"Wiele kwiatów zadeptano,
Nikt nie będzie ich wspominał.
Krwi spragnionych ptaków stado
Czeka, by rozłożyć skrzydła.
Bóg nikogo nie ocali.
Nic nie dadzą nam modlitwy.
Tylko własną wolą walki
Zdołasz zmienić przebieg bitwy!
Strach zamroził bydłu w żyłach krew.
Będzie gnić w swoim śnie w trosce o własny chlew.
Daj im w zagrodzie chwalić "swobodę".
Wypuść na wolność bestie!
Opuść zagrodę i odwróć role.
Całą nienawiść przelej w pięści.
Ruszaj na wroga, czas zapolować.
Daj im dziś poznać smak ZEMSTY!"
Jarosław Marek Rymkiewicz, "Wola Walki"
Kiedyś, po lekturze Władysława Poboga-Malinowskiego i Józefa Mackiewicza, jednoznacznie uznawałem decyzję o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego za głupotę służącą sowieckim celom. Teraz uważam, że sprawa jest o wiele bardziej niejednoznaczna niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Dzielę się więc z Wami, Szanowni Czytelnicy, moimi rewizjonistycznymi przemyśleniami na ten temat.
Decyzja o włączeniu Warszawy do operacji "Burza" na pierwszy rzut oka powinna skutkować sądem wojskowym dla jej autorów. Wszak złamano wyraźne rozkazy i wytyczne Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego (co prawda niektórzy obwiniają gen. Sosnkowskiego za wybuch Powstania twierdząc, że nie wydał on rozkazu kategorycznie zakazującego rozpoczęcia takiej akcji 1 VIII 1944 r. Problem jednak w tym, że wcześniejsze depesze wysyłane przez Naczelnego Wodza z Londynu do kraju wyraźnie mówiły o wygaszeniu "Burzy". Można było się z nich łatwo wyczytać, że akcja powstańcza jest niewskazana. Powstanie popsuło plany gen. Sosnkowskiego i gen. Andersa - projekt nowego kryzysu przysięgowego.). Złamano też wytyczne poprzedniego dowódcy AK gen. Roweckiego, wybitnego specjalisty od walk w mieście. Co więcej postąpiono wbrew poprzednim planom "Burzy". Jeszcze kilka tygodni przed Powstaniem wysyłano z Warszawy ludzi i broń na Wschód. Decyzja o wybuchu zapadła niemal w ostatniej chwili, w okolicznościach mocno chaotycznych (o czym świadczy choćby, to że atak miał zacząć się o 17.00 a nie w nocy, jak wcześniej zamierzano). Co spowodowało tak wielki pośpiech?
Kiedyś myślałem, że było to sprawką grupy oficerów z Londynu i Warszawy politycznie związanych ze Stronnictwem Ludowym: płka Tatara (agenta NKWD), gen. Kopańskiego etc., którzy zdołali narzucić swoją wolę chwiejnemu sympatykowi endecji gen. "Borowi" Komorowskiemu. Powstanie miało być skoordynowane z wizytą premiera Mikołajczyka w Moskwie i być argumentem politycznym w uczciwym porozumieniu z Sowietami. Jak jednak wytłumaczyć to, że na taką akcję zgodzili się oficerowie nie związani z ludowcami? Czemu tacy doświadczeni i zasłużeni oficerowie jak gen. Pełczyński (były szef sanacyjnego Oddziału II SG), gen. Leopold Okulicki, gen "Monter" Chruściel tak chętnie zgodzili się na wybuch walk w Warszawie? Czemu tylko płk Bokszczanin głośno się sprzeciwiał tej decyzji? Czemu tylko on z tej grupy krytykował ją po fakcie? Prawda jest w jakichś dziwny sposób zaciemniona. Relacje gen. "Montera" są absurdalne, gen. "Bora" mocno wygładzone a gen. Okulicki, z oczywistych przyczyn nie mógł zabrać głosu. Mówili za nich historycy pracujący na strzępkach informacji, często historycy ubeccy (jak np. Jan Kanty Matłachowski). Co się naprawdę stało na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. w Warszawie?
Być może pewną wskazówką będą zdarzenia, do których doszło wówczas na
dalekiej północy. W czerwcu 1944 r. sowieckie wojska w ramach operacji wyborsko-pietrozawodzkiej rzucają wielkie siły na fińską obronę. Dążą do przebicia się do Zatoki Botnickiej. Dochodzi do potężnych bombardowań Helsinek i epickich pojedynków fińskich, postsowieckich czołgów T-26 z sowieckimi T34/85 oraz IS1. Sowietom udaje się przełamać fińską obronę, ale w połowie lipca ofensywa nagle traci impakt a walki zamierają. Zaczynają się zaś pokojowe sondaże. Stalin nagle każe przerzucać wojska nad Wisłę. Coś mu kazało odpuścić sobie front na północy i zdobycie Finlandii. (Co prawda odbiera jej port w Petsamo i Karelię, narzuca wielkie reparacje i kontrolę nad jej polityką zagraniczną, ale ostatecznie nie wysyła czołgów do Helsinek.) Pytanie: co? Rosyjski historyk Mark Sołonin wskazuje, że była to wiedza o nadchodzącym zamachu z 20 lipca. Groźba zabójstwa Hitlera (Beria mówił wcześniej płkowi Sudopłatowowi: Będziemy aniołem stróżem Hitlera.), zmiany władzy w III Rzeszy, pokoju z Zachodem i zatrzymania się frontu na Wiśle, albo nawet na Bugu, były dla Stalina koszmarem. Oznaczałoby to dla niego przegraną wojnę. Warto zadać więc pytanie: czy i jak nasze podziemie przygotowywało się na taki rozwój wydarzeń?
Dr Dariusz Baliszewski wspominał: "wezwał mnie jeden z największych polskich dziejopisów, by zapytać – wskazując dwie piętrzące się na biurku sterty dokumentów – czy nie zechciałbym zająć się pewnymi sprawami. Pierwsza to niemieckie dossier ministra Józefa Becka i zapis jego rozmów z Niemcami w Rumunii w latach internowania na temat ewentualności utworzenia proniemieckiego rządu w Warszawie. Druga to stenogramy rozmów z Niemcami w Falenicy, prowadzonych przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego i oficerów KG AK przed powstaniem warszawskim. Profesor stwierdził, że te dokumenty ma wielu historyków. – Dlaczego więc nikt tego nie ujawnia? – spytałem. – Bo celowe byłoby, aby ujawnił to ktoś nieobawiający się skandalu. A wtedy nam będzie łatwiej publicznie zająć się tą sprawą – powiedział profesor. Odmówiłem."
Tajne rozmowy w Falenicy, do których doszło w lipcu 1944 r. Oficjalna historiografia niewiele na ten temat mówi (jeśli jestem w błędzie, to proszę mnie z niego wyprowadzić). Ta opowieść przebija się jednak od czasu do czasu na światło dzienne. I tak Waldemar Łysiak ("Nadejdzie dzień, gdy przewyższę Boga!") pisze:
"Szef niemieckiego kontrwywiadu na Litwie, major Christiansen, spotkał się w Wilnie (luty 1944) z dowódcą tamtejszego zgrupowania AK, podpułkownikiem „Wilkiem"– Krzyżanowskim. Było z kim rozmawiać, bo Krzyżanowski miał pięć i pół tysiąca partyzantów. Christiansen tłumaczył mu, że gdy odejdą Niemcy, Polska zostanie zgwałcona przez Sowietów, więc lepiej do spółki stawić tamę „czerwonej zarazie". Niemcy dadzą Polakom nowoczesna broń, etc. W podwarszawskiej willi esesman Paul Fuchs identycznie przekonywał komendanta głównego Armi Krajowej. „Bór"– Komorowski odmówił, kuszenie sie nie udało"
W innym miejscu Łysiak pisze o tej tajnej wymianie, przywodzącej na myśl film "Czarna księga": "Bardzo interesujące kontakty między Armią Krajową i Abwehrą podczas okupacji hitlerowskiej—z natury rzeczy nie królują w oficjalnej historiografii (u nas głównie patriotycznej tudzież martyrologicznej), ino w szeptankach, plotkach i tzw. „historii mówionej". Ile jest prawdy w uporczywych pogłoskach o tym, że na wytwornych warszawskich „parties" dla przyjaciół, które organizowała niejaka madame Mieszkowska, bywali (równocześnie) wyżsi oficerowie niemieccy i akowscy, m.in. gen. Tadeusz „Bór"–Komorowski (następca „Grota"), dowódca Armii Krajowej? (...) Notabene: szefowie „Stożka" — adwokat Myśliński i jego zastępca „Günther"–Gitterman— nie raz prowadzili z Gestapo handel wymienny dla ratowania aresztowanych członków Armii Krajowej. Myśliński toczył rozmowy polityczne z SS–Hauptsturmführerem Spilkerem; kapitan „Mocarz"–Kozubowski, szef Kontrwywiadu Okręgu Warszawskiego AK, dialogował z SS–Hauptscharführerem Müllerem (Referat IV N Gestapo, tzw. „konfidencki"); Gitterman dostarczał informacje SS–Scharführerowi Steigerowi (łodzianinowi, byłemu podchorążemu Wojska Polskiego!), itd., itp. Część tych „rozmówców" Armia Krajowa odstrzeliła w roku 1945, bo Delegatura bała się, że mogą ujawnić triumfującej „władzy ludowej" tajniki kontaktów roboczych między AK i Abwehrą lub Gestapo."
Dr Dariusz Baliszewski wspominał: "wezwał mnie jeden z największych polskich dziejopisów, by zapytać – wskazując dwie piętrzące się na biurku sterty dokumentów – czy nie zechciałbym zająć się pewnymi sprawami. Pierwsza to niemieckie dossier ministra Józefa Becka i zapis jego rozmów z Niemcami w Rumunii w latach internowania na temat ewentualności utworzenia proniemieckiego rządu w Warszawie. Druga to stenogramy rozmów z Niemcami w Falenicy, prowadzonych przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego i oficerów KG AK przed powstaniem warszawskim. Profesor stwierdził, że te dokumenty ma wielu historyków. – Dlaczego więc nikt tego nie ujawnia? – spytałem. – Bo celowe byłoby, aby ujawnił to ktoś nieobawiający się skandalu. A wtedy nam będzie łatwiej publicznie zająć się tą sprawą – powiedział profesor. Odmówiłem."
Tajne rozmowy w Falenicy, do których doszło w lipcu 1944 r. Oficjalna historiografia niewiele na ten temat mówi (jeśli jestem w błędzie, to proszę mnie z niego wyprowadzić). Ta opowieść przebija się jednak od czasu do czasu na światło dzienne. I tak Waldemar Łysiak ("Nadejdzie dzień, gdy przewyższę Boga!") pisze:
"Szef niemieckiego kontrwywiadu na Litwie, major Christiansen, spotkał się w Wilnie (luty 1944) z dowódcą tamtejszego zgrupowania AK, podpułkownikiem „Wilkiem"– Krzyżanowskim. Było z kim rozmawiać, bo Krzyżanowski miał pięć i pół tysiąca partyzantów. Christiansen tłumaczył mu, że gdy odejdą Niemcy, Polska zostanie zgwałcona przez Sowietów, więc lepiej do spółki stawić tamę „czerwonej zarazie". Niemcy dadzą Polakom nowoczesna broń, etc. W podwarszawskiej willi esesman Paul Fuchs identycznie przekonywał komendanta głównego Armi Krajowej. „Bór"– Komorowski odmówił, kuszenie sie nie udało"
W innym miejscu Łysiak pisze o tej tajnej wymianie, przywodzącej na myśl film "Czarna księga": "Bardzo interesujące kontakty między Armią Krajową i Abwehrą podczas okupacji hitlerowskiej—z natury rzeczy nie królują w oficjalnej historiografii (u nas głównie patriotycznej tudzież martyrologicznej), ino w szeptankach, plotkach i tzw. „historii mówionej". Ile jest prawdy w uporczywych pogłoskach o tym, że na wytwornych warszawskich „parties" dla przyjaciół, które organizowała niejaka madame Mieszkowska, bywali (równocześnie) wyżsi oficerowie niemieccy i akowscy, m.in. gen. Tadeusz „Bór"–Komorowski (następca „Grota"), dowódca Armii Krajowej? (...) Notabene: szefowie „Stożka" — adwokat Myśliński i jego zastępca „Günther"–Gitterman— nie raz prowadzili z Gestapo handel wymienny dla ratowania aresztowanych członków Armii Krajowej. Myśliński toczył rozmowy polityczne z SS–Hauptsturmführerem Spilkerem; kapitan „Mocarz"–Kozubowski, szef Kontrwywiadu Okręgu Warszawskiego AK, dialogował z SS–Hauptscharführerem Müllerem (Referat IV N Gestapo, tzw. „konfidencki"); Gitterman dostarczał informacje SS–Scharführerowi Steigerowi (łodzianinowi, byłemu podchorążemu Wojska Polskiego!), itd., itp. Część tych „rozmówców" Armia Krajowa odstrzeliła w roku 1945, bo Delegatura bała się, że mogą ujawnić triumfującej „władzy ludowej" tajniki kontaktów roboczych między AK i Abwehrą lub Gestapo."
Tajne kanały kontaktowe pomiędzy służbami naszego podziemia a służbami niemieckimi istniały więc bardzo długo i odbywało się pomimo barbarzyńskich niemieckich represji i odwetowego odstrzeliwania przez polskie podziemie ludzi z tajnych służb III Rzeszy. Nie trudno sobie więc wyobrazić, że mogło dojść do sondowania władz AK przez tajne służby na wypadek planowanego zamachu stanu w Wilczym Szańcu i Berlinie, pokoju separastycznego z Zachodem i powstania nowej sytuacji na froncie wschodnim. Oficerska, konserwatywna konspiracja antyhitlerowska była wszak powiązana z Abwehrą i przy tym... bardzo mocno zinfiltrowana przez ludzi Himmlera i Millera. Reichsfuehrer planował pozbyć się Fuehrera już w listopadzie 1939 r. (zamach Georga Elsera), więc przymykał oczy na plany spiskowców - oni mieli być dla niego tym, czym wałęsowska Solidarność w 1989 r. dla gejn. Kiszczaka. ("Gestapo" Miller reprezentował zaś frakcję prosowiecką i dzięki jego agenturze w spisku, Stalin prawdopodobnie wiedział o szykowanym zamachu). Zamach stanu 20 lipca zakończył się, co prawda klęską - dlatego, że konserwatywni spiskowcy byli w większości jełopami - ale doprowadził do przyspieszenia działań w Warszawie. Jak zauważa prof. Siemaszko, w ostatnim "Historia. Do Rzeczy", to właśnie po nim gwałtownie przyspiesza proces decyzyjny prowadzący do wybuchu Powstania. Dlaczego?
Stawiam tezę, że Niemcy dali "Borowi" podczas negocjacji do zrozumienia, że mogą doprowadzić do dekapitacji i paraliżu podziemia. W lipcu wzrosła liczba wsyp - wpadały duże magazyny broni. To było ostrzeżenie. Jak wskazuje prof. Witold Kieżun, uczestnik Powstania Warszawskiego: "Punktem wyjścia zbrojnej walki z niezwykle okrutnym niemieckim okupantem, który już w przeddzień Powstania, pod koniec lipca 1944 roku, miał na swoim sumieniu miliony zamordowanych polskich obywateli: Polaków i Żydów, wzbudzając w ten sposób, trudną do zrozumienia dla współczesnego pokolenia, nienawiść i chęć odwetu, był 27 lipca 1944 roku. Gubernator „dystryktu warszawskiego” Ludwig Fischer wydał rozkaz nakazujący zgłoszenie się 100 tysięcy warszawiaków następnego dnia do budowy fortyfikacji fortecy Warszawa (Festung Warschau) przed atakiem nadchodzącej Armii Czerwonej. Wiemy już z 5-letniego doświadczenia, że niewykonanie niemieckiego rozkazu grozi dwoma możliwościami kary: kara natychmiastowej śmierci albo przesuniętej w czasie w obozie koncentracyjnym. Tymczasem po raz pierwszy w historii II wojny światowej obywatele okupowanego przez Niemcy kraju zbojkotowali ten wojenny rozkaz, zgłosiło się tylko 30-40 osób. Zbiorowy bunt, największy w historii świata, miliona warszawiaków, bo przecież ta decyzja została podjęta przez wszystkie polskie, warszawskie rodziny, był właściwym początkiem Powstania. (...) Sytuacja staje się jednak coraz bardziej tragiczna, wiemy już w Warszawie, jak wygląda walka miasta ogłoszonego przez Niemców jako forteca, bo znamy doświadczenia Mińska Litewskiego. Całą ludność wysiedlono, a miasto bronione do „ostatniego żołnierza” zostało gruntownie zniszczone. Powojenne dane obrazują dokładnie ten efekt: 40 proc. ewakuowanych mieszkańców zginęło, a Mińsk został zniszczony w 92 procentach.30 lipca zostaje wydany tajny niemiecki rozkaz dla cywilnej ludności niemieckiej w Warszawie przygotowania się do ewakuacji 2 sierpnia. Jednocześnie nadawane są stałe polskie komunikaty Radia Moskwa stwierdzające, że już lada chwila Armia Czerwona wkroczy na Pragę, i wzywające do natychmiastowej walki w centrum Warszawy. Własne dane potwierdzają te informacje, istotnie na przedmieściu Pragi ukazały się czołgi sowieckie. Nie można już dłużej ryzykować, grozi nam po ewakuacji cywilnej ludności niemieckiej wykonanie kary śmierci na 100 tysiącach warszawiaków metodą później zastosowaną na Woli: otaczanie dzielnicy posterunkami z bronią maszynową, wyciąganie ludzi z mieszkań i natychmiastowe rozstrzeliwanie na ulicy. W ten sposób zlikwidowano by również całą bezbronną warszawską Armię Krajową. Dalsza oczywista decyzja to pełna ewakuacja całej polskiej ludności i obrona Warszawy (wówczas już silnie zaatakowanej przez Armię Czerwoną) jako twierdzy, a więc do „ostatniego żołnierza”. Decyzja naszej walki zbrojnej stała się więc koniecznością."
Nieco o motywacji stojącej za decyzją pisał również Jerzy Narbutt. " Rozkaz wydany przez Komendę Główną AK – pisze Jerzy Narbutt – „był trafny tak politycznie, jak militarnie. Militarnie był trafny dlatego, że uprzedzał o jeden dzień wielką akcję niemiecką (wiadomość o tej akcji, wzorowanej na walkach z gettem, a zaplanowanej przez Niemców na 2 sierpnia, otrzymał gen. Bór-Komorowski 31 lipca od wtyczki pracującej dla nas w gestapo, jak relacjonuje to Dryja-Wysocki). Politycznie był trafny z tej racji, że narodowi, który przechodził w tym momencie z jednej okupacji pod drugą, została tylko jedna droga: zaprotestować przeciw gwałceniu jego praw tak wobec wrogów, jak i wobec zdradzieckich aliantów”."
Tymczasem sowiecki walec zbliżał się do stolicy. W czerwcu niemiecka Grupa Armii "Środek" rozsypała się na Białorusi. Przez Warszawę przetaczały się, w ciągu dnia, na oczach jej mieszkańców, transporty pobitych, zdemoralizowanych, rannych, straszliwie pokiereszowanych niemieckich i sojuszniczych żołnierzy. (To właśnie podobne obrazki z Francji sprawiły, że alianckie sztaby uznały, że wojska niemieckie są już pobite i można się pokusić o tak ryzykowną operację jak Market-Garden. Podobny błąd popełniło dowództwo AK, ale jak widać był to błąd wówczas powszechny.) Na Warszawę naciera najpotężniejsza armia pancerna świata, dysponująca dużą ilością specjalistycznego sprzętu do forsowania rzeki. Przewaga Sowietów nad Niemcami w czołgach wynosi 7:1, w ludziach również 7:1. Niemcy pośpiesznie łatają dziury we froncie, a Sowieci w tym czasie podchodzą pod Międzylesie i Radzymin. 28 lipca tworzą przyczółek pod Magnuszewem i szykują się do ataku oskrzydlającego na Warszawę. Rokossowski ma rozkaz zająć Pragę do 3 sierpnia. Atakowi na Warszawę mają towarzyszyć akcje dywersyjne. AL ma Plan Skrypija - zajęcia ratusza i kilku budynków w centrum miasta oraz ustrzelenia w zamieszaniu trochę akowców. Kierownictwo PPR i AL zostaje jednak wcześniej ściągnięte przez Stalina, dla bezpieczeństwa do Lublina. Ciężar akcji dywersyjnej ma przypaść Polskiej Armii Ludowej - organizacji o niepodległościowych korzeniach, ale która została zinfiltrowana przez sowieckie służby, podobnie jak wcześniej Miecz i Pług. Warszawa zostaje oplakatowana odezwą dowódcy PAL płka Skokowskiego mówiącą, że dowództwo AK uciekło z miasta i należy zacząć powstanie. Do powstania wzywa też radiostacja "Kościuszko". Istnieje realne niebezpieczeństwo, że PAL zacznie powstanie prowokując niemiecką akcję represyjną, co zmusiłoby AK do działania. Po tym, jak sowieckie wojska wejdą do Warszawy, propaganda Kremla będzie mówiła, że Warszawę "wyzwolili" komuniści, gdy "AK stała z bronią u nogi". 31 lipca do Wisły, w okolicach Pelcowizny dojeżdża sowiecki patrol pancerny. Nadchodzi czas na podjęcie decyzji o Powstaniu....
Skutki tej decyzji okazują się dalekosiężne dla całego świata. Wielu historyków dziwi się głupocie Niemców, którzy zamiast porzucić "gorący kartofel", miasto opanowane przez AK Sowietom i prowokować w ten sposób rozłam w alianckiej koalicji, zdecydowali się poświęcić ogromne siły i środki na ciężkie walki w mieście ryzykując, że siły te zostaną odcięte przez Sowietów. A może jednak nie ryzykowali? Może wiedzieli, że 1 sierpnia, na wieść o rychłym wybuchu Powstania Stalin każe wojskom Rokossowskiego przejść do obrony (Oficjalna historiografia mówi, że Sowieci się zatrzymali, bo ponieśli "ogromne straty" wynoszące... 76 czołgów. W zanadrzu mieli jednak jeszcze ponad 2000 czołgów na tym odcinku.) Sowieci wstrzymują działania licząc na to, że Niemcy rozwiążą za nich problem AK. Poza zajęciem Pragi we wrześniu i innymi drobnymi korektami, front stoi przez pięć miesięcy - aż do połowy stycznia. Nie może ruszyć w czasie Powstania, nie może ruszyć (ze względów politycznych) tuż po nim, później nie sprzyja pogoda. Następna okazja do ruszenia się nadchodzi dopiero w 1945 r. W ciągu miesiąca Sowieci, atakujący według sierpniowych planów Rokossowskiego są już 100 km od Berlina. A gdyby uderzyli w sierpniu-wrześniu 1944 r. na zdezorganizowaną Grupę Armii "Środek"? Jan Nowak-Jeziorański twierdził, że Powstanie ocaliło w ten sposób Berlin Zachodni, Wiedeń i Kopenhagę. Gdyby Sowieci nie sparaliżowali na pięć miesięcy swojego głównego odcinka frontu, zajęliby dużo większą część Niemiec (możliwe, że nie doszłoby do ich podziału na strefy okupacyjne), całą Austrię i Danię. Ich pozycja w powojennej Europie byłaby dominująca. Łatwo, demokratycznymi metodami, zostałyby zsowietyzowane Francja i Włochy. Nie byłoby UE, nie byłoby NATO, Stalin rządziłby dłużej (nie zabiliby go w 1953 r.), komunizm w Polsce byłby o wiele cięższy... Stało się inaczej dzięki wielkiemu poświęceniu Powstańców i ludności cywilnej Warszawy, dzięki alianckim zrzutom (choć były one małe, to zdaniem Nowaka-Jeziorańskiego przyniosły aliantom większe korzyści strategiczne niż największe naloty bombowe na Niemcy) i dzięki zaślepieniu Stalina.
(A co byłoby, gdyby sowiecka ofensywa latem 1944 r. się nie udała? No cóż, w Budapeszcie, Wiedniu, Berlinie, Królewcu, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Kołobrzegu nie było żadnych powstań, a te miasta zostały i tak mocno zniszczone przez walczące armie. Taki los był bardzo prawdopodobny również w przypadku Warszawy.)
Paradoksalnie Powstanie Warszawskie uratowało również Niemcy. Jak pisałem w jednym z wpisów z serii Największe Sekrety: "Konferencja w strasburskim hotelu Maison Rouge, zdarzenie z 10 sierpnia 1944 r., to jedno z kluczowych, acz mało znanych, wydarzeń XX w. To tam grono czołowych niemieckich przemysłowców usłyszało od wysłanników Bormanna, że wojna jest już przegrana i należy ewakuować kapitał, patenty i kluczowe kadry do krajów neutralnych (m.in. korzystając z przedwojennych powiązań biznesowych z amerykańskim kapitałem). Z protokołu konferencji zdobytego przez amerykańskie tajne służby wiemy, że obecni tam wysłannicy Bormanna i oficerowie SS martwili się najbardziej tym, że zabraknie im czasu na ewakuację. Potrzebny czas to około 9 miesięcy." Te kilka miesięcy czasu potrzebnego na ewakuacje strategiczne zapewniła Niemcom na Zachodzie widowiskowo zasabotowana operacja Market-Garden. Na Wschodzie front uspokoiło na długie pięć miesięcy Powstanie Warszawskie. Czyżby więc celowo zostało ono sprowokowane przez Niemców? Czy temu celowi miał służyć rozkaz wzywający 100 tys. mieszkańców Warszawy do kopania umocnień, przecieki o przygotowanej masakrze i zamienieniu miasta w twierdzę bronioną do upadłego? Jaką rolę w tej prowokacji odegrał Józef Retinger, drobny sługus establiszmentu, świętujący 10 lat później, w hotelu Bilderberg pod Arnhem, rocznicę klęski operacji Market-Garden wspólnie z księciem Bernhardem, kierownictwem SOE i niemieckimi przedsiębiorcami uczestniczącymi w konferencji w Maison Rouge? Dlaczego generał Sosnkowski kazał otruć Retingera wąglikiem? Czy Powstanie Warszawskie było więc aktem założycielskim nowego, powojennego ładu europejskiego? Niezależnie od tego, czy tak było, ofiara złożona przez Warszawę mocno przyczyniła się do tego, że Polska przetrwała - nawet jeśli nie jest to Polska naszych marzeń. Wszystkie warianty działania w lecie 1944 r. były złe. Dowództwo AK wybrało jednak jeden z najlepszych.
***
Tradycyjnie przypominam o mojej książce "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj).
Stawiam tezę, że Niemcy dali "Borowi" podczas negocjacji do zrozumienia, że mogą doprowadzić do dekapitacji i paraliżu podziemia. W lipcu wzrosła liczba wsyp - wpadały duże magazyny broni. To było ostrzeżenie. Jak wskazuje prof. Witold Kieżun, uczestnik Powstania Warszawskiego: "Punktem wyjścia zbrojnej walki z niezwykle okrutnym niemieckim okupantem, który już w przeddzień Powstania, pod koniec lipca 1944 roku, miał na swoim sumieniu miliony zamordowanych polskich obywateli: Polaków i Żydów, wzbudzając w ten sposób, trudną do zrozumienia dla współczesnego pokolenia, nienawiść i chęć odwetu, był 27 lipca 1944 roku. Gubernator „dystryktu warszawskiego” Ludwig Fischer wydał rozkaz nakazujący zgłoszenie się 100 tysięcy warszawiaków następnego dnia do budowy fortyfikacji fortecy Warszawa (Festung Warschau) przed atakiem nadchodzącej Armii Czerwonej. Wiemy już z 5-letniego doświadczenia, że niewykonanie niemieckiego rozkazu grozi dwoma możliwościami kary: kara natychmiastowej śmierci albo przesuniętej w czasie w obozie koncentracyjnym. Tymczasem po raz pierwszy w historii II wojny światowej obywatele okupowanego przez Niemcy kraju zbojkotowali ten wojenny rozkaz, zgłosiło się tylko 30-40 osób. Zbiorowy bunt, największy w historii świata, miliona warszawiaków, bo przecież ta decyzja została podjęta przez wszystkie polskie, warszawskie rodziny, był właściwym początkiem Powstania. (...) Sytuacja staje się jednak coraz bardziej tragiczna, wiemy już w Warszawie, jak wygląda walka miasta ogłoszonego przez Niemców jako forteca, bo znamy doświadczenia Mińska Litewskiego. Całą ludność wysiedlono, a miasto bronione do „ostatniego żołnierza” zostało gruntownie zniszczone. Powojenne dane obrazują dokładnie ten efekt: 40 proc. ewakuowanych mieszkańców zginęło, a Mińsk został zniszczony w 92 procentach.30 lipca zostaje wydany tajny niemiecki rozkaz dla cywilnej ludności niemieckiej w Warszawie przygotowania się do ewakuacji 2 sierpnia. Jednocześnie nadawane są stałe polskie komunikaty Radia Moskwa stwierdzające, że już lada chwila Armia Czerwona wkroczy na Pragę, i wzywające do natychmiastowej walki w centrum Warszawy. Własne dane potwierdzają te informacje, istotnie na przedmieściu Pragi ukazały się czołgi sowieckie. Nie można już dłużej ryzykować, grozi nam po ewakuacji cywilnej ludności niemieckiej wykonanie kary śmierci na 100 tysiącach warszawiaków metodą później zastosowaną na Woli: otaczanie dzielnicy posterunkami z bronią maszynową, wyciąganie ludzi z mieszkań i natychmiastowe rozstrzeliwanie na ulicy. W ten sposób zlikwidowano by również całą bezbronną warszawską Armię Krajową. Dalsza oczywista decyzja to pełna ewakuacja całej polskiej ludności i obrona Warszawy (wówczas już silnie zaatakowanej przez Armię Czerwoną) jako twierdzy, a więc do „ostatniego żołnierza”. Decyzja naszej walki zbrojnej stała się więc koniecznością."
Nieco o motywacji stojącej za decyzją pisał również Jerzy Narbutt. " Rozkaz wydany przez Komendę Główną AK – pisze Jerzy Narbutt – „był trafny tak politycznie, jak militarnie. Militarnie był trafny dlatego, że uprzedzał o jeden dzień wielką akcję niemiecką (wiadomość o tej akcji, wzorowanej na walkach z gettem, a zaplanowanej przez Niemców na 2 sierpnia, otrzymał gen. Bór-Komorowski 31 lipca od wtyczki pracującej dla nas w gestapo, jak relacjonuje to Dryja-Wysocki). Politycznie był trafny z tej racji, że narodowi, który przechodził w tym momencie z jednej okupacji pod drugą, została tylko jedna droga: zaprotestować przeciw gwałceniu jego praw tak wobec wrogów, jak i wobec zdradzieckich aliantów”."
Tymczasem sowiecki walec zbliżał się do stolicy. W czerwcu niemiecka Grupa Armii "Środek" rozsypała się na Białorusi. Przez Warszawę przetaczały się, w ciągu dnia, na oczach jej mieszkańców, transporty pobitych, zdemoralizowanych, rannych, straszliwie pokiereszowanych niemieckich i sojuszniczych żołnierzy. (To właśnie podobne obrazki z Francji sprawiły, że alianckie sztaby uznały, że wojska niemieckie są już pobite i można się pokusić o tak ryzykowną operację jak Market-Garden. Podobny błąd popełniło dowództwo AK, ale jak widać był to błąd wówczas powszechny.) Na Warszawę naciera najpotężniejsza armia pancerna świata, dysponująca dużą ilością specjalistycznego sprzętu do forsowania rzeki. Przewaga Sowietów nad Niemcami w czołgach wynosi 7:1, w ludziach również 7:1. Niemcy pośpiesznie łatają dziury we froncie, a Sowieci w tym czasie podchodzą pod Międzylesie i Radzymin. 28 lipca tworzą przyczółek pod Magnuszewem i szykują się do ataku oskrzydlającego na Warszawę. Rokossowski ma rozkaz zająć Pragę do 3 sierpnia. Atakowi na Warszawę mają towarzyszyć akcje dywersyjne. AL ma Plan Skrypija - zajęcia ratusza i kilku budynków w centrum miasta oraz ustrzelenia w zamieszaniu trochę akowców. Kierownictwo PPR i AL zostaje jednak wcześniej ściągnięte przez Stalina, dla bezpieczeństwa do Lublina. Ciężar akcji dywersyjnej ma przypaść Polskiej Armii Ludowej - organizacji o niepodległościowych korzeniach, ale która została zinfiltrowana przez sowieckie służby, podobnie jak wcześniej Miecz i Pług. Warszawa zostaje oplakatowana odezwą dowódcy PAL płka Skokowskiego mówiącą, że dowództwo AK uciekło z miasta i należy zacząć powstanie. Do powstania wzywa też radiostacja "Kościuszko". Istnieje realne niebezpieczeństwo, że PAL zacznie powstanie prowokując niemiecką akcję represyjną, co zmusiłoby AK do działania. Po tym, jak sowieckie wojska wejdą do Warszawy, propaganda Kremla będzie mówiła, że Warszawę "wyzwolili" komuniści, gdy "AK stała z bronią u nogi". 31 lipca do Wisły, w okolicach Pelcowizny dojeżdża sowiecki patrol pancerny. Nadchodzi czas na podjęcie decyzji o Powstaniu....
Skutki tej decyzji okazują się dalekosiężne dla całego świata. Wielu historyków dziwi się głupocie Niemców, którzy zamiast porzucić "gorący kartofel", miasto opanowane przez AK Sowietom i prowokować w ten sposób rozłam w alianckiej koalicji, zdecydowali się poświęcić ogromne siły i środki na ciężkie walki w mieście ryzykując, że siły te zostaną odcięte przez Sowietów. A może jednak nie ryzykowali? Może wiedzieli, że 1 sierpnia, na wieść o rychłym wybuchu Powstania Stalin każe wojskom Rokossowskiego przejść do obrony (Oficjalna historiografia mówi, że Sowieci się zatrzymali, bo ponieśli "ogromne straty" wynoszące... 76 czołgów. W zanadrzu mieli jednak jeszcze ponad 2000 czołgów na tym odcinku.) Sowieci wstrzymują działania licząc na to, że Niemcy rozwiążą za nich problem AK. Poza zajęciem Pragi we wrześniu i innymi drobnymi korektami, front stoi przez pięć miesięcy - aż do połowy stycznia. Nie może ruszyć w czasie Powstania, nie może ruszyć (ze względów politycznych) tuż po nim, później nie sprzyja pogoda. Następna okazja do ruszenia się nadchodzi dopiero w 1945 r. W ciągu miesiąca Sowieci, atakujący według sierpniowych planów Rokossowskiego są już 100 km od Berlina. A gdyby uderzyli w sierpniu-wrześniu 1944 r. na zdezorganizowaną Grupę Armii "Środek"? Jan Nowak-Jeziorański twierdził, że Powstanie ocaliło w ten sposób Berlin Zachodni, Wiedeń i Kopenhagę. Gdyby Sowieci nie sparaliżowali na pięć miesięcy swojego głównego odcinka frontu, zajęliby dużo większą część Niemiec (możliwe, że nie doszłoby do ich podziału na strefy okupacyjne), całą Austrię i Danię. Ich pozycja w powojennej Europie byłaby dominująca. Łatwo, demokratycznymi metodami, zostałyby zsowietyzowane Francja i Włochy. Nie byłoby UE, nie byłoby NATO, Stalin rządziłby dłużej (nie zabiliby go w 1953 r.), komunizm w Polsce byłby o wiele cięższy... Stało się inaczej dzięki wielkiemu poświęceniu Powstańców i ludności cywilnej Warszawy, dzięki alianckim zrzutom (choć były one małe, to zdaniem Nowaka-Jeziorańskiego przyniosły aliantom większe korzyści strategiczne niż największe naloty bombowe na Niemcy) i dzięki zaślepieniu Stalina.
(A co byłoby, gdyby sowiecka ofensywa latem 1944 r. się nie udała? No cóż, w Budapeszcie, Wiedniu, Berlinie, Królewcu, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Kołobrzegu nie było żadnych powstań, a te miasta zostały i tak mocno zniszczone przez walczące armie. Taki los był bardzo prawdopodobny również w przypadku Warszawy.)
Paradoksalnie Powstanie Warszawskie uratowało również Niemcy. Jak pisałem w jednym z wpisów z serii Największe Sekrety: "Konferencja w strasburskim hotelu Maison Rouge, zdarzenie z 10 sierpnia 1944 r., to jedno z kluczowych, acz mało znanych, wydarzeń XX w. To tam grono czołowych niemieckich przemysłowców usłyszało od wysłanników Bormanna, że wojna jest już przegrana i należy ewakuować kapitał, patenty i kluczowe kadry do krajów neutralnych (m.in. korzystając z przedwojennych powiązań biznesowych z amerykańskim kapitałem). Z protokołu konferencji zdobytego przez amerykańskie tajne służby wiemy, że obecni tam wysłannicy Bormanna i oficerowie SS martwili się najbardziej tym, że zabraknie im czasu na ewakuację. Potrzebny czas to około 9 miesięcy." Te kilka miesięcy czasu potrzebnego na ewakuacje strategiczne zapewniła Niemcom na Zachodzie widowiskowo zasabotowana operacja Market-Garden. Na Wschodzie front uspokoiło na długie pięć miesięcy Powstanie Warszawskie. Czyżby więc celowo zostało ono sprowokowane przez Niemców? Czy temu celowi miał służyć rozkaz wzywający 100 tys. mieszkańców Warszawy do kopania umocnień, przecieki o przygotowanej masakrze i zamienieniu miasta w twierdzę bronioną do upadłego? Jaką rolę w tej prowokacji odegrał Józef Retinger, drobny sługus establiszmentu, świętujący 10 lat później, w hotelu Bilderberg pod Arnhem, rocznicę klęski operacji Market-Garden wspólnie z księciem Bernhardem, kierownictwem SOE i niemieckimi przedsiębiorcami uczestniczącymi w konferencji w Maison Rouge? Dlaczego generał Sosnkowski kazał otruć Retingera wąglikiem? Czy Powstanie Warszawskie było więc aktem założycielskim nowego, powojennego ładu europejskiego? Niezależnie od tego, czy tak było, ofiara złożona przez Warszawę mocno przyczyniła się do tego, że Polska przetrwała - nawet jeśli nie jest to Polska naszych marzeń. Wszystkie warianty działania w lecie 1944 r. były złe. Dowództwo AK wybrało jednak jeden z najlepszych.
***
Tradycyjnie przypominam o mojej książce "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj).
"Stało się inaczej dzięki wielkiemu poświęceniu Powstańców i ludności cywilnej Warszawy, dzięki alianckim zrzutom (choć były one małe, to zdaniem Nowaka-Jeziorańskiego przyniosły aliantom większe korzyści strategiczne niż największe naloty bombowe na Niemcy) i dzięki zaślepieniu Stalina..."
OdpowiedzUsuńStało się inaczej dzięki zaślepieniu Hitlera. Namiastka niepodległej Polski byłaby bardzo problematyczna dla Stalina i mogła dużo skuteczniej skłócić koalicję niż Katyń. Po zamachu lipcowym Hitler nie dowierzał już jednak nikomu, a tym bardziej wojskowym. Fajnie analizujesz grę różnych frakcji w Rzeszy, ale zapominasz, że u schyłku wojny pierwsze skrzypce grały ideologiczne zjeby takie jak Goebbels, Waffen SS itp. Schtaufenberg i spółka równie wielką rolę przykładali do odcięcia tych grup od przejęcia władzy, co do sukcesu samego zamachu i uznania przez aliantów.
Współpraca z Niemcami nie była możliwa po tym co te świry robiły podczas okupacji. Gdyby okupacja była normalna, w stylu tej z Francji, to może, ale jak ludziom wytłumaczyć, że teraz będziemy z Niemcami współpracować? Po takich zbrodniach, łapankach, wywózkach, egzekucjach, mordowaniu Żydów chyba nie mieściło się to w głowach.
UsuńHanys
Akurat ludobójstwo popełnione przez Niemców na Żydach nie mówiąc o wcześniejszej ich gettoizacji nie mogłoby się dokonać bez czynnej współpracy samych Żydów, więc to raczej słaby kontrargument.
UsuńO co Ci znowu chodzi Heniek? Piszę do Foxa, a ty się odzywasz. Ziemniak spamuje swoją książką "Jakie Piękne Samobójstwo" cały internet...a głupie dzieciaki nie mając kontrargumentów łykają i przytakują mu(ten sam mechanizm co u Korwina). Ja nie posiadam tak rozległej wiedzy historycznej, aby wypunktować nawet takiego "publicystę"(i pisarza fantasy) jak Ziemniak, więc proszę o to Foxa.
UsuńZiemniak, jako wnuczek NDeka, ma nasrane w głowie i wszystko co Piłsudczykowe/Sanacyjne obsrywa. Jego książka wychodzi od założenia "Sanacja była h***wa" i dalej dobiera sobie wygodne argumenty "potwierdzające" tezę wiodącą. Fox pisał wielokrotnie o tych sprawach, więc bez problemu rozprawiłby się z tymi pseudohistorycznymi bajkami tego dziennikarza i polonisty Ziemkiewicza.
Majkel
Istniał u części generalicji plan, żeby tak właśnie zrobić, ale po 20 lipca Hitler nie chciał o tym słyszeć.
UsuńDobre! Wziąłbyś się Fox za odkłamywanie też tej nowej książki Ziemniaka... "Jaki Głupi Ziemkiewicz" czy jakoś tak się nazywa ;) Ten pseudohistoryk fantasy strasznie się nią podnieca.
OdpowiedzUsuńMajkel
Majkel, wreszcie się zdekonspirowałeś - no proszę, nie sądziłem, że komentuje tu sam Karol Strasburger ?! Zdradziło cię poczucie humoru, ten charakterystyczny dlań, niepowtarzalny idiom... [ skądinąd przez ''Familiadę'' przestałem jadać niedzielne obiady z rodziną bo od czerstwych dowcipasów prowadzącego wywracały mi się flaki ].
UsuńO co Ci znowu chodzi Heniek? Piszę do Foxa, a ty się odzywasz. Ziemniak spamuje swoją książką "Jakie Piękne Samobójstwo" cały internet...a głupie dzieciaki nie mając kontrargumentów łykają i przytakują mu(ten sam mechanizm co u Korwina). Ja nie posiadam tak rozległej wiedzy historycznej, aby wypunktować nawet takiego "publicystę"(i pisarza fantasy) jak Ziemniak, więc proszę o to Foxa.
UsuńZiemniak, jako wnuczek NDeka, ma nasrane w głowie i wszystko co Piłsudczykowe/Sanacyjne obsrywa. Jego książka wychodzi od założenia "Sanacja była h***wa" i dalej dobiera sobie wygodne argumenty "potwierdzające" tezę wiodącą. Fox pisał wielokrotnie o tych sprawach, więc bez problemu rozprawiłby się z tymi pseudohistorycznymi bajkami tego dziennikarza i polonisty Ziemkiewicza.
Majkel
łół dobre
OdpowiedzUsuńSzacun Fox, z każdym wpisem robi się ciekawiej, ale dość sentymentów, do ad remu że tak rzekę :
OdpowiedzUsuń1. Przede wszystkim skończmy wreszcie z tym nieszczęsnym pierdoleniem iż kogoś lub coś tam ocaliliśmy bo raz iż z góry ustawia nas to na straconej pozycji, jest to żałosne skomlenie i sposób myślenia typowy dla ofiar losu, a dwa iż świat ma te nasze poświęcenia głęboko w dupie, najlepszym dowodem choćby iż powszechnie powstanie w Warszawie jest kojarzone z żydowską ruchawką w getcie rok wcześniej, niemal nikt na Zachodzie nie ma pojęcia o naszym zrywie i ruchu oporu za to dzięki żydowskiej i niemieckiej propagandzie jesteśmy odbierani jako ''faszyści'' pomagający ''nazistom'' mordować Żydów w ''polskich obozach koncentracyjnych'' - dlatego jeśli o mnie chodzi ''turańska dzicz'' mogłaby zająć sobie całe Niemcy a zwłaszcza Francję i resztę kontynentalnej Europy zaś Stalin porządzić dłużej [ choć w tym przypadku wyciągasz zbyt daleko idące wnioski Fox - na jakiej podstawie ? ] : zapewne dzięki temu urządziłby w końcu powtórkę z ''wielkiej czystki'' tym wszystkim Sartre'om i reszcie podobnej swołoczy gdy odegraliby już swoją rolę pożytecznych idiotów zaś ruscy i kałmuccy zwyrole w mundurach zaprowadziliby tam ponad 20 lat wcześniej ''rewolucję seksualną'' w wersji hard, może dzięki temu byłoby tam mniej lewackiej mentalnej spierdoliny niż obecnie, mniej entuzjastów komunistycznego ścierwa w czerwonym czy tęczowym wydaniu, łotewer.
2. argumentacja Kieżuna to niestety klasyczne samozaoranie - jak widać AK nie ochroniła cywilnej ludności stolicy i nie miała najmniejszych możliwości ku temu ze względu na rażącą dysproporcję sił, bardziej wiarygodnie by to wyglądało gdyby ruch oporu podjął walkę dopiero w odwecie na domniemane niemieckie represje, zresztą chętnie poznałbym jakieś dowody na temat planowanej niemieckiej akcji wymordowania czy wywózki całej ludności Warszawy do obozów bo póki co rzecz cała równie dobrze mogła być prowokacją ze strony Niemców o której wspominasz w tekście, więc darujmy sobie teksty iż ''tak czy inaczej by ich pozabijali'' bo co to za argumenty ? W ogóle Kieżun z całym dlań szacunkiem to wbrew pozorom raczej średni autorytet w sprawie powstańczej tragedii, z jego perspektywy prostego żołnierza wiele spraw wygląda aż nazbyt prosto, ot choćby w poniższym wystąpieniu sadzi bobala, że negocjacje z Mikołajczykiem i sowiecką ''pomoc'' dla powstańców storpedowała Wasilewska - ok. 15.40 min. :
http://www.youtube.com/watch?v=p4K0AWgXmjo
- noż k... mać, bez jaj proszę, pan profesor liczy najwyraźniej, że audytorium składa się z samych durniów i ignorantów historycznych, którym może wciskać podobne kity, trza być głąbem aby nie zdawać sobie sprawy iż był to typowy dla Stalina unik a Wandzia to se mogła ale co najwyżej zrobić laskę Józkowi.
3. bardzo ciekawy i godny rozwinięcia jest wątek kontaktów podziemia z niemieckimi służbami a także polskich [ i żydowskich ] konfidentów Gestapo - fakt, historycy przebąkują o tym co jakiś czas, choćby tu :
OdpowiedzUsuń''I jest jeszcze sprawa akcji Gestapo przeciwko polskiemu podziemiu. Trzeba pamiętać, że była to sprawnie działająca policja polityczna, a nie tylko katujący swe ofiary sadyści. Praca operacyjna Gestapo była na wysokim poziomie. Istnieją dowody na to, że polskie podziemie na Pomorzu było przez nią doskonale rozpracowane, nie brakowało Polaków, którzy byli na usługach Gestapo. [...] Po wojnie zdarzały się sytuacje, że członków polskiego podziemia na Pomorzu przesłuchiwał Jan Kaszubowski - gestapowiec na usługach Rosjan.''
http://histmag.org/Pomorze-na-samym-dnie-piekla-rozmowa-z-prof.-Bogdanem-Chrzanowskim-8133
Kiedyś nie pamiętam już gdzie natknąłem się na informację, że ponoć część archiwum Gestapo została przejęta przez sowieckie służby oraz UB i wykorzystana do przewerbowania niemieckich agentów, wiele źródeł z tamtych czasów potwierdza iż przykłady nazistowskich funkcjonariuszy czy folksdojczów w służbie komunistów jak wyżej przytoczony były wówczas wcale liczne, zwłaszcza na ''ziemiach odzyskanych''. Znamienne, że próby lustracji obejmują u nas zwykle współpracę z sowietami i ich lokalnymi sługusami pomijając niemal okres niemieckiej okupacji, bodaj nikt dotąd nie pokusił się o rzetelne opracowanie tego zagadnienia a szkoda bo chętnie dowiedziałbym się w końcu np. jak to było z tym zwolnieniem Bartoszewskiego z Oświęcimia ''na gruźlicę'' albo pracą Nowaka-Jeziorańskiego w ''administracji niemieckiej'' jak to eufemistycznie piszą na Wiki - nawet jeśli powyższe okazałoby się li tylko insynuacjami i tak sądzę, że przy bliższym zbadaniu tematu z niejednego [ rzekomego ] ''bohatera walki z okupantem'' opadłaby patyna i nie szokowałaby już tak kolaboracja wielu z nich z czerwonymi.
Z lokalnego podwórka mogę przytoczyć znamienną historię, którą opowiedział mi jeden ze znajomych pracujący kiedyś w miejscowym archiwum : dobrych parę lat temu miał w nim przesiadywać jakiś działacz ''samo-brony'' szukający haków na tutejszych polityków konkretnie pod kątem przodka folksdojcza... Co z kolei potwierdzałoby teorię innego spośród moich znajomych o tym jak hartowały się świętokrzyskie elity, ale myślę, że spokojnie można to rozciągnąć na cały kraj : otóż truizmem jest iż do partyzantki idą najlepsze jednostki spośród narodu stawiające jego dobro wyżej egoizmu a nawet życia, niestety mniej się już mówi że zarazem przyciąga ona też najgorsze społeczne wybroczyny, męty korzystające z wojennego chaosu jako okazji do całkiem już bezkarnego folgowania swym zwyrodniałym ciągotom. Nieszczęście polega na tym iż działał tu mechanizm selekcji negatywnej, gdy pierwsi z nich byli dziesiątkowani w często nierównej walce drudzy spędzali miło czas rabując, gwałcąc i mordując słabszych i bezbronnych spierdalając aż się kurzy gdy tylko pojawiała się najmniejsza choćby możliwość bezpośredniej konfrontacji z wrogiem dzięki czemu niemal w nienaruszonym stanie zachowali swą ''substancję biologiczną'' tak drogocenną dla ''realistów'' i mogli przystąpić już po wojnie jakże ochoczo do dawania dupy nowemu okupantowi bardziej skłonnemu ku kolaboracji. Jak rozglądam się wokół i widząc po stanie kraju oraz zamieszkującej go w dużym stopniu ''biomasy'' kupującej każde najgorsze łajno posadzone przez tak nieudolny obecny reżim myślę, że coś jest na rzeczy, nie ma co zwalać na ''ruskie serwery'' i ''fałszerstwa wyborcze'', niestety Ziemkiewicz z ''polactwem'' ma sporo racji [ choć myli się, że to kwestia ostatnich nastu lub kilkudziesięciu nawet lat - wojna jedynie wzmocniła szit obecny tu od niepamiętnych czasów, zresztą nie jesteśmy pod tym względem jakimś niechlubnym wyjątkiem, w każdej wspólnocie występuje określony procent kanalii, rzecz tylko w proporcjach a te niewątpliwie uległy na skutek dziejowych tragedii zachwianiu na naszą niekorzyść ]. POWYŻSZEGO JEDNAK POD ŻADNYM POZOREM NIE NALEŻY ROZUMIEĆ JAKO POTWIERDZENIA IŻ COŚ W TYCH BREDNIACH O ''POLSKICH NAZISTACH'' JEDNAK JEST - GUDŁAJOM I KACAPOM MAJĄCYM O ILEŻ WIĘCEJ POD TYM WZGLĘDEM ZA USZAMI DOPÓKI NIE OCZYSZCZĄ WŁASNYCH TONĄCYCH W GÓWNIE PODWÓREK OD NASZEGO ŁAJNA WARA !!! To nasza rzecz posprzątać ten burdel, na pewno jest to sensowniejsze niż ''przepraszanie za Jedwabne'' jak i niepotrzebne nadymanie się w kontrze itp. pierdolety.
OdpowiedzUsuńNa koniec już pragnę zwrócić uwagę, że za 2 tygodnie będziemy świętować rocznicę jednego z naszych epokowych zwycięstw, bodaj ostatniej tak radosnej okazji danej nam od losu - idę o zakład iż obchody nie będą się żadną miarą równać z obecnym uczczeniem powstańczej tragedii nie mówiąc już o zakłamywaniu istotnego sensu tego historycznego osiągnięcia jakim było pokonanie bolszewii : na 100% w kółko będzie się chrzanić o nieszczęsnym ''cudzie'' zaś Davies znowu będzie poklepywał po główkach nadętych cebulaków wciskając im, że ''ocaliliśmy Europę'' - do k... nędzy, wbijcie sobie to raz na zawsze do głowy cholerne pustaki, że ocaliliśmy wtedy wyłącznie siebie wbrew niemal całej reszcie Europy i to jest właśnie zajebiste i godne chwały !!! Już nie mówię o szkopach i pepikach bo ich ówczesna postawa jest mniej więcej znana, gorzej iż mało kto kojarzy ''cios w plecy'' ze strony Londynu, przypomniał o tym bodaj rok temu Andrzej Nowak :
OdpowiedzUsuń''Wielka Brytania, a konkretnie rząd Lloyda Georga zrobiła wszystko, żeby Polsce zaszkodzić w sierpniu 1920 r., co jest tematem na osobne opowiadanie. Winy państw zachodnich z roku 1944 czy 1945 wobec Polski są niczym wobec zachowania gabinetu Lloyda Georga podczas najazdu bolszewickiego na Polskę. [...] Jednocześnie 10 sierpnia rząd brytyjski przysyła do Warszawy depeszę, w której proponuje, by Polska zgodziła się na warunki sowieckie, tzn. na sowietyzację Polski. Na szczęście Rzeczpospolita była w takim ferworze obrony, że nie zwrócono uwagi na ten akt zdrady Londynu...''
http://www.portal.arcana.pl/W-1920-r-w-polskich-domach-nieustannie-przewijalo-sie-haslo-musisz-isc-do-wojska,4011.html
- poza wspomnianymi przez profesora motywacjami brytyjskiej polityki rzuca światło na te wydarzenia także cytowana już tu gdzieś przeze mnie praca Seana McMeekina ''Największa grabież w historii'', zwyczajnie Lloyd George poszedł wówczas na geszeft z bolszewikami co do handlu zrabowanym przez nich carskim złotem finansującym olbrzymie i lukratywne dla angielskiego przemysłu zamówienia na broń i wyposażenie dla ''armii czerwonej'' [ k..., jakież to aktualne ! ], na szczęście dla nas jeszcze latem ' 20 nie zostały one zrealizowane, Wrangel a później krondsztadcy marynarze, chłopscy powstańcy oraz basmacze już takiej szansy nie dostali [ nawiasem mówiąc wszystkim chrzaniącym kocopoły endeka Konecznego polecam sprawdzić ile kosztowało bolszewików stłumienie oporu wobec ich władzy, jak ogromne siły i środki musieli w tym celu zmobilizować i jak wielkie ponieśli przy tym straty oraz do jak okrutnych metod odwoływali się by utrzymać się przy władzy, a żeby było jeszcze ''śmieszniej'' to właśnie tak pogardzana ''turańska dzicz'' przodowała wówczas w walce z komuną ].
Nadzwyczaj wymowne że gdy pod Warszawę podchodziły wojska Tuchaczewskiego w stolicy zostały bodaj tylko dwie ambasady : Watykanu i Francji, przy czym co do żabojadów bez złudzeń, byliśmy dla nich jedynie gorszą Rosją, w czasowym zastępstwie szachującą Niemcy z drugiej strony, w każdym razie poza wyżej wymienionymi i Węgrami, którzy mieli jeszcze świeżo w pamięci grozę dyktatury żydokomuny w osobach Beli Kohna i Lukacsa-Lowingera cała reszta miała nas gdzieś a nawet była wręcz wrogo nastawiona, więc odpór jaki wtedy daliśmy bolszewii przy tak potężnym sprzysiężeniu przeciwko nam budzi tym większy szacunek i poczucie dumy. Nie ''ocaliliśmy Europy'' także dlatego, że Armia Czerwona była wtedy za słaba by pokonać nawet mocno okrojoną Reichswehrę i spełnić mokry sen Lenina i Trockiego o przeniesieniu rewolucji do Niemiec, więc najprawdopodobniej bolszewicy podzieliliby się z nimi Polską, szkopy ponownie wzięłyby Pomorze, Wielkopolskę i Śląsk zaś reszta przypadłaby w udziale sowietom co w niczym nie pomniejsza naszego zwycięstwa, gdyż w przypadku realizacji powyższego koszmarnego scenariusza nie ominęłyby reszty wcielonej do Sowdepii ''czerwony terror'', kolektywizacja i zapewne ''operacja polska'' na znacznie większą skalę [ choć trza przyznać iż globalne znaczenie miałby także fakt iż sowieckie dywizje w takim wariancie stacjonowałyby kilkaset kilometrów bliżej Berlina... ]. Tak czy inaczej cześć i chwała naszym bohaterom, którzy dokonali tego epokowego wyczynu mimo a może nawet tym bardziej dlatego iż nie byli bez skazy a ówcześni ułani malowani o czym najlepiej przekonać się czytając znakomite literackie świadectwa tych wydarzeń w postaci ''Lewej wolnej'' Mackiewicza czy ''W polu'' Rembeka.
OdpowiedzUsuńkolejną ciekawą sprawą, jest późniejszy traktat Ryski - to właściwie zaprzepaszczenie zwycięstwa i odroczenie wyroku śmierci nad Rzplitą o dwie dekady
UsuńNie zgadzam się, sięgnij do zalinkowanego wyżej wywiadu z prof. Nowakiem, gdzie rzecz omówiono dokładnie : raz, że nie było woli politycznej i siły by ówczesna Polska podołała temu [ ani Piłsudski ani endecy nie ponoszą za ten stan rzeczy winy ] ale przede wszystkim nie dysponowaliśmy niezbędnym po temu międzynarodowym wsparciem - sami mieliśmy ruszać na krucjatę przeciwko bolszewizmowi i to tuż po tym, gdy ledwo daliśmy mu odpór wbrew niemal wszystkim liczącym się wtedy w świecie siłom ?! Podjąć walkę z dopiero co wyposażoną w zachodnią broń i wyekwipowaną armią czerwoną i to na jej terenie, gdy siły ''białych'' poza krymską enklawą były już praktycznie rozgromione zaś na wspomnianych wyżej chłopskich powstańców czy tym bardziej kronsztadzkich marynarzy nie było co liczyć ? Niestety, nie było szans - ale fakt, praktycznie przesądziło to o losie II RP, w świetle tego zaniechania z dzisiejszej perspektywy jawi się jako byt polityczny z góry skazany na zagładę bo nie dysponujący wystarczającą siłą by zastąpić Rosję w roli równoprawnego przeciwnika Niemiec. Nie ma w tym jednak naszej winy i żadnego z ówczesnych ugrupowań politycznych : odrodzona Rzeczpospolita choć niewątpliwie dysponowała znacznie większym zakresem niezależności niż peerelowska sowiecka kolonia czy obecny biały bantustan Czeciaerpe faktycznie jednak była dzieckiem układu wersalskiego stąd jej byt był uzależniony w fundamentalnym stopniu od jego gwarantów i naprawdę trzeba wyjątkowo złej woli by tego nie dostrzegać.
UsuńChehelmut- świetne podsumowanie PW i roku 1920tego! Pozdrawiam
UsuńA to jak jest z tą liczbą ofiar? http://niezlomni.com/?p=16274
OdpowiedzUsuń- Przyznam iż ten artykuł przypomniany też ostatnio przez ''zależną'' jest dla mnie zdumiewający bo sprawia wrażenie jakby nie napisał go Mackiewicz, przeczy on wielu jego zasadniczym tezom z którymi zwykle jest kojarzony, przede wszystkim mógłby darować sobie gadkę o ''suwerennej Polsce'' i jakowejś ''możliwości nowych incydentów i powikłań w obozie sojuszniczym'' znając doskonale stopień infiltracji sowieckiej w AK, której przecież doświadczył na własnej skórze w postaci wydanego nań wyroku, na szczęście sabotowanego przez Piaseckiego, później w ''Nie trzeba głośno mówić'' pisał o tym wprost :
Usuń''W tym czasie (koniec 1943 roku) AK a zwłaszcza Kierownictwo Walki Cywilnej i prawie wszystkie podległe mu agendy były w znacznym stopniu zinfiltrowane przez agentów sowieckich, czynniki komunistyczne bądź prokomunistyczne”
- mam uwierzyć, że sprawa z mordem sądowym mającym go uciszyć jako niewygodnego katyńskiego światka nic go nie nauczyła ? Biorąc powyższe uważam, że teza o załatwieniu polskiej konspiracji przez Sowietów rękami Niemców ma krótkie nogi, wprawdzie tuż przed wybuchem Powstania miały miejsce pewne próby oczyszczenia się w postaci likwidacji Widerszala i Makowieckiego a być może też nieudanych niestety zamachów na Retingera jeśli potwierdziłyby się pogłoski iż był podwójnym, nie tylko brytyjskim ale i sowieckim agentem, niemniej dominujące przynajmniej w dowództwie AK lewicowo-liberalne tendencje, nacisk ze strony aliantów i wreszcie terror sowiecki na przemian z gestami propagandowymi ''dobrej woli'' zapewne zaowocowałyby powtórką z tego co nieco wcześniej stało się w Wilnie tylko na większą skalę ew. odroczyłoby jedynie ostateczne rozwiązanie w postaci tragifarsy jakiegoś ''rządu jedności narodowej'' wespół z wciśniętymi sowieckimi kolaborantami na kluczowych resortach siłowych i przedstawicielami ''obozu patriotycznego'' służącymi w tym układzie za ''paprotki''. Mówiąc wprost AK dając dupy poprzez nieszczęsną akcję ''Burza'' wykluczyło się samo z gry jako realny przeciwnik Sowietów stąd Stalin nie musiał pozbawiać się rychłego jak wszystko na to wskazywało zwycięstwa by załatwić przeceniany niestety opór ze strony polskiej konspiracji za pomocą Niemców, dlatego bardziej przemawia do mnie wspomniana przez Foxa tajemnicza konferencja w Maison Rouge, to jest klucz do sprawy wg mnie - pytanie co takiego zaoferowali alianci Stalinowi, że zdecydował się pogrzebać właściwie szansę na ustanowienie euroazjatyckiego imperium do czego przecież zdawał się dążyć z żelazną konsekwencją już od końca lat 20-ych, dlaczego dał czas Niemcom i ich zachodnim pomagierom, którzy pomogli zbudować potęgę militarną III Rzeszy [ podobnie zresztą jak Sowdepii - a może właśnie dlatego ? ] by dokonać transferu środków i ludzi w bezpieczne miejsce - ?
OFF TOPIC: Sorry Fox za offtopa ale musiałem to wrzucić...
OdpowiedzUsuńWszyscy wiecie, że kagiebiści/komuniści reklamują się jako zbawcy cywilizacji chrześcijańskiej, broniący świata wartości przed "zgniłym zachodem". Mowa oczywiście o Rosji, która tą narracją ciągnie do siebie nacjonalistów z całej Europy, podjudzając ich do rozsadzenia Europy od środka i umożliwienia później Rosji ofensywy na zachód. Ale do rzeczy...Wszyscy wiedzą jak "kąserwatywna" jest Rosja i jej główny macher pedofil? Przypomnijmy:
1. ABORCJA. Na tej "chrześcijańskiej" Rusi dokonuje się więcej aborcji niż w jakimkolwiek innym "zgniłym" kraju zachodu. Liczby nie kłamią.
2. ZŁODZIEJSTWO. Ten chrześcijański kraj od dekad króluje w rankingu korupcji - kradnie każdy, kto chce coś zarobić...łapówki, łapówki.
3. AIDS i PIJAŃSTWO. Ten "krześcijański" kraj ma wysoki odsetek chorych na AIDS...w Moskwie jest pełno prostytuujących się dzieci(bezdomnych). Alkoholizm główną przyczyną przedwczesnej śmierci u mężczyzn.
4. ZBOCZEŃCY: Fox pisał o pedefilskich i pedalskich skłonnościach naczelnych przywódców tego mongolskiego plemienia...ale tego chyba nawet i Fox nie przewidział! :) Uwaga:
"According to user data collected by the website Pornhub, Russian users made a proportionately greater number of searches for anal-related material than anywhere else covered in the study."
http://www.independent.co.uk/news/world/europe/anal-sex-porn-more-popular-in-russia-than-any-other-country-study-suggests-9645014.html
Tłumaczę...największa liczba zapytań o "seks analny" w wyszukiwarce filmów pornograficznych PornHub pochodzi z Rosji :D
Hipokryci!!!!!
Majkel
A ty znowu swoje, już nudą od tego zawiewa, po cholerę wrzucasz to tutaj ? - bardziej sensowny byłby xxxportal czy lumpenkonserwatyzm.prl czy insze forum, gdzie można podjąć równą walkę z faktyczną a nie wirtualną ruską agenturą bez większego ryzyka zbanowania a nie tutaj bo to jak przekonywanie przekonanych, wprawdzie i tu zaglądają ubeckie kundelki, przeważnie ''anonimowe'' ale są zaraz traktowane z buta słusznie skądinąd, więc - ? Skoro już mam coś lepszego śmiem twierdzić : neonazistowski mecz między Rosją a Ukrainą, tadam ! 53 : 4 - to tak a propos przedstawiania przez ruskich tego co co dzieje się na Ukrainie jako ''walki z faszyzmem'', jak widać mają jeszcze więcej i to o ile za uszami więc powinni siedzieć cicho [ przy okazji ładniutka galeria zdjęć łysolków ale i brodaczy - ichnia specyfika - buźki takie, że aż nie idzie zasnąć ] :
Usuńhttps://pl-pl.facebook.com/kenigjerzy/posts/799828836729206
- do sztambucha ks. Zaleskiego itp., co nie oznacza bynajmniej iż należy lekceważyć a bywa i wręcz usprawiedliwiać banderowskiej hołoty jak czynią to niektórzy z kolei amerykańscy świadomi lub nie agenci nad Wisłą - by nie być gołosłownym przykład powyższej patologii, polecam lekturę niniejszych wstrząsających bredni jako przestrogę dla ciebie i tobie podobnych jak bardzo można zgłupieć z nienawiści wobec jednego z tradycyjnych wrogów Polski : aż do usprawiedliwiania innego !
''Ja z kolei dochodzę do wniosku, że najzdrowszym rozwiązaniem będzie popieranie banderyzmu. Otóż, do takiego wniosku doszedłem, studiując stronę banderivets.org.ua.Przede wszystkim, strona banderivets.org.ua linkuje do Ruchu Czystych Serc. Czy na stronie Ruchu Narodowego jest link do RCS? Czy na stronie PiS jest taki link? Nie ma. Następnie, na stronie banderivets.org.ua cytują Św. Matkę Teresę z Kalkuty. Tutaj chyba tłumaczyć nie trzeba, absolutnie na plus. Również możemy tam znaleźć dekalog, modlitwy katechizmowe, cytowane przeze mnie w innym wątku porady duchowe, modlitwy codzienne, artykuł o realności egzorcyzmów. Jest również instrukcja - jak się modlić na różańcu. [...] Można poczytać również o niebezpieczeństwie sekt, o rosyjskim prawosławiu, mormonach i islamie - oczywiście z punktu widzenia katolickiej nauki. Podsumowując, jako że banderowcy są wyznawcami Świętej Wiary Katolickiej, jako przede wszystkim katolikowi, a później dopiero Polakowi, wypada mi ich poprzeć. [...] Na zdjęciu - tata S. Bandery, ksiądz greckokatolicki, S. Bandera, mama S. Bandery, żona księdza greckokatolickiego.''
http://rebelya.pl/forum/watek/72053/
...a co do analu samo w sobie nie jest to jeszcze takie złe, nie bądźmy pieprzonymi protestanckimi świętoszkami, wszystko zależy tu od tego czy wcześniej strzelają lewatywkę czy też nie certolą się, idą na żywioł i stawiają na ''naturalność'' - niedawno jedna ze znajomych wspominała iż opierdoliła ją przyjaciółka preferująca ''ekologię'' w tym względzie, że jak w ogóle śmie coś tam sobie wcześniej majstrować i oczyszczać bo na tym wg niej polega cały urok rzeczy, że się przy okazji nieco uleje z dupy : ja tam nie wiem, nieucony jezdem ale tak sobie kminię po chłopsku iże po tym być może poznać można homo sovieticusa, że nie tylko lubi sobie czy innym grzebać w dupie jak nazi-geje ale i taplać się w gównie, bo to naturalne dlań środowisko ? Cóż, niektórzy lubią smrodek i co im zrobisz ?
Usuńps. mój błąd, zauważony poniewczasie - bynajmniej nie ''wszystko zależy tu od lewatywy'' : drugim i to podstawowym kryterium jest oczywiście czyjej płci jest to zadek, nie dam sobie wcisnąć kitu o ''kochających inaczej'' aczkolwiek nie zamierzam [ sam z siebie, nie z obawy przed łatką jakowegoś ''homofoba'' bo mogę ją nosić z dumą ] takowym zbokom czynić krzywdy dopóki oni nie wyrządzają jej innym, jebią się w dupala i sprzedają wirusy w swym hermetycznym gronie a przede wszystkim nie dorabiają sobie dętej ideologii do swych ''preferencji'', obojętnie brunatnej, czerwonej czy tęczowej - jako dziwak i zboczur innego rodzaju nie czuję się w prawie potępiać ich jako takich wchodząc w buty eutanazistów, syf jest integralną częścią od-bytu czy to się komu podoba lub nie i nie w naszej mocy jest go usunąć całkiem, rzecz jedynie w tym by widzieć rzeczy jakimi są a nie wykręcać kota ogonem przedstawiając ewidentne kalectwo jako ''inność''.
UsuńPo KIEGO WAŁA odzywasz się za każdym razem, gdy krytykuję Rosję? Jesteś Polakiem czy Rosjaninem?? Zachowujesz się, jakbyś bronił swojego narodu. Obraziłem Ciebie? Twoją matkę? Piszę o Rosji - po kiego wała zawsze z automatu jesteś pierwszy do bronienia jej ???
UsuńMajkel
może po tego wała że nie lubi tluków o ubogiej wiedzy, mocno przerosnietym ego i mesjanistycznym zacieciu?
Usuń"może po tego wała że nie lubi tluków o ubogiej wiedzy, mocno przerosnietym ego i mesjanistycznym zacieciu?"
UsuńHeniek - "zapomniałeś" chyba się zalogować prezentując nam powyżej swoją projekcję:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekcja_(psychologia)
:D
Majkel
Już ci mówiłem, że nie jestem dla ciebie żaden ''heniek'' świniopasie - zacytowałeś sam siebie zarzucając mi egotyzm... a swoją nieudolną reakcją tylko potwierdzasz swą tępotę, co mię bardzo cieszy. Ja przynajmniej mam świadomość że jestem świrem w przeciwieństwie do ciebie cholerny prymitywie - masz leninowskie poczucie ''humoru'', dowcip księgowego, tępię cię bo kompromitujesz patriotyzm, oto mój mesydż tu ju i podobnym tobie zjebom :
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=GEvgesEVD0M
Ponieważ powyższe komentarze zboczyły w jakieś niestosowne, mroczne i smrodliwe rejony powracam do wątku głównego, garść cytatów o zasadniczym znaczeniu dla omawianego tematu :
OdpowiedzUsuń''Na „aspekt brytyjski” Powstania Warszawskiego zwrócił uwagę piłsudczyk, publicysta i polityk Ignacy Matuszewski (1891-1946) w artykule „Pięć lat wojny” (zob. Wybór pism, Londyn 1952). Matuszewski pokazuje w nim, jak dalece funkcjonowanie w kraju Ruchu Oporu zależało i było elementem stosunków brytyjsko-sowieckich. W tym kontekście należałoby też patrzeć na samo Powstanie a zwłaszcza na owiane mgłą tajemnicy kulisy jego wybuchu.
W pierwszej połowie 1944 roku , wraz ze zbliżaniem się Armii Czerwonej do granic Polski zaczynają się naciski brytyjskie, aby AK udowodniła swoją antyniemiecką postawę podejmując jawną walkę na tyłach frontu niemieckiego. Rząd brytyjski wywiera presję na Mikołajczyka stosując podwójny szantaż a mianowicie wyrażając wątpliwość, czy Armia Krajowa naprawdę istnieje i jest zdolna do czynu zbrojnego, sugerując konieczność weryfikacji rzeczywistego przeznaczenia pomocy finansowej rządu JKM dla podziemia w Polsce oraz odmawiając mu dostaw broni pod pretekstem, że broń, niewykorzystywana do walki z Niemcami, mogłaby zostać obrócona przeciw Armii Czerwonej. Oto jak oceniał powyższą sytuację Ignacy Matuszewski w tamtych gorących dniach: „Polska jest szarpana, anektowana, sowietyzowana. Rząd zaś RP w Londynie wysyła coraz nowe zastępy na śmierć i zgubę, by dowieść swojej dobrej woli”. Takie jest prawdziwe źródło polityki rządu brytyjskiego i całkowicie odeń zależnego pod względem politycznym i finansowym Rządu Polskiego w Londynie. Wszelkie gadanie o antysowietyzmie jest tylko drwiną z tej próżnej, heroicznej ofiary polskiej młodzieży, która posłużyła politykom i agentom za instrument przetargowy wobec rozmów Mikołajczyka ze Stalinem. I trudno tu nie zgodzić się z opinią Cata-Mackiewicza , że „Anglicy hodowali polskiego cielaka, aby móc go sprzedać” i więcej wytargować dla siebie od Rosji.''
http://www.tomaszgabis.pl/2013/07/30/vae-victis/
Tamże :
OdpowiedzUsuń''Adam Doboszyński pisał w artykule „Ekonomia krwi” („Walka”, LISTOPAD 1943, przedrukowany [w:] Adam Doboszyński, Studia polityczne, 1947):
Zauważmy: wszystkie agentury pchają nas dziś do przelewu polskiej krwi. Najgorliwszymi zwolennikami powstania w Polsce (t.j. akcji zbrojnej zanim potęga militarna Niemiec zostanie ostatecznie złamana) są dziś komuniści oraz najciemniejsi doradcy po pokątnych zakamarkach naszej londyńskiej machiny państwowej. Rozważając jednak sprawę z punktu widzenia polskiej racji stanu, powstanie, czy przeciw niezłamanym jeszcze militarnie Niemcom czy przeciw wkraczającej zbrojnie na ziemie polskie Rosji, byłoby dziś posunięciem samobójczym. [...] Z powstaniem czy bez powstania, całość naszych ziem odzyskamy dopiero w razie wielkiego osłabienia Rosji w zapasach z Niemcami, względnie po pobiciu Rosji przez świat zachodni; żadne krwawe gesty przedsiębrane przedwcześnie nic nam tu nie pomogą. Wręcz przeciwnie powstanie, likwidujące ostatecznie element przywódczy Narodu, może uniemożliwić późniejsze wykorzystanie pomyślnego dla nas obrotu wypadków. [...] W artykule „Leczenie kompleksów” (1946) pisał Doboszyński:
Kompleks pawia, podobnie jak kompleks Mesjasza, rozrósł się u nas ostatnio do rozmiarów zupełnie samobójczych; popełniamy gesty bohaterskie, kosztujące nas dużo w przekonaniu, że podnoszą nas one w oczach zagranicy; nie rozumiemy, że dzieje się wręcz odwrotnie. Najtragiczniejszym przykładem takiego nieporozumienia jest oddźwięk zagranicą powstania warszawskiego z r. 1944. We wszystkich dyskusjach na temat powstania w Londynie jako główną korzyść z niego wysuwa się nadal pozytywny rzekomo oddźwięk na Zachodzie. Otóż nie, po stokroć nie! Byłem w czasie powstania w Londynie i będę to powtarzał do końca życia, że POWSTANIE I OGROM JEGO OFIARY ZASZKODZIŁY NAM W OPINII ŚWIATA, A NIE POMOGŁY.''
''Istotna odpowiedzialność za powstanie siedzi gdzieś głęboko w kanałach infiltrujących do naszych władz i społeczeństwa fałszywe założenia. Nasi współodpowiedzialni kłócą się, kto jest więcej winien. Powinni wydać białą, a raczej czarną księgę korespondencji z Warszawą w tej sprawie i innych dokumentów, łącznie z minutami rozmów z p. Retingerem. Ale nie ma obawy, aby taka księga pojawiła się kiedyś. Zbyt dużo jest czynników zainteresowanych w tym, aby jej nie było.''
OdpowiedzUsuńhttp://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/powstanie-warszawskie
http://www.tomaszgabis.pl/2012/08/10/piotr-zagala-%E2%80%9Epowstanie-warszawskie-chwala-i-hanba%E2%80%9D/