sobota, 26 lipca 2014

Intryga wojskowych i Striełkow - pojebany pułkownik (tak przynajmniej twierdzą jego ludzie)

Nowe nagrania rozmów rosyjskich dywersantów, ujawnione przez SBU (a dostarczone zapewne przez NSA) nie zostawiają wątpliwości, że zestrzelenie malezyjskiego Boeinga odbyło się za zgodą rosyjskiej "góry" - czyli ludzi z wyższych szczebli dowódczych w armii a rozkazy na miejscu wydawało GRU. Mogli też być świadomi zbliżania się samolotu pasażerskiego - "dużej pticzki". To wzmacnia moją tezę o prowokacji GRU. Tezę, którą również głosi tak znakomity specjalista od sytuacji w byłym ZSRR jak Antoni Rybczyński z "GP" . Pisze on:




"Czy można było odpalić pocisk bez wiedzy Putina? Oczywiście że tak. W Donbasie rządzi GRU. Ta sama służba, która przez cały okres prezydentury Putina była systematycznie niszczona przez byłego kagiebistę, a która do łask wróciła po tym, jak klęskę na Ukrainie poniosła FSB (zasadniczo odpowiedzialna za b. ZSRS). Cywilna bezpieka, faworyzowana przez Putina, nie uratowała Wiktora Janukowycza i dopuściła na Ukrainie do klęski Rosji, rozmiarami przewyższającej „pomarańczową rewolucję”, która wywołała przecież traumę w Rosji.
O misji FSB „Gazeta Polska” pisała już 16 kwietnia (nr 16, artykuł „Krwawy generał Putina”). W każdym razie na Krymie, a potem w Donbasie, prym już wiodło GRU. I okazało się nieporównanie skuteczniejsze. Dla celów Rosji to oczywiście dobrze, ale dla samego Putina już niekoniecznie, zwłaszcza w perspektywie długoterminowej. GRU będzie szukało okazji do rewanżu, na dodatek zdobyło potężnego sojusznika. Ministra obrony Siergieja Szojgu wojskowi uznali za „swojego” (zupełnie inaczej niż jego poprzednika). Sam Szojgu wymieniany jest jako główny kandydat na następcę Putina. A grupa przeciwników Putina w Moskwie mogła dojść do wniosku, że dla ich interesów lepiej będzie szybciej pozbyć się prezydenta, jeśli próby „zamrożenia” Donbasu, trwałej destabilizacji Ukrainy i wasalizacji Europy nie powiodą się. Wtedy może się okazać, że zmiana lidera jest jedyną szansą na reset stosunków z Zachodem i uniknięcie gospodarczej katastrofy oraz, będącej jej konsekwencją, rewolucji w samej Rosji."



Przypominam, że Szojgu był jednym z tych, którzy tuszowali Smoleńsk. To jego ludzie cięli wrak i zamieniali ciała.

Z rozmów dywersantów wyłania się też ciekawy obraz życia w Donieckiej Republice Ludowej. Słyszymy więc, że panuje tam burdel, sytuacja na froncie jest do dupy, a z "projektu Donieckiej Republiki Ludowej wyszedł jeden wielki ch...". Niemal jakby się słyszało ministra Sienkiewicza :)



Ciekawe wątki dotyczą też Striełkowa:  "Czesnakow z kolei przekazuje prośbę od archimandryty Tichona, prawosławnego duchownego mającego być spowiednikiem Putina. Domaga się on, by wojskowy dowódca separatystów, Igor Striełkow, udzielił wywiadu w którym wprost zadeklaruje, że jego dowódcą jest Władimir Putin. Rosjanie obawiają się bowiem, że Striełkow, który w jednym z wywiadów skrytykował rosyjskiego prezydenta, to tykająca bomba, która za bardzo uniezależnia się od Kremla. - W obecnym momencie nie wykonuję jego bezpośrednich rozkazów, bo jestem w innym kraju, ale mam dla niego ogromny szacunek i uważam go za najgenialniejszego przywódcę naszych czasów - dyktuje tekst wywiadu Striełkowa Czesnakow. (...)  Okazuje się też, że nie tylko Moskwa zaniepokojona jest działalnością wojskowych przywódców separatystów. Na Striełkowa narzeka również - w kolejnej opublikowanej rozmowie - wicepremier DRL Andriej Pugrin, który nazywa go "pojebanym pułkownikiem".




- Jego pomysł z wojną w mieście, w konglomeracji z 1,5 milionem ludzi, kiedy on wzywa mera miasta i mówi "dawajcie, zatrzymajmy cały transport w mieście i wysadźmy 9-piętrowe budynki na obrzeżach miasta". O co tu k... chodzi? (...) On jest gotów pogrzebać milionowe miasto, by zabić 10 tysięcy "ukrów" - skarży się Pugrin Denisowi Puszylinowi, szefowi prezydium parlamentu DRL."


Czy ten gostek wygląda na zrównoważonego psychicznie?

***
Nie zapominajcie też o mojej książce  "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj).


4 komentarze:

  1. No nie Fox, ty też ? Chcesz mi powiedzieć, że na tak odpowiedzialną misję posłali tam wariata ? Jak nie pijacy to świry, albo ''mongoły'' - nie zniżaj się do poziomu Majkela i jemu podobnych. Z bólu dupy jakiegoś ichniego cywila [ nawet jeśli oznacza to w jego wypadku pracę w cywilnej bezpiece ] nie można wysnuwać tak radykalnych wniosków - w imieniu świrów protestuję ! Co się tyczy Szojgu z tego co piszesz jasno wynika iż z naszej perspektywy ewentualna wymiana ''na lepszy model'' to żaden interes, natomiast z pozycji USA najwidoczniej wygląda to inaczej [ Izraela także ? wspomniany przez Targalskiego ''wątek hamasowsko-irański'' mógłby to sugerować ].

    ''Jednocześnie jednak wpływowy „Foreign Policy” roztacza przed czytelnikami wizję nowej pierestrojki, która może pogrzebać władzę Putina. To samo czyni George Friedman, wraz z ośrodkiem Stratfor, który bywa określany jako „cywilne CIA”, i pyta, „czy Putin może przetrwać?”. Friedman stwierdza bowiem, że Władimir Putin nie wycofa się z Ukrainy, bo straci twarz. A równocześnie nie może również dalej wspierać separatystów bez rozpoczęcia prawdziwej wojny, której skutki społeczeństwo rosyjskie boleśnie odczuje. Bez względu na to, jak się sprawy potoczą, jego pozycja w polityce wewnętrznej ulegnie więc osłabieniu. Friedman nie przeczy przy tym, że Putin skupił całą władzę w rękach swoich i swego zaufanego grona, swoistego, nowego „politbiura”. Dlatego najbardziej prawdopodobny scenariusz jego zdaniem jest taki, że prezydentowi Rosji cios w plecy w pewnym momencie zada właśnie człowiek mu już bliski. Stratfor mówi np. wprost o merze Moskwy Siergieju Sobianinie i ministrze obrony Siergieju Sojgu lub wicepremierze Siergieju Iwanowie jako o popularnych politykach, którzy mogą się stać rosyjskimi Brutusami. Warto dodać, że już od jakiegoś czasu analizy amerykańskie mówią o tym, iż za barbaryzację rosyjskiej polityki jest osobiście odpowiedzialny Putin i jego najbliższe otoczenie towarzysko-biznesowe. Dlatego też pierwsze sankcje były wymierzone personalnie w tych właśnie ludzi. Dalsze mogą być odczuwalne również przez zwykłych Rosjan, którzy mogą wtedy zapragnąć zmian. Taki scenariusz wydaje się oczywiście nadal rodzajem „political fiction” [fantastyki politycznej], ale nie zapominajmy, że jeszcze w tym ćwierćwieczu widzieliśmy na ulicach Moskwy czołgi, było to podczas puczu Janajewa. Wówczas świat naturalnie kibicował młodemu postępowemu przywódcy – Borysowi Jelcynowi. Dziś przynajmniej USA byłyby chyba gotowe poprzeć nawet TWARDOGŁOWEGO GENERAŁA, byleby nie oglądać już oblicza Władimira Władimirowicza Putina.''

    http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/czy-stany-maja-dosc-putina

    OdpowiedzUsuń
  2. '' Rosja jest przede wszystkim krajem wciąż bardzo silnym, ale zdecydowanie za słabym, by w pojedynkę rzucić wyzwanie USA lub tak jak ZSRR stanowić dla nich przeciwwagę. A zatem nie ma sensu straszyć ludzi powrotem „zimnej wojny” i ZSRR albo utrzymywać, że Rosja się zmieni, zmodernizuje lub zwesternizuje. Należałoby raczej przyjąć do wiadomości, że współczesna Rosja to gracz będący klasycznym tzw. swing state, czyli krajem za słabym, by samemu sięgnąć po hegemonię, ale wystarczająco silnym, by o niej przesądzić, dołączając się w odpowiednim momencie do jednej ze stron. Choć oczywiście należy przy tym pamiętać, że Kreml jest wciąż wystarczająco silny, by zagrozić Gruzji, Ukrainie czy Polsce. Nie należy się też łudzić, że Amerykanie zamiast pilnować Chińczyków, zaangażują się w konflikt z Rosją i powróci wyczekiwana w Polsce „zimna wojna”, w której tym razem będziemy po „słusznej stronie”. Zatem Rosja jeszcze nieraz będzie wykonywała gesty przyjaźni zarówno w stronę Azji (głównie Chin), jak i Zachodu. W XXI w. to ona może odegrać rolę języczka u wagi. Nie można więc wykluczyć, że w perspektywie kilku lat, także ci, którzy dzisiaj ronią łzy nad ofiarami MH17, staną się adwokatami sojuszu Zachodu z Rosją, który Polska będzie musiała zaakceptować. W obliczu nasilającej się rywalizacji amerykańsko-chińskiej Rosja może stać się znowu pożądanym partnerem i wówczas znów usłyszymy, iż Władimir Putin (lub jego następca) to szczery demokrata i „partner, z którym warto rozmawiać”. Jednak im bardziej brutalne będą starcia i walki na Ukrainie, im więcej zginie niewinnych ofiar, tym mniej realny będzie ponowny zwrot Rosji ku Europie. Tym samym bardziej prawdopodobny będzie się stawał scenariusz, w którym Rosja przeistacza się w młodszego brata Chin, bo przecież patrząc na potencjał obu krajów, trudno uwierzyć, że będą to stosunki równoprawne. Nie ulega wątpliwości, że Władimir Putin podjął ostrą grę. Albo utrzyma mocarstwowy status Rosji, albo doprowadzi do jej wasalizacji przez Chiny.''

    http://www.nowakonfederacja.pl/pekinskie-panaceum/

    OdpowiedzUsuń
  3. A tymczasem... :

    ''Brzeziński zauważa, że w obliczu wszystkich konfliktów na świecie i niezdolności Stanów Zjednoczonych do promocji konstruktywnych rozwiązań, Waszyngton powinien zawrzeć ciche porozumienie z Pekinem i Moskwą dotyczące tego, co w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki będzie można uznać za niedopuszczalne zagrożenie. Ze względu jednak na słabość Rosji i jej zaangażowanie na Ukrainie, Brzeziński postuluje ściślejszą współpracę z Chińczykami. [...] Brzeziński ostro skrytykował niemoc i samolubstwo Europejczyków, zainteresowanych jedynie „dzieleniem pieniędzy w Brukseli” i nie mających szerszej wizji polityki międzynarodowej. Wyraził jednak nadzieję, że w końcu Rosja zostanie wciągnięta do UE „czując na sobie oddech Chińczyków, co będzie w interesie naszego wspólnego dobra". Dlaczego Brzeziński postuluje ścisłą współpracę z Chińczykami? Uważa on, że między USA i Chinami „nie ma ideologicznego zderzenia, jak to miało miejsce w przypadku konfliktu USA z ZSRR czy z Niemcami hitlerowskimi". Zdaniem byłego doradcy Cartera „Stany Zjednoczone i Chiny są skazane na współpracę, jeśli świat ma mieć system, który jest skuteczny.” Amerykanie jednak nie powinni „obnosić się” z tą współpracą, by nie prowokować jej przeciwników.''

    http://www.pch24.pl/brzezinski--amerykanie-razem-z-chinczykami-zapanuja-nad-chaosem,24441,i.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzezińskiemu ktoś powinien jaja uciąć. Te jego globalne teorie przynoszą same szkody. Marzy mu się zjednoczenie USA i UE i wciągnięcie Rosji - wszystko kosztem małych narodów, dążących do niezależności. Wstyd, że ziemia Polska wydała na świat takiego qtafona!

      Majkel

      Usuń