sobota, 1 września 2012

Pakt Ribbentrop-Szembek



"Gdańsk jest Niemiecki i powinno się go Niemcom zwrócić. Ale niech zwróci go Beck. Opozycja wówczas Becka obali"
             Wincenty Witos do brytyjskiego attache wojskowego, wiosna 1939 r.

Książki Zychowicza jeszcze nie czytałem, sądzę jednak, że w swym dziele historical-fiction "Pakt Ribbentrop-Mołotow" promuje on bliskie mi historiozoficzne tezy: gdyby w 1939 r. nie było paktu Ribbentrop-Szembek i gdybyśmy wspólnie z Niemcami nie wywołali wojny, w 1939 r. zostalibyśmy zaatakowani wspólnymi siłami przez Hitlera i Stalina, którzy dwa-trzy lata później skoczyliby sobie do gardeł. Starcie wygrałby Stalin z pomocą Zachodu a zniszczona Polska stałaby się na 50 lat sowiecką kolonią. Jakie to szczęście, że w 1939 r. nasze władze nie dały się wpakować w sowiecką intrygę. Dobrze, że kierował wówczas naszym MSZ minister Szembek - nowe rewizjonistyczne publikacje wskazują, że Beck cierpiał na chorobę alkoholową i w grudniu 1938 r. wpakował się w jakąś mętną grę z Londynem, Paryżem i Moskwą.


Powyżej: minister Szembek z Ribbentropem, w tej jeszcze żyjący minister Beck

Może zrządzeniem losu było to, że endecki szaleniec Jędrzej Giertych zastrzelił go zanim się Beck mógł się skompromitować? Może sprawa czesko-sowieckiej siatki terrorystycznej, która pozwoliła nam na wysiedlenie Czechów z Zaolzia i krwawe oczyszczenie opozycji z filosowieckich i filofrancuskich elementów została wspólnie zmontowana przez Oddział II i SD jak sugeruje dr Baliszewski? Może dzięki tej prowokacji (?) udało się włączyć zastraszonego Bieleckiego i pozbawionego złudzeń Witosa  do rządu?


Powyżej: Reichsfuehrer i późniejszy kanclerz Rzeszy Himmler z gen. Kordianem Zamorskim, komendantem Policji Państwowej

Polecam Wam wizytę w Muzeum Wojska Polskiego. Nie tylko po to, by popatrzeć na wypchaną Kasztankę, trofea zdobyte na bolszewikach w 1920 i 1941 r. (choćby palec odcięty Leninowi przez gen.  Kostka-Biernackiego, generalnego komisarza ds. umacniania polskości na dawnych ziemiach zabranych), japońską flagę zatkniętą na Hawajach i gruzy ze zgrillowanego nuklearnie Nowego Jorku. Kustosz muzeum Robert Michulec przygotował świetną wystawę "Pod znakiem Czarnego i Białego Orła. Operacja Barbarossa/Wernyhora 1941". Michulec nie byłby sobą, gdyby nie przedstawiał na kolanach Hitlera (pokazywanego ostatnio nawet w niemieckich publikacjach bardzo krytycznie - jako szaleńca i pedała)  - więc poświęcił dużą salę zamachowi w Winnicy i pogrzebowi Fuehrera. Wielkie plansze pokazujące wsławionych na froncie naszych generałów obok niemieckich, fińskich, słowackich, węgierskich, rumuńskich, bułgarskich, włoskich i japońskich sojuszników - idących razem w kondukcie pogrzebowym. Musiał też nieco wywlec na światło dzienne nasze rzekome "ciemne karty". Widzimy tam więc unikalne zdjęcia z pogromu mińskiego, fotkę na której gen. Dąb-Biernacki strzela w łeb pojmanemu enkawudziście czy gen. Rómmla przechadzającego się pomiędzy powieszonymi partyzantami a także poruszające sceny z deportacji warszawskich Żydów do japońskiej strefy okupacyjnej i przerażające fotki z polsko-japońskich badań bakteriologicznych przeprowadzanych na alianckich jeńcach. Pięknie pokazane są też momenty naszej chwały - wręczenie Marszałkowi Śmigłemu-Rydzowi szabli zdobywcy Moskwy, defilada zwycięstwa na Placu Czerwonym, wyzwalanie łagrów. I pomyśleć, że gdyby nie pakt Ribentrop-Szembek ominęłyby nas tak chwalebne epizody jak udział w Bitwie o Anglię (sam Reichsmarszałek Goering powiedział o naszych pilotach: "Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym"), walki pułków podhalańskich o Narvik, bitwy stoczone przez brygadę Maczka we Francji w 1940 r. i jej rajd przez Jugosławię w 1941 r., pomoc udzielona wojskom włoskim w Afryce, udział naszych okrętów podwodnych w zwycięskiej bitwie o Atlantyk czy też Desant na Gułag. Ciekawe jakby teraz wyglądał świat? Obecnie nie prezentuje się on za dobrze. Musimy ładować ciężki miliardy w ratowanie strefy marki europejskiej, budowle zbudowane przez Speera w Germanii (dawnym Berlinie) sypią się, bo oszczędzano na materiałach, Japonia masakruje naszą gospodarkę za pomocą taniej chińskiej siły roboczej i manipulacji kursem jena,   okupacja USA pożera grubą kasę z kieszeni europejskich podatników  a faszyzm przeżywa swój kryzys. Nowe pokolenie jest mniej idealistyczne niż poprzednie. W Niemczech afera za aferą (choćby aresztowanie gauleitra Gdańska Donalda T. i jego syna Michaela T. za aferę z pożydowskim złotem), u nas też - choćby przekręty przy budowie ósmej linii warszawskiego metra (dopuszczenie PSL w 1939 r. do władzy zemściło się na nas - ten cały nepotyzm i korupcja pożerają państwo). Cały naród ma chyba moralnego kaca. Czyżbyśmy stali w drugiej i trzeciej wojnie światowej po niewłaściwej stronie?

17 komentarzy:

  1. Ja ją dziś skończyłem czytać. Rysuje się z niej bezdenna głupota Becka, wybrał najgorsze rozwiązanie z możliwych, tym bardziej że autor przywołuje fakty znane Beck-owi, komentarze polityków europejskich z tamtego okresu opisujące jego postępowanie.
    Sama książka jest dla mnie za "mała", no ale może to kwestia kasy, graniczeń, etc.
    Za mało autor wg. mnie poświęcił uwagi temu że w przypadku sojuszu z Niemcami pozycje wyjściowe byłby 200-300 km dalej niż były 22.06.1941. O tyle należałoby zwiększyć zakres niemieckich zdobyczy i wyraźnie widać jakie ośrodki i tereny zostałby zajęte.
    Polskie Armie odpowiadałby liczebnie jednej z 3-ech Niemieckich grup Armii, zatem 1 z nich mogliby Niemcy dysponować swobodnie od pozostawienia na froncie wschodnim do przerzucenia na dowolny teren działań wojennych do Afryki do UK.
    Nie uwzględnia też strat jakie Niemcy od 1939 do 22.06.194-go ponieśli w wyniku działań Polskich żołnierzy, pilotów i marynarzy, przede wszystkim w sprzęcie, choć te 40-50.000 zabitych też swoją wagę ma.
    Błędnie tez autor wskazuje na jakąś unię jaką mielibyśmy tworzyć z Ukraińcami i Białorusinami po wojnie. Nie po to na tą wojnę byśmy szli żeby z nimi w jakiekolwiek układy wchodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając Bieszanowa odniosłem wrażenie, że Niemcom pod Moskwą zabrakło kilku dywizji. Zakładając, że dalibyśmy im kilkanaście dywizji oraz przystosowane do trudnych warunków terenowych brygady kawalerii, nasze wojska sprawiłyby na froncie wschodnim dużą różnicę.

      Usuń
    2. Szykowalibyśmy się do wojny, zatem na front mimo pozostawienia sił w kraju po mobilizacji bylibyśmy w stanie wysłać te 40 dywizji piechoty, 11 brygad kawalerii, 2 brygady pancerno motorowe które były we wrześniu 1939 roku. Do 41-go trwała by intensywna produkcja sprzętu, zatem jednostki te były by nim bardziej nasycone /głównie artyleria/ i zmechanizowane. Pojawiłby się ekwiwalent 3-5 dywizji pancernych, sformowany by zapewne kilka dodatkowych brygad kawalerii. To dwa razy więcej niż grupa Armii Południe Rundsteda w 1941 roku.
      Na pozycjach wyjściowych mają Niemcy extra własne 4 armie w tym jedną pancerną czyli 1/3 sił więcej na 2/3 frontu.
      Pozycje wyjściowe są 200-300 km dalej niż były w rzeczywistości, na dzień dobry Niemcy zyskują 3 tygodnie (+-) które zajęło im dojście do dawnej granicy II RP.
      Bitwa o Smoleńsk kończy się nie 5-go sierpnia a 14 lipca. Nie ma bitwy o Kijów, nie ma konieczności zwrotu o którym wspominają koledzy, bo tam walczymy My. bitwa ta trwała pomiędzy 23 sierpnia, a 26 września. Niemcy przed nią przegrupowywali się i uzupełniali zaopatrzenie dwa tygodnie. Skoro nie ma bitwy o Kijów to w dwa tygodnie po 14 lipca rozpoczyna się operacja Tajfun, Hitler na Moskwę rusza nie 2-go października a 28-go lipca i ma dodatkowo siły i sprzęt których nie stracił zamykając Kijowski kocioł.
      Dojście do pozycji wyjściowych do ataku na Moskwę, łącznie z likwidacją kotłów Briańsk/Wiaźma oraz przegrupowaniem przed atakiem to 6 tygodni 2-październik-15listopa1941, zatem dodajemy 6 tygodni i atak na Moskwę rozpoczyna się 12-go września 1941-go roku( a nie 15-go listopada) siłami większymi o GA Południe, plus 100-200 czołgów, około 30.000 zabitych których nie stracił pod Kijowem. Cały czas też trzeba pamiętać że dysponuje siłami których nie stracił w wojnie 1939-go, a to samych czołgów jest 1000+-, 400 samolotów.
      Przyjmując że bitwa o Kijów w wykonaniu Polaków trwa tyle samo co historycznie wg Niemców czyli miesiąc i 3 dni i rozpoczyna się wraz operacją Tajfun, kończy się 1-go września 1941-go roku, po dwóch tygodniach na przegrupowanie i uzupełnienia 15-go września albo idziemy na Stalingrad sami, albo jesteśmy jednym ramion ataku na Moskwę.

      Usuń
  2. Problemem operacji Barbarossa było, że Hitler zmienił główny jej cel W TRAKCIE (tzn. z Moskwy na Ukrainę). Przez to owszem Ukrainę zajął, ale Moskwy - główny ośrodek wszystkiego w ZSRR - nie. A jak by się zajęcie stolicy na kraju (szczególnie tak scentralizowanego) odbiło, to można sobie łatwo wyobrazić.
    A porażka ostateczna to winna idiotyzmu Hitlera i przebudzenia się (wprawdzie z ręką w nocniku) (b)olszewików.

    Pozdrawiam
    Luca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan Barbarossa był wykonywany zgodnie z założeniami. Celu nie udało się osiągnąć z uwagi na zbyt późne rozpoczęcie operacji-przez zdobywanie Bałkanów i sprzatanie burdelu po duce. Ukraina czyli miękkie podbrzusze ZSRR została celem ofensywy z 1942 roku. Z uwagi na ogromne przestrzenie zdobywanie jakiegoś konkretnego punktu/miasta nie miało takiego znaczenia, Stalin był gotów przeniesc się nawet za Ural,póki miał wojsko i surowce mógł walczyć. Hitler zbyt ufal w wojnę błyskawiczna,nie miał lotnictwa strategicznego mogącego niszczyc dalekie zaplecze

      Usuń
  3. Moskwa taka niby ważna? Ciekawe jakby sobie Armia Czerwona poradziła bez kaukaskiej ropy... A rządzić można i z Kujbyszewa, gdzie zresztą sowieckie władze w pewnym momencie zaczęły się już przenosić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że upadek Moskwy przyspieszyłby rozpad sowieckich struktur państwowych. Poza tym to ważny węzeł komunikacyjny - wystarczy spojrzeć na to jak szły wówczas koleje. Upadek Moskwy sparaliżowałby komunikację na dużych obszarach europejskiej Rosji.

      Usuń
    2. Sposobem na rozbicie zaplecza było zniszczenie elektrowni /szczególnie wodnych/ oraz ropociągów...Hitler na odprawach to zlekceważył uznając ,ze taka strategia nie wypali bo zniszczy Stalina w max 9 tygodni...

      Usuń
  4. 1. To po cholerę Moskwy bronili?
    2. Przenoszenie trochę trwa, a na wojnie naprawdę b. nie chcesz robić sobie więcej problemów.

    Pozdrawiam
    Luca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Sowieci nie raz i nie dwa bronili nawet miejsc nieszczególnie istotnych strategicznie, albo takich których obronić się nie dało. Zgadzam się, że Moskwa była istotna, ale nie tak jak Kaukaz. Bez kaukaskiej ropy RKKA by sobie zbyt wiele nie pojeździła, właściwie mieliby pozamiatane.

      2. Tyle, że większość struktur już zdążyła się do Kujbyszewa przenieść, mimo że Stalin został w Moskwie (choć nawet zdążyli mu w Kujbyszewie bunkier zbudować), na dobre wszystko wróciło do Moskwy dopiero w 1943 roku. Mieli zresztą świeże doświadczenia z przenosin wielu zakładów przemysłowych w okolice Uralu.

      Usuń
  5. Nie miał wyjścia, nie mógł zostawić 700-tysięcznego zgrupowania RKAA na skrzydle. Barbarossa była fatalnie przygotowana, w hipotetycznym sojuszu współpraca ze SG WP mogła wyjść Niemcom tylko na dobre.
    Według autora do 22 czerwca 1941 roku Polska jest neutralna, na zachodzie wszystkie wydarzenia które miały miejsce występują czyli atak na Danię, Norwegię, Belgię, Holandię, Luxemburg, Jugosławię i Grecję, na wschodzie zaś wydarzenia jakie miały miejsce w wyniku paktu Ribbentrop - Mołotow nie, czyli nie ma aneksji państw Bałtyckich, Bukowiny, Besarabii wojny z Finlandią.
    W wyniku wojny II RP ma odzyskać dawne ziemie Rzeczpospolitej oraz dostęp do morza Czarnego. To wskazywałoby że głównym teatrem działań Wojska Polskiego - Front Polski ;) - jest południowy teatr działań wojennych. Ma tez tą dobra stronę że Niemcy koncentrują się na północy Wilno, Białystok, Sejny, i na południu się nie pałętają bo nie mają po co. Stąd by wynikało że Moskwy nie zdobywamy, chyba że są tam jakieś wydzielone jednostki jak w Berlinie w 1945, chyba że w II fazie kampanii, ale autor żadnych map/planów takiej operacji nie przedstawia, zatem tutaj możemy popuścić wodze fantazji ad jej przebiegu.
    Tak jak byli historycznie są Włosi, Słowacy, Wegrzy, Legion Chorwacki, Rumunia zapewne też by była, dyskusyjna jest kwestia Finlandii. Jest też atak Japonii na ZSRR.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyłączenie terenów ukraińskich sprawiłoby nam więcej problemów niż dało korzyści. Lepszym terenem do ekspansji była Białoruś - miejscowa ludność spokojniejsza i łatwiejsza do polonizacji, duże skupiska Polaków i miejsca historycznie związane z nami, poza tym to strategiczny teren zabezpieczający Wilno.

      Usuń
    2. Danie niezadowolonym Ukraińcom wyboru pomiędzy przyjęciem Polskiego obywatelstwa, pracy i płacenia podatków ku chwale II RP, a reedukacja w obozach gdzie strażnikami są byli NKWD-dziści którym dano szansę odpokutowania win i odwieszenia kary śmierci rozwiązałoby ten problem.

      Usuń
  6. Piękne, powinieneś pisać political-fiction Fox [ bez złośliwości, naprawdę tak uważam ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ksiązka ok niestey k@#$@#wa kupujesz za 30 pln i na 2 wieczory ( jak potrafisz sie powstrzymać;)

    OdpowiedzUsuń