sobota, 11 lipca 2015

Polski Gniew: W dupie będzie Ukraina

Obóz grubej kreski przegrywa w Polsce bitwę o pamięć. Nie udało mu się narzucić młodemu pokoleniu swoich autorytetów. Dla aktywnej części młodzieży bohaterami są Żołnierze Wyklęci, powstańscy warszawscy i rotmistrz Pilecki. Nieaktywna politycznie część młodego pokolenia ma zaś kazania Michnika, Passenta, Halla czy Engelgarda głęboko w d... i jeśli np. jakoś kojarzy Władysława Bartoszewskiego, to wyłącznie z komiksu "Przygody profesora w Auszwic". To, że wygrywamy z postubecją bitwę o pamięć nie powinno jednak wprawiać nas w triumfalizm. W tej bitwie czeka na nas bowiem wiele zasadzek - sytuacji, w której emocje Polaków są rozgrywane przez obce potęgi. Ot, weźmy np. narrację w sprawie Wołynia.

Ilustracja muzyczna:  On my own - Tokyo Ghoul OST

To dobrze, że wydobyto z odmętów niepamięci bestialstwa ukraińskich faszystów. To dobrze, że przywrócono pamięć o 100-300 tys. Polaków zabitych w barbarzyński sposób tylko za to, że byli Polakami. To dobrze, że przypominamy o polskiej przeszłości Wołynia i Małopolski Wschodniej. Nigdy nie powinniśmy zapomnieć o tym co się zdarzyło na tych terenach w latach 1939-1947. Pamiętać to również powinni Ukraińcy, by potrafili zbudować dobre relacje z Polakami. Złem i straszną głupotą jest jednak stawianie znaku równości między współczesnymi, niedoinformowanymi historycznie ukraińskimi patriotami a banderowcami z przeszłości. Głupotą jest również pomijanie kontekstu ludobójstwa na Kresach i czynienie z "banderowców" głównych, historycznych wrogów Polski. Ludobójstwo nie byłoby tam możliwe, gdyby nie Niemcy oraz Sowieci. Ludobójstwo ukraińskie blednie przy tym pod względem skali z ludobójstwem sowieckim i niemieckim. Wysuwając je na pierwszy plan i pozwalając, by Wołyń przesłonił nam sowieckie deportacje czy Rzeź Woli, robimy prezent Niemcom i Rosjanom.

Źle również, że przedstawiamy ofiary wołyńskiego ludobójstwa jak owce idące na rzeź i nie potrafiące się bronić przed UPA. Powinniśmy przypominać zarówno o skutecznej obronie części kresowych bastionów polskości jak i o naszych akcjach odwetowych - przypadkach Polskiego Gniewu kierowanego przeciwko Ukraińcom. W tego typu akcjach mogło zginąć nawet 10 tys. ukraińskich "sąsiadów".



Czasem dokonywane były one przez polskich ocaleńców z masakr dokonywanych przez UPA. Często miały charakter polowania na ukraińskich chłopów szabrujących polskie gospodarstwa - o takich bezwzględnych i koniecznych działaniach w wykonaniu bojowców Tajnej Armii Polskiej pisał m.in. Józef Mackiewicz w "Nie trzeba głośno mówić". Ale były też akcje bardziej zoorganizowane - dokonywało ich polskie podziemie: AK, WiN, NSZ, NZW, BCh (do najsłynniejszych ataków odwetowych należały masakry w: Wierzchowinach, Piskorowicach, Pawłokomie  i Sahryniu). Dokonywali ich Polacy służący w niemieckich mundurach, w policyjnym Schutzmannschafts Batallion 202, o których pięknie pisał Piotr Zychowicz w "Opcji niemieckiej" pokazując ich jako bohaterskich obrońców i mścicieli polskiej ludności. Ukraińcom nieźle dawali się też we znaki Polacy masowo służący w wołyńskich Istriebitielnych Batalionach NKWD. Ich też swego czasu Zychowicz opisywał jak bohaterów:


Powyżej: oddział Istriebitielnych sił NKWD złożony z dawnych żołnierzy AK, w poniemieckich mundurach.

"W większości przypadków złożone z Polaków Istriebitielnyje Bataliony były formowane za pomocą poboru. Do IB zgłaszało się również wielu ochotników. W nielicznych przypadkach, gdy lokalne oddziały AK przetrwały akcję "Burza", bataliony tworzono, opierając się na ich strukturach. Na stronę Sowietów przechodziły całe plutony lub kompanie. Od oficerów po kucharzy polowych i sanitariuszy. Tak było między innymi w Kołomyi, gdzie na układ z bolszewikami poszło tamtejsze kierownictwo AK. Oddział polskiego podziemia został przemianowany na Istriebitielnyj Batalion, podporządkowany Sowietom i skoszarowany w budynku przedwojennego 49. Huculskiego Pułku Piechoty. Nad bramą wejściową do koszar umieszczono nawet napis "Wojsko Polskie".

- Umowa była prosta. AK zobowiązała się do zaprzestania wszelkich działań wymierzonych w Sowiety, a bolszewicy pozwolili nam zachować broń i bronić ludności cywilnej przed Ukraińcami. To była transakcja wiązana. Oni nie mieli ludzi, żeby panować nad sytuacją na zapleczu frontu, a my chcieliśmy położyć kres rzeziom naszych rodaków - opowiada członek oddziału z Kołomyi Bolesław Mieczkowski, który obecnie mieszka w Warszawie i przewodniczy organizacji skupiającej weteranów batalionów.

(...) Według Tomasza Balbusa - wrocławskiego badacza, który kilka lat temu napisał szkic na temat batalionów w "Biuletynie IPN" (nr 6/2002) - jednym z motywów, którymi kierowali się ich polscy członkowie, była żądza zemsty za ukraińskie zbrodnie. Dlatego zdarzały się przypadki upokarzania, bicia, a nawet zabijania schwytanych Ukraińców. Polskie IB miały również dokonywać odwetowych pacyfikacji ukraińskich wiosek.

Na przykład dowodzeni przez Sowietów członkowie polskiego batalionu z Nadwórnej 28 sierpnia 1944 roku mieli wziąć udział w spaleniu 300 gospodarstw we wsi Grabowiec. 85 Ukraińców miało zostać zabitych, a kolejnych 70 aresztowanych. Poza tym, jak dowodzi historyk IPN Polacy z batalionów, doskonale znający ludzi i topografię terenu, używani byli do rozpracowywania i niszczenia struktur ukraińskiego podziemia niepodległościowego."




Aktów Polskiego Gniewu przeciwko Ukraińcom dokonywali również funkcjonariusze MO (np, masakr w Rudzie Różanieckiej i w Wojtkowej) i żołnierze LWP. Z relacji które słyszałem o walkach w Bieszczadach, wynika, że po wkroczeniu do ukraińskiej wsi często zachowywali się oni jak amerykańscy żołnierze na filmie "Pluton". Zresztą w walce przeciwko ukraińskim faszystom podziały między Podziemiem i "władzą ludową" bywały płynne. Świadczy o tym np. przypadek Romana Kisiela ps. "Sęp", "Korfanty", dowódcy oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa. Jak czytamy o nim:

"Brał udział w kampanii wrześniowej, po niej do 1942 prowadził sklep w Orłach. Od tego roku ukrywał się, organizując struktury SL „Roch” w powiecie przemyskim. Utworzył też miejscową Straż Chłopską, przekształconą później w Bataliony Chłopskie, w których został komendantem obwodu przemyskiego w stopniu podporucznika. 18 maja 1944 podpisał umowę scaleniowa z Armią Krajową, zobowiązując się przekazać pod komendę AK cztery plutony liczące 214 ludzi, jednak oddział ten pozostał nadal pod jego komendą. W BCh został awansowany do stopnia majora, jednak nie uznano mu tego stopnia. Po wyzwoleniu w lecie 1944 organizował w powiecie przemyskim Straż Obywatelską oraz sieć posterunków Milicji Obywatelskiej, obsadzając je swoimi ludźmi (głównie w gminach Krzywcza, Dubiecko i Orzechowce). We wrześniu 1944 zagrożony aresztowaniem przez NKWD, przeszedł do konspiracji, przyłączając swoje oddziały do Ludowej Straży Bezpieczeństwa. Ujawnił się 14 lipca 1945, wstąpił do SL, niedługo potem przeszedł do PSL. 29 kwietnia 1946 został aresztowany przez funkcjonariuszy PUBP w Przemyślu. Podpisał zobowiązanie do współpracy (której później nie podjął) i został wypuszczony w czerwcu 1946, pomimo że w czasie śledztwa uzyskano informacje o jego udziale w wielu zbrodniach na ludności ukraińskiej. Został powtórnie aresztowany 7 października 1947 wraz z żoną i szwagrem za przynależność do WiN, ale w następnym roku śledztwo umorzono. We wrześniu 1947 został powtórnie zwerbowany do współpracy przez WUBP we Wrocławiu, zdecydował się jednak ukrywać w rodzinnych stronach. W 1950 rozpoczął formowanie organizacji podziemnej Polskie Powstańcze Siły Zbrojne, która przetrwała do 1952, kiedy go powtórnie ujęto. W 1953 został skazany przez Okręgowy Sąd Wojskowy w Rzeszowie na karę śmierci, którą zamieniono na 15 lat więzienia. Został wypuszczony warunkowo w 1956. Po wyjściu z więzienia rozpoczął działalność w ZBoWiD i ZSL, a w 1965 podjął współpracę z SB pod pseudonimem Roman. Oddziały dowodzone przez „Sępa” są oskarżane o wiele mordów na ukraińskiej ludności cywilnej, m.in. w Małkowicach (138 osób), Bachowie i Brzusce (69 osób), Skopowie (67 osób), Bachowie (54 osoby)[1], Korytnikach (53 osoby), Trójczycach (28 osób), Woli Krzywieckiej (27 osób), Słonnem (16 osób), Ujkowicach (15 osób), Olszanach (11 osób), Dubiecku (8 osób), Kosztowej (5 osób)[2]."

Bohater czy zbrodniarz i oportunista?

Relacje z polskich akcji odwetowych są trudne do znalezienia. No cóż, z przyczyn propagandowych je wyciszano a uczestnicy się nimi nie chwalili. Do wyjątków należą wspomnienia Stefana Dąbskiego "Egzekutor". Pisał on:



"Nasze operacje zbliżone były w swojej jakości do ukraińskich, z tą tylko różnicą, że wybieraliśmy wioski, w których przeważała ludność polska, bo w ten sposób było nam łatwiej wykończyć Ukraińców. Nie było w tych akcjach żadnej litości, żadnego pardonu. Nie mogłem też narzekać na swoich towarzyszy broni. Szczególnie "Twardy", który miał osobiste porachunki z Ukraińcami, przechodził samego siebie.Gdy wchodziliśmy do ukraińskiego domu, nasz "Wilusko" dostawał dosłownie szału. Zbudowany jak dobrze rozwinięty goryl, gdy tylko zobaczył Ukraińców, oczy wychodziły mu na wierzch, z otwartych ust zaczynała mu kapać ślina i robił wrażenie człowieka, który dostał obłędu. Ja z "Luisem" przeważnie obstawialiśmy drzwi i okna, natomiast półprzytomny "Twardy", stary nożownik z lwowskich Pasiek, rzucał się na skamieniałych ze strachu Ukraińców i krajał ich na kawałki. Z niesłychaną wprawą rozpruwał im brzuchy lub podrzynał gardła, aż krew tryskała po ścianach. Silny niesamowicie, często zamiast noża używał zwykłej ławy stołowej, którą gruchotał czaszki, jakby to były makówki.
Pewnego razu zebraliśmy trzy rodziny ukraińskie w jednym domu i "Twardy" postanowił wykończyć je "na wesoło". Założył sobie znaleziony na półce kapelusz i wziąwszy leżące na stole skrzypce, zaczął przygrywać na nich Ukraińcom. Podzielił ich na cztery grupy i przy dźwiękach muzyki kazał im śpiewać na głosy: "Tu pagórek, tam dolina, w dupie będzie Ukraina …". I pod groźbą trzymanego przeze mnie pistoletu śpiewały biedne kacapy, aż szyby w oknach drżały, łudząc się, że nasza brać partyzancka będzie miała więcej sumienia od nich samych. Niestety, była to ich ostatnia piosenka na tym padole. Po skończonym koncercie "Twardy" tak się żywo wziął do pracy, że obaj z "Luisem" uciekliśmy do sieni, ażeby też nas czasem przez pomyłkę nie zarąbał."

A tak potraktowano pewną ładną ukraińską dziewczynę:

"Ponieważ była bardzo młoda i bardzo ładna, „Twardy” zadecydował, że najlepszą karą za jej ukraińskie pochodzenie będzie, gdy wszyscy trzej dopuścimy się na niej gwałtu. (…) Jednak na samym gwałcie się nie skończyło i choć „Twardy” rzeczywiście darował jej życie, to przedtem przyciągnął ją nagą do kuchni i rozgrzawszy do czerwoności pogrzebacz, na goły tyłeczek takie jej smary sprawił, że aż czerwone pręgi zaczęły się pokazywać. I w takim stanie, zupełnie nagą, wyrzucił biedną dziewczynę na dwór. Ratując ostatkiem sił swoje życie, w śniegu po kolana, w trzaskający mróz pobiegła do sąsiadów”.




Konflikt na polskich Kresach nie był jednak tylko pasmem polsko-ukraińskiej nienawiści. UPA i polskie podziemie potrafiły się wspólnie porozumieć przeciwko wspólnemu wrogowi Sowietom. Wspólnie dokonały m.in. brawurowego rajdu na Hrubieszów.  Jak czytamy:  "Wiosną 1945 WiN i UPA zawiesiły broń. Polskie podziemie poakowskie zawarło z Ukraińcami wiele lokalnych sojuszy, skierowanych przeciw wspólnemu wrogowi – komunistom. Przeprowadzono kilka wspólnych akcji zbrojnych. Atakowano siedziby NKWD i UB, a także m.in. pociągi i stacje kolejowe.Najsłynniejszą i największą operacją był atak na Hrubieszów. Plan akcji, ówczesny dowódca UPA w Polsce, płk Myrosław Onyszkiewicz ps. „Orest” otrzymał od dowództwa WiN w kwietniu 1946 roku."

Witold Stanisław Michałowski wspominał, że w domu jego byłej żony pochodzącej z Bieszczad, w pierwszych powojennych latach na wielkanocnym śniadaniu spotykali się bracia: jeden z WiN, drugi z MO, trzeci i czwarty z OUN/UPA. Mieli wspólnego ojca, pochodzili jednak z dwóch jego małżeństw.

***

Do poczytania oczywiście moja powieść: "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook.


18 komentarzy:

  1. I co teraz Fox, chcesz przyczynić się do pojednania. W momencie kryzysu kiedy Chiny wypuszczą obligacje w złocie albo inny nr wywiną, a sowiety nogami przebierają, aby amerykanom dowalić. Ameryka będzie wiekszym kryzycie niz w latach 30 tych. W ameryce wybuchnie antysemityzm, za Fed. USA może zostać sama bez strefy wpływu w europie. Fridmann w jednym ze swoich wystapień wprost mówił, że trzeba wszystkich skłócać i wywoływać konflikty w obronie hegemonii.
    Nie wiem co jest lepsze dla Polski. Strafor sugeruje połaczyć UKraine i Polskę i utworzyć Sarmację i zwiazać sojusz z USA. Cięzko to będzie zrobić zbyt dużo jest róznic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " wypuszczą obligacje w złocie " - co to są "obligacje w złocie"? Nic takiego nigdzie nie istnieje. Obligacje to papiery dłużne. Po co Chiny miałyby wypuszczać obligacje denominowane w złocie?

      Usuń
    2. Chinom wlasnie "wyparowalo" pare(zdaje sie ze trzy) BILIONOW z gieldy-na jakis czas bedzie z nimi spokoj.A nawet nie tyle z Chinami co z Sowietami bo sie okaze ze Chinczycy maja weza w kieszeni(!!!).

      Piotr34

      Usuń
    3. Fox jest kilka scenariuszy co ustala elity. W skrócie USA mają dolara, który drukowany jest po odejściu po koszcie zero i świat jest zalany papierem toaletowym bez pokrycia. Chiny mają największe ilości złota i ogromny dług USA. Te dwie strony cos ustalą, ale tak czy inaczej USA będą musiały zredukować ilość dolara obiegu to oznacza mega kryzys w USA i w europie jak niemcy wróca do DM . Nie wiem jak to sie zakończy. Teoria mówi że zamienią długi na sdr i zredukują długi, które po prostu nie sa do spłaty, ale aby zapobiec masowym szaleństwom w przyszłości zrobią coś na kształt Breton Woods z jakimś linkiem do złota bez tego po prostu nie będzie w przyszłości zaufania do nowych walut. Teraz juz arabowie przygotowują sie do giełd w fizycznym złocie.

      Usuń
  2. Brawo "Twardy", szkoda, że byli tak nieliczni wobec ukraińskiego bandyctwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miarą twardości powinno być likwidowanie członków i całych oddziałów UPA, a nie mordowanie i torturowanie cywili i gwałcenie kobiet.

      jwiechecki

      Usuń
    2. Dokładnie - podobne akcje nie tylko, że są bestialskie ale i nieskuteczne przy tym, zdyscyplinowana ''higieniczna'' likwidacja jest wbrew pozorom dużo bardziej mordercza, insza inszość, że raczej trudno było o to w ówczesnych warunkach.

      Usuń
  3. Fox,

    warto obejrzeć:


    Dr Lucyna Kulińska - Ludobójstwo ukraińskie na Kresach II RP-szacowanie liczby polskich ofiar
    http://www.youtube.com/watch?v=ier0Bdlj8B4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucyna Kulińska , jedna z zacietrzewionych sowietofilek

      Usuń
  4. Brawo Twardy. Takie tematy to powinni czytać dzieciom w przedszkolach żeby się nauczyły dumy i obrony ojczyzny. Naszych akcji odwetowych i tak było za mało. Można nienawidzić Ukraińców tak samo jak Rusków i Niemców. Ten ich konflikt jest generalnie w naszym interesie. Obaj nasi wrogowie się osłabiają.
    Proszę aby autor nie komentował tego. Ja miałem przodków, którzy uciekali więc zdążyłem się od babci nasłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://2.bp.blogspot.com/-MAnDYqYPOYI/VHdFD9VvU3I/AAAAAAAAAYQ/P0iXwItz_6k/s1600/azovnato.jpg Niezły odjazd: "nieuświadomieni historycznie ukraińscy patrioci".

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie powinniśmy unikać tematów odwetów; mało że normalne to stawia sprawy w naturalnym miejscu, bez wiecznego kulenia się ze wstydu za wszelkie winy.
    Ale i zbytnie pochwalanie zdrowe nie jest.

    Można wspomnieć, że za Piłsudskiego pacyfikacje były łagodne ale na Dzikich Polach nie było mientkiej gry, są relacje rodzinne, że żołnierze działali zdecydowanie.
    Szkoda, że do dziś Ukraińcy boją się wspominać pomocy Polakom a przecież bez wielu z nich ocalenie mogło być niemożliwe, niespecjalnie można dziś dać im, powiedzmy standardowy medal i drzewko. Wychodzi na to, że zasługi zgarniały se Niemce z sowietami, mimo że doprowadzili do ludobójstwa, którego historię później celowo fałszowano.
    Walki z banderowcami były też nieraz przykrywką dla legend kombatanckich, jak to walczyli z bandami a często chodziło i o polskie podziemie. Podobnie temat walk w Bieszczadach miał przykryć Kresy, tak czy owak jakaś tam 'polityka historyczna' była a teraz jej nie ma choć ma ją za to Ukraina. U nas do dziś też za mało wiadomo o akcjach polonizacyjnych czy tym całym wzmacnianiu polszczyzny, KOP, osadnictwie wojskowym itp.
    A kiedy mógł się skończyć ten polski gniew? Z akcją 'Wisła' (też niezły temat)?

    OdpowiedzUsuń
  7. nie zawyżajcie liczby ofiar, co niektórzy demiurdzy naszego życia publicznego chcą nam ludobójstwem na Wołyniu przysłonić ludobójstwo sowietów, wielokrotnie większe i bardzie złowieszcze bo realizowane przez organy państwa, oto kilka przykładów:
    1937-1938 - operacja polska NKWD [rozkaz ludowego komisarza SW 00487] - zamordowano 111 tys. Polaków, 29 tys zesłano do obozów koncentracyjnych, a 100 tys deportowano na Syberią,
    1939 - aneksja wschodniej Polski, uśmiercanie polskich jeńców wziętych do niewoli pod Wilnem i Grodnem poprzez miażdżenia ich gąsienicami czołgów,
    320 tys. Polaków zesłano na Sybir, ponad 58 tys. spośród osadzonych w obozach, specposiołkach, kopalniach i na wolnym zesłaniu zmarło z głodu, zimna, chorób i wyczerpania spowodowanego ponadludzką pracą fizyczną i zepchnięciem na margines sowieckiego społeczeństwa
    1939 - 1941 - aresztowanie 100 tys. Polaków na anektowanych terenach II RP [zesłani na Workutę, zamordowani w Bykowni i Kuropatach, 10 tys. wymordowanych na miejscu]
    1940 - zbrodnia Katyńska [21 tys. zamordowanych obywateli Polskich, w tym 10 tys. oficerów]
    1940 - 1941 - deportacja 800 tys Polaków z Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy [około 10% zmarło w czasie transportu]
    1941 - masowe mordowanie więźniów polskich osadzonych w więzieniach zachodniej Ukrainy i Białorusi - 35 tys. [14,7 tys. bezpośrednio, 20 tys w trakcie ewakuacji więzień],
    a to nie wszystko,

    OdpowiedzUsuń
  8. A co Pan sądzi o książkach Ewy Siemaszko i jej ojca? Jerzy Targalski nie pozostawia na niej suchej nitki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro większy specjalista ode mnie nie pozostawia na nich suchej nitki, to co ja mam do dodania :)

      Usuń
  9. Swoją drogą warto by opisać losy Ukraińców w IRP oraz IIRP, a zwłaszcza stosunek polskich magnatów i szlachty do rdzennej ludności prawosławnej (np. wynajmowanie żydowskich arendarzy do poboru podatków albo prowadzenia karczm). Tak na szybko znalazłem dwa teksty:
    http://facet.onet.pl/raz-juz-stracilismy-ukraine/n6k6s7
    http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz/o-przyczynach-nienawisci-ludu-ruskiego-do-zydow-w-xvii-xviii-w
    W IIRP niektórzy polscy politycy, podpuszczani przez biskupów, dostawali małpiego rozumu (znowu tekst znaleziony na szybko):
    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/07/04/wroclawski-historyk-udowadnia-polacy-sami-wepchneli-ukraincow-w-ramiona-hitlera/
    Młodzi Ukraińcy bardzo nas lubią i zazdroszczą przemian gospodarczo-ustrojowych. Kobiety są mniej zmanierowane i bardziej oddane rodzinie. Starsi Ukraińcy są za to mentalnie w głębokiej komunie. W tym narodzie istnieje olbrzymia przepaść pokoleniowa, o wiele głębsza od tej obecnej teraz w Polsce (młodzi patrioci za Dudą i Kukizem, a starsi za PO, SLD i Boratem)...

    OdpowiedzUsuń
  10. http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2015/06/narod-kozacki-brakujace-ogniwo.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, wolałbym aby formy ''polskiego gniewu'' przybrały tam nieco bardziej zdyscyplinowaną formę z powodów wyłożonych już w komentarzu wyżej o ile oczywiście tak faktycznie było bo np. z tego co pamiętam dyskusje sprzed paru lat wokół ''Egzekutora'' trudno raczej traktować go jako wiarygodne źródło i to oględnie mówiąc. Niech jednak będzie jak chce autor, nawet jeśli polski odwet również bywał bestialski żadną miarą nie może to relatywizować ukraińskich zbrodni, nie ma tu symetrii tak jak nie ma jej w przypadku nielicznych stosunkowo akcji odwetowych Żydów czy ogólnie więźniów obozów koncentracyjnych na SSmanach. Cieszy więc, że PiS w końcu się obudził porzuciwszy ostatnio ''dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego'' mało chwalebne akurat w tym względzie, aczkolwiek fakt iż na czele zmiany stoi tak proizraelski aż do bólu rzyci nawet jak na standardy tej partii polityk jak Dziedziczak każe zastanowić się czy aby Żydzi rękoma Polaków nie wysyłają tu wyraźnego sygnału Ukraińcom, z drugiej na cholerę im to skoro na samej Ukrainie jawnie niemal wspierali banderowców a Jarosz biegał z wiernopoddańczymi adresami do ambasady Izraela, stąd sądzę raczej, że przyczyny tej wolty tkwią w polityce wewnętrznej, zapewne to tak jak z kibolami, prezes wraz z przybocznymi zorientował się nagle, że nie mają wpływu na tak znaczny target a na samych moherach daleko już się nie zajedzie, tu podobnie to gest pod adresem środowisk kresowych i patriotycznych by nie przejęli ich narodowcy czy Cookis - nawet jeśli motywacje są więc czysto koniunkturalne i tak cieszy fakt, że polską polityką wschodnią przestaje wreszcie rządzić upiór Giedroycia, z całym szacunkiem dla pana hrabiego już dawno należało przebić go osinowym kołkiem, dobrze pisze o tym Gadający Grzyb :

    http://podgrzybem.blogspot.com/2015/07/pozegnanie-z-giedroyciem.html

    OdpowiedzUsuń