sobota, 2 marca 2013

Tim Weiner. Wrogowie - recenzja



FBI to kolejne z wielkich dzieł Bonapartego. Charlesa J. Bonapartego - wnuka króla Westfalii,  prokuratora generalnego USA w administracji Teddy'ego Roosevelta. Bonaparte założył tą organizację na polecenie prezydenta, chcące mieć bicz na europejskich wywrotowców oraz nieuczciwych biznesmenów niszczących środowisko naturalne. Kongres nie zgodził się na powołanie FBI, ale Bonaparte olał ustawodawców i stworzył Biuro Śledcze wewnątrz struktury Departamentu Sprawiedliwości. Duszę amerykańskiej tajnej policji nadał jednak dopiero jej najdłużej urzędujący szef - J. Edgar Hoover, człowiek który zaczął ścigać szpiegów i wywrotowców dla Departamentu Sprawiedliwości w 1917 r., stanął na czele Biura Śledczego w 1924 r.  i przetrwał na tym stanowisku aż do swojej śmierci w 1972 r. O nim opowiada znakomita książka Tima Weinera "Wrogowie". Po jej przeczytaniu stwierdziłem: J. Edgar Hoover wielkim Amerykaninem był, ale pod koniec życia spieprzył sprawę.


Widzimy Hoovera organizującego słynne rajdy Palmera w latach '20-tych, ścigającego wczesne komórki Kominternu, układającego sobie życie z FDR, szpiegującego nazistów w Ameryce Południowej, dającego amunicję do polowania na sowieckich szpiegów w USA w latach '40-tych i '50-tych, skutecznie infiltrującego CPUSA i Ku Klux Klan, prowadzącego operację Cointelpro i spalającego się w nieoczekiwanym starciu z Białym Domem Nixona. Poznajemy szczegóły sprawy Morisa Childesa (wiceszefa CPUSA, który był szpiegiem FBI na Kremlu i w Pekinie), zniszczenia senatora McCarthy'ego (gdy zaczął przyglądać się sowieckiej infiltracji CIA), związków dra Martina Luthera Kinga z Sowietami, dominikańskiej rozgrywki administracji JFK i LBJ, a także afery Watergate. Obserwujemy też rywalizację Hoovera z innymi służbami. Szef FBI szczególnie nie lubił Billa Donovana - szefa OSS. Znienawidzili się, gdy Donowan był w latach '20-tych przełożonym Hoovera w Departamencie Sprawiedliwości. Hoover w czasach wojny słusznie zarzucał Donovanowi rażącą niekompetencję i prosowieckie sympatie. Donovan odgryzał się rozpowszechniając plotki o homoseksualizmie Hoovera (według Weinera nie mające żadnych podstaw). Przyczyną upadku Hoovera była również jego rywalizacja z innymi służbami - brak chęci koordynowania z nimi działań i wpadnięcie w panikę po wyjściu na jaw sprawy Cointelpro. Hoover zakazał wtedy stosować podsłuchów w walce z wywrotowcami, co rozwścieczyło Biały Dom i sprawiło, że kontakty Nixona i Hoovera, wcześniej bardzo serdeczne, mocno się ochłodziły w ostatnich miesiącach życia szefa FBI. To uprawdopodobnia teorię, że Hoover został otruty (pewien Kubańczyk pracujący dla CIA twierdził, że włamał się do jego domu i umieścił truciznę w paście do zębów). Śmierć Hoovera doprowadziła do ostrej walki o władzę w FBI - w końcu wiceszef Biura Mark Felt zorganizował przecieki w sprawie Watergate (o czym Nixon doskonale zdawał sobie sprawę).

Książka Weinera kończy historię FBI na czasach współczesnych. Ma jednak jeden poważny mankament. Dzieje ostatnich 30 lat agencji są tam przedstawione dosyć zdawkowo. Ale trudno się temu dziwić - pewne sprawy wciąż są tajne.

1 komentarz:

  1. Kontynuuj tą inicjatywę recenzowania niektórych tytułów, dziś zachęciłeś mnie do przeczytania tej książki!

    Pozdrawiam, stały czytelnik polskiej polityczno-ekonomicznej blogosfery :)

    OdpowiedzUsuń