sobota, 20 grudnia 2014

Największe sekrety: Roman Usotsuki


Ilustracja muzyczna: Babymetal - Megitsune

うそつき - usotsuki - jap. kłamca




Tokijskie spotkanie Piłsudskiego i Dmowskiego w lipcu 1904 r. - piękna patriotyczna legenda o dwóch wielkich Polakach dążących różnymi drogami do niepodległości. Jak każda legenda zawierająca ziarno prawdy. Tylko ziarno.

Historycy opisując misje Dmowskiego i Piłsudskiego do Japonii zazwyczaj przyjmują narrację pierwszego z nich, przywołaną m.in. w "Polityce polskiej i odbudowie państwa". Narracja ta mówi, że Roman Dmowski, Wielki Polski Narodowiec, przyjechał do Japonii, by pokrzyżować plany piłsudczykowskich szaleńców z PPS, którzy chcieli wspólnie z Japończykami wywołać powstanie w Kongresówce, które skończyłoby się wielką klęską i utopiło Polskę we krwi. Dzięki światłym radom Dmowskiego Japończycy zrezygnowali z tego szaleńczego planu i nie pomogli socjalistyczno-masońsko-żydowskim szaleńcom. Niewielu historyków zwraca uwagę na poważne dziury w tej opowieści a jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.

W maju 1904 r. Dmowski spotyka się w Krakowie z Atahashim Motojiro, funkcjonariuszem wywiadu wojskowego Japonii. Rozmawiają o polskich ugrupowaniach politycznych i ich stosunku do Rosji. Dmowski przekonuje Japończyka, że PPS to marginalna organizacja, z którą nie warto się kontaktować - za to jego ugrupowanie posiada rząd dusz w społeczeństwie polskim i może zorganizować projapońskie działania w Kongresówce. Dmowski zapewnia, że sprawi, że polscy rekruci będą masowo dezerterowali z carskiej armii. To podziałało i Dmowski zostaje zaproszony do Japonii. Wie również ze swoich źródeł, że podobne zaproszenie dostał Piłsudski.



Wyrusza do Kraju Kwitnącej Wiśni via San Francisco z misją pokrzyżowania planów Piłsudskiego. Przygotowuje memoriały mówiące, że Piłsudski chce nieodpowiedzialnie wywołać katastrofalne powstanie w Kongresówce. Problem w tym, że Dmowski jeszcze na tym etapie nie ma pojęcia z jakimi propozycjami pojechał do Japończyków Piłsudski. Dmowski jest w Tokio na dwa miesiące przed późniejszym komendantem Legionów i zaczyna bombardować japońskie instytucje państwowe swoimi memoriałami, w których poucza je na temat tego jaką politykę powinny prowadzić, w jaki sposób prowadzić wojnę oraz by absolutnie nie słuchać tych szaleńców z PPS chcących wywołać powstanie. Memoriały wywołują konsternację - Piłsudski przybywa do Japonii dopiero w lipcu i wśród jego postulatów nie ma nic o wywoływaniu powstania. Obaj panowie spotykają się na tokijskiej ulicy. Spotkanie to nie miało nic z przypadku. Jak czytamy na jednej z patriotycznych stron:


"W tym też dniu – 11 lipca 1904 r. doszło do pierwszego spotkania Piłsudskiego z Dmowskim. Nie było to, jakby z pozoru mogło wyglądać, przypadkowe spotkanie na ulicy. Doszło do niego z inicjatywy Piłsudskiego. Po przyjeździe do Tokio i zakwaterowaniu w hotelu „Seiyoken”, Piłsudski, przeczytawszy w Japan Times nazwisko Dmowskiego w wykazie gości hotelu „Metropol”, postanowił wraz z Filipowiczem złożyć mu wizytę. Zresztą o poczynaniach Dmowskiego w Tokio
kierownictwo PPS było dość dokładnie informowane przez Jamesa Douglasa. Ów Szkot z pochodzenia, wychowany w polskim środowisku na Kresach, wyjechał do Tokio jako korespondent endeckiego Słowa Polskiego, ale równocześnie był tajnie związany z PPS, składając sprawozdania ze swych działań Witoldowi Jodko-Narkiewiczowi.
Douglas towarzyszył właśnie w spacerze Dmowskiemu, gdy rikszą nadjechali Piłsudski z Filipowiczem.
Nasi dryndziarze byli trochę rozpędzeni – notował w swoim dzienniku Filipowicz – więc minęliśmy tę parę nim oni nas spostrzegli, nie mogliśmy więc obserwować pierwszego wrażenia na obliczu D.[mowskiego]. James [Douglas] jednak twierdzi, że na widok Ziuka [Piłsudskiego] D.[mowski]
na chwilę skamieniał. Przywitanie było jednak bardzo grzeczne, niemal czułe. Piłsudski zaprosił Dmowskiego do swojego hotelu na obiad (razem z Douglasem i Filipowiczem), w trakcie którego odbyli pierwszą rozmowę. Dmowski opowiedział Piłsuskiemu o swej dotychczasowej działalności w Japonii (m.in. o swojej wizycie w obozie dla Polaków-jeńców z armii rosyjskiej w Matsuyamie) i złożeniu władzom japońskim dwóch memoriałów. Pierwszy dotyczył ogólnej sytuacji politycznej w Rosji, drugi spraw polskich. Jak pisze Filipowicz, „Dmowskiemu zaimponowało to, że nas [Japończycy] wezwali sami. Ogromnie ciekaw, czego zażądają”.



Piłsudski i Dmowski odwiedzili później razem "dziwkarską" dzielnicę Yoshiwara. 



Przywódca PPS spotyka się z japońskimi oficjelami, w tym z gen. Muratą Tsuneyoshi (którego mieczem walczyła później Saeko Busujima z "Highschool of the Dead") i prosi ich o wsparcie OB PPS w postaci funduszów i dostaw broni a także o stworzenie Legionu Polskiego na froncie w Mandżurii złożonego z polskich jeńców znajdujących się w japońskich obozach. Wsparcie finansowe zostaje udzielone (Ryszard Świętek szacuje je na 33 tys. funtów brytyjskich, co było wówczas całkiem sporą sumką), współpraca wywiadowcza nawiązana, ale projekt stworzenia Legionu Polskiego upada. Roman Dmowski i różni bajkopisarze z Andrzejem Garlickim na czele uznają to za wynik storpedowania planów Piłsudskiego przez Dmowskiego. Akcja Dmowskiego nie miała jednak w tym przypadku żadnego znaczenia - gen. Murata wyjaśnił, że Legion Polski nie może powstać, bo japońskie ustawodawstwo zabrania tworzenia cudzoziemskich jednostek w armii. Dmowski, uznawany przez Japończyków już za irytującego gaijina, niepotrzebnie się więc trudził jadąc do Japonii i przekonując wszystkich, by nie wywoływać powstania w Kongresówce. Nikt tego powstania wywołać nie chciał. Japończycy wiedzieli, że sama groźba wybuchu w Polsce jest z punktu widzenia militarnego ważniejsza niż samo powstanie - odciąga bowiem z frontu znaczne siły. By utrzymać tę groźbę potrzebna była zaś polska dywersja. Piłsudskiemu zaś chodziło wówczas o sformowanie organizacji bojowej i stworzenie przełomu psychologicznego w społeczeństwie. Jak twierdził, Polacy przestaną bać się carskiego zaborcy, jeśli zobaczą rosyjskich żołnierzy i żandarmów ginących na ulicach polskich miast. Jak czytamy na stronie Instytutu im. Józefa Piłsudskiego:





" Niebagatelne znaczenie ma też pozycja negocjatorów, a po drugiej stronie mieliśmy przecież rząd Japonii - wschodzącego mocarstwa właśnie bijącego z kretesem potężne imperium carów. Czy taki partner w ogóle mógł być zainteresowany rozmowami z osobami de facto prywatnymi, gdzieś z końca świata? A pamiętać należy, że Piłsudski, postać właściwie nieznana, a mimo to uzyskał od Japonii szereg koncesji. Co prawda wygrywający wojnę z Rosją kraj kwitnącej wiśni, nie potrzebował dodatkowych oddziałów (z tego względu odmówiono formowania legionów polskich z jeńców wojennych) ale zgodzono się na odseparowanie Polaków i dostęp do nich polskich mężów zaufania i zapewniono lepsze traktowanie (Dmowskiego los polskich żołnierzy w niewoli zupełnie nie zajmował). Po wtóre Japończycy sfinansowali i ułatwili dostawy broni (kilka tysięcy karabinów, amunicja, materiały wybuchowe) dla Organizacji Bojowej, oraz zorganizowali w Szwajcarii szkołę instruktorską bojowo-wojskową. I w końcu po trzecie Japończycy wypłacili Polakom od ręki 10.000 funtów i drugie tyle w roku następnym. Dzięki temu moskiewscy siepacze już nie mogli bezkarnie pacyfikować pokojowych demonstracji, carscy żandarmi zamiast ścigać konspiratorów kryli się po bramach ze strachu przed bojowcami, a Polacy po raz pierwszy od r. 1863 mogli oglądać spadających z koni kozaków, a nie polskie głowy ścinane szaszkami."



Japoński rząd nie wznowił współpracy z Dmowskim i jego obozem. Przywódca endecji pisał wówczas listy do Zygmunta Miłkowskiego, twórcy Ligii Narodowej, fundatora Skarbu Polskiego w Szwajcarii, mówiące, że rewolucję w Królestwie robi "100 Żydów, przestępców-lunatyków", którzy uciekli z zakładu psychiatrycznego. Jednocześnie wysyłał do Szwajcarii sprawozdania mówiące, że endecja przeprowadza liczne antyrosyjskie akcje i żąda dużych sum na ich kontynuowanie. Sprawozdania i dotacje zatwierdzał siedzący w Szwajcarii jego przyjaciel mason-satanista Zygmunt Balicki. Gdy po kilku latach Miłkowski dowiedział się o oszustwach - wstrzymał finansowanie endecji. (Po szczegóły zapraszam do książki "Narodowa Demokracja 1887-1918". opartej niemal wyłącznie na wewnętrznych endeckich dokumentach.) Jak pisał później Ferdynand Goetel, endecja poniosła w 1905 r. straszne straty wizerunkowe, bo wbrew frazesom, które głosiła, stanęła przeciwko polskim robotnikom po stronie carskiego reżimu, niemieckich i żydowskich fabrykantów. Bohdan Urbankowski zauważył zaś, że Dmowskiemu udało się wówczas to, co nie wyszło Wielopolskiemu - polskimi siłami tłumił polskie powstanie. Czyn, który powtórzył później dopiero Jaruzelski.


Japońskie pieniądze i broń dostarczone PPS bardzo zaprocentowały. Z OB PPS wykształcił się Związek Walki Czynnej a z niego Związek Strzelecki, który wraz z Polskimi Drużynami Strzeleckimi (organizacją endeków zrażonych w 1905 r. do antynarodowej polityki Dmowskiego) stworzono 1 Kompanię Kadrową a później Legiony, Kadry Legionowe szeroko zasiliły później POW, polskie formacje zbrojne w Rosji (od I Korpusu po Dywizję Syberyjską i Murmańczyków) a nawet Armię Hallera we Francji. Współpraca polsko-japońska kwitła w międzywojniu. Wspólnie prowadziliśmy wywiad przeciwko ZSRR i osiągaliśmy duże sukcesy na polu kryptologii oraz radiowywiadu. Współpracowaliśmy przy badaniach nad bronią biologiczną. 



Współdziałanie to nie zakończyło się bynajmniej w 1939 r. Co najmniej dwóch polskich kryptologów znalazło zatrudnienie w Tokio a nasze tajne służby współpracowały z ich tajnymi służbami ponad głowami Niemców i aliantów. 

Ending:  Ikki Tousen Great Guardians ED - Shape of Shadow

Jak zwykle zachęcam do lektury mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Jest już ona dostępna w sprzedaży w "klasycznej", papierowej formie.  To idealny prezent na Boże Narodzenie, Chanukę, Kwanzę, Saturnalia czy bar micwę młodego Engelgarda!

15 komentarzy:

  1. Jak tam było tak tam było, jeśli o mnie chodzi w związku z tym sensacyjnym epizodem nieodmiennie nasuwa mi się jedno zasadnicze pytanie : dlaczego do kurwy nędzy nikt dotąd nie pokusił się o sfilmowanie tej fantastycznej historii stanowiącej przecież wręcz gotowy scenariusz ?! Oczywiście to pytanie retoryczne, nie jestem idiotą i doskonale zdaję sobie sprawę, że dopóki patronem naszego [ ? ] filmu jest tow. Wajda nie ma na to szans, ew. wyjdzie z tego takie gówno jak ''dziełko'' miszcza o sowieckim ludobójstwie na polskich oficerach czyli udupienie tematu na amen, niemniej czuję się okradziony przez takich skurwysynów i ściemniaczy z naszej historii, normalnie powinno na ten temat powstać z 10 obrazów prezentujących wersję endecką, piłsudczykowską i wszelaką inną, nawet pornola powinni z tego nakręcić - skoro Roman z Józefem wybrali się razem na ichnie kurwy to może zaliczyli akcję 2 + 1 z jakowąś gejszą dzięki której spełnił się wreszcie wymarzony przez niektórych sojusz endecko-piłsudczykowski ? Czyżbyś Fox wzmianką o wizycie w dzielnicy Yoshiwara sugerował, że można jednak uzyskać w końcu porozumienie między narodowcami a ''neosanacją'' korzystając z usług japońskiego lachociąga ? Oby to nie był tylko aktor teatru kabuki... [ no dobra, dla prezia Słupska-Dupska i jemu podobnych też coś się znajdzie ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czyżbyś Fox wzmianką o wizycie w dzielnicy Yoshiwara sugerował, że można jednak uzyskać w końcu porozumienie między narodowcami a ''neosanacją'' korzystając z usług japońskiego lachociąga ? " - a dlaczego tylko japońskiego?

      Usuń
    2. Hmm, trafna uwaga, gejsza się nasunęła sama [ ehm ] w kontekście, cieszy mnie, że jesteś ero-internacjonalistą.

      Usuń
  2. Hej Foxie. Ta "jedna z patriotycznych stron" do której link zapodałeś to zbiór endeckiej propagandy pomieszany z promocją sekciarzy w stylu x. Natanka i linkami do różnych, często prokacapskich stron.
    Poczytaj sobie chociażby tę jednostronną relację o Piłsudskim - jest tu tyle zakłamania i pomijania oczywistych faktów z jednoczesną niechęcią do Piłsudskiego, że nawet mi się nie chce tego punktować:
    http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=6807:pil&catid=6:warto-przeczytac&Itemid=18

    Na strona powinna się nazywać: "w sercu endecja", albo "w sercu Rosja".

    Pozdrawiam, Luk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta...też to miałem napisać. Już kiedyś jakieś głupoty tam czytałem.

      Majkel

      Usuń
  3. Napisano tu, że Dmowski wyruszył do Tokio pokrzyżować plany Piłsudskiego. Taki był zamiar czy tak wyszło? Niby tak piszą ale głownie że miał dograć sprawę dezercji.
    Normalnie jakiś wyścig 'w 80 dni dookoła świata'. To czyja wizyta była sukcesem? Dmowskiego, że powstrzymał tam powstańcze zapędy Piłsudskiego czy Marszałka, który dostał mniej, niż chciał? A może raczej obie? Czy Japończycy czasem celowo nie ściągnęli dwóch proszalnych stronnictw, by to ich rząd powziął decyzję? Byliby więc tam tylko narzędziem gospodarzy z antycarskich opozycji a nie jakimiś reprezentantami Polski. Endecji nie zależało na dalszej wspólpracy, tylko umiędzynarodowieniu kwestii polskiej i marginalizowaniu PPS? Pewnie dotując ich rywala, nie było potrzeby zamawiać u nich materiałów o Rosji. No chyba, że się nie nadawali i byli podejrzani jako ugodowo-prorosyjscy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak byli zainteresowani jedną kobitą, Dziadek mógł się skręcać, udając brak zainteresowania, by konkurent nic nie doniósł jego żonce. polityka narodowa wymaga wielu wyrzeczeń :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Fox pozamiatał :) Tylko czekać, aż duponarodowcy zaczną przypełzać :)

    Fox - napisałbyś może kiedyś coś więcej o "prawdziwej" Lidze Narodowej(czyli Lidze Polskiej)? Czy to prawda, że Dmowski de facto zrobił tam nielegalny zamach, usuwając "starych" i przejmując "Ligę Polską"? Celem tej ligi była organizacja powstania - celem "Dmowskiej" Ligi była już raczej chęć pacyfikowania powstań..

    Majkel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżekson, zanim zaczniesz pierdolić poczytaj se co na temat powstańczych zrywów sądził Piłsudski, na początek jego programowe artykuły ''Czem jest zbrojne powstanie ?'' i [ pod pseudonimem Z. Mieczysławski ] ''Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim'' a wtedy może wreszcie dotrze do twego zakutego łba, że Ziuk nigdy nie kupiłby takiego shitu jak posyłanie zwykłych, niewyszkolonych ludzi z kamieniami, koktajlami Mołotowa czy flintą dziadka na czołgi czy nawet ZOMO przy niesprzyjającej zrywowi sytuacji międzynarodowej, bez realnego wsparcia ze strony jakiegoś mocarstwa z zewnątrz, li tylko mocą ''spontanicznego ruchu mas ludowych'' - zaplecze społeczne dla gwałtownych przemian jest ważne ale w ostateczności liczy się ''kadrówka'', nie ilość lecz jakość [ i materialna baza umożliwiająca skuteczną działalność ]. Dmowski nie ma tu nic do rzeczy - trza mieć nieźle nasrane we łbie by serio uważać, że gdyby nie Roman i jego ugrupowanie [ lub Józef - bez różnicy ] już dawno odzyskalibyśmy niepodległość, przypomnę więc elementarny fakt : nie uzyskaliśmy jej wskutek powstania lecz wojny światowej i w konsekwencji rozpadu mocarstwowego porządku panującego dotąd w naszej części świata [ poza tym jeśli już czynnikiem gaszącym wszelki odruch buntu zdecydowanie bardziej była bierność, strach i tumiwisizm ogromnej większości ówczesnych Polaków, którzy mieli jednako wyjebane na endecję jak piłsudczyków i nawet nie za bardzo kojarzyli kto zacz ]. Ten spór między dwoma ugrupowaniami polskich patriotów już dawno przekroczył granice absurdu - wyzywajcie się dalej idioci od agentów ruskich czy pruskich a w tym czasie mocarstwa ościenne i zamorskie śmieją się z was i traktują Polskę jak ostatnią ścierkę. Wiem, że powyższe uwagi nie licują ze świątecznym nastrojem ale dla mnie nie obowiązuje w ten czas moratorium na tumanów.

      Usuń
    2. aha, zapomniałem że tu trzeba tłumaczyć niektórym pewne oczywistości bo jeszcze uczepią się szczegółów i będą zgodnie z manierą głupców, pederastów i bab dezawuować całość - powyższa uwaga o ''czołgach czy nawet ZOMO'' rzecz jasna nie odnosiła się do czasów, w których miały miejsce powstania, te największe poza Warszawskim i jak wszystkie z nich NIEUDANE [ więc to raczej kiepski wzorzec dla tych, którzy chcą coś realnie zdziałać i wywalczyć ], niemniej świetnie pasują tu też dysponujące ogromną przewagą liczebną sotnie kozackie itp., w niczym więc nie zmienia to przesłania całości. Dobranoc.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. - ale żeś dojebał... Widzę, że udzielają się tu jeszcze głupsi od Dżeksona - mam w takim razie rozumieć, że SANACJA = NSDAP ?

      Usuń
  7. Głupszego od Ciebie Heniek to jednak nie ma w internetach :) Gdzie tu analogia? Napisałeś "mam w takim razie rozumieć, że", tak jakbyś miał coś mądrego do powiedzenia, a ty tylko w swoim zwyczaju bąka chciałeś puścić :)

    Jeśli DMOWSKI i SANACJA to przeciwieństwo (domniemanie) to PZPR powinieneś na zasadzie analogii przeciwstawić jej przeciwieństwo - czyli SOLIDARNOŚĆ...lub chociaż CIA! ;) Co ma PZPR do NSDAP? Porażka.

    Lepiej Ci jednak wychodzą długie wpisy - w potoku słów łatwiej Ci ukryć głupotę, bo i tak nikt nie czyta do końca.:)

    Majkel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - nawet nie zaszczycę cie polemiką na ten wylew pomyj z twego łba podczłowieku bo nie ma właśnie z kim - jesteś rzeczą.

      Usuń
  8. W sprawie broni biologicznej to Japonia nie ma honorowej karty. znane są ich eksperymenty na ludziach, mam nadzieję że bez naszej pomocy? Masz wiedzę na ten temat?

    Geralt

    OdpowiedzUsuń