wtorek, 2 października 2012

Zaolzie 1938



Dzisiaj nieco zapomniana rocznica - wyzwolenia Zaolzia w 1938 r., czyli odzyskania części polskiego terytorium z rąk upadającego państwa, które prowadziło wobec nas skrajnie głupią politykę. Duży zbiór historycznych materiałów na ten temat dostępny jest tutaj. Szczególnie polecam fotkę tej gazety.  Szkoda, że w 1941 r. nie widzieliśmy takich scen na ulicach innych prastarych polskich miast: Mińska i Smoleńska.






By uciszyć komusze, liberalne i endeckie głosy oburzenia na "gwałt na Czechosłowacji", przytaczam fragment broszury "Czy Polska mogła uniknąć wojny?" autorstwa marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza i ppłka Wacława Lipińskiego:


"Polska a Czechy
Opinia polska często zadaje sobie pytanie, czy gdyby inaczej ułożyły się stosunki z Czechami, gdyby Polska i Czechosłowacja utworzyły solidarny front antyniemiecki; czy zdołałoby to zahamować dynamizm niemiecki i wpłynąć na bieg wydarzeń. Skoro zaś do współdziałania tego nie doszło, to jakie złożyły się na to przyczyny?
Jeszcze w latach przed wojną światową 1914 roku Czechy rozpoczęły swą panslawistyczną politykę widząc w Rosji, jako w największym słowiańskim państwie, naturalną przewodniczkę Słowiańszczyzny. Rosja chętnie brała na siebie tę rolę, a Czesi już wtedy uważali się za naród bardziej powołany do tej akcji niż Polska. Wypływało to prawdopodobnie z faktu, że Polska i Rosja od wieków trwały w stanie wrogim względem siebie, jak i z tego, że Czesi uważali się za naród znacznie wyżej stojący pod każdym nieomal względem. Stąd odnoszenie się do Polaków było nieco protekcjonalne, a nawet lekceważące, jako do czynnika, który nie ma warunków do odegrania wybitnej roli na arenie międzynarodowej.
Tendencje te zarysowują się bardzo wyraźnie już w czasie konferencji pokojowej w Wersalu, gdzie Czesi zdobywają sobie duży wpływ kosztem Polski. Dość wspomnieć o chęci zagarnięcia całego Śląska Cieszyńskiego, a gdy się to nie udaje, wyznaczony zostaje plebiscyt. W styczniu 1919 roku Czesi napadają podstępnie na wschodnią część Śląska Cieszyńskiego, zapędzając się aż pod Skoczów. Polska, będąca w stanie wojny z Rosją, dąży do ugody i zmuszona jest przyjąć jako granicę rzekę Olzę, zostawiając na zachód od tej granicy około 200.000 ludności rdzennie polskiej i patriotycznej, która dała duży wkład w walkę o Polskę i później w odbudowę Państwa Polskiego. Sam Masaryk przekonany jest wtedy, że Polska wojny w 1920 roku z Rosją nie wygra, że jest tylko państwem sezonowym i że wiązać się z nią zbytnio nie warto, zwłaszcza, gdy się ma za sprzymierzeńca Francję, 'Małą Ententę' i duże możliwości porozumienia się z Rosją pod auspicjami Francji, co oczywiście odbyć się mogło tylko kosztem Polski.
Ta polityka, początkowo Masaryka, a później Benesza - zaciążyła nad stosunkami polsko-czeskimi. Na terenie Ligi Narodów Benesz przez dłuższy czas ma lepszą pozycję niż Polska, a na wewnątrz Czesi prowadzą wynaradawiającą politykę w stosunku do Polaków na Zaolziu. Ponadto irredenta ukraińska znajduje dla siebie wygodny azyl w Czechach, skąd prowadzi swą działalność na terenie Polski. W Pradze istnieje uniwersytet ruski, mniej dla nauki a bardziej jako schronienie dla ruchu ukraińskiego i antypolskiego. Od czasu do czasu Polska posyła noty, ale otrzymuje odpowiedzi więcej niż niewystarczające.
Tym niemniej przed 1930 rokiem i jeszcze później - ze strony polskiej zostały poczynione próby nawiązania bliższych stosunków. Próby te trafiały na życzliwy grunt w armii czeskiej, a katastrofa Żwirki i Wigury dała okazję do bardzo serdecznej manifestacji ze strony tej armii.
Mimo tych objawów, polityka czeska nie odchodzi ani na krok od swych tradycyjnych założeń, a mianowicie: z jednej strony - opiera się na gwarancjach francuskich, z drugiej strony - ciąży zawsze ku Rosji, widząc w niej dla siebie stałe oparcie i marząc o wspólnej granicy z Rosją - poprzez Małopolskę Wschodnią.
Po przyjściu do władzy Hitlera, kiedy Marsz. Piłsudski 'opukuje Europę', aby zorientować się gdzie są siły, które by skłonne były do współdziałania z Polską - Benesz nie zmienia swego stanowiska, mimo wyraźnej skłonności ze strony polskiej.
Na przeszkodzie stały tutaj dwie sprawy: zasadniczo inny stosunek do Rosji, tradycyjnego wroga Polski, zawsze ewentualnego sprzymierzeńca Czech oraz sprawa mniejszości polskiej w Czechach, której wynarodowienie leżało w zasadach czeskiej polityki wewnętrznej. Ponadto Czesi nie zmieniali swego stosunku do irredenty ukraińskiej.
Po pakcie o nieagresji Polski z Niemcami, Czesi od razu nawiązują stosunki z Sowietami i dają u siebie bazę dla antypolskiej propagandy bolszewickiej.
Tak więc Polska i Czechosłowacja wskutek dziedzicznych obciążeń polityki czeskiej nie doszły ze sobą do porozumienia. Wymuszenie na Czechach Zaolzia było już tylko logicznym następstwem wytworzonego stanu rzeczy. Powiększone Węgry, mające wspólną granicę z Polską miały w tej części Europy dostarczyć Polsce tego, czego Polska nie mogła uzyskać od Czechosłowacji to jest ścisłego związku politycznego.
Zasadniczą jednak przyczyną faktu, że Polska nie poparła czynnie Czechosłowacji w rozgrywce o Sudety, było stanowisko mocarstw zachodnich. Polska doskonale zdawała sobie sprawę, że zarówno Francja jak i Anglia ani materialnie ani psychicznie nie są przygotowane do wojny i za wszelką cenę będą jej się starały uniknąć. Owszem, Francja chętnie wmanewrowałaby Polskę do wojny w obronie Czechosłowacji, ale sama - mimo łączącego ją z Czechami sojuszu - zupełnie nie kwapiła się do poparcia Pragi z bronią w ręku. Wszystko więc przemawiało za tym, że gdyby Polska w jesieni 1938 roku wystąpiła po stronie Czechosłowacji - mocarstwa zachodnie zamiast czynnej pomocy udzieliłyby nam... pochwały, a na wypadek wojny przyjęłyby wyczekującą postawę widza. Zachowanie się Francji w Monachium najzupełniej potwierdza to przewidywanie. Przy ówczesnym stanie zbrojeń niemieckich Polska nie mogła liczyć z pomocą samej tylko Czechosłowacji na zwycięstwo nad Rzeszą, zwłaszcza, że - pomijając nawet problematyczną wartość żołnierza czeskiego - po 'Anschluss' Austrii granica Czechosłowacji była otwarta od południa dla wojsk niemieckich, które mogły tak samo obejść z boku fortyfikacje w Sudetach, jak na wiosnę 1940 roku obeszły od północy Linię Maginota; Polska była gotowa podjąć wspólną akcję przeciw Niemcom, sama dwukrotnie proponowała wojnę prewencyjną - ale nie mogła i nie chciała stawać się ofiarą na przykładzie której mocarstwa zachodnie uczyłyby się dopiero o sile wojskowej Niemiec i nienasyconych ambicjach Hitlera. Pozostało jedynie czekać aż Anglia i Francja przebudzą się wreszcie do czynu.
W roku 1938 na porozumienie polsko-czeskie było już za późno. Przedtem Polska dążyła do współpracy, a nawet sojuszu z Czechosłowacją, lecz polityka czeska nie chciała zamienić oddalonej Rosji na bliską Polskę i uważała, że Polska z jej 'Korytarzem' jest bardziej zagrożona przez Niemcy, niż Sudety. Czechom brakowało śmiałej decyzji dalekowzroczności politycznej, brak też było szczerości w stosunku do Polski. To wszystko odbiło się ujemnie na stosunkach polsko-czeskich."


25 komentarzy:

  1. "Wszystko więc przemawiało za tym, że gdyby Polska w jesieni 1938 roku wystąpiła po stronie Czechosłowacji - mocarstwa zachodnie zamiast czynnej pomocy udzieliłyby nam... pochwały, a na wypadek wojny przyjęłyby wyczekującą postawę widza."

    Szkoda, że te mocarstwa zrobiły to samo rok później.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawa ma mniej znane watki:

    `Tu jednak doszło do zadrażnienia, którego, jak się zdaje, Niemcy nie mogli zrozumieć, ale które trzeba było z ich punktu widzenia jak najszybciej wyjaśnić. Wkraczając na Zaolzie, Polacy zajęli również niewielkie miasteczko Bogumin. Było ono zamieszkałe w większości przez ludność pochodzenia niemieckiego, a ponadto miało wielkie znaczenie właśnie dla Niemców jako ważny węzeł komunikacyjny. Liczyli oni zatem na to, że Polacy pozostawią Bogumin w spokoju, to znaczy do ich dyspozycji. Tak się jednak nie stało. Min. Beck uznał bowiem, że właśnie Bogumin uczyni symbolem samodzielności polityki polskiej wobec Niemiec. To właśnie ta swoista prowokacja wobec Niemców wykazać miała Europie, że Polska nie idzie z Hitlerem "ręka w rękę".

    Jednak tej dość skomplikowanej gry nie zauważył praktycznie nikt poza Niemcami.'

    Niemiecka Czechosłowacja oznaczała w praktyce bliskie rozstrzygniecie dla Polski: albo (przegrana) wojna z Niemcami, albo wasalizacja...

    Czytałem rozważania, że gdyby sojusznicy *kazali*, to pewnie Czesi by i oddali Polsce Zaolzie, i weszli z Polską w sojusz... A to mogło by zniechecić Hitlera...

    No, ale - Polska miała opinię cichego sojusznika Hitlera, więc współpraca z nią przeciwko Hitlerowi nie wygladała sensownia...
    A ta opinia to już zasługa Becka...\

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujacy wpis na temat ZNACZENIA Zaolzia.

    http://tiny.pl/hwr3t

    piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się co do tezy, że mogliśmy wspólnie z Czechami stworzyć zjednoczony front przeciwko Niemcom. Benesz przecież wtedy nie chciał stawiać oporu. Francuskie dokumenty dyplomatyczne mówią wyraźnie, że prosił Paryż o to, by zadeklarował, że pomocy dla Czechosłowacji nie będzie. Argumentował, że w ten sposób przekona społeczeństwo do oddania Sudetów Niemcom.

      Usuń
    2. @Fox...

      Wariantowa historia to i tak bajeczki...

      Czy gdyby Polska *zdecydowanie* - i we współpracy z F i GB - sprzeciwiła się wtedy Niemcom? Gdyby F i GB solidnie nacisnęli na Czechów?

      (Zabawne jest, ze ci którzy krytykują zajęcie Zaolzia - z zasady zapominają w jakich okolicznosciach znalazło się ono w Czechosłowacji... Czyżby skutek ich sposobu myślenia: ktoś coś Polsce zabierze - dobrze, Polska komuś coś zabierze - źle?)

      mmm777

      Usuń
    3. @fox

      Alez ja tez sie z taka teza nie zgadzam.W linkowanym wpisie interesuje mnie TYLKO opisane tam strategiczne/geograficzne/transportowe znaczenie Zaolzia.Bo ze Benesz wymiekl to juz od dawna wiadomo.

      Piotr34

      Usuń
  4. Spotkałem się kiedyś z materiałem w którym Niemcy po zajęciu Czech mieli zaproponować Polsce Zaolzie w zamian za zgodę na włączenie do Reichu Gdańska + korytarz. Tu akurat Beck postąpił prawidłowo i zaczął działać by wytrącić argument przetargowy Niemcom z ręki.
    Co prawda ich tutaj nie widzę ale, wszelkim wielbicielom Czechów potępiających II RP za zdradziecki udział w rozbiorze proponuję zapoznać się z postępowaniem Czechów w 1920 i 1945-46 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To potwierdza więc tezę o tym, że Beck nie był głupim człowiekiem - tylko w 1939 r. miał już nieźle zniszczone zdrowie chorobą alkoholową.

      W X 1938 r. potępiali z*ajęcie Zaolzia jedynie komuniści i Jędrzej Giertych. Cały naród był zjednoczony wokół tego marszu wyzwoleńczego. Czechofile zapominają też obecnie o jednym ważnym fakcie: zajęcie Zaolzia nie przeszkodziło temu, by czescy patrioci w 1939 r. stworzyli w Polsce Legion Czechosłowacki.

      Usuń
  5. Wielce Szanowny Panie Fox
    Może jakaś mała recenzja książki Zychowicza? I mam nadzieję, że nie poszło w redakcji na noże, bo Zychowicz przejechał się po sanacji jak po łysej kobyle.

    P.S. Precz z czechofilią

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Quasi recenzję już tu dałem. Zresztą on napisał, to co ja już wielokrotnie pisałem. Od czasu do czasu się widujemy w redakcji, a na temat jego książki przyjaźnie sobie porozmawialiśmy.

      Usuń
    2. http://foxmulder2.blogspot.com/2012/09/pakt-ribbentrop-szembek.html

      Usuń
    3. Ja wiem, że wielbicielem Becka nie jesteś, ale Śmigły znajduje się w "galerii chwały" bloga, a w "Pakcie..." dostał mocno po nosie. A co do tej choroby alkoholowej, to jak się poogląda zdjęcia Becka i weźmie pod uwagę, że zmarł na gruźlicę, teoria zaczyna być prawopodobna. Pijaczyna otoczony sowiecką agenturą wiele dobrego zrobić nie mógł.

      Usuń
  6. Znamienne jest ostatnie głosowanie w 2012 roku w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości w sprawie dopuszczalności skargi Rodzin Katyńskich na nie uznanie przez Rosję mordu w Katyniu za ludobójstwo.
    Przeciwko Polsce głosowała tylko Rosja Ukraina i... Czechy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź poważny, ludobójstwo to nie było - a chodziło tylko o to, że ludobójstwo się nie przedawnia...

      mmm777

      Usuń
  7. Nie było ludobójstwo bo...?
    czy też nie było wg ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Spinnaker01

      Nie tylko moim zdaniem, poszukaj...

      To była zbrodnia, do ludobójstwa zdecydowanie bardziej pasuje mordowanie Polaków w ZSRR przed wojną...

      Wiesz, mówiąc cynicznie chodzi o ilość ofiar - od ilu zbrodnia zamienia się w ludobójstwo?
      Proszę, Ty mi powiedz!

      mmm777

      Usuń
    2. W ludobójstwie nie chodzi o ilość, tylko chęć zlikwidowania pewnej grupy etnicznej, narodowościowej, społecznej. Oficerowie w Katyniu zostali zmordowani ponieważ byli polskimi oficerami, nic więcej. Ta zbrodnia spełnia warunki ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości właściwie dla wszystkich oprócz ruskiej władzy, Niesiołowskiego i ciebie.

      Sebastian

      Usuń
  8. mmm777 po raz kolejny udowadniasz że piszesz o sprawach o których nie masz pojęcia.

    http://www.unic.un.org.pl/rwanda/definicja_ludobojstwa.php

    W rozumieniu Konwencji o Zapobieganiu i Karaniu Zbrodni Ludobójstwa z 9 grudnia 1948 roku (Convention on the Prevention and Punishment of the Crime of Genocide), ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub w części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich:

    a) zabójstwo członków grupy;
    b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego
    członków grupy;
    c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie
    ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego;
    d) stosowanie środków mających na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy;
    e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy;

    OdpowiedzUsuń
  9. @Spinnaker01

    Ale ja się pytałem o coś innego...

    Czyli - Twoim zdaniem - zamordowanie 3 obcych żołniery jest ludobójstwem?
    --------------------------------------------------------------------------

    Ale nie o tym chciałbym...

    Zamordowano sporo dobrych ludzi... Była to zbrodnia (w sensie języka potocznego)...
    Ja temu nie zaprzeczam, Ty temu nie zaprzeczasz, Sebastian temu nie zaprzecza.
    Ale gotowi jesteście mnie skopać, ponieważ używam do określenia tego innego terminu prawniczego...
    Czy jesteście pewni, że dobrze robicie?
    I że to podejście sprawdzi się w polityce?

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbrodnia katyńska była zakwalifikowana jako ludobójstwo na Procesie Norymberskim. W latach '90-tych uznała ją za ludobójstwo rosyjska prokuratura, a polska prokuraturą tak ją kwalifikuje chyba do dziś.

      Usuń
    2. W Norymberdze to Katyń był zbrodnią niemiecką, co zostało udowodnione...
      Dobrze mówisz `kwalifikacja' - ja tylko mówię, że u nas kwalifikowano to tak, ponieważ chodziło o unikniecie przedawnienia.
      Chodziło mi zresztą o to samo (mam nadzieję...) co p. Zychowiczowi - spojrzenie na rzeczywistość spoza oficjalnej wersji rzeczywistości.

      mmm777

      Usuń
  10. mmm777 nikt cię nie kopie, po prostu bądź precyzyjny gdy masz do czynienia z faktami.
    W Norymberdze ZSRR usiłowało przypisać tą zbrodnię Niemcom, ale im się nie udało, żaden z oskarżonych jak i III Rzesza za Katyń nie zostali skazani, kolejny raz jesteś nieprecyzyjny.

    Masz wyraźnie napisane "zabójstwo członków grupy" bez podania liczby nieważne czy 2 czy 20.000 To Europa wiec nie licz na jakieś wyższe procesy myślowe wymiaru międzynarodowej sprawiedliwości, o czym mogli się przekonać Serbowie.

    @ wojtekspaliniarz
    a czy Serbowie Bośniaccy wypowiedzieli wojnę Bośniackim Chorwatom i Muzułmanom?
    Nie.
    Czy były wyroki skazujące za zbrodnie wojenne?
    Były.
    Wniosek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Norymberdze, o ile pamietam, to ZSRR nie mógł oskarżyć o to Niemców, a Niemcy nie mogli tego użyć na swoją obronę (że nie tylko oni tak robili).

      Ja tylko powiedziałem, że motywem zakwalifikowania tego jako ludobójstwo było to, że jako ludobójstwo się nie przedawni. Bez podtekstów. Koniec, kropka.

      A teraz z innej beczki.
      `Tymczasem tylko na Pomorzu w latach 1939-1940 Niemcy zabili dwa razy więcej Polaków niż wynosi bilans zbrodni NKWD na polskich oficerach w Katyniu i innych miejscach kaźni. Tylko na Pomorzu, nie liczymy Wielkopolski, Śląska i Mazowsza. Kto dzisiaj w Polsce wie co to była Piaśnica, gdzie rozstrzelano co najmniej dwa razy więcej ludzi niż w Katyniu? I była to polska inteligencja – księża, nauczyciele, urzędnicy, członkowie partii i stowarzyszeń.'

      http://diarium.pl/2012/09/pomorski-katyn/

      Najwytaźniej są ofiary lepsze i gorsze...
      Więc, czyżby chodziło o politykę?


      mmm777

      Usuń
  11. wracając do głównego tu tematu- dlaczego nie poruszacie wątku, że widniejący na tej stronie, jako postać pozytywna, Lech Kaczynski, przepraszał za zajęcie Zaolzia Czechów?
    ba, zrobił to nieproszony, samoistnie i bez żadnych korzyści dla Polski. Widzi ktoś sens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy się zmieniły. Czechy nie są państwem nam wrogim, tylko sojuszniczym. A takie przeprosiny (choć przyznam, że mi się nie spodobały) nic nas jednak nie kosztują.

      Usuń