sobota, 9 listopada 2019

Studnicki - ślepy "prorok"


Władysław Studnicki napisał kilka bardzo dobrych książek, z których najlepszą była "Sprawa Polska" (będąca błyskotliwą obroną naszej tradycji insurekcyjnej). Napisał też jednak co najmniej jedną kiepską książkę - wydaną w 1939 r. "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej".

Dlaczego piszę, że akurat ta pozycja była kiepska? Przecież Bartłomiej Radziejowski (z tych Radziejowskich), że to była "praca, która najlepiej i najtrafniej przewidywała rozwój międzynarodowych wypadków" a Piotr Zychowicz, że to "najbardziej prorocza książka polityczna, jaka kiedykolwiek została napisana w Polsce". Jak śmiem ("how dare you!") kwestionować zdanie takich wybitnych prawicowych autorytetów? No cóż, robię to, bo uważam, że te autorytety książki Studnickiego nie czytały a znają ją tylko z omówień. A jeśli jednak ją czytały i wciskają nam kit o jej profetyzmie, to również źle o nich świadczy...

Ilustracja muzyczna: Steven Price - April 1945 - Fury OST

W popularnym dyskursie słyszymy, że Studnicki przewidział Pakt Hitler-Stalin i to, że stracimy Kresy na rzecz Sowietów. No cóż, może i przewidział porozumienie niemiecko-sowieckie, ale w książce "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej" jakoś nie ma o nim mowy...



Studnicki w "najbardziej proroczej książce kiedykolwiek wydanej w Polsce" przewiduje, że druga wojna światowa zacznie się od sporu kolonialnego pomiędzy Włochami a Francją. Spór ten ma zostać wywołany przez włoskie ambicje imperialne i niemiecką chęć odzyskania kolonii. Anglia i Francja mają przegrać na Morzu Śródziemnym z Włochami a następnie ma dojść do wojny pozycyjnej na pograniczu niemiecko-francuskim. (Studnicki przewiduje, że Hiszpania zaatakuje Francję a Niemcy za to nie zaatakują Holandii, bo łączą je z tym krajem zbyt głębokie interesy gospodarcze.) Wielka Brytania i Francja będą szukały ratunku w przyciągnięciu Polski i ZSRR na swoją stronę, płacą Sowietom za pomoc naszymi Kresami. Według Studnickiego, Polska powinna zachować życzliwą neutralność wobec Niemiec i nie przepuszczać wojsk sowieckich przez swoje terytorium. Gdyby doszło do wojny polsko-niemieckiej, to genialny geopolityk Studnicki widzi dwa scenariusze: albo wygramy, albo przegramy. Gdybyśmy przegrali, to groziłaby nam kilkuletnia okupacja niemiecka, a w razie zwycięstwa bylibyśmy w fatalnej sytuacji, bo pokonane Niemcy szukałyby porozumienia z Rosją. Studnicki twierdzi przy tym, że nie powinniśmy ustępować Niemcom na Zachodzie żadnego terytorium i że sprawę Gdańska powinno się rozwiązać tworząc polsko-niemieckie kondominium pod kaszubskim zarządem powierniczym.

Jak więc widzimy Studnicki był wielkim prorokiem i politycznym realistą. A przynajmniej może za takiego uchodzić, bo jego książki czyta o wiele mniej osób niż facebookowe wpisy Zychowicza.

"Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej" pokazuje, że Studnicki był zupełnie nie zorientowany w naturze konfliktu, który miał się przetoczyć przez Europę. Kwestie kolonialne nie odegrały znaczącej roli w motywacjach  przystąpienia do wojny Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. Owszem okazały się kluczowe w przypadku Włoch, ale Mussolini starał się przystąpić do wojny w ostatnim możliwym momencie, czyli gdy Francja była już pokonana i gdy wydawało się, że Wielka Brytania będzie zmuszona zawrzeć pokój z Niemcami. "Wielki geopolityk" nie zauważył nawet tego, że to kryzys środkowoeuropejski był głównym katalizatorem wojny. Wielka Brytania znalazła się na kursie wojennym po kryzysie czechosłowackim, gdy stało się jasnym, że Hitler dąży do zbudowania kontynentalnego imperium. Polska weszła na ten kurs kolizyjny dużo wcześniej...



Uderza również to, że Studnicki w swoich analizach geopolitycznych nie zauważa najważniejszego czynnika: Stanów Zjednoczonych. A tymczasem USA już od kilku lat przygotowywały się na globalny konflikt i nawet informowały polskie, sanacyjne władze, że w pewnym momencie przystąpią do wojny "by ją zakończyć" i by przejąć kontrolę nad połową Europy.

Flashback: Dies Irae - Ambasador Bullitt

To, że mieliśmy informacje o tym, że USA przystąpią do wojny (a jest to potwierdzone dokumentami!), stawia podjęte przez nas decyzję w 1939 r. w zupełnie odmiennym świetle, niż widzą je nasi "realiści". W takiej konfiguracji bowiem Niemcy nie miały szans na zwycięstwo w drugiej wojnie światowej a sojusz z nimi od razu skazywałby Polskę na rolę przegranego.

Dlaczego twierdzę, że Niemcy nie mogły wygrać wojny? Bo, podobnie jak Japonia i Włochy, były krajem o niewystarczających zasobach gospodarczych. Jeśli ciekawią Was szczegóły, to odsyłam do znakomitej książki Adama Tooze, "Cena zniszczenia". Na podstawie bardzo szczegółowych statystyk pokazuje on Niemcy jako kraj zacofany, który kroczył od kryzysu do kryzysu. W konfrontacji z USA  III Rzesza nie miała najmniejszych szans. Dlaczego? A choćby dlatego, że łączny PKB Niemiec, Włoch, Japonii i ZSRR był mniejszy od amerykańskiego. USA były krajem, który sfinansował niemal cały wysiłek militarny aliantów, uzbroił ich i wyżywił.



Najważniejszą bitwą drugiej wojny światowej nie był Stalingrad ani Kursk. Była nią bitwa o Atlantyk. A Niemcy nie byli w stanie jej wygrać zaczynając wojnę z garstką oceanicznych okrętów podwodnych. Nie radzili sobie z Royal Navy, a jej sił połączonych z US Navy nie byli w stanie pokonać. Bitwa o Atlantyk miała kluczowe znaczenie, gdyż uchroniła połączenia morskie pomiędzy Ameryką a Wielką Brytanią. Po jej wygraniu, było tylko kwestią czasu, aż Amerykanie wylądują na europejskich brzegach.



Niemcy nie miały też szans wygrać bitwy w powietrzu z Amerykanami. Mało brakowało a ich przemysł zbrojeniowy załamałby się pod bombami już w 1943 r. (Uratowało ich tylko to, że Brytyjczycy przerwali bombardowania strategicznie ważnych zakładów produkujących łożyska kulkowe i przerzucili się na bombardowania Berlina.)



Być może jednak Niemcom by się "ślizgnęło" i wyprodukowaliby bombę atomową przed Amerykanami. A następnie zrzucili ją na Londyn lub Nowy Jork, wykorzystując do tego swoje awangardowe samoloty, rakiety balistyczne lub "hitlerowskie UFO". Czy alianci po czymś takim byliby skłonni na zawarcie honorowego pokoju z III Rzeszą? Nie. W takim scenariuszu Amerykanie wkurwiliby się na Niemców 1000 razy bardziej niż na Japończyków po Pearl Harbor. Pierwsze amerykańskie bomby atomowe spadłyby nie na Hiroszimę i Nagasaki, ale na Berlin i Wiedeń. Nad innymi niemieckimi miastami zrzucano by bomby z gazem a wziętych do niewoli niemieckich żołnierzy masowo by rozstrzeliwano. Nie pozwolono by niemieckim dygnitarzom ewakuować się wraz z ukradzionym kapitałem do Argentyny. W okupowanych Niemczech wdrożono by Plan Morgenthaua. Ale wpierdol dostałyby też kraje sprzymierzone z Niemcami. Gdybyśmy wówczas byli sojusznikiem Rzeszy, to po wojnie na pewno stalibyśmy się częścią ZSRR.



No dobrze, ale może wojna zakończyłaby się już w 1940 r., pokojem pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią? Niemcy nie mieli środków na przeprowadzenie inwazji Wielkiej Brytanii. Nawet gdyby wygrali bitwę o Anglię, to Royal Navy zmiotłaby ich flotę inwazyjną. To byłaby powtórka z klęski Wielkiej Armady. Hitler zresztą liczył na to, że nie będzie konieczności inwazji i że jak się Brytyjczyków trochę przyciśnie to przyjmą jego oferty pokojowe. Frakcja pokojowa w Wielkiej Brytanii była jednak latem 1940 r. w wyraźnej mniejszości. Hitler dopiero co zajął Norwegię, Holandię, Belgię i Francji. Niemiecka oferta sprowadzająca się do "my dominujemy na kontynencie a wy sobie zatrzymujecie kolonie", była dla Brytyjczyków nie do przyjęcia. Od XVI w. Wielka Brytania walczy z każdym mocarstwem próbującym zdominować kontynent - czy to z Hiszpanią Habsburgów, czy to z Francją Burbonów i Napoleona, czy to z II Rzeszą, III Rzeszą i ZSRR... Bo wie, że każde mocarstwo dominujące na kontynencie automatycznie stanowiłoby zagrożenie dla jej morskich szlaków komunikacyjnych. Wielka Brytania nie mogła więc zawrzeć pokoju z Niemcami, gdy kontrolowały one wybrzeża Norwegii, Holandii, Belgii i Francji.



No dobrze, a może Niemcy zwyciężyłyby na Wschodzie i jakoś dogadały się z aliantami pozbawionymi sowieckiego sojusznika? Gdyby Niemcy były sprzymierzone z Polską, to pewnie udałoby im się zająć Moskwę w 1941 r. a gdyby prowadziły odrobinę mądrzejszą politykę okupacyjną i przekształciły miliony wziętych do niewoli sowieckich sołdatów w rosyjskie, antykomunistyczne wojsko, to pewnie udałoby się im rozbić ZSRR. Problem jednak w tym, że ci Niemcy, którzy opowiadali się za rozsądną polityką w ZSRR byli w wyraźnej mniejszości. Dominowało postrzeganie mieszkańców krajów leżących na wschód od Rzeszy jako podludzi i przyszłych niewolników.



Powodem dla którego Niemcy zagłodziły w 1941 r. setki tysięcy sowieckich jeńców, zamiast tworzyć z nich antykomunistyczną armię, jest jednak głównie to, że Niemcy nie mieli czym ich wykarmić! Niemiecki łańcuch logistyczny był słaby a Rzesza przeżywała kryzys żywnościowy. Pojawienie się "kilku milionów nowych gęb do wykarmienia" sprawiło, że podjęto najprostszą decyzję: postanowiono zagłodzić sowieckich jeńców na śmierć. (Podobny był motyw intensyfikacji mordu na Żydach w 1942 r. - chciano zaoszczędzić na jedzeniu!) Z tego samego powodu Niemcy planowali zagłodzić populację dużych sowieckich miast. Kołochozów nie rozwiązywali, bo uznali, że tak im łatwiej będzie konfiskować żywność.



Niemcy rozpoczęli wojnę z ZSRR totalnie do niej nieprzygotowani. Ich wywiad "przegapił" 80 dywizji sowieckich i kilkanaście tysięcy czołgów. Licząc, że zima będzie łagodna (kilka poprzednich było wyjątkowo ostrych) zaniedbano sprawę zaopatrzenia wojska w ciepłą odzież. Łańcuch logistyczny funkcjonował na granicy załamania. A nade wszystko niemieckie wojska doświadczały braków paliwa. Zdobycie Moskwy nie gwarantowało pokonania ZSRR a na zrealizowanie swojego celu w postaci dojścia do linii Archangielsk-Astrachań Niemcy nie mieli szans.



Jakie wiec byłyby skutki opowiedzenia się Polski po stronie III Rzeszy w drugiej wojnie światowej? Zapewne uniknęlibyśmy niemieckich ludobójczych represji a Holokaust na ziemiach polskich odbyłby się na o wiele mniejszą skalę (ale byśmy w nim współuczestniczyli). Warszawa nie zostałaby zniszczona w czasie Powstania, ale w trakcie zaciętych walk ulicznych - podobnie jak Mińsk, Budapeszt, Królewiec, Gdańsk, Wrocław, Kostrzyń i Berlin. Straty ludzkie i materialne byłyby więc ogólnie mniejsze niż w scenariuszu zrealizowanym w latach 1939-1945. Ale scenariusz powojenny byłby dużo koszmarniejszy...



Ponieważ Polska "od początku stałaby po stronie Hitlera", pozbawiona zostałaby Kresów. I nie dostałaby rekompensaty w postaci Ziem Odzyskanych. Łomża i Białystok byłyby dzisiaj częścią Białorusi, Przemyśl Ukrainy a Gdańsk, Wrocław i Opole Niemiec (do 1990 r. częścią NRD). Polska byłaby słabym gospodarczo i przeludnionym organizmem ograniczonym do niecałej Kongresówki, połowy Galicji, kawałka Śląska i zaboru pruskiego. Na tym małym obszarze żyłaby kilkomilionowa mniejszość żydowska, która dyszałaby do nas żądzą zemsty za "udział w Holokauście". Procent towarzyszy o żydowskim pochodzeniu w Partii i bezpiece byłby jeszcze wyższy niż w latach 40. a jidysz byłby obok polskiego drugim językiem urzędowym. Stalinizm byłby u nas podobnie ostry jak na Węgrzech lub nawet ostrzejszy. Możnaby się więc spodziewać masowych wysiedleń inteligenckich rodzin z Warszawy i Krakowa do obozów pracy na prowincji. Kolumna Zygmunta zostałaby wysadzona w powietrze i zastąpiona pomnikiem Stalina (a potem zapewne pomnikiem ofiar Holokaustu) a Klasztor Jasnogórski zastąpiony muzeum ateizmu. (Zapomina się często o zniszczeniach, które komunizm przyniósł tkance europejskich miast. W Bratysławie poprowadzono trasę szybkiego ruchu obok kościoła koronacyjnego królów węgierskich i postawiono przęsła obskurnego mostu w miejscu, gdzie była dzielnica żydowska. W Budapeszcie zburzono najładniejszy kościół, by postawić tam pomnik Stalina. W Grodnie fara witoldowa została zburzona za czasów Chruszczowa.)  Setki tysięcy polskich żołnierzy siedziałyby w łagrach a nieliczni z nich dotrwaliby do amnestii z lat 50. O ile w scenariuszu bazowym po 1945 r. wielu polskich żołnierzy, oficerów i generałów przetrwało na emigracji, to tym razem nie moglibyśmy liczyć nawet na minimalną pomoc aliantów. Polskich jeńców oddawano by w ręce NKWD podobnie jak Kozaków. Nikt by się naszym losem nie przejmował. O ile w LWP znalazło się miejsce dla niektórych dowódców armii II RP, PSZ na Zachodzie czy nawet AK, to w tym scenariuszu nie byłoby szans na takie oazy normalności. Nie byłoby żadnego PAXu a Kościół zostałby zmiażdżony. Nie byłoby żadnych akcentów narodowych w propagandzie, tylko pedagogika wstydu. Polska prawica przypominałaby obecnie węgierski Jobbik i za każdym razem, gdyby zbliżała się do dobrego wyniku w wyborach, groziłby nam międzynarodowe sankcje.



Można też sobie wyobrazić scenariusz, w którym Polska zostaje wcielona po wojnie do ZSRR. Tak jak np. pokazywała osławiona Mapa Gomberga. W takim scenariuszu kraj zostałby poddany rusyfikacji. Podobnie jak w państwach bałtyckich, na Białorusi, Ukrainie i w Mołdawii zwożono by do nas tysiące rosyjskich osadników. Nie wykluczone, że po upadku ZSRR skończyliby się podobnie jak Mołdawia - z własnym Naddniestrzem np. na Lubelszczyźnie i z Gagauzją na Śląsku...




Ale, co by się stało gdyby jednak Niemcy w trakcie wojny wykazali się strategicznym geniuszem, mieli ogromne szczęście i wygraliby z aliantami i ZSRR? To wówczas też mielibyśmy przesrane. Niemcy planowali bowiem masowe przesiedlenia nawet tych narodów, które były ich sojusznikami.
W Generalplan Ost przewidziano np., że eksterminacji lub przesiedleniom zostanie poddanych 100 proc. Łatgalów, czyli mieszkańców jednego z łotewskich regionów. A przecież ci Łotysze nie byli wrogami Niemiec. Masowo służyli w batalionach policyjnych, które eksterminowały Żydów i ludność wiejską na terenach okupowanych. A jednak Niemcy uznawali ich za podludzi i chcieli wytępić. Litwini podobnie chętnie kolaborowali, a Niemcy chcieli się pozbyć 85 proc. z nich. Czechów represje miały dotknąć w 50 proc., a przecież oni tak pilnie pracowali dla ich przemysłu zbrojeniowego. Ukraińcy wybrali opcję "zychowiczowską" i tworzyli formacje zbrojne u boku Niemców. I co z tego mieli? Niemcy chcieli przesiedlić lub eksterminować 65 proc. z nich a resztę zamienić w ogłupione bydło robocze pracujące dla latyfundystów z SS. I my mamy wierzyć "opcji niemieckiej", że po wygranej wojnie Niemcy nie połasiliby się na ziemie, które uważali za swoje - Pomorze, Wielkopolskę, Śląsk, północne Mazowsze. Kto by stanął wówczas w naszej obronie?



Może ambasador Bullitt i ambasador Kennedy jednak nie byli złymi ludźmi, skoro poinformowali nas o tym jak ma przebiegać druga wojna światowa? Oczywiście mieli w tym swój interes, ale i tak przekazane przez nich informacje były dla nas bezcenne. Może decyzje podjęte przez nas w 1939 r. nie były aż tak tragiczne? Może nasze ówczesne władze nie były tak głupie jak sądzą "gimborealiści"? Oczywiście można było ocalić naszą niepodległość w inny sposób - realizując jeden z planów wojny prewencyjnej, które wysuwaliśmy w latach 1932-1939. Ale o tym już się nie dowiemy z książek Zychowicza, Cenckiewicza czy Cata-Mackiewicza...

***

Ten wpis to oczywiście filer na Święto Niepodległości. A już wkrótce zaczynam serię "Phobos". Ostrzegam jednak, że musicie podejść do niej z otwartym umysłem. Inaczej skończycie jak niesławny Analbaptysta (przebywa obecnie w "biblijnym pierdlu") czy inni debile dostający sraczki w komentarzach...



37 komentarzy:

  1. Twoja gdybologia jest warta tyle samo co zychowicza. Niemcy nawet gdyby zwyciężyli na wschodzie, nie mieli szans na pokonanie anglosasow. Mogli liczyć co najwyżej na nietrwały pokój z nimi, w każdej chwili mogący się zamienić w kolejną wojnę. W tej sytuacji zniszczenie swoich sojuszników byłoby de facto osłabieniem Rzeszy. Dodaj zmęczenie wojna, zarówno społeczeństwa jak i gospodarki oraz kłopoty na rubiezach imperium niem. na wschodzie podsycane przez anglosasow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu wcale nie trzeba gdybać. Niemcy byli gotowi się osłabiać byle tylko być wiernymi rasistowskiej ideologii. Dobrze to było widać w Wielkopolsce, która wcielona do Rzeszy mogła odgrywać dla niej niemałą rolę gospodarczą(rolnictwo), ale oszołom nazistowski na stołku gaulaitera miał to gdzieś, prowadził wysiedlenia i rasistowską politykę. Na Górnym Śląsku było nieco inaczej, gaulaiterzy Wagner, Bracht i ich administracja byli germanizatorami w starym cesarskim stylu, co uzasadniali potrzebami gospodarczymi Rzeszy i dlatego trochę inaczej wyglądała okupacja województwa śląskiego. Ale i tak cały czas były naciski z Berlina żeby germanizację przyspieszyć, żeby rozpocząć wysiedlenia na dużą skalę itp. Łatwiej mi uwierzyć, że w okresie rozejmu, krótkotrwałego pokoju z aliantami Niemcy dokręcaliby śrubę "sojusznikom" niż odpuszczali i pozwalali im prowadzić choćby częściowo niezależną politykę.
      Górnoślązak

      Usuń
    2. Czy Niemcy w momencie wojennego kryzysu luzowali sojusznikom śrubę czy przykręcali? Przykłady Węgier, Włoch i Francji Vichy wskazują jednoznacznie na drugą opcję...

      Usuń
    3. Niemcy przykrecali sojusznikom śrubę w momencie gdy ci chcieli przestać być sojusznikami. Alianci czynili to tak samo vide Jugosławia.
      Nawiasem mówiąc dobrze Hubert wiesz ze zychowicz zakładał powtórzenie sytuacji z I wś, czyli Niemcy z sojusznikami wyeliminuje z gry Sowietów a zachód wyeliminuje Niemcy. Jest to scenariusz najbardziej prawdopodobny.

      Usuń
    4. Czy jednak Niemcy nie byli czasem systemowo niezdolni do osiągnięcia zwycięstwa na Wschodzie? W 1941 r. mieli ogromnego farta. Działania Berii, błędy Stalina i sowieckich dowódców dały im zwycięstwo niemal na tacy. A oni mimo to spektakularnie to spieprzyli.
      I pytanie: czy po koncentracji na terenach II RP stukilkudziesięciu niemieckich dywizji potrzebnych do ataku na ZSRR bylibyśmy jeszcze krajem suwerennym i moglibyśmy o czymkolwiek decydować?

      Ale jedna opcja byłaby ciekawa. Porozumieć się z Niemcami w 1939 r., by wbić im cios w plecy, gdy będą zajęci we Francji w 1940 r.

      Usuń
    5. Sam sobie zaprzeczasz. Skoro Niemcy nie byli zdolni do pokonania Sowietów to tym bardziej nie byliby zdolni do pokonania Sowietów i anglosasow.
      Cały problem jak to Niemcy nas wykanczaja po wojnie był raczej teoretyczny. Zauważ też że generalplan ost dotyczył terenów podbitych a nie sojuszników jak Węgry, Rumunia, Finlandia itp.
      W najgorszym wypadku "wyzwoliliby" nas sowieci tylko że pozniej. Opcja zmiany sojuszu byłaby otwarta, zresztą możnaby to zrobić tak jak Francuzi i wypuścić jako jelenia Sikorskiego z kolegami, którzy gdzieś w Londynie robiliby za "wolnych Polaków". Opcji byłoby wiele.
      Czy Rumunia po koncentracji niemieckich dywizji była suwerenna? Te dywizje zaraz by się znalazły za granicą.

      Usuń
  2. Akurat Kennedy był osobą z głębokiego bagna, która wspierała Hitlera, reprezentował lobby przemysłowo-militarne oraz tych którym Holocaust był na rękę. Więc gdyby nie on czy taki cwaniak Ford nie mielibyśmy aż takich problemów i strat z dwoma wrogami: Rzesza i ZSRR. A Polski wywiad bez pomocy tego chucpiarza i tak się nieźle orientował co i jak. Zresztą skoro o szerokim umyśle ma być mowa (to w stylu kolejnej serii) to czemuż to niby miałby by być dobry Człowiek (słowo klucz:)) prędzej przedstawiciel wyAlienowanej Elity...
    Nie wierzę też w ten bzdurny motyw zagłady Żydów, ponieważ jeśli tak to nie musieliby przecież nic robić, wystarczyłoby poczekać i sami by z głodu pomarli - podobnie jak Ukraińcy podczas Wielkiego Głodu - zresztą Plan Głodowy był inspirowany tamtym wydarzeniem.
    Nie uwierzę też, że Holocaust Żydów i Polaków (w przypadku współpracy/przyjaznej neutralności z Rzeszą) byłby znacznie mniejszy, co najwyżej przeciągnięty w czasie, ale to też ważne ile trwałaby wojna - sama wojna była skuteczną przykrywką dla grabieży i wyzysku ekonomicznego oraz masowych mordów, no chyba, że w Rzeszy rządziłaby całkiem inna szajka która chciałaby tylko podboju politycznego/kulturowego + jakieś ekonomiczne profity ale w wersji łagodnej względem tego co było i co chcieli zrobić.
    Odkrywca

    A w temacie serii Phobos to daj na początek jako motyw muzyczny:
    https://www.youtube.com/watch?v=rhDKfZsSI_I

    OdpowiedzUsuń
  3. A może Foxmulder pobaw się w Studnickiego: jakie szanse ma koalicja Chiny, Rosja przy sprzyjającej neutralności Iranu, Indii z USA? Albo jakakolwiek inna koalicja z USA, gdyż ich kontrola Europy napewno mierzi wielu, nie tylko narodowców ;) Czy w takim konflikcie Polska nie zostanie rozszarpana na strzępy? Oczywiście daruj sobie całą prawdę, możesz być czytany przez służby wszystkich tych krajów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inteligencja to zdolność adaptacji do (zmieniającego się) otoczenia. Tej akurat nigdy nam, Polakom, nie brakowało.

      shape_shifter

      Usuń
    2. Jak już tutaj pisałem: USA nie będą istnieć wiecznie.
      Podobnie zresztą jak nie będzie wiecznie istnieć Rosja.
      Ani komunizm w Chinach.
      Koalicja Chin, Rosji oraz Iranu już istnieje. I co? Liczą się w niej Chiny a reszta jest do nich dodatkiem. Chiny mają PKB podobne jak USA. Rosja mniejsze niż PKB stanu Nowy Jork. O gospodarce Iranu nie wspominajmy. Do USA trzeba dodać Wielką Brytanię, Australię, Kanadę, Japonię itp.
      "Czy w takim konflikcie Polska nie zostanie rozszarpana na strzępy?" - jakim konflikcie? W interesie obu stron nie leży gorąca wojna. A póki nie leży powinniśmy się zbroić i ściągać do siebie jak najwięcej sojuszniczych wojsk. Proste.

      Usuń
  4. Nieprawdopodobne ale chyba pierwszy raz się zgadzamy. Jak niepoważnym człowiekiem był Studnicki, najlepiej dowodzi fakt że kilka lat po 2 wojnie sw. przedstawił koncepcję sojuszu polsko-niemieckiego który miał być umocniony UWAGA! UWAGA! ODDANIEM NIEMCOM INFLANTÓW!Szkoda że nie San Escobar ale wtedy ten kraj był jeszcze nieznany!��������
    brysio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ale chyba pierwszy raz się zgadzamy. " - po raz pierwszy? Nie sądzę, by było aż tak źle :)

      Ale co do Studnickiego - koleś mentalnie się zamknął w I wojnie światowej.

      Usuń
  5. Foxmulder rozpisuje się proroczo (przekonująco) o to, czym by groził sojusz z Niemcami, a jednak cała Europa środkowa i wschodnia poszła z Niemcami!! Tylko nie Polska za cenę 6 mln istnień i niewyobrażalnych strat materialnych a dziś piszę się o "polskich obozach". Foxmolder zdaje się twierdzić, że alternatywy nie było i Polaka musiała być zniszczona ! To błędne myślenie zakładające choćby dlatego, że czyni nas to "tańszymi" w oczach sojuszników ! Można się zgodzić, że przegrana Niemiec była w interesie Polski, ale wchodzenie do wojny Polaki jako pierwszej w tym sensie, że Polska sprzymierzona z Aliantami poniesie na plecach ciężar souszu było absurdem. Tu był rozdźwięk interesów Aliantów i Polski. Studnicki przestrzegał, że Polska przegra z Niemcami maksymalnie po 6 tygodniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " jednak cała Europa środkowa i wschodnia poszła z Niemcami!!" - no nie całe, bo Jugosławia nie. Ale niech Ci będzie: "prawie cała". I jak na tym wyszła? Węgry zostały potwornie spustoszone, Budapeszt zmienił się w gruzowisko, kilkaset tysięcy Węgierek zostało zgwałconych przez sowieckich sołdatów, dowódca armii został wbity na pal, dziesiątki tysięcy żołnierzy trafiły do łagrów a w kraju zapanował stalinowski reżim gorszy od tego w PRL.
      Rumunia nie poniosła takich strat, podobnie jak Bułgaria - ale to państwa peryferyjne dla Sowietów i w porę zmieniły stronę (co nie udało się Węgrom). Nie uniknęły jednak komunizmu - bardziej wyniszczającego niż u nas.
      Słowacja - straciła niepodległość a esesmani od Dirlewangera pustoszyli kraj w 1944 r.
      "Polaka musiała być zniszczona !" - no nie. Polska mogła pokonać Niemcy w 1933 r. Lub w 1934 r. Lub w 1936 r. Lub w 1938 r.
      "Studnicki przestrzegał, że Polska przegra z Niemcami maksymalnie po 6 tygodniach." - gdzie przestrzegał?

      Usuń
    2. Dobra. Akurat Węgry to zły przykład bo ich eskimosi nie lubili nawet bardziej. Pacz kooltura kkrytyki z MCDonalda (chyba jaśniej się nie da). Niemniej cała reszta argumentów słuszna.

      s_s

      Usuń
  6. "Bartłomiej Radziejowski (z tych Radziejowskich)" - gwoli ścisłości to Bartłomiej Radziejewski obecny dyrektor Nowej Konfederacji, wcześniej działający w Klubie Jagiellońskim. Osławiony zdrajca nie był jego przodkiem. Chociaż Radziejewscy i Radziejowscy pieczętowali się herbem Junosza (jak z kilkadziesiąt polskich rodów). Skoro zaś jesteśmy przy Nowej Konfederacji i Klubie Jagiellońskim to warto zaznaczyć, że są to warte zauważenia internetowe periodyki z interesującymi tekstami - przyznam jednak, że czytając niektóre ich teksty (zwłaszcza Klubu Jagiellońskiego) ma się czasami wrażenie przeintelekualizowanego bełkotu zupełnie oderwanego od zwykłego życia - ot taka wada typowa dla intelegentów. Podobnie jest również ze wzmiankowanym na początku tekstu Radziejewskim, który wpada w swoich niektórych tekstach i opiniach w inną pułapkę - życia w racjonalnym świecie bez zakulisowych gierek. Chyba najjaskrawiej było to widać na sprawie z wizami. Według Radziejowskiego to żaden big deal, bo przecież z automatu ten przywilej otrzymują wszystkie państwa po spełnieniu odpowiednich kryteriów. Tymczasem jak ujawnił niedawno Otoka-Frąckiewicz w grę wchodziły tutaj naciski pewnego antypolskiego lobby, które grało właśnie na pozbawienie możliwości korzystania przez Polaków z możliwości ruchu bezwizowego. Sprawa mała, upierdliwa, ale jednak upierdliwa. Poza tym raczej dobry analityk.
    Co do wpisu na blogu to interesujący, zwłaszcza jeśli chodzi o omówienie koncepcji Studnickiego - Zychowicz przedstawia go jako jakiegoś proroka, podczas gdy był on po prostu trzeźwo myślącym człowiek, który po prostu mylił się w swoich twierdzeniach nie doceniając barbarzyństwa totalitaryzmów (i znów wychodzi tutaj wada owej "racjonalności politycznej", która nie dopuszcza do siebie istnienia swojego przeciwieństwa - rozhuśtanego oceanu emocji, nie tylko jednostek, ale również państw i narodów).

    OdpowiedzUsuń
  7. Przypadkiem taki cytat o Studnickim znalazłem:

    Heydrich pisał o Studnickim następująco: „Zachowanie się Studnickiego w stosunku do Ministra Rzeszy, dr. Goebbelsa i do Ministerstwa Propagandy wytłumaczyć się daje, w pierwszej linii jego śmiesznym idee-fixe. Wierzy on, że będzie w przyszłości odgrywał jeszcze wielką rolę polityczną i z tego powodu, bardzo często, również w stosunku do najwyższych osobistości, przykuje ton krańcowego „ważniactwa”. Trzeba dodać, że Studnicki posiada bardzo niedokładną znajomość języka niemieckiego i z tego powodu używa często zwrotów, z których implikacji zupełnie nie zdaje sobie sprawy” („Władysław Studnicki w świetle dokumentów”, w: W. Studnicki, „Pisma Wybrane”, Toruń 2001, t. IV, s. 191-192)
    (za: https://bohdanpietka.wordpress.com/2014/07/08/w-imie-czego-piotr-zychowicz-hanbi-polska-historie/)

    Ciekawe.

    Pzdrwm
    A. Nonski

    PS Germanofilia Zychowera staje się coraz bardziej nieznośna.
    PPS Czekam na jakiegoś prof. Rankiewicza, który napisałby książkę „Pakt Beck-Mołotow”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pakt Beck-Mołotow? Hmmm... Moze jakby rządził wówczas Sikorski. Byłby Pakt Rettinger-Mołotow czy Pakt Stroński-Mołotow.

      Usuń
  8. Ciekawe czy przed wojną był plan utworzenia baz amerykańskich wojsk w Polsce ? Jeśli USA znało plany i możliwe scenariusze rozwoju mogli taki prewencyjny plan wprowadzić, dając do zrozumienia, że atak na Polskę może wiązać się z dodatkowymi konsekwencjami. Wiązało by to ręce USA i otwierało kolejny front na życzenie Niemiec lub ZSRR, ale mogło też dać czas na konsolidację w Europie.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Anonimowy

    A po co Amerykanie mieliby zapobiegać WWII? Ta wojna przemodelowała świat na ich potrzeby. A że paru ludzi zginęło? "Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą". I to nie jest zarzut, tak działa realny świat, ale nauka, że należy ustawiać się z wiatrem zmian a nie starać kreaować rzeczywistość kiedy nie ma się na to siły.

    Antyetatysta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "e należy ustawiać się z wiatrem zmian a nie starać kreaować rzeczywistość kiedy nie ma się na to siły." - skoro tak, to powinieneś zmienić nicka na Etatysta. Antyetatyzm od conajmniej 1929 r. jest bowiem próbą kreowania rzeczywistości, kiedy nie ma się na to siły

      Usuń
  10. A może foxmulder opiszesz swoje przygody jako asystent P. Poncyliusza? http://ainolatak.szkolanawigatorow.pl/komentarze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skomentuje to tak, że zlinkowany tekst ze Szkoły Defekatorów

      http://zw.szkolanawigatorow.pl/od-nietzschego-do-pis-u-czyli-niedzwiedz-wojtek-nadal-gora

      został napisany przez kolesia, któremu wszystko kojarzy się z Wielką Lechią i który interes państwa i narodu uważa za w 100 proc. tożsamy z interesem jednej grupy religijnej. Ale cóż, dziękuję za darmową reklamę!

      "Zarzut", że byłem "asystentem Pawła Poncyliusza", który został postawiony w komentarzach, mnie rozśmieszył. "Asystentem" byłem bowiem w ramach bezpłatnego stażu, przez parę miesięcy jako student. Ogłoszenie o stażu przeczytałem w jego gazetce wyborczej. Czy były tam jakieś "przygody"? Większych nie - no chyba, że za takie uznać wizyty i telefony od wariatów chcących się skontaktować z posłem partii rządzącej :) Miałem dzięki temu niepowtarzalną okazję przyjrzeć się pracy posła z bliska i docenić ją. Abstrahując od późniejszych jego wyborów politycznych, to wówczas naprawdę walczył o sprawy zwykłych ludzi, np. walczących z patologiami spółdzielni mieszkaniowych.
      Zarzucono mi też, że jestem dziennikarzem ekonomicznym (!), po stosunkach międzynarodowych (!). No cóż, moje wykształcenie akurat bardzo mi pomaga w pracy. Autor komentarza jest pewnie Madao, więc zazdrości.:)
      We Vrilu pewnie mu się nie podobały sceny erotyczne, bo jest skopcem :)

      Usuń
    2. @foxmulder

      MOim zdaniem swoja odpowiedzia wygrywasz z tymi komentarzami pod arykulem ze szkoly nawigatorow.Ale niekoniecznie z samym artykulem-ja bym tam z Nichego Polaka na sile nie robil.Niche to facet ktory masom(takze na zachodzie)kojarzy sie z idea nadczlowieka i faszystami-robienie z niego Polaka(szczegolnie w konntekscie "polskich obozow")to raczej nieciekawy i NIEBEZPIECNZY pomysl.Kto ma wiedziec ze Niche pogardzal Niemcami to wie a masy niech sobie mysla ze to byl filozof nie tylko ze nazistowski ale przede wszystkim NIEMIECKI.

      Piotr34

      Usuń
  11. No, tak, pewnie wtedy była taka moda na Polskę wśród filozofów, a potem Niche nie dałby rady antypolonizmowi i wyrzekłby się wszelkich śladów polskości, może patrzyłby w stronę Brytanii. Ale dla rozrywki można poczytać o tym i o UFO i o Super Rydzu Śmigłym (oczywiście całkowicie uważam go za ikonę i szanuję). Zawsze pokładam się za śmiechu! A ta praktyka u Poncyliusza, który cóż po "pół roku" stracił cnotę i przeszedł do konformistów. Zabawne także... M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj sobie ze zrozumieniem artykuł z "Rz" o Nickim a jak Ci mało to jeszcze książkę Sosnowskiego. Twierdzenie, że "Wielki Filozof" poszedłby z głównym ściekiem w antypolonizm, to brednie.
      "Zawsze pokładam się za śmiechu! " - a ja się uśmiecham czytając takie komentarze :)
      "u Poncyliusza, który cóż po "pół roku" stracił cnotę i przeszedł do konformistów." - nawet podstawowych faktów nie potrafisz sprawdzić. Praktyki u Poncyliusza miałem na przełomie 2005 i 2006 r. W 2006 r. został on wiceministrem gospodarki. W PiS był nie "pół roku", tylko do 2011 r., gdy zrobił głupotę przechodząc do PJN. Później nie był w polityce, aż do tegorocznych wyborów. Sprawdzaj fakty, nie naśladuj Ziemkiewicza.

      Usuń
  12. Kciuk w górę za ''kaszubski zarząd powierniczy'':))). Co tu gadać, miraże Studnickiego były poronione od początku, bo już w czasie I-ej wojny św. Polska w planach niemieckich mogła przetrwać co najwyżej jako kongresowy kurnik pozbawiony Śląska, Wielkopolski i dostępu do morza z jednej strony, z drugiej zaś otoczony powołanymi przez Berlin wasalnymi państewkami: odpowiednio litewskim, ukraińskim i białoruskim. Mało kto raczej wie, że Ukraińcy ogłosili ''niepodległość'' na rozkaz niemieckiego sztabu generalnego, a Litwini po oryginał swojej deklaracji niepodległościowej muszą właśnie pielgrzymować do stolicy Reichu, więc już nawet wtedy mielibyśmy mocno w de szachowani z obu stron [ zainteresowanym szczegółami polecam wykłady Grzegorza Kucharczyka na ten temat dostępne na YT ]. Porządek wielkoobszarowy III Rzeszy nie przewidywał nawet tego - naprawdę ktoś może serio sądzić, że w jej planie budowy kontynentalnego imperium po Ural i Kaukaz co najmniej była przewidziana jakakolwiek rola dla wasalnej choćby Polski? Na tym polega główny bodaj problem ''realistów'': z góry zakładają, że będzie się z kim dogadać po drugiej stronie stołu odwołując do trzeźwej argumentacji - a co, gdy za ''partnera do dyskusji'' mamy agresywnego psychopatę, który jedyne czego od nas oczekuje aby wypiąć ochoczo zad po czym potulnie podłożyć głowę pod topór?

    ps. gratulowałem merytorycznych o dziwo komentarzy, ale widzę, że zanadto się pospieszyłem... Trollownia miała pewnie wychodne na czas święta, ale już czuwa na posterunku, trwa intensywne ''mapowanie terenu'', tyle że póki co słabe to raczej, żeby chociaż ten Poncyljusz wziął cię na asystenta do strategicznej spółki lotniczej to przynajmniej można by z Ciebie zrobić jakiego ''szpiona'':))):

    https://www.defence24.pl/pawel-poncyljusz-wiceprezesem-avio-polska

    OdpowiedzUsuń
  13. Drogi Foxie,Piszesz,cyt." Nawet gdyby wygrali bitwę o Anglię, to Royal Navy zmiotłaby ich flotę inwazyjną. ""
    Otóż po pokonaniu RAF,Niemcy panowaliby w powietrzu. Jednostki Royal Navy bez wsparcia z powietrza stałyby się celami ćwiczebnymi dla Luftwaffe.Samoloty miały bardzo blisko swoje bazy. Proszę sobie przypomnieć zatopienie przez lotnictwo japońskie 2 pancerników brytyjskich wysłanych na Daleki Wschód. Pozbawionych wsparcia z powietrza.

    lideksynubeka@twitter.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bitwa o Anglię toczyła się nie o dominację w powietrzu a o zdobycie lokalnej supremacji, umożliwiającej przeprowadzenie inwazji. Polecam fajną książkę wskazującą na kluczową rolę Royal Navy w tamtych wydarzeniach:

      https://www.amazon.com/Invasion-1940-Battle-Britain-Stopped/dp/0786716185

      "In Invasion 1940, author Derek Robinson asks why historians have dovetailed the Battle of Britain with Operation Sealion. Military experts say the Battle prevented an invasion, but they don't exactly explain how. Why is it taken for granted that an air battle could halt an assault from the sea? The skill and courage of the RAF pilots isn't in question, but did the Luftwaffe's failure to destroy them, plus bad weather, really persuade Hitler to cancel Sealion? That's what Hitler said, and Churchill claimed a great victory for 'The Few'. The Battle of Britain ended; Sealion died. One followed the other, so the first must have caused the second. But Derek Robinson challenges that assumption and reaches a startling conclusion. The real obstacle to invasion was a force that both Churchill and Hitler failed to acknowledge. "

      Usuń
    2. Zgadzam się całkowicie,że celem bitwy o Anglię była możliwość przeprowadzenia inwazji. Tyle,że środkiem umożliwiającym przeprowadzenie inwazji było panowanie w powietrzu.Brak panowania w powietrzu ogranicza do zera skuteczne działania każdej floty-zarówno inwazyjnej i obronnej. Dlatego też najpotęzniejszymi siłami powietrznymi jest dziś lotnictwo morskie USNavy.

      lideksynubeka@twitter.com

      Usuń
    3. Podczas ewakuacji Dunkierki Niemcy nie potrafili wykorzystać swojej lokalnej przewagi w powietrzu, by powstrzymać tę operację morską. Nie powstrzymali jej, bo nie odważyli się stawić Brytyjczykom czoła na morzu.

      Flota inwazyjna przygotowywana przez Niemców na potrzeby operacji Lew Morski, była tak żałosna, że nie trzeba było nawet wielkich jednostek (takich jak pancerniki), by ją zmasakrować. Podczas nocnego rejsu, siły Royal Navy mogły skutecznie uniknąć niemieckiego lotnictwa i zmasakrować siły inwazyjne.

      Poza tym: jak to się stało, że w 1942 r. niemieckim wielkim okrętom bojowym udało się przepłynąć przez Kanał La Manche tuż pod nosem brytyjskiego lotnictwa?

      Usuń
  14. W trakcie Dunkierki w powietrzu panował RAF. Co do okrętów niemieckich w 1942,to nikt nie wie jak to się stało.

    lideksynubeka@twitter.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RAF nie panował wtedy w powietrzu. Straty Luftwaffe i RAFu były dosyć wyrównane a Niemcom udawało się bezkarnie bombardować statki ewakuacyjne. To sytuacja bardzo daleka od panowania RAF w powietrzu, a nawet od jego supremacji.

      Usuń
  15. Ja to tak zostawię wszystkim mniemanym ''realistom'' rojącym, że z Hitlerem jakoby ''dałoby się dogadać'' - tłumacz dzienników Goebbelsa i szykowanego właśnie polskiego wydania krytycznego ''Mojej walki'' [ nie mojej ] prof. E.C. Król o tym co Adi sądził o Polakach:

    https://youtu.be/N_QIGyC48J4?t=2190

    - zwłaszcza godne uwagi podkreślenie, że szło o ''germanizację ziemi'', a nie ludzi, więc nawet jeśli nie sprecyzowano tam co począć z Polską skoro leży ona na drodze do zdobycia wymarzonego ''Lebensraumu'' na Wschodzie, tylko idiota może nie wyciągnąć z tego logicznych wniosków. W najlepszym wypadku czekałaby nas nieunikniona ''propozycja nie do odrzucenia'' oddania Wielkopolski, Śląska i Pomorza w zamian za ''rekompensatę'' terytorialną w postaci Ukrainy niechby po Kijów - już widzę, jak sanacyjna kadra oficerska, a zwłaszcza sprawujący wówczas w polskim społeczeństwie prawdziwy rząd dusz programowo antygermańscy [ i dlatego właśnie antyżydowscy! ] endecy oraz ''narodowo-radykalni'' ochoczo przystają na utratę tak ciężko przez nich wywalczonych ''kresów zachodnich'' ówczesnej Polski.. Taa, wiem - domorośli stratedzy wciąż bawiący się ołowianymi żołnierzykami radzą, że trzeba było przeczekać i gdy górę zaczną brać Anglosasi zaatakować Niemców z drugiej strony: uhm, na pewno dalibyśmy radę sami, czy niechby w koalicji z Węgrami i Rumunami zaprawionym w boju dywizjom Wehrmachtu i Waffen SS, a ''bracia Słowianie'' czyli ukraińscy oraz mało- jak i wielkoruscy rezuni przepuściliby taką świetną okazję wytępienia wreszcie raz na zawsze znienawidzonych ''lachów'' i ''przeków'' - powtarzam, Powstania Warszawskie czy ludobójcza pacyfikacja Zamojszczyzny byłyby tylko drobnym przedsmakiem tego, co wówczas by nas czekało, Wisła dosłownie spłynęłaby polską posoką. Dorzucam spotkanie poświęcone promocji pracy Krzysztofa Raka o roli Polski w konceptach polityki wschodniej Hitlera, tamże dobitne potwierdzenie, iż wbrew temu co bredzi Ziemkiewicz fuhrer posiadał takową już od wczesnych lat 20-ych, i wręcz doktrynersko, ze ślepym uporem mimo drobnych taktycznych wybiegów po drodze ją realizował, także o tym jak Francja już pod koniec lat 20-ych zaczęła się dogadywać z Niemcami kosztem polskiego wasala, toż samo ''perfidny Albion'' itd. jedyna łyżka dziegciu to żenadne pytania nic nie kumających pryków z sali - a, no i Rak przeczy wyraźnie jakoby istniały za rządów sanatorów plany wojny interwencyjnej z Niemcami:

    https://youtu.be/HRTgvomGVnU?t=998

    OdpowiedzUsuń
  16. no już dobrze dzieciaczki "realiści" ostrzeżeni przez amerykanów i oświeceni przez nich.A jaki był wasz plan realny? Bo chyba nie polegał on na wejściu do wojny i jej przegranie w 3 tygodnie, zapewnieniu sobie ponad 5 lat brutalnej okupacji, wyzwoleniu przez sowietów ( którzy i tak zabijali w tył głowy,gwałcili i niszczyli) a na koniec ustanowieniu na 45 lat komunizmu w naszym pięknym kraju i utracie części terytorium.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspominałem już o tym wielokrotnie - pokonanie Niemców zanim połączą się z Sowietami. To było realne jeszcze wiosną 1939 r. (gdy wprowadzali wojska do Czech). I to było realne nawet we wrześniu 1939 r.

      Usuń
    2. Było realne ale okazało się nierealne. Przykro mi. Macie coś jeszcze?

      Usuń