sobota, 1 października 2011

Bronię kibiców Legii i ich banneru



Jak pewnie doskonale sobie zdajecie sprawę, na tym blogu wspieram wojnę przeciwko terroryzmowi, gromię islamskich terrorystów oraz ich lewackich i monarchistyczno-endeckich sojuszników. Z tego powodu zyskałem łatkę "hasbarowca", "Żyda" i "agenta Mossadu". Korzystając z tej sławy zabiorę teraz głos w obronie kibiców Legii i ich transparentu Jihad Legia.

Piłka nożna była zawsze sportem "ludzi ulicy" a kibicowanie zawsze było sposobem na rozładowanie napięć społecznych i wyżycie się. Prowokowanie kibiców przeciwnej drużyny należy tam do dobrego tonu. Zresztą prowokacja legionistów była dosyć lightowa. Tureccy kibole podczas meczu z Bośnią rozwinęli banner "Zrobimy wam drugą Srebrenicę", a fani Feyenoordu podczas meczów z Ajaxem odwołując się do stereotypu o "żydowskości" Ajaxu syczą naśladując odgłos Cyklonu B uwalniającego się z puszek. Naprawdę, odp.... się od polskich kiboli, za granicą jest większy hadkor. Zresztą ani piłkarze Hapoela, ani działacze tego klubu, ani izraelscy kibice nie poczuli się szczególnie obrażeni oprawą Legii.  Na meczach we Francji, czy w Belgii widzą zawsze morze palestyńskich flag i ostre antysemickie hasła. Banneru Legii nie zauważyła też izraelska prasa.

Słowo dżihad mocno weszło już do popkultury i stało się synonimem zaciętej walki. I tak należy rozumieć hasło Dżihad Legia - wymyślone zresztą przy okazji walki kibiców z ITI. Gdyby legioniści wywiesili banner z szejkiem Jassinem, Arafatem czy napisem "Auschwitz OK" - to byłoby już poważne przegięcie. "Dżihad" na meczu z izraelską drużyną można traktować jedynie jako prowokację i przejaw wisielczego poczucia humoru.

Największy krzyk z powodu meczowej oprawy podniosła "Wyborcza", która publikowała na pierwszej stronie artykuły typu "Dajmy Hamasowi szansę" i obrzucała błotem osoby protestujące przeciwko saudyjskiemu meczetowi na Ochocie. Za nią inne publikatory bombardowały Polaczków przekazem mówiącym, że mamy z tego powodu odczuwać "wstyd". Moim zdaniem wstydzić się powinniśmy za to, że minister Zdrojewski zorganizował niedawno Europejski Kongres Kultury, na którym brylowali różni lewacko-antysyjonistyczni pseudointelektualiści na czele ze stalinowcem Baumanem i jakimś włoskim idiotą twierdzącym, że Europa powinna dozbroić Hamas w lepszą broń do zabijania "syjonistów". Powinniśmy się wstydzić, że na ten sabat szły nasze pieniądze, lekko rączką wydane przez "prawicowego" ministra z "chadeckiej" partii wspieranej przez "GazWyb".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz