sobota, 30 czerwca 2018

Dies Irae: Hindenburg i Ludendorff, czyli niemiecka transformacja




Ilustracja muzyczna: Los Los Los! - Youjo Senki Ending



Gen.  Erich Ludendorff był człowiekiem ze Swarzędza (a dokładniej z wioski Kruszewnia będącej częścią Wielkiego Swarzędza). Feldmarszałek Paul von Hindenburg urodził się w Poznaniu. To intrygujące, że dwóch "ziomków z sąsiedztwa" razem doprowadziło do upadku II Rzeszę, wysłało Lenina do Rosji i niezależnie od siebie pomogło otworzyć drogę do powstania III Rzeszy. Nie stanowili oni bynajmniej żadnej prometejskiej konspiracji. Po prostu byli produktem pruskiej armii i jej ograniczonych horyzontów strategicznych.



Hindenburg był weteranem wojny z Austrią w 1866 r. i wojny z Francją w 1870 r. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej ściągnięto go do armii z emerytury. Młodszy od niego Ludendorff był początkowo typem wojskowego biurokraty podlizywującego się feldmarszałkowi von Schlieffenowi (autorowi chybionego planu przewidującego atak na Francję poprzez neutralną Belgię i tym samym sprowokowanie wejścia Wielkiej Brytanii do wojny światowej). Zabłysnął dopiero podczas oblężenia Liege i jako szef sztabu Hindenburga podczas bitew pod Tannenbergiem i nad Jeziorami Mazurskimi.  Temu duetowi generałów udało się pokonać kiepsko dowodzone wojska rosyjskie, co sprawiło, że zostali "zbawcami Niemiec". Wojna z Rosją szła im przez pewien czas ze zmiennym szczęściem, ale w latem 1915 r. armia carska była już wyparta z Kongresówki i części ziem zabranych. Podczas dowodzenia na Wschodzie, Ludendorff wspierał pomysły przebudowy Europy Wschodniej w system państw zależnych od Niemiec i podlegających niemieckiej kolonizacji oraz germanizacji. Snuł nawet plany przyłączenia Krymu do Niemiec. Uważał oczywiście, że mieszkańcy dawnego Imperium Rosyjskiego to narody "pozbawione prawdziwej kultury", które można bezkarnie eksploatować gospodarczo. W sierpniu 1916 r., licząc na cud, awansowano Hindeburga na szefa sztabu generalnego. Ludendorff został kwatermistrzem generalnym armii cesarskiej, ale w praktyce wspólnie z Hindeburgiem tworzył quasi-dyktatorski wojskowy duet. Ten tandem sypał pomysłami o niezwykłych implikacjach strategicznych, które zsumowane doprowadziły do klęski II Rzeszy. (Ciekawe, kto im te pomysły podpowiadał? M.in. syn bliskiego współpracownika Mazziniego, watykańsko-prometejski agent Bogdan Hutten-Czapski?)

 Flashback: Największe sekrety: Archanioł - Miecz ognisty




I tak np. Ludendorff był jedną z sił stojących za Aktem 5 Listopada, czyli początkiem odbudowy państwowości polskiej. Z podpuszczenia Hutten-Czapskiego uznał, że dobrym pomysłem jest uzbroić polską armię. Nie przewidział, że budowana za niemieckie pieniądze przez Piłsudskiego tajna armia odbierze później Niemcom Wielkopolskę i Śląsk a odrodzona Polska dostanie "Korytarz Pomorski".



Za radą Hutten-Czapskiego, sztab generalny kierowany przez Hindenburga postanowił wdrożyć plan Aleksandra Parvusa (skopiowany w dużej części z planu Sułkowskiego z 1797 r.) mówiący o wywołaniu rewolucji w Rosji. Niemiecki sztab generalny zaczyna finansować bolszewików i wysyła Lenina do Rosji w zaplombowanym pociągu. Niemieccy jeńcy włączają się do sił bolszewickich. Jeden z ich oddziałów defilując przed Leninem, zamiast skandować umówione hasło: "Niech żyje Rewolucja!", skanduje: "Niech żyje cesarz Wilhelm!". Lenin oddaje Niemcom w Brześciu ogromne tereny od Finlandii po Gruzję i wyłącza Rosję z wojny. Niemcom to na niewiele jednak pomaga. Nie są w stanie utrzymać porządku na tych terenach i właściwie wykorzystać ich gospodarczo. Mimo pokoju brzeskiego, trzymają tam 1 mln żołnierzy. Po traktacie w Brześciu gen. Max Hoffman po pokoju brzeskim przewidywał, że bolszewicy zaczną robotę wywrotową w Niemczech i jak się okazało miał rację. Mało kto wówczas wiedział, że zwrot polityczny podjęty przez sztab generalny w 1916 r. był sabotażem tajnych rozmów pokojowych prowadzonych przez Kaisera z jego krewniakiem carem Mikołajem II.  Pogrążona w kryzysie gospodarczym Rosja mogła się wycofać z wojny nawet bez Lenina. Być może rozwiązanie to pozwoliłoby uniknąć ruiny imperium niemieckiego.





Ludendorff z Hindeburgiem wpadli też na genialny pomysł, by sprowokować wejście USA do wojny za pomocą nieograniczonej wojny podwodnej i obiecywania Meksykowi pomocy w odzyskaniu kilku amerykańskich stanów (to drugie akurat było genialnym pomysłem ministra spraw zagranicznych Arthura Zimmermanna, który uczestniczył wcześniej w finansowaniu bolszewików). Wiosną 1918 r. Ludendorff rozpoczyna wielką ofensywę na Zachodzie - Operację Michael lub Kaiserschlacht. Początkowo Niemcy posuwają się jak burza, bo Brytyjczycy przerzucili duże siły do Palestyny, ale ofensywa ma jeden ważny mankament - nie ma żadnego celu strategicznego. Niemiecki sztab generalny nie wie, co robić po przełamaniu frontu, w którym kierunku kontynuować uderzenie. Na front nadchodzą świeże siły amerykańskie i powstrzymują ofensywę. Morale wśród niemieckich żołnierzy siada. Ludendorff też się załamuje i zostaje we wrześniu wyrzucony ze stanowiska przez cesarza. W listopadzie to jednak wojskowi są górą. Cesarz musi uciekać z Niemiec po rewolucji a armia de facto przekazuje władzę socjaldemokratom, którzy na polecenie armii podpisują rozejm. Potem Ludendorff tworzy legendę, o tym, że "żydowscy socjaldemokraci wbili nóż w plecy niezwyciężonej armii niemieckiej". W następnych latach Reichswehra hojnie wspiera nacjonalistyczne organizacje paramilitarne, rozwala co głupszych komuchów w stylu Liebknechta i Róży Luksemburg a jednocześnie prowadzi szeroką współpracę z Sowietami. (Współpraca ta zaczęła się jeszcze przed Rapallo, bo w marcu 1921 r. Zresztą już w 1920 r. Niemcy szykowali się do sojuszu z bolszewikami. Np. 13 sierpnia 1920 r. bolszewicy przekazali Reischwehrze Działdowo.)



W poprzednim odcinku serii Dies Irae wspomniałem o tym, że Ludendorff był jednym z działaczy stowarzyszenia Aufabau, które pomogło ukształtować program i światopogląd Hitlera. Jego rola jest znacznie szersza, bo po stłumieniu Bawarskiej Republiki Rad, realizuje on plan przekształcenia Wolnego Landu Bawarii w bastion freikorpsów, swoisty militarystyczny Piemont, który ma przejąć później kontrolę nad resztą Niemiec. W ramach tej strategii malutka partia NSDAP jest zasilana tysiącami bojówkarzy z freikorpsów i zdobywa wiodącą pozycję na scenie nacjonalistycznej. Ludendorff wspiera w 1920 r. pucz Kappa w Berlinie a w listopadzie 1923 r. jest obok Hitlera przywódcą puczu monachijskiego. (Jak zauważa Volker Ullrich w swojej znakomitej biografii Hitlera naziści zaczęli wdrażać podczas tych dwóch dni program terroru, który rozkręcili w 1933 r. Przy jednym z zabitych SA-manów znaleziono plany powołania obozów koncentracyjnych i listę osób przeznaczonych do uwięzienia w nich.) Zamach stanu nie udaje się jednak - po części dzięki nieudolności Ludendorffa. Wywołując wściekłość Hitlera wypuszcza na słowo honoru bawarskiego premiera Gustava von Kahra i pozwala mu zebrać siły potrzebne do stłumienia puczu. (Hitler ma od tego momentu Ludendorffa za starego durnia i dystansuje się od niego.) Do akcji wkracza również nuncjusz papieski ks. Eugenio Pacelli. Wysyła on do bawarskich żołnierzy szanowanego jezuickiego kapelana, weterana-inwalidę odznaczonego Krzyżem Żelaznym, który przekonuje ich, że nie da się łączyć poparcia dla Hitlera i Ludendorffa z katolicyzmem. Żołnierze ci posyłają później salwę w zaskoczony tłum pedałów od Roehma puczystów. Ranią Hitlera a Ludendorff z podniesionymi rękami w górę idzie w ich kierunku, by "wypisać się z całej imprezy".



W następnych latach Ludendorff jest na kompletnym marginesie politycznym. Ośmiesza się powierzając oszczędności oszustowi, który obiecuje mu alchemiczną zamianę rtęci w złoto. Jeszcze mocniej ośmiesza go jego nawiedzona żona Mathilde von Kemnitz. Głosi ona poglądy religijne jeszcze bardziej dziwaczne niż pastor Chojecki. Twierdzi np. że Dalajlama kontroluje Żydów, których wykorzystuje do niszczenia narodu niemieckiego za pomocą Watykanu, marksizmu i masonerii. (A co jeśli miała rację?) Obdarzony niezwykłymi zdolnościami aktorskimi i talentem komediowym Hitler często w gronie współpracowników parodiuje żonę Ludendorffa wywołując salwy śmiechu. Feldmarszałek August von Mackensen, mówi o Ludendorffie "ten człowiek jest chory". Hindenburg stara się unikać dawnego towarzysza broni również mając go za chorego pojeba.



Zwłaszcza, że w 1925 r. Hindenburg ponownie przerywa sobie emeryturę i wygrywa wybory prezydenckie. (Ludendorff zdobył w tych wyborach 1 proc. głosów.) Staje się opoką systemu politycznego Republiki Weimarskiej. O jego roli dużo mówi choćby to, że o ile w 1925 r. był kandydatem konserwatywnej prawicy, to w 1932 r. został wybrany ponownie głosami socjaldemokratów. W 1930 r. zaczyna przekształcać system polityczny. Nie chcąc dopuścić lewicy do władzy robi kanclerzem polityka partii Centrum Heinricha Bruninga. Rządzi on dwa lata bez poparcia w Reichstagu, dzięki kruczkom prawnym i poparciu prezydenta. Głównym zadaniem jego rządu jest wpędzanie kraju w spiralę deflacyjną, podobną jak w ostatnich latach Niemcy zaaplikowały Grecji. Kryzys gospodarczy się pogłębia, komuniści i naziści rosną w siłę, ale Hindenburg odgrywa rolę tamy przeciwko radykałom. Wielokrotnie ich przeczołguje i upokarza. Blokuje Hitlerowi i NSDAP próby tworzenia rządu. W 1932 r. miażdży i ośmiesza Hitlera w wyborach prezydenckich. O przywódcy narodowych socjalistów mówi: "Nie oczekujecie chyba panowie, że uczynię tego austriackiego gefrajtra kanclerzem Rzeszy." i "Nie mogę ponosić odpowiedzialności przed Bogiem, swoim sumieniem i ojczyzną za powierzenie całkowitych rządów jednej partii, i to do tego partii o jednostronnym nastawieniu przeciwko ludziom o innych poglądach." Chwyta się wszelkich parlamentarnych i administracyjnych sztuczek, by zablokować drogę do władzy nazistom. Aż nagle dokonuje wolty...


Na przełomie maja i czerwca 1932 r. bez wyraźnej przyczyny rozwala rząd Bruninga. Zwołuje nowe wybory, a po kilku miesiącach następne. Tymczasowym, nie mającym poparcia w parlamencie premierem jest Franz von Papen, polityk wywalony z partii Centrum, były dyplomata a w czasie I wojny światowej szef rezydentury niemieckiego wywiadu wojskowego w Nowym Jorku. Po fiasku kolejnej próby utworzenia rządu przez von Papena, kanclerzem zostaje gen. Kurt von Schleicher (o którym szerzej napiszę w następnym odcinku serii Dies Irae), człowiek z samego serca niemieckiego Głębokiego Państwa. Teoretycznie wszystko wskazuje, że Hindeburg poprze jego rządy. Tak się jednak nie staje. Prezydent, za namową von Papena nagle popiera Hitlera. Gdy Hitler tworzy rząd, Hindenburg wspiera jego działania mające na celu zniszczenie wszystkich poza NSDAP partii politycznych, ustanowienie dyktatury i państwa totalitarnego. (Po szczegóły tych niezwykle ciekawych gier politycznych odsyłam do książki "Hitler. Narodziny zła" Volkera Ullricha.) Hindenburg jako "zbawca Niemiec", wojenny bohater i przedstawiciel starych elit w niesamowity sposób uwiarygadnia Hitlera. Skąd się wzięła taka wolta?



Jedna z teorii mówi, że Hindeburg poczuł gdzie są pieniądze. Miał zadłużony majątek ziemski w Prusach a Hitler podczas spotkania z jego synem Oskarem obiecał, że prezydent dostanie naprawdę dużą kasę G6 and a lot's of goodies (Hitler powiedział później, że nigdy nie spotkał tak głupiego człowieka jak gen. Oskar von Hindenburg.) Moim zdaniem Hindenburg mógł dostać ciekawą obietnicę również z Wall Street. Kluczowa w tej historii była postać von Papena. Jak już wspomniałem, był on szefem niemieckich szpiegów w USA w trakcie I wojny światowej. Jakoś nie zauważył wówczas, że masowe zatapianie amerykańskich statków handlowych płynących do Anglii może sprowokować USA do przystąpienia do wojny. Angażował się za to w finansowanie Trockiego i niemieckich radykalnych lewicowców mieszkających w USA oraz w awanturnicze przedsięwzięcia takie jak próba zmiany rządu w Meksyku czy zamachy bombowe na przypadkowe amerykańskie cele.  Niemiecka ambasada w Waszyngtonie zamieszcza zaś w prasie ogłoszenia mówiące, że Niemcy zatopią "Lusitanię". Co ciekawe, działalność szpiegowsko-dywersyjna von Papena, realizowana pod przykrywką firmy Amsinck and Company jest (według ustaleń Anthony'ego Suttona) finansowana przez wielkie banki z Wall Street: Kuhn, Loeb and Company oraz Chase National. Spółka Amsinc jest powiązana korporacyjnie z Guaranty Trust Company z grupy Morgana. Jej prezes Adolf von Pavenstedt od 1915 r. zasiada w zarządzie należącego do J.P. Morgana towarzystwa ubezpieczeniowego AIC mającego siedzibę w nowojorskim wieżowcu Broadway120, centrum intryg na styku amerykańsko-bolszewicko-niemieckim. We władzach wspomnianego Guaranty Trust zasiada niemiecko-austriacki szpieg Jacques Minotto, który w 1917 r. bierze udział próbie wywołania rewolucji komunistycznej we Francji wspólnie z francuskim przemysłowcem, byłym premierem Josephem Caillaux i niemieckim szpiegiem Bolo Paszą. I tutaj pojawia się pytanie: dla kogo tak naprawdę pracował von Papen i na czyje zlecenie przekonywał w 1933 r. Hindeburga do poparcia Hitlera?



Hindeburg zmarł 2 sierpnia 1935 r. w wieku 86 lat w swoim majątku Neudeck (Ogrodzieniec) w okolicach Iławy. Przed śmiercią zaakceptował Noc Długich Noży i mówił Hitlerowi o konieczności przywrócenia monarchii. Hitler uznał, że stary pierdziel bredzi. Ale i tak urządził mu pełen przepychu pogrzeb w Mauzoleum Tannenbergu. Wyraził potem życzenie, że też tam chce zostać pochowany. (I być może tak się stało.) Ludendorff powrócił do łask po dojściu Hitlera do władzy. Hitler złożył mu niespodziewaną wizytę w jego 70-te urodziny proponując mu buławę feldmarszałkowską. Ludendorff odmówił mówiąc, że taki zaszczyt zdobywa się na polu bitwy a nie na herbatce. Napisał w 1935 r. książkę "Wojna totalna" w której przewidywał nadchodzącą wojnę i domagał się pełnej mobilizacji całego narodu. Zmarł w grudniu 1937 r. i miał pogrzeb z honorami. I pewnie się teraz w grobie przewraca widząc jak go sportretowali w "Wonder Woman"...

***

W następnym odcinku o kluczowym momencie w tej historii czyli o Nocy Długich Noży. Jak się przekonamy turbogej Roehm nie był wcale najważniejszym celem tej czystki. 

***

Dzisiaj zmarła w wieku 88 lat (!) Gudrun Himmler, córka Heinricha Himmlera. Stała na czele organizacji "Cicha Pomoc" pomagającej niemieckim zbrodniarzom uciec przed sprawiedliwością. Przed jej śmiercią okazało się, że na początku lat 60. pracowała jako sekretarka w zachodnioniemieckim wywiadzie BND. 

***

Wpadła mi ostatnio w ręce książka "Koń trojański" J.R. Nyquista (z którym miałem okazję korespondować) wydana przez znane nam wszystkim Wydawnictwo Piwniczne. Obśmiałem się, gdy znalazłem w niej rozdział, w którym autor gwałtownie zaprzecza, by Wall Street finansowała bolszewików. "Przecież udowodniono, że finansował ich niemiecki minister spraw zagranicznych Arthur Zimmermann!". Autor jakoś nie drąży tego, kto finansował Zimmermanna. :)

Bonco Bill niczym rasowy marcowy emigrant natomiast napisał ostatnio tekścik bijący w "polski antysemityzm". Przytacza jakiś liścik Barbary Toporskiej podsrywający AK za jej stosunek do Żydów i wybiela komunistyczne bandy w stylu grupy Bielskiego (narzekając, że tych degeneratów nie chciano przyjąć do AK). Racja, AK straszliwie ta sprawa obciąża - to że za mało takich bandytów w stylu Bielskiego posłała do piachu. A co do Barbary Toporskiej - no cóż, Mackiewicz związał się z idiotką, ale przecież kobietę się zwykle wybiera patrząc na inne walory niż umiejętności analityczne.

Skoro już jesteśmy w marcowych klimatach (Nina Karsov, Szymon Szechter), to wspomnę, że sobie ostatnio przypomniałem film "Różyczka". Polecam, mimo kilku historycznych wpadek.   Po ponownym obejrzeniu go wpadłem na taki pomysł: stworzyć film o Marcu '68, który zmiażdży filmy Pawlikowskiego. A można to zrobić robiąc film o gejach -  tu idealnym bohaterem byłby Jerzy Zawieyski. Koleś był turbogejem i można by zrobić o nim film wyjaśniający w jaki sposób Adaś Michnik nabawił się jąkania. Historię o tym jak esbek podsyła mu kochanka, o którego jest później zazdrosny. Polskie "Brokeback Mountain"... Wyobraźcie sobie scenę, w której Zawieyski konfrontuje się z ormowcem na dziedzińcu UW, a później wychodzą razem z bramy, obejmując się i rozmawiając o literaturze...


***

A co do pewnych ustaleń dyplomatyczno-międzyrządowo-sojuszniczych z ostatnich dni: do wroga, który nie działa przeciwko nam otwarcie uśmiechamy się, zapewniamy go o swojej przyjaźni i robimy mu nawet czasem przysługi. Ale jednocześnie w głębi duszy modlimy się o jego zdechnięcie w najgorszych męczarniach. Gdy wróg słabnie wykorzystujemy okazję, by wbić mu nóż w plecy i skopać leżącego. Tak jak prometejska konspiracja w Niemczech, Austro-Węgrzech i Rosji na początku XX w. Bierzmy przykład z hrabiego Hutten-Czapskiego, Leona Billińskiego i księcia Świętopełka-Mirskiego.

sobota, 16 czerwca 2018

Dies Irae: Aufbau - Jak Niemcy ukradli nazizm Rosjanom





Ilustracja muzyczna: General Ludendorff Suite - Wonder Woman OST

To, że akurat Niemcy wpadli na pomysł z Holokaustem, może dziwić. Oczywiście, Niemcy są zdolni do najróżniejszych świństw i są przy tym obdarzeni słabą wyobraźnią polityczną, ale dlaczego akurat tak mocno zawzięli się na Żydów? Niemieccy Żydzi stanowili przecież społeczność mocno zasymilowaną. Nawet po deportacji do gett w Generalnym Gubernatorstwie nadal patrzyli z góry na Żydów wschodnioeuropejskich i czuli podziw dla kultury niemieckiej.(W 1939 r. zgermanizowani Żydzi witali Wehrmacht w Myślenicach wznosząc okrzyki ku czci Fuehrera. W 1937 r. pewien zbzikowany rabin w Pradze czeskiej przekonywał zaś, że Hitler jest żydowskim Mesjaszem.) Przed I wojną światową antysemityzm w Niemczech był dużo mniejszy niż np. we Francji. W trakcie samej wojny niemieckie wojska często występowały jako protektorzy społeczności żydowskich na okupowanych terenach dawnego Imperium Rosyjskiego. Sam Hitler antysemitą stał się dopiero gdzieś w 1919 r. Jak to się więc stało, że w latach 20-tych doszło w Niemczech do istnej eksplozji antysemityzmu? Czemu po kilkunastu latach Niemcy autentycznie postrzegali Żydów jako podludzi przeznaczonych do eksterminacji?



Amerykański historyk Michael Kellog, w swojej pracy „Rosyjskie korzenie nazizmu” dowodzi, że idea prewencyjnej wojny z Żydami została do Niemiec zaimportowana z pogrążonej w rewolucyjnym chaosie Rosji. Kellog guntownie przyjrzał się działalności mało znanej monachijskiej organizacji „Aufbau Vereinigung” („Zjednoczenie Odbudowa”). Łączyło ono volkistów (protofaszystowskich niemieckich nacjonalistów), wczesnych narodowych socjalistów, Niemców Bałtyckich będących weteranami freikorpsów oraz białogwardyjskich emigrantów spod znaku dawnej „Czarnej Sotni”. Pierwszym przywódcą „Odbudowy” był Max Erwin Scheubner-Richter, jeden z pierwszych protektorów Hitlera, człowiek, który zginął w trakcie puczu monachijskiego, stojąc w jednym szeregu obok przyszłego wodza III Rzeszy. Scheubner-Richter był Niemcem Bałtyckim, zaangażowanym w walkę freikorpsów na Łotwie. Innym ważnym działaczem „Odbudowy” był Alfred Rosenberg, również Niemiec Bałtycki, publicysta propagujący tezę o spisku żydowskich kapitalistów, który wywołał rewolucję w Rosji. Rosenberg stał się później jednym z głównych ideologów NSDAP, twórcą jej teorii dotyczących polityki rasowej i ministrem ds. okupowanych terenów wschodnich. Po wojnie skazano go na śmieć za zbrodnie przeciwko ludzkości i powieszono w Norymberdze. Rosenberg wraz z innym Niemcem Bałtyckim i członkiem „Odbudowy” Otto von Kursellem blisko współpracował z Dietrichem Eckartem, działaczem monachijskiego towarzystwa okultystycznego Thule, współzałożycielem Niemieckiej Partii Robotniczej (która przekształciła się w NSDAP), osobą mającą ogromny wpływ na Hitlera we wczesnych latach ruchu narodowosocjalistycznego.

Do stowarzyszenia „Odbudowa” należał też gen. Erich Ludendorff - jeden z faktycznych przywódców II Rzeszy w trakcie I wojny światowej, autor mitu o ciosie w plecy, znany szerzej niektórym z filmu Wonder Woman :). Scheubner-Richter przedstawił Ludendorffa Hitlerowi tworząc sojusz polityczny, który doprowadził do puczu monachijskiego.




Zjednoczenie Odbudowa przyciągnęło również wielu Rosjan o ciekawych powiązaniach. Jego wiceprzewodniczącym był gen. Wasilij Biskupski, kawaleryjski dowódca w carskiej armii, który przeszedł na służbę wspieranego przez Niemców ukraińskiego hetmana Pawło Skoropadskiego a później wyemigrował do Niemiec i obracał się w środowiskach związanych z freikorpsami. Biskupski brał udział w nieudanym prawicowym puczu Kappa w Berlinie w 1920 r. a po puczu monachijskim udzielał w swoim mieszkaniu schronienia Hitlerowi. Był jednym z ideologów tzw. rosyjskiego faszyzmu (ale za rządów Hitlera rozczarował się nazizmem). Innym ważnym działaczem „Odbudowy” i bliskim współpracownikiem gen. Biskupskiego był por. Piotr Szabelski-Bork, białogwardyjski oficer, który przywiózł do Niemiec „Protokoły Mędrców Syjonu” i mocno przyczynił się do ich rozpowszechnienia. (Wbrew oficjalnej teorii "Protokoły" były słabo znane w Rosji przed I wojną światową. Zostały wydane po raz pierwszy jako jeden z rozdziałów książki, która rozeszła się w niewielkim nakładzie.) Szabelski-Bork w 1918 r. siedział w bolszewickim więzieniu wspólnie z antysemickim publicystą, działaczem „Czarnej Sotni” Fiodorem Winbergiem. Winberg w latach 20. miał wpływ na kształtowanie się antysemickiej ideologii Hitlera. Był też działaczem „Odbudowy”. Działaczem Aufbau był również pułkownik Iwan Połtawec-Ostrianica, bliski współpracownik hetmana Sokoropadskiego, przywódca Wolnego Ukraińskiego Kozactwa.




Wielu z rosyjskich działaczy „Odbudowy” współpracowało z niemieckimi nacjonalistycznie nastawionymi oficerami przeciwko bolszewikom na Ukrainie w 1918 r., podczas walk w państwach bałtyckich i w czasie puczu Kappa. Doświadczenia wspólnych walk sprzyjały zaś wzajemnym inspiracjom ideowym, w tym przenikaniu antysemityzmu na rosyjską modłę do ideologii volkistowskich nacjonalistów.



Gdy czyta się teksty Rosenberga czy von Kursella z początku lat 20-tych, to robią one silne wrażenie, na każdym kto wgłębiał się w tajną historię tej epoki. Działacze Aufbau trafnie zdiagnozowali to, że Rosja i Niemcy zostały w trakcie I wojny światowej straszliwie wydymane. Państwa te zostały wplątane w wojnie przeciwko sobie wbrew swoim oczywistym, długofalowym interesom. Dla obu krajów wojna zakończyła się upadkiem imperium, rewolucją i ogromnym kryzysem gospodarczym. Publicyści związani z Aufbau trafnie wskazywali, że rewolucja bolszewicka została przyniesiona do Rosji przez siły zewnętrzne, które chciały zniszczyć jej potencjał gospodarczy. Trafnie wskazywali na finansowanie rewolucji przez Wall Street i na pozorowany charakter zachodnich interwencji "antybolszewickich". Wskazywali również na to jak finansowi cwaniacy z Wall Street przyczynili się do wybuchu hiperinflacji w Republice Weimarskiej. Czytając ich teksty obszernie cytowane w książce Kelloga wielokrotnie nie mogłem się nadziwić ich przenikliwości. I nie dziwię się, że ich argumentacja przekonała miliony Niemców - od intelektualistów po prostych robotników.




W analizach przeprowadzanych przez Aufbau centralną rolę w spisku przeciwko cywilizacji białego człowieka odgrywali Żydzi. Białogwardziści i weterani freikorpsów tworzyli te teorie na podstawie własnych obserwacji dotyczących silnej obecności Żydów wśród działaczy bolszewickich. Możemy ich dzisiaj potępiać za antysemityzm, ale podobne spostrzeżenia miały wówczas osoby dalekie od niemieckiego czy rosyjskiego antysemistyzmu, ba sami Żydzi! Raporty amerykańskich dyplomatów z Rosji pełne są wyliczeń ilustrujących sporą nadreprezentację Żydów w bolszewickich gremiach. Żydzi dominowali też wśród przywódców Węgierskiej Republiki Rad i Bawarskiej Republiki Rad. Chaim Weizmann, pierwszy prezydent Izraela, pisał w swoich wspomnieniach, że młodzi ludzie w żydowskich sztetłach dzielili się zazwyczaj na syjonistów i komunistów. Oba środowiska czasem się ostro zwalczały, ale też często przenikały. Jedni uważali, że zbudują raj dla Żydów w Palestynie, drudzy, że na gruzach "antysemickiej cywilizacji" w Rosji i Europie. Wielu nieżydowskich obserwatorów było zdziwionych tym, że w małych sztetłach Europy Wschodniej rozwijał się tak mocno komunizm, choć przecież rytm życia bezwzględnie dyktowała tam tradycja i wścibscy rabini. Straszliwy społeczny ostracyzm spadał na członka gminy, gdy zapalał ogień w szabat a gdy komunizował jakoś go nie wykluczano... Zaczęły więc powstać teorie mówiące, że tradycyjny judaizm, syjonizm, komunizm i finansujący komunistów alchemicy z Wall Street to po prostu głowy tej samej "żydowskiej bestii" dążącej do wdrożenia w życie starotestamentowych nakazów mówiących o eksterminacji i zniewoleniu gojów oraz zniszczenia ich miejsc kultu. To co się działo w bolszewickiej Rosji, na Węgrzech i w Bawarii miało być w opinii niemieckich volkistów i rosyjskich nacjonalistów zapowiedzią tego, co Żydzi szykują dla Niemiec i całego świata. Stąd wziął się plan prewencyjnego uderzania w Zydów. Niemcy rozumowali w ten sposób: albo my ich pozamykamy w obozach, ograbimy i wykończymy albo oni to zrobią nam.




„Powziąłem też mały plan, jeżeli narody Europy omamione zostaną przez tych międzynarodowych konspiratorów w bankowości i finansach, wtedy ta rasa, żydostwo, które jest rzeczywistym sprawcą tej morderczej walki, będzie wzięta do odpowiedzialności. Nie zostawiam wątpliwości, że teraz nie tylko zginą z głodu miliony Aryjskich dzieci, nie tylko miliony dorosłych mężczyzn będzie cierpieć śmierć, i nie tylko setki tysięcy kobiet i dzieci będzie spalonymi i zbombardowanymi w ich miastach, bez żadnej przyczyny ani winy” – czytamy w Testamencie Politycznym Hitlera, spisanym w oblężonym Berlinie w nocy z 28 na 29 kwietnia 1945 r.



Działacze Aufbau pomijali jednak w swojej teorii spisku ważne siły, które przyczyniły się do zrujnowania Rosji i Niemiec: amerykańskich progressywistów opisanych w moich seriach blogowych Samael, Steamroller, Zanim zapadła Mgła, Inferno i Euphoria, polską prometejską konspirację znaną z serii Archanioł oraz Stolicę Apostolską (seria Pontifex). Pominęli przede wszystkim to, że Lenina wysłał do Rosji niemiecki sztab generalny, czyli też... członek Aufbau generał Ludendorff. Tak, ten z "Wonder Woman". Ich teoria była niekompletna i przez przecenianie roli  Żydów tworzyła zaczyn ich klęski. Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie grupa japońskich nacjonalistycznych oficerów zapoznała się z "Protokołami Mędrców Syjonu" oraz ideologią białogwardyjską i uznała, że skoro Żydzi są rzeczywiście tak wielką spiskową potęgą, to trzeba z nimi dobrze żyć. Tak się narodził plan stworzenia Mandżurskiego Syjonu i dlatego Japończycy w czasie drugiej wojny światowej uratowali tysiące Żydów przed Niemcami.

Inną niedoskonałością ideologii organizacji Aufbau było to, że choć miała silnie antysowieckie ostrze, to nie był to konsekwentny antysowietyzm. Ta grupka wpływowych radykałów miała poważne problemy z porozumieniem się z innymi odłamami rosyjskiej emigracji. Przeszkodą było choćby to, że większość białogwardyjskich organizacji miała prozachodnie sympatie i liczyła na to, że reżim bolszewicki zostanie obalony w wyniku anglo-francuskiej interwencji wojskowej. W połowie lat 20. działacze Aufabau tak bardzo obawiali się tego scenariusza, że myśleli o taktyczny sojuszu z… Sowietami. W przypadku zachodniej interwencji zbrojnej w ZSRR Aufbau miał zaoferować swoją pomoc „żydobolszewikom”. Co ciekawe, Szabelski-Bork i Winberg wyszli z bolszewickiego więzienia w dość dziwnych okolicznościach. Choć zostali wcześniej skazani na śmierć, to po kilku miesiącach objęła ich amnestia i zostali wypuszczeni przez czekistów. Wiadomo też z organizacją Aufbau utrzymywał kontakt... Ławrentij Beria. Gen. Biskupski wspominał, że "Gruzin będący blisko Stalina" pomagał jego ludziom w fałszowaniu sowieckiech rubli. Sam Beria nie był antysemitą ale przeceniał żydowskie wpływy podobnie jak Aufbau czy japońscy nacjonalistyczni oficerowie. Opowiadał np. swojemu synowi, że Stalin doszedł do władzy tylko dlatego, że Żydzi stojący u boku Lenina byli tak ostro ze sobą skłóceni, że uznali Borata-Stalina za niegroźnego, tymczasowego kandydata na następcę Wodza Rewolucji, którym będą mogli sterować. Stalin wpakował im wszystkim po kulce w łeb - no z wyjątkiem Trockiego, który dostał w głowę czekanem...




Co ciekawe Hitler postrzegał przez pewien czas Stalina jako "kreta" narodowej Rosji niszczącego od środka "żydobolszewizm". Przez całą wojnę wypowiadał się o nim z szacunkiem. Raz nawet stwierdził: "A może Stalin też pozbywa się Żydów, ale nazywa ich dla niepoznaki trockistami?". Stalin rzeczywiście uważał Żydów za swoich wrogów, ale do swojej wersji Holokaustu przymierzał się dopiero tuż przed śmiercią w 1953 r.

Flashback: Największe sekrety - Prometeusz: Purim 1953


 
Działacze Aufabau nie ograniczali się do jałowego intrygowania rozsiewania antysemickiej propagandy. Sięgali również po terroryzm. Brali udział w przygotowaniu puczu monachijskiego i wystawili zlecenie zabójstwa Aleksandra Kiereńskiego (w 1917 r. premiera rosyjskiego Rządu Tymczasowego). Próbowali zabić przywódcę rosyjskich emigracyjnych „kadetów” (konstytucyjnych demokratów) Pawła Milukowa, ale pomyłkowo zabili inne znanego działacza tej partii Władimira Nabokowa (ojca znanego pisarza Władimira Nabokowa, który był autorem „Lolity” i ojcem gatunku loli hentai). Kilku prominentnych członków Aufbau było również zaangażowanych w najgłośniejszy mord polityczny w Republice Weimarskiej, czyli zabójstwo ministra spraw zagranicznych Walthera Rathenaua. (Rathenau był najważniejszym człowiekiem Wall Street w Niemczech. I był też łącznikiem pomiędzy amerykańskimi finansistami, niemieckimi wojskowymi oraz bolszewikami.) Działacze Aufbau współpracowali przy okazji tego zamachu z Organizacją Consul komandora Ehrhardta, grupą terrorystyczną z Monachium utrzymującą relację z NSDAP i środowiskami Reichswehry. Organizacja była więc częścią niemieckiego głębokiego państwa.



Punktem kulminacyjnym współpracy niemieckich i rosyjskich radykałów był pucz monachijski z 8/9 listopada 1923 r. Do przeprowadzenia próby zamachu stanu skłonił Hitlera Scheubner-Richter. Wyraźnie liczył, że uda mu się odegrać przy Hitlerze podobną rolę jak Trocki przy Leninie – rolę organizatora rewolucji i nowej siły zbrojnej. W trakcie tej próby przewrotu Scheubner-Richter maszerował obok Hitlera i zginął po tym jak kula trafiła go w serce. Stał się jednym z głównych męczenników narodowego socjalizmu. Hitler, po tym jak trafił do więzienia po nieudanym puczu, przekazał kierowanie NSDAP dwóm członkom Zjednoczenia Odbudowa – Rosenbergowi i Amannowi. Gdy jednak zabrakło energii i zdolności przywódczych Scheubnera-Richtera, organizacja Aufbau podupadła i zaczęła tracić wpływy w środowiskach narodowo-socjalistycznych. Poza Rosenbergiem, żaden z jej członków nie zrobił szczególnie wielkiej kariery w III Rzeszy.

Współpraca Hitlera i niemieckich wojskowych tajnych służb z Aufbau sprawiła jednak, że Niemcy "ukradli" Rosjanom antysemityzm. I nie tylko. Ukradli też im ważny symbol - swastykę. Sważyca była wcześniej symbolem o wiele częściej używanym przez narody słowiańskie (w tym też przez Polaków!) niż przez mitycznych "Germanów" (będących mieszańcami celtycko-skandynawsko-słowiańskimi). Symbol ten szczególnie mocno był eksploatowany na Rusi i w Rosji - widać go na tarczach wojów, na posągach pogańskich bóstw, na ikonach i szatach kapłanów. Był jednym z ulubionych symboli cara Mikołaja II i znalazł się na banknotach Rządu Tymczasowego. Dwugłowy orzeł ze swastyką miał być symbolem demokratycznej Rosji. Swastyka była na sztandarach wojsk Kołczaka i Ungerna. W 1922 r. Anatolij Łunaczarski apelował do towarzyszy, by nie eksponowali tego "reakcyjnego" symbolu podczas pochodów pierwszomajowych, ale w Armii Czerwonej jeszcze długo wykorzystywano symbol swastyki - m.in. w formacjach buriackich i kałmuckich. Republika Tuwy używała go jeszcze w czasie drugiej wojny światowej. Rosyjska swastyka to z jednej strony symbol rodzimy, a z drugiej symbol reeksportowany przez Mongołów i inne ludy Wielkiego Stepu. Niemcy przejmując ją dokonali czegoś, co można określić jako "cultural apropriation". 







***

W następnym odcinku serii Dies Irae kontynuujemy przygodę z niemieckimi wojskowymi: Ludendorffem (tak, tym z Wonder Women) i Hindenburgiem (tak, tym z Youjo Senki).

***

A teraz przejdźmy do wydarzeń bliższych nam czasowo.

Ilustracja muzyczna: Far East Movement - Like a G6 





Szczyt Trumpa i Kim Jong Una na pewno był wydarzeniem bez precedensu. Nigdy wcześniej przywódca Korei Północnej nie pojawił się u boku amerykańskiego prezydenta. O desperacji Kima może świadczyć to, że udał się na ten szczyt samolotem - wcześniej bardzo się bał sabotażu lotniczego. (Ale nie ufał już wiecznemu pióru dostarczonemu przez Amerykanów...) Wielu ekspertów mówi, że to tylko gra i ostatecznie Kim oszuka Trumpa. Być może. Ale pamiętajmy, że sankcje nałożone na Koreę Północną wciąż są w mocy i będą dopóki nie zacznie ona likwidować swojego programu nuklearnego. Co prawda Trump zapowiada zawieszenie wspólnych ćwiczeń wojskowych w Korei Płd., ale to tylko zawieszenie, więc w każdej chwili można je wznowić. Wojska amerykańskie pozostają w Korei, podobnie jak systemy THAAD, których się obawiają Chiny. Jeśli Kim będzie próbował oszukać Trumpa, to wznowi się na niego presję. Ale jak na razie Trump wyeliminował jednego z przeciwników oferując mu możliwość pierestrojki. I co więcej: taki scenariusz odpowiada elitom politycznym i biznesowym Korei Płd, które chcą robić wielkie interesy na Północy, choćby w strefie przemysłowej Kaesong. Poza tym porozumienie daje nadzieję na uwolnienie porwanych Japończyków i repatriacje szczątków amerykańskich jeńców/zaginionych w akcji.

Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że Kim autentycznie szukał "strategii wyjścia". Już w 2012 r. przecież prosił Dennisa Rodmana, by powiedział Obamie, że "nie chcę wojny". Obama go olał. Trump wysłuchał.



Co do szczytu G7, to polecam niecodzienny komentarz z "Guardiana" autorstwa Yannisa Varoufakisa. Zauważa on, że Trump jest politykiem realizującym... programy socjalne demokratów i rozdającym pieniądze ludziom biednym. Najciekawsze są jednak jego obserwacje dotyczące globalnej strategii Trumpa: rozbija on zepsuty ład neoliberalny i w jego miejsce buduje układ w którym USA są środkiem koła a pozostałe mocarstwa szprychami. Układ ten jest oparty na ich dwustronnych relacjach z USA, w którym Stany Zjednoczone są zawsze stroną silniejszą. Jeden z pracowników Białego Domu określił tę doktrynę jako "We're America, bitch!".