sobota, 8 października 2022

Gracze: Śmierć komendanta

 


Ilustracja muzyczna: Schmaletz - Rewolucyjna NSZ

Generał Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski, był przede wszystkim patriotą. Był bohaterem wojny z bolszewikami i kampanii 1939 roku, człowiekiem, który uciekł z niemieckiej niewoli i następnie przez dwa lata z sukcesami organizował Armię Krajową na Mazowszu Północnym. Odszedł z AK po konflikcie ze zwierzchnikiem ppłkiem Tadeuszem Tabaczyńskim, który lekceważył ostrzeżenia Nakoniecznikoffa-Klukowskiego o tym, że jeden z kurierów pracujących dla organizacji jest niebezpiecznym agentem Gestapo. W podokręgu doszło wówczas do rozłamu - część ludzi, z Nakoniecznikoffem-Klukowskim na czele przeszła do NSZ. Nakoniecznikoff dostał za to wyrok śmierci od AK za "dezercję". W marcu 1944 r. doszło natomiast do rozłamu w samych NSZ. Część organizacji podporządkowała się AK, część posłuchała Grupy Szańca (działaczy dawnego ONR), która mianowała Nakoniecznikoffa-Klukowskiego komendantem głównym NSZ w miejsce dotychczasowego komendant płka Tadeusza Kurcyusza, który zmarł na zawał (wywołany stresem związanym z rozłamem w organizacji.) Jako komendant główny NSZ, Nakoniecznikoff bezpośrednio nadzorował m.in. akcje na Ponidziu przeciwko Niemcom, AL i zbolszewizowanej, zbandyciałej części BCh. Dla Grupy Szańca/Rady Politycznej NSZ był jednak, jako zawodowy wojskowy, "ciałem obcym". Stale go podejrzewano o chęć podporządkowania NSZ Armii Krajowej. Wobec tego czasowo go przeniesiono na stanowisko zastępcy komendanta głównego i wysłano do Warszawy, gdzie zaskoczyło go Powstanie. Po udziale w walkach powstańczych Nakoniecznikoff udał się do Częstochowy, gdzie przeniosła się komenda główna NSZ. Tam został zabity przez... własnych ludzi.

18 października 1944 r. w Częstochowie, w domu kapitana Włodziemierza Żaby "Żniwiarza", szefa sztabu Okręgu VIII Częstochowa, odbyło się posiedzenie Rady Politycznej NSZ. W jego trakcie Nakoniecznikoff został ponownie mianowany komendantem głównym NSZ. Gdy członkowie Rady wyszli z budynku, zostali na miejscu "Żniwiarz" i Nakoniecznikoff. Wówczas do domu weszło dwóch mężczyzn, którzy ich zastrzelili. Rada Polityczna NSZ wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że mordu tego dokonali członkowie AK lub  Polskiej Armii Ludowej. Później zaczęła rozpowszechniać wersję, że komendant główny NSZ został zlikwidowany, bo dogadywał się z ową Polską Armią Ludową w celu podporządkowania NSZ komunistycznemu PKWN! Skoro tak było, to czemu ta sama Rada Polityczna, na chwilę przed tym skrytobójczym mordem mianowała owego "komunistycznego agenta" komendantem głównym? Czemu przy okazji zabito szefa sztabu okręgu częstochowskiego?


Zabójcami Nakoniecznikoffa-Klukowskiego i Żaby byli najprawdopodobniej: Otmar Wawrzkowicz, szef wywiadu Sztabu NSZ i Hubert Jura "Toma", którego można określić najkrócej jako: człowieka-zagadkę. Jura, pół-Niemiec, przedwojenny podoficer artylerii, dowodził z sukcesami oddziałem dywersyjnym AK na Lubelszczyźnie (gdzie walczył również przeciwko GL). Po przejściu na Kielecczyznę przeszedł do NSZ, gdzie dowodził oddziałem Akcji Specjalnej "Sosna". (Jego ówczesna działalność została świetnie opisana przez Roberta Rudnickiego w książce "Oddział partyzancki "Sosna"/"Las"). Zwalczał wówczas też komunistów, ale wyraźnie przesadzał. Jako "komunistę" próbował bowiem zabić... Antoniego "Hedę" Szarego, legendarnego dowódcę AK, późniejszego Żołnierza Wyklętego, dowódcy akcji na więzienie w Kielcach w 1945 r. Po masakrze dokonanej we wsi Łysowody - gdzie zabito 17 ludzi podejrzewanych o komunizujące poglądy - nawet podwładni "Toma" byli zszokowani jego nieobliczalnością. W międzyczasie zaobserwowali, że Jura utrzymuje dziwne kontakty z Niemcami, m.in. przekazuje niemieckiej żandarmerii schwytanych ludzi. Zbuntowali się więc przeciwko swojemu dowódcy, który musiał uciekać z oddziału. Wyroki śmierci na Jurę wydała zarówno AK jak i NSZ. Czterokrotnie doszło do prób ich wykonania. Jura w tym czasie kierował własną Organizacją "Toma", która współpracowała z Paulem Fuchsem, szefem Gestapo w Dystrykcie Radomskim. "Tom" miał nawet swoje tajne więzienie w Częstochowie. I z jakiegoś powodu Rada Polityczna NSZ posłużyła się nim, by zabić mianowanego przez siebie komendanta głównego...


"Tom" niewątpliwie grał wówczas na dwie strony. Współpracę z Niemcami wykorzystywał w szczytnym celu odstrzeliwania komunistów, a jednocześnie pomagał wyciągać członków AK i NSZ z niemieckich więzień. Dostarczał też tym organizacjom informacji o działaniach Niemców, a Niemcom przekazywał dezinformacje. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w tym okresie był związany z morderstwami na kilku oficerach NSZ, m.in. na Władysławie Pacholczyku, który wcześniej wydał na "Toma" wyrok śmierci. Doszło do dziwnej sytuacji - "Tom" działał pod firmą NSZ, nie będąc wówczas jego członkiem, i psując mu opinię w terenie. Był jednak dla Rady Politycznej bezcennym narzędziem. To on umożliwił ewakuację Brygady Świętokrzyskiej do Czech (i chwała mu za to). Po dołączeniu przez Brygadę do amerykańskiej 3 Armii gen. Pattona, Jura został przesłuchany zarówno przez Oddział II jak i przez brytyjski kontrwywiad. Obie organizacje nie miały mu nic do zarzucenia i zaprzęgły do pracy wywiadowczej. "Tom" utrzymywał wówczas, że od początku prowadził pracę dla polskiego wywiadu i rządu londyńskiego. Ludzie, którzy mieli okazję się z nim wówczas spotkać (i przeżyć) twierdzili później, że nie wiedzą kim on naprawdę był i dla kogo pracował...


Wróćmy jednak do mordu dokonanego przez Radę Polityczną NSZ na komendancie Nakoniecznikoffie-Klukowskim. W oficjalnych wyjaśnieniach przewijał się wątek jego kontaktów z organizacją o nazwie Polska Armia Ludowa. Była to mała organizacja o profilu lewicowym, wręcz komunizującym, która powstała z połączenia radykalnie lewicowych środowisk takich jak RPPS   i... prawicowej Komendy Obrońców Polski, założonej przez gen. Wilhelma Orlika-Ruckemanna, w 1939 r. dowódcy KOP, dowódcy w bitwach pod Szackiem i Wytycznem. Komendantem głównym KOP był samozwańczy generał Henryk Borucki "Czarny" (przedwojenny porucznik, w 1939 r. komendant parku amunicyjnego w składnicy uzbrojenia w Palmirach) - którego dziwną historię opiszę w kolejnych odcinkach tej serii. Szefem sztabu PAL był inny samozwańczy generał, przedwojenny pułkownik Julian Skokowski - w 1918 r. legendarny dowódca Oddziału Murmańczyków, w 1939 r. dowódca piechoty dywizyjnej 25 Dywizji Piechoty i Grupy "Palmiry". W konspiracji Skokowski przeszedł ze Związku Jaszczurczego (który współtworzył później NSZ) do Gwardii Obrony Narodowej, z której częścią trafił do PAL. Pod koniec lipca 1944 r. to właśnie jego pseudonimem firmowano odezwę PAL rozklejoną na ulicach Warszawy, mówiącą, że dowództwo AK uciekło z miasta i że PAL przejmuje dowództwo nad Podziemiem. Podczas Powstania Warszawskiego, we wrześniu 1944 r. Skokowski został komendantem Połączonych Sił Zbrojnych Armii Ludowej, PAL i Korpusu Bezpieczeństwa.  Ciekawa droga - dowódca Murmańczyków podporządkował sobie AL w Warszawie...

Co tych ludzi łączyło jednak z komendantem głównym NSZ?

German Marcinkowski, szpieg AK w dowództwie PAL, zeznawał po wojnie, że w maju lub w czerwcu 1944 r. był świadkiem konferencji PAL i NSZ w restauracji na warszawskim Służewie. Rozpoznał tam Nakoniecznikoffa-Klukowskiego. Byli tam obecni również m.in. Borucki i Skokowski. "Jak mi wiadomo, zawarto wówczas ustne porozumienie, tzw. dżentelmeńskie porozumienie, polegające na sympatyzowaniu ze sobą i wzajemnym popieraniu. Skokowski i "Czarny" kompletnie pijani całowali się z NSZ-owcami, pili tzw. bruderszaft, wykazując całkowitą obojętność do różnic ideologicznych, które powinny istnieć i formalnie istniały pomiędzy PAL i NSZ-em".

W tym czasie w prasie PAL nazywano żołnierzy NSZ "faszystowskimi bandytami". To tajne porozumienie mogło więc wydawać się szokujące dla laików. Wydaje się też, że mogła je źle zrozumieć też Rada Polityczna NSZ. Nie zwracała ona uwagę na to, że w praktyce okazało się ono korzystne dla NSZ. PAL ratowała bowiem NSZ-ców wydając im legitymacje swojej organizacji i zaświadczając, że są oni nastawieni przychylnie do "rządu" lubelskiego. Cywile z Rady Politycznej nie dostrzegali też, że Skokowski i Nakoniecznikoff-Klukowski to zawodowi oficerowie mogący dobrze się znać z przedwojennej armii. (Takich przyjaźni ponad podziałami politycznymi było więcej - na przykład generałowie Berling i Okulicki bardzo się lubili, bo podczas służby w 36 pułku piechoty Legii Akademickiej na Pradze razem się bawili i w pewnym momencie równolegle zalecali się do sióstr-bliźniaczek.) 

Kontakty pomiędzy PAL a NSZ komuś się jednak wyraźnie nie podobały. 22 czerwca 1944 r. pod wspomnianą restaurację przy ulicy Puławskiej 247 zajechały bowiem trzy ciężarówki pełne dobrze uzbrojonych ludzi ubranych po cywilnemu. "wszyscy uzbrojeni w rozpylacze, kilku w lkm. Jednego z PAL-owców zastali na ławeczce przed lokalem, spytali go, ile ma pieniędzy i po sprawdzeniu, że posiada tylko 200 zł zostawili go w spokoju. Przy wkraczaniu do samego lokalu z okrzykiem: "Strzelać wszystkich s...synów" zastrzelili właścicielkę lokalu Feliksę Skonieczną, jej przyjaciela mec. Klocka i służącą Zielińską. (...) W czasie walki, jaka się wywiązała z nadbiegającymi z radiostacji żołnierzami niemieckimi a bojówkarzami, zostało ciężko rannych 4-ch Niemców i kilku bojówkarzy. (...) Dochodzenie prowadzi policja polska, która prawdopodobnie obrabowała mieszkanie Skoniecznej i pozoruje napad rabunkowy" - donosił AK Marcinkowski. Zaatakowany lokal należał do PAL, a celem był prawdopodobnie "Borucki". 



Gestapowiec Alfred Otto, zeznał później w więzieniu mokotowskim, że słyszał od gestapowca Burknera, że ataku dokonała związana z nim bojówka "Branda" Stanisława Szopińskiego. Nie wiadomo jednak na ile prawdziwa, a na ile wymuszona przez UB była ta relacja. Szopiński miał w każdym bądź razie ciekawy życiorys - członek Pogotowia Bojowego PPS i POW, powstaniec śląski z Grupy Wawelberga, współpracownik polskiego wywiadu, współtwórca Korpusu Zaolziańskiego, członek Żegoty, organizator pomocy wojskowej dla Getta, szef Referatu Informacyjnego Wydziału Bezpieczeństwa Delegatury Rządu na Warszawę, a jednocześnie członek Korpusu Bezpieczeństwa, który w sierpniu 1944 r. dostał misję przedarcia się do Lublina, gdzie wstąpił do... KBW. Po wojnie represjonowany. Czy ktoś taki mógł współpracować z Gestapo? 


Są też zeznania wiążące z akcją na Puławskiej Andrzeja Popławskiego "Andrzeja Sudeczko", dowódcę świetnie uzbrojonego oddziału likwidacyjnego AK. Tak się jakoś złożyło, że Sudeczko i jego ludzie w czerwcu 1944 r. zlikwidowali członków Biura Informacji i Propagandy AK Ludwika Widerszala i Jerzego Makowieckiego, przewodniczącego Stronnictwa Demokratycznego. Sudeczko działał w dobrej wierze, bo dostał rozkaz dokonania tych zabójstw od Witolda Bieńkowskiego, prominenta z Delegatury Rządu. Bieńkowski, przedwojenny endek i powojenny Paxowiec, członek Żegoty, był według Józefa Światły sowieckim agentem. Ale chyba dopiero po wojnie.

Takie to wówczas było żmijowsko...

W następnym odcinku: "Wyobraź sobie najpiękniejszą kobietę jaką może sobie wyobrazić. A później jej ładniejszą siostrę. To właśnie będzie ona." Ekscentryczny inżynier, siatka wywiadowcza, Biali Rosjanie, marszałek i w tle znów... Polska Armia Ludowa. 

*** 

Spodziewałem się, że Most Krymski zostanie wysadzony dopiero w dalszej fazie ofensywy, a tu proszę... BUM!!! Piękny prezent na 70-te, a właściwie na 72-gie, urodziny Putina. Pięknie przeprowadzona akcja! Idealny timing - eksplozja, od której zapaliły się cysterny z paliwem stojące na moście kolejowym.

Nie wyrokuje, kiedy całkiem posypie się front pod Chersoniem, a kiedy pod Melitopolem. Ale być może mamy znów do czynienia z "wabiem".

A bomba atomowa? Gdy Putin uderzy głowicą taktyczną, Ukraińcy nadal będą prowadzić wojnę. Nie padną przed nim na kolana błagając o pokój. 

Baj de łej: Słyszałem ohydną i zapewne totalnie nieprawdziwą plotkę, że Homokomando załatwiło patostreamera Urbana w sposób znany z filmu "Scary Movie"...

16 komentarzy:

  1. Seria ciekawie się rozwija. Większe żmijowisko było chyba tylko we Francji jeśli weźmiemy pod uwagę dziwne rzeczy związane ze śmiercią Jeana Moulina wykończonego prawdopodobnie przy udziale proamerykańskich monarchistów z La Cagoule pod wodzą Pierre de Bénouville, czy na przykład zamach na admirała Darlana dokonany przez proamerykańskich monarchistów szkolonych przez MI6 i OSS w postaci Carletona Coona (który pojawia się potem w środowisku bardzo nieprzychylnym prezydentowi Kennedy'emu). No i oczywiście ciekawe jest też wszystko wokół - finansowanie La Cagoule przez właściciela l'Oreal. Czy na przykład fakt, że generał Giraud, który skazał na śmierć zamachowca na Darlana sam był celem nieudanego zamachu w 1944 dokonanego przez nie wiem kogo. Ostatnio słyszałem też o książce wnuka gen. Girauda, który pisał coś o tym, że Petain chronił de Gaulle'a przed Niemcami i że de Gaulle dogadał się ze Stalinem już w 1940 roku (co ma sens bo de Gaulle wprowadził przywódcę komuchów Thoreza do swojego rządu).

    Coś tu cicho dzisiaj. Za tydzień publikuję u siebie pierwszy wpis o aferze Dutroux. Będą sataniści i nalot policji na ich siedzibę, próba zamachu stanu w Belgii, zabójstwo ministra, porwanie premiera, szaleni zabójcy z Brabancji, terroryści z Belgii, Niemiec, Turcji, Tunezji, Libanu i Stanów Zjednoczonych. No i oczywiście CIA z gościnnym występem Mossadu.

    Spiskolog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Coś tu cicho dzisiaj." - no właśnie. Trolle chyba w szoku po ataku na Most Krymski...

      "Za tydzień publikuję u siebie pierwszy wpis o aferze Dutroux. " - ooooo, zapowiada się ciekawie.

      "Jeana Moulina wykończonego prawdopodobnie przy udziale proamerykańskich monarchistów z La Cagoule" - Pierre de Villemarest sugerował, że Moulina wydali komuniści. Pisał też o Banku Worms, który sterował Lavalem i miał jednocześnie duże wpływy u De Gaulle'a.

      Usuń
    2. Cóż, jeśli o mnie idzie musiałem odpocząć od wszelkiego pisania po ostatnim tekście na stronie. Kapitalny wpis i jak sądzę, trafiłeś Fox tym na swą przysłowiową ''żyłę złota''.

      CheHelmut

      Usuń
  2. Dwa wybuchy i dwie różne przyczyny.
    W przypadku NS pojawiły się wypowiedzi, że to nie ruskie zrobili bo nie leżało to w ich interesie, gdyż oni mogli po prostu zakręcić i nie musieliby wysadzać gazociągów. Jest to zwykłe kłamstwo, bo nie mogli po prostu zakręcić. Zakręcili zresztą jeszcze w sierpniu, ale gdyby utrzymywali ten stan, to musieliby zapłacić kary, a tak ... cóż gazociąg uszkodzony to nie muszą płacić kar nie dotrzymywanie umów.
    Uszkodzenie Mostu Kerczeńskiego to albo majstersztyk, albo niesamowicie przypadkowy przypadek.
    Coraz więcej ruskich kretów albo raczej dżdżownic wychodzi spod ziemi i ujawnia się obroną kacapów.
    Ten most nie jest chyba niestety uszkodzony zbyt solidnie, bo ponoć most kolejowy został już naprawiony, a częścią samochodową też da się przejechać, choć pozostała tylko jedna droga dwupasmowa, bo druga się zawaliła na długości przęsła. Jeśli most będzie można nadal użytkować to kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak mysle ze NS zostal zalatwiony przez Amerykanow.Ruskie mogliby to zrobic tlyko jesli chcieli ukarac swoich przyglupich i nieudacznych sojusnzikow z Niemiec-mozliwe ale dosc dziecinne i zamykajace opcje na przyszlosc.Amerykanie wysadzajac NS to zamkniecie niemieckiej gry na Rosje gdyz juz nic Niemcy od Rosji dostac nie moga i MUSZA dolaczyc do obozu antyrosyjskiego aby cokolwiek miec z tej wojny.Zreszta popatrz na mape wybuchow(zdaje sie ze byla u Wolskiego)-ktos bardzo sie postaral aby pobliskich kabli energetycznych ze Szwecji do Polski nie uszkodzic-dla ruskich bylby to przeciez bonus-tylko Polacy i Amerykanie maja powod aby unikac takich uszkodzen.Oczywiscie mozna powiedziec ze to Polacy zalatwili NS ale prawda jest taka ze my nie mamy na to cojones-zostaja tlyko Amerykanie bo tlyko oni maja srodki i powod aby zrobic to dokladnie w taki sposob i w takim terminie w jakim to zrobiono.Powtarzam-jest opcja iz byla to ruska robota ale to byloby to raczej glupie-robia oni duzo idiotyzmow w czasie tej wojny ale akurat o ten ich nie podejrzewam-sadze iz to jednak Amerykanie choc oczywiscie klapanie morda Zdradka ociera sie o zdrade stanu(nie pierwszy raz zreszta).

      Piotr34

      Piotr34

      Usuń
    2. A tak w ogole to ciekawe informacje plyna z Moskwy-jakies aresztowania wsrod wojskowych,jakies wojska na ulicach itp-wyglada na to ze wsrod silownikow rozne frakcje wziely sie za lby-zobaczymy co z tego wyniknie.

      Piotr34

      Usuń
    3. Też wydaje mi się że zrobili to Amerykanie. Bardzo ciekawi brak reakcji Rosji - teoretycznie powinni grzać temat ile wlezie, wzywać do międzynarodowego śledztwa, wskazywać na NATO itd. Ruska dyplomacja coś tam próbuje ugrać, ale w sumie stac ich tylko na kserówki z twitta Zdradka. Widać, że na Kremlu raczej nie docenili wagi tego wydarzenia i przewage ma partia wojny (a nie dyplomacji) albo też - wiedząc że stoją za tym US - po prostu ze strachu zamknęli mordy. Nawet dziś chińskie MSZ wspominało o roli US, tymczasem Rosja milczy, a przecież potrafiła kiedyś kręcić gownoburze o dużo mniejsze rzeczy.

      Bruck

      Usuń
    4. Jest też inna opcja: teoretycznie mogły to zrobić rosyjskie służby bez porozumienia z Kremlem, zamykając Putinowi ścieżki porozumienia porozumienia z Zachodem. Na prawdę nie można tego wykluczyć.

      Usuń
    5. To prawda ta opcja tez istnieje choc watpie-raczej nie widzialem u Putina tych prob porozumienia.
      Obserwuje Kadyrowa-mam wrazenie ze on probuje zostac jednym z glownych graczy-ciekawe czy ow przydupas Kremla wkrotce nie bedzie pierwszym ktory Kremlowi wypowie posluszenistwo.

      Piotr34

      Usuń
    6. Po co pisać takie bzdury, że NS wysadziły USA, bo Rosja rzekomo nie miała powodów.
      Przecież napisałem jasno, że to Rosji najbardziej zależało na tym. Nie mogła po prostu zakręcić kurków, bo wiązałoby się to z karami za niewywiązywanie się z umów.
      Po drugie za budowę NS płacili Niemcy, więc Ruscy nie muszą się tym przejmować.
      Po trzecie to nie jest tak, że cały NS jest od razu do wyrzucenia. Na lądzie na gazociągu jamalskim są węzły co 100 km. W razie awarii, "ucieka" gaz z odcinka 100 km i tyle. Budując na dnie Bałtyku bez wątpienia zrobiono węzły bliżej siebie. Co 5 albo 10 km. Gdy przyjdzie co do czego to wystarczy wymiana tych 10 km rur i NS może dalej przesyłać gaz.

      Usuń
    7. Widze ze niektorzy nie moga zniesc jak ktos ma inne zdanie niz oni i wskazuje na inne mozliwosci niz ich "ukochana" teoria?

      Piotr34

      Usuń
    8. nie chodzi o inne zdanie, a o (obaloną) narrację o tym, że ruskim by się nie opłacało.

      Usuń
    9. Tak jak ktoś anonimowy napisał powyżej. Nie chodzi o upieranie się przy własnym zdaniu lub teorii, a o opieraniu się na faktach i argumentach logicznych.
      Ktokolwiek to zrobił, to w dzisiejszych czasach nie dałby rady tego ukryć.
      USA wysadzając te gazociągi wypowiedziałoby wojnę Rosji i Niemcom, więc prościej by było po prostu zaatakować Rosję niż wysadzać NS.
      Tylko Rosja była zainteresowana uszkodzeniem NS, bo dzięki temu może wywierać presję na Niemcy.

      Usuń
  3. nikt nie zwrócił uwagi na timing. tego samego dnia oddano baltic pipe.
    ruscy dali jasny sygnał, co się może stać z BP.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fox, zgodzisz się z tezą, że największym wygrywam tej ukro-ruskiej konfrontacji są USA? No bo Wujek Sam nieźle wspomaga Ukrainę, dając w sposób zawoalowany jakby przekaz na Kreml: "skoro z Kijowem, Moskale, se nie radzjta, bo ich wspieramy, to od nas, gdybyście za bardzo finale, dostanieta konkret wpierdol'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej. USA zyskały też większą swobodę. Skoro bowiem Rosja w tak fatalny sposób odpowiadała na ich przyjazne gesty i tak się skompromitowała prowadząc wojnę, to można uznać, ze jako gracz geopolityczny przestała się liczyć. W rozgrywce przeciwko Chinom byłaby bezużyteczna

      Usuń