sobota, 8 października 2011

Obama okupuje Wall Street



Bardzo łebski Amerykanin (z którym kiedyś robiłem wywiad) Gerald Celente, analityk porównywany nawet do Nostradamusa, wieszczy tym razem, że przyszłoroczne wybory prezydenckie w USA wygra Barack Barakowicz Obama. Co prawda sondaże wskazują, że wygrywa z nim niemal każdy republikański kandydat, ALE... Obama zaczyna zbierać swoją dawną demokratyczną bazę, dzięki której wygrał wybory. Dlatego najpierw wdał się w budżetowe przepychanki z republikańskimi dogmatykami, dlatego jego sojusznik Warren Buffett zaproponował podatek dla najbogatszych a Obama ten pomysł szybko "podchwycił" i dlatego też doszło w USA do serii protestów pod hasłem "Okupować Wall Street". Lokaj Pana Brzezińskiego straszy młodych, wykształconych, pozbawionych pracy Amerykanów, że Perry, Roomney i Bachman utną im zasiłki i inne socjalne wsparcie (dosyć skromne w porównaniu z Europą). To może przeważyć wyborczą szalę. Rozbiciem jego planu byłoby jednak pokazanie sfrustrowanej demokratycznej bazie, że Obama jest w doskonałej komitywie ze znienawidzonym Wall Street, a jego ludzie: np. Lawrence Summers i Robert Rubin mocno przyczynili się swoją działalnością (ocierającą się o kryminał) do wywołania kryzysu, a później robili wszystko by Wall Street nie poniosła żadnej odpowiedzialności za swoje przestępstwa.

Co ciekawe okupować Wall Street zaczęła też amerykańska prawica - w niektórzy tym założyciele ruchu Tea Party!



2 komentarze:

  1. Hmm, wyglada jak reklamowka Otpora, z którego to roku ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg. Krzysztofa Rybińskiego po II w. św. system bankowy stanowił 20% gospodarki USA. Obecnie jest to 60% i rośnie. Wynika z tego, że większość PKB USA wynika nie z produkcji, tylko przewałów finansowych.

    OdpowiedzUsuń