sobota, 6 sierpnia 2022

Tajwan: Projekcja siły

 




Nancy Pelosi ma 82 lata. Jest tylko o 13 lat młodsza od Traczyk-Stawskiej. Ale spodziewam się, że za 13 lat nadal będzie aktywnie grała na giełdzie i osiągała stopy zwrotu lepsze od funduszów hedgingowych. Jeśli jednak zostanie zapamiętana w historii za cokolwiek pozytywnego, to będzie to jej niedawna wizyta na Tajwanie.

Administracja Bidena odradzała jej tę podróż i starała się przekonywać, że nie jest ona wyrazem oficjalnych amerykańskich poglądów na temat suwerenności Tajwanu. Nancy miała jednak pełne poparcie Partii Republikańskiej.  Były sekretarz stanu Mike Pompeo krytykował administrację, że pozwala Chińczykom na to, by grozili zestrzeleniem samolotu przewodniczącej Izby Reprezentantów. Republikanie wiedzieli doskonale, że ewentualne wycofanie się przez Pelosi z podróży do Taipei będzie odebrane przez ChRL jako słabość. W całej sprawie chodziło o projekcję siły. 

I Chińczycy ten test oblali. Zareagowali zarazem przesadnie jak i tragikomicznie. O ile w 1997 r., podczas podróży Newta Gingricha na Tajwan, zorganizowali manewry jedynie w Cieśninie Tajwańskiej, tak teraz przeprowadzili je wokół Tajwanu.  Doszło oczywiście do naruszeń przestrzeni powietrznej Republiki Chińskiej, a komunistyczne rakiety spadły również na wody będące częścią japońskiej wyłącznej strefy ekonomicznej. Chińczycy zrobili więc wiele wojennego szumu i niewiele poza tym. Bo zerwanie przez ChRL współpracy z USA w kwestii zmian klimatycznych można chyba uznać za dobrą wiadomość. Pokazali, że amerykańscy politycy wysokiej rangi mogą sobie swobodnie składać wizyty w "zbuntowanej prowincji". 

Oczywiście Chiny przygotowują się do inwazji na Tajwan. Ale obecnie raczej nie są do tego przygotowane. Cieśnina Tajwańska ma w najwęższym miejscu bodajże 128 km, a na wyspie nie ma wielu dobrych plaż do przeprowadzenia desantu. Wystarczy się więc wstrzelać rakietami przeciwokrętowymi we flotę inwazyjną. I zrobić wrogim spadochroniarzom drugi Hostomel. Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą czekałyby też ciężkie walki w terenie górskim i miejskim przeciwko dobrze uzbrojonemu i wyszkolonemu przeciwnikowi.  Chińczycy nie są przygotowani na tak duże ryzyko. Mogą więc sięgnąć po pewniejszą opcję. Przeprowadzone przez nich manewry sugerują, że będą chcieli zagłodzić Wyspę za pomocą blokady morskiej.  Blokada wymusiłaby oczywiście kontrakcję US Navy.  Tu Chińczycy mieliby spore szanse na wygraną - choćby ze względu na możliwość osiągnięcia przewagi lokalnej. Ale tego typu bitwa oznaczałaby odcięcie dostaw ropy, żywności oraz innych surowców do chińskich portów. Nie sądzę, by Chiny były obecnie na to gotowe. Sławetny Nowy Jedwabny Szlak jest obecnie w szczątkowym kształcie i może nigdy nie powstać. W tym roku Chiny obcięli do zera inwestycje w ten projekt w Rosji, na Sri Lance (z wiadomego powodu) i w Egipcie. Sami muszą ratować swój sektor nieruchomości, więc inwestycje z Trzecim Świecie schodzą na dalszy plan.

Pelosi chyba czytała Sun Tzu ("Sztukę wojny" a nie lipny tekst o demoralizowaniu narodów kolportowany kiedyś przez "Frondę"). Sama wybrała pole i czas bitwy, zaskakując tym samym przeciwnika. 

Projekcją siły - ale dokonaną już bardziej na potrzeby kampanii przed "midterms" - była likwidacja Ajmana Al-Zawahiriego, przywódcy al-Kaidy.  Akcja przeprowadzona za pomocą drona, który wystrzelił pocisk "ninja".  Zabito go na balkonie domu należącego do Siradżuddina Hakkaniego, talibskiego wiceministra spraw wewnętrznych i zarazem... kolesia, który zamieszczał opinie w  "New York Timesie".  Być może sami talibowie wystawili Amerykanom al-Zawahiriego. Ja jestem zdziwiony, że Zawahiri wciąż żył i ktoś o nim pamiętał. Koleś bowiem był aktywny w czasach, gdy Eminem robił śmieszne teledyski. Gimby tego nie pamiętają.

Również jednak mniejsze państwa sięgają po projekcję siły. W Karabachu armia azerska przeprowadziła małą, ale dobrze prezentującą się w mediach społecznościowych, serię bombardowań pozycji ormiańskich. Operacja "Odwet" była odpowiedzią na zabicie przez Ormian jednego azerskiego żołnierza i na to, że Armenia łamie porozumienie rozejmowe, nie wycofując swoich wojsk z Karabachu. Azerbejdżanowi chodziło jednak przede wszystkim o przetestowanie reakcji rosyjskich "mirotworców" - bombardowano wszak jedyny korytarz transportowy łączący Karabach z Armenią. Ruscy jak zwykle siedzieli cicho i modlili się, by przy okazji nie dostać pociskiem z drona. Generał SWR pisał na Telegramie, że Putin chce przehandlować Armenię Erdoganowi, licząc na to, że Turcja w zamian pomoże Rosji w wojnie gospodarczej. Erdogan jednak chciałby za przejście Armenii w jego strefę wpływów zapłacić jak najmniej. Na pewno lepszą ofertą byłoby przekazanie Turkom w opiekę Gruzji - wraz z Abchazją i Regionem Cchinwali. Rosja jednak na razie na to nie pójdzie.

Projekcji siły próbowała również Serbia - grożąc Kosowu "denazyfikacją".  Po komunikacie wydanym przez KFOR jednak się uspokoiła. Jest oczywistym, że Serbowie nie poradziliby sobie z siłami NATO w Kosowie. Wszyscy tam zbyt dobrze pamiętają bombardowania Belgradu. (Pamiętam jak w drodze z chorwackimi nacjonalistami do Bleiburga, usłyszałem w autobusie piosenkę "Lecą bomby na Beograd". Spytałem się, czy to piosenka z 1999 r. Odpowiedzieli mi: "Nie, to cygańska pieśń z 1941 r. Ale zawsze jest aktualna".)



Serbia to obecnie ciekawy przypadek. Jej prezydent Aleksandar Vuczić, to koleś z reżimu Miloszewicza, który przefarbował się na proeuropejczyka. Bierzę kasę z Unii, mimo łamania praworządności i zbrojenia się przeciwko sąsiadom. Reprezentuje on zarówno interesy rosyjskie i chińskie, jak i niemieckie. Jego Serbska Partia Postępowa jest stowarzyszona z Europejską Partią Chujową, do niedawna kierowaną przez Tuska. Serbski kameleon ma jednak małe pole manewru - Chorwacja, Czarnogóra, Albania i Macedonia Północna są w NATO, a w Kosowie są natowskie wojska. Może więc on jedynie próbować destabilizować Bośnię. 

Kogo w takiej sytuacji popiera polski endekoid? Oczywiście prorosyjską i zarazem proniemiecką  Serbię, a nie naszych natowskich sojuszników z Chorwacji, Czarnogóry, Macedonii Północnej i Albanii. Ciekawe, czy gdyby doszło do konfrontacji pomiędzy wojskiem serbskim a naszym kontyngentem wojskowym w Kosowie, to endekoidzi trzymaliby stronę Serbów tak jak libki stronę Łukaszenki podczas kryzysu na granicy?

A że się to wszystko prosi o nowy odcinek "Snów"....


22 komentarze:

  1. @Fox,

    Mógłbyś dać linka do artykułu we Frondzie? Albo rzucić chociaż tytułem, swego czasu mieli pokaźne swoje archiwum w internetach, to może znajdę.

    O możliwości blokady morskiej Tajwanu mówił niedawno Wang z chińskiego antykomunistycznego Lude Media w rozmowie z Jeffem Nyquistem, wywiad ten streszczałem niedawno u siebi e.

    Słyszałeś coś ostatnio, jakoby w wojnie na Ukrainie mieli wziąć udział "byli" specjalnie chińscy i KAL KRLD? Jak oceniasz takie możliwości? Pisał o tym na fejsie dr Kazimierz Turaliński.

    Wracając do Tajwanu i ChRL: Hanna Shen fajnie wyjaśniła temat wizyty Pelosi - ona może skłonić kraje mniejsze i słabsze niż USA, by zdynamizowały relacje z Tajwanem; moim zdaniem również Polska powinna wziąć przykład z USA i Litwy w tym zakresie.

    Jaszczur (prawdziwy, nie jakiś podrabianiec)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fronda nr 29, tekst Sonii Szostkiewicz, w którym podaje "13 złotych zasad Sun Tzu", których NIE MA w "Sztuce wojny" i chyba zostały wyciągnięte z d... Tekielego.

      Co do udziału Korei Północnej, to rosyjska propaganda grzeje temat, że może włączyć się do walki... cały korpus północnokoreański.

      "r Kazimierz Turaliński." - ten koleś, co pisał o obozach na stadionach szykowanych przez Ziobrę?

      Usuń
    2. @Fox
      https://www.facebook.com/1566023610318663/posts/pfbid0JtpK5MFM9dUBeSzVzfz32BWTdR6Yjeyd4qeis9ocYza6c3UhoWd2Q6dA5VkvfV1ml/
      https://www.facebook.com/1566023610318663/posts/pfbid02K9T2uHUz7tB3PXZMC9Zssv8wp6apF1Mn6XX1Pgt76iZNYjuWYjRo1QPSnbJzENobl/
      https://www.facebook.com/1566023610318663/posts/pfbid02qGA1UkiNTrHeEPxQNv297eYuEWzjyoYkoDhh4wA7eqUCqTZUQSqm6QtQgr73gpCbl/

      On czasem gada od rzeczy, parę miesięcy temu pisał coś o tworzonych na Podkarpaciu bojówkach na usługach lokalnych polityków PiS. I niestety pisał tez, ze nachodzcow trzeba przez granice z RBY wpuścić i się nimi zająć.
      Ale z tymi stadionami przerabianymi na wiezienia to bym się nie śmiał. Sam widziałem cele na Ergo Arena w Gdańsku. Ale po 1. te stadiony były budowane przed 2012, po drugie, cele mogą służyć po prostu do zatrzymań chuliganki, albo jako prowizoryczne wiezienia, co w sumie można wpisać w poczet działań w interesie PAŃSTWA.
      I nie wyklucza opcji ZAMACHU w Smoleńsku, co w sumie niespotykane dosyć u libkow i antypisu.

      Usuń
  2. Korekta: byli SPECJALSI chińscy.

    Jeszcze jedna sprawa odnośnie ewentualnej agresji chińskiej na Tajwan. O ile armia FR - na co wskazuje Kamil Galiejew - ma doświadczenie bojowe głównie w "bratnich pomocach, o tyle CHALW chyba jedynie w pacyfikowaniu Tybetu, Turkiestanu Wschodniego czy kontyngentach pokojowych ONZ.A doświadczenie poligonowe z ćwiczeń typu "Mirnaja misja" albo "Morskije wzaimodiejstwo" może być szybko zweryfikowana i rozbita o kant grubej dupy Xi.
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armia ChRL ma doświadczenie bojowe - z wojną przeciwko Wietnamowi w 1979 r. Jeden z wyższej rangi generałów dowodził wtedy komapnią. Ot całe doświadczenie.

      Usuń
    2. @Fox
      No wlasnie. Poza tym ta wojna mogla byc po prostu krwawa ustawka.

      Usuń
    3. "Poza tym ta wojna mogla byc po prostu krwawa ustawka." - nie wierzmy we wszystko, co pisał fałszywy uciekinier Golicyn

      Usuń
    4. A gdzie Golicynowi możemy wierzyć? "New lies in place of old" dość dobrze się zestarzało, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń...

      Usuń
  3. Dzień dobry,

    Fox,

    Czy odwet Chrl nie będzie miał miejsca w innym miejscu ? czyli w postaci realnej pomocy FR na Ukranie? bierzesz pod uwagę taki scenariusz?

    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możliwe. Ale jak takie wsparcie ma wyglądać? Wyślą swoje drony?

      Usuń
    2. @Fox, Roman

      Wang mówił o czołgach produkowanych przez Norinco

      Usuń
    3. może na początek rękami korei. Poza tym tu nie chodzi chyba czy dadzą im drony czy sprzęt do niszczenia Himarsów, tylko czy realnie (a nie medialnie) wejdą w coś co będzie można nazwać za jakiś czas proxy war, zanim realnie takie zagrozenie będzie na Tajwanie.

      Roman

      Usuń
    4. "może na początek rękami korei. " - to byłby blamaż. Sprzęt z lat 50-tych i głodujący żołnierze rzuceni na front

      Usuń
  4. @Fox
    Alex Jones dostał grzywnę ponad 4 miliony dolarów, za gadanie o Sandy Hook. Może jakieś przypomnienie tematu? Sam mam na dysku słynny filmik ze śpiewającymi ku swojej pamięci... "zabitymi" dziećmi podczas strzelaniny.

    Spiskolog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyglądam się sprawie i nie ma wątpliwości, że chcą kolesia uciszyć przed midterms i wyborami prezydenckimi. Wczoraj na Newsmax Dereshovitz przekonywał jednak, że da się Jonesowi zmniejszyć straty podczas apelacji. Może przeciąganie drugiego procesu byłoby najlepszą taktyką

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o wizytę pani Nansi to było widać przerażenie i strach w jej oczach podczas przywitania i konferęcji i pytanie w oczach kto ją tu wysłał ,już Emil Czeczko był bardziej wyluzowany na filmach z Białorusi

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już wyżej wspomniano, Chiny nie mają doświadczenia wojennego.
    Teren na Tajwanie dodatkowo jest trudny do przeprowadzania ofensywy. Mimo wszystko uważam, że jest się czego bać. Chiny mają tyle żołnierzy i potencjalnych żołnierzy, że wystarczy ich wysłać z jednym karabinem i ta "pierdolona, biedna piechota" (cytat z Wiedźmina) może opanować Tajwan.
    Kwestią sporną jest transport morski. Jeśli USA zareaguje w porę, to do Tajwanu nie dopłynie ani jeden żołnierz chiński.
    Chiny chyba uważają, że nie są gotowe na atak i całe szczęście dla nas. Niemcy tak tragicznie przewodzą UE, że niemal w całości zależymy od dostaw chińskich. W Chinach oraz w Indiach produkuje się chociażby substancje potrzebne do produkcji leków. Co z tego, że leki produkuje się w Europie jeśli nie będzie z czego ich produkować.
    Potrzebne jest nowe, rozsądniejsze przywództwo UE, które sprowadzi produkcje z Chin do Europy. Oczywiście nie bezpośrednio, bo w UE jest zbyt niskie bezrobocie aby było to możliwe. Można jednak bez trudu przenieść KAŻDY przemysł, od lekkiego po ciężki do ... Afryki. Można by w ten sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, bo Afryka mogłaby zacząć się rozwijać i skończyła by się emigracja do UE.
    Co do ewentualnego wysłania armii koreańskiej na Ukrainę, to na sprzęt pewnie nie warto liczyć, ale liczebnie jest co wysłać.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Korea%C5%84ska_Armia_Ludowa

    Lepiej aby do tego nie doszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgoda co do Niemiec - to jasne. Natomiast kto inny miałby przewodzić i jakie szanse widzisz na to, że niemcy na to pozwolą?

      R.

      Usuń
    2. @R

      Nie wiem kto inny miałby przewodzić. Raczej nie jedno państwo. Musi się zmienić w UE układ sił, bo to co jest obecnie już nie działa, o ile w ogóle kiedykolwiek działało.
      Może nawet nowa UE pod przewodem UK i USA ?

      Usuń
    3. Chińczycy muszą zrobić podkop, najlepiej kilka i nocami wychodzić na powierzchnię Tajwanu. Jak ich się uzbiera dosyć, to wtedy nakryć Tajwańczyków czapkami. A z przeniesieniem produkcji do Afryki to doskonały pomysł, zwłaszcza biorąc pod uwagę stopień zależności państw afrykańskich od Chin.

      Usuń
    4. Sam pracuję dla USA, ale to samo USA przeniosło znaczną część swojego przemysłu do Chin właśnie. Ja rozumiem niechęć do Niemiec, sam taką mam od 24 lutego, ale cały świat robił dotąd źle.

      Co do Afryki, właśnie wyśmiewana przez Was walka o praworządność byłaby tam konieczna. Co z tego, że zapłacimy za fabryki świata w krajach 3. świata, jak te pieniądze pójdą na kilkadziesiąt limuzyn i pałaców dla przywódcy danego kraju.

      W Chinach niby praworządności nie ma, a korupcja jest epicka - ale jednak na poziomie rzędu 10%. W Afryce rozkradane może być wszystko.

      Jedynym rozwiązaniem jest właśnie industrializacja krajów takich jak Polska, wschodnia Ukraina i inne biedne i wciąż ludne obszaru Europy. Tylko skąd brać na to energię, gdy miliardy na transformacje zostały przez PiS dokładnie rozkradzione, 2 mld w węgową Ostrołękę itd. Fabryki potrzebują prądu, a nasza EJ "budowana" już za Tuska do dzisiaj nie ma nawet wybranej lokalizacji.

      Pada argument, że mamy niskie bezrobocie - jesteście tego pewni? Ilu ludzi wykonuje g...prace za jakieś śmieszne pieniądze? Po co kasjerzy w sklepach? Wszystko to może być już automatyczne, a przyuczenie do obsługi maszyny w fabryce to maks miesiąc, często mniej. Ilu z tych ludzi na kasach wybrałoby pensję x2 i stałe godziny pracy po 8 h dziennie/płatne nadgodziny i inne benefity typowe dla dużych zakładów zamiast wydawania reszty.

      Przeczytałem dziś, że ponad 50% Polaków nie jedzie na wakacje w tym roku, tzn że ponad połowa Polaków żyje w biedzie, mimo pracy. Polecam rozmowy z miejscowości, w których po PRLu upadły duże zakłady przemysłowe. Do dziś 90% ludzi tam się nie podniosło do tego poziomu życia, dzieci mają lepiej, bo wyjechały.\\

      Nie jestem rasistą - ten straszny b... w Afryce to wina nas, Europejczyków (obecnie oliwy do ognia dolewają i Chiny i Rosja - ta ostatnia już od czasów ZSRR). W Kongo do dziś się gotuje po piekle, jakie urządzili im Belgowie. Rwanda też nie miałaby miejsca, gdyby nie biali ludzie faworyzujący wcześniej Tutsi. Zwyczajnie swoich pieniędzy bym w Afryce nie zainwestował, gdy jej państwa nie działają.

      Usuń
    5. @Wojtek
      Wprowadzanie praworządności w Afryce to porywanie się z motyką na słońce. Nie warto się z tym szarpać i nie o to przecież chodzi, a o przeniesienie produkcji bliżej Europy.
      Mieszkańcy znajdą na miejscu pracę, która pozwoli im jakoś przeżyć, stopniowo rozwinie się infrastruktura i jakoś to będzie. Produkcję umieścić w kilku krajach na zasadzie dywersyfikacji i cel osiągnięty.
      To jest dużo łatwiejsze do zrobienia niż się początkowo wydaje. Pomysł zresztą nie jest ani mój ani nowy. Przenoszenie całej produkcji do Chin to był szczyt głupoty w wykonaniu zachodnich państw Europy, tym bardziej, że kilka z nich ma dobre relacje, w niektórych krajach afrykańskich. Dla USA to było OK, bo transport przebiegał w prawie prostej linii przez Pacyfik, ale do Europy ten transport nie jest już taki łatwy i tani.

      Usuń