sobota, 26 stycznia 2013

Powstanie Styczniowe - punkt zwrotny historii XIX w. ?

Trzy najlepsze książki poświęcone Powstaniu Styczniowemu to: "22 I 1863 r." Józefa Piłsudskiego, "Dwie drogi" Pawła Jasienicy oraz "Sprawa Polska" Władysława Studnickiego. Trzech tytanów myśli strategicznej, trzy ważne spojrzenia. Ostatnia z tych książek, napisana przed I wojną światową poświęca Powstaniu Styczniowemu tylko jeden rozdział, ale za to bardzo wiele wyjaśniający. Studnicki, wielki geopolityk, twierdzi, że ten zryw był punktem zwrotnym w historii współczesnej mu Europy - umieścił mocarstwa na trajektorii prowadzącej prosto do I wojny światowej.

Wybuch Powstania przerwał francusko-rosyjskie zbliżenie o ostrzu antyaustriackim. Entante Cordiale oddaliło się o 30 lat. Prusy wykorzystały sytuację i w zamian za pomoc przy tłumieniu Powstania dostały zielone światło do zjednoczenia Niemiec. To był ogromny błąd strategiczny cara. W interesie Rosji leżało graniczenie z rozczłonkowanymi a nie zjednoczonymi, silnymi Niemcami. Interesy geopolityczne Berlina i Petersburga były w długim terminie sprzeczne, ale Aleksander II o tym nie myślał. W następnych dekadach Rosja nadwyrężała swój budżet, by utrzymywać zbrojny pokój z Berlinem. Samo istnienie tej potęgi na zachodniej granicy wywoływało napięcie. Gdy dodamy do tego kwestię bałkańską i bliskowschodnią, uzyskujemy łatwy przepis na wojnę.

Powstanie Styczniowe było też dla Francji i Austrii wielką niewykorzystaną szansą na ocalenie mocarstwowości. Polski bunt kosztował carski budżet 150 mln rubli w samym tylko 1863 r. Ogromna rosyjska armia w Królestwie popisywała się niekompetencją nie mogą zgnieść kilku tysięcy powstańców. To ośmielało zagraniczne potęgi do działania. Nawet król Szwecji dał 20 tys. talarów na broń dla Powstania. Po tym jak Czerwoni przechwycili tajną rosyjską korespondencję dyplomatyczną z tekstem konwencji Alvenslebena: sojuszu rosyjsko-pruskiego, Napoleon III czuł, że musi zainterweniować, by rozbić ten alians. Zaniepokojona była też Austria - dlatego patrzyła przez palce na szmugiel broni dla powstańców, oraz na istnienie na jej terytorium zaplecza dla Powstania (Austriaccy żołnierze chętnie sprzedawali powstańcom swoje karabiny za 15,5 zł reńskich. Kara za zgubienie karabinu w CK-Armii wynosiła 15 zł reńskich). Francji pozostawało jedynie przekonać Austrię do wejścia do wojny. Wiedeń postrzegał wówczas Galicję głównie jako ciężar i mógłby zaakceptować jej stratę, gdyby powstało buforowe państwo polskie oddzielające habsburską monarchię od Rosji. Armia rosyjska była wówczas poważnie osłabiona, pruska dopiero się przygotowywała do wojen o zjednoczenie Niemiec. Istniała więc poważna szansa sukcesu - zapobieżenia zjednoczeniu Niemiec. Ostatecznie jednak Wiedniowi i Paryżu zabrakło determinacji, co później zaowocowało Sadową i Sedanem. Oba mocarstwa wycofały się w obliczu wybuchu wojny światowej.





Wojny światowej? Tak jak najbardziej. Powstanie styczniowe i towarzysząca mu gra geopolityczna miała bowiem związek z wojną secesyjną. Jak wynika z niedyskrecji Bismarcka (według Conrada Siema), wojna domowa w USA została sprowokowana przez elity finansowe Londynu i Paryża. Niepokoiła je rodząca się potęga gospodarcza USA, nie podobało się, że Amerykanie mają republikę zamiast monarchii, nie podobała im się też Doktryna Monroe'a (Mówiąca: 1) Żadne państwo nie ma prawa mieszać się do spraw Ameryki Południowej 2) Oprócz nas 3) Haha!). Plan więc był prosty: prowokatorzy z Północy i Południa, politycy opłacani przez europejskie banki (a także tajne stowarzyszenia takie jak Rycerze Złotego Kręgu) wywołają konflikt, który podzieli USA na kilka pogrążonych w wojennych długach państewek.



(Tutaj należy się wyjaśnienie: wojna secesyjna nie wybuchła wcale z powodu niewolnictwa, ale ceł na stal. Północ za pomocą protekcjonizmu chciała chronić swój przemysł przed europejską konkurencją, Południe które żyło z handlu z Europą, obawiało się kontrceł w Europie. Dżentelmeni z Południa uważali, że oligarchowie z Północy chcą ich zrujnować a nie zdołają się obronić przed nimi w Kapitolu. Wybór Lincolna, kandydata antyniewolniczych republikanów był kroplą, która przelała czarę. Lincoln, by zapobiec wojnie, chciał odsunąć na bok kwestię niewolnictwa i zapowiadał, że ta kwestia pozostanie prerogatywą stanów. Mówił: "Tak jak każdy inny człowiek, jestem zwolennikiem przypisywania wyższej pozycji białej rasie".)



Wsparcie Anglii i Francji dla Konfederacji nie jest żadną tajemnicą. Możliwa była interwencja obu państw w amerykański konflikt. Wielka Brytania zbierała potężną armię w Kanadzie gotową zadać Północy coup de grace, w Meksyku stały już oddziały oddziały francuskie. USA uratował jednak car Aleksander II wysyłając swoją flotę do Nowego Jorku i San Francisco. To była demonstracja zbrojna, że Rosja jest gotowa walczyć przeciwko zachodnim mocarstwom.  Rosja zirytowana mieszaniem się Zachodu w sprawę polską uratowała USA (czego do dzisiaj żałuje:). Anglia i Francja nie chciały ryzykować wojny światowej i nie pomogły Konfederacji.



Tak się przypadkiem złożyło, że dwóch kluczowych uczestników tej geopolitycznej zginęło później z rąk terrorystów.  Abraham Lincoln pogromca wampirów został zastrzelony w 1865 r.  przez Johna Wilkesa Bootha, Rycerza Złotego Kręgu. Prawdopodobnie zginął w wyniku spisku północnej oligarchii, w którym brali udział jego szef ochrony, sekretarz obrony Stanton i wiceprezydent Johnson. Aleksander II został zabity w 1881 r. przez Ignacego Hryniewickiego, Polaka z Narodnej Woli, który wrzucił mu do powozu bombę. Carowi oderwało nogi powyżej kolan. Umierał mającząc: "Zimno, zimno...". Zabawna scena, prawie jak u Tarantino :)


"Aleksander II musi umrzeć. Dni jego są policzone... Umrze, a wraz z nim umrzemy i my, jego wrogowie, jego zabójcy. Historia dowodzi, że wspaniałe drzewo wolności domaga się ofiar... Los skazał mnie na wieczną śmierć, nie będę więc świadkiem zwycięstw, nie przeżyję ani jednego dnia, ani jednej godziny w świetlany czas triumfu... Liczę wszelako, że śmiercią swą uczynię wszystko, co powinienem był uczynić, i nikt na świecie nie może ode mnie więcej żądać."
                                                                                                                                                                   Ignacy Hryniewicki

Ciekawy opis zamachu na cara:

O godzinie 14.30 Aleksander II w orszaku cesarskim (trzej kozacy, kareta cesarska, dalej sześciu konwojentów na koniach) przejeżdżał ulicami Petersburga, wracając po zakończonym przeglądzie do Pałacu Zimowego. Nikt nie przypuszczał, że na jednej z ulic czekają na cara młodzi działacze organizacji „Narodna Wola”: Zofia Perowska, Mikołaj Rysakow i jedyny Polak Ignacy Hryniewiecki (oprócz nich pośrednio w przygotowaniach do zamachu brali udział: Andriej Żelabow, Mikołaj Kibalczyc, Timofiej Michajłow, Hesia Helfman). Gdy kareta z monarchą znalazła się na wysokości Kanału Jekateryńskiego, Rysakow rzucił na nią coś białego, co wcześniej przyciskał do piersi. Rozległ się straszliwy huk, ale o dziwo zniszczeniu uległo jedynie podwozie carskiej karety. Car natomiast wyszedł cały i nietknięty, tuż za nim z sań sunących za karetę wyskoczył i podbiegł do Aleksandra II pułkownik Dworżycki wołając: „Czy Wasza Wysokość jest ranny?

- Chwała Bogu jestem cały - odpowiada Aleksander II. 
- Niech Wasza Wysokość wsiądzie do moich sań - prosi pułkownik 
- Dobrze, ale najpierw chcę zobaczyć tego bezbożnika
Car skierował się w kierunku zatrzymanego przez policję Rysakowa.

- Kim jesteś? – pyta car 
- Mieszczaninem, Wasza Wysokość. Nazywam się Glazow i pochodzę z briackiej guberni - odpowiada wyuczoną formułką Rysakow 
- Co z carem? – pyta się nagle stojący obok podporucznik, który nie poznaje swojego władcy ubranego w wojskowy płaszcz i czapkę pułku saperów. 
- Chwała Bogu, żyjemy - odpowiedział szybko car 
- Czyżby naprawdę już Chwała Bogu?- odezwał się niespodziewanie Rysakow

Pułkownik Dworżycki świadomy czyhającego w pobliżu zagrożenia, prosi cara: Niech Wasza Cesarska Mość wsiądzie do moich sań i odjedzie!
 Dobrze, ale najpierw zobaczę miejsce, gdzie upadła bomba.

Gdy car kieruje się w stronę uszkodzonego powozu, z tłumu gapiów wychodzi Hryniewiecki, zatrzymując się w odległości zaledwie dwóch, trzech kroków od Aleksandra. Wyciąga spod palta paczkę zawiniętą w papier i rzuca ją z całej siły pod nogi cara. Rozlega się wybuch. W powietrze wzbijają się kłęby dymu, śnieg i strzępy odzieży. Gdy dym opada, zebranemu tłumowi ukazuje się okropny widok. Na ziemi w kałuży krwi siedzi Aleksander II – oddycha z trudnością, ma zmasakrowane podbrzusze, nogi trzymają się jedynie na skrawkach skóry.

Car jest jednak przytomny. Mówi nawet: Zimno, zimno. Nieście mnie do pałacu… tam umrzeć.

Obok cara na śniegu, ociekając krwią leży Hryniewiecki. Dalej ciała ponad dwudziestu rannych i zabitych. Kozacy i cywile. Śnieg pokrywają fragmenty odzieży, oderwane epolety, szable i krwawe strzępy ludzkiego ciała."


11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Habsburgowie dwa razy stracili szansę na ocalenie imperium. W XVIII wieku brat Stanisława Poniatowskiego (na nieszczęście króla Polski), prymas Michał Poniatowski miał posłować do Wiednia z propozycją sojuszu wymierzonego w Rosję i Prusy. Oba państwa były wspólnym wrogiem Warszawy i Wiednia. Maria Teresa błędnie jednak oceniła możliwości militarne Polski i propozycję odrzuciła, przyłączając się do I rozbioru. W swym małym móżdżku zakładała, że zagrabione Rzeczypospolitej ziemie wymieni z Prusami na utracony w wyniku wojny sukcesyjnej i nie zastanawiając się zupełnie jaki Prusy miałyby mieć w tym interes. Za krótkowzroczność Marii Teresy zapłacił jej następca zmuszony przez Napoleona I w 1806 roku do podpisania aktu rozwiązania Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
    Po raz drugi Habsburgowie przeoczyli okazję w 1863. Ogłoszenie Królestwa Galicji i Lodomerii Królestwem Polskim i obiecanie Polakom poszerzenie autonomii do unii personalnej z Habsburgiem na tronie polskim oraz wspólna z Francją interwencja przeciw Rosji i flankowo Prusom - już wtedy stanowiącym głównego rywala na obszarze niemieckim - dałyby imperium Habsburgów rozmach terytorialny i potencjał, jakiego nie mieli od wojny trzydziestoletniej, a jednocześnie na długo zmiażdżyłoby Prusy.

    Ciekawy jest wątek wojny secesyjnej w USA. Stany jako podmiot gry mocarstw, a ich wojna domowa jako peryferyjny konflikt między europejskimi graczami. Czyli Stany w roli, jaką dziś pełni Mali, czy Syria.
    BTW II wojna burska także była wojną peryferyjną między Wlk. Brytanią a Niemcami. Republiki Burskie stanęły do walki wypowiadając wojnę Londynowi podpuszczone przez Berlin obietnicą pomocy. Kiedy przyszło co do czego Berlin palcem nie kiwnął. Co Burowie zapamiętali zarówno w trakcie I, jak i II wojny światowej.

    Jeślim chodzi o zamachy na carów znakomita jest "Klątwa rodu Romanowów" Bernasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A swoją drogą przydałaby się porządna analiza działań polskich tajnych służb w 1863.

      Usuń
    2. Pełna zgoda. Może kiedyś napiszę jak Burowie zostali sprowokowani do wojny przez ludzi Lorda Milnera. "Stany jako podmiot gry mocarstw, a ich wojna domowa jako peryferyjny konflikt między europejskimi graczami. Czyli Stany w roli, jaką dziś pełni Mali, czy Syria." - dokładnie tak. I do tego wojna secesyjna jako ostatnia próba rekolonizacji USA.

      Usuń
    3. Dość szeroko opisuje to Franciszek Bernaś w "Na wzgórzach Transwaalu".

      Usuń
  3. Fajny text, szkoda że trochę pod publiczkę:)

    Prawdziwy zwrot w historii świata to ZJEDNOCZENIE NIEMIEC, Powstanie Styczniowe, to co najwyżej kolejny etap "rewolucji burżuazyjnej" na rubieżach Europy. "Po roku 1870, znikły ostatnie gwarancje chroniące Europę przed gwałtem...", a wspólne zagrożenie zbliżyło Anglię, Francję i Rosję.

    Dla współczesnych wojna 1870 r. zapowiadała się na...porażkę Prus!!! Minister Gorczaków wypowiedział słynne słowa: "proszę prosić cesarza Francuzów, by zechciał byc umiarkowanym".

    ps. kwestię Ameryki pomijam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjednoczenie Niemiec bez paktu prusko-rosyjskiego w sprawie Powstania byłoby niemożliwe. Nie należy mylić skutków z przyczynami.

      Usuń
  4. Podobne wnioski jak we wpisie zamieszczono tutaj:
    http://niezalezna.pl/37773-polska-klucz-do-europy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kluczowe pytanie to - jak Rosjanie mogli pozwolić na zjednoczenie Niemiec?
    Czy nienawiść do polaków to uzasadnia?
    Niemcy się odwdzięczyły carowi sponsorując Lenina.
    "Rusek jest rusek nawet usmażony na masełku" fińskie przysłowie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosją wówczas rządziła niemiecka w istocie dynastia otaczająca się znaczną liczbą doradców i dworaków niemieckiego pochodzenia.
      A nienawiść do Polaków doprowadziła Rosję do jeszcze większych głupot.

      Usuń
  6. Nie wiem na ile jest zasadne argumentowanie iż Francja i Wielka Brytania wycofały się ze wsparcia zbrojnego secesjonistów z południa w obawie przed starciem z Rosją. Pamiętajmy że w 1855 roku skończyła się wojna krymska w której Rosja poniosła dotkliwą porażkę godząc się na narzucone przez zwycięzców warunki:

    "Dziewiąta wojna rosyjsko-turecka, przez poszerzenie jej o wojnę krymską, przy udziale W. Brytanii i Francji, zakończyła się więc przegraną Rosji. Upokarzający dla Rosji był zwłaszcza zakaz posiadania floty wojennej i budowy twierdz przybrzeżnych na Morzu Czarnym. Wojna wykazała zacofanie techniczne i gospodarcze Rosji, głównie w rozwoju szlaków komunikacyjnych i budowie okrętów, korupcję i niedowład w zaopatrzeniu wojsk oraz nieudolność dowódców. Np. z braku połączenia kolejowego zaopatrzenie na front krymski dowożone było przez bezdroża Ukrainy wozami zaprzężonymi w woły. Innym przykładem dysproporcji możliwości technicznych był zasięg broni obu stron. Karabiny wojsk inwazyjnych miały zasięg do 1200 metrów, podczas gdy karabiny rosyjskie – 300 metrów."

    Rosja nie była dla nich zagrożeniem - była do pokonania w koalicji jak niecałe 10 lat wcześniej w 1855 roku.

    OdpowiedzUsuń