Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaruzelski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaruzelski. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 grudnia 2021

11: Pentagram

 


Analizowanie zamachów z 11 września 2001 r. przez pryzmat zjawiska synchroniczności  oraz wątków okultystycznych wydaje się być czystym wariactwem. Nie zapominajmy jednak, że wielu przedstawicieli elit (Hitler, Churchill, Reagan...) okultyzm traktowało całkowicie na serio. Spójrzmy więc na ten epizod historii ich oczami...

Ilustracja muzyczna:: Ozzy Osbourne - Gets Me Through

Wielu samozwańczych "demonologów" zwraca uwagę na to, że Pentagon jest budynkiem opartym na planie pentagramu, a pentagram to jak wiadomo "satanizm". No nie do końca... Pentagram jest przede wszystkim znakiem ochronnym. Ma chronić przed demonami oraz innymi siłami zła (także tymi, które przyzywamy). Przerwanie pentagramu oznacza przerwanie ochrony. Atak na Pentagon w dniu 11 września 2001 r. był więc takim przerwaniem pentagramu - symbolicznym przerwaniem obrony Ameryki. I do tego połączonym z krwawą ofiarą - złożoną z ludzi, którzy byli na pokładzie Lotu 77. (Zidentyfikowano genetycznie szczątki wszystkich pasażerów tego lotu, z wyjątkiem pięciu porywaczy. Zwolennicy  rozpowszechnianej przez tajne służby dezinformacyjnej teoryjki o rakiecie zakamuflowanej jako samolot, która miała uderzyć w Pentagon, jakoś przechodzą nad tym do porządku dziennego.)


Pentagon zaczęto budować 11 września 1941 r.  Pentagon leży na 77. południku. I rozbił się o niego samolot zarejestrowany jako Lot nr 77. 77 to liczba tzw. Zemsty Lameka. Lamek, jeden z przedpotopowych patriarchów z Księgi Rodzaju, mówił: "Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!". Zemsta Lameka jest jednym z motywów masońskich legend. Lamek miał być bowiem przodkiem Hirama Abifa, fenickiego budowniczego Świątyni Jerozolimskiej, uznawanego za mitycznego założyciela wolnomularstwa. Warto więc zapytać kto miałby się mścić na amerykańskich siłach zbrojnych i za co? No cóż, amerykańskie siły zbrojne rozstrzygnęły dwie wojny światowe i zimną wojnę.  Atak z 11 września miał być więc symbolicznym złamaniem tej potęgi oraz przerwaniem "bariery ochronnej".


Swoją symbolikę miał też atak na WTC. Wielu okultystom kojarzył się z kartą tarota "Wieża", pokazująca płonącą wieżę trafioną piorunem boskiego gniewu. Widać czasem na tej karcie ludzi spadających z górnych pięter tej budowli. Karta ta oznacza zwykle wielkie nieszczęście. 


W tej historii ważna jest też symbolika liczb. (Zawsze gdy mówię ezoterykom, że jestem numerologiczną "33", to zyskuje ich respekt. :) Dwie wieże przypominały jedenastkę – tak więc Kanał 11 z Nowego Jorku używał ich w swoim logo. 11 IX Amerykanie zapisują jako 911. 9 + 1 + 1= 11. 11 IX był 254 dniem roku 2001. 2 + 5+ 4 = 11. Do końca roku zostało 111 dni. Tego dnia wypadała też 10-ta rocznica wygłoszenia przez George'a H.W. Busha przemówienia w ONZ, w którym wspominał on o "Nowym Porządku Świata". Lot nr 11 uderzył jako pierwszy w WTC. Miał on na swym pokładzie 92 osoby. 9+2=11. Lot 77 (7 razy 11) miał 65. 6+5=11. 11 marca 2004 r., 911 dni po zamachach na WTC i Pentagon, doszło w Madrycie do największegozamachu terrorystycznego w Europie. "11" to w numerologii jedna z liczb mistrzowskich (podobnie jak "33").



12 X 2000r. doszło do ataku na ,,USS Cole”. W USA jest to Dzień Kolumba. Jak wiemy, w 1492r. Kolumb wypłynął za Słupy Herkulesa w stronę Nowego Świata. Na hiszpańskich monetach umieszczono później symbol 2 kolumn – Słupów Herkulesa czyli Ceuty i Gibraltaru. Na pierwszych amerykańskich dolarach pojawia się ten sam symbol – 2 kolumny oplecione przez węża. Później przekształciły się one w jedną kolumnę a później w znak $. Skały Ceuty i Gibraltaru czyli Słupy Herkulesa miały być ustawione według grecko-rzymskiej mitologii przez tego półboga w trakcie wykonywania przez niego jego 11-stej pracy. Miał on znaleźć złote jabłka z ogrodu Hesperyd strzeżone przez smoka Ladona. Wyręczył się w tym zadaniu tytanem Atlasem, w zamian za to podtrzymując niebo w jego zastępstwie. Na Atlantydzie miało rządzić 7 par bliźniąt – potomków Atlasa. W XVI w. Francis Bacon napisał dzieło pt. ,,Nowa Atlantyda”, w którym opisał państwo za oceanem będące wielką potęgą dzięki technice. Symbolem tego państwa miały być 2 kolumny sięgające nieba. ,,Bin Laden” znaczy ,,syn Ladena”. W językach semickich nie ma samogłosek, więc może też znaczyć ,,syn Ladona”. 11 IX wygląda też jak antyteza opowieści o Samsonie. Samson w samobójczym ataku zabił elitę Filistynów, gdy zburzył 2 kolumny podtrzymujące świątynię. No i niektórzy z Was pewnie też pamiętają pewnie też teledysk do "Imagine" Lennona - piosenki opowiadającej o świecie bez Boga, granic i prywatnej własności ("Imagine there's no Lennon/It's easy if you try!") - w którym cały czas, przez wielkie okno na środku pokoju rozpościera się widok na wieże WTC...

No cóż, żyjemy w "społeczeństwie spektaklu". A zamachy z 11 września był spektaklem - zarówno dla ludu, jak i dla Wtajemniczonych.

***

To już ostatni odcinek serii "11". Mam nadzieję, że się Wam podobała, choć mam też świadomość, że kolesie twierdzący, że nie było żadnych zamachów, wież WTC i Pentagonu, nie byli zadowoleni.

***

Rosyjska strategia wobec Ukrainy przypomina bajkę o Piotrusiu i wilku. Cyrk z koncentracją wojsk na granicy, groźbami i prowokacjami będą powtarzać tyle razy, aż wszystkim się to znudzi. Gdy Ruscy będą realnie gotowi na atak, nikt już nie będzie Ukraińcom wierzył, że są zagrożeni.


Dobrze, że Biden zagroził Rosji ostrymi sankcjami, jeśli dokona ona inwazji. Gdyby tego nie zrobił skompromitowałby się totalnie. Jednocześnie jednak pokazał swoją miękkość - godząc się na rozmowy z Rosją w sprawie statusu Ukrainy. W rozmowie z Zełenskim musiał później zapewniać, że nie porzuca Ukrainy - wcześniej pojawiły się przecieki, że naciska na Kijów, by dał pełną autonomię Donbasowi. Z projektu ustawy budżetowej zniknęły zaś sankcje przeciwko Nordstream 2. Administracja Bidena wysyła więc sprzeczne sygnały. Pokazuje Rosji że się waha i jest słaba. A to jest oczywiście zachętą do eskalowania przez karzełka Putina-Chujłę agresji przeciwko bratniemu słowiańskiemu narodowi.

Karygodne niezdecydowanie wykazuje też w relacjach z Pekinem. Z jednej strony urządza szopkę z "dyplomatycznym bojkotem" olimpiady w Pekinie. ("Avengers ogłaszają dyplomatyczny bojkot Thanosa".) Z drugiej blokuje ustawę zakazującą importu paneli słonecznych i samochodów elektrycznych budowanych w chińskich obozach koncentracyjnych.

A Chiny oczywiście nadal się tuczą amerykańską awangardową techniką. Dowodem na to jest choćby prototyp ich nowego silnika hipersonicznego, oparty na projekcie zarzuconym przez NASA 20 lat temu.

Ps. Być może Wam umknęła ta wiadomość, ale kilka dni temu szef indyjskiego sztabu generalnego zginął w katastrofie śmigłowca. Na początku 2020 r. podobny wypadek zdarzył się szefowi sztabu generalnego Republiki Chińskiej (Tajwanu). Ciekawe, czy planiści obu zdarzeń są w Pekinie?

***

Mój komentarz do ujawnionych taśm z Michnikiem obściskującym, całującym i romantycznie trzymającym za rączkę gejnerała Jarucwelskiego, wyznającym mu miłość i mówiącym, że ma na niego ochotę: Od lat powtarzam, że Jarucwelski zrobił scenę zazdrości, gdy dowiedział się, że Michnik był na plebanii u ks. Jankowskiego...

No cóż, LPG to ludzie a nie ideologia.

sobota, 31 maja 2014

Tajlandia: monarchia i wojsko, czyli 80 lat symbiozy

Tajlandia to kraj o wyjątkowej pozycji monarchii. Tam król naprawdę coś znaczy, i co może zadziwić Europejczyka jest naprawdę kochany i szanowany przez naród. "To dobry władca" - słyszeliśmy od naszych koleżanek z Bangkoku. Często widzieliśmy jego portrety obok buddyjskich ołtarzyków ustawionych w sklepach i w knajpach. W przestrzeni publicznej wizerunki króla można spotkać tam równie często jak wizerunki Ho Chi Minha (często z małymi dziewczynkami) w Wietnamie i o wiele częściej niż portrety Mao w Chinach. Obecny władca, Bhumibol Adulyadej czyli Rama IX z dynastii Chakri, rządzi od czerwca 1946 r. Już samo to powinno imponować - zaczynał wszak panowanie w zupełnie innym świecie, przetrwał tak wiele burz dziejowych i geopolitycznych wstrząsów...



No właśnie, jak mu się udała ta sztuka? W czasie jego rządów doszło wszak do kilkunastu wojskowych zamachów stanu. Monarchia (do 1932 r. rządząca absolutnie) opowiedziała się za niemal wszystkimi z nich - wyjątkami były zamachy ze wczesnych lat '30-tych i z 1977 r. uderzające w polityków powiązanych z dworem. Ludzie z otoczenia króla spiskowali z wojskiem i Partią Demokratyczną w 2006 r. jak obalić Thaksina Shinawatrę a niedawno król poparł pucz wymierzony w Yingluck.

Armia (osłaniająca przekręty Demokratów) i monarchia żyją od dziesięcioleci w symbiozie. Król zaczynał rządy jako figurant - faktyczną władzę sprawował gen. Plaek Phibunsongkhram, ten sam nacjonalistyczny dyktator, który w 1939 r. zmienił nazwę kraju z Syjamu na Tajlandię, w 1941 r. zawarł "zychowiczowowski" sojusz z Japonią, a po wojnie dogadał się a Amerykanami. (W 1951 r. podczas wymierzonego przeciwko niemu zamachowi stanu musiał uciekać wpław z pancernika.)
    

Później pozycja króla wzrosła a sprzymierzeni z nim wojskowi rozpoczęli "kampanię edukacyjną" wprowadzającą kult władcy. Wprowadzono m.in. drakońskie kary za szeroko intepretowaną "obrazę majestatu" (większość osób wsadzona do więzień w wyniku obecnego zamachu stanu to ofiary właśnie tego nadinterpretowanego paragrafu). Karano m.in. z zginanie banknotów na wizerunku monarchy. Kampania odniosła sukces  i Tajowie kochają swojego władcę, który przy okazji zgromadził 30 mld USD majątku, stając się jednym z najbogatszych ludzi świata (oddajmy mu jednak sprawiedliwość, że sporą część jego majątku stanowi ziemia i bezcenne pałace, jakie jego rodzina miała od pokoleń).


Z początkiem panowania Ramy IX-go wiążę się pewna mroczna tajemnica. Objął on tron po tym, jak jego brat król Ananda Mahidol został znaleziony z kulą pistoletową w głowie we własnym łóżku. Ten zgon jest do dziś tajemnicą, po latach wykluczono jednak samobójstwo. Jedna z teorii mówiła, że Ananda został "przypadkowo" zastrzelony przez brata. Inni wskazywali, że chciał przeciwstawić się wojskowym i wprowadzić w kraju więcej demokracji.

Bhumibol Adulyadej ma już 87 lat a jego zdrowie jest nienajlepsze. Gorącym tematem w Tajlandii jest więc kwestia sukcesji. Naród chciałby, żeby tron przejęła jego druga córka Maha Chakri Sirindhorn, zwana "księżniczką aniołem" i "księżniczką wysokich technologii". Jest, choćby w odróżnieniu od swoich sióstr czy zjawiskowej byłej premier Yingluck Shinawatry, mało urodziwa (lubi dobrze zjeść), ale świetnie wykształcona (zna m.in. łacinę, grekę i chiński) a Tajowie kochają ją za jej działalność charytatywną i prodemokratyczne ciągotki. Objęcie przez nią tronu jest jednak bardzo mało prawdopodobne. 



Oficjalnym następcą jest bowiem książę Maha Vajiralongkorn, którego preferują wojskowi. Trudno im się dziwić. Książę korony sam jest przecież oficerem, który szkolił się na uczelniach wojskowych w Australii, Wielkiej Brytanii i USA. Ma uprawnienia pilota myśliwca i śmigłowca. Chwali mu się też to, że walczył przeciwko komunistycznej partyzantce w latach 70-tych. Tajowie jednak obawiają się, że któregoś dnia zostanie on królem. Oskarżano go o zbyt bliskie związki z pewnym baronem narkotykowym, a narodowi nie podoba im się jego życie prywatne. Ma on opinię "rozrywkowego gostka".



 Jego druga żona, księżniczka Srirasmi to była kelnerka (nieoficjalnie pracowała w klubach w innym charakterze...). W 2009 r. na portalu WikiLeaks pojawił się film przedstawiający jak Srirasmi świętuje z Kronprinzem urodziny swojego pudelka Foo-Foo (według uporczywych plotek mającego funkcję marszałka lotnictwa - moim zdaniem są to jednak tylko podłe oszczerstwa). Księżniczka siedziała tam przy stole topless  a miała na sobie tylko g-stringi przywodzące na myśl kluby go-go. Czuła się bardzo swobodnie i nie widać było u niej żadnych śladów zawstydzenia, mimo że cały czas kręciła się przy niej służba. (Tutaj macie pełen nieocenzurowany film.) To mogło lekko zszokować Tajów - wbrew stereotypowym jest to bowiem społeczeństwo bardzo konserwatywnie podchodzące do spraw seksu i publicznej nagości. Nawet panienki w klubach zwykle noszą w pracy biustonosze (choć zdarza się, że pod króciutkimi, podwiewanymi spódniczkami nic nie mają a wy możecie dotknąć tej nicości lub nawet wkładać w nią banknoty stubaahtowe ;).


Moim zdaniem jednak nic takiego się nie stało. Kobieta ubrała się tak, bo chciała sprawić przyjemność mężowi, co należy jak najbardziej docenić a książę korony może się ostatecznie okazać porządnym człowiekiem, tak jak okazał się nim pruski "rozrywkowy" Kronprinz przerywając rzeź pod Verdun...

***

Obrazek z życia naszych "elit". Po śmierci gejnerała prognozowałem na fejsie, że jego pogrzeb będzie wyglądał jak video "Alejandro" Lady Gagi. I przepowiednia się skończyła. Pogrzeb był burzliwy, było tam dużo resortowych gejów, a dekoracją były krzyże i msza w katedrze. Nie wiem tylko kto odgrywał rolę Lady Gagi. Czy "żona Barbara"? Czy "znana stylistka" Monika Jaruzelska? Czy Aleksander Kwaśniewski? Czy BUL? Jak możecie zauważyć, w teledysku Lady Gagi pojawiają się akcenty odwołujące się do życiorysu gejnerała. Są nawet nawiązania do jego edukacji w zakładzie księży Marianów (połykany różaniec, choć może to być również nawiązanie do filmu "Drewniany różaniec" małżeństwa Petelskich). Lady Gaga mogłaby więc z powodzeniem wystąpić w Kołobrzegu :)

"Don't call my name
Don't call my name, Jaruzelski
I'm not your babe
I'm not your babe, Siwicki

Don't wanna kiss, don't wanna touch
Just smoke my cigarette and hush
Don't call my name
Don't call my name, Tuczapski".

Polecam wywiad z płk Lechem Kowalskim. Pięknie glanuje świeże truchło :)

poniedziałek, 26 maja 2014

Sny# 15: Dziady przybywajcie - cz. 2



Opatulony w postrzępioną, złachmanioną, czarną pelerynę wędrowiec powoli przemierzał bezkresne wydmy o szarym, trupim kolorze z których gdzieniegdzie wystawały wierzchołki kikutów skamieniałych drzew. Słabe światło księżyca niewiele rozświetlało czarną noc. Wędrowiec miał twarz starca zroszoną ciemnymi plamami, resztki włosów po obu stronach topornej czaszki i staromodne ciemne okulary na oczach. Pod peleryną krył się upstrzony sowieckimi orderami mundur generała armii. Człapał powoli poprzez piach, który przypominał mu syberyjski śnieg. Patrząc na otaczającego go pustkowie marzył o włożeniu do ust loda. A jeszcze niedawno, ledwie ćwierć wieku temu - czymże jest ćwierć wieku w porównaniu z jego doświadczeniami - znaczył tak wiele... Nagle stanął jak wryty. Za kolejną wydmą zobaczył humanoidalną postać - pierwszą, jaką widział odkąd trafił w Zaświaty. Stał przed nim wielki, otyły, łysy drab sprawiający wrażenie, że mógłby zabić jednym ciosem pięści. Ubrany był w połyskującą białą szatę przypominającą mundur. Miał wielką czarną dziurę w miejscu splotu słonecznego a część jego twarzy okrywała maska przypominająca fragment czaszki.
- Towarzyszu, cmok, obywatelu, cmok, kim jesteś, cmok... - wolno wycedził Wędrowiec.
Stojący przed nim drab zaśmiał się szaleńczo, po czym zaczął przemowę:
- Słuchaj człowieku młody! Z ciebie taki generał jak... jak z dupy trąba! Florian Siwicki się w grobie przewraca, gdy widzi co robisz!
- Ja protestuję, cmok, tu się nie docenia moich dokonań cmok, ja przeszedłem cały szlak bojowy od Lenino do Berlina, cmok... - próbował protestować Wędrowiec.
- Hahahaha!!! Partia narodowa! Hańba! - ponownie szaleńczo się zaśmiał wielki jak góra drab.
- Ja nosiłem mieczyk Chrobrego, cmok...
Drab zaczął oblizywać się. Na języku miał numer 05. Wpatrywał się w swoją ofiarę. Po chwili postanowił się przedstawić:
- Moim aspektem śmierci jest desperacja. Quinto Espada, Robert Lark...
- Wojciech, cmok....
Nie przerywaj mi zasrańcu!!! Teraz, to mnie wkurwiłeś! Pokażę ci moją formę resurection! Żryj Święta Kiełbasa!!!
Zamienił się w potwora i rzucił na Wędrowca...
Nagle otoczenie zaczęło się rozmywać a jakaś potężna siła wciągnęła w otchłań Wędrowca.

***
Gejnerał obudził się zlany potem. To nie był sen. On naprawdę umarł i został z powrotem przywrócony do życia. Ku swojemu rozczarowaniu nie zobaczył przy szpitalnym łóżku rozochoconej pielęgniarki, ani nawet rozochoconego Kiszczaka przebranego za pielęgniarkę, ani rozochoconego Michnika przebranego za pokojówkę, ani nawet Stefana Bratkowskiego w stroju goth-lolita. Widział za to zielonowłosą, młodą, biuściastą dziewczynę w zakrwawionej yukacie trzymającej w rękach gwoździe i młotek, różowowłosą nastolatkę w mundurku szkolnym trzymającą zakrwawioną siekierkę, wysoką brunetkę w mundurku szkolnym dzierżącą katanę oraz czarnoskórego księdza, któremu z rąk emanowała dziwna energia.










- Ja być ksiądz Bashoboora i ja wskrzesiać.... - wyjaśnił duchowny.
- Więc to, cmok, efekt narodowego pojednania, cmok, konserwatyzm.pl, cmok, zrobił swoje, cmok.... - ucieszył się gejnerał.
Zielonowłosa dziewoja usiadła na skraju łóżka i gładząc go po palcach czule oznajmiła:
- Nie, mój drogi, zostałeś wskrzeszony, byśmy mogły się tobą zająć...
- Dziękuję, cmok, wolałbym chłopców z xxx-portalu, cmok...
- Zająć się twoimi palcami, poćwiczyć na nich ciesielstwo... - oczy zielonowłosej się zwężyły. Szybko podłożyła deseczkę pod dłoń gejnerała, przyłożyła gwóźdź do ostatniego stawu jego małego palca i TRZASK! Trysnęła krew. Gejnerał zawył przeraźliwie z bólu.


- Wbiję ci po trzy gwoździe w każdy palec... - zaśmiewała się zielonowłosa.
- Za każdym razem, gdy zejdziesz, będziemy cię wskrzeszać - dodała brunetka.
- Aaaaaaa!!! - szlochał gejnerał.
- Musimy wypróbować na tobie wszystkie metody - z promiennym uśmiechem na ustach tłumaczyła różowowłosa.
- Na majorze Zygmuncie Bałwanie sprawdziliśmy 70 chińskich metod torturowania genitaliów - dodała brunetka - Ty zasługujesz na więcej.
Plask! Różowowłosa wbiła siekierkę w głowę gejnerała obryzgując wszystkich krwią.
- Yuno, coś ty zrobiła! Skończyłaś z nim tak wcześnie! - płakała brunetka.
- Spokojnie ja być ksiądz Bashoboora, ja wskrzesiać... - tłumaczył czarnoskóry duchowny. Położył ręce na zwłokach gejnerała. Po chwili zmarły odzyskał życie. Jego oczy otworzyły się. I zawył z bólu czując wbijany w palec drugi gwóźdź. Zielonowłosa dziewoja zaśmiewała się. W sąsiednim pokoju Kaiser Soeze grał na pianinie "Alejandro" Lady Gagi.

***

Ilustracja muzyczna: Planescape Torment - Main Theme

Pokryta bliznami, na wpół rozkładająca się postać, snuła się ciemnymi zakamarkami miasta. Mówiła do siebie: "Nie pamiętam, jak mam na imię. Ani kim byłem. Wiem, jedno. Nie mogę umrzeć. Za każdym razem, gdy zginę, znów się odradzam. A zabijają mnie jakieś idiotki..."
- Hej Shion! Chyba go znowu dorwałyśmy! - z oddali dobiegał głos różowowłosej stalkerki.
- Tym razem zostawiasz go mnie!
- O nie, znowu te pizdy... - westchnął Wędrowiec.

wtorek, 13 grudnia 2011

Geremek, Wałęsa a stan wojenny



W sumie nie wiem, czym się wszyscy ekscytują w sprawie dokumentu Stasi i prof. Geremka (omówionej na filmie powyżej). Ja znałem ten dokument już od kilku lat. Po raz pierwszy został on przedrukowany w "Kulturze" paryskiej w 1995 r. Bardzo ciekawą koncepcję na temat zdarzeń z 1981 r. przedstawia natomiast Andrzej Gwiazda:

"Zarzuca się "Solidarności", że nie słuchała ostrzeżeń o zbliżającym się stanie wojennym nawet przekazywanych przez pułkownika Kuklińskiego, tak była pewna swojej siły, zadufana w sobie.
Mimo, że całe społeczeństwo się tego spodziewało, co odbiło się choćby w popularnej piosence "Wejdą, nie wejdą?" Żyliśmy na wulkanie i wszyscy o tym wiedzieli. Nie wszyscy tylko znali konkretny termin. Na pewno znał go Wałęsa.
W 21 numerze kwartalnika "Krytyka" znajduje się fragment wypowiedzi A. Micewskiego z 28.10.84, który zapytany ,,O to, czy Prymas Glemp orientował się w zamiarze wprowadzenia stanu wojennego, a także, czy doszłoby do stanu wojennego, gdyby żył Prymas Wyszyński" odpowiedział: "Na pierwsze pytanie mogę odpowiedzieć szczerze, ponieważ byłem tym człowiekiem, który na jakieś 3 tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego dowiedział się, że coś podobnego może nastąpić, i oczywiście w nocy pojechałem do Prymasa i go zawiadomiłem. Spowodowało to serię rozmów ks. Prymasa - w niektórych uczestniczyłem, w niektórych nie uczestniczyłem - z p. Wałęsą, doradcami i kierownictwem „Solidarności”; czyli że Kościół nie tylko był uprzedzony, ale w gruncie rzeczy nikt mu nie zakazywał informować kierownictwa Związku".
No właśnie. Frakcja związana z Wałęsą prowadziła zakulisowe rozmowy z rządem o warunkach wprowadzenia stanu wojennego. Ostatnia rozmowa na ten temat odbyła się między posiedzeniami Krajówki na plebanii kościoła św. Brygidy w nocy z 11 na 12 grudnia. Postawiono na niej warunki, przy których stan wojenny będzie wstrzymany i warunki te zostały przyjęte. Zobowiązano się oczyścić związek z ekstremy, zawiesić prawo do strajku i wycofać z jakiejkolwiek działalności politycznej. Wałęsowcy przyjęli te warunki, byli więc przekonani, że stan wojenny nie zostanie wprowadzony. Ludzie dziwili się później, że Wałęsa siedział sobie spokojnie i pykał z fajeczki, a on wiedział, że stanu wojennego nie będzie, bo warunki generała zostały przyjęte.
Więc i Wałęsę generał wykiwał? Po co zatem te ustalenia?
Chodziło zapewne tylko o przekonanie się, jak daleko posuną się przedstawiciele związku. Przecież uzyskanie zobowiązania zwalczania ekstremy od frakcji tego samego związku to ogromne osiągnięcie, takich ludzi ma się już w garści. Poza tym uśpić w ostatniej chwili jakąś grupę, to też osiągnięcie. Jaruzelski nie bez powodu dobrze podobno wygrywał mecze sztabowe.
Dużo światła rzuca na tę sprawę Brunne, rzecznik prasowy "Solidarności". W momencie wprowadzenia stanu wojennego przebywał w Stanach Zjednoczonych, powiadomiony o tym odpowiedział, że to znaczy, że w związku nastąpił przewrót i ekstrema przejęła władzę. Z akt, noszących kryptonim "Gwiazda i inni", przedstawionych siódemce na Mokotowie wynika, że "prawdziwki" mieli z ubecją jakieś porozumienie - z kilkudziesięciu dołączonych protokółów przesłuchań wynika to niezbicie. Zeznawali dokładnie, szczegółowo, powołując się na nie nazwane konkretnie umowy, że przecież zgodnie z umową podjęli już dwa razy takie kroki; że byli na etapie końcowym, musieli tylko odczekać do nowego roku; że wprowadzenie stanu wojennego było przedwczesne, bo najdalej w styczniu, lutym byli w stanie wyrzucić Bujaka i cały ten zarząd, ekstremę, lewicę, KOR, Żydów i zaprowadzić porządek. W Gdańsku przecież już to zrobili"