Józef Stalin, lipiec 1941 r.
Ilustracja muzyczna: Country Train - Clannad OST
Marzeniem carów było uzyskać dla Rosji dostęp do otwartych, ciepłych mórz. Morze Czarne im nie wystarczało z oczywistej przyczyny: jest ono zamknięte cieśninami kontrolowanymi przez Turcję. Pierwsza próba rozwiązania tego problemu skończyła się dla Rosji kompromitującą klęską w wojnie krymskiej. Budowana z wielkim wysiłkiem flota zaległa na dnie basenu portowego Sewastopola.
Alternatywna próba - torowanie dostępu do Oceanu Indyjskiego w ramach środkowoazjatyckiej Wielkiej Gry została skutecznie przyblokowana przez Brytyjczyków. Gdy Rosja chciał przebić sobie drogę na Morze Żółte (Port Artur, Dalian), skończyło się to spektakularną klęską pod Cuszimą. Rosja powróciła więc do planów rozbioru Turcji i przebicia własnej strefy wpływów aż do Adriatyku kosztem Austro-Węgier. To, zbiegając się z innymi sprzecznościami interesów wielkich mocarstw, doprowadziło do pierwszej wojny światowej. Imperium Carów zostało w niej zaduszone gospodarczo przez Turcję - blokującej cieśniny czarnomorskie dla rosyjskiego eksportu (Bałtyk był zbyt niebezpieczny dla rosyjskiej floty - nudzącej się w Kronsztadzie, a drogi pacyficzna, środkowoazjatycka i murmańska były za mało wydolne). Aliancka próba odblokowania cieśnin - desant pod Gallipoli została utopiona we krwi przez Turków a Rosjanie nie kiwnęli palcem (odwołali przygotowywany desant na czarnomorskie wybrzeże Turcji mogący odciążyć front pod Gallipoli).
Trzeba było więc znowu wrócić do opcji siłowej. Na jesieni 1940 r. Mołotow domagał się od Niemców baz nad cieśniną Dardanele i wspólnej operacji wojskowej przeciwko Turcji. Sowieckie lotnictwo dostało rozkazy przeprowadzania rozpoznania terytorium Turcji, a także takich miast jak Hajfa, Bejrut, Bagdad, Basra, Suez i Aleksandria. Tworzono plany inwazji na Bliski Wschód. Złożono zamówienia na rozmówki dla żołnierzy - rozmówki rosyjsko-arabskie, rosyjsko-perskie, rosyjsko-pasztuńskie, rosyjsko-bengalskie...Tą radosną twórczość przerwała Sowietom niemiecka inwazja z 22 VI 1941 r.
Druga wojna światowa niczego Sowietów nie nauczyła. Na konferencji w Poczdamie Stalin domagał się od aliantów przekazania Libii do sowieckiej strefy wpływów. Dyplomatycznie kazano mu się gonić na bambus. Kreml pokładał więc wielkie nadzieje w bazach morskich w Jugosławii, które pozwalałyby mu wyjść na Morze Śródziemne. Jugosławia się jednak odłączyła od bloku. ZSRR próbował więc mieszać w Iranie, nie wycofując swoich wojsk z okupowanych terytoriów (tzw. Irańskiego Azerbejdżanu). Amerykanie pogrozili Sowietom bronią nuklearną i kazali im się zabierać z Iranu. Sowieci zastosowali się do tej sugestii, bo nie mieli szans w starciu z USA. ZSRR próbował destabilizować Turcję i Grecję. Amerykanie utworzyli więc NATO, by bronić te kraje przed Sowietami.
Stalin próbował rozpętać nową wojnę światową - zaczynając od Półwyspu Koreańskiego. Skończyło się tęgim laniem sprawionym komunistom przez MacArthura i zbytnim uniezależnieniem się Chin. Stalin próbował dalej. Kazał zbudować 1200 okrętów podwodnych, planował czystkę w armii i w partii. Niektórym ludziom się jego plany jednak nie podobały, więc skończył otruty, konając z twarzą w kałuży moczu. Jego następcy zaczęli szukać nowych dróg ratowania komunizmu.
W takich okolicznościach powstał w 1954 r. w GRU tzw. Raport Lokomotywy. Mówił o nim Wiktor Suworow w drugiej części filmu "Transformacja" autorstwa Grzegorza Brauna. Analitycy z GRU porównali w tym raporcie świat kapitalistyczny do rozpędzonej lokomotywy, której Sowietom nigdy się nie uda dogonić ani zagrodzić jej drogę. Jedynym sposobem było rozkręcenie kilku śrubek w tej rozpędzonej machinie i doprowadzenie tym sposobem do jej katastrofy. Za kluczową "śrubkę" uznano dostawy ropy. ZSRR i jego satelici rozpoczęli więc usilną pracę nad destabilizacją głównego roponośnego obszaru Ziemi - Bliskiego Wschodu. Już w 1952 r. byli nazistowscy oficerowie pracujący dla Stasi zorganizowali w Egipcie przewrót wojskowy płka Nasera. Egipt stał się aż do 1973 r. głównym atutem strategicznym ZSRR na Bliskim Wschodzie. Dołączyła do niego później Syria i radykalne organizacje palestyńskie. Przez następne dziesięciolecia państwa Układu Warszawskiego zmarnowały setki miliardów dolarów na pomoc wojskową i gospodarczą dla swoich bliskowschodnich sojuszników. Świadectwem tego wysiłku są setki wraków czołgów, transporterów opancerzonych, samolotów, śmigłowców, ciężarówek, dział i wyrzutni rakiet zalegające pustkowia Synaju, Wzgórza Golan, Liban, Jemen, Etiopię i Somalię.
Sowieckiej ekspansji skutecznie opierały się Izrael, Arabia Saudyjska, Jordania, Turcja... Barierą przed czerwonym zalewem był pakt CENTO zrzeszający: Wielką Brytanię, Turcję, Irak, Iran i Pakistan. Co prawda, po zamachu stanu gen. Kassema, udało się z niego wyłamać Irak, ale wciąż ZSRR nie miał lądowego połączenia ze swoimi sojusznikami z Bliskiego Wschodu. Sowieci jednak cierpliwie pracowali. W 1954 r. rozpoczęli realizację programu pomocy dla Afganistanu. Skupiali się w nim na rozbudowie infrastruktury transportowej. Mozolnie budowali drogi z północy na południe, lotniska, przebijali tunele w niedostępnych górach.
- Afgańczycy się dziwili: "Musi na to iść strasznie dużo pieniędzy! Nie stać nas na to, by wam zapłacić". Mówiliśmy im: "Nie martwcie się. Zapłacicie później. Zapłacicie później" - mówił na filmie "Transformacja" Wiktor Suworow.
Czas zapłaty nadszedł w latach 70-tych. W Afganistanie rządził wtedy prosowiecki dyktator Mohamed Daud Khan. Kilka lat temu przeciekły zapisy nagrań przedstawiające spotkania przedstawicieli sowieckich służb specjalnych z islamskimi rebeliantami walczącymi przeciwko jego reżimowi. KGB destabilizowała państwo przyjazne Sowietom. Jednocześnie nadsyłała z kabulskiej placówki alarmistyczne, nie poparte żadnymi faktami depesze mówiące o tym, że "imperialiści i kontrrewolucja" opanowują Afganistan i szykują się z jego terytorium do destabilizacji ZSRR. Do było pretekstem do obalenia Dauda i serii zamachów stanu w Kabulu. Zamachów stanu organizowanych przez konkurencyjne prosowieckie siły. Moskwa podjęła w 1979 r. o zaatakowaniu przyjaznego jej Afganistanu i obalenia jego władz - których przedstawiciele prześcigali się w umizgach wobec ZSRR. Co ją do tego skłoniło? Dobrze wyjaśnia to Leszek Moczulski w "Uważam Rze Historia" z sierpnia 2013 r. (Moczulski to co prawda TW, ale jest też znakomitym historykiem. Oczywiście jeśli nie pisze o historii KPN :). Zacytujmy go:
"W 1979 dochodzi do gwałtownego przyspieszenia. W styczniu wojska wietnamskie zajmują propekińską Kambodżę, miesiąc później Chińczycy w odwecie wkraczają do Wietnamu, niszcząc umocnienia nadgraniczne i urządzenia przemysłowe. Dochodzi do rozejmu, ale pozycje sowieckie na Półwyspie Indochińskim zostały wzmocnione. W lipcu władzę w Iraku przejmuje antyirański Saddam Husajn i ożywia kontakty z Moskwą. W tym samym czasie prokubańscy sandiniści zagarniają władzę w Nikaragui; Sowieci uzyskują trwały przyczółek na kontynencie amerykańskim.
Kluczowe znaczenie ma zwycięska rewolucja islamska w Iranie. Jest ona skrajnie antyamerykańska. Chomeini obejmuje władzę w lutym, w marcu Iran występuje z CENTO, parę dni później idą w jego ślady Pakistan i Turcja. Amerykański system sojuszy zostaje rozerwany. Konflikt osiąga apogeum, gdy w listopadzie tłum – inspirowany nie wiadomo przez kogo – zajmuje ambasadę amerykańską i więzi jej personel; stan taki będzie trwał do stycznia 1981 r. Pod koniec miesiąca demonstranci palą ambasadę USA w pakistańskim Islamabadzie. Cała strefa jest zdezintegrowana, a nastroje tłumów antyamerykańskie.
Miesiąc później Moskwa przechodzi do czynów: w nocy z 25 na 26 grudnia wojska sowieckie zajmują Kabul i mordują dyktatora Amina. Na pozór jest to działanie niezrozumiałe: rządzący w Afganistanie komuniści są absolutnie posłuszni. Mają kłopoty z islamskimi rebeliantami; na ich prośbę dywizja sowiecka przekracza granicę. Z tej okazji Amin urządza uroczysty bankiet – i w jego trakcie ginie. Sowieci mieli w ręku Afganistan i nie potrzebowali go siłą zajmować. Dramatyczne wydarzenia służą Moskwie dla uzasadnienia wprowadzenia silnego zgrupowania wojsk operacyjnych. Zwalczają one rebelię, ale przede wszystkim przekształcają kraj w wielką bazę militarną: pospiesznie buduje szosy, drogi dojazdowe do granicy irańskiej, dwa wielkie lotniska zdolne przyjmować najcięższe samoloty. Pozwala to kontrolować z powietrza całą strefę od Półwyspu Indochińskiego do Rogu Afryki. W ciągu następnych miesięcy powstaje cały system strategiczny, umożliwiający atak na Iran i Pakistan, zapewniający kontrolę nad Oceanem Indyjskim oraz zamykający cały basen dla transportów wojskowych, napływających z północnego Pacyfiku lub Morza Śródziemnego.
Równolegle trwa flirt zachodnioeuropejski. W maju 1980 r. Breżniew spotyka się w Warszawie z prezydentem Francji Giscard d'Estaing; we wrześniu Gierek ma odwiedzić Paryż. W czerwcu w Moskwie gości Helmut Schmidt. Sowieci są otwarci i przyjaźni jak nigdy przedtem. Europa strefą pokoju? Gdzieś w tajemnicy prowadzone są rozmowy z Saddamem Husajnem.
20 września zastępca sekretarza stanu Warren Christopher powiadamia europejskich sojuszników USA o sowieckich przygotowaniach do ataku na Iran. Dwa dni później wojnę rozpoczynają wojska irackie, wdzierając się od zachodu na głębokość 80 km i ściągając na ten front główne siły irańskie. Jeśli ruszą Sowieci, atakując od północy i wschodu, sytuacja stanie się krytyczna. Możliwości USA są bardzo ograniczone. Emocjonalny poziom konfliktu z Iranem jest bardzo wysoki; oba społeczeństwa uważają się nawzajem za śmiertelnych wrogów. Nie pozwala to Waszyngtonowi wystąpić czynnie w obronie Iranu. Amerykanie nie mogą też dołączyć do Sowietów w roli agresora, zajmując dostępną część Iranu pomiędzy górami Zagros a morzem. Obróciliby w ten sposób przeciwko sobie cały świat islamski. Nim zresztą zdążyliby zorganizować taką interwencję, Rosjanie i Irakijczycy zajmą cały Iran. Da im to najbogatsze wówczas na świecie złoża naftowe, pozwoli rozwinąć ekspansję na konserwatywne kraje arabskie i Pakistan, przejąć kontrolę nad Bliskim i Środkowym Wschodem. ZSRR będzie pierwszym mocarstwem świata.
Uderzenie sowieckie jednak nie następuje.
Przyczyna jest prosta. To polska rewolucja sierpniowa, „Solidarność". Moskwa w Polsce zachowywała się spokojnie, nie chcąc zakłócać dobrych stosunków z Zachodem. Liczy, że niepokoje w PRL skończą się tak jak zawsze: zmiany personalne, bicie się w piersi i po paru dniach spokój. Kreml najwyraźniej odkłada uderzenie na te kilka dni. Lecz wszystko zaczyna się przedłużać – i stopniowo zmienia kierunek wiatru historii. Na czele USA staje Reagan. Szansa rozstrzygnięcia wszystkiego jednym ciosem mija, zaczyna się upadek."
Ilustracja muzyczna: The Clash - Rock the Casbah
Pisałem już na tym blogu o związkach Chomeiniego ze Stasi (a także z zachodnimi służbami specjalnymi). Wygląda na to, że w sowieckim scenariuszu miał on pełnić rolę podobną jak Hilter w latach '30-tych. Być "Lodołamaczem" mającym skonfliktować ważne, z geopolitycznego punktu widzenia, państwo z Zachodem, wszcząć wielką wojnę i następnie przy oklaskach całego świata zostać zmiażdżonym przez Sowietów. Wydaje się, że wiele osób w Waszyngtonie przejrzało ten scenariusz. Administracja Cartera chciała przehandlować zakładników ze swojej ambasady w Teheranie na broń dla Iranu. Ubiegli ją jednak ludzie Busha w ramach operacji znanej jako Październikowa Niespodzianka (dało to Reaganowi zwycięstwo w wyborach). Przez następne kilka lat administracja Reagana była niezmiernie pobłażliwa wobec Iranu - mimo zamachu na koszary marines w Bejrucie, mimo zamachów na bejrucką ambasadę USA, mimo porwania Billa Buckleya z CIA oraz innych zakładników. Handlowała pokątnie bronią z Iranem jeszcze na długo przed aferą Iran-Contra. Irańczycy, niczym wściekłe psy kąsali rękę, która ich utrzymywała przy życiu (Trudno się dziwić ich zachowaniu. Wysyłali przecież sfanatyzowanych nastolatków, by własnymi ciałami, taktyką ludzkiej fali, robili przejścia przez pola minowe. W tym czasie Chomeini pisał traktaty o defekacji). Amerykanie jednak tym się nie przejmowali. Chcieli, by Iran się obronił przed atakiem Iraku. Jednocześnie jednak nie chcieli, by Iran urósł zbytnio w siłę, więc równolegle dostarczali broń Irakowi. Szyickie zjeby biły się z sunnickimi socjalistami a sowiecka polityka bliskowschodnia utknęła w ślepym zaułku. Z afgańskiego nieba spadały płonące sowieckie śmigłowce...
Kreml stracił cenny czas przez Polskę. I zrobił to, bo przekombinował. To, co wydawało się bezpieczną operacją usunięcia ze stanowiska Gierka - sprowokowane przez bezpiekę strajki w lipcu i sierpniu 1980 r. - zmieniło się w pożar, który trudno było opanować mimo posiadania w kierownictwie opozycji takich wypróbowanych agentów jak TW "Bolek" czy TW "Święty". Wewnątrzpartyjne gierki w PRL sprawiły, że pojawił się poważny wyłom w monopolu władzy partii. Moskwa naciskała więc na "polskich towarzyszy", by zasypali ten wyłom własnymi siłami. (Co ciekawe, pierwsze dokumenty dotyczące przygotowań do stanu wojennego pochodzą z lipca 1980 r., a więc z okresu, w którym fala strajków dopiero się zaczynała - nikt się nie spodziewał powstania "Solidarności".) Jaruzelski bał się jednak zrobić to samodzielnie - nie był pewny postawy zwykłych żołnierzy - aż do ostatniej chwili błagał więc o interwencję wojskową ZSRR. Sowieci nie chcieli interweniować, gdyż wiązałoby się to z ogromnymi kosztami gospodarczymi, zastąpieniem dywizji LWP nowymi dywizjami sowieckimi, ogromną porażką propagandową na Zachodzie itp. Obawiali się, że CIA będzie zbroić polskich partyzantów.
Sprawa więc się przeciągała aż do 13 grudnia 1981 r. Tych kilkanaście miesięcy "karnawału Solidarności", było czasem który Sowieci stracili bezpowrotnie. Ostatnia okazja do "wykręcenia śrubki" minęła im koło nosa. Polacy po raz trzeci w XX w. pokrzyżowali im plany strategiczne. Wkrótce ZSRR upadł pod ciosami wojny gospodarczej zorganizowanej przez Reagana i Saudów, według pomysłu prof. Richarda Pipesa - syna legionisty Piłsudskiego.
Ciekawa koncepcja, ale mało przekonująca. Sowieci "godzili się" na częściową "niezależność", na udział we władzach ludzi zinfiltrowanej Solidarności. Była o tym mowa w filmie Brauna Towarzysz Generał idzie na wojnę. Więc skoro do tego tak podchodzili, to nie mogło to stanowić powodu do zmiany ich planów strategicznych. Wydaje się, że Polska była w tym czasie drugorzędnym kierunkiem działań, który nie wiązał ich sił. Zatem gdyby naprawdę chcieli zaatakować Iran, to zrobiliby to, bez względu na sytuację w Polsce. Obawiali się zatem nie Polski, ale reakcji USA na ten fakt. Wydaje się, że USA nie patrzyłby biernie na przejęcie Iranu przez Sowietów. A czy Sowieci mieli wystarczające siły do opanowania Iranu? Po tym, co pokazali w Afganistanie, to wątpliwe. Iran to był inny kaliber. Jeszcze więcej broni. I co zrzuciliby atom na Teheran? W teorii i w grach wszystko jest możliwe. I być może taki scenariusz był grany, ale rezultat tej gry pokazał, że to gra niemożliwa do wygrania przez Sowietów.
OdpowiedzUsuńTo koncepcja Leszka Moczulskiego. Ale mnie akurat przekonała. Piszesz o strachu przed reakcją Amerykanów. Kogo mieli się bać Sowieci? Oczywiście Reagana. Reagan wygrał wybory w listopadzie 1980 r. To wtedy stracili szansę na inwazję na Iran. Kiedy dopuszczali udział Solidarności we władzach? Na jesieni 1981 r. W 1980 r. byli tym bardziej zaniepokojeni. Nie chcieli po prostu erozji Imperium Zewnętrznego, w czasie przygotowań do wielkiej operacji na innym kierunku strategicznym. Czy poradziliby sobie w Iranie? Zgadzam się z Tobą, że ponieśliby klęskę. Ale ich marszałkowie nie zdawali sobie z tego sprawy - byli zbyt zaufani we własną przewagę ilościową i w siłę sowieckiej broni.
UsuńFOXie co sadzisz o tym calym zdarzeniu z tlumaczem w RPA, sluzby daja do zrozumienia ze nikt nie jest bezpieczny, czy jak? Czy po prostu przez ta cala polityczna poprawnosc rozumy i czujnosc na jakis czas potracili w Afryce?
OdpowiedzUsuńTo po prostu pokazuje burdel jaki tam mają.
UsuńFox:
OdpowiedzUsuńJak sądzisz - co jest przyczyną etgo, że Rosja ilekroć ma szansę zreformować swój system polityczno-społeczny na bardziej wolnościowy, to i tak zawsze stacza się z powrotem w otchłań tyranii i samodzierżawia?
To zarówno kwestia cywilizacyjna (Rosja nie przeżyła renesansu i baroku, średniowiecze miało u niej oblicze Mongołów oraz Iwana Groźnego, oświecenie było odgórnie narzucone i powierzchowne) jak i czasem ingerencji zewnętrznej - tak było w 1917.
UsuńFox, ty analizujesz to co piszesz?Albo sowieci chcieli zaatakowac Europe w 41 albo Bliski Wschod. Wybieraj.
Usuń"Albo sowieci chcieli zaatakowac Europe w 41 albo Bliski Wschod. " - początkowo planowali atak na Europę w 1942 r. a na Bliski Wschód prawdopodobnie w 1941 r. Niemieckie sukcesy oraz informacje wywiadowcze dotyczące planu Barbarossa skłoniły ich jednak na początku 1941 r. do przyspieszenia planów inwazji na Europę na lato 1941 r. i zawieszenia planów bliskowschodnich.
UsuńFox:
OdpowiedzUsuńDzięki za odp. Osobiscie mam takie wrażenie, że Rosja najlepsze oblicze i największy potencjał do rozwoju miała w latach mniej więcej 1905-1914 i obecnie. Zgadzasz się?
PS - Ciekaw jestem jak by wygladał ten kraj gdyby zamiast wokół Moskwy zjednoczył się wokół Nowogrodu Wielkiego albo Republiki Pskowa. Możnabyc ałą książkę o tym napisać.
1905-1914. Fakt! Reformy Piotra Stołypina, to był ten impuls - złagodzenie poddaństwa chłopów, oddech prawdziwej wolności. Niestety, za późno, za wolno i sam Stołypin zginął zanim się rozkręcił. Dobrze czy źle? To już tylko gdybanie. A pytanie do Foxa było przednie! Sam bym o to spytał gdybym na to wpadł :)
UsuńShape_shifter
Najlepszy potencjał do rozwoju rzeczywiście miała przed I wojną światową, ale i tak jej system społeczno-polityczny był wówczas bardzo niewydolny i działał na granicy swoich możliwości. Czy obecnie jest w podobnej sytuacji? Nie. Gospodarczo czeka ją wiele lat stagnacji i rozkradania państwa przez ekipę Putina.
UsuńKomunizm trzeba traktować u Ruskich jak czasy wielkiej smuty tylko że ekonomicznej. O ile Chiny wykorzystały ten czas aby otworzyć imperium na kapitalizmie ( oni mają państwowość od III tysięcy lat) to Ruskie tego nigdy by nie zrobiły. Oni wierzyli w te bzdury Marksa i Engelsa. Taka jest różnica między Chińczykami a Mongołami. Przez 100 lat ich zachód gnoił i nadal to robi( nie mam na myśli nas bo my do zachodu to należymy tylko jak jest komuś wygodnie)
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem jakości Twoich wpisów, myślałem że sporo wiem o historii ale po czytaniu wojego bloga wiem że mało wiem :), mam nadzieję że poszerzę swoje horyzonty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za słowa uznania :)
UsuńPo pierwsze, towarzysze Czechosłowaccy i Niemieccy bardzo palili się do "pomocy" Towarzyszom polskim w rozwiązaniu problemu Solidarności w sposób warstwowy - warstwa ziemi, warstwa Solidarności. Nie potrzeba było dywizji radzieckich żeby ustabilizować Polskę.
OdpowiedzUsuńPo drugie, każdy wie, że Solidarność była rozpracowana wzdłuż i wszerz i była wręcz naszpikowana agentami. Pamiętne są słowa Kiszczaka, który mówił, że "dwóch jest od nas" kiedy dostał odpowiedź, że Solidarność może dać trzech opozycyjnych przedstawicieli.
Na dodatek śmieszne jest podciąganie Polski jako czynnika, przez który nie udała się radziecka inwazja na Iran (szczególnie, że praktycznie nie ma dokumentów które o tym mówią, są to w większości jedynie gdybania).
Jeśli coś przeszkodziło Wojskom Radzieckim, to właśnie pomoc połowy świata dla Afganistanu, który był zbyt niestabilnym frontem.
W Radzieckiej historii udział Polski jest, pomijając 1920 rok, marginalny.