niedziela, 19 lutego 2012

Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 14: CASA, 2008



Ewa Błasik w wywiadzie dla "Naszego Dziennika":

"Do końca życia będę się domagać powołania międzynarodowej komisji do zbadania dwóch katastrof: Tu-154M i CASY.

Dlaczego powinno się wznowić badanie przyczyn katastrofy CASY z 2008 roku?

- Bo to jest coś nieprawdopodobnego, że gdy po II wojnie światowej doszedł do władzy pierwszy prawdziwie niepodległościowy generał - jakim był mój mąż - który chciał dobra polskich Sił Powietrznych, nagle spadają dwa samoloty z tak ważnymi osobami na pokładzie. W CASIE zginęli w większości uczniowie mojego męża, jak na ironię losu, wracali z konferencji dotyczącej bezpieczeństwa lotów. To nie tylko moje zdanie, ale całego środowiska pilotów nie przekonują przyczyny katastrofy CASY podane przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych, twierdzą, że do dziś nie wiemy, dlaczego CASA spadła. Jeżeli jej katastrofę badali tacy eksperci, jak panowie z komisji Millera, którzy tak pochopnie rozpoznali rzekomo głos mojego męża w Moskwie, to proszę się nie dziwić, że nie wiemy, co się tam faktycznie stało. Być może w białych rękawiczkach zlikwidowano nam świetnych pilotów pod Mirosławcem, a pod Smoleńskiem zgładzono elitę, która chciała dobra Polski."

O katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem pisałem już na starym blogu. Sprawa jest rzeczywiście tajemnicza.  Do dzisiaj nikt nie wyjaśnił kluczowego faktu: tego, że CZARNA SKRZYNKA PRZESTAŁA DZIAŁAĆ NA 14 SEKUND PRZED UDERZENIEM MASZYNY W ZIEMIĘ. Tego nie wyjaśniają tezy o błędzie pilota, oblodzeniu skrzydła czy złej pracy kontrolerów lotów. Ekipa wyjaśniająca ten "wypadek" - podobna jak w Smoleńsku, tyle że bez Edmunda Klicha i Jerzego Millera. W tle śmierdzący na kilometr, wielki kontrakt na zakup samolotów CASA, zawarty w trybie bez przetargowym przez MON w czasach Borata Komorajewa.  Szczegóły tej sprawy opisuje m.in. Aleksander Ścios:

"Prawdopodobnie doszło do sfałszowania nagrań prowadzonych pomiędzy załogą samolotu a wieżą. Wśród nagrań były również rozmowy telefoniczne prowadzone przez służbowe telefony stacjonarne na terenie portu lotniczego. Prof. Stefan Grocholewski z Politechniki Poznańskiej badając na zlecenie prokuratury treść tych rozmów zauważył, że fragment dialogu pomiędzy dwoma oficerami został zarejestrowany w dwóch różnych miejscach. Ekspert nie wykluczył manipulacji przy nagraniach, jednak nie mógł tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością, ponieważ prokuratura do badań przekazała mu kopie, a nie oryginał zapisów. Zakwestionowany fragment dotyczył m.in. liczby ofiar i wynikało z niego, że rozmówcy nie wiedzieli, ile osób zginęło. Prokuratura nie zajęła się tym wątkiem, a autor ekspertyzy zmarł 25 marca 2010 r., w pół roku po jej sporządzeniu.

Milczenie po katastrofie

 Wielokrotnie wracano uwagę na istotne podobieństwa katastrofy w Mirosławcu i okoliczności towarzyszących tragedii smoleńskiej. Jednym ze wspólnych elementów może być kwestia nagłego zdarzenia – awarii, do której miało dojść jeszcze nad ziemią. W Tu - 154 urządzenia pokładowe zarejestrowały dwa potężne wstrząsy i następującą po nich awarię systemu zasilania samolotu, w przypadku CASY mieliśmy do czynienia z gwałtownym przerwaniem zapisu czarnych skrzynek w momencie, gdy samolot znajdował się 329 stóp (czyli ok. 100 metrów) nad ziemią. Dane na ten temat pochodzą z wykresu pracy silników i sterów CASY i zostały umieszczone w jednym z załączników do upublicznionego przez armię raportu. Wynika z niego, że na 14 sekund przed rozbiciem samolotu załoga wyłączyła autopilota i przeszła na sterowanie ręczne. W tym czasie żaden z pilotów i nawigator nie nawiązali kontaktu z wieżą kontrolną we Mirosławcu.. Wypowiadający się na ten temat piloci przypuszczali, że w kabinie musiało dojść do nagłej awarii, na tyle niespodziewanej, że załoga nie miała czasu poinformować o tym kontrolerów.
(...)
Andrzej Smyczyński, brat tragicznie zmarłego pilota samolotu CASA kpt. Michała Smyczyńskiego, próbował na własną rękę dociec prawdy. Opowiadał, że już po ujawnieniu raportu na ulicy pod jego domem zaczepiło go dwóch mężczyzn. Podjechali czarnym mercedesem z zasłoniętymi numerami rejestracyjnymi. Kierowca samochodu ostrzegł Smyczyńskiego: „Zostaw, gnoju, sprawę Mirosławca, bo jesteś na to za cienki. Wiemy dokładnie, gdzie mieszkasz, co robisz, z kim pracujesz, z kim się spotykasz. Jest to na razie prośba od wysoko postawionych panów w mundurach”. Na pożegnanie pokazał Smyczyńskiemu kaburę i wykonał ruch dłonią, jakby do niego wystrzelił."
Dodam, że w przypadku katastrofy CAS-y mieliśmy do czynienia z podobnymi wrzutkami jak w przypadku Smoleńska - m.in. o pijanym generale siedzącym za sterami samolotu. Na koniec, więc rzućcie okiem na filmik, który wkleiłem poniżej. Przypomnijmy sobie gęby sowieckich agentów wpływu.

8 komentarzy:

  1. `Wynika z niego, że na 14 sekund przed rozbiciem samolotu załoga wyłączyła autopilota i przeszła na sterowanie ręczne.'
    Naprawdę jacyś lotnicy uważali, że oni chcieli ladować na autopilocie? Można prosić o nazwiska?


    mmm777

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat niezręczne sformułowanie Ściosa. Nie zmienia to jednak faktu, że na wysokości decyzyjnej nagle wszystko się posypało...

      Usuń
    2. Sformułowanie nie jest `niezręczne' - a `zreczne'. Ono coś wyraźnie sugeruje...
      Ale ja nie o tym... (To znaczy nie widzę sensu, by Tobie psuć zabawę.)

      Problem jest w stanie wojska...
      Rozpoczynając od tego gościa co zapomniał włączyć odladzanie, a potem uratował Millera... Aż do pułkownika niecelnie strzelającego sobie w głowę... Takich atrakcji jak w Rosji, gdzie ktoś uruchomił instalację gaśniczą i udusił załogę okrętu podwodnego szczęśliwie nie mamy - ale niewykluczone, ze to tylko skutek niedostatku okrętów podwodnych...
      W tej katastrofie stan wojska odegrał bardzo istotną rolę...

      BTW.
      Ciekawe jak zostanie to co zrobił Przybył zaklasyfikowane. Bo było mówione o samookaleczeniu i próbie samobójczej. Ostatnio słyszałem tylko to drugie... Bo wojsko bardzo nie lubi samookaleczeń, polskie pewnie wyjątkiem nie jest, i sam zainteresowany pewnie bardzo by wolał być samobójcą (niedoszłym). Ciekawe, czy pójdą mu na rękę... To też coś powie o wojsku...

      mmm777

      Usuń
    3. @Anonimowy
      Masz wątpliwości jak to będzie zaklasyfikowane? Ja nie mam żadnych.
      Przybył zrobił szopkę by Prokuratura Wojskowa była bez nadzoru. A to pasuje wszystkim prokuratorom.
      A kto będzie prowadził śledztwo? Czyżby Prokuratura Wojskowa?
      I masz już odp na własne wątpliwości

      Usuń
  2. No dobra, znalazłem wreszcie kluczowe powiązanie między tymi dwiema katastrofami - otóż, uwaga: obie są lotnicze
    To nie może być przypadek.
    Czarne skrzynki, czarne teczki, czarne mercedesy
    czarno na białym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnóstwo idiotów, którym wydaje się to śmieszne.

      xyz15

      Usuń
    2. Zapomnialem dodać: idioci, ciemne masy, debile, lemingi
      nie znają prawdy żyją w grzechu ciemnocie i samogwałcie

      W imieniu swoim i rzeszy pozostałych idiotów proszę Was, niestrudzonych detektywów, tropicieli, znawców psychologii, ekspertów od lotnictwa, ekonomii, polityki, fizyki i innych nauk
      o wyjawienie wreszcie Prawdziwej Najprawdziwszej Prawdy
      Przestańcie ją przed nami ukrywać, czasy Najwyższych Kapłanów Wtajemniczonych Strażników Tajemnicy już minęły
      Zlitujcie sie, proszę

      Usuń
  3. I znowu Putin albo apokalipsa ;)

    http://www.youtube.com/watch?v=gK9IUiVZMXw&feature=player_embedded


    mmm777

    OdpowiedzUsuń