sobota, 26 stycznia 2019

Adamowicz 1933


To było szokujące morderstwo. Liberalny burmistrz wielkiej metropolii, szczery demokrata, zginął na oczach tłumu zabity przez "samotnego szaleńca". Nie mam w tym przypadku na myśli zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Mówię o zamachu na burmistrza Chicago Antona Cermaka dokonanym w lutym 1933 r.



Ilustracja muzyczna: Apteka - Wiesz rozumiesz

Burmistrz Cermak był wielką gwiazdą Partii Demokratycznej i popularnym włodarzem miasta. Strzelono do niego podczas wiecu politycznego, gdy stał obok prezydenta-elekta Franklina Delano Roosevelta. Dostał kulę w płuco i zmarł po dwóch tygodniach. Rooseveltowska propaganda puściła w obieg wrzutkę mówiącą, że powiedział do FDR: "Cieszę się, że to ja przyjąłem tę kulę za ciebie". Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by Cermak rzeczywiście coś takiego powiedział, gdyż relacje między oboma politykami były napięte.



Zamachowcem był włoski imigrant Giuseppe Zangara. Śledczy szybko przyjęli wersję, że był on jedynie niezrównoważonym, samotnym mordercą.

Po latach wyszło jednak na jaw, że Zangara tylko udawał szaleńca. Tak naprawdę pracował dla chicagowskiego gangstera Franka Nittiego. Cermak był ekstremalnie skorumpowanym politykiem, którego można by właściwie zaliczyć do grona gangsterów. Kilka miesięcy wcześniej burmistrz Chicago zorganizował nieudaną próbę zabójstwa Nittiego. Zangara w trakcie pierwszej wojny światowej walczył w armii włoskiej na froncie alpejskim i miał opinię dobrego strzelca wyborowego.

Z czymś się Wam to kojarzy?

Niezależnie od tego kto stał za zabójstwem Pawła Adamowicza, można uznać prezydenta Gdańska za kolejną ofiarę "wolnych sądów". Sędziowska nadzwyczajna kasta skazała przecież wcześniej jego zabójcę za cztery napady na banki (z bronią!) jedynie na 5,5 roku więzienia (na Węgrzech sławny rabuś-dżentelmen Whiskey Robber dostał 17 lat więzienia za serię napadów na banki, podczas których nikomu nic się nie stało). Niski wyrok dla tego niebezpiecznego bandyty sędzia uzasadnił tym, że on dobrze rokuje na poprawę...

***



Aresztowanie Rogera Stone'a to oczywiście kolejny przykład skandalicznego działania prokuratora Roberta Muellera (tego gostka, co wraz z ekipą FBI wyjechał z Londynu do Lockerbie zanim jeszcze lot Pan Am 103 eksplodował w powietrzu).W ciągu dwóch lat śledztwa Mueller nie znalazł niczego, co by wskazywało na "russian collusion" i teraz próbuje przycisnąć kolejną osobę, by zeznała cokolwiek na temat Trumpa. Wcześniej śledczy Muellera szukali m.in. nieślubnych dzieci Stone'a i dopytywali się jego sprzątaczki, czy widziała kiedykolwiek, by spiskował z Rosjanami.

***

W zeszły weekend byłem w Budapeszcie. Wielkie wrażenie zrobiło tam na mnie m.in. muzeum Terrohaza (dawna siedziba strzałokrzyżowców i stalinowskiej bezpieki, w której świetnie pokazano symbiozę między oboma ustrojami totalitarnymi). Poniżej garść wrażeń, którymi dzieliłem się na Fejsie:




"Budapeszt zadziwia swoją "imprezowością". Lokale w centrum miasta pękają w szwach. Czy miejscowi nie mają nic innego do roboty? To okazja do obserwacji antropologlogicznych. Węgierki mają charakterystyczne kości policzkowe. Ugrofińskie. Ale część z nich ma domieszkę krwi słowiańskiej."



"Najpierw toasty w Baszcie Rybackiej na Wzgórzu Zamkowym (fajny widok na Dunaj i parlament), później w okolicach rezydencji Orbana, przejazd do Pesztu, knajpa o nazwie "Getto Gulyas" (nie, nie ten klimat co u Moonmana...), spacer obok wielkiej synagogi i rzut oka na życie klubowe. Kolejki do lokali o 2 w nocy. Potężny kombinat klubowy w jednej kamienicy. A po 3 wszystko zaczyna zamierać. Puls środkowoeuropejskiego miasta..."




"W Budzie na jednym ze wzgórz znajduje się grobowiec sufickiego mistyka "Ojca Róż". Miał tam kiedyś swój ogród z różami, których sadzonki wykradł z Bułgarii. Rozciąga się stamtąd ładny widok na Peszt. W Budapeszcie można też znaleźć inne ślady Imperium Osmańskiego - tureckie łaźnie geotermalne. Architektura miasta (na czele z Parlamentem i okolicami) jest jednak głównie pomnikiem chwały CK-monarchii. Podobnie jak w Wiedniu te budynki powstały w czasie, gdy Austro-Węgry przeżywały geopolityczny schyłek. 50 lat po powstaniu większości tych budynków imperium już nie było. Gen. Bem spogląda z pomnika na Dunaj i Parlament. Za plecami ma Koszary Radeckiego, które w czasie I wojny światowej były szpitalem wojskowym a w czasie drugiej siedzibą Gestapo, w której więziono wielu Polaków. Pod tym pomnikiem zaczęła się rewolucja 1956 r. Architektura to język, w którym piszemy historię narodów."





"Na Placu Wolności pomnikowy Ronald Reagan dziarsko idzie ku pomnikowi sowieckich "oswobodzicieli", którzy w 1945 zniszczyli kawał Budapesztu. Po drugiej stronie placu pomnik ofiar niemieckiej okupacji. Archanioł na którego się rzuca niemiecki orzeł. Środowiska lewicowe i żydowskie protestują przeciwko temu pomnikowi twierdząc, że wybiela on Węgry Horthyego. Rozciągnęli przed pomnikiem drut na którym wieszają swoje pretensje i zdjęcia zabitych w holokauście. Przeciwko sowieckiemu pomnikowi kilkadziesiąt metrów dalej niestety chyba nikt nie protestuje." 

***

A już wkrótce seria "Resituta" i wkręcimy się mocniej w CK-klimaty... 

sobota, 12 stycznia 2019

Demiurg: Największa ofiara

"Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu» - zapytał: «Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?» Abraham odpowiedział: «Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój». I szli obydwaj dalej" 
 Rdz 22, 7-8 

"Dla Polaków to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna – śmierć jak śmierć, a dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym, czy nie wiem, w jaki sposób oni przeżywali tą śmierć."
  Barbara Engelking-Boni


Ilustracja muzyczna: Hans Zimmer & Junkie XL - The Red Caps Are Coming- Batman vs Superman OST





- Niezależnie od tego jak ten światowy konflikt się potoczy, jedna rzecz nie ulega już żadnej wątpliwości: Hitler już wygrał wojnę z polskimi Żydami - powiedział jeden z warszawskich rabinów podczas spotkania z oficerami polskiego podziemia w 1942 r. Prawdziwość słów tego mądrego człowieka potwierdzają statystyki dotyczące strat ludzkich w drugiej wojnie światowej. W stosunku do przedwojennej ludności Polska straciła około 17 proc. populacji (licząc łącznie z Żydami). Tuż za nami plasowało się Nauru z 14 proc. mieszkańców. Spośród republik sowieckich, największe straty poniosły: Białoruś (25,3 proc.) i Ukraina (16,3 proc.). Straty na takim poziomie można określić jako straszliwe. Ale i tak były one procentowo niższe od strat niemal wszystkich społeczności żydowskich Europy kontynentalnej. Niemcy (wraz z kolaborantami) zabili 89-94 proc. Żydów holenderskich, 84-92 proc. litewskich, 84-85 proc. czeskich, 83-92 proc. polskich, 82-96 proc. jugosłowiańskich, 81-92 proc. włoskich, 69-79 proc. węgierskich, 67-80 proc. słowackich, 29-30 proc. francuskich, 25-39 proc. sowieckich, 24-25 proc. niemieckich. Całe, liczące setki lat, społeczności żydowskie znikały z powierzchni ziemi. W języku hebrajskim ta rzeź została nazwana Szoach (שואה, "zagłada"). W jidysz mówiono na nią Kurban Eyrope ("zagłada Europy", חורבן אײראָפּע ). Niemcy przyjęli nazwę "Endlösung der Judenfrage" ("ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej"). W większości języków świata znana jest jednak jako Holokaust.  To określenie wywodzi się z języka greckiego (ὁλόκαυστος) i oznacza ofiarę całopalną. Ofiarę składaną bóstwu. Dokładnie tym słowem nazywane są w greckich przekładach Biblii ofiary całopalne składane J*** w Świątyni Jerozolimskiej i ofiary z dzieci dla Molocha ("Króla J***") sprawowane w Tofet.

Flashback: Demiurg - Tofet

 Kto więc wpadł na taki chory pomysł by zabicie milionów europejskich Żydów nazwać ofiarą całopalną złożoną dla niezidentyfikowanego bóstwa/demona?



Zagłada europejskich Żydów nazywana jest Holokaustem przez korespondentów wojennych wiosną 1945 r. Słowo to jednak nie występuje wówczas zbyt często. 22 maja 1943 r. "New York Times" w jednym z artykułów donosi o milionach europejskich Żydów "przeżywających Holokaust". "New York Times" to gazeta od zawsze reprezentująca nowojorski, lewicowo-liberalny establiszment. Przed drugą wojną światową często przedstawiała Hitlera i Stalina w pozytywnym świetle, m.in. negując Hłodomor na Ukrainie.  W 1922 r. na wczesnym etapie kariery Hitlera przekonywała, że jego antysemityzm to głównie zabieg pod publiczkę. W czasie wojny starała się zaś jak najmniej pisać, o tym co się dzieje z Żydami w Europie.  Nazwanie przez nią masowej rzezi "ofiarą całopalną" jest więc podejrzane. "New York Times" nie był jednak pierwszą gazetą, która sięgnęła po ten termin. W październiku 1941 r. pisał o "Holokauście" w Europie magazyn "The American Hebrew". Do tego periodyku jeszcze wrócimy...




W 1929 r. słowa "holokaust" użył Winston Churchill. Zrobił to w artykule poświęconym ludobójstwu Ormian. W 1923 r. ukazała się zaś broszurka o "holokauście w Smyrnie", czyli o spaleniu zamieszkałego głównie przez Greków miasta przez Turków. Za pierwszą z tych zbrodni była odpowiedzialna młodoturecka wolnomularska junta wojskowa, w której znalazło się parę osób o sabatejskich powiązaniach. Za drugą z tych rzezi jest obwiniany gen. Mustafa Kemal Ataturk, którego ojciec wywodził się sabatejskiej sekty donmeh. A skoro już jesteśmy przy takich klimatach, to może warto wspomnieć, że Adam Glauer, założyciel mocno wspierającego Hitlera (na wczesnym etapie jego kariery) okultystycznego Towarzystwa Thule, przebywał przez pewien czas jako imigrant w Turcji, zaznajomił się tam z miejscową masonerią wspierającą młodoturków, przeszedł na suficki islam oraz zmienił nazwisko na Rudolf von Sebottendorf. "Sebottendorf" da się przetłumaczyć jako... "wioska sabatejczyków".



Zanim jednak ludobójstwo dokonane na Ormianach i Grekach zaczęto nazywać "holokaustem", to słowo to zostało użyte w artykule z "The American Hebrew" z 31 października 1919 r. Artykuł miał tytuł "Ukrzyżowanie Żydów musi się skończyć!", a napisano w nim, że "6 mln Żydów" grozi śmierć głodowa i pogromy.  Jego autorem był demokratyczny gubernator Nowego Jorku Martin Glynn. Był on irlandzkim katolikiem, ale też straszliwym progressywistą. Glynn był człowiekiem płka Edwarda Mandella House'a, szarej eminencji administracji Wilsona.  Glynn jakimś cudem pisał o "ofierze całopalnej" z 6 mln Żydów na ponad 20 lat przed tym jak do tej ofiary doszło...

Słowo "holokaust" było wcześniej w anglojęzycznych publikacjach używane niezwykle rzadko. Ot w XIX w. jeden historyk określił tym mianem średniowieczną masakrę w kościele a w XVII w. użył go w jednym ze swoich wierszy parający się okultyzmem poeta John Milton.


Wzmianki o zagrożonych w różny sposób 6 mln Żydów w Europie Środkowo-Wschodniej pojawiały się natomiast w okolicach I wojny światowej bardzo często w liberalnej prasie ze Wschodniego Wybrzeża. Np. "New York Tribune" z 14 października 1915 r. podawała, że "to co Turcy robią Ormianom jest igraszką w porównaniu z tym, co Rosja robi 6 mln Żydów". "American Jewish Year Book 5672 (23 Sep 1911 - 11 Sep 1912)" podawał, że Rosja chce "wypędzić lub eksterminować 6 mln ludzi, bo nie zamierzają stać się częścią Kościoła Greckiego, ale chcą pozostać żydami". Publikacja "The Zionist Congress" z 1911 r. mówiła o "całkowitej anihilacji 6 mln ludzi". Najwcześniejsza wzmianka o 6 mln Żydów zagrożonych zagładą pojawiła się w 1900 r. Rabin Steven Wise napisał w "New York Timesie" z 11 czerwca 1900 r., że "istnieje 6000 000 żyjących, krwawiących i cierpiących argumentów za syjonizmem".

O progresywistycznym rabinie Stevenie Wise pisałem już na łamach tego bloga:


Flashback: Sabatejskie obozy Zagłady



"Jedną z najmocniej zaangażowanych osób w blokowanie inicjatyw mających pomóc europejskim Żydom w trakcie wojny był reformowany rabin Stephen Wise, współtwórca Światowego Kongresu Żydów. Blokował on nawet wysyłanie paczek żywnościowych do gett w Polsce. W ciekawym świetle jego działalność opisał rabin Marvin Antelman, autor dwutomowego dzieła "To elimininate the opiate" poświęconego sabbatajczykom-frankistom, czyli zwolennikom fałszywego mesjasza z XVII w. Sabbataja Zevi i XVIII-wiecznego kontynuatora jego dzieła Jakuba Franka. Antelman wskazywał w swoich dziełach na sabbatajskie źródła judaizmu reformowanego czyli judaistycznego modernizmu. Dotarł też do relacji mówiących, że reformowany rabin Wise, był utajonym członkiem Komunistycznej Partii USA. Sekretarka Wise'a Helen Rawlinson opisała w swoich wspomnieniach "Stranger at the Party" swój romans z tym żydowskim przywódcą. Jest w tej książce scena, w której reformowany rabin Wise uprawia z nią seks na stole konferencyjnym w swoim biurze i w trakcie stosunku cytuje te fragmenty psalmów, które sabbatejczycy w XVII w. cytowali w trakcie swoich ceremonii opartych na magii seksualnej. Ta kobieta nie mogła czegoś takiego zmyślić - musiałaby posiadać ogromną wiedzę na temat tej niszowej żydowskiej herezji, by podać właściwe fragmenty psalmów podczas ceremonii."

Amerykańscy progressywiści należący do sekty sabbatejskiej już na cztery dekady przed Holokaustem mówili więc, że 6 mln Żydów z Europy Środkowo-Wschodniej grozi "całkowita anihilacja". Czy coś jednak robili, by tych Żydów ocalić? Jak pisałem na tym blogu:



"Najważniejszą i najbardziej przemilczaną książką o Holokauście jest "The Scared and the Doomed: Th Jewish Establishment vs the Six Million" N.J. Nurembergera. Jej autor był prawicowym syjonistą, założycielem Canadian Jewish News i zarazem uczestnikiem prób ratowania europejskich Żydów w trakcie drugiej wojny światowej. Nuremberger oskarża przywódców społeczności żydowskiej w USA (głównie przedstawicieli liberalnego, progressywistycznego nurtu społecznego) oraz lewicowych syjonistów z Mandatu Palestyńskiego nie tylko o obojętność wobec Zagłady, ale również o sabotowanie prób ratowania Żydów dokonywanych przez prawicowych syjonistów spod znaku Żabotyńskiego oraz przez religijne organizacje żydowskie. Opisuje on m.in. jak z inicjatywy prominentnych przedstawicieli liberalnego establiszmentu ze Wschodniego Wybrzeża blokowano w amerykańskiej prasie ogłoszenia społeczne informujące Amerykanów o trwającym w Europie Holokauście, jak działacze Amerykańskiego Kongresu Żydów i Światowego Kongresu Żydów urządzali pikiety przed amerykańskimi siedzibami ortodoksyjnej organizacji Agudat oskarżając ją o to, że "pomaga Hitlerowi wysyłając jedzenie Żydom do gett w Polsce" (!), i prowadzili kampanię przeciwko "nielegalnej żydowskiej imigracji do Palestyny". Gdy przedstawiciele prawicowego ruchu Irgun próbowali lobbować w administracji Roosevelta za akcjami mającymi utrudnić Niemcom wymordowanie europejskich Żydów, przedstawiciele liberalnych organizacji żydowskich publicznie ich szkalowali jako "współpracowników Hiltera". Organizacja charytatywna Joint sabotowała wysiłki szwajcarskiego komitetu religijnych Żydów próbującego pomagać głodującej ludności w gettach. Doskonale przy tym sobie zdawano sprawę z tego, że Żydzi są mordowani na masową skalę. Dr. Nahum Goldmann, współtwórca Światowego Kongresu Żydów, na wewnętrznych naradach przyznawał, że prawdopodobnie wszyscy Żydzi w Europie, poza ZSRR i Wielką Brytanią zostaną zabici. Chaim Weizmann, brytyjski agent wpływu i późniejszy pierwszy prezydent Izraela, był oklaskiwany, gdy podczas konferencji w Szwajcarii na początku wojny mówił, że tylko 1-2 mln młodych żydowskich idealistów z Europy przetrwa a reszta Żydów "zniknie jak kurz"."




Przeprowadzenie tego zniknięcia bardzo ułatwiła Niemcom lojalna współpraca policji żydowskiej w gettach i judenratów. Sprawili oni, że Niemcy nie musieli marnować sił na uganianie się za żydowskimi dziećmi ukrywającymi się w różnych dziurach, na strychach i w piwnicach. Policjanci z gett sami wyłapywali swoich rodaków i dostarczali ich Niemcom, wykazując się przy tym szokującą brutalnością. Policja żydowska i judenraty składały się z głównie z przedstawicieli inteligencji. Z relacji żydowskich wiadomo, że część osób wchodzących w skład tych instytucji początkowo się cieszyła, że stają na czele "żydowskiej autonomii". Niektórzy z nich stawali się prawdziwymi dyktatorami. Przykładem na to jest Chaim Mordechai Rumkowski, "fuehrer" getta łódzkiego, przedwojenny przemysłowiec, filantrop i członek zarządu łódzkiej gminy żydowskiej. Emanuel Ringelblum pisał o Rumkowskim: "człowiek o niezwykłych ambicjach i trochę stuknięty. Opowiadał cuda o łódzkim getcie. Jest tam państwo żydowskie z 400 policjantami, z trzema więzieniami (...) Uważa się za pomazańca bożego". Rumkowski otaczał się haremem ładnych dziewcząt, ale też był pedofilem i wykorzystywał seksualnie biedne dzieci z getta. Przed wojną ufundował internat dla żydowskich dzieci.



Oczywiście głównymi sprawcami Szoach byli Niemcy i ich Wódz Adolf Hitler. Niemiecki Fuehrer został jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności poczęty w dzień Tisha B'Av - w ortodoksyjnym judaiźmie dzień najgłębszej żałoby, poświęcony opłakiwaniu upadku Pierwszej i Drugiej Świątyni. (Dla sabatejczyków był to dzień, w którym urządzali orgie.) W W Tisha b'Av w 1941 r. Himmler dostał zgodę na przeprowadzenie "Ostatecznego Rozwiązania" a w ten dzień w 1942 r. dokonano wielkiej deportacji Żydów z Getta Warszawskiego. Oczywiście Hitler nie miałby żadnych szans przeprowadzenia ludobójstwa, gdyby jego karierze nie towarzyszyła seria dziwnych zbiegów okoliczności. Gdyby nie było ludzi, którzy go wspierali i finansowali, którzy pomagali się zbroić Niemcom i ZSRR i zadbali o to, by niemieckie zagrożenie nie zostało zduszone w zarodku. Ci ludzie zadbali o to, by nie wykorzystać szansy pokonania Niemiec w 1939 r., w 1940 r. i wcześniej. Pisałem o tym wszystkim w seriach: Wrześniowa Mgła, Steamroller, Dies Irae i Pontifex.
 





Flashback: Dies Irae - Hitler od NEETa do mandżurskiego kandydata


Flashback: Dies Irae - Baruch

Flashback: Dies Irae - Ambasador Bullitt



Intrygująco przedstawia się w tym kontekście zachowanie administracji Roosevelta. Przed 1941 r. robiła ona wszystko, by zamknąć europejskim Żydom możliwość imigracji do USA. Gdy Jan Karski mówił Franklinowi Delano Rooseveltowi o Holokauście, prezydent zbywał go pytaniami w stylu: "czy w Polsce jest dużo furmanek?". (Świetnie to zostało symbolicznie pokazane w IPN-owskiej animacji "Niezwyciężeni", od 2:17). W lutym 1945 r. przed spotkaniem z królem Arabii Saudyjskiej, Roosevelt zażartował: "Co mu damy w zamian za arabską ropę? Może 6 mln europejskich Żydów?". W domyśle martwych Żydów.



Ludobójstwo dokonane na Żydach nazwali "holokaustem" czyli "ofiarą całopalną" dobrze wykształceni ludzie z elit, od których powinno się wymagać precyzyjnego posługiwania się uczonymi, obcojęzycznymi terminami. I oni tym terminem precyzyjnie się posłużyli. Ludobójstwo Żydów zostało nazwane "ofiarą całopalną", bo ofiarą całopalną być miało. Od początku było planowane jako ofiara dla bóstwa/demona. W starożytności palono w Jerozolimie dzieci w Tofet, by zyskać przychylność Molocha. Jefte złożył swoją jedyną córkę w ofierze dla J*** w podzięce za wygraną wojnę. Ofiary z ludzi spotykane były w wielu starożytnych religiach. Sięgają po nie również współcześni sataniści. A teraz pomyślmy: skoro ofiara z jednego człowieka ma zapewnić wdzięczność bóstwa/demona, to jakiej nagrody należało się spodziewać za złożenie w ofierze całopalnej 6 mln ludzi? Czy realizacja programu sabatejczyków po 1945 r. przyspieszyła czy też zwolniła? Czy udało im się wprowadzić zmiany społeczne, które chcieli? Czy ludzkość zrobiła "postępy" w poszukiwaniu iskier bożych w odmętach zła? Czy zachowania, które kiedyś były wstydliwym tabu są teraz promowane?

Dla żydowskich środowisk ortodoksyjnych ludobójstwo dokonane na Żydach nie było oczywiście ofiarą. Część z nich uważa je jednak za sprawiedliwą karę za grzechy, którą na naród zesłał J***. Grzechami tymi było odchodzenie od Talmudu i Tory, asymiliacja oraz mieszane małżeństwa z gojami. Ovadia Yosef, naczelny sefardyjski rabin Izraela w latach 1973-1983, twierdził, że Żydzi zabici w trakcie Szoach to zreinkarnowani grzesznicy, którzy odebrali słuszną zapłatę za to, co robili w poprzednich wcieleniach. John Hagee, judaizujący amerykański pastor (anal)baptystyczny twierdził natomiast, że Bóg zesłał Hitlera na Ziemię, po to by ukarał Żydów za to, że odrzucili syjonizm i nie chcieli zgodnie z biblijnymi proroctwami wracać do Izraela. Co ciekawe Hagee pisał, że Hitler był... żydowskim mieszańcem, nie podając na to żadnych dowodów.



Niewątpliwie powstanie państwa Izrael było jednym ze skutków Holokaustu. Establiszment nowego kraju był, według rabina Antelmana oraz izraelskiego konspirologa Barry'ego Chamisha, zinfiltorwany przez sabatejczyków. Dość wspomnieć o pierwszym prezydencie Chaimie Weizmannie. Podczas wojny z lat 1948-1949 kraj było zmuszonych opuścić setki tysięcy jego dotychczasowych mieszkańców (wybaczcie mi ten eufemizm, ale dobrze znacie tę historię). W obozach dla uchodźców stali się oni nowym narodem - Palestyńczykami, ziejącymi pragnieniem zemsty na Izraelczyków. Państwo Izrael miało już nie zaznać pokoju. Według prof. Shlomo Sanda sporą część z tych Palestyńczyków stanowili... Żydzi. Ludność żydowska zamieszkiwała Eretz Israel nieprzerwanie od czasów starożytnych, a Rzymianie generalnie zostawili większą jej część w spokoju, podobnie jak Bizantyńczycy i Persowie. Po podboju muzułmańskim, wielu miejscowych judaistów przeszło na islam z przyczyn podatkowych zachowując wiele żydowskich zwyczajów (np. noszenie szali modlitewnych). To właśnie potomków tych Żydów wypędzano z ich własnych wiosek w 1948 r. i to oni stali się później terrorystami z OWP, Czarnego Września czy Hamasu...



Powstanie Izraela sprowokowało arabski odwet w postaci wypędzenia setek tysięcy Żydów sefardyjskich mieszkających od setek lat na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Żydzi ci, zachowujący unikalną kulturę, byli traktowani aż do lat 70. w rządzonym przez lewicę Izraelu jak obywatele drugiej kategorii. Setki sefardyjskich (jemenickich) dzieci zaginęło w państwowych szpitalach. Rodzicom mówiono, że zmarły a później okazywało się, że ich groby były puste. Parlamentarna komisja w latach 90-tych orzekła, że w przynajmniej w przypadku 69 dzieci istnieje 100 procentowa pewność ich zaginięcia. Po prostu rozpłynęły się pod opieką państwa. (Tutaj macie mocny artykuł na ten temat z izraelskiej prasy.) Pojawiły się przecieki, że te dzieci były sprzedawane do USA. Komu sprzedawane i do jakich celów, tego nie wyjaśniono. Stały się "pizzą" czy pożarł je Moloch?

 Jeśli Holokaust był zaplanowany jako "ofiara całopalna" dla jakiegoś bóstwa/demona, to czy jednak w oczach tej istoty nadprzyrodzonej był on ofiarą wystarczającą? Z cytatów, które przytoczyłem wynika, że 6 mln Żydów było docelową liczbą, jaką miano "poddać całopaleniu". (Na conajmniej 2-3 mln sowieckich jeńców, 2 mln Polaków, 300 tys. - 500 tys. Serbów, 90 tys. - 220 tys. Romów, 150 tys. niepełnosprawnych, 1,4 tys. - 2,5 tys. Świadków Jehowy, tysiące więźniów politycznych z różnych narodów oraz homoseksualistów, którzy w jakiś sposób podpadli policji nie zwracano jak widać już takiej uwagi...) Czy jednak docelową liczbę 6 mln udało się osiągnąć? "The Columbia Guide to the Holocaust", publikacja z 2000 r., podaje jako najniższe szacunki liczby żydowskich ofiar 4,897 mln, jako najwyższe 5,895 mln. Z badań Petera Heyesa z 2015 r. wynika, że mogła ona sięgnąć 5,897 mln. Liczba 6 mln nie została więc przekroczona. Czy oznacza to, że dodatkowe 110 tys. - 1,1 mln Żydów ma stać się uzupełniającą "ofiarą całopalną" przyspieszającą sabatejskie czasy mesjańskie? Mająca 20 kt bomba atomowa zrzucona na Tel Aviv zabiłaby 122 tys. osób (według tej symulacji), 150 kt 285 tys., 800 kt rosyjski Topol-M 530 tys., 5 Mt chiński Dong Feng-5 1,02 mln... Czyżby dlatego różne służby z obu stron Żelaznej Kurtyny tak mocno się napracowały, by w 1979 r. obalić szacha Iranu a na jego miejsce wstawić Chomeiniego? Czy dlatego administracja Obamy była tak pobłażliwa wobec irańskiego programu nuklearnego? Czy założono, że Iran jednak zdobędzie bombę i ją kiedyś zrzuci?



Według różnych wyliczeń okupację na ziemiach polskich przeżyło w ukryciu od 40 tys. do 120 tys. Żydów. Ukrywani byli z narażaniem życia przez swoich polskich sąsiadów i Polskie Państwo Podziemne.   Możliwe więc, że tych 120 tys. polskich Żydów zabrakło do liczby 6 mln, która miała zginąć w ofierze całopalnej. Czy to dlatego sabatejczycy tak na nie lubią? Czy to przez nas muszą się znów napracować, by złożyć ofiarę uzupełniającą?

 ***

To już ostatni odcinek serii Demiurg. Niektórym się nie podobała ze względów religijnych, ale widzę też, że na wielu ludziach zrobiła wstrząsające wrażenie. Prawdopodobnie nie napisałbym jej gdyby nie zeszłoroczny spór o Holokaust. Benjamin Netanjahu, Yair Lapid i paru innych ludzi dostarczyło mi inspiracji :)
Na razie zrobię sobie przerwę od serii historycznych, bo to bardzo pracochłonne, ale myślę o cyklu dotyczącym pierwszej wojny światowej i okolic (w klimatach Archanioła). A w przyszłości będzie seria pt. "Shamballah".


sobota, 5 stycznia 2019

Demiurg: Era mesjańska


 "Zniszczycie doszczętnie wszystkie miejsca, gdzie narody, których wy pozbawicie dziedzictwa, służyły swoim bogom: na górach wysokich, na wzgórzach i pod każdym drzewem zielonym. Wywrócicie ołtarze, połamiecie ich stele, aszery ich ogniem spalicie, porąbiecie w kawałki posągi ich bogów. Zniweczycie ich imię na tym miejscu"
  Pwt 12, 2-3

 "Rabbi Yohanan powiedział: nie-Żyd, który studiuję Torę powinien zostać poddany egzekucji, gdyż Pismo mówi: "Mojżesz dał nam Torę jako dziedzictwo dla zgromadzenia Jakuba". Dla nas, dla Żydów, Tora została dana jako spadek, ale nie dla nich, dla innych narodów"
  Talumd Babiloński, Sanhedrin 59a

"Najlepsi z gojów: zabić ich, najlepsi z wężów: zmiażdżyć im czaszki, najlepsze z kobiet: przepełnione czarownictwem" 
 Talmud Babiloński, Kidudushin 66c (w niektórych tłumaczeniach występujący w ocenzurowanej wersji)

"Kobieta, która miała stosunek seksualny z bestią jest uprawniona do poślubienia żydowskiego kapłana. Kobieta, która miała stosunek seksualny z demonem również jest zdolna do poślubienia żydowskiego kapłana"
   Talmud Babiloński, Yebamoth 59b

Ilustracja muzyczna: Jesper Kyd - Apocalypse


W oblężonej przez Rzymian Jerozolimie każdego dnia setki ludzi umierały z głodu. Jednocześnie ogromne ilości wołów, baranków, kóz i gołębi wciąż były składane na ofiarę J*** w Świątyni. Część tego mięsa ofiarnego była zjadana przez kapłanów i lewitów, ale znaczna większość szła na spalenie. Kapłani i lewici nawet nie myśleli o tym, by nakarmić nim głodujących Żydów. Priorytetem było utrzymanie kultu ofiarnego. Gdyby kult przerwano, J*** straszliwie by się bowiem wkurzył i naród wybrany miałby przesrane. W pewnym momencie w mieście zabrakło zwierząt, które można by składać w ofierze Panu. I rzeczywiście w jakiś czas potem na naród spadła straszna klęska. Rzymianie zdobyli miasto i podczas jego plądrowania spalili Świątynię. Tysiące Żydów ukrzyżowali a tysiące obrócili w niewolę. Wśród ukrzyżowanych i wziętych do niewoli trudno było jednak znaleźć kapłanów i lewitów. Oni zapłacili sowite łapówki rzymskim żołnierzom za swoją wolność. Zgromadzili się w miejscowości Jawne na Równinie Nadmorskiej, by ustalić jak ma dalej funkcjonować ich religia. Stopniowo zaczęli spisywać Talmud - nie tyle księgę religijną, co prawniczą biblioteczkę zawierającą nakazy i zakazy postępowania dla Żydów pozbawionych własnego państwa i Świątyni. (Wielu chrześcijańskich komentatorów widzi w Talmudzie źródło całego zła na świecie, pomijając jednak to, że Talmud był logicznym rozwinięciem praw rytualnych zawartych w Starym Testamencie, które miały jakoby rzekomo być podyktowane Żydom przez Pana/Baala.) Dla Żydów zaczęła się nowa, trudna era...



Włodzimierz Żabotyński, wybitny żydowski przywódca nacjonalistyczny, uważał, że pobyt w diasporze był dla Żydów przede wszystkim czasem degeneracji. Jego zdaniem nabierali oni cech, które sprawiły, że inne narody czuły do nich instynktowną niechęć. Czy ta opinia nie jest jednak przykładem narodowego samobiczowania podobnego choćby do diagnoz, które Dmowski i Piłsudski stawiali o Polakach pod zaborami? Patrząc na dzieje Żydów w diasporze już na pierwszy rzut oka zwraca na siebie uwagę to, że naród, który przez ostatnie 150 lat wydał tylu wybitnych uczonych, przez poprzednie 1800 lat tak niewiele wniósł do rozwoju cywilizacyjnego. Owszem wydał grupkę spekulantów finansowych, trochę zdolnych lekarzy i wielu dobrych rzemieślników, ale nikogo na miarę Leonarda da Vinci, Michała Anioła, Mikołaja Kopernika, Dantego, Petrarki, św. Franciszka czy Ferdynanda Magellana. W jego historii w tym okresie można wyróżnić jedynie dwóch liczących się żydowskich myślicieli: Barucha Spinozę i Mojżesza Majmonidesa. Spinoza został obłożony klątwą rabiniczną i zmarł zaszczuty przez swoich ziomków. Majmonidesa rodacy nieustannie denuncjowali przed władzami kościelnymi w Hiszpanii i palili jego pisma. W społeczeństwie kontrolowanym przez rabinat każdy wielki umysł mógł zostać uznany za odstępcę i zapłacić za to życiem. Przepisy rytualne krępowały ograniczały Żydom możliwość rozwoju. Mamy w tym okresie tak niewielu żydowskich artystów, gdyż obowiązywał ich np. zakaz malowania postaci ludzkich. Przepisy religijne wymuszały na Żydach izolowanie się od tych "straszliwych gojów", co skutecznie odcinało świat żydowski od przepływu idei ze świata chrześcijańskiego. Naród de facto sam zamknął się w getcie i pilnował, by nikt z tego getta nie uciekł. Dodatkowo niektóre talmudyczne zwyczaje, np. plucie na krzyże, przyczyniały się do budowania muru niechęci wokół narodu żydowskiego. "Komu zawdzięczamy, że nas wyganiano? Naszym kapłanom" - pisał w końcówce XVIII w. francuski Żyd Alexander Lambert Jr.



Dyskusja intelektualna w zamkniętych w gettach społeczności toczyła się głównie wokół Prawa. Czy wolno wycierać nos w szabas? Czy można w szabas zabijać pchły? Czy naprawdę raz w dupę to nie pedał? Zastanawiano się również jak będzie wyglądać era mesjańska. Kiedy przyjdzie Mesjasz i jak będzie wyglądał świat jak pokona on wszystkich gojów i zbuduje swoje imperium? Niewiele dało się na ten temat wywnioskować zwykłą logiką, więc schodzono w odmęty mistycyzmu i ezoteryki. Tak zrodziła się Kabała.,której wielkim reformatorem był żyjący w XVI w. w Galilei Isaac Luria.  Osobą, głęboko czerpiącą z nauk Lurii był Sabataj Zevi (Stabtaj Cwi)., fałszywy mesjasz z XVII w.



Wywchodzący się ze Smyrny (Izmiru) Sabataj wierzył w kabalistyczną doktrynę mówiącą (w dużym uproszczeniu), że Bóg stwarzając świat skurczył się, by stworzyć miejsce na powstanie materii. W ten sposób powstało na świecie również zło, ale nawet w odmętach tego zła znajdowały się iskry boże.  Sabbataj postanowił  przyspieszyć odnalezienie tych iskier ogłaszając się w 1665 r., w żydowski Nowy Rok, Mesjaszem. Dziesiątki tysięcy Żydów mu uwierzyło stając się jego zwolennikami. Ich naiwność może nas szokować, ale XVII w. roił się od różnych sekt millenarystycznych. Kilkanaście lat wcześniej ortodoksyjni Żydzi zastanawiali się, czy Mesjaszem jest Cromwell. Na korzyść tego purytańskiego pojeba miało świadczyć to, że zakazał świętowania Bożego Narodzenia oraz nie-talmudycznych rozrywek takich jak teatr.


 Działalność Sabataj gorszyła jednak tradycyjny rabinat. Nie tylko dlatego, że przedwcześnie ogłosił on erę mesjańską i kwestionował dotychczasowe autorytety religijne. Sabataj otwarcie głosił, że Prawo (pseudo)Mojżeszowe zostało narzucone Żydom przez siły demoniczne i wzywał do powrotu do pierwotnej religii z czasów patriarchów. Poszedł jednak w inną rytualną skrajność: sabatajczycy łamali wszelkie seksualne tabu w celach magicznych. Zgłębianie się w rytualną nieczystość miało służyć wyszukiwaniu wśród nich iskr bożych. Powszechną praktyką była wśród sabatajczyków zamiana żonami czy też posuwanie panienki na pulpicie modlitewnym w synagodze i jednoczesne intonowanie psalmów.



Zabawa się skończyła w 1666 r., gdy ortodoksyjni rabini podpierdolili Sabataja tureckim władzom. Musiał się on ukorzyć przed sułtanem i przyjąć islam. Skrycie wciąż jednak nauczał swoich zwolenników, że jego konwersja była pozorna. Przeszedł na islam skrycie hołdując dawnym magicznym rytuałom. Jego zwolennicy poszli w jego ślady. Najbardziej z nich znany był Jakub Frank, który w 1759 r. wraz z 3 tys. swoich zwolenników dokonał we Lwowie podobnej udawanej konwersji na katolicyzm. (Ci sabatejczycy zostali automatycznie uszlachceni. Frank zaś później obiecywał rosyjskiemu ambasadorowi Repninowi podobne "nawrócenie" 200 tys. Żydów na prawosławie.) Jak pisze Jak Doktór: "Ostatnie zachowane dokumenty, zaświadczające istnienie sekty, pochodzą z lat 20. XIX w. Istniała ona jednak znacznie dłużej. Są świadectwa, według których warsz. frankiści trwali w mesjanistycznej wierze, przynajmniej do czasu powstania styczniowego; grupy bałkańskich stronników Franka – do I wojny światowej; zaś grupy konwertytów islam. (donmeńczyków) przetrwały na terenie Turcji do czasów współczesnych." Ze wspomnianej tureckiej sabatajskiej sekty Donmah  wywodziła się  część przywódców Ruchu Młodotureckiego i prawdopodobnie również ojciec Ataturka. Wpływy sabatejczyków tam się jednak nie kończyły. Rabin Marvin Antelman wskazywał w swoim dwutomowym dziele "To eliminate the opiate" na związki między sabatajczykami i frankistami a początkami Haskali, czyli żydowskiego oświecenia. W ten sposób ruch mesjanistyczny zrodzony z przepełniającej getto frustracji i oczekiwania na żydowskiego zbawcę mocno przyczynił się do wyzwolenia setek tysięcy Żydów z getta. Ale oczywiście nie robił tego z czystego altruizmu. Chodziło głównie o to, by uciekli oni spod wpływu zramolałych tradycyjnych rabinów nie mających żadnych szans na zbudowanie ery mesjańskiej pod skrzydła ideologii stymulowanych przez sabataizm. Ideologii, które za pomocą twórczego chaosu miały służyć zbieraniu boskich iskier z odmętów zła i przyspieszyć panowanie ostatecznego Mesjasza.



XVIII wiek jest czasem, w którym roi się od różnego rodzaju ideologii, które stają się fundamentem nowej cywilizacji. Myśl Rousseau miesza się z pierdami Woltera i teoriami Monteskiusza a gdzieś pomiędzy nimi przebijają się pomysły takich radykałów jak Adam Weishaupt, przywódca Zakonu Iluminatów. Jak pisałem już w serii Samael:



 "Tak się też złożyło, że ideami Rousseau inspirował się niejaki Adam Weishaupt, wykładowca bawarskiego Uniwersytetu Ingolstadt, twórca Zakonu Iluminatów. Historię tego zakonu opisano w ogromnej liczbie, różnej jakości publikacji. Narosła więc wokół niego straszliwa dezinformacja i trudno w jego historii odróżnić prawdę od fikcji. Możemy jednak pokusić się o skrótowe nakreślenie jego roli w wydarzeniach serii Samael. Zacznijmy więc od tego, że Weishaupt był ówczesnym "szalonym naukowcem" i że nie bez powodu Marry Shelley w swojej powieści czyni doktora Frankensteina wykładowcą Uniwersytetu Ingolstadt. Założyciel Illuminatów chłonął nie tylko dzieła Rousseau, ale też wszelkiego rodzaju literaturę ezoteryczną i to skłoniło go do założenia własnego tajnego stowarzyszenia. Prawdopodobnie sam na to nie wpadł. Cagliostro, znany XVIII -wieczny okultysta, zeznawał później, że Weishaupta instruował niejaki Colmar, alzacki kupiec, który wiele lat życia spędził w Persji poznając tamtejsze doktryny ezoteryczne (sufich? wyznawców Zurvana?). W Zakonie Illuminatów stosowano więc perskie nazwy miesięcy a lata liczono od 632 r. n.e., czyli... roku śmierci Mahometa!
Jego celem było wyzwolenie ludzi z ciężarów cywilizacji, czyli m.in. rządów monarchów oraz religii. (Celem bardziej praktycznym było też zapewne wyzwolenie ludzi z ich własności materialnej i poddanie kontroli oświeconej, technokratycznej, ogólnoświatowej dyktatury. Złośliwi wskazują, że "wyzwolenie od cywilizacji" postulowane przez Illuminatów było przetestowane m.in. w Kambodży za rządów Czerwonych Khmerów.) Niezależnie od celów jakie sobie stawiał, Weishaupt stworzył sekciarski system kontroli umysłów swoich adeptów, których przekonywał, że cel uświęca środki. Mimo to do Illuminatów lgnęły wybitne umysły tamtej epoki (np. Goethe i Herder ) a także liczni "bogaci głupcy" tacy jak Ferdynand ks. Brunszwicki, Karol ks. Hesse-Kassell, Ernest II ks. Saxe-Gotha-Altenburg i rzekomo również... król Prus Fryderyk Wilhelm II (ten sam, co się wycofał z wojny przeciwko rewolucyjnej Francji). Co ciekawe, Weishaupt zabronił przyjmowania do Illuminatów Żydów i byłych jezuitów obawiając się wrogiej infiltracji. Rabin Marvin Antelman w swojej poświęconej sekcie sabatajczyków/frankistów książce "To Eliminate the Opiate" pisze jednak, że w połowie lat 80-tych XVIII w. Weishaupt zawarł sojusz z przebywającym we Frankfurcie Jakubem Frankiem, czego skutkiem miała być później haskala (żydowskie oświecenie). Syn Franka, Mojżesz Dobruszka vel Julius Frey zakładał w Wiedniu powiązane z Illuminatami Bractwo Azjatyckie, a później przeniósł się do Francji i został jakobinem - a potem został zgilotynowany. W literaturze spiskowej często jest łączony z Illuminatami i frankistami Mayer Amschel Rothschild, twórca potęgi rodu Rotszyldów. Był on bankierem wiązanego z Illuminatami landgrafa Hesji (który zbił majątek na wypożyczaniu najemników - w tym w trakcie amerykańskiej wojny o niepodległość)."

Flashback: Samael - Skradziona Rewolucja

Flashback: Samael - Hamilton i Jefferson 




Iluminatów łączy się często z Rewolucją Francuską, karbonaryzmem i powstaniem komunizmu. Czy jednak to tylko wymysły XIX-wiecznych reakcjonistów? Intrygującą poszlaką może być życiorys Mojżesza Hessa, mentora Karola Marksa, czyli XIX-wiecznej wersji Charliego Mansona :)
Hess był jednym z prekursorów komunizmu, ale również... narodowego socjalizmu i syjonizmu. Według rabina Antelamana był 100 proc. sabatajczykiem, który uważał komunizm za ideę przybliżającą erę mesjańską.
Jakiego rodzaju Mesjasz miał przyjść podczas tej ery? Czy satanistyczne fascynacje Marksa są wskazówką, co do charakteru tego Mesjasza?

Stanista Marks nazywał religię "opium dla ludu". Mojżesz Mendelssohn, jeden z twórców Haskali pisał w swoich wspomnieniach: "Nasi rabini jednomyślnie nauczają, że pisane i ustne prawa składające się łącznie na naszą objawioną religię, obowiązują jedynie nasz naród. (...) Wierzymy, że wszystkim innym narodom na świecie Bóg przypisał prawa natury." O zniszczeniu wszystkich religii i zastąpieniu ich kultem natury mówił zaś Weishaupt. Jego współpracownik baron von Knigge pisał natomiast: "Twierdzimy więc, że Jezus nie pragnął założenia nowej religii, lecz przywrócenia religii natury i rozumu". Religią pozbawioną bogów, religią "natury i rozumu" jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności karmi się nas od wielu dziesięcioleci...

Flashback: Karol Marks - agent Głębokiego Państwa



Szokująco w tym konteście brzmią słowa brytyjskiego premiera Benjamina Disraelego. Był on sefardyjskim Żydem, pierwszym i chyba jak dotąd jedynym przedstawicielem narodu wybranego kierującym brytyjskim rządem. Disraeli napisał w 1846 r. w swojej powieści "Coningsby": "Potężna rewolucja, przygotowywana obecnie w Niemczech (...), o której tak mało się słyszy w Anglii, rozwija się wyłącznie pod patronatem Żydów". Było to na dwa lata przed Wiosną Ludów i "Manifestem Komunistycznym". W 1852 r. w Izbie Gmin Disraeli mówi: "Ślady ostatniego wybuchu niszczycielskiej siły w Europie wskazują na wpływy Żydów. Powstania są skierowane przeciw tradycji, arystokracji, religii i własności (...). W kierownictwie każdego tymczasowego rządu proklamującego naturalną równość ludzi i zniesienie własności, można znaleźć przedstawicieli tajnych stowarzyszeń, oraz przedstawicieli rasy żydowskiej. (...) Najsprytniejsi manipulatorzy własności solidaryzują się z komunistami, przedstawiciele rasy wybranej łączą ręce z hałastrą i najniższymi kastami Europy w celu zniszczenia chrześcijaństwa." Kilka lat później omawiając brytyjskie ludobójstwo w Indiach czyni ciekawą aluzję: "Z tego, co ostatnio słyszę i czytam, można by przypuszczać, iż duch religii w Anglii przeszedł nagłą zmianę - że zamiast hołdowaniu nauk Jezusa, gotowi jesteśmy przywrócić kult Molocha".

Kult Molocha...



Minęło kilkadziesiąt lat i przez Europę przetoczyła się kolejna fala rewolucji. Rosja stała się pierwszym państwem komunistycznym. Wielu obserwatorów podkreślało wówczas silną obecność Żydów we władzach bolszewickich i wśród działaczy komunistycznych. Gdy Władysław Pobóg-Malinowski, późniejszy wybitny polski historyk, podczas wojny 1920 r. znęcał się nad bolszewickimi jeńcami, groził im, że nie wyjdą z obozu żywi, bo są "żydowskimi najmitami". Mówił to radykalny piłsudczyk, a nie żaden endek. To działacze PPS ukuli termin "żydokomuna", by podkreślić obcość etniczną zdrajców z KPP. Winston Chruchill pisał w 1920 r.: "Nie ma potrzeby celowo wyolbrzymiać roli jaką w stworzeniu bolszewizmu i przeprowadzeniu bolszewickiej rewolucji w Rosji odegrali ci kosmopolityczni i w większości ateistyczni Żydzi. Jest z pewnością ogromna. Większa niż wszystkich innych nacji razem wziętych." Czy te słowa były przejawem powszechnego wówczas antysemityzmu? A jak oceniać to, że o wstydliwym problemie nadreprezentacji Żydów wśród bolszewików piszą również sami Żydzi? Chaim Weizmann, pierwszy prezydent Izraela, napisał w swoich wspomnieniach, że na początku XX w. w żydowskich miasteczkach Europy Wschodniej połowa młodzieży sympatyzowała z syjonizmem a połowa z komunizmem. Brytyjski dziennikarz Douglas Reed dziwił się wówczas jak taka tolerancja dla tych idei była możliwa w bardzo tradycyjnych społecznościach, w których rabini mocno kontrolowali życie prywatne swoich wiernych. Czy to wpływ sabataizmu? Czy może wiara w innego fałszywego Mesjasza? Czyżby niektórzy fanatycy interpretowali nadejście władzy sowieckiej i czynione przez nią spustoszenia jako przygotowanie ery mesjańskiej i spełnienie biblijnego nakazu mówiącego o niszczeniu miejsc kultu gojów?



"Zniszczycie doszczętnie wszystkie miejsca, gdzie narody, których wy pozbawicie dziedzictwa, służyły swoim bogom" Pwt 12,2 



Sowieckie represje uderzyły również w tradycyjny judaizm i synagogi (co zapewne spodobałoby się Jakubowi Frankowi) a wielu Żydów, którzy zawierzyli w bolszewizm jak w Mesjasza zginęło podczas kolejnych fal czystek. Stalin nigdy nie lubił "Danów, Akselrodów i innych obrzezanych Mośków" (jak pisał do znajomego na wczesnym etapie swojej kariery) a jako paranoik święcie wierzył w spisek żydowski i przygotowywał się do tego, by w 1953 r. wszystkich Żydów deportować na Nową Ziemię i do Birobidżanu. Mało więc brakowało, a sowiecka społeczność żydowska miałaby swój własny, lodowy Holokaust...

Flashback: Prometeusz - Purim 1953 


Z tej perspektywy zaangażowanie części Żydów w komunizm może się jawić jako głupota pierwszej wody. Wielu z nich kręciło w ten sposób stryczek na własną szyję. Przykładem daleko idącego zaślepienia była choćby Polina Żemczużyna, żona Wiaczesława Mołotowa. Stalin wysłał ją do łagru za to, że zamieniła parę słów w jidysz z żydowską ambasador Goldą Meir. Szykowano dla niej karę śmierci w związku ze sprawą lekarzy kremlowskich. Miała zostać publicznie powieszona obok innych "syjonistycznych spiskowców" na Łobnym Miestie na Placu Czerwonym. Stalin jednak nagle zmarł i nie zrealizował tych planów. Żemczużyna po wyjściu z więzienia nadal była fanatyczną wielbicielką Stalina i pozostała nią aż do śmierci w 1970 r.  Skąd brało się takie zaślepienie? Czy to miała to być konieczna ofiara, potrzebna by w odmętach największego zła odnaleźć iskry boże? Czy Stalin był dla niej Mesjaszem?

Tradycja katolicka mówi, że Antychryst będzie przedstawiał się Żydom jako ich Mesjasz. W tą tradycje chyba częściowo wierzy również Pastor Chojecki mówiąc, że Antychryst wejdzie jako fałszywy Mesjasz do odbudowanej Świątyni Jerozolimskiej i wzorem Roberta W. "nasra tam na środku!". :)

***

W ostatnim odcinku serii Demiurg: największa ofiara całopalna w historii.