środa, 6 czerwca 2012

USA zbiera sojuszników. Powrót do Wietnamu.



Wyciekł poufny rozdział australijskiej doktryny bezpieczeństwa narodowego z 2009 r. przygotowanej dla rządu Kevina Rudda. Mówi on o wspólnym z USA prowadzeniu ewentualnej wojny przeciwko ChRL. Australijskie łodzie podwodne miałyby atakować morskie szlaki zaopatrzeniowe do Chin i brać udział w innych działaniach związanych z koncepcją bitwy powietrzno-morskiej. Rząd Julii Gillard zacieśnił współpracę wojskową z USA, więc od tego czasu rola Australii w amerykańskiej strategii i przyszłej wojnie z totalitarnymi Chinami wzrosła.

Innym ważnym sojusznikiem USA w regionie jest Wietnam. Sekretarz obrony Leon Panetta odwiedził niedawno dawną amerykańską a później sowiecką bazę morską w Cam Ranh. Nieoficjalnie mówi się o powrocie amerykańskiej floty w ten rejon. Wietnamowi zależy by mieć silnego sojusznika w konflikcie z Chinami o wyspy na Morzu Południowochińskim. USA też nie mają skrupułów. Sprawę POW/MIA zamiotły pod dywan już za administracji Cartera.

Dzisiaj Hillary jedzie do Baku. Azerbejdżan to z kolei sojuszników przeciwko innym członkom "osi Zła" Rosji oraz Iranowi. Amerykański ambasador w Baku Richard Mornigstar jest osobą która kreśliła politykę energetyczną Obamy wobec Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej (m.in. wobec złóż gazu we wschodniej części Morza Śródziemnego). Można się spodziewać więc zwiększonych dostaw amerykańskiej broni do Azerbejdżanu, który jest też bliskim sojusznikiem gospodarczym Izraela. Wszystko to oczywiście nie w smak Moskwie i Teheranowi.


7 komentarzy:

  1. Zawiązywanie sojuszy jak przed I wojną światową. Pozostaje pytanie gdzie w tym wszystkim Polska i kiedy można spodziewać się atomowego ognia nad Pekinem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to gdzie w du..e-jak zwykle. A.S

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy to potrafią tylko marudzić, zamiast pomyśleć jak na tym wszystkim wygrać swoje. No, ale marudzenie nie wymaga wysiłku, a zawsze można powiedzieć "a nie mówiłem" i uchodzić za mądrego.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://polish.ruvr.ru/2012_06_07/77407302/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://szczesniak.pl/2175

    Powyższy temat jest nieobecny w mediach.
    Obawiam się, że czas może rozwiązać polskie problemy...

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  6. edeq ze wsi podlaskiej9 czerwca 2012 05:32

    Bajki jak za czasów Zimnej Wojny, tyle że sytuacja na świecie zupełnie się zmieniła.
    Abstrahując już od sensu politycznego i ekonomicznego takiego konfliktu, jak sobie wyobrażasz konsekwencje tej wojny w praktyce? Chiny zrównane z ziemią, a USA w połowie zniszczone i cofnięte w rozwoju do poziomu Japonii w 1945?
    Ruscy chyba by wykupili całe zapasy szampana od Francji.

    OdpowiedzUsuń
  7. W połowie tylko ha ha ha. Gospodarczo cofnięte do epoki średniowiecza. Przecież Chiny tez mają zarówno sojuszników jak i wrogów dysponujących bronią atomową. Dla każdego kto umie patrzec na mapę nie ulega wątpliwości, iż Chin, Rosji czy USA nie da sie pokonać a nawet jeśli to z ogromnymi stratami własnymi.

    OdpowiedzUsuń