sobota, 18 sierpnia 2012

Decyzja Izraela: między Barakiem a Barackiem


Dowódca lotnictwa Korpusu Gwardii Republikańskiej gen. Amir Ali Hajizadeh, powiedział, że chciałby izraelskiego ataku na irański program nuklearny, gdyż wówczas Iran będzie mógł dokonać odwetu i zniszczyć Izrael. Generał przesadził: bez broni masowego rażenia w użyciu, Izraela nie da się tak po prostu zniszczyć. Można mu jednak nieco utrudnić życie ofensywą rakietową z płd Libanu, Gazy i atakami terrorystycznymi. Do tego dojdzie pewnie kilka salw rakietowych z Iranu. I to wszystko. Izraelski minister frontu wewnętrznego Natan Vilnai szacuje, że ewentualne bombardowanie Iranu rozpocznie 30-dniową wojnę, w której straty wśród izraelskich cywilów sięgną 500 osób. Trudno tu więc mówić o jakimkolwiek zniszczeniu. I trudno się dziwić, że izraelskie i zachodnie media pełne są w ostatnich dniach spekulacji na temat ataku na irańskie instalacje nuklearne, do którego ponoć dąży gen. Ehud Barak (a Netanjahu nie jest rzekomo jeszcze przekonany). Ray McGovern, nieco lewacki były analityk CIA, przekonuje, że Izraelowi zależy na załatwieniu sprawy zanim Obama zdobędzie reelekcję. Barack Barakowicz wyraźnie bowiem zlewa Izrael (nie odwiedził go jak dotąd ani razu) a w drugiej kadencji ma być jeszcze bardziej "elastyczny". Izrael nie chce wylądować z ręką w nocniku, czyli w sytuacji w której będzie musiał we wszystkich swoich politycznych rachubach brać pod uwagę irańską bombę atomową (a to oznaczałoby nietykalność dla Hezbollahu i Strefy Gazy). Logicznym rozwiązaniem jest więc pieprznąć kilka bombek na irańską pustynię tuż przed wyborami w USA i za jednym zamachem załatwić ajatollahów i Baracka Barakowicza. Barack Barakowicz chce więc negocjować z Netanjahu i przekupić go obiecując pomoc wojskową i zgodę na atak po wyborach. Do rozmów dojdzie we wrześniu, przy okazji sesji ONZ w Nowym Jorku. Być może jednak kluczową sprawą jest stabilność rządu Netanjahu. Opiera się on na kruchej koalicji, którą Amerykanie mogą próbować rozbić, gdyż w ostatnich 20 latach zbudowali w Izraelu własną sieć korupcyjno-agenturalną wśród miejscowych polityków (inna sprawa, że wśród podkupionych izraelskich polityków był m.in. Barak, ale wybił się już chyba na niezależność). Netanjahu walczy o przetrwanie rządu za pomocą korupcji politycznej - podkupowania takich ludzi jak np. Vilnai. Zazwyczaj podkupieni zmieniają się nagle z krytyków ataku na Iran, w jego gorących zwolenników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz