Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NSA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NSA. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 marca 2017

Vault7, czyli to NSA zdemaskowała Podestę



W opublikowanych przez WikiLeaks dokumentach CIA znanych jako Vault7 znalazły się w większości rzeczy, o których było od dawna wiadomo. To, że z łatwością hakowane są urządzenia z Androidem i że smartfony oraz inteligentne telewizory Samsunga mogą szpiegować użytkowników 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu bywalcy konspiracyjnych stronek takich Infowars wiedzieli od wielu lat. To, że CIA prowadzi badania na temat hakowania samochodów i dokonywania w tym celu zabójstw wyglądających na zwykłe wypadki również było od dawna przedmiotem spekulacji (np. w przypadku śmierci dziennikarza Michaela Hastingsa, który w 2013 r. kontaktował się z WikiLeaks w sprawie historii uderzającej w CIA i skarżył się na "czarne śmigłowce"). Prawdziwą rewelacją z Vault7 są dokumenty wskazujące na istnienie programu Umbrage - bazy danych dotyczących technik hakerskich i śladów, jakie zostawiają poszczególne grupy. Wiedza z Umbrage pozwala CIA na dokonanie ataku hakerskiego i zostawienie śladów typowych dla np. rosyjskiej, chińskiej czy irańskiej grupy. I tutaj dochodzimy do kwestii rzekomej ingerencji hakerów w proces wyborczy w USA. CIA i FBI wskazały na to, że hakerzy pozostawili ślady typowe dla rosyjskiej grupy Fancy Bear - stemple czasowe ze strefy w której leży zachodnia Rosja, ślady wykorzystania rosyjskiej klawiatury z cyrylicą, użycie dostępnego za darmo w necie programu stworzonego przez Fancy Bear itp. John McAfee, jeden z potentantów z branży cyberbezpieczeństwa, zwracał uwagę, że atak hakerski dokonany przez GRU zostałby przeprowadzony bez zostawiania tak oczywistych śladów. Ppłk Tony Shaffer, były oficer amerykańskiego wywiadu, twierdzi, że ataki na serwery Narodowego Komitetu Demokratów (DNC) zostały przeprowadzone przez ludzi z NSA chcących, by na światło dzienne wyszły rzeczy ukazujące prawdziwe oblicze Hillary. Atak został spreparowany tak, by wyglądał na robotę rosyjskich hakerów. NSA jest od CIA dużo bardziej zaawansowana w szpiegostwie elektronicznym i taki program jak Umbrage jest dla niej łatwizną. Przypomnę, że według WikiLeaks maile DNC zostały przekazane przez zamordowane demokratycznego sztabowca Setha Richa (on mógł być tylko posłańcem NSA) a maile Podesty bezpośrednio od źródła z NSA.



Historia o rosyjskich hakerach, którzy pozbawili zwycięstwa biedną Hillary i doprowadzili do płaczu hollywoodzkie celebrytki i tysiące zidiociałych millenialsów, jest więc tylko dezinformacją stworzoną przez amerykańskie tajne służby po to, by ukryć, co się naprawdę wydarzyło w trakcie wyborów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że FBI nie znalazła niczego obciążającego Trumpa i jego współpracowników w kwestii kontaktów z Ruskimi. Próbowano ostatnio grzać sprawę kontaktów prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa z rosyjskim ambasadorem w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem. Sessions spotykał się z nim jednak jako członek Senackiej Komisji ds. Polityki Zagranicznej, czyli niejako w ramach obowiązków służbowych i to jeszcze zanim przyłączył się do kampanii Trumpa. Z Kislakiem spotykało się również wielu prominentnych demokratycznych polityków - w tym Chuck Schumer i Nancy Pelosi. Nawet wymieniali się prezentami. Podczas niedawnego przemówienia Trumpa w Kongresie Kislak zasiadał między... demokratycznymi kongresmenami. Przyjacielsko sobie z nimi gawędził w tym czasie, gdy z Sessionsa próbowano zrobić rosyjskiego agenta za jedno spotkaniem z tym sowieckim bucem.

Podobnie ma się prawdopodobnie rzecz z gen. Flynnem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego rozmowa telefoniczna z Kislakiem o sankcjach wyglądała w ten sposób, że Kislak spytał się Flynna o  kwestię zniesienia sankcji  a Flynn mu odpowiedział, że nie może o tym rozmawiać. Odwołanie Flynna było prawdopodobnie zemstą CIA za to, że pokrzyżował on jej zamach stanu w Turcji. Flynn dostał ponad 500 tys. USD od tureckiego rządu za zbieranie informacji o siatce Gullena w USA.  Tureckie dochodzenie w sprawie zamachu stanu wykazało, zaś że gulleniści zatrudniali w swoich szkołach w Turcji i Azji Środkowej funkcjonariuszy CIA pod przykrywką. 



Media karmią nas ostatnio narracją, że ten straszny Trump bezpodstawnie atakuje Obamę za to, że rzekomo podsłuchiwano jego rozmowy w Trump Tower w trakcie kampanii wyborczej. Przecież to niemożliwe, by prezydent USA coś takiego robił a skoro służby zaprzeczają, że to robiły, to nic takiego nie miało prawa się wydarzyć. Tak samo nie było np. zamachu w Smoleńsku czy agenta Bolka. Zapominają, że swoich przeciwników politycznych podsłuchiwali m.in. Roosevelt i Kennedy a służby Obamy zostały już wielokrotnie przyłapane na inwigilacji zagranicznych przywódców. Czemu więc miałyby podsłuchiwać Trumpa. Zwłaszcza, że dwukrotnie w 2016 r. skierowały wniosek o założenie podsłuchu do sądu FISA. Pretekstem miała być lipna historia o tym, że serwery Trump Organization komunikowały się z serwerami Sbierbanku, czyli np. pomiędzy tymi serwerami rozchodził się mailowy spam. Pierwszy wniosek złożono w czerwcu 2016 r., tuż po spotkaniu Billa Clintona z prokurator generalna Lorettą Lynch, kolejny tuż po tym jak wyciekły maile Podesty. Te same media, które wyśmiewają Trumpa za "bezpodstawne oskarżanie Obamy", jeszcze kilka tygodni temu pisały o "informacjach z podsłuchów obciążających Trumpa i jego współpracowników".  O tym, że podsłuchy były mówią źródła z administracji Obamy, ludzie ze służb i były prokurator generalny z czasów Busha. O tym, że Obama podsłuchiwał Trumpa mówiła nawet demokratyczna kongreswoman Maxine Waters (ta idiotka, która twierdziła, że Putin wysłał wojska do Korei). Sprawa domniemanych kontaków Trumpa z Rosją została spreparowana przez służby Obamy, po to by był pretekst do podsłuchiwania republikańskiego kandydata w trakcie kampanii wyborczej i później sabotowania jego rządów. W Waszyngtonie otwarcie mówi się, że Obama kieruje "oporem". Pod koniec jego rządów stworzono w Departamencie Sprawiedliwości specjalny fundusz, przez który wyprowadzano pieniądze dla lewackich organizacji organizujących teraz protesty przeciwko Trumpowi. To rzuca światło na falę antysemickich incydentów przetaczającą się przez USA od wyboru Trumpa na prezydenta. Na jednej z takich prowokacji - fałszywej groźbie podłożenia bomby w centrum żydowskim - złapano czarnoskórego komunistę. 



Charakterystyczne jest to, że operację podsłuchową przeciwko Trumpowi rozpoczęto akurat po wycieku maili Podesty. Może dlatego wpadli w panikę, bo Tony Podesta dostał od Sbierbanku 170 tys. USD za przekonywanie administracji Obamy do poluzowania sankcji wobec Rosji? A może chodziło o Pizzagate? Od początku rządów Trumpa trwa w USA wielka akcja służb przeciwko siatkom pedofilskim. Zatrzymano w ramach niej ponad 1,5 tys. osób.  Jednym z nich był doradca Johna McCaina, polityka będącego obecnie kimś w rodzaju alternatywnego amerykańskiego prezydenta - jeżdżącego w miejsca takie jak Syria i składającego obietnice w imieniu rządu USA.

Wbrew jęczeniom idiotów takich jak pseudoprofesor Roman Kuźniar administracja Trumpa nie podjęła jeszcze żadnej znaczącej decyzji korzystnej dla Rosji. Wręcz przeciwnie - mamy początek nowego wyścigu zbrojeń, przerzut wojsk do Europy Środkowo-Wschodniej, nominacje rusosceptyków w administracji, szykująca się deregulacja przemysłu naftowego - co bystrzejsi obserwatorzy zauważają już, że Trump może się okazać w przypadku Rosji jastrzębiem.  Bo inaczej się po prostu nie da przy obecnym rozdaniu. Jedyny obszar współpracy z Rosją to obecnie Syria. Mieliśmy ostatnio szczyt amerykańskich, tureckich i rosyjskich generałów.  Ale Syria to bardzo grząski grunt, o czym świadczy choćby sytuacja wokół miasta Manjib i sprawa ofensywy na Rakkę.  Bez Flynna sprawa może się rypnąć totalnie. Z drugiej strony jednak korzystne dla nas wszystkich byłoby utknięcie Rosji w bliskowschodnim bagnie. Niech trzymają tam swoje wojska jak najdłużej. Ich straty - takie jak udany zamach bombowy na rosyjskiego generała, który stracił w wyniku niego obie nogi i oko - będą nas zawsze cieszyły. Martwi Ruscy też się czasem do czegoś przydają. Każdy Ruski zabity w obronie ruin Palmyry to Ruski, który nie trafi na front w Donbasie.


***


Ostatnie zdarzenia związane z wyborem Donalda Tusska na stanowisko starego/nowego van Rumpoya określiłbym mianem "gównoburzy". Przecież wiadomo, że Angela Merkel (Kaźmierczak) jest zadaniowana na to, by zmieniła Niemcy i całą Europę Zachodnią w eksploatowany przez globalistów Trzeci Świat, który nigdy nie będzie w stanie zagrozić potędze USA. Temu służy wywołany przez Merkel kryzys migracyjny. A taka marionetka jak Tussk jest idealnie stworzony do tego zadania. Brytyjczycy się skapneli o co chodzi i postanowili się ewakuować z pokładu, tuż po tym jak nie udało im się zablokować wyboru tego alkoholika Junckera na szefa Komisji Europejskiej.





Może się też okazać, że w maju dyskusja o stanowisku Tusska stanie się nieaktualna - bo Francja rozpieprzy UE. Jak dotąd klan Le Penów stanowił narzędzie francuskich tajnych służb do eliminowania słabych sztuk w socjalistycznym stadzie. Ale po tym jak ten dupek Hollande "cztery procent" (poparcie mniejsze niż dla Ozjasza Goldberga) rozpieprzył obóz socjalistów a Front Narodowy przejął tradycyjny, robotniczy elektorat, wszystko się może zdarzyć. Plan rozmontowania strefy euro przez Le Pen jest dobry, a przeciwko sobie może ona mieć w drugiej turze bankiera inwestycyjnego od Rothschilda lub centroprawicowego cwaniaczka, który otwarcie mówi, że zwolni setki tysiące osób z budżetówki. Jak myślicie, czy Francuzi zagłosują na kogoś, kto obiecuje im utratę pracy i cięcia socjalne? Przyjemnie posłuchać jak Marine Le Pen opierdala Merkel w Parlamencie Europejskim, ale oczywiście poważnym problemem jest dla nas prorosyjskość kandydatki francuskiego wywiadu wojskowego. Ta prorosyjskość nie ogranicza się jednak tylko do niej - jest stałą częścią francuskiej polityki od czasów Adolfa Thiersa i w pewnym sensie kontynuacją zgniłej tradycji "Generała Mikrofona" de Gaulle'a. Na francuskiego sojusznika nie ma co liczyć - tak jest odkąd obalono Napoleona. Biadolenie, że Francja pod rządami Le Pen nam nie pomoże nie ma większego sensu, bo i tak Francja by nam nie pomogła. Zresztą nie sądzę też, by Le Pen zdołała coś zrobić dla samej Francji. Tamten kraj mogą uleczyć chyba tylko rządy Rodrigo Duterte - tysiące młodocianych przestępców z przedmieść spieprzałoby wpław przez Morze Śródziemne do Algierii :))))

Baj de łej: w przypadku Francji jakoś lewica nie grzeje tego, że to mocarstwo może mieć pierwszego prezydenta kobietę. Oprócz Le Pen kandyduje tam również niejaka Cindy Lee - striptizerka reprezentująca Partię Przyjemności i prowadząca kampanię topless. Moim zdaniem byłaby znacznie lepszym przywódcą od Hollande'a.



***
A tak mi się ostatnio skojarzyło po 8 marca...




9-tego miałem oczywiście urodziny, a po wczorajszym imprezowaniu nie miałem jakoś ochoty na nowy wpis z serii Prometeusz...

niedziela, 6 listopada 2016

Wybory w USA - FBI vs CIA

Ilustracja muzyczna: Chamillionaire ft. Slick Rick - Hip Hop Police (Tak będzie wyglądała Ameryka pod rządami Trumpa)



Wygląda na to, że w USA mamy do czynienia z przedwyborczym puczem. FBI odgrywa tę samą rolę jak w 1972 r. czy 1963 r. Tym razem Biuro nie chce dopuścić do zwycięstwa Hillary Clinton, gdyż uważa ją za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Być może dyrektor Comey jest chwiejny, ale wewnętrzna rebelia wśród jego agentów doprowadziła do wznowienia śledztwa w sprawie emaili Clintonowej. Na celowniku jest też (wreszcie!) mafijna Fundacja Clintonów - w tym przypadku FBI zmaga się jednak z oporem Departamentu Sprawiedliwości. Jak czytamy w niedawnej wrzutce w "Guardianie"; "FBI to Trumpland" a funkcjonariusze tej służby widzą w Hillary "Antychrysta".



Skąd się wzięła u nich taka postawa wobec Clintonów? No cóż, ta para wmanewrowała agencję w masakrę w Waco - gdy dyrektor FBI William Sessions chciał polecieć do Waco i osobiście negocjować z ludźmi Koresha, uniemożliwiono mu to. Sessions zbierał też dowody na przestępczą działalność Clintonów związaną z Iran-Contra i zbrojeniami Iraku (afera BNL). Dowody te trzymano w budynku federalnym w Oklahoma City - tym samym, który został w 1995 r. wysadzony w powietrze.



Clintonowie to prawdopodobnie pierwsza tak wysoko umocowana politycznie para w USA biorąca jurgielt od obcych mocarstw. Dostawali pieniądze od Rosji za umożliwienie Rosatomowi przejęcia 20 proc. amerykańskich złóż uranu (afera Uranium One) oraz za pozwolenie amerykańskim firmom technologicznym na transfer nowoczesnych technologii do Rosji, dostawali pieniądze od Indii w zamian za zgodę na transfer technologii nuklearnej do tego kraju, dostawali też kasę od Arabii Saudyjskiej, Kataru i Kuwejtu. (Odsyłam do znakomitego filmu "Clinton Cash" po szczegóły.) Od lat 80-tych utrzymują relacje z różnymi dziwnymi chińskimi finansistami powiązanymi z tajnymi służbami ChRL a w latach 90-tych zezwolili na olbrzymi transfer technologii militarnej do Chin oraz podejmowali korzystne dla ChRL decyzje dotyczące handlu. Do tego dochodzi sprawa emaili z Departamentu Stanu - FBI jest na 90 proc. pewne, że czytało je pięć zagranicznych agencji szpiegowskich.  Doszło nawet do tego, że rosyjskie tajne służby pokazywały włoskim maile Hillary dotyczące Benghazi. Pozwolić Hillary na bycie prezydentem to tak jak umieścić w Białym Domu Amesa, Hansena lub Snowdena...






Atak hackerski na Narodowy Komitet Demokratów (DNC) oraz konto pocztowe Johna Podesty prawdopodobnie nie był dziełem rosyjskich tajnych służb, ale NSA - tak przynajmniej twierdzą były pracownik NSA William Binney oraz były brytyjski ambasador Craig Murray.  Wcześniej Kim Dotcom, sugerował, że zaginione maile Hillary są w chmurze NSA. Dr Steve Pieczenik, były oficjel z Departamentu Stanu i zarazem jeden z twórców Delta Force, twierdzi, że tajne służby rozpoczęły pucz przeciw Hillary.  Oczywiście nie całe służby. O ile Trump może liczyć na ogromne poparcie wśród amerykańskich policjantów, agentów FBI (być może był informatorem Biura, co tłumaczy dlaczego przez 40 lat uchodziły mu na sucho związki z mafią - Trump utrzymywał dziwne związki z FBI już w 1981 r.) oraz być może również NSA, to CIA stoi po stronie Hillary. Poparli ją niemal wszyscy żyjący dyrektorzy agencji. Jedynym, który się wyłamał jest James Woolsey, który był skłócony z Clintonami. CIA wystawiła jako "trzeciego kandydata" swojego byłego pracownika Evana McMullina, mormona, który w sondażach ma w Utah większe poparcie niż Trump i Hillary (a poza Utah nikt na niego nie będzie głosował) - ma on za zadanie ukraść Trumpowi głosy elektorskie z Utah. Jest również teoria, że CIA pomogła Trumpowi pokonać republikańskich kontrkandydatów w ramach nielegalnej operacji "Wave", licząc na to, że będzie on niewybieralnym kandydatem, który zapewni zwycięstwo Hillary. W każdym bądź razie Assange twierdzi, że "oni nie pozwolą Trumpowi wygrać".  Moim zdaniem, jeśli wybory nie zostaną jakimś cudem skradzione, to Trumpa z dużym prawdopodobieństwem czeka los Hueya Longa.



Z jak poważnymi siłami mamy do czynienia, można się przekonać przyglądając się niektórym mailom Podesty i Weinera. Anthony Weiner zachował na swoim prywatnym komputerze 650 tys. mailów Hillary i Humy Abedin, jako swoją "polisę na życie".  Według przecieków, FBI znalazła w tych mailach dowody na istnienie sieci seksualnego szantażu związanej z zaprzyjaźnionym z Clintonami miliarderem-pedofilem Jeffreyem Epsteinem. Bill Clinton wielokrotnie wybierał się na przyjęcia organizowane przez Epsteina na Wyspie Orgii samolotem nazywanym "Lolita Express" w towarzystwie grupy nieletnich dziewcząt (tutaj macie fotkę z jednego z takich lotów). Esptein był też jednym z większych darczyńców Fundacji Clintonów (chwalił się, że pomagał ją zakładać). Już po tym jak został oskarżony na pedofilię pojawił się na ślubie Chelsea Clinton  w towarzystwie kobiety, która organizowała naga sesje zdjęciowe nieletnim dziewczynom. Okazuje się również, że na Wyspę Orgii latała też Hillary Clinton - była tam co najmniej 6 razy. Erik Prince, założyciel Blackwater, twierdzi, powołując się na swoje źródła w NYPD, że nowojorska policja po zapoznaniu się z mailami Weinera przygotowała już nakazy aresztowania w tej sprawie. Co ciekawe Trump został ostatnio oskarżony przez pewną kobietę o to, że w 1994 r., gdy miała 13 lat, zgwałcił ją na przyjęciu u Epsteina. Szybko jednak wycofała te zarzuty. Czyżby jedna grupa sztabowców Hillary szykowała brudną wrzutkę nie wiedząc, że druga grupa jest głęboko umoczona w aferę Epsteina? Wyszło przecież na jaw, że jednej z kobiet oskarżających Trumpa o molestowanie zapłacono 500 tys. USD, by wystąpiła z takimi oskarżeniami.




To nie koniec dziwnych powiązań Clintonów. W mailach Departamentu Stanu wcześniej ujawnionych przez WikiLeaks znajdują się wzmianki o przyjaciółce tej rodziny Laurze Silsby, szefowej NGO New Life Children Refuge, która miała problemy, gdy próbowała nielegalnie wywieźć z Haiti 33 dzieci. W mailach Podesty dopatrzono się słów kodowych używanych przez pedofilów.  Np. jeden ze sztabowców pyta się: "Do you think I’ll do better playing dominos on cheese than on pasta?". "Cheese" to ponoć określenie małej dziewczynki, "pasta" małego chłopca. To oczywiście mogą być nadinterpretacje, ale w tych mailach jest też fragment o dostarczeniu dzieci w wieku "7,9 i 11" na przyjęcie dla "rozrywki" i wzmianka o tym, że "będą w jacuzzi". "Washington Post" został zaś przyłapany na wykasowaniu artykułu z 2004 r. mówiącego o kolekcji dzieł sztuki Johna Podesty, w której znajdują się "artystyczne" nagie zdjęcia nastolatków. 



Do tego dochodzi budący kontrowersje mail z serwera Podesty, w którym znana artystka Marina Abramović zaprasza go na performance "spirit cooking", czyli mazanie po ścianie krwią ze swojego naciętego palca, zmieszaną z kałem, moczem i spermą. To mógł być tylko przykład kolejnego dziwactwa nowojorskich snobów, ale sam pomysł tego performance'u został zaczerpnięty z rytuałów Alaisteira Crowleya. Zabawne jest to, że Podesta parę dni po tym "rytuale" narzekał, że w palec wdało mu się zakażenie :) Bogaci i wpływowi ludzie bawiący się klockami - to musi wywoływać dysonans poznawczy, taki że czytający maile Hillary rumuński haker Guccifer 2.0 nazwał Clintonową "satanistyczną kapłanką". A co sobie pomyśleli oficerowie rosyjskich, chińskich, północnokoreańskich, izraelskich, saudyjskich czy jakich tam jeszcze służb (Służb Bertone? ;) natrafiający na tak znakomity materiał do szantażu?

Pamiętajmy, że w grze są jeszcze oficerowie Secret Service. Oni nienawidzą Hillary, bo muszą z nią pracować i znosić jej wybuchy gniewu, wyzwiska oraz inne oznaki braku szacunku dla jej poświęcenia. Jak złamała sobie obojczyk, śmieli się z tego i wskazywali, że sobie na to zasłużyła. To że ją chronią oznacza, że wiedzą bardzo dużo o jej życiu prywatnym. A wielu z nich z pewnością aż korci, by dokonać jakiegoś przecieku i uchronić się przed horrorem pracy z nią przez co najmniej kolejne 4 lata. Lepiej przerzucić ochronę Hillary na barki służby więziennej...

***

UPDATE: Szef FBI James Comey jest znów krytykowany za chwiejność, gdyż postanowił, że Hillary nie dostanie nowych zarzutów w sprawie emaili. Trzeba jednak być dla tego człowieka wyrozumiałym. Agent FBI Michael Brown, podejrzewany o przecieki w tym śledztwie, został znaleziony martwy. Miał zastrzelić swoją żonę, podpalić dom i popełnić samobójstwo.  Samobójstwo Comeya zostało za to odwołane.

Tymczasem dziennikarka pracująca dla Jima O'Keefa i Project Veritas ubrała się w burkę, podawała się w komisji wyborczej za Humę Abedin i dostała jej kartę do głosowania :)

sobota, 24 stycznia 2015

Pośmiertna zemsta Litwinienki

NSA ma nagrania rozmów rosyjskich oficjeli dowodzące, że płk Aleksander Litwinienko został zabity przez tajne służby Rosji. Nagrania te zostały przekazane Brytyjczykom. Wyszła na jaw też taśma, którą płk Litwinienko zostawił przed tym jak został otruty. Mówi tam m.in. o tym, że Putin-Hujło od 1994 r. przyjaźni się z gangsterem Siemionem Mogilewiczem, który dostarcza broń al-Kaidzie. Wspomina również o byłym agencie FSB zaangażowanym w czeczeńskie operacje, który wspiera al-Kaidę.



Tutaj macie dobrą rozpiskę dotyczącą interesów Mogilewicza, a tutaj artykuł o jego związkach z Putinem-Hujłą.  Mogilewicz był m.in. zaangażowany w szmugiel materiałów rozszczepialnych dla terrorystów z al-Kaidy i FARC. No, ale oczywiście ktoś się tu zaraz oburzy w komentarzach, że to banderowska propaganda , Rosja nigdy nie wspierała terroryzmu (zwłaszcza islamskiego) a Putin-Hujło to prawdziwy katechon-kutafon, który broni nas przed banderowcami i zachodnią zgnilizną...

Dobra wiadomość - przygotowuję czwartą część serii Archanioł. Tym razem o pewnym zapomnianym Polaku, który kreował niemiecką politykę oraz o pewnej włoskiej konspiracji. 

Zapraszam też do sięgnięcia po moją książkę "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook. Kto jeszcze tego nie zrobił, ten będzie musiał do końca życia fundować kebaby ks. Banderowcowi-Zaleskiemu.

piątek, 15 listopada 2013

Trzecie dno afery Snowdena + Dlaczego nie lubię księcia Karola


Ilustracja muzyczna: England Prevails - V for Vendetta OST



Afera wokół Snowdena nie jest tylko rosyjsko-amerykańską rozgrywką (a ściślej rzecz biorąc rosyjskim uderzeniem mającym osłabić związki amerykańsko-niemieckie i amerykańsko-unijne, zaszkodzić negocjacjom w sprawie transatlantyckiej strefy wolnego handlu i pozwolić chodzić gangsterowi-pedofilowi Putinowi w glorii obrońcy praw człowieka). Równolegle toczy się w związku z tą aferą rozgrywka wewnątrz anglosaskiego establiszmentu. Przypomnijmy o kilku faktach: NSA jest agencją wywiadu wojskowego, kierowaną przez generała. Agencja ta od lat prowadzi szeroko zakrojone operacje szpiegostwa elektronicznego wymierzone zarówno we wrogów jak i sojuszników, w cele wojskowe i cywilne, krajowe i zagraniczne. Wielokrotnie donoszono w przeszłości o tym, że mocno ona przygląda się światowi finansów (a więc również złodziejom z Wall Street, londyńskiego City i innych centrów finansowych świata) a także politykom. Według doniesień były pracowników NSA, agencja w 2004 r. szpiegowała również Baracka Barakowicza Obamę. Czy szpiegowała i później? Obama na wszelki wypadek się zabezpieczał przed nią korzystając z systemu tajnej łączności kurierskiej.  Administracja Obamy przeprowadza obecnie bezprecedensową czystkę, której najbardziej znanym przejawem było odwołanie wojskowego, gen. Petraeusa z fotela szefa CIA. Teraz Biały Dom sugeruje, że NSA może mieć cywilnego szefa. Agencja zostanie wyrwana wojskowym pod pretekstem dokonywanych przez nią nadużyć.



Przyjrzyjmy się Glenowi Greenwaldowi, amerykańskiemu dziennikarzowi, któremu Snowden przekazał całość wykradzionej przez siebie dokumentacji z NSA (polecam ten artykuł autorstwa Yoichi Shimatsu). Greenwald to były prawnik, który stracił licencję za potajemne nagrywanie swoich klientów. Potem był producentem gejowskiej pornografii, aż stał się blogerem zajmującym się "prawami obywatelskimi". Teraz odgrywa rolę osoby regulującej dopływ dokumentów Snowdena do prasy. Z około 200 tys. dokumentów, przez cztery miesiące ujawnił zaledwie 300 stron. Twarde dyski powierzył "New York Timesowi", mimo że gazeta ta nie cieszy się szczególną reputacją w środowiskach sympatyzujących z podobnymi inicjatywami. Obecnie zaś tworzy nowy portal informacyjny wspólnie z Pierrem Omidyarem, amerykańskim biznesmenem pochodzenia irańskiego. Omidyar robi zaś interesy z Booz Allen Hamilton, czyli firmą która zatrudniała Snowdena. Prawdopodobnie to też Greenwald skłonił Snowdena/Winnickiego do opuszczenia Hongkongu i do wylotu na Szeremietiewo. Snowden opuścił ten specjalny region administracyjny, choć miejscowi parlamentarzyści zapewniali go, że dostanie ochronę prawną i podczas specjalnych publicznych przesłuchań będzie mógł się podzielić swoją wizją o inwigilacyjnych operacjach NSA. Snowden stracił taką niepowtarzalną szansę na błyszczenie w świetle fleszów, stracił kontrolę nad wykradzionymi przez siebie danymi i dostał się w ręce rosyjskich służb odgrywając rolę pożytecznego idioty.



Jest jeszcze jeden ciekawy wątek w tej aferze. Wątek brytyjski. Assange ukrywał się w posiadłości Vaughana Smitha, byłego wojskowego snajpera i korespondenta wojennego, założyciela Frontline Club, człowieka, który prawdopodobnie spełniał zadania dla brytyjskich służb na Bałkanach. Greenwald zaczął publikację dokumentów Snowdena w dzienniku "Guardian". (To gazeta, którą lubię czytać i przeglądać, zawsze dużo pisząca o sprawach międzynarodowych.) "Guardian" wrzucany często przez prawicowców do kubła z napisem "lewacka propaganda" jest, mimo swojego lewicowego wizerunku, gazetą powiązaną z brytyjskim establiszmentem. Prezesem spółki wydającej ten dziennik jest Amelia Chilcott Fawcett, bardzo bliska znajoma księcia Karola, nadzorująca m.in. Prince of Wales Foundation. Gdy "Guardian" ujawnił szpiegowskie praktyki "News of the World", tabloidu wydawanego przez Ruperta Murdocha, niektórzy szukali w tym inspiracji brytyjskiego rodziny królewskiej (niemieckiego rodu Sachsen-Coburg-Gotha), która uciszała w ten sposób tabloid, który zbyt mocno przyglądał się okolicznościom śmierci księżnej Diany (baj deł: ostatnio pojawiły się kontrowersje dotyczące wyznań byłego snajpera SAS, który miał brać udział w akcji załatwienia księżnej). O udziale brytyjskich służb w aferze "NotW" już pisałem na tym blogu, więc tylko przypomnę, że Sean Hoare, dziennikarz który ujawnił praktyki tego tabloidu został znaleziony martwy w swoim domu, po tym jak zaczął rozgłaszać, że rządowi agenci chcą go zabić.


Powyżej: książę Harry, jedyny normalny człowiek w patologicznej rodzinie królewskiej

czwartek, 31 października 2013

Turecko-chińskie porozumienie, unijno-rosyjska wojna, Sowieci znów Egipcie i inne znaki

Kilka geopolitycznych znaków czasu z ostatnich dni:

W Kairze gościł  gen. Wiaczesław Kondarszow, wiceszef GRU. Rozmawiał z miejscową juntą o dostawach rosyjskiej broni do Egiptu. To pierwsze tego typu rozmowy odkąd 40 lat temu gen. Anwar Sadat wyrzucił z kraju sowieckich doradców. Dotychczas Egipt polegał głównie na broni amerykańskiej, teraz ma ochotę m.in. na rosyjskie rakiety dalekiego zasięgu SS-25. Rosyjską bronią jest też zainteresowana Arabia Saudyjska, wściekła na Obamę, że odwołał inwazję na Syrię (i jednocześnie grożąca Ruskim fajerwerkami podczas olimpiady w Soczi).  O ile Jimmy Carter, uznawany za najgorszego prezydenta USA, stracił Iran, to Obama traci Egipt, Arabię Saudyjską, Turcję...

W obecnej sytuacji zadziwiać może to, że Chiny tak ostrożnie angażują się na Bliskim Wschodzie. Mogłyby machnąć ręką na rosyjskie interesy w Syrii (kraj ten nie ma przecież dla Chin niemal żadnego znaczenia gospodarczego - miejscowe złoża ropy są na wyczerpaniu) i starać się przyciągnąć do siebie Arabię Saudyjską. Taki związek byłby logiczny. Chiny stały się przecież największym konsumentem ropy na świecie i potrzebują sobie zapewnić dostęp do surowca, USA stają się zaś niezależne energetycznie i sytuacja na Bliskim Wschodzie zaczyna je mniej interesować (co sprawia, że amerykańska ochrona królewskiego domu saudyjskiego przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi staje się mniej pewna). Problemem jest to czy Chiny byłyby zdolne machnąć ręką na Iran (dogadujący się z USA i stanowiący główne zagrożenie dla dostaw ropy z Bliskiego Wschodu) i zacząć wspierać saudyjskie interesy w regionie. Być może pośrednikiem przy ewentualnym porozumieniu chińsko-saudyjskim będzie Pakistan, kraj który od ponad trzech dekad jest blisko związany zarówno z Chinami jak i z USA.





Ciekawe rzeczy też dzieją się w Turcji. W Istambule otwarto tunel pod Bosforem, część projektu Marmaray, pierwsze kolejowe połączenie między azjatyckim i europejskim brzegiem cieśniny. Marmaray ma być zaś częścią Nowego Szlaku Jedwabnego - połączenia kolejowego z Chin, przez Azję Centralną i Turcję do Europy Zachodniej. Turcja zaniepokoiła ostatnio USA wybierając ofertę chińskiej państwowej firmy CPMIEC w kontrakcie na budowę elementów systemu obrony przeciwrakietowej. A nam wmawiają, że rewolta przeciwko Erdoganowi wybuchła z powodu kilku drzew... Rozpalenie problemu ujgurskiego (zamach na placu Tiananmen), jest próbą storpedowania chińsko-tureckiego porozumienia.



Ciekawe rzeczy dzieją się też na froncie unijno-rosyjskim. Kreml zdołał zmusić Armenię, by porzuciła pomysły o stowarzyszeniu z UE, Mołdawia i Ukraina wciąż się bronią choć zastosowano wobec nich wojnę handlową i liczne prowokacje (m.in. podpalanie meczetów na Krymie i cerkwii prawosławnych na zachodzie Ukrainy). Kreml uznał wyprawę ekologów na arktyczną platformę Gazpromu za imperialistyczny spisek i zaaranżował ataki na holenderskich dyplomatów. Prowadzi też wojnę handlową przeciwko Litwie mszcząc się za litewskie działania wymierzone w rosyjskie interesy energetyczne. Komisja Europejska jest gotowa nałożyć na Gazprom dużą karę za praktyki monopolistyczne. Kreml jednocześnie zadziera ze środowiskami "postępowi" i stara się odwrócić uwagę od swoich działań nagłaśniając sprawę podsłuchów NSA (ciekawe, że o podsłuchiwaniu przez NSA konklawe doniosła gazeta Berlusconiego - partnera biznesowego Putina, obalonego przez Amerykanów). Jak wiemy, zarówno Moskwa jak i Berlin mają w postPolsce swoje frakcje, więc zabawnie wygląda w tym kontekście starcie Protasiewicz-Schetyna na Dolnym Śląsku...




poniedziałek, 9 września 2013

Syria: Ultimatum Kerry'ego + HocholcherLeaks


Ilustracja muzyczna: Audiomachine - Blitzkrieg

John F. Kerry daje Assadowi ultimatum: Syria ma w ciągu tygodnia przekazać całą swoją broń chemiczną, bo inaczej zostanie zaatakowana. W przestrzeń powietrzną Cypru wtargnęły dwa syryjskie Su-24, które następnie szybko się wycofały gdy RAF poderwał swoje myśliwce przechwytujące. Latanie w takim miejscu   przez maszyny syryjskich sił powietrznych można ocenić jedynie jako samobójczą głupotę - o incydent łatwo a wówczas Wielka Brytania będzie musiała przystąpić do wojny i zrzucić parę bomb na Syrię. Amerykański lotniczy blitz ma być, według nowych rozkazów Obamy, rozszerzony. Syryjskie piosenkarki-celebrytki apelują, by ich nie bombardować a irańscy sojusznicy Assada grożą, że w odwecie za atak na Syrię będą porywać i dekapitować przed kamerami amerykańskich dyplomatów tudzież członków rodzin oficjeli z USA. (Grożą nawet "zgwałceniem córek Obamy", co stawia ich preferencje seksualne w dziwnym świetle.)

***

Nasza "sekta syryjska" (taki drobny rewanżyk za "sektę smoleńską" :) też dostaje orgazmu. Ot np. zacny portal koniotrzepizm.prl wydał oświadczenie w którym twierdzi, że przeciek z konta Facebookowego narodowego półanalfabety Holochera ("polaków z małej się pisze czy z dużej? Owiii") jest sprawką NSA i ma związek z wojną w Syrii. W sumie nie wiadomo, Winnicki to przecież Snowden, mógł coś Assange'owi podrzucić :)


Dla mnie, w ujawnionej korespondencji (mleko się rozlało, wszyscy o tym piszą...)  mistrzowskie są fragmenty poświęcone wyborom największego idioty ze środowiska endeckiego , a wśród wielu cymesów znalazłem fragment w którym daje o sobie znać ś.p. Robert Larkowski (naprawdę złoty człowiek, nawet po śmierci nie przestaje poprawiać nam humoru):

Warto też zwrócić uwagę na wynurzenia narodowego "eksperta ds. Syrii" poświęcone Markowi Jurkowi. Szczególnie końcówka jest wymowna :

"Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:43 UTC+01
hehe jurek chuj wozi gnĂłj

Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:45 UTC+01
hahahahahaha

Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
ej moze w ogĂłle podpialimy jurka

Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
potem powiemy ze to byĹ wypadek

Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
dobra zamknijmy ten temmat ch go wie kto to tez czyta, czyli widzimy siÄ w sobotÄ?"

No cóż, w nadchodzących dniach spodziewam się na narodowych portalach ostrej jechanki wymierzonej w Assange'a. Będzie wyzywany zapewne od Żydów, masonów i pisiorów . A ja przypominam wpis z mojego starego bloga dotyczący dziwnych powiązań Assange'a i polecam odcinek "South Parku" poświęcony WikiLeaks. Zaprawdę Assange zasłużył na Nobla :)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

PRISM - o co ten szum?



Niespodziewanie ujawnił się informator "Guardiana" ws. afery dotyczącej systemu PRISM.  To Edward Snowden (fotka powyżej - cholera gostek przypomina Winnickiego, "Wielkiego Oboźnego" Ruchu Narodowego :) .  były pracownik CIA oraz powiązanej z amerykańskimi służbami firmy doradczej Booz Allen Hamilton. (Tutaj macie krótki wywiadzik z nim.) Podobnie jak Ellsberg czy Manning to liberał, który nagle z przerażeniem się zorientował, że system nie wygląda tak cukierkowo jak myślał. Wobec tego zdecydował się na to, by nagle porzucić wygodne życie, wziąć urlop pod pozorem leczenia epilepsji i uciec do Hongkongu (co jest dziwnym wyborem, biorąc pod uwagę na dużą inwigilację obywateli tego Specjalnego Regionu Administracyjnego Chin - nasuwa to pytania o drugie dno tej afery skorelowanej z wizytą chińskiego przywódcy w USA). Snowden wywołał swoim czynem wielką polityczną burzę w USA, choć wydaje się, że Amerykanie nie powinni być szczególnie oburzeni. O programach szpiegostwa elektronicznego takich jak Echelon czy PROMIS rozpisywano się już przecież w latach '80-tych a od 11 września wielokrotnie można było w mediach znaleźć newsy o tym jak NSA hurtowo podsłuchuje miliony Amerykanów. Niewielkim zaskoczeniem była więc dla mnie ujawniona przez Snowdena umowa inwigilacyjna NSA z Verizonem (którego szef bezpieczeństwa to dawna szycha z FBI). Nie zaskoczyła mnie też dyrektywa Obamy tworząca listę celów cyberataków  - toż to przecież normalka taka jak wojskowe manewry. Nie dziwi mnie inwigilacyjna współpraca służb amerykańskich z brytyjskimi oraz izraelskimi - ten news był świeży chyba w latach '40-tych. Teraz sprawa dotyczy co prawda mediów społecznościowych: Facebooka, Youtube'a itp. które udostępniały NSA dane o swoich użytkownikach (dane zdobyte w ramach programu PRISM i analizowane przez Boundless Informanta stanowiły dużą część informacji wywiadowczych z codziennych briefingów dla Obamy), ale przecież inwigilacja mediów społecznościowych to tylko podążanie przez agencje szpiegowskie z duchem czasu. Już kilka lat temu powstawały przecież dowcipy o tym, że Zuckerberg powinien dostać medal od CIA za to, że stworzył portal na którym ludzie podają informacje o swoich poglądach politycznych, wierzeniach religijnych, nałogach, preferencjach seksualnych - a do tego adresy, numery telefonu, maile, a nawet informują gdzie aktualnie przebywają - zaoszczędzając w ten sposób służbom roboty. :) Ale jak widać nie każdy wierzy w teorie spiskowe, więc jak jakiś news z "szarego świata" służb przypadkiem znajdzie się na czołówce gazety, wielu ludzi odczuwa oburzonko. Ja się nie oburzam - ludzie służb mogą sobie swobodnie inwigilować tego bloga, a nawet od czasu do czasu zamieścić tu jakiś komentarz (Wpisujcie departamenty :).



Jedyne co mnie w tej całej historii zdziwiło to jeden wątek poboczny. Niedawno aresztowano teksańską aktorkę Shannon Richardson (na zdjęciu powyżej) za wysyłanie do Obamy listów z rycyną. Jak ją zidentyfikowali? Ano US Postal Service fotografuje z obu stron każdy list przechodzący przez jej placówki. I pomyśleć, że stare metody się jeszcze sprawdzają...