sobota, 28 stycznia 2017

Największe sekrety: Prometeusz - Zaczęło się na Kaukazie



Ilustracja muzyczna: KI Theory - Enjoy the Silence

- Co ja widzę, odwiedził nas dziś aniołek! - Ławrentij Pawłowicz Beria z uśmiechem wpatrywał się w rudą 15-latkę, która w reakcji na komplement lekko się zarumieniła i uśmiechnęła w speszony sposób. Nina Gegeczkori - bo o niej mowa - przyszła odwiedzić w więziennej celi swojego wuja Saszę Gegeczkoriego, znanego działacza bolszewickiego. Było lato 1920 r. a mieńszewicki rząd niepodległej Gruzji prewencyjnie aresztował bolszewików. Drugi wuj Niny, Evgeni Gegeczkori był w tym gabinecie ministrem spraw zagranicznych. Jej dalszy krewny Noe Żordania był prezydentem wolnej Gruzji. Nina przyniosła do celi kosz z wiktuałami a wychodząc poprosiła wujka, by się podzielił jedzeniem z wychudzonym współlokatorem z celi. Za kilkanaście miesięcy będzie żoną Ławrentija Berii. Ten związek zmieni historię. Według świadectwa ich syna, Sergo Berii, Nina była nastawiona bardzo antyrosyjsko i wpajała mężowi patriotyzm gruzińskiej szlachty. Zresztą Beria miał arystokratyczne korzenie ze strony matki, która pochodziła z rodu książąt Dżakeli, który panował nad południową Gruzją od XII do XVII w.



Do bolszewików Ławrentija Berię przyciągnęły prawdopodobnie koleżeńskie więzy. Należał do socjaldemokratycznego kółka na politechnice w Baku, a różnice między bolszewikami a mieńszewikami były w takich środowiskach płynne. Na jesieni 1917 r. jest na krótko aresztowany przez mieńszewickie władze Gruzji za wywrotową działalność. Wraca do Baku, gdzie jest świadkiem upadku Komuny i zajęcia miasta przez Brytyjczyków. Widzi pierwszą pierestrojkę: po tym jak czerwoni doprowadzili gospodarkę miasta do upadku, jest ona szybko postawiona na nogi przez brytyjskich kapitalistów. Wtedy prawdopodobnie traci ostatnie złudzenia dotyczące komunizmu. Od jesieni 1919 r. do wiosny 1920 r. jest funkcjonariuszem służb specjalnych azerskiej nacjonalistycznej partii Musawat. Później tłumaczy się, że wysłali go tam bolszewicy jako podwójnego agenta a jego wersję wspiera Anastas Mikojan, bolszewicki dygnitarz, którzy przesiedział w KC od czasów Lenina do Breżniewa.



 Mikojan sam ma jednak dużo za uszami - w 1918 r. popierał zajęcie Baku przez Brytyjczyków i Musawat, obawiając się, że w innym wypadku do miasta wejdzie armia turecka i wyrżnie wszystkich Ormian. Z relacji świadków wynika, że Beria był wówczas bardzo zasłużonym łowcą bolszewików, członkiem tzw. komisji likwidacyjnej. Służby Musawatu są zaś kontrolowane przez brytyjską MI6. Wiosną 1920 r. Beria trafia znów do Gruzji i jest aresztowany. Wypuszczono go z celi mimo, że przyznał się do bycia bolszewickim agentem. W archiwach MSW niepodległej Gruzji znaleziono później teczkę, mówiąca że Beria był agentem gruzińskiego kontrwywiadu. Według Noe Ramiszwilego, szefa gruzińskiego MSW wydał całą bolszewicką siatkę. Są relację świadków mówiące, że Beria już w 1918 r. pracował dla gruzińskich tajnych służb jako agent-prowokator i to przez nie został wysłany do Baku z misją infiltracji komunistycznej siatki.



W 1921 r. Beria wstępuje do Czeka w Azerbejdżanie, gdzie jego protektorem jest miejscowy szef bezpieki, późniejszy sekretarz azerskiej partii komunistycznej Mir Dżafar Bagirow - dawny komisarz rządu tymczasowego na Kaukazie Południowym, a później dasznak (ormiański nacjonalista!) i musawatysta. Berię chroni również Sergo Ordżonikidze, współpracownik Stalina i zarazem pierwszy sekretarz partii w Zakaukaskiej SSR. Nie zapominajmy również o wsparciu ze strony wujka żony - Saszy Gegeczkoriego (popełni samobójstwo w 1927 r.). Jan Berzin, szef moskiewskiej Czeka opowiadał później synowi, że w grudniu 1921 r. dostał polecenie aresztowania Berii. Inspekcja dokonana przez funkcjonariusza M.S. Kiedrowa wykazała, że Beria miał powiązania z Musawatem i chronił "wrogów ludu". Mikojan poprosił jednak Stalina o interwencję i rozkaz został cofnięty. W 1940 r. Beria kazał rozstrzelać Kiedrowa.



Stanisław Redens, zięć Stalina i zarazem jeden z przełożonych Berii w bezpiece, oskarżał później Berię o wywołanie mieńszewickiego powstania w Gruzji w 1924 r. Był w błędzie, gdyż Beria ostrzegał przywódców gruzińskiej emigracji, by nie wywoływali rebelii, gdyż jest na nią za wcześnie. Gdy powstanie zostało stłumione, pomógł jego przywódcom uciec ze Związku Sowieckiego. Podejrzeń wobec niego nabrało trzech funkcjonariuszy zakuakaskiej bezpieki - Miasnikow, Artabekow i Mogilewski. Zginęli w katastrofie lotniczej w sierpniu 1925 r. Dochodzenie w jej sprawie prowadził Beria. Jak się można było spodziewać nie znalazł niczego podejrzanego.



Francuska prof. Francoise Thom w swojej znakomitej książce "Beria. Oprawca bez skazy" drobiazgowo udowadnia, że Ławrentij Beria od pracy w gruzińskiej Czeka, GPU i OGPU w latach 20-tych, poprzez kierowanie partią w Gruzji a potem na całym Zakaukaziu w latach '30-tych, poprzez kierowanie służbami w latach 1938-1945, aż do końca sprawowania władzy w ZSRR w 1953 r., cały czas chronił i wspierał gruzińską, antykomunistyczną emigrację. (Nawet po 1944 r. chronił byłych gruzińskich legionistów z Wehrmachtu. nakazując swoim zaufanym agentom "zapisywać" ich do komunistycznego ruchu oporu i przyznawać im lipne odznaczenia bojowe za walkę przeciwko Niemcom.) Robiąc to ryzykował niezwykle wiele, stąd grał bardzo ostro - w 1926 r. w Berlinie jeden z agentów gruzińskiego OGPU zastrzelił agenta podległego zakaukaskiej centrali OGPU, która zbytnio węszyła wokół kontaktów Berii z gruzińską emigracją.



Kontakty z gruzińskimi emigrantami były o tyle ułatwione, że bazowały na związkach rodzinnych. Noe Żordania i Ewgenii Gegeczkori byli wszak krewnymi jego żony i zarazem przywódcami gruzińskiej emigracji w Paryżu. Byli oni w dobrych stosunkach z władzami Francji - wolnomularz Gegeczkori przyjaźnił się z socjalistycznym premierem Leonem Blumem. Jednocześnie ściśle współpracował z polskimi tajnymi służbami i Marszałkiem Piłsudskim. Od 1926 r. gruzińscy mieńszewicy byli finansowani przez Oddział II Sztabu Generalnego. Gegeczkori był jednym z głównych rozgrywających w stworzonym przez Oddział II i ppłka Charaszkiewicza Ruchu Prometejskim i jednym z twórców Konfederacji Kaukazu. Beria utrzymywał z tymi ludźmi kontakty za pomocą swoich osobistych agentów, takich jak np. szef rezydentury w Paryżu Aleksander Orłow, czy G. Gegelię, który był znanym działaczem gruzińskiej Partii Narodowo-Demokratycznej, choć od lat 30-tych cała emigracja doskonale wiedziała, że był agentem NKWD. Punktem kontaktowym był m.in. stambulski klasztor Notre-Dames-de-Lourdes należący do gruzińskich katolików meschetyńskich, zwanych "Frankami". Jego przeor, o. Szałwa Wardidze był w czasie I wojny światowej członkiem Komitetu Wyzwolenia Gruzji, a później łącznikiem między gruzińską emigracją a Stolicą Apostolską a także działaczem faszystowskiego, wspieranego przez Włochy, ruchu Tetri Giorgi. W tym klasztorze ludzie Berii spotykali się z przedstawicielami gruzińskiej emigracji a także przedstawicielami tureckich i niemieckich tajnych służb. Być może tą drogą Stolica Apostolska została poinformowana o szykowanym pakcie niemiecko-sowieckim, o którym informacje przekazała w styczniu 1939 r. znanemu masonowi, twórcy Ruchu Paneuropejskiego, hrabiemu Richardowi Coudenhowe-Kalergi. (W styczniu 1939 r. - a więc na cztery miesiące prze brytyjskimi gwarancjami - władze II RP podjęły decyzję o wojnie przeciwko III Rzeszy. Później minister Józef Beck enigmatycznie zapisał w swoich wspomnieniach "Ostatni raport", że Watykan był współwinny tego co się stało w 1939 r. Czyżby chodziło mu o ten przeciek?)



Beria utrzymywał również bezpośrednie kanały tajnej komunikacji z polskimi służbami. Prof. Thome opisała jeden z nich: Apollona Uruszadze. Był on naczelnikiem policji w jednej z dzielnic Piotrogrodu za czasów Kiereńskiego, a później zasłużonym w zwalczaniu bolszewików naczelnikiem policji w Tyfilisie rządzonym przez gruzińskich mieńszewików. Był też powstańcem z 1924 r. Beria uczynił go dyrektorem Instytutu Stomatologicznego w Tbilisi i swoim osobistym dentystą. W 1936 r. wysłał go z misją do polskiego konsula w Tbilisi Ksawarego Zalewskiego. Przekazywał od tej pory polskim służbom raporty dotyczące sytuacji na szczytach władzy w ZSRR oraz zamiarów Berii. Sugerowano w nich już w 1937 r., że Beria trafi do Moskwy do GPU i będzie... następcą Stalina.
Nie zapominajmy również o gruzińskich oficerach kontraktowych służących w Wojsku Polskim. Mieli oni stanowić kastę rządzącą w niepodległej Gruzji, tak jak oficerowie stanowili kastę rządzącą w sanacyjnej II RP czy kemalistowskiej Turcji.


Beria wykorzystywał jako swoje osobiste agentki również tabuny swoich kochanek. Jego sekretarka Wardo Maksimeliszwili spotykała się na jego polecenie z Gegelią w stambulskim klasztorze o. Wardidze. Marina Melikow, córka carskiego prokuratora Tyfilisu, pół-Ukrainka, pół-Ormianka, realizowała wraz z Olgą Czechową misję w Trzeciej Rzeszy w czasie drugiej wojny światowej. Rudowłosa Nino Kikodze w 1940 r. została wysłana do Warszawy, gdzie pracowała dla polskiego wywiadu i gruzińskiej siatki Abwehry.



Przyszły szef NKWD posiadał też swoje kanały kontaktowe z japońskimi tajnymi służbami. W 1905 r. Piłsudski zaproponował Japończykom wykorzystanie do dywersji przeciwko Rosji przedstawicieli mniejszości zamieszkujących Mandżurię i Syberię. Tak się akurat złożyło, że Gruzini zmonopolizowali bufety na stacjach kolei mandżurskiej. I w tej społeczności Japończycy zwerbowali wielu agentów. Mieli też po 1917 r. swoich agentów w Gruzji i blisko współpracowali z emigracyjnym rządem Żordanii. Jegor Dżakeli, wuj Berii, prowadził dworcowy bufet w Charbinie i od 1910 r. pracował dla japońskich tajnych służb. Jego syn Giorgi służył w rosyjskojęzycznej japońskiej jednostce dywersyjnej Asano.



Kontakty utrzymywano również w Niemczech. Poprzez gruzińską emigrację Beria mógł dotrzeć do Abwehry a także do stowarzyszenia Aufbau - wpływowej grupy rosyjskich emigrantów i Niemców Bałtyckich finansującej wczesną partię nazistowską i przeszczepiającą na niemiecki grunt antysemityzm w ostrej, czarnosecinej wersji. (Aufbau zostało opisane w znakomitej książce Michaela Kelloga "Rosyjskie korzenie nazizmu". Członkiem tego stowarzyszenia byli m.in. Alfred Rosenberg,) Gruzińska emigracja wspólnie z ludźmi z Aufbau i gen. Maxem Hoffmannem, dawnym negocjatorem Traktatu Brzeskiego, zaangażowali się m.in. w aferę z przerzutem do ZSRR sfałszowanych rubli na dużą skalę. Generał Biskupski ze stowarzyszenia Aufbau twierdził przy tym, że pomagał im w tym "Gruzin, który jest blisko Stalina".



Na początku lat 30-tych Beria zwrócił na siebie uwagę Stalina. Napisał raport wskazujący na to w jak katastrofalny sposób została przeprowadzona kolektywizacja na Kaukazie Północnym. Stalin uznał, że Beria może posłużyć mu do wykoszenia starych bolszewików i mianował go szefem partii w Gruzji a potem na Zakaukaziu. Wiedział o jego przeszłości w Musawacie - choć nie ze wszystkiego zdawał sobie sprawę - i uważał, że dzięki temu kompromatowi ma Berię w garści.



Sposób w jaki Beria zarządzał swoją kaukaską domeną był jednak delikatnie mówiąc daleki od komunistycznej ortodoksji. Obronił on m.in. Gruzję przed kolektywizacją, stawiając na specjalistyczne uprawy takie jak tytoń, mandarynki czy winorośl. Sowieccy żołnierze stacjonujący w Gruzji w latach 30-tych i 40-tych bywali zszokowani istniejącą tam ogromną tolerancją dla inicjatywy prywatnej oraz tym, że żaden Rosjanin nie może tam dostać pracy. Jeden z włoskich korespondentów przebywający w Tbilisi w połowie lat 30-tych ze zdziwieniem zauważył, że żyją sobie tam spokojnie dawni gruzińscy arystokraci i są w dobrej komitywie z czekistami. Jeden z arystokratów wyjaśnił mu: "Za czasów caratu oni mogli się zawsze schronić w naszych pałacach przed rosyjską policją. Teraz więc, gdy nam się gorzej wiedzie, oni odwzajemniają przysługi". Więźniowie polityczni w Gruzji zazwyczaj pracowali w otwartych, niemal nie pilnowanych obozach. Na początku lat 50-tych gruziński rząd republikański pozwalał sobie nawet na to, by odmawiać MWD dostarczania wagonów do transportu więźniów! W partyjnej prasie gruzińskiej roiło się od antyrosyjskich aluzji a kadry akademii nauk były obsadzone nacjonalistami, mieńszewikami i antykomunistami takimi jak prof. Konstantin Gamsachurdia. Beria chronił też Gruziński Kościół Prawosławny i dbał o to, by nie wyburzano świątyń. Dochodziło do absurdalnych sytuacji: matka Berii codziennie, wczesnym rankiem, boso udawała się do kościoła modlić się za syna. Towarzyszyły jej zawsze dwa samochody z ochroniarzami z bezpieki.



Emigracji wysyłano w połowie lat 30-tych sygnały, że wkrótce dojdzie do zmian na Kremlu a władza Stalina się skończy. Duże nadzieje wiązano z reformą konstytucyjną nad którą pracował Awel Jenukidze, krewny pierwszej żony Stalina Jekateriny Swanidze. Chciał on podzielić ZSRR na dziesięć regionów. W jego planie rozbiciu uległaby Rosja. Zbiegły w 1948 r. na Zachód osetyński agent Berii Grigorij Tokajew twierdził, że Jenukidze szykował zamach stanu. Na początku 1934 r. wtajemniczono w te plany Kirowa. Zaproponowano mu przywództwo ZSRR w miejsce Stalina. Kirow jednak o wszystkim powiedział Stalinowi. Sam został wkrótce potem zlikwidowany, co dało początek wielkiej czystce. Życie stracił w 1937 r. Jenukidze i wielu jego współpracowników. W dziwnych okolicznościach, najprawdopodobniej w wyniku otrucia, zmarł w grudniu 1936 r. przywódca abchaskiej partii Nestor Łakoba. Według Sergo Berii, Łakoba był ostro antyrosyjski (sprzeciwiał się m.in. budowie tuneli drogowych poprzez Kaukaz), progruziński i przyjaźnił się z jego ojcem. Zmarł jednak po kolacji z Berią. Czyżby więc wyeliminowano niewygodnego świadka antystalinowskiego spisku?



W 1937 r. Beria starał się przede wszystkim przetrwać i zacierać ślady. Z nadmierną gorliwością przeprowadzał czystki na Kaukazie.Jego żona groziła mu z tego powodu rozwodem (jak każda mądra kobieta przymykała oczy na jego pozamałżeńskie przygody seksualne). Sam o mały włos nie stał się ofiarą czystek. Jeżow szykował się do jego aresztowania, o czym Berii doniósł jeden z zaufanych ludzi z gruzińskiej bezpieki. Z pomocą Bagirowa umknął pogoni i dotarł do Moskwy przed oblicze Stalina. Dyktator uznał już w tym czasie, że Jeżow za bardzo urósł w siłę i poznał zbyt wiele tajemnic. W sierpniu 1938 r. mianował więc Berię zastępcą ludowego komisarza spraw wewnętrznych. 25 listopada 1938 r. Beria został mianowany ludowym komisarzem ds. wewnętrznych i zaczął czystkę wśród ludzi Jeżowa. Likwidował przy tym ludzi, którzy wpadli na trop jego antykomunistycznej przeszłości. Zaczynał się kolejny etap wielkiej gry, której początkowe stadia opisałem w serii Archanioł. Po zniszczeniu Imperium Carów, prometejska konspiracja do której swego czasu przynależeli Dzierżyński i Piłsudski, szykowała się do tego, by pokrzyżować Sowietom plany zdobycia panowania nad Europą.

***

By uprzedzić komentarze w stylu "Jak możesz pisać takie bzdury! Beria nie mógł być naszym człowiekiem i antykomunistą, bo przecież Katyń, proces 16-tu i straszne represje!", zwracam uwagę, że seria Prometeusz będzie liczyła wiele odcinków, w których też zostaną te kwestie naświetlone we właściwy sposób. Proszę więc o nie wybieganie z komentarzami zbyt daleko w przyszłość - na razie dotarliśmy tylko do 1938 r. Zwracam też uwagę mniej rozgarniętym czytelnikom na jeden ważny szczegół - by przetrwać i awansować w sowieckiej machinie trzeba było być przede wszystkim lojalnym i bezwzględnym. Trzeba było, choćby tylko na pokaz, angażować się w represje - by móc tę machinę sabotować. Zapewne niektórzy hipermonarchistyczni prawicowcy stwierdziliby, że jedyną drogą było oddanie życia za cara w 1918 r. czy poparcie jakiegoś innego króla w rajtuzach, ale ta seria jest poświęcona tzw. Joker Game prowadzonej na najwyższym możliwym poziomie a nie rozważaniom na temat kanapowych organizacyjek.

Środowisko intelektualne związane z takimi ośrodkami jak portal kresy.pl ostro atakuje "Prometeizm" traktując go jako mrzonkę. Historia pokazuje jednak, że był skuteczniejszy od ślepemu zaufaniu Kremlowi, które proponują środowiska "realistów". 

***

Następny odcinek - Dwoista natura prowokatora - poświęcony będzie teczce Józefa Stalina, znanego prowokatora z Ochrany i temu jak jej losy wpłynęły na historię. Dowiemy się jak Beria wkradł się w łaski Stalina oraz kim był prawdziwy ojciec sowieckiego dyktatora.

23 komentarze:

  1. Czynniki wewnętrzne warto jednak doceniać. Czy pucz Korniłowa nie był aby ostatnim słowem "króla w rajtuzach"?
    Ciekawi mnie czy coś jeszcze można napisać o gruzińskim Wałęsie, ale przypominam, że Dżugaszwili podpisywał się za młodu jako "Biesoszwili" i "Demonoszwili". Wziął to oczywiście od Bakunina, a on od Julka Słowackiego. W szkole oczywiście coś gadali o jakiejś filozofii gnezyjskiej ale nikt nie wie, że to po prostu gnoza i krzywe fazy morfinisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczę satanistycznym fascynacjom Dżugaszwilego, ale jego podpis "Biesoszwili" to właściwie "Besoszwili", czyli "syn Wissariona".

      Usuń
  2. Mam jedno poważne, duże "ale". Ten wpis to miód na serce gamoni z ruskich portali dla Polaków typu "Sputnik", "Konserwatyzm.pl" itp. Putinofile lubią pierdololo w stylu "Rosjanie są super, są ofiarami tak jak Polacy, komunizm robiły Żydy, Gruzini i Polacy, to oni odpowiadają za zbrodnie". Za dobrze Foxa znam(przynajmniej jego twórczość w sieci), żeby go o coś takiego podejrzewać, ale rusofile tak to odbierają - fajny carat, Żydy chcą zniszczyć Świętą Ruś, Stalin Gruzin, Beria agent brytyjski. Nie dalej jak tydzień temu czytałem komentarz jakiegoś świra, który przekonywał, że Beria to agent brytyjski, a enkawudziści na plakatach z czasów Katynia mają semickie rysy. Tak właśnie te ciule próbują rozgrzeszać Rosjan. Wiem, wiem, przestrzegasz w post scriptum przed pochopnymi wnioskami, spokojnie czekam na resztę.
    Górnoślazak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beria oraz inni nierosyjscy i niesemiccy sowieccy dygnitarze prezentują się akurat jako bardziej ludzcy niż ci rosyjscy. Zresztą za rządów Stalina partia została skutecznie zrusyfikowana - wystarczy porównać skład narodowy jej kierownictwa w 1924 r. i w 1953 r. Sam Stalin od pewnego momentu nie czuł się Gruzinem tylko Rosjaninem, a pod koniec życia nawet Gruzinów nienawidził.

      Usuń
    2. Skoro Beria był funkcjonariuszem kontrolowanych przez MI6 służb Musawatu znaczy, że de facto był ich agentem, pan jeszcze raz uważnie przeczyta sobie wpis, obca agentura na szczytach sowieckich władz, nie tylko niemiecka ale i brytyjska właśnie lub amerykańska jest faktem czy to się komu podoba lub nie, zresztą Fox kiedyś tutaj treściwie rzecz ujął powołując się na fachowe prace o tej tematyce. Dotyczy to nie tylko Lenina czy Trockiego ale zapewne i Stalina i nie mówię tylko o domniemanej współpracy z Ochraną ale właśnie pracy na rzecz obcych wywiadów bo wbrew dorobionej mu przez zazdrosnego przegrywa Lejbę gębie Dżugaszwili nie był żadną ''miernotą'', byle kogo nie posłano by w tak strategicznie ważny rejon jakim jest Kaukaz, zwłaszcza wówczas gdy wydobywano tam bodaj najwięcej ropy na świecie a region przeżywał krótki okres niebywałej prosperity stanowiąc prawdziwe eldorado różnej maści mętnych typów często gęsto, stąd ciekawy jestem kolejnego wpisu z serii, dobrze że Fox ruszył z tym bo niezależnie od mojego dystansu do podstawowych tez informacje przytaczane na ich poparcie są więcej niż smakowite.

      Usuń
    3. "komunizm robiły Żydy, Gruzini i Polacy, to oni odpowiadają za zbrodnie"
      Górnoślazak

      Zapomniałes dodać Łotyszy i Chińczyków.Polecam "Lenin" Ossendowskiego.
      M.T.

      Usuń
    4. Hej Foxie co do czerwonego cara to był on też anty-rosyjski coś jak tw. Mało był anty-chiński będąc jednak w przeciwieństwie do nierosyjskiego "w/uja" Józka (choć ten był wzorowym przykładem ruskich patologii jak np. morderstwa czy pijaństwo) chińczykiem.
      Beria był też zboczonym seryjnym/czy wręcz masowym gwałcicielem młodych dziewczynek. Co cech fizycznych to różni osobnicy dopatrywali się cech chazarskich w azjatyckim wyglądzie bolszewików na polskich plakatach propagandowych z czasów wojny polsko-bolszewickiej.
      Odkrywca

      Usuń
  3. Komunizm choć nie powstał w Rosji jako ideologia( zresztą co powstało w Rosji ? ) odpowiadał rosyjskiej duszy. Tam gdzie komunizm powstał, system immunologiczny państw i narodów go przezwyciezyl i pokonał. W Rosji ta choroba choć przywleczona z zewnątrz zwyciężył. I dlatego nie ma powodu rozgrzeszac Rosjan i się nad nimi litowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o komunizm to Zygmunt Krasiński w memoriale do Napoleona III (1854 rok!) pisał: "Rosja jest wielkim komunizmem, rządzo­nym przez władzę zarazem wojskową i teokratyczną". Wystarczy sobie zresztą poczytać Gumilowa czy Dugina żeby to zrozumieć. Ale nie zgodzę się, że Rosja to jakieś jądro ciemności (a jeśli tak jest to dlaczego nas podbili). Powstał tam pierwszy na świecie dwucylindrowy silnik parowy Iwana Połzunowa. Akurat piszę o silniku parowym bo trochę się interesowałem sprawą i to jest dobry przykład. W Polsce natomiast pracował Józef Bożek, który mógł wyprzedzić Stephensona w budowie lokomotywy. Nikt o Połzunowie i Bożku nie pamięta bo liczą się przemysłowe zastosowania no i propaganda. Historię światowych osiągnięć piszą anglosasi bo do nich należy hegemonia kulturowa i każda inna. Jakby carowie nie zostali obaleni to Hollywood byłoby w Sopocie i polscy Żydzi robiliby tam filmy o Ruskim-menie, Bożku i Połzunowie. A tak w ogóle to komunizm wymyśli anabaptyści Munzera i pierwsi purytańscy osadnicy. O!

      Usuń
    2. Znowu w komentarzach zamiast na temat jakaś absurdalna dyskusja o zawartości ''cukru w cukrze'' - jasne, że bez poparcia rosyjskiego motłochu rozbestwionego hasłem ''grab nagrabione'' bolszewicy nie odnieśliby sukcesu, tyle że gdyby do tego rzecz się sprowadzała wszystko skończyłoby się kolejną pugaczowszczyzną, masową rzezią a la Stieńka Razin bez żadnych systemowych konsekwencji, ktoś to musiał ogarnąć i raczej nie byli to Rosjanie... Poza tym zanim zacznie się wystawiać komuś cenzurki warto wpierw samemu uczynić rachunek sumienia a niestety nie wypadamy pod tym względem na tyle korzystniej aby pozwalać sobie na tak obcesowe opinie - wprawdzie nadreprezentacja obcych we władzach a zwłaszcza aparacie represji u zarania PRL jest faktem [ mowa nie tylko o wymienianych najczęściej w tym kontekście Żydach i sowieciarzach ale i Ukraińcach oraz Białorusinach ] jednak od początku większość funkcjonariuszy partii i bezpieki była polskiego pochodzenia a nie jakiegoś tam. Nie było takiej przedwojennej formacji politycznej, kulturalnej, naukowej czy społecznej której by w mniejszym bądź większym stopniu nie dotknęło zjawisko kolaboracji z komuną, z każdej z nich można spokojnie wymienić po paru co najmniej znaczących przedstawicieli, którzy dali d... za pierwszej sowieckiej okupacji czy już po wojnie, to samo tyczy piłsudczyków jak endeków, masonów jak i klerykałów, artystów na równi z naukowcami, wreszcie elit jak i mas. Smutna prawda wygląda tak, że patologia ta miała na tyle szeroki zakres iż PRL należy traktować jako mocno skarlałą i podławą ale jednak formę polskiej państwowości - czy to oznacza iż rację mają ''realiści'' ? Nie, bowiem grzechem pierworodnym tej władzy było narzucenie jej Polakom sowieckimi bagnetami którymi uczono nas ''myśleć bez alienacji'' stąd mowa o kolaboracji z nią właśnie a najlepiej o jej obcym, niewolniczym charakterze i neokolonialnym statusie świadczy iż bazowała na wojskowej bezpiece i politrukach w mundurze pokroju Jaruzelskiego podporządkowanych ściśle Moskwie. Niemniej zakres współpracy z czerwonym okupantem był na tyle znaczny iż nie mamy prawa sadzić się na ''moralną wyższość'' i pogardę, niestety nie jest prawdą że jesteśmy narodem bez Quislingów, owszem mieliśmy takowych i to całkiem sporo tyle że bolszewickich bo też sowieci stosowali wobec nas bardziej przemyślną od Niemców taktykę dysponując nie tylko kijem ale i sporą marchewą np. czy ktoś wyobraża sobie aby w Generalnej Guberni urządzono podobną fetę na cześć Mickiewicza jak w owym czasie we Lwowie, którą uświetnili najznamienitsi sowieccy kolaboranci z Boyem na czele ? [ w ogóle odnoszę wrażenie, że epizod ''czerwonego Lwowa'' jako laboratorium socjotechnik wypróbowanych później po wojnie często z powodzeniem jest wciąż nieprzerobiony, również na prawicy mimo powieści Mackiewicza, prekursorskich prac Trznadla etc. ]. Zresztą skoro z Ruskich taka ''azjatycka dzicz'', której jak ulał pasuje komuna to co sądzić o współczesnym Zachodzie i tamtejszych społeczeństwach przeżartych ideologiczną i obyczajową degrengoladą ? Naprawdę trzeba być monstrualnie zaślepionym aby nie widzieć iż to stamtąd a nie z Moskwy płynie do nas obecnie zmutowany, neobolszewicki ściek narzucany wprawdzie nie tak obcesowo, bardziej perfidnym ale właśnie przez to groźniejszym bo trudniejszym do zidentyfikowania i zwalczenia sposobem. Doskonale widać to po epickim sraniu żarem przeciwników Trumpa stanowiących razem istne panoptikum najgorszych okazów umysłowego i ideologicznego spierdolenia, nie łudźmy się to jedynie czubek prawdziwej góry łajna jaka się przez dekady nagromadziła w ''wolnym świecie'' i dotyczy w różnym stopniu wszelkich warstw społecznych, ras i środowisk.

      Usuń
    3. Nie będę rozwijał wątku bo i tak nie ma to tutaj sensu, zamiast konkretny przykład, ot pierwszy z brzegu przypadkiem dziś znaleziony i to na tubie a nie jakichś xxxportalach - popierdolone baby zafascynowane przemocą, okrucieństwem, nienawidzące mężczyzn i lejące ich oraz siebie nawzajem, w tym kontekście obojętne fejkowo czy naprawdę, trza mieć nasrane we łbie by się czymś takim pałować jak one to czynią :

      https://www.youtube.com/watch?v=Q218kJRobIg

      https://www.youtube.com/channel/UCTYtDw9lxMTvW4SOjK1gxTQ/videos

      - pewnie zaraz usłyszę że to dlatego bo ''Amerykanie som gupi'', cóż jeśli ktoś sądzi że w zach. Europie czy Polsce nie mamy do czynienia z inwazją takowych mutantów sam jest... niedoinformowany oględnie zowiąc. Strasznie irytują mnie czerstwe teksty typu ''głupi Amerykanie'', ''Ruscy to dzicz'', ''Polacy biedacy cebulacy'' itp., więcej mówią one o kompleksach tych którzy je odreagowują wypowiadając takowe opinie niż rzeczywistości do której opisu pożal się roszczą sobie prawo.

      Usuń
    4. Chechelmut, przecież to jest totalny fejk, nawet uderzenia są markowane. Nie wiem czy to wstęp do pornosa czy czegokolwiek innego ale jako ilustracja zjawiska o którym piszesz to marna prowokacja. Owszem coś takiego istnieje, ale nie przeceniałbym ani zasięgu zjawiska ani jego wyjątkowości dziejowej. Wszystko to już było, w końcu amazonki lechickie prały chłopów równo z ziemią :-)

      Usuń
    5. Nie wiem co było w tychże filmach bo są już usunięte, ale obczajcie sobie to:
      https://www.youtube.com/watch?v=VWX1SKncyOA
      femislamistka, czyli skrajny oksymoron
      Odkrywca

      Usuń
  4. Kolejny interesujący artykuł. Czytam z dużym zainteresowaniem te wszystkie cykle historyczne.
    Artykuły gęste są od dat, postaci i zdarzeń. Ciekawi mnie skąd czerpiesz tak obszerne info i ile zajmuje Ci czasu zebranie go wystarczająco aby móc napisać kolejny artykuł.
    Planujesz wydać te wszystkie cykle w formie książkowej ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa uznania. Nie wiem, czy na nie zasłużyłem. Obszerne info do tych wpisów pochodzi zwykle z wielu różnych źródeł, ale w przypadku tej serii główna narracja opiera się na trzech dobrych książkach, w tym na biografii Berii autorstwa Francoise Thome.
      Czy planuje je wydać w formie ksiązkowej? Kiedyś przydałoby się to zrobić, choć nie jest to takie łatwe.

      Usuń
    2. @Fox
      "Nie wiem, czy na nie zasłużyłem." Nie bądź nadmiernie skromny. Przesadna skromność to nie zaleta :P .
      Jasne, że zasłużone. Jak rozumiem, musisz się przekopać przez tony materiału i zgaduję, że nie w języku polskim ? Raczej męczące zajęcie i nie zazdroszczę, ale bardzo ciekawie jest poznać nieznane sekrety historii. Z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki i kolejne cykle.

      Pisałeś wielokrotnie o Trumpie. Nie napisałeś jednak, a ja sam tego nie pojmuję : czemu lewactwo podnosi taki lament ?
      Rozumiem sytuację w Polsce. Z jednej strony ubecja traci władzę, a może stracić majątki i wolność w wyniku dezubekizacji i śledztw w sprawach przekrętów i złodziejstw z ostatnich lat, a z drugiej strony szwaby, żabojady i kacapy tracą spolegliwą i dojną kolonię. Więc mają powody do zawziętej walki.
      Nie pojmuję jednak o co te larum w USA ? Jasne, że nastąpi pewna zmiana optyki w polityce, utrata stanowisk przynajmniej na 4 lata i brak możliwości lub mniejsza możliwość przyssania się do kraniku z zielonką, ale to wszystko nie usprawiedliwia takiej zajadłości i takiej paniki w kręgach lewackich nie tylko w stanach, ale i w Europie. Lewaki dosłownie dostają kociokwiku. Nie jeden już raz wspominali o konieczności zabójstwa Trumpa. Zerknij na link :
      https://wolnemedia.net/znany-niemiecki-publicysta-proponuje-zabicie-trumpa/

      Tu MUSI chodzić o coś większego, czego ja nie dostrzegam, gdyż lewacy dostają białej gorączki, a przecież nie są w takiej samej sytuacji jak u nas ubecja.

      Usuń
    3. Jestem akurat człowiekiem o ogromnym ego, więc odrobina skromności jest mi potrzebna.

      Skąd czerpię materiały? Do tej serii podstawą są zaledwie trzy książki, z czego dwie wydane w języku polskim a jedna po angielsku. Główna - biografia Berii autorstwa prof. Thome - liczy ponad 1100 stron, które pochłonąłem w tydzień.
      W przypadku innych serii bazowałem na materiałach rozproszonych, choć przy Wrześniowej Mgle i Archaniele bardzo mi pomogły prace Bogdana Konstantynowicza.

      Czemu lewactwo podnosi taki lament w przypadku Trumpa? Bo pewnie miało swój charmonogram wdrażania inżynierii społecznej. Teraz mogą mieć przez Trumpa dekadę obsuwy, a w obecnych warunkach to cała epoka. A Eurokarły po prostu się boją, że też wkrótce stracą rządowe posady.

      Usuń
    4. No i są bardzo zadziwieni swoją gigantyczną porażką. A dodatkowo mogą zacząć być rozliczani (choć pewnie w jakimś stopniu, nie wszyscy) ze swoich szkodliwych dokonań. Na plus dla Donalda T. idzie fakt iż do tej pory wywiązuje się z wyborczych postulatów, co jest pojedynczym przypadkiem w przypadku polityki aż mnie to zaskoczyło, że tak szybko wywiązuje się z obietnic. Oby nie zawiódł też w przypadku wiz i innych ważnych sprawach.
      Odkrywca

      Usuń
    5. @Fox
      Jako program "inżynierii społecznej" masz na myśli, wynaradawianie i ubogacanie białych społeczeństw arabami i czarnymi oraz niszczenie rodzin poprzez propagowanie gender ? Nie wydaje mi się aby to był powód do paniki lewaków. Oni czegoś się panicznie boją.
      Zresztą może nadmiernie się doszukuję przyczyn. Tak czy siak lewactwo pomyliło skutek z przyczyną. To nie Trump jest winny ich porażki, ale oni sami. Chcieli zniszczyć strukturę społeczną aby rządzić bez końca, ale niestety społeczeństwo to dostrzegło i mimo, że jak całość społęczeństwo nie jest zbyt lotne to jednak wspięło się na wyżyny swojego intelektu i zagłosowało przeciwko nim. Trump nie wygrał o włos, ale ze znaczną przewagą. Tak w zasadzie to lewactwo nie jest zbyt pomysłowe, ani zbyt finezyjne. Ich cały plan to powtórka z wczesnego ZSRR z dodatkiem nachodźców islamskich. Stalin miał Syberię, a oni aby osiągnąć podobny efekt muszą siegać do Azji i Afryki.
      Sądzę, że nie masz racji pisząc, że plan lewactwa przesunie się o dekadę. On się już raczej nie zrealizuje. Właśnie lewactwo pada na naszych oczach. To jest kwestia najbliższych kilku lat, aby potracili władze w krajach eurpejskich. Wbrew ich szumnym i buńczucznym zapowiedziom, nie wrócą do władzy. Podobnie jak nie wróci do władzy peło, mimo ich zabawnych oświadczeń co zrobią gdy wrócą do władzy. Nie wrócą i powoli zaczynają sobie z tego zdawać sprawę. Mogliby wrócić tylko albo z pomocą bratniej armii, albo sfałszowania wyborów. Obie wersje są już jednak mrzonką.
      Fałszowanie wyborów jest jednak realnym pomysłem na utrzymanie władzy na zachodzie Europy. W Holandii me(n)dia jarają się tematem, że najbliższe wybory mogą zostać sfałszowane przez rosyjskich hakerów. Niezła beka. Pewnie boją się niemal pewnej przegranej i kombinują jak by tu zachachmęcić aby wygrać choć jeszcze jedne wybory.

      Usuń
    6. Trump przegrał, a nie wygrał o włos czy ze znaczną przewagą. Wygrał wyłącznie dzięki amerykańskiemu systemowi wyborczemu, skądinąd słusznemu. Analitycy wyborczy po stronie republikanów mają na pewno zagwozdke co z tym fantem zrobić.

      Usuń
  5. Foksie, jak oceniasz książki Francuza Rogera Faligota o tajnych służbach Chin ? Możesz coś polecić w tym temacie, zarówno o współczesnych ich służbach jak i czasach wcześniejszych sięgając po Sun Jat-sena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ksiązki to klasyka. Ja przeczytałem tą krótką historię tajnych służb chińskich. Całkiem spoko

      Usuń
  6. Wszystkie te "ciekawostki" należy czytać przez pryzmat jednego zdania: "jak każda mądra kobieta przymykała oczy na jego pozamałżeńskie przygody seksualne".
    I z ciemności błysk światła się rzuca natychmiast: autor powinien iść do lekarza od głowy, a jego fani przestać czytać te dyrdymały.
    Przepraszam za "ad personam", ale co zrobić?

    OdpowiedzUsuń