sobota, 8 marca 2025

Wszystko będzie odwrócone?

 


Mam dla antytrumpowych libków teorię: wszystkim steruje nie tyle Putin i FSB/SWR/GRU tylko mongolscy szamani, których moskiewski przywódca się słucha podejmując decyzje. Stąd próba odwrócenia sojuszów i budowania porozumienia amerykańsko-rosyjskiego przeciwko ChRL. Nie jest żadną tajemnicą, że mongolskim szamanom zależy na oderwaniu Mongolii Wewnętrznej, Xinjangu i Tybetu od Chin. A można to się stać jedynie w wyniku III wojny światowej, w trakcie której USA i Rosja będą walczyć przeciwko ChRL. Libki pomyślcie o tym :)

A na poważnie: "odwrócony Kissinger" nie może się udać. Z jednego prostego powodu. Gdy w 1972 r. Nixon spotykał się z Mao w Pekinie, ChRL od ponad dekady była mocno skłócona z ZSRR. Oba kraje stoczyły nawet małą wojnę nad rzeką Ussuri. Obecnie natomiast nie ma żadnych oznak rozluźnienia sojuszu rosyjsko-chińskiego. Chiny mogą irytować się na nieskuteczność działań Rosji, ale nadal ją wspierają, o czym świadczy choćby obecność chińskich żołnierzy - rzekomych "ochotników" - w Donbasie, czy wspólne akcje w rodzaju sabotaży kabli podmorskich na Bałtyku.

Według Generała SWR, kremlowskie Politbiuro nabrało ostatnio wątpliwości, co do porozumienia z USA. Zwątpiło w sprawczość USA - którym nie udało się wymusić rozejmu na Zełenskim - i w to, czy Trump posiada jakikolwiek plan. Propozycje dzielenia stref wpływów w Europie miały wręcz wzbudzić nieufność, że USA chcą podpuścić Rosję do zrobienia czegoś głupiego. Nawet antynatowskie wypowiedzi Trumpa zostały odebrane z podejrzliwością, jako zapowiedź przejścia do modelu relacji, w którym USA będą miały bardziej hegemoniczną pozycję w Europie.

Mieliśmy też ostatnio dwie ciekawe wrzutki. Pierwszą z nich jest przeciek o tym, że USA mogą przenieść swoje wojska z krajów Europy zaniedbujących swoją obronność, do tych, które płacą odpowiednio dużo na zbrojenia. Czy na przykład z Niemiec do Polski. To oczywiście świetna wiadomość dla nas, a Kremlowi na pewno się nie spodoba. To wpisuje się też w zapowiedzi Trumpa ze spotkania z prezydentem Dudą. Drugą wrzutką są wczorajsze słowa Trumpa, że może zaostrzyć sankcje na Rosję.

To, że Ukraina w ostatnich dniach znalazła się chwilowo w dupie jest skutkiem działań karzełka-kokainisty Zełenskiego. Mógł spokojnie poczekać, aż rozmowy USA z Rosją się załamią. A postanowił pajacować. Do jego dotychczasowego zachowania pasuje przysłowie: głaszcz chama to cię kopnie, kop chama, to będzie cię głaskał. 




@mr.editor147 The white House yesterday #donaldtrump #selensky #vance #wolfofwallstreet #usa ♬ original sound - Viral-Videos


 Eurocucki zobowiązały się, że wreszcie zaczną się poważnie zbroić. Von der Leyen łaskawie pozwoliła państwom UE zwiększyć wydatki na ten cel o łącznie 800 mld euro - które nie będą się liczyć do procedury nadmiernego deficytu. 150 mld euro (co to jest!) łaskawie pożyczy na warunkach równie skomplikowanych jak w KPO. Skala zaniedbań do odrobienia jest ogromna, sposób finansowania jest jednym wielkim bullshitem, a Rheinmetall produkuje po 50 Leopardów rocznie. Norwegia swoją partię 54 czołgów ma dostawać ratami, w latach 2026-2031. 50 czołgów to na frontach Ukrainy jest tracone w mniej niż tydzień. Można by oczywiście rozbudować moce przemysłowe - ale nie wówczas, gdy jednocześnie wdraża się kretyński Zielony Ład i krępuje przemysł milionem debilnych regulacji ekologicznych, a wysokie ceny prądu sprawiają, że wszelka produkcja jest nieopłacalna. Europa nie będzie w stanie się obronić, jeśli nie zrezygnuje z ETS, Zielonego Ładu i podobnych idiotyzmów.

Tussk zapowiada "przeszkolenie wojskowe wszystkich dorosłych mężczyzn". Obiecywał też 60 tys. kwoty wolnej od podatku i wiele innych rzeczy. Czas na wymyślenie systemu tych szkoleń dał sobie do końca roku. W polskim necie słychać jednak wzburzenie. "A czemu przeszkoleniem nie będą też objęte kobiety?", "A czemu mam ginąć za Ukrainę?". Ten wkurw młodych mężczyzn może być pożyteczny - uderzy w poparcie dla Czaskowskiego. O przywróceniu poboru przebąkują też Niemcy, więc w necie pojawiła się teoria spiskowa mówiąca, że eurocucki chcą poboru po to, by wysłać buntujących się białych mężczyzn na front. No cóż, w czasie I wojny światowej ówczesne euro-monarcho-cucki kiepsko na tym wyszły. Frontowe doświadczenia zmieniły poczciwych, wierzących w swe rządy Europejczyków w faszystów, nazistów i bolszewików. Może i tym razem będzie podobnie.

Ja mam jednak rozwiązanie salomonowe (morelowe). Wysyłajmy na front nachodźców przypływających do Europy. Są młodzi, energia aż ich rozpiera, potrafią się posługiwać nożami i maczetami, więc mogą się wykazać w okopach pod Toreckiem. Nawiązując do tradycji można co drugiemu dać po starym Mosinie (a koledze magazynek do Mosina) i przegnać ich po polu minowym, nie zapominając o tym, by umieścić za nimi oddziały zaporowe. Ci, co przeżyją taki szturm, zostaną bohaterami. Da im się worek orderów, rentę weterana, mieszkanie a białe liberalne kobiety chętnie podziękują im za ich służbę. No i Netflix nakręci o nich serial - nie będzie nawet musiał zmieniać im koloru skóry.

Pomysł ten już od dawna realizują Rosjanie, chętnie wcielając czarne mięso armatnie do swoich szeregów. Zdarza się, że owi Czarno-Ruscy są przez swoich białych, śniadych i żółtych towarzyszy broni wiązani i wykorzystywani jako przynęty na ukraińskie drony.



Ciekawie, by było gdyby wojna na Ukrainie stała się konfliktem toczonym przez Subsaharyjczyków. Niektóre państwa afrykańskie mogłyby wręcz zwęszyć biznes w dostarczaniu obu stronom na front żołnierzy-niewolników. Później rosyjscy i ukraińscy oligarchowie (czy raczej amerykańskie firmy zarządzające aktywami, które będą inwestować w Rosji i na Ukrainie) mogliby wykorzystać zdemobilizowanych Subsaharyjczyków do zbierania bawełny na plantacjach w Eurazji. I jeszcze w raportach korporacyjnych doliczyliby sobie z tego powodu punkty ESG, za zastosowanie DEI. 

Mamy dzisiaj Dzień Kobiet. W Polsce jest on ostatnio obchodzony głównie za pomocą zalewu złośliwych wpisów i memów wypominającym Polkom nadmierną miłość do nachodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki (co mocno kontrastuje z ich niechęcią do Ukrainek). Ja się natomiast zastanawiam czemu wśród kobiet jest tak wiele masochistek. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. Lubię masochistki. Są zabawne.







sobota, 1 marca 2025

Zagadka ocenzurowanej książki + Kretyn Zełenski

 


Jakiś czas temu przeczytałem książkę Ewy Kurek "Zapory żołnierzy wyklęci". Lektura miejscami bardzo ciekawa, ale dosyć nierówna - wszak to zbiór wspomnień starszych ludzi, ostatnich weteranów oddziałów Hieronima Dekutowskiego "Zapory". Jedni z nich opowiadali swoje historie w sposób barwny i zajmujący, inni mieli problemy z tkaniem narracji. (Być może nie chcieli o pewnych rzeczach mówić, być może uznawali, że nie mają nic ciekawego do powiedzenia...) Co jakiś czas w książce tej można było jednak natrafić na intrygującą adnotację mówiącą, że w danym miejscu znajdował się fragment ocenzurowany wyrokiem Sądu Najwyższego. Owa adnotacja pojawiała się w miejscach, gdy w relacjach pojawiały się wzmianki o Władysławie Sile-Nowickim. Do ocenzurowania książki doszło w wyniku sprawy sądowej jaką wdowa  po Sile-Nowickim i jego córki wydały Ewie Kurek. Poczuły się one bowiem obrażone tym w jaki sposób w książce "Zaporczycy" przedstawiono Władysława Siłę-Nowickiego. Przypomnijmy: "Zapory żołnierzy wyklęci" to inna książka niż "Zaporczycy", to zbiór relacji, pozbawionych komentarza Ewy Kurek. Autorka przytaczała te relacje dosłownie, nie ingerując w ich treść. Ocenzurowane fragmenty pojawiły się w wielu relacjach weteranów oddziałów "Zapory". Wielu z nich z jakoś powodu źle postrzegało Siłę-Nowickiego. Dzięki wyrokowi Sądu Najwyższego nie możemy się już dowiedzieć, co dokładnie mu oni zarzucali. 



Wyrok ten był o tyle absurdalny, że ocenzurował tylko część fragmentów stawiających Siłę-Nowickiego w złym świetle. Zachowały się wzmianki weteranów w stylu: "tacy wspaniali ludzie jak "Zapora" zginęli, a tacy jak Siła-Nowicki przeżyli" lub "wyjechałbym z Polski przez Gdańsk, ale na pewno nie z Siłą-Nowickim". Dużo dawała do myślenia relacja Aleksandra Głowackiego "Wisły", zastępcy "Zapory". Opowiedział on m.in. o tym, że po tym gdy się ujawnił i chciał sobie spokojnie żyć, przyszedł do niego Siła-Nowicki i usilnie go namawiał, by razem z "Zaporą" próbował przedostać się na Zachód. "Koniecznie musi pan jechać!". Jak wiadomo, grupa która razem z "Zaporą" próbowała przejść granicę z Czechosłowacją została złapana, w wyniku ubeckiej prowokacji. Według oficjalnej wersji, próbę tę spacyfikowano w wyniku działania trzech agentów UB, ale sprawa ta sprawiała wrażenie od początku do końca zorganizowanej przez Resort.  Siła-Nowicki był tym, który współorganizował ten wyjazd. Był też w grupie zaporczyków, którzy próbowali uciec z więzienia i zostali złapani. Uniknął kary śmierci, po wstawiła się za nim Zofia Dzierżyńska, jako za krewnym "Żelaznego Feliksa". Ewa Kurek ponoć wskazała w sądzie, że Siła-Nowicki przyznał się podczas procesu do współpracy z UB od 1945 roku. Było to ponoć w stenogramie z procesu zaporczyków. Sąd Najwyższy w III RP uznał jednak, że to przyznanie to skutek... błędu stenotypistki, która źle zapisała słowa Siły-Nowickiego. Co ciekawe, Siła-Nowicki został po raz pierwszy aresztowany przez NKWD w 1945 r. i wówczas wyszedł z aresztu powołując się na pokrewieństwo z Dzierżyńskim.

Władysław-Siła Nowicki wyszedł z więzienia w 1956 r. i po rehabilitacji został "legendą polskiej palestry". Bronił wszelkiego rodzaju opozycjonistów, był doradcą Episkopatu i NSZZ "Solidarność". W 1988 r. przekazał gejnerałowi Kiszczakowi poufny list od Wałęsy, w którym przywódca Solidarności wyraził zgodę na rozpoczęcie negocjacji o zmianie ustroju. W wydanej przez IPN broszurze sławiącej Siłę-Nowickiego możemy natomiast przeczytać, że:

"Po 1989 r. niejednokrotnie bronił swoich przeciwników politycznych. Podjął m.in. decyzję, która zaskoczyła wielu działaczy i zwolenników opozycji antykomunistycznej – obrony byłego wiceministra spraw wewnętrznych gen. Władysława Ciastonia, oskarżonego o współudział w morderstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Podjęcie się tej sprawy przez mecenasa spotkało się z nieprzychylną reakcją wielu jego dotychczasowych współpracowników. Tłumaczył swoją decyzję, pytając retorycznie: „To komuniści pozwalali mnie jako adwokatowi bronić ludzi, którzy walczyli z nimi, a wy – moi towarzysze walki – nie pozwalacie mi bronić człowieka, którego wina nie została jeszcze ustalona?”."

No cóż, adwokaci często bronią różnych drani...

Siła-Nowicki bronił też sprawców osławionej zbrodni połanieckiej  z 1976 r. Była to sprawa związana wielopokoleniowym konfliktem dwóch wiejskich rodzin, mającym korzenie w czasach utrwalania "władzy ludowej". Zbrodnią był mord na ciężarnej kobiecie, jej młodym mężu i na 12-latku, których zatłuczono kluczami do wymiany kół i dodatkowo rozjechano autobusem. Ofiary wywabiono z kościoła w trakcie pasterki, a dziesiątkom świadków kazano składać "magiczną" przysięgę milczenia. Mecenas Siła-Nowicki bronił przed sądem zabójców i zarzucono mu później nieetyczne zachowanie: miał zastraszać świadków.

Obecnie jest on przedstawiany jako autorytet moralny i prawdziwy bohater walk o wolność Polski. Tak jak wcześniej Jan Nowak-Jeziorański czy Wiesław Chrzanowski. Kim był w istocie? Chciałbym wyrobić sobie na ten temat pogląd, ale niestety "nadzwyczajna sędziowska kasta" mi to uniemożliwiła cenzurując fragmenty książek na wniosek jego rodziny...

***

A na Dzień Żołnierzy Wyklętych możecie obejrzeć film dokumentalny, do którego mój znajomy pisał scenariusz:



***

Nie miałem dzisiaj czasu na pisanie sążnistego wpisu, więc tylko krótko odniosę się do wczorajszej katastrofy dyplomatycznej:




Zełenski miał za zadanie: udać się do Waszyngtonu, podpisać umowę (która w złagodzonej wersji była dosyć korzystna dla Ukrainy i która była JEDYNYM obecnie sposobem na zakotwiczenie amerykańskich interesów na Ukrainie), zrobić sobie parę fotek z Trumpem, grzecznie mu potakiwać podczas trumpowskiego słowotoku, zjeść z nim kolację, wrócić do Europy i spokojnie czekać, aż załamią się negocjacje pomiędzy USA a Rosją (z powodu rosnącego apetytu Rosji).


Powszechnie wiadomo, że Trump jest wariatem. Zełenski doskonale to wiedział, zwłaszcza, że się z nim spotykał. I mimo to, nie tylko próbował wymusić na Trumpie decyzje strategiczne za pomocą szantażu moralnego, ale również zaczął go pouczać przed kamerami. Czy poczuł się nagle tak jak Starmer czy Macron? Nawet oni rozmawiali z Trumpem w sposób bardzo ostrożny i starali się mu przypodobać. Zełenski nie był jednak w pozycji prezydenta Francji czy premiera Wielkiej Brytanii. Był w pozycji petenta, którego przetrwanie zależy od dalszego wsparcia USA.

Czy Zełenskiemu puściły nerwy? Nie. On jest aktorem. On doskonale wie, jak kontrolować emocje. To część jego zawodu. Przed spotkaniem z Trumpem, republikański senator Lindsey Graham mówił mu: nie daj się sprowokować, bądź grzeczny. I co zrobił Zełenski? Dokładnie coś odwrotnego. Dokładnie to samo, co wcześniej wobec Polski. Teraz Graham - neokonserwatysta o mocno antyrosyjskich poglądach twierdzi, że Zełenski powinien zrezygnować z prezydentury. Bo Amerykanie nie mają już zamiaru z nim rozmawiać.

Rubio powiedział, że to co widzieliśmy w Białym Domu, to tylko zakończenie. Poprzednie 10 dni negocjacji z Zełenskim były ponoć dużo gorsze. 

Ukraiński prezydent został więc prawdopodobnie podpuszczony przez Niemców, Eurocucków i demokratów, by postawić się Trumpowi. Powiedzieli mu, że dostanie hojną pomoc z Europy. Skutek będzie jednak taki, że Amerykanie swoją pomoc odetną, Eurocucki swojej nie dostarczą, Ukraina dostanie w d..., a Eurocucki będą grały na wypchnięcie USA z Europy i na.... nowy reset z Rosją. 

Z drugiej strony frontu też jednak ciekawie się dzieje. Rassija zaproponowała USA złoża metali ziem rzadkich oraz innych kopalin w Donbasie. Wreszcie więc wiemy, po co Moskowia straciła masę ludzi i sprzętu w ramach "Specjalnej Operacji Wojskowej": po to, by oddać bogactwa mineralne Donbasu Amerykanom! Rosyjscy uczestnicy specoperacji mają prawo poczuć się wydymani jak Rusell Bentley.