugiej części nolanowskiego Batmana? USA zachowują się podobnie. W ten sposób wykończyły Niemcy, Austro-Węgry i Rosję (za pomocą rewolucji) podczas pierwszej wojny światowej. W podobny sposób wykończyły III Rzeszę, Włochy, Japonię, Chiny, Wielką Brytanię, Francję i resztę Europy podczas drugiej wojny światowej i jej dogrywek. Podczas trzeciej wojny światowej za pomocą tej "magii chaosu" mają zostać wykończone przede wszystkim Chiny, Rosja i Niemcy.
Zwróćcie też uwagę, że Rosja zrobiła dokładnie to na czym zależało Państwu Islamskiemu. Dolała benzyny do bliskowschodniego pożaru. Państwo Islamskie ma swoją apokaliptyczną wizję mówiącą o wielkiej bitwie sił islamu przeciw międzynarodowym siłom Bestii. Do tej bitwy ma dojść pod syryjską miejscowością Dabiq. (Tak Państwo Islamskie nazwało też swój magazyn.) Co oczywiście przypomina zapowiedzianą w Apokalipsie św. Jana bitwę pod Megiddo. Megiddo to miejsce 34 historycznych bitew. Jak pisał prof. Eric H. Cline:
"Armagedon to po hebrajsku Har Megiddo i dosłownie znaczy „góra Megiddo”. W ciągu minionych 4000 lat co najmniej 34 krwawe starcia rozstrzygnęły się pod murami starożytnego miasta Megiddo i na sąsiadującym obszarze doliny Jezreel. Egipcjanie, Kananejczycy, Midianici, Amalekici, Filistyni, Hasmonejczycy, Grecy, Rzymianie, muzułmanie, krzyżowcy, mamelucy, Mongołowie, Francuzi, Turcy Osmańscy, Brytyjczycy, Australijczycy, Niemcy, Arabowie i Żydzi walczyli i umierali tutaj. Imiona generałów i wodzów tych armii są znane z kart historii:Tutmozis III, Barak i Debora, Sysera, Gedeon, Saul i Jonatan, Szyszak, Jehu, Joram, Jezebel, Jozjasz, Antioch, Ptolemeusz, Wespazjan, Saladyn, Napoleon i Allenby to tylko ci najsłynniejsi."
Dziwię się, że taki arcykatolik jak Grzegorz Braun nie zaczął już snuć swoich wywodów na ten temat...
Chociaż Mariusz Max Kolonko już modyfikuje swój przekaz :)
***
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę - moją powieść "Vril. Pułkownik Dowbor".
poniedziałek, 10 lutego 2014
Syria: ISIS sterowana przez bezpiekę Assada?
Niedawno doszło do bardzo kuriozalnego zdarzenia: Ajman az-Zawahiri, przywódca al-Kaidy odciął się od skrajnej, islamskiej organizacji ISIS - walczącej o zbudowanie kalifatu w Syrii oraz Iraku (tej samej, która kilka tygodni temu opanowała prowincję Anbar). ISIS "nie spełnia warunków franczyzy", jest "zbyt radykalna" nawet jak na standardy al-Kaidy. Prawdziwym powodem jest zapewne jednak głęboka infiltracja ISIS przez syryjską bezpiekę.
Kilka dni wcześniej, Michel Kilo, syryjski dysydent zmagający się z Assadami już od lat '80-tych (najpierw jako komunista, później jako liberał), członek władz świeckich ugrupowań opozycyjnych, stwierdził podczas konferencji pokojowej w Genewie, że posiada dowody na pracę kilku dowódców ISIS dla bezpieki. Tymi dowodami są ich wspólne zdjęcia z Assadem - zrobione w czasie, kiedy występowali oni jako kadrowi, umundurowani funkcjonariusze bezpieki. Rebelianci przechwycili też część komunikacji radiowej pomiędzy nimi a bezpieką. Dowódcy ISIS byli tam instruowani m.in. kogo porwać, kogo zabić, gdzie dokonać zamachów. Terroryści z ISIS zyskali złą sławę porywając, torturując i zabijając aktywistów konkurencyjnych świeckich oraz islamskich ugrupowań walczących z Assadem od początku rewolucji. Już wcześniej na tym blogu wspominałem o transakcjach naftowych pomiędzy ISIS a władzami w Damaszku.
Za chwilę odezwą się obrońcy Assada wskazujący, że to niemożliwe, by taki "Katechon" wspierał islamskich terrorystów mordujących Syryjczyków. Przypominam więc, że: a) Prowokacja oraz infiltracja jest integralną częścią walki z różnego rodzaju ruchami wywrotowymi. Do klasyki należy np. tworzenie tzw. band pozorowanych. Trudno się spodziewać, by w tak nasyconym bezpieką państwie jak assadowska Syria takich metod nie znano i nie stosowano b) By prowokacja się udała, ktoś się musi na nią złapać. A jak widać ISIS dobrze się wstrzeliła w trend. Nie tylko prowokatorzy w jej szeregach podrzynają gardła zakładnikom. Robią to też zwykli islamscy fanatycy, święcie przekonani, że walczą o Kalifat. c) Assad wielokrotnie pokazał, że jest skłonny wspierać islamskich terrorystów (Irak, Liban, Jordania, Izrael) i że los zwykłych Syryjczyków mu wisi. On i jego ludzie są psychicznie przygotowani do przeprowadzenia takiej misternej prowokacji. I do tego, by porzucić ISIS i pójść na porozumienie z bardziej umiarkowanymi rebeliantami.
czwartek, 6 lutego 2014
Kaddafi - biseksualny gwałciciel ( i czasem też lolicon)
Ilustracja muzyczna: Kanashimi no mukou e - School Days OST
W ostatnim "Do Rzeczy. Historia" ukazał się ciekawy wywiad Piotra Zychowicza zDavidem Irvingiem dziadkiem Tuska Annick Cojean, francuską dziennikarką, autorką książki "Kobiety Kaddafiego". Treść wyjątkowo mocna, nawet jak na moje standardy...
Pani Cojean opisuje tam "libijskiego Katechona" jako gostka opętanego seksem w dużo większym stopniu niż jego kumpel Silvio Berlusconi. Kaddafi początkowo wykorzystywał młode, naiwne działaczki widzące w nim "wielkiego rewolucjonistę". Jak jego władza okrzepła, stworzył harem do którego bezpieka porywała mu co ładniejsze dziewczęta. "Katechon" często wybierał je podczas objazdów po kraju - wizytach w szkołach. Wystarczyło, że pogłaskał z uśmiechem po głowie 15-sto czy 16-stoletnią uczennicę, a jego ludzie wiedzieli już co robić... Czasem bywał loliconem, Najmłodsza, która mu wpadła w oko miała 12 lat. (Muammar zapewne trzymał się zasady, że w każdym szanującym się haremie powinna być jedna loli.) Los panienek porwanych do jego prywatnego burdelu był zazwyczaj koszmarny. Kaddafi lubił się nad nimi znęcać podczas zbliżeń. Bił, wyzywał, obcinał im włosy nożem, oddawał na nie mocz... Jego zachowania były nieprzewidywalne, co nie powinno dziwić: ostro chlał (szczególnie upodobał sobie whiskey "Black Label"), zażywał haszysz i kokainę, szprycował się koktajlem leków a do tego wierzył w czarną magię.
W swoich seksualnych podbojach nie ograniczał się do porywanych dziewcząt. Ściągał do swojej sypialni celebrytki (piosenkarki, aktorki, prezenterki telewizyjne - głównie ze świata arabskiego) a także... pierwsze damy zaprzyjaźnionych państw. Głęboko wierzył w to, że jeśli prześpi się z żoną prezydenta, premiera czy monarchy innego państwa, ta obejmie magiczną kontrolę nad tym przywódcą.
Miał apetyt nie tylko na kobiety. Dziewczyny z jego haremu widywały czasem na jego orgiach młodych chłopców przebranych w sukienki, których "Katechon" wykorzystywał. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Kaddafi gwałcił analnie swoich ministrów, generałów, szefów bezpieki... (Już wiemy, czemu Falanga i prof. Adam Wielkodupski tak go lubili:) Uważał, że w ten sposób ich złamie i sprawi, że nie będą przeciw niemu spiskowali. Wygląda jednak na to, że skutki takiego traktowania podwładnych okazały się dla Kaddafiego opłakane. Wielu jego danych ministrów, wyższej rangi urzędników, dowódców wojskowych i ludzi bezpieki z przyjemnością go zdradziło.
Gdy 20 października 2011 r. Kaddafi był linczowany pod Syrtą, jeden z rebeliantów wsadził mu w odbyt metalową rurę. Czyżby był ktoś w ten sposób odpowiedział na pytanie zadane przez umierającego "Katechona-Kutafona": "Co ja wam takiego zrobiłem?"
W ostatnim "Do Rzeczy. Historia" ukazał się ciekawy wywiad Piotra Zychowicza z
Pani Cojean opisuje tam "libijskiego Katechona" jako gostka opętanego seksem w dużo większym stopniu niż jego kumpel Silvio Berlusconi. Kaddafi początkowo wykorzystywał młode, naiwne działaczki widzące w nim "wielkiego rewolucjonistę". Jak jego władza okrzepła, stworzył harem do którego bezpieka porywała mu co ładniejsze dziewczęta. "Katechon" często wybierał je podczas objazdów po kraju - wizytach w szkołach. Wystarczyło, że pogłaskał z uśmiechem po głowie 15-sto czy 16-stoletnią uczennicę, a jego ludzie wiedzieli już co robić... Czasem bywał loliconem, Najmłodsza, która mu wpadła w oko miała 12 lat. (Muammar zapewne trzymał się zasady, że w każdym szanującym się haremie powinna być jedna loli.) Los panienek porwanych do jego prywatnego burdelu był zazwyczaj koszmarny. Kaddafi lubił się nad nimi znęcać podczas zbliżeń. Bił, wyzywał, obcinał im włosy nożem, oddawał na nie mocz... Jego zachowania były nieprzewidywalne, co nie powinno dziwić: ostro chlał (szczególnie upodobał sobie whiskey "Black Label"), zażywał haszysz i kokainę, szprycował się koktajlem leków a do tego wierzył w czarną magię.
W swoich seksualnych podbojach nie ograniczał się do porywanych dziewcząt. Ściągał do swojej sypialni celebrytki (piosenkarki, aktorki, prezenterki telewizyjne - głównie ze świata arabskiego) a także... pierwsze damy zaprzyjaźnionych państw. Głęboko wierzył w to, że jeśli prześpi się z żoną prezydenta, premiera czy monarchy innego państwa, ta obejmie magiczną kontrolę nad tym przywódcą.
Biseksualista Arafat też się lubił zabawić...
Ich miny mówią wszystko...
Putin patrzy z zazdrością i podziwem...
Miał apetyt nie tylko na kobiety. Dziewczyny z jego haremu widywały czasem na jego orgiach młodych chłopców przebranych w sukienki, których "Katechon" wykorzystywał. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Kaddafi gwałcił analnie swoich ministrów, generałów, szefów bezpieki... (Już wiemy, czemu Falanga i prof. Adam Wielkodupski tak go lubili:) Uważał, że w ten sposób ich złamie i sprawi, że nie będą przeciw niemu spiskowali. Wygląda jednak na to, że skutki takiego traktowania podwładnych okazały się dla Kaddafiego opłakane. Wielu jego danych ministrów, wyższej rangi urzędników, dowódców wojskowych i ludzi bezpieki z przyjemnością go zdradziło.
Gdy 20 października 2011 r. Kaddafi był linczowany pod Syrtą, jeden z rebeliantów wsadził mu w odbyt metalową rurę. Czyżby był ktoś w ten sposób odpowiedział na pytanie zadane przez umierającego "Katechona-Kutafona": "Co ja wam takiego zrobiłem?"
czwartek, 23 stycznia 2014
Syria: Assad, al-Kaida, FSA - trójkąt zależności
Powyżej: Baszar Assad, w genderowo-tęczowych kolorach chyba nie przypadł do gustu syryjskim homofobom...
Ilustracja muzyczna: Elfen Lied: Lilium (Music Box)
Truizmem jest napisać, że konflikt w Syrii ma wielowymiarowe oblicze. Dlatego napiszę: nawet k...wa się nie domyślacie ile wielopoziomowych aspektów on posiada. Spójrzmy chociażby na udział dżihadystów w tym umiędzynarodowionym konflikcie wewnętrznym. Reprezentowani oni są głównie przez dwie "franczyzowe" grupy: Front al-Nusra oraz Islamski Front Iraku i Syrii (ISIS). W potocznej, zarówno skrajnie lewicowej jak i "duponarodowej" narracji Assad jest zaporą przeciwko tym mrocznym, terrorystycznym siłom mordującym syryjskich chrześcijan, inne mniejszości religijne i każdego, kto nie pasuje do ich wizji islamskiego państwa. I na pewnym poziomie jest to interpretacja prawdziwa. Wszak kilka tygodni temu przebywali w Damaszku przedstawiciele zachodnich agencji wywiadowczych i rozmawiali z syryjską bezpieką na temat współpracy przy zwalczaniu al-Kaidy. Ale na innym poziomie wizerunek Assada jako zapory przeciwko dżihadyzmowi jest fałszywy. Front al-Nusra oraz ISIS kontrolują część syryjskich pól naftowych i zarabiają na handlu ropą. Kto jest ich głównym partnerem handlowym? Assadowskie władze Syrii. Tak, te "katechoniczne", "broniące krześcijan przed islamskim barbarzyństwem", "broniące się przed zagranicznymi dżihadystycznymi najemnikami". Tak się również dziwnym trafem zdarzyło, że już w trakcie rebelii bezpieka wypuszczała z więzień islamskich radykałów (o czym mówili od dłuższego czasu dezerterzy z assadowskiej nomenklatury i republikańscy powstańcy). Ta sama bezpieka, która wykończyła co najmniej 11 tys. osadzonych w więzieniach - na co wypłynęły ostatnio dowody. Kilku apologetom Assada z grona lewaków i "duponarodowców" przepaliły się pewnie teraz obwody. Ale bardziej kumatym czytelnikom wyjaśnię, że takie postępowanie Assada jest logiczne i bardzo makiawelliczne. Z jednej strony wzmacnia grupę nie uznającą jurysdykcji FSA - a więc wewnętrzne podziały wśród rebeliantów, z drugiej może pokazać się światu jako ofiara dżihadyzmu. Ten sam człowiek, który wcześniej przez wiele lat wspierał al-Kaidę w Iraku i Jordanii, Hamas i Hezbollah. ("Duponarodowcy" lubią podkreślać, że assadowska Syria udzieliła schronienia chrześcijańskim uchodźcom z Iraku. Fakt, ale ci uchodźcy musieli uciekać właśnie dlatego, że Assad hojnie łożył na kampanię terrorystyczną w ich kraju.) Przez ostatnie miesiące nasilały się starcia między republikańskim a islamskim odłamem rebeliantów. W wielu miejscach "świeccy" powstańcy zawierali lokalne rozejmy z assadowską armią, by móc zwalczać dżihadystów. Można się więc spodziewać, że w końcu FSA zostanie zintegrowana z armią syryjską w ramach walki przeciwko al-Kaidzie. "Eksperci" przekonujący, że FSA to "banda islamskich najemników, zbrodniarzy i kanibali" będą musieli dokonać kolejnych propagandowych łamańców...
Skoro Iran dogaduje się obecnie z USA, taki scenariusz chyba byłby najbardziej zadowalający. Oczywiście z jednym poważnym zastrzeżeniem: Syria nie może funkcjonować jako normalne państwo z Assadem u władzy. Teoretycznie Iran mógłby więc zakończyć tę fazę konfliktu syryjskiego uruchamiając swoją agenturę i dokonując zamachu stanu - wymieniając Assada na jakiegoś generała o mniej splamionym nazwisku. Obecnego syryjskiego "katechona-kutafona" wraz z żoną postawiłoby się w takim scenariuszu pod ścianą i rozstrzelało jak małżeństwo Ceausescu. Tak się przecież pozbywa niewygodnych świadków.
środa, 18 września 2013
USA: Kissinger i ciągłość strategii na Bliskim Wschodzie
Z nagrań więziennych rozmów Hosni Mubaraka, wynika że były egipski dyktator jest przekonany, że USA zaczęły przygotowania do jego obalenia już w 2005 r. Ponoć z jakiegoś powodu Amerykanie chcieli zapobiec przekazaniu władzy synowi Mubaraka, Gamalowi. Arabska Wiosna została więc zaplanowana jeszcze na długo zanim do władzy doszedł Barack Hussein Obama - uważany przez amerykańską prawicę za kreta Bractwa Muzułmańskiego. Wspomniany 2005 r. to przecież druga kadencja George'a W. Busha, uznawanego przez światową lewicę i endeków za krwiożerczego wroga islamu. To za czasów Busha rozpoczęły się też przygotowania do rewolucji w Syrii (po tym jak syryjskie służby przekazały amerykańskim informacje o syryjskim Bractwie Muzułmańskim, naiwnie licząc, że Amerykanie za nich odstrzelą tych "islamistów"). Ja bym wskazał jednak, że korzenie tej operacji tkwią w czasach Clintona, w tzw. incydencie Abu Omara al-Amrikiego (pisałem o nim szczegółowo tutaj). W każdym bądź razie Arabska Wiosna nie jest żadnym błędem ani aberracją, jest elementem realizowanej od wielu lat strategii. Taką strategiczną ciągłość widać również w przypadku polityki USA wobec Chin oraz w podejściu Clintona i Busha do państw naszego regionu. Zabrakło jej jednak w przypadku Rosji - administracja Obamy zaczęła bawić się w jakieś niepotrzebne resety, co przesądza o jej klęsce w polityce bliskowschodniej. Kto jednak stoi za Obamą? Od dawna wskazywałem, że jest to Zbigniew Brzeziński, czyli kiepski doradca najgorszego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera. Ale przy okazji kryzysu syryjskiego, jako autor kluczowego pomysłu z pozbyciem się przez Assada broni chemicznej, wypłynął 90-letni Henry Kissinger. Pisałem o jego pomyśle już w styczniu 2013 r. - Henry wskazywał wtedy również, że USA powinny zaakceptować nuklearny Iran, co właśnie robią. A kim jest właściwie Kissinger? Pisałem o już o tym. Ale może kiedyś napiszę coś jeszcze.
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Bliski Wschód,
Bractwo Muzułmańskie,
Brzeziński,
Bush,
Egipt,
Kissinger,
Mubarak,
Obama,
rebelianci,
Rosja,
Syria,
USA
środa, 11 września 2013
Syria: Nine Eleven Obamy
Nine Eleven. Dyplomatyczny...
Zamiast konfliktu mocarstw mamy iście monachijski deal zawarty za kulisami G20. Rosja zmusiła Assada do rozsądku nakazując mu oddać broń chemiczną i grożąc odcięciem dostaw uzbrojenia. Assad już panikował grożąc ślepym odwetem przeciwko niedoszłym, ale został uratowany. Rosja wyszła na zbawcę świata, Obama na nowego Cartera. Dał nieoficjalną zgodę na to, by Rosja dozbroiła Assada bronią konwencjonalną (co pozwoli stłumić rebelię). Jednocześnie zaczął po cichu luzować sankcje Iranowi,. Izrael i Saudowie łączą się we wk...wieniu. Radek Sikorski przypisuje sobie odpowiedzialność za "sukces" amerykańskiego (p)rezydenta.
Dr. Targalski (o dziwo sprzeciwiał się interwencji w Syrii, uznając że stałaby się ona po obaleniu Assada bastionem terrorystów. Ja natomiast uznałem, że korzyści z wyrugowania wpływów Rosji oraz Iranu z zachodniej części Bliskiego Wschodu oraz eksterminacji Hezbollahu przeważają nad problemami związanymi z powstaniem takiego bastionu - z którym mógłby sobie w razie czego samodzielnie poradzić Izrael) w tekście "Kogo jeszcze zdradzi Obama?" słusznie zauważa:
"USA uwikłane czy nie w Syrii i tak nie będą gwarantem dla naszego bezpieczeństwa, dopóki rządzi Obama. Korzystna dla Polski będzie dopiero całkowita katastrofa jego polityki. Strategia USA po Bushu polegała na wycofaniu się z Europy, gdzie interesów amerykańskich miały strzec Niemcy. Ci jednak nie widzą żadnego powodu, by podporządkowywać się interesom USA. Kontrolują Europę kontynentalną, ale dla własnych interesów i korzyści, czyli robią wszystko, by zamienić ją w strefę eksportu własnej produkcji przemysłowej i uzależnienia finansowego. Rosja, której Obama podarował nasz region, miała, zdaniem zaplecza prezydenta USA, rywalizować z Chinami w walce o Syberię i w ten sposób wspomóc Amerykanów w ich konflikcie z Chińską Republiką Ludową. Jak się jednak okazało, Putin wziął, co mu dawano, dziś żąda jeszcze więcej i w międzyczasie… porozumiał się z Chinami. Dlatego strategia geopolityczna Obamy okazała się błędna z punktu widzenia interesów USA. Dla nas jest jednak zabójcza, bowiem nie mamy alternatywy dla sojuszu z Amerykanami. Strategia Obamy zostanie odrzucona tylko wtedy, gdy doprowadzi do kompletnego blamażu największego mocarstwa. Wtedy pojawi się możliwość korzystnych dla nas zmian. Sami jednak musimy nie tylko tego chcieć, ale posiadać siłę, która sojusz z nami czyniłaby dla Ameryki korzystnym. Społeczeństwo, które nie potrafi żyć inaczej niż na kolanach takiej siły nigdy nie stworzy"
Jest jednak w tej historii trochę nadziei. Pozbycie się przez Assada broni chemicznej nie oznacza, że nie będzie można go zaatakować. Saddam i Kaddafi też przecież pozbyli się swoich arsenałów i to ich nie uratowało. Być może więc Assad wpadł w długoterminową pułapkę i po zmianie administracji w Waszyngtonie czeka go śmierć. Taki scenariusz pasowałby np. senatorowi McCainowi. Szkoda, że gostek jest już za stary, by zostać prezydentem...
Ps. "Sekta syryjska" wielokrotnie tłumaczyła swoje poparcie dla Assada tym, że stoi po stronie miejscowych chrześcijan, których islamiści by wymordowali po dojściu do władzy w Syrii. Ten argument mnie nigdy nie przekonywał. Uważam po prostu, że nie powinniśmy kierować się sympatiami religijnymi w polityce zagranicznej (choć religia może zbliżać - na co dowodem jest sympatia katolickich Chorwatów do Polski). W czasach Wazów to nas przecież drogo kosztowało - poczytajcie Jasienicę. Z kolei w czasie I wojny światowej zarzynająca chrześcijańskich Ormian Turcja przyczyniła się do odzyskania przez nas niepodległości. Blokując cieśniny czarnomorskie zadusiła ekonomicznie carską Rosję (handel przez porty bałtyckie był blokowany przez Niemcy, pozostałe drogi handlowe były niewydolne, wywóz zboża padł, fabryki stanęły...) - próba odblokowania cieśnin, czyli bitwa pod Gallipolii, była drugim obok bitwy pod Gorlicami potężnym ciosem dla Imperium Rosyjskiego. Bez klęski Rosji odbudowa Polski była wówczas niemożliwa, a do klęski przyczynił się w dużym stopniu wrogi chrześcijańskim mniejszościom turecki reżim. Tak samo na przełomie XVIII i XIX w. bardzo nam pomógł pewien wadzący się z Kościołem korsykański generał. U jego boku Legiony uczestniczyły nawet w inwazji na Państwo Kościelne. Geopolityki nie należy mylić z pielgrzymką do Częstochowy. Świat nie składa się bowiem tylko z chrześcijan.
poniedziałek, 9 września 2013
Syria: Ultimatum Kerry'ego + HocholcherLeaks
Ilustracja muzyczna: Audiomachine - Blitzkrieg
John F. Kerry daje Assadowi ultimatum: Syria ma w ciągu tygodnia przekazać całą swoją broń chemiczną, bo inaczej zostanie zaatakowana. W przestrzeń powietrzną Cypru wtargnęły dwa syryjskie Su-24, które następnie szybko się wycofały gdy RAF poderwał swoje myśliwce przechwytujące. Latanie w takim miejscu przez maszyny syryjskich sił powietrznych można ocenić jedynie jako samobójczą głupotę - o incydent łatwo a wówczas Wielka Brytania będzie musiała przystąpić do wojny i zrzucić parę bomb na Syrię. Amerykański lotniczy blitz ma być, według nowych rozkazów Obamy, rozszerzony. Syryjskie piosenkarki-celebrytki apelują, by ich nie bombardować a irańscy sojusznicy Assada grożą, że w odwecie za atak na Syrię będą porywać i dekapitować przed kamerami amerykańskich dyplomatów tudzież członków rodzin oficjeli z USA. (Grożą nawet "zgwałceniem córek Obamy", co stawia ich preferencje seksualne w dziwnym świetle.)
***
Nasza "sekta syryjska" (taki drobny rewanżyk za "sektę smoleńską" :) też dostaje orgazmu. Ot np. zacny portal koniotrzepizm.prl wydał oświadczenie w którym twierdzi, że przeciek z konta Facebookowego narodowego półanalfabety Holochera ("polaków z małej się pisze czy z dużej? Owiii") jest sprawką NSA i ma związek z wojną w Syrii. W sumie nie wiadomo, Winnicki to przecież Snowden, mógł coś Assange'owi podrzucić :)
Dla mnie, w ujawnionej korespondencji (mleko się rozlało, wszyscy o tym piszą...) mistrzowskie są fragmenty poświęcone wyborom największego idioty ze środowiska endeckiego , a wśród wielu cymesów znalazłem fragment w którym daje o sobie znać ś.p. Robert Larkowski (naprawdę złoty człowiek, nawet po śmierci nie przestaje poprawiać nam humoru):
Warto też zwrócić uwagę na wynurzenia narodowego "eksperta ds. Syrii" poświęcone Markowi Jurkowi. Szczególnie końcówka jest wymowna :
"Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:43 UTC+01
hehe jurek chuj wozi gnĂłj
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:45 UTC+01
hahahahahaha
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
ej moze w ogĂłle podpialimy jurka
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
potem powiemy ze to byĹ wypadek
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
dobra zamknijmy ten temmat ch go wie kto to tez czyta, czyli widzimy siÄ w sobotÄ?"
No cóż, w nadchodzących dniach spodziewam się na narodowych portalach ostrej jechanki wymierzonej w Assange'a. Będzie wyzywany zapewne od Żydów, masonów i pisiorów . A ja przypominam wpis z mojego starego bloga dotyczący dziwnych powiązań Assange'a i polecam odcinek "South Parku" poświęcony WikiLeaks. Zaprawdę Assange zasłużył na Nobla :)
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Cypr,
Endecja,
Iran,
Kerry,
Larkowski,
NSA,
Obama,
rebelianci,
Snowden,
Syria,
USA,
Wielka Brytania,
Wielomski,
Wikileaks
piątek, 6 września 2013
Gwaranci naszego ustroju walczą ze sobą w Syrii
Ilustracja muzyczna: Counter Attack of Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Ta wiadomość nie jest nowa, ale nie została wystarczająco nagłośniona, więc warto ją przypomnieć: niemieckie tajne służby podsłuchały rozmowę jednego z terrorystów z Hezbollahu (jak trafnie napisał Ezechiel Nachon: Nazwiska gościa nie pomnę, nie zapamiętuje ich zwyczajnie,bo tak szybko odchodzą:) z jednym z dyplomatów z ambasady irańskiej w Damaszku. Terrorysta przyznaje w niej, że atak gazowy pod Ghouta, to sprawka Assada, któremu puściły nerwy. Mniejsza o to na ile jest to wrzutka a na ile autentyczny dowód (jedno nie wyklucza wszak drugiego). Najważniejsze w tej historii jest to, że niemieckie tajne służby postanowiły podżyrować brytyjsko-amerykańską narrację dotyczącą Syrii. Angela Dorothea Stasi-a Merkel, podobnie jak je kontrkandydat i zarazem kumpel z resortu Peer Steinbrueck mogą sobie deklarować w sprawie Syrii, co chcą - faktem jest, że BND wyraźnie działa wbrew ich deklaracjom. Postnaziści z tej służby robili to już w czasie wojny w Iraku - gdzie ich agenci, pozujący na prosaddamowych lewaków naprowadzali w Bagdadzie amerykańskie pociski na cele. Tak jak w przypadku kryzysu na Cyprze, "tajny puls Niemiec" stoi po przeciwnej stronie niż Rosja. Jak wiemy Rosja jest GŁÓWNYM gwarantem mafijno-neokolonialnego status quo w Polsce, ale nie jedynym gwarantem. Swoje wpływy zachowują tu też nasz zachodni sąsiad i USA. Wojna w Syrii jest więcej starciem pomiędzy naszymi gwarantami. Może więc ona okazać się impulsem do poważnych zmian politycznych w Polsce. Wszak wojna między "gwarantami" przyniosła nam kiedyś niepodległość. (Przypatrzcie się dziwnemu zachowaniu Radka Sikorskiego - przyjął stanowisko antyrosyjskie, a probrytyjskie. I nagle robią mu w resorcie kontrolę CBA). Jak słusznie zauważa Jan Maria "Pasażer 57" Rokita:
"Co najmniej od 1980 r. Syria jest rosyjskim lotniskowcem na Bliskim Wschodzie, z krótkim tylko momentem chwiejności po rozpadzie ZSRR. Teraz 80 proc. syryjskich dostaw broni pochodzi z Rosji, a Tartus jest jedynym na świecie przyczółkiem rosyjskiej floty wojskowej poza obszarem dawnego ZSRR. W Moskwie zapanowała więc histeria, kiedy Obama ogłosił zamiar bombardowania Syrii. Kremlowski ekspert postuluje odwetowe zajęcie Litwy, Łotwy i Estonii, w Dumie żądają odebrania Obamie Nobla, a sam Putin ogłasza wielką amerykańską prowokację (...) Na pierwszy rzut oka widać, że od czasu bombardowań Belgradu w 1999 r. nie było planu zachodniej interwencji o tak istotnych, długofalowych konsekwencjach dla Europy Środkowo-Wschodniej. Doskonale rozumieją to prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii, którzy właśnie na gwałt zbiorowo udali się do Waszyngtonu, aby tam wysłuchać uroczystego odnowienia przez Obamę gwarancji bezpieczeństwa ich krajów"
Przypominam też o pewnych faktach:
- destabilizacja Syrii była planowana przez USA już w 2001 r. Antyassadowskich aktywistów zaczęto szkolić i finansować jeszcze za czasów Busha. Na Obamę można się jedynie oburzać za to, że wprowadza te plany nieumiejętnie w życie.
- powodem destabilizacji Syrii jest jej prowadzona przez blisko 40 lat polityka destabilizująca Bliski Wschód, zagrażająca amerykańskim sojusznikom (Izrael, Turcja, Jordania, Arabia Saudyjska) i często niosąca śmierć Amerykanom (atak na koszary marines w Bejrucie, William Buckley, PanAm 103, ppłk Higgins, wsparcie dla al-Kaidy w Iraku) polityka. Assad obecnie lamentuje, że walczy przeciwko al-Kaidzie. Jeszcze kilka lat temu twierdził jednak, że al-Kaida to "wymysł syjonistów" i nie istnieje. Przypominam jeden ze swoich tekstów:
"" 29 lipca 2003 roku gen. Richard Myers stwierdził, że większość obcych bojowników przedostaje się do Iraku poprzez granicę z Syrią. Co najmniej 80 ze złapanych terrorystów spędziło jakiś czas w obozach szkoleniowych w Syrii. Podczas spotkania pomiędzy generał Ricardo Sanchezem a dowódcą syryjskiej gwardii narodowej generałem Maherem Asadem na posterunku graniczny Al-Kaim, Sanchez przedstawił swojemu rozmówcy syryjskie paszporty znalezione przy zabitych i aresztowanych bojownikach. Ponadto powiedział, że wielu z nich się przyznało do odbycia szkolenia w obozach prowadzonych przez służby specjalne tego kraju.
21 sierpnia 2003 roku izraelski ambasador przy ONZ ogłosił, że ciężarówka użyta przez Zarqawiego do wysadzenia placówki ONZ w Bagdadzie pochodziła z Syrii. We wrześniu Paul Bremer podał dane, z których wynika, że na 248 złapanych obcych bojowników 123 było Syryjczykami. Ponadto większość z nich dostała się do Iraku przez Syrię. Jeden z nich zeznał, że dostał od instruktorów z Damaszku karabin maszynowy, granatnik i 10 granatów.
Włoska służba wywiadowcza DIGOS zdołała skutecznie zinfiltrować jedną z komórek organizacji Ansar al-Islam – dosyć blisko powiązanej z Zarqawim i stanowiącej jednej z głównych kanałów przerzutowych terrorystów i pieniędzy do Iraku. Zdołano nagrać rozmowę telefoniczną jednego z przywódców grupy, w której chwali się on swoimi kontaktami z syryjskim ministrem obrony gen. Mustafą Tlassem. Nazwał on syryjski rząd „prawdziwymi bohaterami” i opowiedział jak władze w Damaszku skontaktowały go z przedstawicielami Hamasu i Islamskiego Jihadu.
(...)
rząd syryjski miał również bardzo dużo do ukrycia przed Amerykanami. Jak ujawniło jordańskie dochodzenie w sprawie zabójstwa dyplomaty USA Lawrence'a Foleya w Ammanie w 2002 roku, zbrodnia ta została dokonana przez grupę Abu Musaba al-Zarqawiego z syryjską pomocą. Zamach był koordynowany z Damaszku a syryjski wywiad dostarczył broni użytej do zabójstwa. Sędzia Baltazar Garzon, odpowiedzialny za rozbicie hiszpańskiej komórki Al-Qaedy w roku 2001 odkrył korespondencję szefa komórki z syryjskim wywiadem wojskowym. Niemieccy śledczy powiązali natomiast kontrolowaną przez syryjskie służby firmę Tradex z hamburską komórką Al-Qaedy. Tą samą z której wywodzili się sprawcy zamachów z 11 września...
Mimo tego prezydent Bashar Asad w trakcie wywiadu z kuwejcką gazetą Al-Anba w 2003 roku stwierdził, że nie wierzy w istnienie Al-Qaedy. A minister Mustafa Tlass w październiku 2001 roku podczas spotkania z brytyjską delegacją powiedział, że zamachy z 11 września 2001 roku były efektem „żydowskiego spisku” i że Mosad ostrzegł tysiące Żydów, by nie przychodzili do pracy w WTC.."
- Rosja, Iran, USA, Izrael, Turcja oraz mocarstwa zachodnie nie są jedynymi graczami w syryjskim konflikcie. We wschodniej części Morza Śródziemnego operują okręty Marynarki Wojennej Ludowowyzwoleńczej Armii Chin. Nie spodziewam się jednak, by weszły do akcji po stronie syryjskiej, tak jak nie zrobiły tego w czasie wojny w Libii (która miała dla Chin dużo większe znaczenie gospodarcze niż Syria). Chiny mogą odegrać jednak rolę stabilizującą - wybuch III Wojny Światowej absolutnie nie jest teraz w ich interesie. Światowy konflikt zniszczyłby ich misterną, imperialną strategię ekonomicznego podboju. Będą więc dyscyplinowały swojego słabszego, rosyjskiego sojusznika. To Pekin może nakazać mu porzucić Syrię i doprowadzić przez to do tego, że USA wyjdą z konfliktu z twarzą.
Etykiety:
al Kaida,
arabskie rewolucje,
Assad,
Chiny,
Merkel,
Obama,
Polska,
Putin,
rebelianci,
Rosja,
Sikorski,
Syria,
terroryzm,
USA,
Wielka Brytania
niedziela, 1 września 2013
Syria: Appeasment Obamy
Ilustracja muzyczna: Counter Attack Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
piątek, 30 sierpnia 2013
Syria: Szarża lekkiej brygady Camerona, Hit him hard!
Cameron w widowiskowy sposób pokonany w parlamencie, głównie w wyniku rebelii wewnątrz Partii Konserwatywnej. Nie oznacza to jednak zatrzymania interwencji. Jak już wspomniałem brytyjskie siły specjalne i wywiad już de facto w tej wojnie uczestniczą od dawna i to się nie zmieni. Hagel mówi, że USA będą konsultować swoje działania z brytyjskim sojusznikiem. USA dają do zrozumienia, że mogą działać same - ale przecież nie są same. Francja deklaruje już swój udział w interwencji. A działać przecież będą też państwa arabskie, Turcja i (zakulisowo) Izrael. To koalicja wystarczająca dla ograniczonego uderzenia, które spustoszy Syrię. (Twierdzenia o tym, że taki atak wzmocni morale sił reżimu można rozbić o kant d..., no bo co Assadowi po morale - jego ludzie to i tak już "twardy elektorat", który walczy, bo wie że w innym wypadku zostanie zgwałcony analnie i wypatroszony przez rebeliantów. Ze wzmocnionego morale niewielki użytek, kiedy alianckie samoloty i rakiety rozpieprzą mu sprzęt wojenny oraz infrastrukturę i nazabijają ludzi z najlepszych oddziałów). Izraelski dziennikarz Amir Mizroch twierdzi, że ataki lotnicze zaczną się w sobotnią noc a zakończą we wtorek przed spotkaniem Baraka Barakowicza z Władimirem Pedofilowiczem Putinem.
Tym niemniej ktoś w londyńskim City musi być wk... Tak bardzo chciano tam, by na Syrię posypały się brytyjskie bomby i rakiety a tutaj jacyś biurokraci z parlamentu (następnym razem nie dostaną kasy na kampanię) wszystko popsuli. A już nawet propaganda wojenna fajnie została uruchomiona. Choćby taka fajna okładka "The Economist":
Tak się zastanawiałem nad powiązaniami Camerona, mogącymi wyjaśnić czemu w przypadku Syrii to on stał się spiritus movens wojny. W open source'ie można wyczytać, że to dobrze ustosunkowana, bankierska rodzina. Ciekawostka: sir Ewan Cameron, pra-pradziadek obecnego premiera, był na początku poprzedniego stulecia szefem banku HSBC i odegrał kluczową rolę przy zorganizowaniu pożyczek wojennych dla Japonii gromiącej Rosję w latach 1904-05. Jak widać brał udział w wielkim przedsięwzięciu geopolitycznym, które przyniosło znakomite rezultaty dla Polski.
Tymczasem anonimowi rebelianci z okolic Ghouta pod Damaszkiem przyznali się reporterowi AP, że atak chemiczny sprzed kilku dni był ich robotą. A właściwie wypadkiem. Dostali nową partię amunicji z Arabii Saudyjskiej i nie powiadomiono ich, że to amunicja chemiczna. Wierzcie w to, jak chcecie...
Tym niemniej ktoś w londyńskim City musi być wk... Tak bardzo chciano tam, by na Syrię posypały się brytyjskie bomby i rakiety a tutaj jacyś biurokraci z parlamentu (następnym razem nie dostaną kasy na kampanię) wszystko popsuli. A już nawet propaganda wojenna fajnie została uruchomiona. Choćby taka fajna okładka "The Economist":
Tak się zastanawiałem nad powiązaniami Camerona, mogącymi wyjaśnić czemu w przypadku Syrii to on stał się spiritus movens wojny. W open source'ie można wyczytać, że to dobrze ustosunkowana, bankierska rodzina. Ciekawostka: sir Ewan Cameron, pra-pradziadek obecnego premiera, był na początku poprzedniego stulecia szefem banku HSBC i odegrał kluczową rolę przy zorganizowaniu pożyczek wojennych dla Japonii gromiącej Rosję w latach 1904-05. Jak widać brał udział w wielkim przedsięwzięciu geopolitycznym, które przyniosło znakomite rezultaty dla Polski.
Tymczasem anonimowi rebelianci z okolic Ghouta pod Damaszkiem przyznali się reporterowi AP, że atak chemiczny sprzed kilku dni był ich robotą. A właściwie wypadkiem. Dostali nową partię amunicji z Arabii Saudyjskiej i nie powiadomiono ich, że to amunicja chemiczna. Wierzcie w to, jak chcecie...
czwartek, 29 sierpnia 2013
Syria: Kurtuazyjne formalności przed inwazją, syryjscy kamikaze
Opóźnienia w planie ataku: Obama mówi, że nie podjął jeszcze decyzji, ale Dan Shapiro amerykański ambasador w Tel Avivie wyjaśnia, że decyzja co do ataku zapadła. Nie ma jej tylko co do terminu i skali. Barak Barakowicz jak widać liczy na to, że przed szczytem G20 zdoła coś ustalić z Putinem. Odpowiedzią Ruskich jest jednak wysłanie okrętów na Morze Śródziemne, ewakuacja swoich ludzi z Syrii oraz rady udzielane syryjskim wojskowym, by się dobrze schowali przed bombami. Inną przeszkodą jest to, że "dane wywiadowcze" wskazujące na to, że Assad nakazał atak chemiczny pod Damaszkiem są równie wiarygodne jak w przypadku Iraku. Ale właściwie, czy potrzebne jest jakieś usprawiedliwienie do ataku? Amerykanów bardziej teraz absorbuje niesmaczny występ Miley Cyrus na VMA niż jakaś tam Syria. Większe problemy ma Cameron - parlament robi mu problemy i chce więcej dowodów, większego udziału ONZ i innych pierdół. Brytyjski premier daje więc tym nudziarzom kilka dni na kurtuazyjne formalności i papierkową robotę. SAS już robi swoje i działa wewnątrz Syrii. Nikt tam parlamentu o zgodę nie pytał, bo w sumie po co?
Syryjskie przygotowania do obrony trwają i koncentrują się głównie ukrywaniu żołnierzy i czołgów w bunkrach. Gorzej mają siły powietrzne: trudniej im się ukryć. Biorąc pod uwagę to, że izraelskie samoloty jak dotąd swobodnie wlatywały w przestrzeń powietrzną Syrii i swobodnie bombardowały to co chciały przy zerowej reakcji obrony przeciwlotniczej, można się spodziewać, że ten rodzaj oddziałów spotka masakra. Będzie to z pewnością sporą ulgą dla rebeliantów. Syryjskie lotnictwo zapowiada więc użycie swojej supertajnej broni - 13 pilotów kamikaze. Skutek jest łatwy do przewidzenia.
Syryjskie przygotowania do obrony trwają i koncentrują się głównie ukrywaniu żołnierzy i czołgów w bunkrach. Gorzej mają siły powietrzne: trudniej im się ukryć. Biorąc pod uwagę to, że izraelskie samoloty jak dotąd swobodnie wlatywały w przestrzeń powietrzną Syrii i swobodnie bombardowały to co chciały przy zerowej reakcji obrony przeciwlotniczej, można się spodziewać, że ten rodzaj oddziałów spotka masakra. Będzie to z pewnością sporą ulgą dla rebeliantów. Syryjskie lotnictwo zapowiada więc użycie swojej supertajnej broni - 13 pilotów kamikaze. Skutek jest łatwy do przewidzenia.
wtorek, 27 sierpnia 2013
Syria: Londyn przewodzi. Ale dlaczego?
Ilustracja muzyczna: British Grenadiers - Girls und Panzer OST
Rebelianci dostali cynk od zachodnich mocarstw, by spodziewać się ataku na Syrię w ciągu kilku dni. Wygląda na to, że decyzja zapadła podczas poniedziałkowej, 40-minutowej rozmowy telefonicznej Obamy z brytyjskim premierem Cameronem. Wygląda na to, że to Wielka Brytania jest główną siłą dążącą do interwencji. (Ciekawe czy to ma związek z tym, że w Londynie ukrywa się przywódca Bractwa Muzułmańskiego? No cóż, z "Tajnego agenta" Conrada powinniśmy wiedzieć, że Wielka Brytania od dziesiątków lat udziela schronienia wywrotowcom wszelkiego rodzaju, by mieć ich pod kontrolą. Zaczęto bodajże od wspierania monarchistycznych, antynapoleońskich, francuskich terrorystów). Royal Navy deklaruje gotowość do uderzenia, na Cypr zlatują się brytyjskie bombowce... Obama wydaje się zwlekał do ostatniej chwili, ale ostatecznie przekonało go załamanie prób mediacji z Iranem - on zawsze traktował problem syryjski jako kartę przetargową w negocjacjach z Teheranem w sprawie programu nuklearnego. Teraz wygląda na to, że jego dyplomatyczna strategia się zawaliła. Kerry zamknął drogę do rozejścia się sprawy po kościach ogłaszając, że sprawców ataku chemicznego (przesądził już o winie Assada) spotka poważna kara. Najprawdopodobniej dojdzie do 48-godzinnego powietrznego blitzu. Coś jak w Iraku w 1998 r., tylko że na większą skalę. Pewnie zostanie zmasakrowana 4 Dywizja, czyli najlepsza część sił Assada. Ewentualne obalenie dyktatora będzie już sprawą sił arabskich - głównie Saudów. Powtarzam jednak: Assad może być równie dobrze zostawiony samemu sobie - nie będą specjalnie starali się go zabić. Jeśli przypadkiem dostanie pociskiem cruise, to jego problem. Nikt nie będzie po nim płakał, a większość ludzi to oleje...
Rebelianci dostali cynk od zachodnich mocarstw, by spodziewać się ataku na Syrię w ciągu kilku dni. Wygląda na to, że decyzja zapadła podczas poniedziałkowej, 40-minutowej rozmowy telefonicznej Obamy z brytyjskim premierem Cameronem. Wygląda na to, że to Wielka Brytania jest główną siłą dążącą do interwencji. (Ciekawe czy to ma związek z tym, że w Londynie ukrywa się przywódca Bractwa Muzułmańskiego? No cóż, z "Tajnego agenta" Conrada powinniśmy wiedzieć, że Wielka Brytania od dziesiątków lat udziela schronienia wywrotowcom wszelkiego rodzaju, by mieć ich pod kontrolą. Zaczęto bodajże od wspierania monarchistycznych, antynapoleońskich, francuskich terrorystów). Royal Navy deklaruje gotowość do uderzenia, na Cypr zlatują się brytyjskie bombowce... Obama wydaje się zwlekał do ostatniej chwili, ale ostatecznie przekonało go załamanie prób mediacji z Iranem - on zawsze traktował problem syryjski jako kartę przetargową w negocjacjach z Teheranem w sprawie programu nuklearnego. Teraz wygląda na to, że jego dyplomatyczna strategia się zawaliła. Kerry zamknął drogę do rozejścia się sprawy po kościach ogłaszając, że sprawców ataku chemicznego (przesądził już o winie Assada) spotka poważna kara. Najprawdopodobniej dojdzie do 48-godzinnego powietrznego blitzu. Coś jak w Iraku w 1998 r., tylko że na większą skalę. Pewnie zostanie zmasakrowana 4 Dywizja, czyli najlepsza część sił Assada. Ewentualne obalenie dyktatora będzie już sprawą sił arabskich - głównie Saudów. Powtarzam jednak: Assad może być równie dobrze zostawiony samemu sobie - nie będą specjalnie starali się go zabić. Jeśli przypadkiem dostanie pociskiem cruise, to jego problem. Nikt nie będzie po nim płakał, a większość ludzi to oleje...
Etykiety:
Arabia Saudyjska,
arabskie rewolucje,
Assad,
Bractwo Muzułmańskie,
Cameron,
Cypr,
Iran,
Kerry,
Obama,
rebelianci,
Syria,
USA,
Wielka Brytania
sobota, 24 sierpnia 2013
Syria: prowokacja z sarinem
Na dwa dni przed atakiem gazowym w Ghouta pod Damaszkiem, lokalna rebeliancka milicja przeszła na stronę reżimu. Jej przywódca wystąpił nawet w syryjskiej TV, gdzie składał samokrytykę i mówił jaki to Assad jest fajny. Po co więc siły ludobójczego reżimu miałyby atakować Ghouta? To był przecież już ich teren. W oficjalnej wersji nie pasuje też kwestia tego jak "dostarczono" gaz. Pierwsze relacje mówiły o rakietach. Później nagle świadkowie zmienili zdanie i zaczęli mówić o ataku lotnictwa. Klip z ataku wrzucono na youtube'a już na dzień przed zdarzeniem. Syryjska armia twierdzi, że w Jobar pod Damaszkiem, na terenach odbitych na rebeliantach znalazła duże ilości broni chemicznej. Dowodów nie przedstawia - prawdopodobnie prawdziwa broń chemiczna rebeliantów jest poza zasięgiem, więc wymyśla historyjkę w stylu TVN. I tak nikt, poza jakimiś antyamerykańskimi zjebami im nie uwierzy. Izraelskie służby dają już wrzutkę, że ataku sarinowego dokonała 155-ta Brygada 4-Dywizji reżimowej armii. Hagel mówi, że przedstawił opcje Obamie. Przecieki mówią o ataku pociskami cruise na syryjskie wojska. Amerykańska armia uaktualnia listę celów w Syrii. Coś mi się jednak widzi, że Barak Barakowicz nie zdecyduje się na działanie - bo tak mu jest wygodniej. Moim zdaniem, powinni jednak czymś przypieprzyć w Damaszek i tereny alawickie - tak pro forma zrzucić na cele wojskowe i cywilne trochę złomu zalegającego w magazynach od czasu pierwszej wojny w Zatoce. Taki mały impuls stymulacyjny dla gospodarki a przy okazji pokazałoby się, że z Ameryką nadal nie warto pogrywać. A później by się to zostawiło...
czwartek, 22 sierpnia 2013
Mubarak na wolności, Manning zmienia płeć, syryjska prowokacja idzie na marne - czy to nie popieprzone?
Zaiste świat się kończy. Mubarak wypuszczony z więzienia (po kiego grzyba była ta cała rewolucja, skoro sytuacja wraca do prawie do punktu wyjścia?), el-Baradei zaraz zostanie do niego wsadzony - do celi obok Badiego - chyba, że ucieknie do domu, za granicę. Manning dostał 35 lat więzienia i już wybrał dla siebie więzienną rolę - każe nazywać się "Chelsea" . Boże jak ten system penitencjarny jest popieprzony! W Norwegii powinni wypuścić Breivika i uczynić go premierem. Byłoby zabawnie.
Powyżej: w sumie Manning wygląda bardziej kobieco od Anny Grodzkiej...
Wracając do Egiptu: USA i UE próbują się jakoś odciąć od junty, ale wciąż nie zdecydowały się na odcięcie jej od kasy. Saudyjski lobbing nieźle działa. Saudom tuż przed zamachem stanu w Egipcie udało się obalić w Katarze starego emira al-Thaniego, sojusznika Bractwa Muzułmańskiego i wymienić go na młodszy prosaudyjski model.
W Syrii (pamiętacie jeszcze, że jest tam jakaś wojna?) atak z użyciem gazów bojowych pod Damaszkiem. 1200 osób poszkodowanych. Nasuwa się pytanie: czy nawet taki ćwok jak Assad zdecydowałby się na użycie gazów bojowych wtedy, gdy akurat zwycięża, konflikt znika z czołówek gazet a do Damaszku tego samego dnia przybywają inspektorzy ONZ? Narody Zjedzone jak zwykle nic nie robią. Ale poza Francją nikt nie wzywa do bombardowania Syrii. Baran Obama jak zwykle bezczynny i nie wykorzystuje takiej prowokacji. W Ammanie jest gotowe centrum dowodzenia do operacji "strefa zakazu lotów" i wojny partyzanckiej (pachnie to trochę operacjami CIA z lat '50-tych...), oddziały rebelianów robią wypady przez granicę, ale gen. Dempsey mówi, że USA nie mają interesu, by interweniować, bo rebelianci nie reprezentują amerykańskich interesów. Świat doprawdy stanął na głowie...
Etykiety:
Arabia Saudyjska,
arabskie rewolucje,
Assad,
Bractwo Muzułmańskie,
Egipt,
Francja,
Jordania,
Katar,
Mubarak,
Obama,
rebelianci,
Syria,
Wikileaks
poniedziałek, 15 lipca 2013
Izraelski rajd na Latakię, walki na Synaju, Amerykanie u wrót Egiptu, sojusz FSA i Assada?
Amerykanie wysypali Izraelczyków i ogłosili, że wielka eksplozja w assadowskim składzie amunicji pod Latakią, do której doszło 5 lipca była dziełem IDF. Rakieta (według jednej wersji wystrzelona z łodzi podwodnej, według drugiej z samolotu startującego z tureckiej bazy) trafiła w skład dostarczonych Assadowi przez Putina pocisków przeciwokrętowych Yakhnot. Izraelczykom trudno się dziwić - likwidują zagrożenie dla swoich okrętów, motywacja Amerykanów jest bardziej pokrętna. Z jednej strony ośmieszają Putina po akcji ze Snowdenem, z drugiej ostrzegają Izrael by nie robił nic jednostronnego w Syrii.
Amerykanie naciskają też na Egipt, by zakończył czystkę wymierzoną w Braci. Braterstwo zobowiązuje, więc na pobliskich wodach zbiera się duże amerykańskie zgrupowanie okrętów. Na wszelki wypadek, jeśli się coś wydarzy na Synaju (a tam całkiem ostre walki - Izrael dał Egiptowi zielone światło na założenie tam bazy śmigłowców bojowych Apache). US Navy zapewnia, że nie ma zamiaru dokonać inwazji na Egipt.
W samej Syrii też dzieją się ciekawe rzeczy. Dżihadyści z al-Nousra zabijają dowódców lokalnych oddziałów Wolnej Armii Syryjskiej. Jak pisze Robert Fisk, od roku reżim Assada negocjuje z FSA rozejm, który przewidywałby integrację FSA w strukturach armii syryjskiej. Może więc się okazać, że Wolna Armia Syryjska i Assad staną się sojusznikami w walce z dżihadystami. Ale nie takie rzeczy już widziano na Bliskim Wschodzie...
środa, 19 czerwca 2013
Iran: co przyniesie nuklearny dziadzio - nowy prezydent?
Ja się tu zająłem historią, a ciekawe rzeczy dzieją się też na Bliskim Wschodzie (i nie mam tu na myśli wizyty Falangi w obozach Sabra i Szatila :). Ot dzisiaj się dowiadujemy, że John F. Kerry, amerykański sekretarz stanu uznawany powszechnie za miękkiego, przedstawił w zeszłym tygodniu pomysł ataku powietrznego na syryjskie lotniska. Jego entuzjazm został jednak utemperowany przez Szefa Połączonych Sztabów gen. Dempseya, który zwrócił uwagę na to, że Kerry nie ma pomysłu na działania USA po takim bombardowaniu. Obama zdaje się też nie wiedzieć, co ma robić, być może liczył na jakiś deal z Putinem na szczycie G8, ale mu się nie udało. (Co ciekawe podziały w sprawie konfliktu syryjskiego przebiegają przez amerykański establiszment zygzakiem. O ile Bill Clinton wzywa do ataku na Syrię, podobnie jak senator John McCain, to konserwatystka Sarah Palin mówi, że konflikt syryjski należy zostawić do rozstrzygnięcia Allahowi). Obama być może nie chce tykać tematu Syrii, by sobie nie zamykać drogi do porozumienia z nowym, umiarkowanym prezydentem Iranu Hassanem Rohanim.
Co prawda w Iranie prezydent nie ma decydującego słowa, i zawsze może też skończyć kadencję przed terminem, jeśli będzie zbytnio podskakiwał Chamenejemu, ale wszyscy mają co do Rohaniego wielkie oczekiwania. Wszak głosowało na niego ponad 50 proc. Irańczyków (Ahmadinedżad tym razem nie pozwolił sfałszować wyborów), wszak nie wypowiada się tak ostro jak inni, wszak w 2003 r. na dwa lata zamroził program nuklearny... Należy jednak pamiętać, że to wciąż człowiek z obecnego establiszmentu, były negocjator nuklearny, były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Może mądrzejszy od innych (nalegał na zawieszenie programu nuklearnego, by nie dawać Amerykanom pretekstu do ataku), ale zawsze człowiek, który będzie działał w określonych granicach. Jego syn popełnił w 1992 r. samobójstwo zostawiając list, a w nim słowa: "Nienawidzę twojego rządu, twoich kłamstw, twojej korupcji, twojej religii i twojej hipokryzji". Być może jego wybór zaostrzy walkę frakcji na szczytach władzy (a takie walki zawsze sprzyjają zmianom), ale i tak Irańczycy mają niewielki wybór. Nawet tacy "reformiści" jak Rafsandżani czy Chatami mają krew na rękach. Zdobywca drugiego miejsca w wyborach to były dowódca lotnictwa Korpusu Strażników Rewolucji a zdobywca trzeciego to były dowódca Korpusu Strażników Rewolucji.
UPDATE: Rohani brał udział w planowaniu zamachów na centrum żydowskie i ambasadę Izraela w Buenos Aires w 1994 r.
Bonusowo: ciekawy wywiad dotyczący kemalizmu i zamieszek w Turcji i smaczny news z Korei Płn: Kim Jong Un rozdaje współpracownikom "Mein Kampf" i twierdzi, że są tam wskazówki dotyczące rozwoju gospodarki. No cóż, z tą książką nie rozstawał się też Fidel Castro a lubił ją też Salvador Allende - i jakoś nie udało im się doprowadzić u siebie do cudu gospodarczego.
Powyżej: "Poppin bottles in the ice, like a blizzard
When we drink we do it right gettin slizzard..."
Co prawda w Iranie prezydent nie ma decydującego słowa, i zawsze może też skończyć kadencję przed terminem, jeśli będzie zbytnio podskakiwał Chamenejemu, ale wszyscy mają co do Rohaniego wielkie oczekiwania. Wszak głosowało na niego ponad 50 proc. Irańczyków (Ahmadinedżad tym razem nie pozwolił sfałszować wyborów), wszak nie wypowiada się tak ostro jak inni, wszak w 2003 r. na dwa lata zamroził program nuklearny... Należy jednak pamiętać, że to wciąż człowiek z obecnego establiszmentu, były negocjator nuklearny, były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Może mądrzejszy od innych (nalegał na zawieszenie programu nuklearnego, by nie dawać Amerykanom pretekstu do ataku), ale zawsze człowiek, który będzie działał w określonych granicach. Jego syn popełnił w 1992 r. samobójstwo zostawiając list, a w nim słowa: "Nienawidzę twojego rządu, twoich kłamstw, twojej korupcji, twojej religii i twojej hipokryzji". Być może jego wybór zaostrzy walkę frakcji na szczytach władzy (a takie walki zawsze sprzyjają zmianom), ale i tak Irańczycy mają niewielki wybór. Nawet tacy "reformiści" jak Rafsandżani czy Chatami mają krew na rękach. Zdobywca drugiego miejsca w wyborach to były dowódca lotnictwa Korpusu Strażników Rewolucji a zdobywca trzeciego to były dowódca Korpusu Strażników Rewolucji.
UPDATE: Rohani brał udział w planowaniu zamachów na centrum żydowskie i ambasadę Izraela w Buenos Aires w 1994 r.
Bonusowo: ciekawy wywiad dotyczący kemalizmu i zamieszek w Turcji i smaczny news z Korei Płn: Kim Jong Un rozdaje współpracownikom "Mein Kampf" i twierdzi, że są tam wskazówki dotyczące rozwoju gospodarki. No cóż, z tą książką nie rozstawał się też Fidel Castro a lubił ją też Salvador Allende - i jakoś nie udało im się doprowadzić u siebie do cudu gospodarczego.
Powyżej: "Poppin bottles in the ice, like a blizzard
When we drink we do it right gettin slizzard..."
Subskrybuj:
Posty (Atom)