czwartek, 22 grudnia 2011

Irak: al-Maliki wywoła nową wojnę domową?


Ledwo Amerykanie wycofali się z Iraku a już irańska agentura postanowiła tam pójść na całość. Premier al-Maliki (eksperci spierają się, czy jest irańskim sojusznikiem, wasalem czy marionetką) kazał aresztować sunnickiego wiceprezydenta al-Haszemiego za terroryzm. Al-Haszemi zbiegł do Kurdów, i teraz al-Maliki grozi kurdyjskiej autonomii i zapowiada, że usunie z rządu sunnickich ministrów. Przywódcy sunnickich plemion ostrzegają, że to przepis na wojnę domową. By ostrzeżenie było słyszane, w Bagdadzie doszło dzisiaj do serii spektakularnych zamachów bombowych. 

Warto w tym miejscu przypomnieć historię irackiej wojny domowej: w marcu 2003 r. iraccy, sunniccy generałowie zdradzili Saddama i oddali Amerykanom Bagdad. Gen. Sanchez oraz inni amerykańscy dowódcy stworzyli plan przekazania władzy nad Irakiem Irakijczykom - czyli plemionom i postsaddamowskiej armii. Niestety cywile z administracji Busha wyrzucili ten plan do kosza, rozwiązali postaddamowską armię, przeprowadzili debaathyzację i stworzyli kolaborancką administrację złożoną głównie z... irańskich agentów. Nowa iracka bezpieka została obsadzona ludźmi Teheranu, którzy zaczęli porywać z ulicy, torturować i zabijać sunnitów. Oszukani generałowie Saddama wcielili więc w życie plan rozpętania wojny partyzanckiej przeciwko USA. Wkrótce do akcji włączyła się al-Kaida, a w Iraku wybuchła sunnicko-szyicka wojna domowa. Skończyła się ona, gdy gen. Petraeus porozumiał się z przywódcami sunnickich plemion i saddamowskimi generałami. Uzyskali oni udział we władzy a ich milicje wyszły z podziemia robiąc porządek z al-Kaidą. Działania al-Malikiego mogą sprawić jednak, że sunnicki ruch oporu znowu zacznie walczyć - tym razem przeciwko znienawidzonym szyitom.

2 komentarze:

  1. Scenariusz rozpisany na role przez bandę amatorów-idealistów-sprzedawczyków z Waszyngtonu oraz irańską bezpiekę. Ot ropa znowu w górę....

    OdpowiedzUsuń
  2. Profesjonalna notka. Styl, treść, źródła. Oby więcej takich.

    OdpowiedzUsuń