sobota, 6 września 2025

Wizyta w Białym Domu i parada w Pekinie



"Trump whisperer" - tak określa się polityków potrafiących rozmawiać z Donaldem Trumpem i przekonywać go do różnych rzeczy. Do tej kategorii zalicza się choćby obrotowego, niderlandzkiego sekretarza generalnego NATO Marka Rutte czy prezydenta Finlandii Alexandra Stubba. Posiadanie "Trump whisperera" jest zwykle uznawane za niesamowite szczęście. Tak się akurat złożyło, że posiadamy swojego człowieka, zaliczanego do tej kategorii - prezydenta Nawrockiego.

Jego wizyta w Białym Domu była sukcesem, któremu nie mogły zaprzeczyć nawet "Wyborcza" z TVNem. Zaczęły więc budować narrację, że prezydent Nawrocki był w Białym Domu "spięty" - na filmach z wizyty widać jednak, że doskonale się bawi z Trumpem. No cóż, amerykański prezydent przyjął go z honorami i wielokrotnie okazywał, że go lubi. Podczas wizyty padły - w obecności sekretarza obrony/wojny Pete'a Hegsetha - ważne słowa: USA nie zamierzają redukować swojej obecności wojskowej w Polsce, a mogą ją nawet zwiększyć. Polska nie znalazła się więc na liście krajów wschodniej flanki NATO, którym będą obcinane fundusze. Zaproszono też prezydenta Nawrockiego na szczyt G20.

Znów można powiedzieć, że mamy jako naród więcej szczęścia niż rozumu. Wyobraźmy sobie, że w miejscu Trzaskowskiego byłby nawalony mefedronem laluś, który opowiadałby Trumpowi o jedzeniu "Prince Polo". Usłyszelibyśmy: ""You have no cards!". 

Wizyta prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie obnażyła też nędzę tusskowej dyplomacji. Minister Sikorski po raz kolejny wyszedł na nadętego idiotę, nagrywając na YouTube kretyński filmik z "instrukcjami" na rozmowy z Trumpem, a później desperacko próbując spotkać się z jakimś waszyngtońskim prominentem (spotkał się na chwilę z Rubio, a potem z byłymi pracownikami Departamentu Stanu) i jojcząc, że z rozmów z Trumpem wyłączono kierownika ambasady Klicha. A dlaczego miałby Klich w nich uczestniczyć? Nie jest przecież ambasadorem. Jest za to totalnym nieudacznikiem, który powinien kryminalnie odpowiadać za tuszowanie zamachu w Smoleńsku i za to, że zmniejszył naszą armię do najniższego poziomu od czasów Kluchosława Poniatowskiego. (Liczyła 97 tys. osób, łącznie z urzędnikami.) Równie bezużyteczny okazał się kierownik rzymskiej ambasady Schnepf - nie da się wysłać tego onucowo-resortowego pajaca do Korei Północnej? 

Prawda jest taka: Tussk jest z wiadomych powodów ("who ya tommorow") persona non grata w Waszyngtonie. Jednocześnie Merz traktuje go jak psa, bo postrzega go jako kreaturę znienawidzonej przez niego Angeli Merkel. Co więcej, Tusska ponoć nienawidzi Keir Starmer (za brexit?), a zaczął go zlewać również Macron. 

Wpływ na to, że prezydent Nawrocki został tak demonstracyjnie ciepło przyjęty w Białym Domu miało zapewne również to, że jego wizyta miała być symbolicznym kontrapunktem wobec spektaklu, który widzieliśmy kilkanaście godzin wcześniej w Pekinie.


Przez Plac Tiananmen przeszła wielka parada upamiętniająca "zwycięstwo nad faszyzmem" (tak oficjalnie ją nazwano). Wizualnie robiła wrażenie, a każdy miłośnik OSINTu uważnie przyglądał się zaprezentowanym tam cackom takim jak: lasery antydronowe, drony, rakiety balistyczne czy hybrydowe czołgi.

Zwracało na siebie uwagę również zbratanie Xi Jinpinga z "Putinem" i Grubym Kimem. "Bój się Ameryko! Oto powstaje Nowy Porządek Świata!" - zagrzmieli duporealiści. No cóż, to, że ta trójka się ze sobą kuma nie jest żadną rewelacją. O tym wiadomo od lat - bez wsparcia Chin, Korei Płn. oraz Iranu, Rosja nie byłaby w stanie kontynuować wojny na Ukrainie. Sojusz między Moskwą, Pekinem i Pyongyangiem zaczął się zresztą już w latach 40-tych i tylko na odcinku Pekin-Moskwa był przerwany na 30 lat w czasach Mao i jego następców. Po rozpadzie ZSRR, Pekin i Moskwa znów zaczęły się dogadywać. Jeśli ktoś więc twierdzi, że "działania kolektywnego Zachodu wepchnęły Rosję w objęcia Chin", to jest po prostu idiotą, który przespał ostatnie 40 lat. 

Większym zaskoczeniem może być to jak łatwo Indie Modiego zaczęły demonstrować swoją przyjaźń z ChRL i Rassiją. Zaryzykowały załamanie swojego eksportu do USA, by zaoszczędzić marne 18 mld USD na zakupach rosyjskiej ropy. Czy to hinduskie biznesowe januszostwo levelu master? Czy kryje się za tym coś więcej? 




Zauważmy, że Indie są obecnie rządzone przez równie skrzywionych ideologicznie fanatyków, co Izrael i Rosja. Owi miłośnicy krowiej uryny naprawdę myślą, że mają od Lorda Shivy misję odegrania się na białych kolonizatorach. Jednocześnie myśleli, że ich nienawiść do islamu (i przy okazji chrześcijaństwa oraz do spłukiwanych toalet) połączona z proizraelskim włazidupstwem zapewnią im immunitet u Trumpa.  

Tymczasem administracja Trumpa naprawdę nie lubi grupy BRICS, o czym świadczą także jej uderzenia w Brazylię oraz w RPA. Aż mi się przypomniał tweet pewnego amerykańskiego, internetowego rasisty z początków rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Napisał on: "Aż się ślinię na myśl o nuklearnej III wojnie światowej przeciwko krajom BRICS. Poprzednie wojny światowe były w dużym stopniu wojnami pomiędzy białymi ludźmi, ta będzie przeciwko innym rasom i rasowym mieszańcom".

No cóż, słowa tego straszliwego rasisty mogą nas niepokoić, ale koleś przynajmniej nie był jednym z tych cucków masturbujących się do "świata wielobiegunowego", BRICS, czarnych komuchów, karzełka Putina, ajatollahów i Grubego Kima.





A w czasie, gdy Chińczycy pokazywali w Pekinie swoją najnowszą technikę wojskową, Trump zwiększył presję na komuszą Wenezuelę. Amerykańskie lotnictwo zniszczyło wypełniony narkotykami statek należący do gangu Tren de Aragua, posyłając do Piekła 11 członków jego załogi.  Jednocześnie zebrał flotę i lotnictwo na Karaibach, niemal naprzeciw wybrzeża Wenezueli. Amerykańska flota zaczęła tam zakłócać sygnały satelitarne. Trochę jak rosyjskie wojska na tydzień przed inwazją na Ukrainę...

***

Wiecie, że w Warszawie nie ma nawet uliczki, skwerku czy tablicy poświęconej Julienowi Bryanowi - bohaterskiemu amerykańskiemu fotografowi, który dokumentował oblężenie stolicy w 1939 r.? I nawet prawicowi działacze olewają sprawę. Może czas to zmienić?


***



12 komentarzy:

  1. Rozmawiam w pracy z Hindusami-oni pierdolca maja na punkcie wlasnej rzekomej wielkosc narodoweji.Nawet wiekszosc lubi(la)Trumpa ale jak tylko im dolozyl te sankcje to o malo nie narobili w portki.Oni generalnie sa strasznie przeczuleni i uwazaja nikt im nie bedzie mowil co moga a co nie moga chocby to dotyczylo tylko chodzenia do kibla a co dopiero kupowania ropy od Ruska(ktorego generalnie uwazaja za sojusznika).Ale mam watpliwosci co do tego sojuszu z Chinami-oni wszyscy nie cierpia Chinoli a do tego widza ze Chiny popieraja Pakistan(ktory wiekszosc znanych mi Hindusow uwaza za Mordor i siedzibe diabla)-takze watpie w ten sojusz na dluzsza mete(tylko chyba nieco ochlonac musza).

    P.S.A Nawrocki calkiem dobrze wypadl z angielskim w czasie tej rozmowy z Trumpem-i jako osoba siedzaca w UK od dwoch dekad bede bronil tej opini wbrew kazdemu lemingowi ktory bredzi ze Nawrocki mowic po angielsku nie umie-umie,umie i to DUZO lepiej od Tuska(choc nie na tym poziomie co Sikorski ale ten wiadomo uczyl sie w UK).

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.facebook.com/reel/583870001446847

      Odnośnie znajomości angielskiego to polecam ten filmik.
      Z amerykanami jest podobnie.

      Usuń
    2. Do tego duża część populacji w UK i USA to migranci no napierdalają w swoim pidżynie czy w ogóle nie mówią po angielsku. Fajnopolaki nie ogarniają, że nie istnieje mityczny zachód ze standardowym oxford english :D

      Usuń
    3. Pańcia z gazowni napisze że Nawrocki skompromitował państwo polskie przez złą wymowę spółgłoski nosowej i to już lemingowi wystarczy.
      "Perfekcyjny" angielski to fetysz dla zakompleksionych kmiotów z warszawki, i to jeszcze takich ze starszego pokolenia. Z tego pokolenia które przyjmowało komunię w pod postacią kieliszka Johny Walkera podawanego przez oficera prowadzącego.

      Usuń
    4. @anonimowy

      Bardzo sluszna uwaga z tym fetyszem-wlasnie dlatego podjalem temat aby ich pognebic.
      A tu prosze bardzo-jak native ocenia angielski Nawrockiego

      https://www.youtube.com/watch?v=NA5Yzq8AV0k

      Temat tym samym uwazam za zamkniety a lemingi za pognebione po raz kolejny.


      Piotr34

      Usuń
  2. Wenezuela to żenująca pokazówka na użytek republikańskich latino z Miami i próba ogarnięcia bliskiej zagranicy. Nikogo tam kartele i uzależnieni, jak widać w historii relacji USA z Ameryką Łacińską Waszyngton obchodzi tylko to, żeby dostarczali im półprodukty i siedzieli cicho.

    Analogię są bardzo podobne do tego co robili z Noriegą. Jak zaczął im fikać i za bardzo zbliżył się z Castro to cyk przypomnieli sobie o przemycie i dyktaturze. Zawiązał się nawet ponad partyjny sojusz z Johnem Kerrym i Jessie Helmsem.

    Do tego opozycja w Panamie to była głównie finansjera i związana z nią klasa średnia, która wkurwiła się na Noriegę bo ten przestraszył się DEA i trochę zaczął walczyć z ich klientami z Kolumbii.

    Tutaj jest obszernie opisane o co chodziło i jak późniejsze demokratyczne rządy rękami i nogami zapierały się żeby nie wprowadzać bardziej przejrzystego prawa bankowego.

    https://manuelnoriega.medium.com/unjust-aftermath-post-noriega-panama-by-jonathan-marshall-449d52ef5155

    Polecam generalnie tę stronę, przedstawia Noriegę i inwazję z drugiej strony barykady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do karteli i dragów to logiczna konsekwencja relacji ekonomicznych USA z południem. USA dominuje i zalewa swoimi produktami, a latino dostarczają surowce. Kartele działają według prawideł ekonomicznych i korzystają z tej samej logiki i szlaków handlowych.

      Jak na północy jest na coś popyt to wiadomo, że latino będą to eksportować bo tak to działa od pokoleń. Dlatego forsowane przez DEA siłowe rozwiązania nie mają sensu. Świetnie opisuje to "Narkonomia" Toma Wainwrighta, kartele działają jak taki Wallmart, który jest monopolistą i skupuje towar. Jak będzie się palić pola koki etc. to nawet lepiej dla karteli bo mogą wymuszać na zdesperowanych rolnikach niższe ceny. Jak będzie naprawdę źle to przeniosą produkcję np. do Peru, a jak będzie źle w Peru to wrócą do Kolumbii i to jest taka kwadratura koła.

      Usuń
    2. Więc albo Trump i jego ekipa są niepoważni jeśli myślą, że to coś da w walce z kartelami, co widać wybitnie na przykładzie Panamy albo to tylko pretekst do osłabiania wpływów Rosji i Chin.

      W samą inwazję nie wierzę, po Wietnamie, a szczególnie Iraku i Afganie społeczeństwo nie jest gotowe na jakiekolwiek straty. Ci co nienawidzą Maduro już dawno opuścili kraj, a protesty w Wenezueli robią żule z barrios opłacani z góry.

      Btw tutaj ciekawy wątek na X o Carlosie Lehderze, naziście, który stworzył szlak przemytniczy do USA i uważał to broń przeciwko gringo. Bardzo podobny do Noriegi. https://x.com/Francofreda1987/status/1960838970482348496

      Amator, amerykańska big pharma i generalnie korpo są dużo skuteczniejsze w rozdupcaniu własnego kraju xDD

      Usuń
    3. Jak coś te teksty i ten poniżej o japończykach jest mój. W końcu postanowiłem przestać być anonimem.

      Usuń
  3. Co do samej walki z narkomanią to japończycy skutecznie rozwiązali to na Tajwanie i w Korei. Z jednej strony mocno inwestowano w walkę z uzależnieniami, a z drugiej zalegalizowano sprzedaż opium. Tylko legalnym narzucono bardzo surowe regulacje i tępiono nielegalnych. Z czasem dokręcano śrubę i prowadzenie biznesu było nieopłacalne.

    Kompletne przeciwieństwo zachodniej logiki gdzie musi być albo ostro albo łagodnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fox, z innych ciekawostek z ostatniego tygodnia to zgodnie z moim przewidywaniami już z czasu rozpoczęcia kacapskiej inwazji na Ukrainę po aktywizowaniu Naddniestrza i Gaugazji przyszedł czas na kolejny shithole jakim jest Republika Serbska w Bośni i Harcegowinie. Dodik został usunięty z urzędu i zapowiedział działanie w stronę niepodległości oraz zwrócenie się w tym celu o pomoc do putina.

    Serbowie to jak wiadomo generalnie banda proruskich kundli i śmierdzieli, a w takim tworze ja ten spierdolenie musi być jeszcze bardziej spotęgowane. Generalnie siedzi tam jakieś 1/6 tego co w regularnej serbii.

    Całe Bałkany to proruski smród, który jeszcze sporo namiesza w tej wojnie i sytuacji geopolitycznej.

    OdpowiedzUsuń
  5. W miejsce Nawrockiego :)

    OdpowiedzUsuń