sobota, 15 listopada 2025

Kemet: Wielokrotny reset cywilizacji

 


Czy piramidy w Gizie znajdowały się kiedyś przez wiele lat pod wodą? Z takimi sugestiami spotykałem się w ostatnich latach wielokrotnie. W końcu natrafiłem na spójną koncepcję, stworzoną przez człowieka posługującego się pseudonimem "Ethical Sceptic", byłego oficera amerykańskiego wywiadu marynarki wojennej (ONI). Przekonująco on wykazał, że powłoka piramidy Chefrena została zniszczona przez fale morskie.



Za tą teorią przemawia również to, że we wnętrzu Wielkiej Piramdy znaleziono osady z soli na ścianach. Na to również wskazuje to, co znaleziono wewnątrz korytarzy:

"Notatki Flindersa Petriego – Równomierne osadzanie się 3 cali „materiału ziemnego” w małym, 53-stopowym długości, 2,5-stopowym wysokości, poziomym przejściu skierowanym na południe, które pozostało nietknięte ze względu na swoją względną niedostępność, sugeruje osadzanie oceaniczne.64 Materiał ten nie mógł zostać osadzony przez powietrze otoczenia ani deszcz. Standardy osadzania mułu wskazywały, że 2 do 3 cali tego osadu w oceanie blisko lądu zajęłyby około 35 do 55 lat na nagromadzenie (3″ = 76 lat według standardu otwartego oceanu). To odpowiada szacowanemu interwałowi erozji wymaganemu dla pasa krasowego wapienia tura z piramidy Chefrena. W połączeniu, ciężkie nagromadzenie rekonsolidowanego wapienia tura stanowi „martwy zestaw” dowodów dedukcyjnych. Te dwie obserwacje wykluczają deszcz, rzekę Nil lub zalewanie spowodowane przez człowieka – tylko zalew oceaniczny mógł spowodować te unikalne cechy." 




Dowodem pośrednim jest datowana na 3800-4400 lat przed Chrystusem mapa namalowana na skorupie jaja strusia odnaleziona w nubijskim grobowcu.  Przedstawia ona Egipt - zaznaczono tam trzy piramidy z odsłoniętymi przez erozję blokami kamiennymi (!). Pokazano też tam nieco inną linię brzegową. Okolice obecnej Zatoki Sueskiej są pod wodą. Na drugiej stronie jaja jest zbliżenie mapy na okolice Fajum. Są trzy piramidy, ale Nil szeroko się rozlewa po obecnej oazie. Jest tam obecnie m.in. silnie zasolone jezioro Karun (Moeris).  "Ten obszar jest pełen cech erozji krasowej, muszli morskich datowanych na 4600–5300 p.n.e. oraz starożytnych kości zwierząt wodnych – w tym rozległej koncentracji młodszych skamieniałości w tak dobrym stanie zachowania, że nawet niektóre zawartości żołądków są nienaruszone." Dodajmy, że morskie skamieniałości są też znajdowane na Płaskowyżu Gizy.

Co sprawiło jednak, że przez Egipt przelała się gigantyczna powódź? "Ethical Sceptic" twierdzi, że to skutek przebiegunowania Ziemi, które wywołało przemieszczenie się wód oceanów.


Twierdzi on również, że Wielka Piramida z Gizy oraz 50 innych starożytnych, "przedpotopowych" budowli było zorientowanych na ówczesny biegun znajdujący się w... Afryce Południowej.


Intrygująco brzmią w tym kontekście słowa kapłana boga Ptaha zapisane przez Herodota:

"Tak więc w okresie jedenastu tysięcy trzystu czterdziestu lat powiedzieli, że nie powstał żaden bóg w ludzkiej postaci; ani nawet przed tym czasem, ani potem wśród pozostałych królów, którzy powstają w Egipcie, nie donosili, że coś takiego miało miejsce. W tym czasie powiedzieli, że słońce poruszyło się cztery razy ze swojego zwykłego miejsca wschodu, i gdzie teraz zachodzi, stamtąd dwukrotnie miał swój wschód, a w miejscu, skąd teraz wschodzi, dwukrotnie miał swój zachód"

Przebiegunowanie było więc zdarzeniem cyklicznym. Cyklicznie resetującym cywilizację na Ziemi. Co ciekawe, za każdym razem dochodziło do podwójnego przeskoku biegunów.

"Ethical Sceptic" opracował ciekawą chronologię obejmującą dwa takie "resety". Do pierwszego z nich doszło jakieś 9 tys. - 10 tys. lat przed Chrystusem. Kolejny nastąpił jakieś 4,5 tys. lat przed Chrystusem, co było związane m.in. z powstaniem Sahary, luką pomiędzy występowaniem różnych systemów pisma oraz nagłym dwudziestokrotnym zmniejszeniem się męskiej populacji Ziemi. Przebiegunowania były, według tej teorii związane z aktywnością Słońca, które kształtowało też okresy ochłodzenia i ocieplenia klimatu. Obecny okres ocieplenia również jest związany z aktywnością Słońca i może zapowiadać kolejne przebiegunowanie. Od ostatniego minęło jakieś 6,4 lat, a akurat odbywają się one w cyklach wynoszących po około 6 400 lat. Oczywiście nie wiemy, kiedy może dojść do takiego kataklizmu - równie dobrze może to być za 10 lat lat jak i za kilkaset lat...


Jeśli do tego dodamy wybuchy superwulkanów (Toba - 75 tys. lat temu, Pola Flagerejskie - 45 tys. lat temu, Taupo - 27-26 tys. lat temu), to możemy wyśmiać twierdzenia infantylnych ewangelikalnych kaznodziejów mówiących, że Bóg dał ludziom planetę idealną do życia. Możemy też się pośmiać z neopogańskich i newage'owych opowiastek o "opiekuńczej Matce Naturze" - Matka Natura to stara kurwa, która cały czas próbuje nas zabić. I z tych prób unicestwienia ludzkości wzięła się hinduistyczna koncepcja czasu, który jest cykliczny. Wszystko się powtarza - cywilizacje powstają, rozkwitają i są niszczone. Być może miliony lat temu Mars był dużo bezpieczniejszym miejscem do życia niż Ziemia...

***

"New York Times" napisał, że syryjski prezydent Ahmed Al-Szara, współpracował z amerykańskimi tajnymi służbami w walce z ISIS oraz al-Kaidą już od 2016 r.  Poważni badacze, tacy jak Charles Lister, sugerowali to już kilka lat temu.  Tymczasem nasi - pożal się Boże! - "eksperci" od Bliskiego Wschodu powtarzali assadowską, rosyjską oraz izraelską propagandę o "straszliwych dżihadystach" z HTS.

Ci "straszliwi dźihadyści" pomagają chrześcijanom wracać z uchodźstwa do swoich domów i odbudować wspólnoty, oddają nieruchomości Kościołowi Katolickiemu i mają wsparcie wywodzącej się z Syrii społeczności żydowskiej.

***

Ostatnio ujawniono nową porcję maili Epsteina. Wszyscy się oczywiście skupiają na tym, co w nich jest o Trumpie, a niektórzy się odgryzają wyciągając smakowite wątki o demokratach. Ja zwróciłem natomiast uwagę na jedną kwestię. Epstein z jakiegoś powodu był na Trumpa naprawdę wściekły. Miał plan, by go szantażować, ale zapewne zbyt słabe karty. Zapowiedź "skompromitowania" Trumpa jego zdjęciami z dziewczynami w bikini w kuchni, nie brzmi bowiem poważnie. Mając powiązania z amerykańskimi oraz izraelskimi służbami wywiadowczymi, Epstein poważnie myślał, by doradzać Ruskim jak zdobyć przewagę nad Trumpem podczas jego spotkania z Putinem w Helsinkach w 2018 r. Czyżby więc Epstein mścił się na Trumpie za to, że zepsuł on mu operację szantażu? Czyżby to pośrednio potwierdzało, że Trump pracował dla FBI?

Te maile pokazują również, że bardzo blisko związany z Epsteinem był Michael Wolff, koleś, który mocno zaszkodził wizerunkowi prezydenta swoimi książkami. Wolff pokazywał w nich Trumpa jako debila, który nie nie chciał wygrać wyborów. Obsrywał też Ivankę i Jareda Kushnera, a heroizował Steve'a Bannona. Okazuje się, że Bannon również blisko współpracował z Epsteinem. Razem naradzali się jak uderzać w ludzi z administracji Trumpa i jak obalić szefa Fedu Jerome'a Powella. Potwierdziła się więc moja opinia, że Bannon był szkodnikiem, ale jednocześnie wyszło na jaw, że był też "kretem" wewnątrz administracji. Dla kogo jednak pracował? 

Generalnie sprawa Epsteina jest teraz wykorzystywana do rozniecania wojny domowej wśród republikanów i została zapewne mocno w tym celu podkręcona i zafałszowana.  Jako dowód na to, że działo się coś złego jest wskazywane to, że "Trump widział u Epsteina młode dziewczyny na basenie". Zapewne młode dziewczyny można zobaczyć też na basenie u wielu innych milionerów i miliarderów mieszkających na Florydzie - wiele panienek przecież lgnie do bogatych mężczyzn. Niektórzy sądzą, że Epstein po prostu miał dużego pecha - wiek zgody na Florydzie to aż 18 lat. Gdyby to samo robił na przykład w  Georgii, to historia potoczyłaby się inaczej...

I na koniec:


sobota, 8 listopada 2025

Ucieczka z Nowego Jorku, czyli j*bać anarchotyranię!

 


Zwycięstwo Zohrana Mamdaniego, urodzonego w Ugandzie indyjskiego, komunizującego muzułmanina mocno ucieszyło globalną lewicę. I nic dziwnego, gdyż robił on sobie  fotki z Alexem Sorosem i przyjmował pieniądze od "biznesmenów" mających chińskie powiązania. Podejrzewałbym, że koleś jest również projektem CIA, podobnym jak Obama. Wszak Mamdani zrobił sobie kampanijne spotkanie z imamem z Brooklynu, który ledwo uniknął oskarżeń o udział w przygotowaniach do zamachu na WTC z 1993 r. Syn tego imama został w 2018 r. za prowadzenie terrorystycznego obozu szkoleniowego dla dzieci w Nowym Meksyku, w którym znaleziono rozkładające się zwłoki jego trzyletniego syna. Liberalna sędzina ich wypuściła za kaucją wynoszącą 20 tys. USD (której nie musieli wpłacać) i uniewinniła... Mamdani w 2013 r. uczył się arabskiego w Kairze, ale wyjechał stamtąd po zamachu stanu dokonanym przez generała al-Sisiego i obaleniu rządów Bractwa Muzułmańskiego. Choć w trakcie kampanii organizował event w klubie gejowskim, to chętnie się fotografował z ugandyjską polityczką opowiadającą się za karą śmierci dla gejów.


Jeśli przyjrzymy się wynikom wyborów na burmistrza Nowego Jorku, to naszą uwagę zwróci nie tylko to, że na "orientalnego księcia" Mamdaniego głosowało ponad 80 proc. dziewczyn z pokolenia Z. (One zwykle mają siano w głowie i często nie potrafią uzasadnić swojego wyboru wyborczego. Czasem się skupiają na tym, że "on popiera Palestynę". Jakoś nie przeszkadza im, że chce wdrożyć łagodną politykę wobec przestępców, a później będą bóldupić, że "boją się wychodzić w nocy" nie widząc żadnego związku ze swoją decyzją wyborczą.) 



Zwraca na siebie też podział głosów w poszczególnych grupach rasowych. Czarni i Latynosi głosowali w przeważającej większości na Mamdaniego, wśród Azjatów (do których zalicza się jednak też Pajeetów) miał kilka punktów procentowych przewagi, a wśród białych wygrał - z przewagą 14 pkt proc. - Andrew Cuomo, czyli klasyczny, stereotypowy Italoamerykanin (Ladi, dadi, free John Gotti!) Niestety, ale biała populacja stanowi obecnie tylko 32 proc. ludności Nowego Jorku. 100 lat temu stanowiła 97 proc. Wielkość Nowego Jorku została rzeczywiście zbudowana przez imigrantów, ale tymi imigrantami byli: Włosi, Irlandczycy, Polacy i Żydzi. No ale obecnie, w dawnych miastach przemysłowych północy osiedlają się Somalijczycy... Narzekania prawaków, że nowojorczycy zapomnieli o zamachach z 11 września są więc dosyć naiwne. "Starzy" nowojorczycy nie zapomnieli, to tylko populacja miasta została wymieniona, a młodzi (zarówno z lewactwa jak i z alt-rightu) są przekonani, że za 911 odpowiadają Żydzi.


Na szczęście Mamdani nie ma szans na zostanie prezydentem USA - urodził się w Afryce. Jego wybór nie jest również wskaźnikiem nastrojów dla całego kraju. W sąsiednim New Jersey gubernatorką została kandydatka demokratów, była pilot śmigłowca wojskowego, pozująca bardziej na "normalsa" i "centrystkę". W Wirginii wygrała, dzięki takiej samej strategii, również kandydatka demokratów Abigail Spanberger, była funkcjonariuszka CIA. Republikanie wystawili przeciwko niej - w tym południowym stanie - kiepsko prezentującą się Afroamerykankę. 

Moja prognoza jest taka: republikanie przegrają przyszłoroczne midterms - głównie z powodów gospodarczych (chaotyczne decyzje i wynikające z nich kiepskie nastroje konsumenckie prowadzące do "vibecesji", a na to nałożone masowe zwolnienia spowodowane adaptacją sztucznej inteligencji). Demokraci umocnią się w przekonaniu, że skręt w lewo im się opłacił i zaczną znowu przeginać w kwestii transów, ekodebilizmów, zwalczania "białej supremacji", "toksycznej męskości" i "patriarchalnego chrześcijaństwa". Wierzcie mi, propalestyńskie lewactwo jest mocno wkurwiające. I z tego powodu w 2028 r. ekscesy tego lewactwa zmobilizują republikanów i demokraci znów przerżną wybory prezydenckie i do Kongresu. Pozwólmy więc Mamdaniemu działać w Nowym Jorku!

Oczywiście ta część Głębokiego Państwa związana z demokratami będzie próbowała wcześniej dokonać dywersji ideologicznej na prawicy. Stąd promowanie, aż do porzygu, meksykańskiego turbogeja Nicka Feuntesa jako przywódcę "młodej, nowej prawicy". Z Fuentesem zrobiła niedawno wywiad pacynka CIA Tucker Curlson. W trakcie wywiadu obaj sobie zażartowali: "Myślałem, że jesteś Fedziem! - Co ty nie powiesz! Ja też myślałem, że jesteś Fedziem!". Obaj jesteście Fedziami pajace! Co ciekawe, youtuber Destiny - czyli chłopak Feuntesa (wyciekło kiedyś video, na którym robi on loda Feuntesowi) odgrywa rolę ostrego lewaka. Po zabójstwie Charliego Kirka, prowokował na prawicowców ostro jadąc Kirkowi. W odpowiedzi słyszał: "Hej, Destiny, ile mil kutasów wyssałeś?". "Nie tak dużo..." - odrzekł chłopak Fuentesa.

O startowaniu w wyścigu prezydenckim poważnie myśli kongreswoman Marjorie Taylor Green. Byłoby zabawnie, gdyby demokraci wystawili Alexandrię Ocasio-Cortez. Spotkałyby się dwie tytanki intelektu...

No cóż, nie ma już Ameryki Dicka Cheneya. Stary spryciarz Cheney wykonał na kilka lat przed śmiercią antytrumpowską woltę. Trumpowi tym nie zaszkodził (a nawet pomógł), ale sprawił, że demokraci oraz służące nim media przestały traktować Dicka Cheneya jak diabła wcielonego, a zaczęły go przedstawiać jako męża stanu. Naprawdę, koleś był megaprzebiegły, a jego styl rządzenia otwierał drogę do trumpowskiego cezaryzmu.

Jak jak ja tego zazdroszczę Amerykanom! Zaraz się odezwą "specjaliści" przekonujący, że "Ameryka się sypie", bo z powodu zamknięcia rządu odwoływane są tam loty, a miliony ludzi wkrótce stracą tam dostęp do bonów żywnościowych! Akurat zamknięcie rządu jest kretyńską procedurą będącą uzurpacją władzy przez parlament, a wprowadzoną w czasie gdy libki miały ból d... po rządach Nixona. Z drugiej strony to efekt wiary w przestarzałe teorie ekonomiczne mówiące, że "nasze dzieci będą spłacać dług publiczny". Limit długu powinien po prostu zostać zniesiony, wraz z całą procedurą zamknięcia rządu - co Trump kiedyś proponował.

Oczywiście libki mają też permanentny ból d... o to, że ICE w ostry i brutalny sposób wyłapuje nielegalnych imigrantów. W czym niby problem? Jeśli ktoś nielegalnie przebywa na terytorium USA, to z definicji jest przestępcą. Jeśli zostanie na przestępstwie złapany, to jest sam sobie winny, że dał się złapać. I tyle. Jakoś żaden libek nie bóldupił na to jak brazylijska policja, podległa administracji uwielbianego przez lewactwo prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, zrobiła akcję pacyfikacyjną w favelach, obcinając nawet jednemu młodocianemu gangsterowi głowę i wieszając ją na drzewie...

 W przypadku sporu o nielegalnych imigrantów mamy jednak do czynienia z głębszym konfliktem: między silnym państwem a anarchotyranią. Anarchotyrania to stan, w którym instytucje władzy wykonawczej i sądowniczej łagodnie podchodzą do przestępców, szczególnie tych niebezpiecznych, a gnoją zwykłych ludzi za byle głupoty. Anarchotyrania panuje m.in.: w liberalnych amerykańskich metropoliach, w Europie Zachodniej, w Polsce i w putinowskiej Rosji. 

W Polsce wdrażają ją choćby archeo-sędziowie anulujący wyroki w sprawach pedofilów, psychopatycznych morderców i przemytników narkotyków. Ścigano za to Alvina Gajadhura, byłego szefa Inspekcji Transportu Drogowego, za to, że nie sprawdzał gramatury potrwa potraw podawanych podczas służbowych imprez (czyli nie ważył osobiście kotletów :) oraz za to, że pracownicy ITD szkolili dzieci w szkołach z zasad bezpieczeństwa na drodze "nie mając wykształcenia pedagogicznego. Jełopy od Banasia pytały się natomiast pracowników IPN, czemu muzeum sowiecko-ubeckiej katowni na ul. Strzeleckiej na warszawskiej Pradze (zachowały się tam oryginalne piwnice, z napisami na ścianach pozostawionymi przez więźniów) zrobiono akurat w tym miejscu, a nie gdzieś, gdzie nieruchomości są tańsze... Wszystko to przypomina to, jak Łukaszenka objął władzę na Białorusi zarzucając swojemu poprzednikowi korupcję, polegającą chyba na kradzieży szczotki od kibla. W ten deseń zostało sporządzone oskarżenie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, z którego wynika, że Ziobro, stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym (!) "nie dopełnił obowiązków" szefa grupy przestępczej :) Oskarżony de facto robił bowiem dokładnie to, na co pozwalała mu ustawa - czyli na arbitralne przyznawanie grantów i dotacji. I co, będą teraz odbierać samochody strażackie rozdane różnym OSP, czy garnki podarowane kołom gospodyń wiejskich?  Wszak to "mienie pochodzące z przestępstwa"! Podobnie jak tynk na gmachu prokuratury wyremontowanej z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.  Cześci z tych beneficjentów środki dawali również Bodnar i Żurek. I co, też są w grupie przestępczej Ziobry? Jeśli dodamy do tego, że zeznania świadka koronnego wyciągniętego z brudnej dupy Giertycha zwyczajnie się nie kleją, a opinię lekarską w sprawie Ziobry pisał jakiś konował, który nigdy go nie badał, ani nie miał dostępu do dokumentacji medycznej... Ziobro mi poważnie podpadł, bo jego prokuratura ordynarnie tuszowała zamach w Smoleńsku, a jednocześnie średnio się paliła do ścigania libków i postkomuchów. Teraz ekipa Tusska wykorzystuje jednak jego sprawę, by sprawdzić na jak wielką chucpę może sobie pozwolić i by odciągnąć uwagę Polaczków z niskim IQ od tego, że wszystko do czego dotykają się libki zamienia się w gówno (tak można choćby streścić to, co się dzieje w służbie zdrowia, przemyśle, energetyce, rolnictwie, edukacji, czy w mediach publicznych). Tusskowcy oczywiście liczą na to, że Ziobro zostanie na Węgrzech i że w podobny sposób wygonią z Polski również Morawieckiego, Kaczyńskiego i innych liderów opozycji. Pretekst zawsze się znajdzie - może gdzieś zginęła szczotka od kibla...   Ponoć jest już scenariusz "prawniczego puczu" przewidującego odwołanie tysięcy niewygodnych sędziów i aresztowania na dużą skalę polityków opozycji. Akcja w stylu Łukaszenki i Erdogana, ale Erdogan przynajmniej coś w Turcji zbudował i zrobił z niej regionalną potęgę, podczas gdy obecna ekipa rządzącą w Kraju Priwislańskim/Weischselgau może co najwyżej zbudować przepłacony kibel w parku... Oby kiedyś pedryle z ABW biorący udział w tych putinowskich szopkach (szczególnie w tej polegającej na prześladowaniu ks. Olszewskiego) udławili się kutasami swoich chłopaków z FSB i z BND. No ale się chyba nie udławią, bo mają zbyt duże doświadczenie w ssaniu kutasów swoich milicyjno-esbeckich ojców i ubeckich dziadków...

No cóż, za bardzo narzekam przed Dniem Niepodległości...


sobota, 1 listopada 2025

Człowiek, który wymyślił judaizm

 



Ponieważ - ze zrozumiałych względów - nie mam dzisiaj zbyt wiele czasu, by pisać sążniste wpisy geopolityczne, zacytuje ciekawy artykuł z izraelskiego dziennika "Haaretz":



"Prosty skryba imieniem Szafan, zapisujący czyny króla Judy, Jozjasza, w VII wieku p.n.e. – to właśnie jemu, a nie komu innemu, przypisuje się „wynalezienie judaizmu”, zgodnie z artykułem Ofriego Ilany’ego w „Haaretz” z zeszłego tygodnia. Były to czasy reform religijnych prowadzonych przez gorliwego króla, a artykuł stawia kluczowe pytania dotyczące pochodzenia religii.
W osiemnastym roku panowania Jozjasza, podczas renowacji Pierwszej Świątyni w 622 r. p.n.e., arcykapłan podobno zauważył zwój w świątyni.Nie jest jasne, jak zwój się tam znalazł, ale 2 Księga Królewska 22 mówi, że była to kopia „Księgi Prawa”. Tradycyjnie zakładano, że chodziło o Torę.Jednak w 1805 roku niemiecki biblista Wilhelm de Wette (1780–1849) argumentował, że księga ta była wczesną wersją Księgi Powtórzonego Prawa, piątego i ostatniego rozdziału Tory (pozostałe cztery to Księga Rodzaju, Wyjścia, Kapłańska i Liczb).

Innymi słowy, de Wette zaproponował, że najwcześniejsza wersja Księgi Powtórzonego Prawa została napisana przez ludzi Jozjasza, a wersja, którą znamy dzisiaj, jest późniejsza, z wieloma dodatkami. To pogląd większości biblistów do dziś.

W każdym razie, na podstawie tego tekstu, rzekomo znalezionego w Świątyni, król Jozjasz przeprowadził reformy religijne, których echo trwa do dziś. Między innymi dążył do wyeliminowania wszelkiego kultu poza kultem Boga Izraela oraz zakazał jego oddawania w jakimkolwiek innym miejscu niż Świątynia w Jerozolimie.Chociaż odkrycie „Księgi Prawa” przez Jozjasza niewątpliwie stanowi przełomowy moment, nie można twierdzić, że wtedy lub w ten sposób narodził się judaizm. Wręcz przeciwnie, ogrom dowodów wskazuje na wygnanie babilońskie jako prawdziwy tygiel, w którym wyłonił się judaizm, jaki znamy dzisiaj.

Rozważmy najbardziej fundamentalny wyznacznik tożsamości żydowskiej: szabat. Gdy Nehemiasz przybył do Jerozolimy w 445 r. p.n.e., był przerażony, widząc kupców prowadzących interesy w dniu, który uważał za święty.„Cóż to za zło, które czynicie, bezczeszcząc dzień szabatu?” – zawołał. „To właśnie robili wasi przodkowie, za co Bóg sprowadził całe to nieszczęście na to miasto; a teraz wy ściągacie dalszy gniew na Izrael, bezczeszcząc szabat!” (Nehemiasza 13:17–18).Ich szczere zdumienie jego oburzeniem ujawnia coś głębokiego – cotygodniowy szabat, tak centralny dla judaizmu, był całkowicie nieznany w samym mieście, gdzie stała Świątynia Salomona.To nie była marginalna niewiedza. W całej przedwygnaniowej literaturze historycznej – od Księgi Jozuego po Księgi Królewskie – nie ma wzmianki o cotygodniowym przestrzeganiu szabatu.Wojownicy nigdy nie wstrzymywali się przed bitwami w siódmym dniu. Nikt nie spieszył się z zakończeniem pracy przed zachodem słońca w piątek. „Szabat” w tekstach Pierwszej Świątyni oznaczał coś zupełnie innego niż nasze cotygodniowe świętowanie.

Żydzi z Elefantyny, wyspy na Nilu, dają nam najjaśniejsze okno na to, jak wyglądała religia przed wygnaniem.Ta wojskowa kolonia żydowskich żołnierzy stacjonująca na Wyspie Elefantyna na południowej granicy Egiptu, służąca pod panowaniem perskim po 525 r. p.n.e., ale której społeczność prawdopodobnie sięgała VII wieku p.n.e., utrzymywała własną świątynię do V wieku p.n.e. i zachowała formę jahwizmu nietkniętą wygnaniowymi innowacjami.

Ich liczne papirusy ujawniają społeczność żydowską, która przysięgała na wielu bogów, nie znała Tory w znanej nam formie i – co najbardziej wymowne – nie wykazywała świadomości cotygodniowego szabatu. Umowy handlowe były zawierane w siódmym dniu bez widocznego wahania. To nie byli zasymilowani Żydzi porzucający tradycję. Gdy ich świątynia została zniszczona w 410 r. p.n.e., desperacko prosili Jerozolimę o pozwolenie na odbudowę. Byli głęboko religijni – po prostu praktykowali religię sprzed babilońskiej transformacji.



Zmiana następuje dramatycznie w 419 r. p.n.e. i jest zaznaczona przez „List Paschalny”. Pewien Hananiasz, poparty autorytetem perskim, instruuje tych Żydów, jak „prawidłowo” obchodzić Paschę.Sama potrzeba takiej instrukcji wskazuje, że ich odwieczna praktyka na Elefantynie różniła się od tego, co wygnaniowy judaizm uznał za normatywne. To dokładnie odpowiada temu, co robili Ezdrasz i Nehemiasz w samej Jerozolimie – nie przywracali starożytnej praktyki, lecz wdrażali innowacje zrodzone w Babilonie.


Wygnanie, trwające od 586 r. p.n.e. do 538 r. p.n.e., wymusiło całkowitą rekonceptualizację religii judejskiej. Bez Świątyni, kapłaństwa czy ojczyzny wygnańcy stworzyli przenośną wiarę opartą na tekście i czasie, a nie na miejscu i ofierze. Cotygodniowy szabat stał się kamieniem węgielnym tego nowego systemu. Ale oto, czego większość ludzi nie wie: przed wygnaniem „szabat” oznaczał coś zupełnie innego. W tekstach przedwygnaniowych, ilekroć pojawia się „szabat”, jest sparowany z „nowiem” (Izajasza 1:13, Amosa 8:5, Ozeasza 2:13).Dlaczego? Ponieważ oba były miesięcznymi obserwacjami lunarno-księżycowymi. „Szabat” był świętem pełni księżyca – czasem pielgrzymek i ofiar w Świątyni. Wygnańcy całkowicie to przekształcili. Zachowali słowo „szabat”, ale zmienili je z miesięcznego święta księżyca na cotygodniowy dzień odpoczynku. Koniec z wypatrywaniem pełni księżyca. Koniec z potrzebą ogłaszania tego przez kapłanów. Po prostu licz siedem dni i odpoczywaj. Transformacja sięgała głębiej niż nowe praktyki. Sama Tora, jaką znamy, była w dużej mierze dziełem wygnania. Chociaż Jozjasz mógł wprowadzić Księgę Powtórzonego Prawa w VII wieku p.n.e., to w Babilonie pod koniec VI wieku p.n.e. Pięcioksiąg, pięcioksiężna Tora, jaką znamy, po raz pierwszy przybrał kształt, tworząc w istocie przenośną świątynię w tekście."

Kto czytał serię Demiurg, resztę będzie wiedział...