poniedziałek, 10 listopada 2014

Największe sekrety: Steamroller cz 1. Birth of a Nation


Ilustracja muzyczna: Akatsuki - Naruto OST

Nie zrozumiecie tego, co się wydarzyło w 1939 r., jeśli nie cofniecie się do korzeni...

Thomas Woodrow Wilson - człowiek, który przyczynił się do odzyskania niepodległości przez Polskę bardziej niż Daszyński czy Dmowski, a mimo to niemal nigdy się nie wymienia jego nazwiska na akademiach z okazji 11 listopada.  Prezydent USA, który zniszczył stary, postfeudalny ład w Europie, zabójca imperiów, jeden z ojców założycieli supermocarstwa, a mimo to przez polską i światową historiografię ukazywany niestety niemal wyłącznie jako naiwny idealista wierzący w to, że można zapewnić całemu światu pokój i demokrację. Rzadko się zdarza, by polityk tak bezwzględny i skuteczny miał tak skrzywiony wizerunek.

Wilson był demokratą tylko z nazwy. To był pierwszy amerykański prezydent otwarcie gardzący konstytucją, uważający że jest ona przestarzała i nieprzystająca do wielkich zadań czekających naród. Ten pionier nauk politycznych, miał na koncie wiele publikacji naukowych, w których rozważał zbudowanie w USA quasi-autorytaryzmu. Gdy w 1913 r. został lokatorem Białego Domu, zaczął wprowadzać swoje pomysły w życie. Katalizatorem tych zmian miała być wojna. Wilson mówił o sobie: "Jestem zwolennikiem pokoju, ale jest wiele wspaniałych rzeczy, które przychodzą do narodu wraz z wojenną dyscypliną". Jego stronnik, finansista George Perkins mówił zaś: "Wielka europejska wojna niszczy indywidualizm i wprowadza na jego miejsce kolektywizm".  Jonah Goldberg, autor znakomitej książki "Lewicowy faszyzm" nazywa Wilsona pierwszym nowoczesnym faszystowskim przywódcą. Ta teza może wydać się szokująca, ale ma pełne poparcie w faktach.

Antyamerykańsko nastawieni neofaszyści zapominają, że Benito Mussolini darzył USA wielkim podziwem, a szczególnie podziwiał prezydenta Wilsona, którego uważał za wzór postępowania. Duce czerpał z filozofii Johna Deweya, Williama Jamesa oraz innych amerykańskich progresywistów. Z tych samych źródeł czerpał Wilson oraz jego obóz polityczny. Zarówno Mussolini jak i Wilson dążyli do mobilizacji oraz ujednolicenia społeczeństwa wokół wyższego politycznego celu. Obaj brutalnie zwalczali polityczną opozycję i deptali prawa obywatelskie, jednakże to w Ameryce Wilsona było więcej więźniów politycznych niż we Włoszech Mussoliniego. Puryści stwierdzą zapewne, że w USA nigdy nie było faszyzmu, bo przecież odbywały się tam wybory, działały partie opozycyjne i niezależne gazety a Wilson oddał władzę dobrowolnie, zgodnie z konstytucją. Problem w tym, że faszyzm nie wyklucza elementów demokracji. W faszystowskiej Japonii w czasie drugiej wojny światowej też działał parlament a w gazetach krytykowano gen. Tojo, który przestał być premierem po przegranej bitwie o Saipan. Każdy kraj ma faszyzm taki jaki wynika z jego kultury i charakteru narodowego. Jonah Goldberg twierdzi nawet, że faszyzm pokazuje prawdziwe oblicze danego narodu. Tak więc nazizm pokazał prawdziwe oblicze Niemców a faszyzm Wilsona prawdziwe oblicze Amerykanów. (W Polsce mieliśmy dwa konkurencyjne faszyzmy: faszyzm piłsudczykowski, czyli faszyzm weteranów Wielkiej Wojny oraz faszyzm endecki, czy faszyzm zjudaizowanej mentalnie części społeczeństwa - prawników, sklepikarzy, księży o mentalności rabinów...).



Co czyniło Woodrowa Wilsona faszystą? Choćby to, że miał swoje "Czarne Koszule", czyli bojówki American Protective League (APL), liczącej 250 tys.  członków organizację mającą za zadanie zwalczać "stronników Niemiec", działaczy antywojennych, antyrządowych lewicowców i związkowców. Bojówkarze z APL nosili ze sobą broń, specjalne odznaki oraz opaski identyfikacyjne. Współpracowali z FBI, mieli prawo podsłuchiwać telefony, dokonywać aresztów. Mogli bezkarnie znęcać się nad przeciwnikami administracji. Często dokonywali linczów na antywojennych związkowcach, rozpędzali ich wiece, łapali osoby, które uznawali za uchylające się od służby wojskowej. Podczas jednej takiej akcji w 1917 r. zatrzymali 75 tys. ludzi na nowojorskich ulicach i wtrącili do prowizorycznych aresztów - okazało się potem, że tylko kilkudziesięciu spośród zatrzymanych rzeczywiście uchylało się od służby wojskowej.



Administracja Wilsona to również czas w którym bezpieczniackie szlify zdobywa J. Edgar Hoover. Nadzorował on z ramienia Departamentu Sprawiedliwości tzw. rajdy Palmera, podczas których aresztowano 500 zagranicznych lewicowców i anarchistów, po czym bez zbędnych formalności i zgłębiania się w takie liberlane przeżytki jak proces dowodowy deportowano ich do Europy. (Prokurator Generalny Mitchell Palmer, odpowiedzialny za tą akcję, miał poważne szanse na dostanie nominacji demokratycznej w wyborach prezydenckich 1920 r. Przeszkodziły mu m.in. kłopoty ze zdrowiem. W trakcie kampanii przedstawiał się jako "100 procentowy Amerykanin".) Sięgano również po inne ograniczenia swobód obywatelskich, usprawiedliwiając to oczywiście wojną. Nakładano rujnujące kary i wytaczano procesy wydawcom, którzy ośmielali się drukować rzeczy sprzeczne z linią administracji. Ukarani zostali np. redaktor naczelny gazety, w której przypomniano słowa prezydenta Jeffersona o tym, że Irlandia powinna być republiką oraz autor materiału poświęconego brytyjskim zbrodniom podczas Amerykańskiej Wojny o Niepodległość. 
Jednocześnie rozkręcano wojenną propagandę, często utrzymaną w "faszystowskiej" lub "socrealistycznej" formie. USA stworzyły wówczas pierwsze na świecie profesjonalne ministerstwo propagandy - Komitet Informacji Publicznej.


Zmiany dotknęły również gospodarki. Rada Produkcji Wojennej, kierowana przez Bernarda Barucha odgrywała rolę ministerstwa planowania gospodarczego. Mobilizowała ona przemysł na potrzeby wojenne. Zatrudnienie w państwowych agencjach wzrosło o ponad 1 mln ludzi. Jednocześnie rząd namawiał obywateli, by konsumowali mniej. Wprowadzano m.in. dni bezmięsne i karano za łamanie tych restrykcji. Urząd kierowany przez późniejszego prezydenta Herberta Hoovera tworzył nawet specjalne wierszyki mające skłaniać dzieci do spożywczych wyrzeczeń. 



Ktoś może się oburzyć, że Wilson i ludzie z jego administracji nie byli faszystami, bo faszyści to przecież "rasiści". Nic bardziej błędnego. Rasizm nie musi być elementem faszyzmu - aż do późnych lat 30-tych włoski faszyzm nie wykazywał rasistowskich tendencji. Administracja Wilsona i amerykańscy progresywiści byli zaś rasistowscy. USA były wówczas krajem segregacji rasowej i państwem które kierując się kryteriami rasowymi nakładało kwoty imigracyjne. Sam Wilson stosował ostrą antyimigrancką, nacjonalistyczną retorykę. Wielu amerykańskich progresywistów z tamtych lat był członkami lub sympatykami Ku Klux Klanu. Sam prezydent Wilson bronił KKK w swoich pracach politologicznych, nie przyjmował czarnych studentów na swój wydział ("by zachować spokój na uczelni") a pierwszym filmem, który za jego kadencji wyświetlano w Białym Domu były "Narodziny narodu" - klasyczny film gloryfikujący Klan. 



Wielu amerykańskich progresywistów z tego okresu było również fanatycznymi zwolennikami eugeniki uważającymi, że istnieją rasy niższe i wyższe oraz w to, że ludzie niepełnosprawni nie zasługują na to, by żyć. Eugeniczni progresywiści działający wspólnie z sufrażystkami mieli obsesję na punkcie dbania o "zdrowie publiczne". Tak właśnie narodził się faszystowski pomysł wprowadzenia prohibicji na alkohol a także... ograniczenia wiekowe dotyczące zawierania małżeństwa w USA. (I od tej pory media narzekają na "epidemię" ciąż wśród amerykańskich nastolatek. Natury ludzkiej jak widać nie da się kontrolować...). Silną kampanię na rzecz wdrażania prohibicji oraz pilnowania "moralności publicznej" prowadził... Ku Klux Klan. Ówcześnie częściej zajmował się biczowaniem alkoholików, niewiernych mężów i kurwiących się nastolatek niż linczowaniem "Negrów" czy paleniem krzyży. 



Powyżej: karykatura przedstawiająca KKK jako obrońcę przeciwko alkoholowi oraz prohibicję jako sojusznika ruchu sufrażystek, a na dole KKK Sekcja Kobieca. 

Amerykanie zmęczeni polityką Wilsona wybrali w 1920 r. "staroświeckich" republikanów. Zaczęto cofać "wielkie zdobycze" ery "wojennego socjalizmu". Amerykańscy progresywiści, w tym plejada bankierów i przemysłowców korzystających na ich dobrodziejstwach (i chętnie inwestujących w Związku Sowieckim, nazistowskich Niemczech i faszystowskich Włoszech), lamentowali wówczas, że USA pozostają w tyle za Sowietami, Niemcami i Włochami jeśli chodzi o postępowe rozwiązania. Marzyli oni o prezydencie quasi-dyktatorze, który to "naprostuje". Ich sny spełniły się dzięki Wielkiemu Kryzysowi w 1933 r. Ale to już opowieść na jeden z kolejnych odcinków serii Największe sekrety: Steamroller.



W następnym odcinku - Seapower - zajmiemy się pełną niezwykłych zbiegów okoliczności karierą Teddy'ego Roosevelta, pierwszego prezydenta progresywisty. 

***

Nie zapominajcie również o mojej powieści: Vril. Pułkownik Dowbor, 21 listopada o godz. 18.00 w warszawskiej knajpce Tarabuk - spotkanie z autorem i promocja książki. Gorąco zapraszam!


28 komentarzy:

  1. A co z rolą Wilsona w utworzeniu FED ?

    OdpowiedzUsuń
  2. wilson na pewno wiecej sie przyczynil niz tow. "ziuk" hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grał z Piłsudskim w jednej drużynie. Lubił Paderewskiego. A Dmowskiego chyba ledwo kojarzył...

      Usuń
    2. Chyba w drużynie CK Dezerterzy hahah
      Sądząc po fotkach to ty grasz w jednej z "Zemstą jajogłowych" .

      WDupieSZerokiWBarachWąski

      Usuń
    3. " ty grasz w jednej z "Zemstą jajogłowych" ."

      Jeśli już to "Zemście frajerów". Zajebistym filmie notabene.

      Usuń
    4. Hehe. Zawsze mnie bawi jak słyszę "Roman Dmowski wyzwoliciel Polski" albo co gorsza "Roman Dmowski architekt Polski!" :) Tak jakby powrót Polski na mapę to był wynik woli Dmowskiego. Zupełnie zapomina się o roli USA. To Paderewski jeździł do USA!

      Narodowcy wiecznie zarzucają narodowi Polskiemu, że przywiązuje zbyt dużą wagę do zasług Piłsudskiego, a zbyt mała do Dmowskiego. Po czym sami twierdzą, że wszystko zawdzięczamy "jedynie Dmowskiemu". Nawet "Marsz Niepodległości" - w święto (ustanowione przez PIŁŚUDCZYKÓW!) - kończą pod pomnikiem Dmowskiego. Potem się dziwią, czemu poparcie na poziomie 2%. A kto taką manipulację i przepisywanie historii na nowo strawić ma?

      Poza tym wpis fajny - coś nowego ;)

      Majkel

      Usuń
    5. >>>Zajebistym filmie notabene.
      Widac, ze ci pasuje.

      Usuń
  3. ^Czytam czwarty raz i nadal nie mogę zrozumieć przekazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proste. Przekazu nie ma. To strumień świadomości autora.

      TR

      Usuń
    2. "Czytam czwarty raz i nadal nie mogę zrozumieć przekazu."

      No, cóż w gimnazjum teraz kiepsko uczą czytać.

      "Proste. Przekazu nie ma. To strumień świadomości autora."

      Przekaz jest następujący: potrzebujemy wentylatora, cztery świnie, loginy i hasła do portalu kresy.pl i kolesia robiącego "ugabuga!". Ty załatwiasz wentylator i świnie, ja będę robił "ugabuga!"

      Usuń
    3. Plan nie wypali bez pingwina i śrubokrętu.. Jak chcesz złamać hasło do kresy.pl bez pingwina?
      Leśne Licho

      Usuń
  4. faszyzm endecki, czy faszyzm zjudaizowanej mentalnie części społeczeństwa - prawników, sklepikarzy, księży o mentalności rabinów...).

    No z tego się uśmiałem , celne , celne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsza taka mentalność, niż galicyjskiej biedy zmieszanej ze wschodnią jaśniepańskością pisdupczyków.
      WDupieSZerokiWBarachWąski

      Usuń
    2. Lubisz talmudyczna mentalnosc , brawo za coming out

      Usuń
    3. @ anonimowy - tym tekstem o "biedzie" tylko potwierdzasz opinię Foxa. NDecja jak PO - drobnomieszczaństwo aspirujące, gardzące "plebsem i biedotą". A później takie ****Insyny trzepią kasę jak NDek Giertych, włażąc władzy w dupę. Jędrzej atakował Piłsudskiego, Maciej atakował "Solidarność" i robił "łaskę" komuniście Jaruzelskiemu a Romek "Koń" robi "łaskę" PO i WSI. Cała NDecja - wiecznie przeciw narodowi Polskiemu (cycero)

      Usuń
  5. Ja p..., gość wrzuca rewelacyjny wpis zmniejszający nieco ogrom ignorancji jaki panuje nad Wisłą w opisywanej materii [ bo jak wielokrotnie już tu pisałem tak naprawdę g... wiemy na temat USA i ogólnie świata anglosaskiego ] co domaga się poważnej dyskusji a tymczasem w odpowiedzi otrzymuje jedynie jakieś podśmiechujki niedojebanych kuców na tle których Majkel jawi się jako intelektualista, mentalnie spedalonej gimbazy, którą mamusia nie wypuszczała na ulicę bo bała się, że zaraz zgwałcą lalusiów w usta, pupę i jeszcze raz w usta, w dodatku jeszcze jeden otwarcie chwali się swym idiotyzmem - to co tu jeszcze robisz tumanie, spierdalaj na pudelek, gdzie twoje miejsce ! Powtarzam i to bez ciotowskiego kadzenia bo niejednokrotnie ostro polemizowaliśmy z autorem - świetny wpis, jedynie nie podniecałbym się tak rzkomym ''przyczynieniem się [ przez Wilsona ] do odzyskania niepodległości przez Polskę bardziej niż Daszyński czy Dmowski [ i Piłsudski ]'' - jak słusznie przypomniał w zalinkowanej tu niedawno przeze mnie prelekcji prof. Nowak chodziło jedynie o kadłubową Polskę w ramach ''kongresówki'' nie tylko bez Kresów ale i pozbawioną de facto dostępu do morza skazaną w tym kształcie na marginalizację i ubezwłasnowolnienie, więc Wilsona można uważać co najwyżej za ojca fasadowej a nie faktycznej polskiej niepodległości. Poza tym jednak wszystko się zgadza, niby nie ma tu niczego co nie byłoby już znane historykom lecz raz iż wciąż nie przebija się do powszechnej świadomości a przede wszystkim zebranie tych faktów w jednym miejscu robi porażające wrażenie. Rzeczywiście myśl amerykańskich pragmatystów stanowiła ideową inspirację dla Mussoliniego - w fundamentalnej pracy Emilio Gentile ''Początki ideologii faszystowskiej'', której nieznajomość wyklucza z jakiejkolwiek sensownej debaty na temat fenomenu faszyzmu, jest cały rozdział poświęcony temu zagadnieniu pod wymownym tytułem ''Relatywizm faszystowski''. Może się to wydać dziwnym bo zwykle taką postawę kojarzymy z wygodną olewką polityczną, przecież skoro nie ma żadnej płaszczyzny ''meta-'', a więc nie mamy możliwości odwołać się do racji moralnych lub rozumowych przemawiających za tą lub inną postawą to po jaką cholerę w coś się w ogóle angażować [ postulowany przez postmodernistów ''transczłowiek'' zerżnięty z Nietzschego i przeinaczony po swojemu, który dokonuje wyborów li tylko ''mocą woli'' z pełną świadomością swojej arbitralności, jest tylko miałką figurą retoryczną mającą zamaskować ich impotencję - realny człowiek zawsze potrzebuje jakichś uzasadnień dla swego działania nawet jeśli pierwotnie faktycznie są one często kompletnie irracjonalne, otchłań jaka się tu otwiera z definicji przerasta skończoną, śmiertelną istotę jaką jest każdy z nas ], z drugiej jednak tenże właśnie brak zakorzenienia rzeczywistości w jakimś metafizycznym porządku otwiera pole do wolnej gry sił, innymi słowy gdy brak rozumowych czy moralnych argumentów za taką lub inną opcją światopoglądową jedynym kryterium słuszności staje się w tym wypadku SIŁA i to rozumiana zarówno jako propagandowa ''przemoc symboliczna'' jak i dosłownie, w sensie pięści i karabinu. Wielki Sternik ujął to z właściwym sobie ''geniuszem'' lapidarnie i trafnie w słynnym aforyźmie : ''prawdziwa władza wyrasta z lufy karabinu'', i jeszcze lepiej : ''wy macie rację ale my mamy karabiny''. Zresztą co się dziwić, przecież sam William James popełnił jakiś totalniacki tekst, pamiętam, że kiedyś coś o tym czytałem ale teraz za ch...olerę nie mogę sobie przypomnieć o który konkretnie chodziło, wiem tylko, że na pewno coś takowego wygenerował [ na Wiki raczej wzmianki o tym nie znajdziemy... ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do wspomnianego tutaj nieformalnego ministerstwa propagandy czyli ''Komitetu Informacji Publicznej'' [ też se wybrali nazwę nawisem mówiąc, naprawdę trza być na to wyjątkowo bezczelnym hucpiarzem aby takie miano nadać organowi a raczej centrum szerzenia dezinformacji na masową skalę ] warto dodać iż była to prawdziwa kuźnia ''cybernetyków społecznych'' i ''niewidzialnych zarządców'' jak Walter Lippman czy Eddie Bernays - ten ostatni zwłaszcza to wyjątkowo ciekawa postać, siostrzeniec Freuda kminiący pragmatycznie, po anglosasku jak wykorzystać hermetyczne, mętne teorie wujka do zbiorowej manipulacji i zbudowania ''miękkiego totalitaryzmu'', gdzie masami zawiaduje się nie siermiężnym koszarowym drylem a la kacapia czy Prusacy a raczej żerując na nieświadomych popędach i ambicjach odpowiednio je modelując, prawdziwy ojciec [ chrzestny ] PR i feminizmu [ jego numer z ''pochodniami wolności'' to już klasyka ] a poniekąd i całej ''rewolucji seksualnej'', której notabene oficerem prowadzącym był agent OSS i CIA Herbert Marcuse, zresztą co ja będę gadał, proszę se poczytać o przyjemniaczku :

    http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/299576,1,pierwszy-spindoktor-xx-wieku.read

    http://www1.rfi.fr/actupl/articles/105/article_5680.asp

    - pytanie za przysłowiowy milion dlaczego wspomniane w drugim artykule dziełko pana Edzia nie doczekało się dotąd polskiego przekładu, dlaczego nikt nie pomyślał nad Wisłą by je wydać udostępniając rodzimemu czytelnikowi, hm ? Odpowiedź jak dla mnie oczywista - a po co to głupim polskim murzynom trzymanym w mentalnej i ekonomicznej niewoli ? Nikomu ale to nikomu z naszych okupantów i wysługujących im się tutaj sił na tym nie zależy i z ich perspektywy trudno się dziwić, jeszcze tym białym negrom poprzewraca się od tego w głowach, rzecz jasna mowa o tych spośród nich, którzy potrafią [ jeszcze ] czytać i to ze zrozumieniem, umiejętność wymierająca wśród tubylców o czym można się przekonać na przykładzie powyższych kucowskich komentarzy - zgroza !

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurwa, naprawdę uczyniłeś mi niezły prezent tym wpisem swoim Fox, zdaję sobie sprawę że mogę wyjść na włażącego ci w rzyć pedała ale akurat właśnie poczytuję dopiero co zakupioną pracę Tomasza Wieciecha o zagadnieniu Unii amerykańskiej w myśli politycznej Jeffersona w ramach rugowania zastraszającej ignorancji jaka panuje u nas jeśli chodzi o historię USA i świata anglosaskiego w ogóle o czym wielokrotnie tu pisałem - już z choćby pobieżnego jej przeglądu płynie jeden zasadniczy wniosek : gdyby ta nacbolska hołota miała choć trochę rozumu zamiast Chomsky'm i tego typu lewacką spierdoliną posłużyłaby się do krytyki USA dorobkiem samych Ojców Założycieli takich właśnie jak Jefferson. W kontekście omawianych tu zagadnień warto przytoczyć to co w konkluzji pisze Wieciech :

    ''Po wojnie secesyjnej Stany Zjednoczone, choć formalnie pozostały federalną republiką, w niczym już nie przypominały republikańskiej unii federalnej, której ideał zajmował tak wiele miejsca w myśli politycznej Thomasa Jeffersona i który starał się on na ile było to możliwe wcielać w życie. Chociaż stwierdzenie takie może wydawać się nazbyt radykalne w pewnym sensie wojna secesyjna zakwestionowała cały amerykański eksperyment w dziedzinie rządzenia. Po podboju południowych stanów i ponownym przymusowym włączeniu ich do Unii a więc faktycznym zakwestionowaniu prawa do secesji, amerykańska unia federalna nie jest już oparta ''jedynie na rozumie'' jak pisał niegdyś Jefferson ale w gruncie rzeczy przede wszystkim na sile.''

    - przy czym jak słusznie wskazuje autor nie jest tak w bajkowej wizji libertarian przedstawiających XIX-wieczną Amerykę jako niemal wcielony ideał ''leseferyzmu gospodarczego'' i ''ograniczonego rządu'', który popsuli dopiero wstrętny Wilson czy przede Roosevelt, tu trzeba cofnąć się nie tylko do przełomowych rządów Lincolna ale jeszcze wcześniej, właśnie epoki samych Ojców Założycieli - od samego początku występowali tam zwolennicy silnego, prowadzącego politykę imperialistycznej ekspansji rządu i to oni w końcu zatryumfowali [ więc wbrew temu co roi sobie chociażby Patrick Buchanan to nie lobby żydowskie dopiero zaprzęgło tych biednych niewinnych Amerykanów, jowialnych dupowatych farmerów, mitycznych yeomanów do wojennego rydwanu, neokoszerwatyści co najwyżej wzmocnili i ukierunkowali odpowiednio pod siebie dominujące już wcześniej tendencje ]. Paradoksalnie choć Jefferson panuje niepodzielnie w używanej po dziś dzień przez ichnich polityków retoryce politycznej to faktycznie jego przesłanie poniosło miażdżącą klęskę na rzecz jego rywala Alexandra Hamiltona, który jest faktycznym architektem i założycielem Stanów Zjednoczonych w obecnym ich kształcie a więc de facto mamy tu do czynienia z porządkiem autorytarnym posługującym się ultrademokratyczną retoryką, zarówno w wydaniu Demokratów jak i ''konserwatywnych'' rzkomo Republikanów [ w dodatku ta w wydaniu ichnich ''liberałów'' jest szczególnie zjadliwa i perfidna - jak napisałem w ostatnim poście Obamie wybacza się prowadzenie jeszcze bardziej agresywnej, militarystycznej polityki niż Bush a nawet funduje za to ''pokojowe nagrody'' bo skurwiel jest ''tęczowy'' ].

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, na sam koniec jeszcze tylko coś o amerykańskim rasiźmie bo to wyjątkowo ciekawe zestawienie... :

    ''Skoro już jesteśmy przy Hitlerze i piłce nożnej to ciekawostką jest, iż w jego czasach wizytujące Niemcy zespoły obowiązywało hailowanie w ramach przywitania przed meczem. Większość drużyn chyba się dostosowała. Na pewno zrobili to Anglicy, bo zachowało się zdjęcie jak robili to razem z Niemcami. Jak jeden mąż, można rzec.

    Zachowało się też zdjęcie Hitlera na stadionie. Ubrany w pełny mundur włącznie z czapką patrzy na nim z kwaśną miną na to co dzieje się na płycie stadionu. Co jest legendarne, najbardziej Hitlerowi popsuły samopoczucie 4 złote medale Jesse Owens’a. Co już mniej to to iż zdobył je z pomocą hajlujących Niemców. Jeden, w skoku w dal, jak twierdził sam Owens dzięki wskazówce życzliwego zawodnika Niemiec. Zawodnika który zadowolił się medalem srebrnym i pierwszy gratulował Owens’owi a nastepnie się z nim obfotografowywał. Za tę postawę otrzymał potem pierwszy medal ‘Pierre’a de Coubertin’. Niestety pośmiertnie, bo zginął walcząc po stronie Niemiec na Sycylii. Drugi medal, w biegu na sto metrów zdobył przewagą zaledwie 0,1 sekundy. Biegł szybciej pewnie także dzięki niemieckim butom, bo przekonał go do nich Adolf Dassler, który przywiózł z Bawarii specjalnie dla niego swoje produkty w walizce. Co ciekawe gdy zwycięski schodził z płyty stadionu został dostrzeżony przez Hitlera który mu pomachał. Owens odmachał Hitlerowi. Zakrawa na ironię to, że podczas pobytu w Niemczech Owens gościł w hotelach i był z nich przewożony razem z białymi zawodnikami, co nie było możliwe w jego ojczyźnie. Gdy wrócił z medalami, wziął udział w paradzie na swoją cześć, a potem windą towarową wjechał na piętro hotelu Waldorf-Astoria, gdzie odbywało się towarzyszce paradzie przyjęcie. Owens nie tylko nie mógł skorzystać w USA z normalnej hotelowej windy. Nie mógł nawet wsiąść do autobusu przednimi drzwiami. Co do braku uścisku ręki Hitlera to sam skomentował to tak, iż nie mógł uścisnąć także ręki amerykańskiego prezydenta.''

    http://ktosmusiorac.salon24.pl/594047,his-name-is-jones-indiana-no-pierdola-jones

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla tych co wierzą w bajki
    http://www.youtube.com/watch?v=82eBCFCtNWA

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne!
    Dla takich wpisów warto zaglądać na ten blog.
    Pewnie, że nadal możemy dumać nad definicją faszyzmu - czy jednak "stop" idei wytopiony przez Mussoliniego nie był bardziej oryginalny, bo inaczej łatwo cofnąć faszyzm także do rewolucji i Napoleona ;)
    Skąd czerpiesz inspiracje? Polskie/tłumaczone monografie o USA (wcale ich nie mało, ale strasznie grube, nie mam czasu czytać) czy literatura z Zachodu (w sensie nieprzetłumaczona)?
    Kajzer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Skąd czerpiesz inspiracje? Polskie/tłumaczone monografie o USA (wcale ich nie mało, ale strasznie grube, nie mam czasu czytać) czy literatura z Zachodu (w sensie nieprzetłumaczona)? " - inspiracją i źródłem wielu informacji do tego wpisu była książka Jonaha Goldberga "Lewicowy faszyzm". Korzystam zarówno z literatury anglojęzycznej jak i polskojęzycznej. Czasem sięgam też po rosyjskich autorów.

      Usuń
    2. W tekście dajesz linki do stron internetowych, ale przydałaby się też bibliografia, serio. Szczególnie przy tego rodzaju wpisach. A obok "sentymentów' i polecanych blogów mogłaby znaleźć się też polecane książki.

      Usuń
  11. OT: Wybacz FOX ale to komedia :)

    W Piątek ruskie opublikowali "kolejny dowód" na to, że to Ukraińcy zestrzelili samolot Malezyjskich linii..szkoda, że wszystko tak mizernie zmanipulowane, ponieważ internety momentalnie rozpracowały słabej jakość manipulację :)

    Tutaj rozłożone na łopatki:
    http://www.buzzfeed.com/maxseddon/russian-tv-airs-clearly-fake-image-to-claim-ukraine-shot-dow

    Oj coś cieniutko z tą Rosją :) Wszyscy Putina olali na G20, manipulacja rozwalona w kilka godzin. Coś nam słabnie azjatycki kolos na glinianych nogach :)

    Majkel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ktos moze podac leki majkelowi?
      znowu nie wzial swojej porcji i pierdolnal ni w 5 ni w 10

      Usuń
    2. ^ co, boli dupa co? :D

      Usuń
  12. jak sie czyta majtko-majkela boli wszystko...

    ...ze smiechu

    OdpowiedzUsuń