czwartek, 14 marca 2013

Papież Franciszek - argentyński patriota


Stawiałem na... Węgra. Kard. Petera Erdo. Bo młody jak na kardynalskie standardy, konserwatywny a przy tym "Piotr Rzymianin" (ale jak widać proroctwo św. Malachiasza to ściema:). Gdy odczytano nazwisko nowego pontifexa przesłyszałem się - "Cornholio?!?". Gdy pojawił się na balkonie zauważyłem: "Wygląda trochę jak Paweł VI!". Gdy przemówił, od razu go polubiłem. Uznałem, że ma niesamowite poczucie humoru. Pierwszy papież z Nowego Świata (choć jego bardzo europejskiej, białej części), pierwszy jezuita na czele Stolicy Apostolskiej, pierwszy Franciszek.

Początkowo, gdy usłyszałem, że jest jezuitą z Ameryki Południowej, zaniepokoiłem się. Czytałem znakomitych "Jezuitów"  o. Malachi Martina, wiem jaką negatywną ewolucję przeszedł ten szacowny zakon, wiem że był on filarem komunistycznej dywersji w Kościele w Ameryce Łacińskiej, wiem co ci sowieciarze robili w Nikaragui. Na szczęście jednak kard. Bergoglio walczył z tą zarazą. I to bardzo aktywnie. Przy okazji kampanii czarnego PR na konklawe w 2005 r. wyciągnięto mu sprawę rzekomego wsparcia dla argentyńskiej bezpieki przy porwaniu dwóch komunizujących jezuitów. Według książki Horacio Verbitsky'ego "El Silencio", w 1976 r. Bergoglio, ówczesny argentyński prowincjał Towarzystwa Jezusowego wycofał parasol ochronny zakonu nad braćmi Orland Yorio i Francisco Jalicsem. To było zielone światło dla oficerów marynarki dla porwania i likwidacji tych komunistów. (Nie łudźmy się. To nie byli żadni lewicowi idealiści. To stalinowcy tacy jak w Nikaragui czy na Kubie). Z drugiej strony jednak pomógł jednemu z dysydentów w ucieczce za granicę. Bergoglio wpisywał się wówczas w patriotyczną frakcję argentyńskiego kościoła. Jakiś czas temu na spotkaniu z weteranami wojny o Falklandy/Malwiny nie krępował się, by powiedzieć im: "Walczyliście o swoje". Choć zirytował prezydent Cristinę Kirchner swoim ostrym sprzeciwem wobec przywilejów dla lobby gejowskiego oraz krytykował jej politykę gospodarczą, to  argentyńskie władze mają powód, by się cieszyć z jego wyboru na papieża. W trosce papieża Franciszka o biednych pobrzmiewa po prostu dawny peronizm.


W dniu wyboru, na niebie półkuli północnej pojawiła się kometa widoczna od kilku tygodni na półkuli południowej.

Ps. Tymczasowy wenezuelski prezydent Maduro twierdzi, że to Chavez podpowiedział Chrystusowi wybór kard. Bergoglio na papieża. Co na to międzynarodowa lewica? :)

Tymczasem stary jajcarz fajansiarz Sabourdżian vel Ahmadinedżad twierdzi, że Chavez powstanie z martwych i pojawi się razem z Jezusem i szyickim Ukrytym Imamem.

5 komentarzy:

  1. "że Chavez powstanie z martwych i pojawi się razem z Jezusem i szyickim Ukrytym Imamem."

    A skąd wiesz że się nie pojawi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się pojawi to załatwi go Tajemniczy Wiceadmirał Jaszczur :)

      Usuń
  2. Gość na serio to powiedział czy to tylko zagrywka frakcji ajatolachów, która ma ukazać ,że prezydent jest religijnym idiotą?

    OdpowiedzUsuń
  3. Horacio Verbitsky to były członek Tupamaros, podobno szef wywiadu tej organizacji, terrorysta - warto zajrzeć do anglojęzycznej Wikipedi Metapedii

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuici zawsze obstawiają/doradzają obu stronom konfliktu!!!
    Moim zdaniem sprawa wygląda tak, że bezpieka watykańska przejeła stery w Rzymie już na całego!

    OdpowiedzUsuń