sobota, 25 sierpnia 2018

Dies Irae: Marszałek Żukow - głupiec, sabotażysta czy yetisyn?


Ilustracja muzyczna: Vremya i Steklo - Troll

Feduk feat Leonard Łukaszuk - Rozovye vino

Dla milionów Rosjan Gieorgij Konstantinowicz Żukow jest Bogiem Wojny - Marszałkiem Zwycięstwa, który powalił III Rzeszę w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Mit Żukowa znajduje się w samym centrum rosyjskiej pamięci historycznej. Ciekawie jest zresztą prześledzić jak ten mit ewoluował. Komisje wojskowych historyków opracowywały kolejne wydania "Wspomnień i refleksji" Żukowa, dorzucając do nich całe rozdziały już po śmierci ich "autora". W nowej Rosji komisje te poszły z duchem czasu i "odkryły" kolejne zaginione rozdziały wspomnień Żukowa, w których Marszałek Zwycięstwa stał się konserwatywnym rosyjskim patriotą. Pojawiły się nawet głosy, że Żukow powinien zostać kanonizowany przez cerkiew prawosławną Patriarchatu Sowieckiego Moskiewskiego i dołączyć w ten sposób do cara Mikołaja II i Matyldy Krzesińskiej. Duży cios mitowi Żukowa zadał Wiktor Suworow w swoich książkach. Przedstawiał go jako głupca i rzeźnika, który doprowadził do wielu militarnych katastrof w czasie wojny, totalnie nie liczył się z życiem swoich żołnierzy, ekstremalnie chamsko odnosił się do zdolniejszych od siebie generałów i pragnął wprowadzić w ZSRR dyktaturę wojskową a następnie rozpętać globalną wojnę termonuklearną. Ja też długo trzymałem się narracji Suworowa, ale w pewnym momencie znalazłem w niej poważne anomalie. Podczas pracy nad serią Prometeusz tych anomalii zaczęło zbierać się więcej...




Flashback: Prometeusz: Zaczęło się na Kaukazie

Flashback: Pometeusz: Dwoista natura prowokatora

Flaschback: Prometeusz: Willa Szczęścia


Do 1939 r. Gieorgij Żukow był tylko mało znanym oficerem kawalerii. Jednym z tysięcy, których awansowano w miejsce generałów i pułkowników masowo rozstrzeliwanych w ramach czystki rozpoczętej w 1937 r. Ławka kadrowa w sowieckim wojsku była bardzo krótka, więc szanse na awans bardzo duże. I w ten sposób Żukow został dowódcą sowiecko-mongolskiego zgrupowania walczącego przeciwko Japończykom na pograniczu Mongolii i Mandużukuo. Późniejsza propaganda mówiła, że wówczas Sowieci i Mongołowie zatrzymali japońską inwazję na Syberię. Tak naprawdę jednak Japończycy nie planowali żadnej inwazji - oni sami bronili się. Granica Mongolii i Mandżukuo nie była zdelimitowana a kawaleria mongolskich wojsk ochrony pogranicza (całkowicie kontrolowanych przez NKWD) urządzała wypady na tereny Mandżurii. Japończycy wysłali swoje wojska, by to zakończyć. To przekształciło się w trwający kilka miesięcy konflikt, w który zaangażowane były po stronie japońskiej cztery dywizje. Ta mini-wojenka została wywołana przez Berię, po to by zasabotować plany Stalina związane z wojną w Europie. Póki sowieckie wojska były zaangażowane w konflikt z Japonią, Stalin wstrzymywał się z zaatakowaniem Polski.



Sprawa się rypnęła po tym jak na miejsce przybył Żukow. Szybko uporządkował burdel panujący w sowieckich siłach (podpisał 600 wyroków śmierci) i zorganizował uderzenie na japońskie pozycje. W bitwie pod Chałchin-Goł/Nomonhan rozbił dwie japońskie dywizje (pozostałe dwie zdołały się wymknąć). Zwrócił na siebie uwagę jako błyskotliwy dowódca. Zauważyć musiał go wówczas również Beria. Konflikt na pograniczu mongolsko-mandżurskim nagle się przecież zakończył. 17 września 1939 r. wszedł w życie rozejm a tego samego dnia Armia Czerwona wbiła Polakom nóż w plecy.

Jak zauważył amerykański historyk wojskowości Robert Forczyk: Żukow nie pokazał już tak wielkiego talentu wojskowego jak pod Chałchyn-Goł aż do stycznia 1945 r. Dlaczego? Co się z nim stało? Suworow tłumaczy, że pod Chałchyn-Goł Żukow miał po prostu zdolnego szefa sztabu. To czemu nie wziął ze sobą tego szefa sztabu, gdy awansował? Teoria ze "zdolnym szefem sztabu" nie tłumaczy również jak udało się temu "głupkowi Żukowowi" tak znakomicie przygotować operację wiślańsko-odrzańską w styczniu 1945 r. Nagle jego talent znów się odezwał, czy znów miał zdolnego szefa sztabu? Niezależnie co sądzimy o wyczynach Żukowa w trakcie drugiej wojny światowej, musimy przyznać, że w latach 50-tych, planując wojnę nuklearną wykazywał się niezwykłym nowatorstwem, co da się zresztą wyczytać również z ksiązek Suworowa (oczywiście to było nowatorstwo w stylu Dżingis Chana czy Timura Kulawego...).
Jak to się więc stało, że Żukow raz bywał błyskotliwym dowódcą a raz dowodził jak totalny ćwok oderwany granatem od pługa?



Gdy w czerwcu 1940 r. Żukow wyruszał z kijowskiego dworca kolejowego, by stanąć na czele oddziałów mających zająć rumuńską Besarabię i północną Bukowinę, załamał się psychicznie. Płakał na oczach swoich oficerów. Dlaczego? Przecież ta operacja była pozbawionym większego ryzyka "marszem" na tereny, z których wycofywała się armia rumuńska. Żukow jednak coś złego przeczuwał. Istotnie. Zajęcie Besarabii oraz Bukowiny (nigdy wcześniej nie należącej do Rosji) zaalarmowało Hitlera, co do agresywnych zamiarów Stalina. Niemiecki dyktator zauważył, że Sowieci chcą zaatakować Rumunię i pozbawić Rzeszę dostępu do złóż ropy naftowej. Hitler wydał rozkaz przygotowania operacji "Barabarossa".





W lutym 1941 r. Żukow zostaje szefem sztabu generalnego Armii Czerwonej. Jego głównym zadaniem jest przygotowanie jej do wojny przeciwko Niemcom. W wyniku decyzji, które podejmuje, armia sowiecka jest w czerwcu 1941 r. całkowicie zdezorganizowana i niezdolna do walki. Żukow rozmieszcza lotniska, składy paliwa i amunicji tuż przy samej granicy z Rzeszą. Wydaje rozkazy, które prowadzą do okrążenia całych korpusów i armii. W chwili niemieckiego ataku nakazuje np. zajęcie Lublina do 24 czerwca. Działania Żukowa prowadzą do rozpadu Armii Czerwonej - miliony żołnierzy idzie chętnie do niewoli lub rozchodzi się do domów. Ogromne ilości sprzętu zostają porzucone. Jak pokazałem w serii Prometeusz, wcześniej Beria oślepia sowieckie służby i armie. W wyniku jego działań Stalin jest całkowicie zaskoczony niemieckim atakiem. Działania Berii na tajnym froncie i rozkazy wydawane przez Żukowa przyczyniają się do bezprecedensowej kompromitacji wojskowej Sowietów.






Żukow traci stanowisko 29 lipca i zostaje dowódcą Frontu Rezerwowego. Ze zmiennym szczęściem powstrzymuje niemieckie natarcie pod Jelnią.Stamtąd zostaje rzucony do Leningradu, gdzie podejmuje wykrwawiające sowieckie siły natarcia, które rzekomo zatrzymują Niemców (Niemcy w tym czasie jednak nie nacierali, tylko zaczęli wdrażać plan wzięcia Leningradu głodem). Później Żukow trafia pod Moskwę. Kiepsko mu tam wychodzi wojowanie. Zgodnie z planem Berii opowiada się za to za pozostawieniem miasta Niemcom. Przez większą część 1942 r. przeprowadza serię nieudanych ofensyw przeciwko Grupie Armii Środek pod Rżewem, Wiaźmą i Syczewką.  Sowieci tracą w nich łącznie co najmniej 400 tys. zabitych i ogromne ilości sprzętu. Zdobywają niewielkie skrawki terenu. Być może Żukow ma pecha, bo jego przeciwnikiem jest feldmarszałek Walter Model, najzdolniejszy niemiecki dowódca z drugiej wojny światowej, wybitny specjalista od walk obronnych. Ale niezależnie od tego Żukow przeprowadza swoje ofensywy wyjątkowo mało finezyjnie - metodą "zarzucić wroga trupami". Marnuje w ten sposób siły, które bardziej przydałyby się pod Stalingradem i na Kaukazie. Na południu jednak też działają ludzie Berii. Gen. Leslidze oddaje Niemcom kaukaskie przełęcze a gen. Maslennikow, pozwala później niemieckim siłom wymknąć się z Kaukazu na przyczółek kubański.



Gdy przyglądamy się udziałowi Żukowa w poszczególnych operacjach wojennych, widzimy że częściej przeszkadza niż pomaga. Tak było m.in. pod Stalingradem czy Kurskiem. Styl dowodzenia Żukowa polega na tym, że jedzie do kwater poszczególnych generałów, ostro ich opieprza, czasem tłukąc ich po twarzy, kwestionuje ich rozkazy, wydaje nowe, sprowadzające się do "zasypywania wroga trupami" i czasem wzywa NKWD, by aresztowało co zdolniejszego dowódcę. Najbardziej perfidny niemiecki szpieg nie wyrządziłby tylu szkód Armii Czerwonej co Żukow. Warto przy tym zauważyć, że Marszałek Zwycięstwa cały czas bardzo blisko współpracuje z ludźmi Berii...



W 1945 r. wojna jest już w zasadzie wygrana, więc Żukow wreszcie może przestać udawać. Pokazuje swój kunszt podczas operacji wiślańsko-odrzańskiej. Ze stratami w ludziach i sprzęcie wciąż się jednak nie liczy, co pokazuje na wzgórzach Seelowskich i w Berlinie. Podczas walk o Berlin jego wojska toczą walki z oddziałami marszałka Iwana Koniewa. Ta determinacja się opłaca i to Żukow zostaje uznany za zdobywcę Berlina. Przyjmuje niemiecką kapitulację i rzuca pod mury Kremla osobistą chorągiew Adolfa Hitlera podczas wielkiej defilady zwycięstwa w Moskwie. Staje się wielkorządcą sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Bajecznie się wówczas wzbogaca na szabrze. Swojej córce jako prezent daje szpicrutę pokrytą płatkami złota. Złoto to zostało zdarte regaliów pruskich królów.





Brytyjscy i amerykańscy generałowie, którzy z nim współpracują, wspominają, że to miły człowiek, pozytywnie wyróżniający się na tle innych sowieckich yetisynów. Nie podoba się to jednak ormiańskiemu szefowi Smiersza Wiktorowi Abakumowowi, śmiertelnemu rywalowi Berii. Abakumow ma swoje podejrzenia wobec Żukowa i dokumentuje dokonywane przez niego grabieże w Niemczech oraz jego kontakty z dawnymi aliantami zachodnimi. Gdy jednak wysyła swoich funkcjonariuszy, by zatrzymali marszałka, zostają oni przepędzeni przez żołnierzy z ochrony Żukowa. Marszałek jest też chroniony przez NKWD. Stalin inicjuje atak na Żukowa, ale Marszałek Zwycięstwa jest nagle solidarnie broniony przez innych dowódców. Nie lubią yetisyna, ale wiedzą, że sami mogą być następni. Żukow zostaje skierowany na boczny tor kariery wojskowej. Podczas sylwestrowej imprezy snuje ze znajomymi fantazje o zabiciu Stalina i Abakumowa. Jego cele są jak widać zbieżne z celami Berii.





Stalin nabierał coraz większych podejrzeń wobec Żukowa. Podejrzewał, że jest on Żydem. Być może podejrzenia te wzięły się stąd, że Marszałek Zwycięstwa wywodził się z rodziny rzemieślniczej - w młodości był kuśnierzem w Moskwie. Żukow wypowiadał się też pogardliwie i nienawistnie na temat etnicznych Rosjan. Miał więc zostać odstrzelony w ramach czystek antysyjonistycznych (sprawa lekarzy kremlowskich) zaplanowanych na marzec 1953 r. Zanim jednak to się stało, Beria otruł Stalina.


Flashback: Prometeusz: 113 dni Berii

Flashback: Prometeusz: Ostatni bój

Oficjalna historiografia mówi, że Żukow w 1953 r. aresztował Berię na Kremlu. Jest to propagandowa bzdura. Według relacji Sergo Berii, Żukow ostrzegał Berię przed spiskiem. Mówił: "Od lat żyjesz w Rosji i mimo to nie znasz Rosjan. Nie doceniasz tych ludzi. To łajdaki, którzy nic nie rozumieją. Dla niech jedyny liczący się argument to pałka, a jedyna metoda - fakt dokonany". Proponował Berii, że zorganizuje wojskowy zamach stanu i pomoże mu aresztować Chruszczowa. Beria odmówił. I został 28 czerwca 1953 r. zabity we własnym domu przez ludzi ze służb lojalnych wobec Chruszowa. Żukow mówił później Sergo Berii, że jego ojciec tamtego dnia wogóle na Kremlu nie pojawił się.





Po puczu Chruszczowa Żukow stał się jednak de facto drugą osobą w państwie. Nowy gensek starał się ugłaskać armią a Żukow podlizywał mu się. Rozpoczął ambitny program przygotowania ZSRR do wojny nuklearnej . W ramach niego w 1954 r. na poligonie w Tockoje przeprowadził manewry z użyciem broni nuklearnej - skazując tysiące żołnierzy na chorobę popromienną. Jako minister obrony przekazywał technologię nuklearną Chinom i rakiety średniego zasięgu, które nie mogły dolecieć do USA, ale za to umożliwiały Mao zaatakowanie ZSRR.



Flashback: Kuzkina Mat i tajemnica Pieńkowskiego

Oczywiście wszystkie przygotowania do III wojny światowej miały być dla Żukowa drabiną do przejęcia władzy w ZSRR. Chruszczow zauważył jednak, że wojskowi tworzą pod Moskwą, w pobliżu dacz sowieckich przywódców, obozy dla komandosów. W razie zamachu stanu mogliby łatwo internować całą ekipę Chruszczowa. Żukow został więc wysłany w rejs do Jugosławii a w jego trakcie odwołany ze stanowisk i wysłany na emeryturę. Sam Chruszczow kilka lat później został obalony przez dawnego człowieka Berii i zarazem kumpla Żukowa, szefa GRU gen. Iwana Sierowa. Sierow poprzez Pieńkowskiego przekazywał Brytyjczykom i Amerykanom informacje o transportach sowieckich rakiet na Kubę. Załamał się wówczas chruszczowowski plan strategicznego szantażu USA. Beria z pewnością śmiał się zza grobu...






A Żukow żył sobie dalej jako emeryt zmieniając żony na coraz młodsze modele. Ten żywy eksponat muzealny zmarł w 1974 r. Z biegiem lat jego kult rósł. Jest on widoczny nie tylko w Rosji. Jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić Ułanbator, wpadnijcie do Muzeum Domu Żukowa. Jest tam bardzo ciekawa ekspozycja. Możecie na niej obejrzeć np. mongolski strój, w którym chodził ten yetisyn.

***

A w następnej części jeszcze nie wiem co, ale waham się między Albanią a Brazylią...

Everybody clap your hands!


***

Miło patrzeć jak się przy okazji sprawy Ludmiły Kozłowskiej i Fundacji Otarty Odbyt uaktywniła rosyjska agentura - z różnymi "Bolkami" i TW "Znakami" na czele. Warto przy tej okazji przypomnieć co niektórzy przedstawiciele opcji lewicowo-liberalnej mówili o Putinie i Rosji jeszcze kilka lat temu.

 Ot, np. Piotr Pacewicz pisał w 2008 r.: "Polacy są zadowoleni z przywrócenia w miarę normalnych relacji z Rosją i wizyty - pierwszej od czasów Leszka Millera - polskiego premiera w Moskwie.Przez dwa lata rządów PiS w imię narodowego honoru doprowadził relacje z Rosją do stanu wrogiego zamrożenia. Po przegranych wyborach ostrzegał przed kapitulanckim podejściem Platformy do Rosji, a potem krytykował rząd, że ociepla kontakty z Moskwą kosztem Ukrainy.Ta antyrosyjska mantra nie przemówiła do Polaków, szczególnie oporni okazali się ludzie młodsi i lepiej wykształceni"

To tyle w temacie "russian collussion" i agentury.

13 komentarzy:

  1. Jestem zawiedziony tym wpisem. No chyba że miał to być przypis do serii o Berii to wtedy ok.

    "Miło patrzeć jak się przy okazji sprawy Ludmiły Kozłowskiej i Fundacji Otarty Odbyt uaktywniła rosyjska agentura"

    Ciekawostka: Kozłowska (oficjalnie żona Bartosza Kramka) dupczy się w hotelu ze wspieranym przez FSB aferzystą z Kazachstanu Mukhtarem Ablyazovem:
    https://www.youtube.com/watch?v=k5CtB5iSXZ0

    Ablyazov co ciekawe inwestował kradzioną kasę u Trumpa:
    https://www.occrp.org/en/investigations/8248-steppe-to-soho-how-millions-linked-to-kazakhstan-mega-fraud-case-ended-up-in-trump-property

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle to Żukow grał na siebie czy był od początku kreacją Berii? I skąd te fluktuacje talentu wojskowego? Pewnie koordynował działania z Berią ale przez kogo?
      I jeszcze takie coś:
      ""Marszałek Żukow prowadzi negocjacje z mocarstwami zachodnimi za pośrednictwem francuskiego tajnego agenta pod pseudonimem [Talmar]. Dotyczą przygotowań do obalenia władzy w ZSRR" – napisano w dokumencie. Autorem listu był Michaił Szalin, szef Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego (GRU) Sił Zbrojnych ZSRR."
      https://www.tvn24.pl/rosja-odtajnione-akta-osobowe-marszalka-zukowa,642187,s.html

      Usuń
    2. Kozłowska niczym Orłowska:)

      Usuń
    3. Ten wpis do rzeczywiście uzupełnienie serii o Berii. Ale proszę o wyrozumienie. Hipoteza, którą w nim postawiłem jest absolutnie pionierska. To tylko podstawa do zgłębiania sprawy.

      Czy Żukow grał na siebie? Z pewnością tak. W orbicie Berii moim zdaniem znalazł się dopiero po Chałchyn-Goł. Jeśli koordynował działania z Berią to prawdopodobnie poprzez Sierowa.
      Dzięki za przypomnienie meldunku Szalina.

      A co do Kozłowskiej, to mi się z nią skojarzyło video z pierwszej ilustracji muzycznej. Tamta wokalistka też jest z Krymu, ale kasę robi na Ukrainie.

      Usuń
  2. Wpis znakomity! Jak zwykle zresztą. Kto dzisiaj jest wpływowym yetisynem w Rosji?... A yetisyny w Polsce??...
    A ta fundacja to raczej "OTWARTY ODBYT", choć na filmiku nie widać dokładnie czy wszystkie otwory były spenetrowane ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpis dobry, choć pierwszy komentujący ma rację, że troszkę przypis do serii o Berii.

    Ciekawy art dałeś Fox / Hubert na Rzeczpospolitej o chińskiej wojnie domowej, Zhou Enlai to naprawdę fenomenalna postać, wypromował Deng Xiaopinga i zrobił członkiem parlamentu Ostatniego Cesarza. Naprawdę mega szkoda, że w Rosji zabrakło takich ludzi, choć Dżugaszwili udawał centrystę, popierającego NEP :/

    @ Chehelmut,
    kontynuując rozmowę z poprzedniego wątku, raczej zdajesz sobie sprawę, że są bardzo różni ludzie wśród gejòw. Co do określenia o 'najlepszych przyjaciołach kobiet', tylko ty go użyłeś, IMHO jest ono lekką ironią. Są jednak kobiety, co wyraźnie szukają takich przyjaźni, traktując 'pedałów' jak przyjaciółki.
    Nazywasz bycie homo problemem, cóż, nikt nie jest doskonały :D
    Także mogę powiedzieć, że jest wielu w tym środowisku, z którymi wolałbym nie mieć nic wspólnego - i w sumie nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artykuł w "Rzeczy o Historii", to przedruk tekstu chyba sprzed dwóch lat z "Uważam Rze Historia". Ale cieszę, że Ci się podobało. Mam małą ciekawostkę: zarówno Zhou jak i Deng to przedstawiciele mniejszości Hakka. Takich niby-Chińczyków, którzy za czasów dynastii mandżurskiej nie nosili warkoczy. I są znani z przedsiębiorczości. Mówią językiem hokkien. Miałem okazję spotkać ludzi z tego etnosu w Singapurze.

      I błagam - rozważania o gejach kontynuujcie sobie na profilu Biedronia czy na forum XXX-portalu...

      Usuń
    2. A to nie do mnie uwaga, ja swoje w sprawie powiedziałem i wystarczy, temat zamknięty dla mnie. Nie bywam na takowych portalach, wystarczy mi, że Robercik fascynat Baal-cerowicza i socjalisty z banku Rotszylda czyli Mikrona jest typowany na kandydata lewicy w wyborach prezydenckich - hehehehehehe.

      Usuń
  4. Panowie tu sobie gadu gadu a tymczasem zmarło się Johnowi "zjarałem pół lotniskowca" McCainowi
    https://www.rp.pl/Polityka/180829526-Nie-zyje-senator-John-McCain.html
    tymczasem u pisowców płacz i żałoba jakby był co najmniej trzecim bliźniakiem
    https://wpolityce.pl/polityka/409397-politycy-zegnaja-mccaina
    https://wpolityce.pl/polityka/409403-prezydent-duda-john-mccain-byl-oddanym-przyjacielem-polski
    pewnie dlatego że byli podwieszeni pod cuckserwatywne antytrumpowskie skrzydło republikanów, u których McCain robił za typa ds. kontaktów zagranicznych i wraz z jego śmiercią stracili kontakt z amerykańskim deep state i teraz pewnie na nowogrodzkiej panuje pożar w burdelu bo nikt oczywiście nie pomyślał, żeby wyrobić jakieś kontakty w białym domu, bo po co jak nasi "przyjaciele" z usa mówili że trump to ruski agent i za maks pół roku go wywalą impeachmentem

    ~Pan Małpa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robią wokół śmierci McCaina taki szum, jakby koleś był realnym prezydentem.

      W naszym regionie zachowywał się rzeczywiście jak prokonsul. Ale moim zdaniem mają tam wciąż jakieś kontakty - i w Deep State i w Białym Domu.

      Usuń
  5. A Żukow nie był z Greków pontyjskich? Coś mi się tak dziwnie kojarzy, ale nie wiem skąd, pewnie od czapy.
    Górnoślązak

    OdpowiedzUsuń
  6. Najzdolniejszym dowódcą po stronie niemieckiej miał być von Manstein czy Blaskowitz a nie Model-to nie ten model.
    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń