sobota, 23 maja 2020

Niepodległość: Misja pokojowa


Ilustracja muzyczna: Professor Green - I need you tonight



„Jeden z tajnych dokumentów wywiadowczych przesłany przez Intelligence Service do Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza, w którym Brytyjczycy wyliczają znane im i udokumentowane w ciągu trzech lat wypadki kontaktów Polaków z Niemcami, kończy się stwierdzeniem: „Istnieje jakiś drugi aparat wojskowy i cywilny w aparacie gen. Sikorskiego o innych celach i zamiarach, ukrywanych pilnie przed władzami polskimi i angielskimi. Tylko wzajemną i szczerą współpracą Intelligence Ser. i O II można to niebezpieczeństwo usunąć zarówno ze względu na interes Polski, jak i W. Brytanii."
 Dariusz Baliszewski
10 maja 1941 r. Rudolfa Hessa wyraźnie zawiodły jego zdolności nawigacyjne. Zmylił drogę i nie zdołał wylądować na terenie posiadłości księcia Hamiltona, gdzie czekało na niego oświetlone lądowisko. Wcześniej odpowiednie siły zadbały, by samolot Hessa nie został zestrzelony - pomimo wykrycia go przez radary. Gdy dwa myśliwce z czechosłowackimi pilotami skierowały się w stronę tego powietrznego intruza, zostały szybko cofnięte. W lokalnym centrum kontroli operacji przebywał wówczas książę Hamilton.

Pierwszą osobą, która przesłuchała Hessa był Roman Battaglia, pracownik... polskiego konsulatu w Glasgow, "sanacyjny" dyplomata z wieloletnim stażem i zarazem znany publicysta ekonomiczny. W oficjalnej wersji jest mowa, że Battaglia służył Brytyjczykom jako tłumacz, choć przecież Hess doskonale mówił po angielsku i żadnego tłumacza nie potrzebował. Jeden ze szkockich oficerów obecnych wówczas na miejscu nie mógł się nadziwić, że komuś takiemu jak Battaglia pozwolono przesłuchiwać na osobności Hessa przez dwie godziny!



W posiadłości księcia Hamiltona w Dungavel przebywała grupa osób sprawiająca wrażenie, że na kogoś czekają. Z zeznań jednej ze służących wynika, że był tam wówczas m.in. książę Kentu Jerzy, w otoczeniu grupy... Polaków. Co mogło łączyć członka brytyjskiej rodziny królewskiej z Polską? Wiadomo, że w 1937 r. odwiedził nasz kraj i spotkał się m.in. z ministrem Józefem Beckiem. Miał też bardzo dobre relacje z gen. Sikorskim, którego był... sąsiadem. W listopadzie 1939 r. Sikorski oficjalnie zaproponował rządowi brytyjskiemu uczynienie księcia Kentu... królem Polski połączonej z Czechosłowacją i kilkoma innymi państwami naszego regionu. Brytyjczycy uznali ten projekt za wariacki. Książę Kentu był znanym przedstawicielem "partii pokojowej" w brytyjskich elitach, świetnym pilotem-wyczynowcem (dzięki czemu zdołał poznać Hessa przed wojną) a przy tym kolesiem, który lubił snuć się po ulicach wojennego Londynu w kobiecych ciuszkach (wyobraźcie sobie miny żołnierzy, którzy go legitymowali :) Zginął na północy Szkocji 25 sierpnia 1942 r. w katastrofie wodnosamolotu, którym udawał się ponoć na Islandię. Istnieje wersja, że wybierał się wówczas na negocjacje pokojowe do Norwegii.



Dziwnym zbiegiem okoliczności, 11 maja 1941 r., czyli w dzień po feralnym locie Hessa, do Szkocji przyleciał gen. Sikorski, który wracał z podróży do USA i Kanady. Tej samej, podczas której ledwo uniknął śmierci w "katastrofie lotniczej".


Sprawa się później robi jeszcze dziwniejsza. Guy Liddell, ówczesny wiceszef MI5, zapisuje w swoim dzienniku w dniu 8 czerwca 1941 r.: "Pewna grupa przedstawicieli polskich sił zbrojnych w Szkocji planowała porwanie i zabicie Hessa. Trudno powiedzieć, jak daleko sprawa zaszła, w każdym razie istnieje wciąż niebezpieczeństwo, że do takiej próby dojdzie". Raport szefa MI6 Stewarta Menziesa z lipca 1942 r. mówi, że 19 maja 1941 r. "kilku polskich żołnierzy odkryło jego [Hessa] miejsce pobytu, próbowali się włamać i zostali ostrzelani." Radosław Golec w książce "Lordowie Hitlera" pisze, że chodziło o próbę zamachu podjętą w pobliżu Fortu William, podczas transportu Hessa. W okolicy znajdował się polski ośrodek szkoleniowy w Aldershot. W akcji miało wziąć udział 17 polskich żołnierzy i dwóch brytyjskich oficerów. Jednym z nich był Alfgar Hesketh-Pritchard, funkcjonariusz SOE, który szkolił czeskich komandosów do misji zabójstwa Heydricha.

Flashback: Dies Irae - Nikt nie lubi Heydricha



W czerwcu 1942 r. brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden pisze, o tym, że "pewni przedstawiciele sił alianckich stacjonujących w tym kraju przygotowali plan najazdu na obóz i porwanie więźnia. Utrzymywanie tak licznej ochrony nie ma na celu zapobieżenie ucieczce Hessa, lecz niedopuszczenie do niego szalonych ludzi".





W dalekim Budapeszcie płk Wacław Lipiński pisze natomiast w swoim dzienniku o tym, że Himmler wysłał do Szkocji zabójców mających zlikwidować Hessa. I podaje nawet ich nazwiska. Na ten wpis zwraca po sześciu dekadach uwagę jedynie Dariusz Baliszewski. Zawodowi historycy udają, że tego zapisku nigdy nie było. (Zwykle narzekają, że jakaś teoria nie jest podparta dokumentami, a gdy dokument się pojawia, ignorują go.)

Wiele lat po wojnie Rudolf Hess, siedząc w więzieniu Spandau, opowiada swojemu synowi Wolfowi Rudigerowi Hessowi szczegóły swojej propozycji pokojowej, którą wiózł do Szkocji w maju 1941 r. Przewidywała ona odwrót Niemiec ze wszystkich terytoriów okupowanych - także z Polski. Zainteresowanie nią pewnych polskich sił byłoby więc w pełni zrozumiałe.



W maju 1941 r. toczą się w Budapeszcie jakieś dziwne rozmowy pomiędzy przedstawicielami tamtejszego polskiego ośrodka politycznego a Niemcami, za pośrednictwem władz Węgier. Ze strony polskiej prowadzi je płk Marian Steifer - wybitny oficer, szpieg, szachista i piłkarz. Człowiek, który dzięki swoim kontaktom w Budapeszcie zapewnił polskim internowanym wojskowym znakomite warunki do konspirowania na Węgrzech. Baliszewski pisał o tym epizodzie:

"W pierwszych dniach maja 1941 r. porucznik Wojska Polskiego Kazimierz Morvay, syn Węgra i Polki, urodzony i wychowany na Węgrzech, który we wrześniu 1939 r. walczył w polskim mundurze, a w 1941 r. pełnił służbę adiutanta w sekretariacie szefa XXI Oddziału Honwedów, przypadkowo usłyszał, jak kpt. Kormendy meldował płk Balo: „Pułkownik Steifer prosi o przyjęcie przez ministra obrony narodowej gen. Barthę w sprawie utworzenia rządu polskiego współpracującego z Niemcami". Dopiero po złożeniu meldunku kpt. Komendy zorientował się, że ktoś niepowołany usłyszał jego tajną treść. „Jeśli to, co usłyszałeś, wyniesiesz na zewnątrz – ostrzegł Morvaya – będzie z tobą kiepsko”. Por. Morvay, który czuł się bardziej Polakiem niż Węgrem, uznał jednak za swój obowiązek powiadomić, jak to sam ujął, władze podziemne. W Budapeszcie w podziemiu działali zwolennicy gen. Sikorskiego i ich właśnie powiadomił Morvay o skandalicznej treści meldunku. Tak doszło do powołania Sądu Obywatelskiego i najbardziej tajnej rozprawy w historii ostatniej wojny.
Płk. Steifera oskarżali ludzie Sikorskiego: dr Stanisław Bardzik-Lubelski, zastępca delegata Rządu Polski na Węgrzech, i mec. Adolf Witkowski, zastępca delegata ministra skarbu. Bronił go zapalony piłsudczyk mjr Stefan Benedykt. Skład sądu stanowili Adam Opoka Loewenstein z PPS i sędzia Wacław Słoniński ze Stronnictwa Narodowego. Przewodniczył gen. Jan Kołłątaj- Srzednicki. Po pięciu dniach rozprawy i przesłuchaniu stron oraz polskich i węgierskich świadków: „Sąd nie znalazł dowodów, jakoby jakakolwiek grupa obywateli dążyła do współpracy z Niemcami, ale płk dypl. dr inż. Marian Steifer źle zasłużył się Ojczyźnie". Winny czy niewinny? Były rozmowy z Niemcami czy nie? Wyrok sądu zdaje się niczego nie wyjaśniać. Cóż to bowiem znaczy, że płk Steifer źle zasłużył się ojczyźnie? I czym, skoro żadnych rozmów z Niemcami nie było? A może jednak były?

W połowie lat 80. udało mi się dotrzeć do prywatnych dokumentów Steifera. W liście do rodziny w kraju z 18 kwietnia 1941 r. pułkownik pisał: „Już kilkakrotnie robiono mi ze strony węgierskiej, i to od różnych osób, propozycje, ażebym przy pośrednictwie mego dawnego kolegi z wojny światowej poszedł na układ z gospodarzem i na współpracę. Rzekomo byłoby to chętnie przyjęte, bo on nie ma żadnego kandydata na objęcie dawnego, choć bardzo zmniejszonego mieszkania, a ma mu na tem szczególnie zależeć. Jako argument za tem wysuwają, że jednak lepiej choć cośkolwiek z mebli uratować, a zwłaszcza idzie o dzieci, które teraz cierpią najwięcej. Jak się Ty na to zapatrujesz? Z tego mogłaby być i wielka rzecz albo też i wielka hańba". "

(koniec cytatu)



W grudniu 1940 r. marszałek Edward Śmigły-Rydz ucieka z rumuńskiego miejsca internowania na Węgry - ku przerażeniu gen. Sikorskiego. Na przełomie kwietnia i maja 1941 r. przebywa w Budapeszcie. Jak pisze Baliszewski: "Pewne jest tylko to, że gdy kilka miesięcy później, w październiku 1941 r., marszałek Śmigły udawał się w swą ostatnią drogę do Polski, w Budapeszcie żegnali go regent, admirał Miklós Horthy, minister gen. Károly Bartha i płk dypl. dr Marian Steifer." Po polskiej stronie Karpat marszałka witają ludzie z organizacji wywiadowczej "Muszkieterowie" Stefana Witkowskiego - organizacji posiadającej imponującą siatkę od Lizbony po Ural, utrzymującej też dziwne relacje ze służbami brytyjskimi, niemieckimi, sowieckimi i watykańskimi.


Zróbmy przerwę na małą dygresję: Czy Śmigły-Rydz był jednym z ojców polskiej niepodległości? Część czytelników dostanie krwawej sraczki po takiej "bluźnierczej" sugestii, ale dajmy przemówić faktom. Faktem jest, że Śmigły-Rydz kierował POW w czasie, gdy Piłsudski siedział w Magdeburgu. Co więcej, to Śmigły-Rydz uczynił z POW potęgę na tajnej wojnie. Siatki naszej organizacji sięgały daleko w głąb Rosji i nawiązywały też kontakty z alianckimi tajnymi służbami. To POW sprawnie rozbroiła Niemców i Austriaków na jesieni 1918 r. Bez jej siatek nie byłoby obrony Lwowa, Powstania Wielkopolskiego, Powstania Sejnieńskiego i Powstań Śląskich. Śmigły-Rydz miał też jedną ogromną zasługę na wojnie w 1920 r. - przeprowadził sprawny odwrót z Ukrainy, dzięki któremu mieliśmy do dyspozycji wojska potrzebne do wykonania kontruderzenia znad Wieprza. Bez tych wojsk nie wygralibyśmy wojny z bolszewikami. Ten sam człowiek podjął bardzo trudną i bardzo kontrowersyjną strategiczną decyzję o wejściu Polski do wojny w 1939 r. w obozie alianckim - wiedząc, że "na polskim odcinku będzie przegrana" ale zdając sobie sprawę, że wejście w sojusz z Niemcami - państwem z góry skazanym na klęskę w wojnie światowej - będzie oznaczało koniec jakiejkolwiek państwowości polskiej po wojnie. Dlaczego więc ten sam człowiek w 1941 r. angażuje się w rozmowy z Niemcami na temat przywrócenia Polski pod ich protektoratem? Być może przekonuje go do tego przykład z czasów I wojny światowej. Graliśmy wówczas na kilku fortepianach - mieliśmy swoich ludzi u boku Państw Centralnych, Entanty i bolszewików. W czasie drugiej wojny światowej mieliśmy już swój rząd w Londynie, a powinniśmy mieć też swoich ludzi w obozie niemieckim i sowieckim. I Śmigły-Rydz podjął się tej arcytrudnej misji, zdając sobie w pełni sprawę z tego, że po wojnie może być powieszony jako "zdrajca" za reprezentowanie naszych interesów u Niemców i ratowanie biologiczno-kulturowej substancji narodu.



W październiku 1941 r. niemiecko-sowiecki front przechodzi były premier Leon Kozłowski, świeżo wypuszczony z więzienia na Łubiance. Jest jasnym, że pomagają mu ludzie Berii, który prowadzi w tym czasie swoją grę z Niemcami. Kozłowski przybywa do Warszawy, gdzie w listopadzie rzekomo spotyka się z marszałkiem Śmigłym. I znów Baliszewski: ""Do tego tajnego spotkania doszło w rejonie ulic Kopernika i Tamki. Relacjonuje ten fakt rotmistrz Czesław Szadkowski, szef ochrony osobistej Śmigłego w Warszawie, i Józef Lebedowicz, szef wydziału prezydialnego Obozu Polski Walczącej, organizacji powołanej do życia przez Śmigłego. Być może kiedyś potwierdzi się fakt obecności na tym spotkaniu grupy polskich aktywistów, a więc polityków opowiadających się za współpracą z Niemcami - z księciem Januszem Radziwiłłem, posłem Edwardem Kleszczyńskim i przedstawicielami polskiego episkopatu." Wspomniany senator Radziwiłł to jeden z osobistych agentów Berii. Wzmianka o przedstawicielach Episkopatu jest o tyle ciekawa, że Ojciec Święty Pius XII przekazał Muszkieterom poświęcone przez siebie różańce i spore fundusze.



W Warszawie Śmigły-Rydz spotykał się m.in. z takimi legendami Polski Podziemnej jak gen. Fieldorf i szef ZWZ gen. Grot-Rowecki. O czymś konferują. Zapewne chce ich przekonać do swojego planu. Muszkieterowie przerzucają, z pomocą niemieckich służb - i przy przyzwoleniu ludzi Berii, swoich emisariuszy do gen. Andersa. Podczas bankietu wydanego na ich cześć, płk Okulicki pyta o losy marszałka Śmigłego. Emisariusz rtm. Szadkowski, szef ochrony osobistej Śmigłego w Warszawie, mówi, że marszałek wraz z legionistami szykuje zamach na Sikorskiego i że Grot-Rowecki bez wiedzy i zgody Sikorskiego mianował płka Tadeusza Pełczyńskiego szefem sztabu ZWZ. To za czasów Pełczyńskiego Oddział II SG utrzymywał kanał komunikacji z Berią.

Sprawa wychodzi na jaw i z Londynu idą od Sikorskiego rozkazy uśmiercenia rotmistrza Szadkowskiego, Witkowskiego, premiera Kozłowskiego i marszałka Śmigłego-Rydza. W marcu 1942 r. zadowolony z siebie Sikorski pisze do ambasadora Kota, że naród polski odmówił udziału w krucjacie antybolszewickiej, "choćby było to związane z poważnymi koncesjami wobec Polski". Sikorskiego cieszy przede wszystkim to, że w Warszawie nie powstał konkurencyjny ośrodek władzy. Okupowaną Polską przejmuje się dużo mniej.

Wygląda jednak na to, że sprawa się rypła już na początku grudnia 1941 r. Niemcy ponoszą klęskę pod Moskwą. W jakiś czas później Hitler szokuje wszystkich wypowiadając wojnę USA (niemieckie i sowieckie służby wiedzą o przygotowywanym ataku na Pearl Harbor). Jest jasnym, że Rzesza przegra. Grot-Rowecki nie chce się bawić w rządy kolaboracyjne. Marszałek Śmigły-Rydz oficjalnie więc umiera 2 grudnia 1941 r. w mieszkaniu wdowy po generale Maxymowiczu-Raczyńskim (który zginął w dziwnych okolicznościach w Berlinie w 1938 r.) przy ulicy Sandomierskiej 18 w Warszawie. W tym domu, położony o rzut granatem od niemieckich placówek bezpieki, mieszkają funcjonariusze Gestapo i volksdeutsche. A mimo to do mieszkania Maxymowicz-Raczyńskiej pielgrzymują oficerowie polskich organizacji konspiracyjnych i oddają hołd marszałkowi - nosząc nawet wieńce ze wstęgami orderu Virtuti Militari. W kamienicy tej mieszka również pułkownik Zygmunt Polak - człowiek "łudząco podobny" do marszałka Śmigłego-Rydza, używający takiego samego pseudonimu konspiracyjnego jak on ("Adam Zawisza") i chorujący na angina pectoris, czyli dolegliwość, na którą oficjalnie zmarł Śmigły-Rydz. (Pułkownik Polak zmarł w 1982 r.)

Wersja nieoficjalna mówi, że marszałek został skazany na rozpłynięcie się w mroku historii. Po okresie aresztowania przez ZWZ/AK odnawia się u niego gruźlica. Zostaje wypuszczony i umiera latem 1942 r. w Otwocku. Rozmawiałem na ten temat z Dariuszem Baliszewskim - opowiedział mi o tym, co się z nim działo po śmierci. Cmentarz w Otwocku był tylko chwilowym miejscem jego wiecznego spoczynku. Ostatecznie spoczął w bardziej godnym miejscu. Baliszewski oparł się na relacjach ludzi absolutnie wiarygodnych - nie będę jednak zdradzał szczegółów. Niech sam o tym pierwszy napisze.


***

A w następnym odcinku przeniesiemy się do Moskwy...

***

Z ciekawości włączyłem sobie Trójkę. Puszczali muzę z czasów wojny wietnamskiej. Podekscytowany czekałem na wiadomości. Chciałem się dowiedzieć jak idzie ofensywa Tet, a szczególnie walki o Hue :)

Trójka zawsze mi się kojarzyła jako stacja dla młodzieży w wieku 50+. A już szczególną ramotą byli dla mnie Niedźwiecki oraz Hirek Wrona. Rozumiem, że w stanie wojenny fajnie się ich słuchało, ale czemu w 2020 r. w swoich listach "przebojów" jeszcze puszczali Deep Purple obok jakiś nówek? To, że 150 głosów oddanych internetowo na jedną piosenkę wywracało ich listę świadczy o tym, że mało kogo ich listy obchodziły. Ale cóż, jacyś idioci z nadania Krzysztofa Czabańskiego dali się wciągnąć w kretyńską prowokację i zrobili z tego próchna gigantyczną aferę.

Niestety, ale muszę się zgodzić ze słowami Chehelmuta dotyczącymi PiSu nie będącego żadną grupą rekonstrukcyjną sanacji, tylko raczej parlamentarnej enedcji z jej ograniczeniami i do tego zamieniającą się w typową partię władzy. Alternatywy nie widać dla niej jednak z prawej strony. Chehelmut widzi zjebanych "rozwolnościowców" pozbawionych wiedzy o tym jak działa państwo i gospodarka. Ja dostrzegam dodatkowo skażenie giertychowszczyzną. To w bezmyśli Jędrzeja "Kretyna" Giertycha tkwią korzenie sporej części zjebania polskojęzycznej prawicy - większego zaangażowania w obronę interesów Rosji, Chin czy Iranu niż Polski, czy też faryzejskiej religijności na pokaz połączonej zachowaniami niegodnymi katolika. Ale cóż, przydałby się degiertychizacja lub jakiś TuroPiS, który nie pieprzyłby się z samorządami, sędziowską kastą czy akademickimi mendami i "artystami" z sopockiej Zatoki Sztuki. Program Bereza+ jest dużo ważniejszy niż 500+. Ale czy takie ugrupowanie miałoby szanse na wygraną wśród priwislańskiego społeczeństwa? Mam wrażenie, że gdyby KO zamiast Czaskowskiego wystawiła w miejsce "hrabiny Grabskiej" Mariusza Trynkiewicza, to zyskałby podobne poparcie jak Paleciarz i mógłby wejść do drugiej tury wyborów.



Baj de łej: pamiętacie jakie heheszki Wojewódzki robił sobie ze sprawy Trynkiewicza? "Bardzo dziękujemy za udostępnienie nam dzieci dla Mariusza Trynkiewicza".

28 komentarzy:

  1. >>Niestety, ale muszę się zgodzić ze słowami Chehelmuta dotyczącymi PiSu nie będącego żadną grupą rekonstrukcyjną sanacji, tylko raczej parlamentarnej enedcji z jej ograniczeniami i do tego zamieniającą się w typową partię władzy.<<

    Oczywiście rozumiem, że takie porównania to licentia poetica i każdy może je robić jakie chce, ale powtórzę - najtrafniej PiS ocenił kiedyś S. Michalkiewicz, jako nową gierkowszczyznę.
    Mamy więc reżimowy pozorowany patriotyzm (czy nawet nacjonalizm?), ale jest to tylko fasada dla "rządów ambasadorskich", tym razem na szczęście przedstawicieli Waszyngtonu, a nie Moskwy. 😆

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, czyli jednak nawrócenie na wersję z zamachem stanu przez Sikorskiego i księcia Kentu! To w sumie nie był zły plan.

    "Pułkownik Polak zmarł w 1982 r."
    WTF?! A komunistyczna bezpieka nic się nie dowiedziała o radośnie sobie mieszkającym w Polsce Rydzu-Śmigłym?

    "Baj de łej: pamiętacie jakie heheszki Wojewódzki robił sobie ze sprawy Trynkiewicza?"
    O Wojewódzkim to były już sugestie od dłuższego czasu ze strony Latkowskiego. Co może być prawdą albo i nie bo Latkowski zaczął karierę w dziennikarstwie od... procesu za podwójne zabójstwo. Tak naprawdę nic nowego nie było w tym filmie.
    Tak poza tym to największe skurwienie niektórych ludzi pokazuje fakt, że pojawiają się teraz wyjaśnienia, że "no przecież z 14-latką to nie jest pedofilia bo medyczna definicja to...". Ciekawe, że nikt do medycznej definicji się nie odnosi w przypadku księży. Tak samo jak z głupkowatymi komentarzami, że o tym, że "skąd ci aktorzy mieli wiedzieć, że tam są nieletnie dziewczyny".
    A o Krzysztofie Sadowskim dalej cisza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " czyli jednak nawrócenie na wersję z zamachem stanu przez Sikorskiego i księcia Kentu!" - a na ile Sikorski kontrolował swoje tajne służby?

      "WTF?! A komunistyczna bezpieka nic się nie dowiedziała o radośnie sobie mieszkającym w Polsce Rydzu-Śmigłym?" - też się na tym zastanawiałem. Baliszewski twierdził, że płk Polak udawał Śmigłego w czasie badań lekarskich, które wykazały angina pectoris.

      "Latkowski zaczął karierę w dziennikarstwie od... procesu za podwójne zabójstwo." - "Kto rządzi w tym więzieniu? Sylwester Latkowski i Bractwo Aryjskie!" :)

      "Tak naprawdę nic nowego nie było w tym filmie." - co innego opisać sprawę w artykułach i książkach, które przeczyta garstka, a co innego pokazać na filmie i zagrać emocjami,

      Usuń
  3. SZCZEPIENIA TO TAKTYCZNY ATAK NA ARYJSKO-SŁOWIAŃSKĄ HAPLOGRUPĘ R1a1 - I NAJBARDZIEJ DIABOLICZNA W HISTORII INWAZJA NA LECHISTAN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Zastrzyk jest jak ukąszenie węża. Każda dusza dziecka czuje to i krzyczy w rozpaczy i proteście. Oślepieni rodzice nie rozumieją tego krzyku. Szczepienie wstrząsa duszą i organizmem Laszęcia, osłabia jego zdolności i rozprowadza trucizny i "ukryte bomby", sabotujące ciało i umysł we wszystkich próbach sił przez całe życie.
    Tak, szczepienia są projektem depopulacji i faktycznym atakiem na aryjsko-słowiańską haplogrupę R1a1. Niszczenie genów lechickich ma taktyczny sens - bowiem geny decydują o potencjale i charakterze ducha i ciała, i nasz wróg to wie. To że Lechici byli nieustraszeni, że bili Rzymian, Franków, Niemców, Turków, Mongołów, że w walce o wolność własną i inną wznosili się na inspirujące świat wyżyny, że nigdy naprawdę się nie poddali, a jeśli ulegali, to armiom połączonych najeźdźców - to charakter naszego narodu zapisany w genach i matrycy duszy. Oni to wiedzą. Wiedzą, że Lechici i wszystkie narody słowiańskie stoją im na drodze do całkowitej kontroli planety.
    Zawarte w szczepieniach DNA martwych płodów oraz zwierząt wnika w DNA polskich dzieci. Zatrute lekarstwa, GMO, szczepienia, chemioterapia, fluor w wodzie czy paście do zębów, chemtrails, generujące agresję seksualną przekazy i inne środki to wielka antysłowiańska ofensywa, która ma na celu:
    - zdziesiątkowanie populacji
    - zniszczenie szyszynki jako generatora mocy i świadomości istoty ludzkiej
    - zdegenerowanie DNA jako szlachetnego genotypu aryjsko-słowiańskiej rasy wojowników o wolność
    - zdruzgotanie wydolności umysłowej i fizycznej Lechitów, aby zamienić ich z najlepszych wojowników planety w schorowanych, niezdolnych do oporu niewolników
    - z pozostałej przy życiu populacji uczynić schorowanych, bezwolnych, ogłupionych, zseksualizowanych, przepracowanych, odciętych od prawdy i przyrody, niewolniczo skoszarowanych w metropoliach matrixa klientów iluminackich korporacji.
    Szczepienia przeczą właściwie całkowicie projektowi stworzenia człowieka. Przeczą sensowi życia...
    Przez dwa lata podniosły się nowe szeregi Rodaków w determinacji i woli. Siła tego szlachetnego pospolitego ruszenia Rodów jest wystarczająca, aby zatrzymać ten kryminalny i inwazyjny proceder już w tym roku, w przełomowym 2020. Siły światła, QAnon, słowiańscy bracia z wszelkich stron Europy - rośnie potężny front do skasowania satanistycznych i chazarskich operacji i przewrócenia ich armat na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armie Spartan, Rzymian, Celtów, Azteków i Lachów wychodziły na pole bitwy zasilone owocami Natury. Starożytni i średniowieczni rzeźbiarze dokonywali cudów wizji i artyzmu, zasilając ciało i umysł owocami Gai. Goryle i lwy bez szczepień wznoszą się godzinami na wyżyny sprawności. Miodożery potrafią neutralizować toksyny bez diabolicznych wynalazków lobby farmaceutycznego! Ludziom obecnej rzeczywistości wmawia się, że bez zaszczepienia dzieci i siebie samych skazują swoje Rody na marsz przez przepaście i kratery. To największa niedorzeczność i zbrodnia w historii ludzkości. Wspólnymi siłami odrzucamy to TU I TERAZ.

      Usuń
    2. Gdy nastanie dzień, że urzędy polskie ujawnią prawdę o tym ataku - o zniszczeniach dokonanych naszym Laszętom i naszym Rodom, część Narodu zatańczy w duszy, a może i na placu czy łące w porywie ulgi i radości. Część zapłacze. Nie wolno takich Rodzin dobijać swym triumfem ani satysfakcją - lecz tylko wesprzeć. O tym pamiętajmy, Lachy.
      Nie może być mowy o dwóch narodach Lechistanu - to byłby ostateczny triumf pobitych i upadłych Chazarów, i satanistów. Jest i będzie jeden zjednoczony Naród Lachów. Kto silniejszy - podniesie słabszego. Kto bardziej świadomy - pocieszy oszukanego. To największe wyzwanie dla nas wszystkich w chwili wyzwolenia, i wyzwaniu temu musimy po słowiańsku podołać.
      Dziś musimy zaciskać zęby, gdy każdego dnia oszukiwani rodzice oddają swoje dzieci medykom systemu pod zaszczepienie. To boli polskie serce - nieśmy SŁOWO wszystkim, którzy dają nadzieję wysłuchania i zatrzymania w pół kroku.
      Mimo to raduj się polska duszo - bo wkrótce ujrzysz wolne i bezpieczne dzieci na ojczystej ziemi.
      Darz Bór, Lachy.

      Usuń
    3. Nasienie Lechitów zapładnia kosmitów.

      Usuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=tYsanjBiOg4
    Marjusz - mój premier p0lski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze popieralem PIS ale trudno nie zauwazyc ze PIS sie konczy-nawet nie tyle organizacyjnie bo pewne jeszcze jakis czas przetrwaja(koryto uzaleznia)chocby sila inercji ale moralnie i ideowo.Ostatnie mniej wiecej dwa lata to czas stracony-nie dosc ze nic pozytecznego dla kraju juz nic nie robia(no gdzie ten milion elektrycznych samochodow i pozamykani aferzysci?-no ile lat mozna czekac i wierzyc ze "juz zaraz"?)to jeszcze zamieszanie wokol interesow rodziny Szumowskich pokazuje ze jedyne co ich obecnie interesuje co kumulowanie kapitalu-i byc moze nawet niekoniecznie zgodnie z prawem.Reasumujac:zra pija i krada i dobrze byloby ich wymienic...tylko nie bardzo jest na kogo.Bo na kogo?Przeciez nie na pieniacza Brauna(a taki kiedys byl dobry dokumentalista-coz za upadek!!!)czy sosnierzowych korwnistycznych psychopatow.Dupa blada mozna byc rzec.
    Osobiscie zreszta od jakiego czasu winie tu Kaczora-jego bledna polityka kadrowa zaczyna byc juz legendarna-jak mozna promowac takie miernoty jak lawirant Duda(czlowiek moze wyjsc z Uni Wolnosci ale Unia Wolnosci NIGDY nie wyjdzie z czlowieka),bankster Morawiecki("a potem obnizymy ludziom oczekwiania i beda zap...dalac za miske ryzu")czy obrzydliwego lawiranta Gowina("kto by nie rzadzil ten czlowiek jest zawsze ministrem" mozna by rzec parafrazujac starego ubeka Franza Mauera).Albo Kaczor to stary duren ktorego zycie nic nie nauczylo i majac lat osiemdziesiat nadal daje sie nabierac na piekne oczy i lanie wody albo to figurant ktory realnie nic nie moze i robi co mu kaza.
    Szydlo to byl premier z jajami(nomen omen)i praktycznie wszystko co dobre co PIS zrobil bylo za jej premierowania-widac chcieli sie przypodobac elektoratowi-i chyba za dobra w tym byla bo szybko poslali ja na zielona trawke-od tego czasu jest tylko rownia pochyla i PIS staje sie druga PO(nawet co niektore geby te same).
    System zostal zabetonowany(zreszta ZAWSZE do tego dazyli)-jak tak dalej beda robic to w koncu sie zdziwia i zaplacza bo ktos dojdzie do wniosku ze pozostalo juz tylko "glosowanie z dachu"(do czego NIE zachecam i odradzam ale sie spodziewam i przewiduje tak czy owak).No ale widac historia ich niczego nie nauczyla(chocby tego ze w takich sytuacjach sluzby ktore mialy ich bronic ZAWSZE daja ciala).

    Piotr34













    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Piotr cenię Twoje komentarze (choć nie zawsze się zgadzam), ale na serio myślisz, że Kaczyński ma "pecha" do kadr?

      Zbig

      Usuń
    2. A dzieki.
      "Pecha"...to na pewno nie-to nie jest przypadek.Jedyne nad czym sie mozna zastanawiac to czy jest az tak kiepskim psychologiem ze nie potrafi ocenic ludzi czy tez to figurant.A ze jest obstawiony roznymi kanaliami podstawianymi przez rozne sluzby to rzecz oczywista-rzecz w tym ze czlowiek z jego doswiadczeniem i kontaktami powinien byc w stanie ich rozpoznac i zneutralizowac a jakos tego nie robi/nie chce.Gorzej ze nawet Kaczynski z jego deficytami na tle calej reszty jawi sie jako bardzo kompetentny polityk-i nie swiadczy to wcale o tym jakim to "geniuszem" jest Kaczynski tylko o tym jak beznadziejna jest cala reszta(no ale wszyscy wiemy ze wiekszosc z nich to ameby umyslowe i socjopaci).

      Piotr34

      Usuń
    3. Nawet taki nie wyrobiony politycznie leszcz jak ja widzi - od czasu zmiany rządy Beaty Szydło na Morawieckiego, że Kaczyński to figurant.
      Może do tego momentu miał w miarę wolną rękę i coś tam grał swojego - ale zmiana premiera i później pokazały, że ktoś mu ostro ściągnął cugle. Co od wymiany Szydło na Morawieckiego Kaczyński zrobił "w polityce"? Mam wrażenie, że nic. Nawet go w telewizorni nie widuję (choć nie oglądam, to inna rzecz).

      Usuń
    4. Teoretycznie jest jeszcze taka trzecia możliwość, że faktyczne cele Prezesa są całkiem inne od oficjalnie deklarowanych.
      To by bardzo dobrze tłumaczyło metodę "podkładania min" (zarówno personalnych jak innych), w której obaj z Bratem się wyspecjalizowali. Potem to się wszystko tłumaczyło ciemnemu ludowi jako "pomyłka".
      Moim zdaniem jedyną prawdziwą pomyłką była tylko B.Szydło - rachuby były takie, że skompromituje siebie i całe "skrzydło patriotyczne", ale sprawy zaczęły iść w odwrotnym kierunku więc trzeba ją było szybko i brutalnie usunąć.

      Konia z rzędem kto odgadnie co właściwie dla Braci było/jest ich "misją życia".

      Usuń
    5. ops... powyższe to pisałem ja
      abc

      Usuń
    6. Ale jak to, przecież Kaczyński to złoty człowiek, przedwojenna inteligencja, chrześcijański patriota, zaślubiony tylko Polsce. Nie może to być, żeby się okazał taki jak ci inni, źli, nie godzi się, non possumus, no pasaran!. A tak poważnie, to trzeba by prześledzić skąd się w latach 90-tych wzięły pieniążki na Srebrną. Pewnie jak to u nas bywa, z zagranicy. Jedni dostają z Moskwy, inni z Berlina, tamci z Waszyngtonu, owamci z Watykanu czy innego Palermo. Ale na końcu zawsze trzeba zwrócić, przy czym nie zawsze temu, od którego się pożyczało.

      Usuń
    7. Abstrahując od dziwnych ruchów Jarosława Kaczyńskiego, to wystawienie "bankstera" na premiera było logiczne. W sytuacji, w której musimy mierzyć się z wewnętrzną Targowicą, Ruskimi, Niemcami i Brukselą, trzeba było wygasić jeden front - a prowokowanie "banksterów" byłoby głupotą. Lepiej z nimi czasowo dobrze żyć. Zwłaszcza, że banksterka odchodzi od paradygmatu neoliberalnego ku neokeynsowskiemu i MMT.

      A jeśli chodzi o finansową stronę rządów Mateusza, to nie rozumiem bólu d... wielu osób. Mi akurat podatki obniżył - przywrócił 50 proc. kosztów uzyskania przychodu i zmniejszył PIT. To, że opodatkował markety czy nieruchomości komercyjne nie dotyka zwykłego człowieka.

      Usuń
    8. Foxie, no widzisz, może mniej kreatywni rodacy, tacy bez 50% kosztów uzyskania przychodu w kieszeni, nie rozumieją Twojego zadowolenia, tak jak Ty ich bólu dupy. Zresztą słynne "Poniedziałek: Ja, wtorek: Ja, środa: Ja, czwartek: Ja, piątek: Ja itp", to powszechny sposób myślenia w naszym tzw. społeczeństwie.

      Usuń
    9. @foxmulder

      No wlasnie rzecz w tym ze NIE opodatkowal marketow-tylko sie o tym gada od lat ale nic sie nie dzieje.No ale TOBIE obnizyl podatki-coz za "wspanialy przywodca"-no chyba dam sie "przekonac"-moze by tak jednak patrzec nieco dalej nic czubek wlasnego nosa co?Zreszta gigantow internetowych tez nie opodatkowal ani samochodow elektrycznych tez nie robimy.A ze mamy niezle rankingi i banke na nieruchomosciach(ktora PIS AKTYWNIE podtrzymuje-patrz zapowiadane wsparcie dla kupujacyhc domy czy dzisiejasza obnizka stop procentowych)to jeszcze nas nie robi bogatym krajem-Grecja i Hiszpania tez tak mialy i wlasnie sie koncza BARDZO ZLE.

      @abc

      Zawszem mialem watpliwoci do Kaczorow ale zdawali mi sie byc nieco mniej umoczeni niz reszta-teraz juz tego taki pewny nie jestem.


      Piotr34

      Usuń
    10. Podatek od marketów miał wchodzić w tym roku. KO już jojczy z tego powodu. A także z tego, że opodatkowano katastralnie nieruchomości komercyjne (a nie mieszkania zwykłych ludzi jak chciała KO)
      "moze by tak jednak patrzec nieco dalej nic czubek wlasnego nosa co?" - no nie tylko w moim przypadku podatki zostały obniżone. Obniżka PIT - niewielka, bo niewielka - ale objęła wszystkich płacących wcześniej stawkę 18 proc. Do 26 roku życia PIT został zniesiony.CIT spadł z 15 proc. do 9 proc. w przypadku małych i średnich firm.


      Usuń
    11. Oczywiście PiSowi można i trzeba zarzucić wiele innych rzeczy - choćby nie rozliczenie Smoleńska, to że HGW nie siedzi w więzieniu, nie zrobienie porządku w kulturze, zbyt uległą politykę wobec Izraela...

      Usuń
  6. PiS się skończył na jesieni 2016 zamiatając po dywan sprawę Smoleńska. Po 6 latach suchego brandzla gazetopolskiego i miesiączkowania na Krakowskim wespół z ciemnym ludem, Naczelnik Państwa zadecydował, że nie ma i nigdy nie miał brata. Dzieła zniszczenia dopełniło zrobienie Disco Relaxu z TVP i wymiana przaśnej baby z GSu na zasłużonego dla Systemu bankstera.

    Na jesieni odstrzał Maliniaka i przedterminowe wybory. Partia Zgody wraca w wielkim stylu. Żeby było tak jak było...i będzie, ale trochę inaczej. Układ się spolaryzuje na rządzących popierdoleńców z lewej (POKO domieszkowane gowinowcami i dudowcami z cichym lub głośnym wsparciem Lewicy) i opozycyjnych popierdoleńców z prawej (post-PiS, czyli ziobryści, różne Mateckie, Jakie itp. plus foliarstwo i psychiatryk z Konfy). Rafał Gaweł wróci z Norwegii, ale dePiSuaryzacji nie będzie. Krzywdy sobie nie zrobią. Pincet plus zostanie utrzymane do końca kadencji Partii Zgody (chyba że wcześniej dojdzie bankructwa Państwa), a jak komu będzie mało to dostanie sześciopak "Trzaskowianki" prosto z Dużego Pałacu. Koniec złudzeń. Game over. Pora na emigrację wewnętrzną.

    Hibernatus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sensowne i dające nadzieję były jedynie pierwsze rządy PiS w latach 2005-2007, powołanie CBA, wjazd na chatę Blidy, aresztowanie dr G. Udało się wprowadzić atmosferę strachu, cwaniaki chyba autentycznie zaczęły się bać, coś tam celebryci brzęczeli, że się boją, że o szóstej rano można się spodziewać służb. Bardzo dobrze. W TVP był Teatr tv Scena Faktu, dziś są Barwy Szczęścia, w których ociepla się wizerunek homo oraz Martyniuk. Teraz mamy na maksa politykę ciepłej wody w kranie, programy socjalne i zaoranie TVP, a policja ściga gówniarzy z transparentami jak za Tuska ścigali kiboli też z transparentami. Szkoda gadać, chyba nie ma już nadziei. Dlaczego Kaczyński robi takie błędy jak łażenie dziesiątego po mieście i cmentarzu kiedy reszta społeczeństwa musiała siedzieć na dupie w domu? Chyba nie trzeba być geniuszem politycznym, żeby wiedzieć, że zostanie odebrane to jako arogancja władzy?
      Górnoślązak

      Usuń
  7. Fox się niedługo zesra z częstotliwością wpisów. Wszystkie rąsie na pokład. Niestety ludziom otwieraja się oczy he he.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytując pewnego volksdeutscha: nie strasz nie strasz, bo się zesrasz.

      Usuń
    2. A co do częstotliwości wpisów: wynosi ona jeden na tydzień. Tyle samo, co od lat.

      Usuń