Może niektórzy Czytelnicy już się zorientowali, że poprzednie kilka dni spędziłem w Neapolu.
Miasto to było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Przede wszystkim okazało się ono zadziwiająco bezpieczne. Choć jego ulice są często straszliwie posprejowane i słabo oświetlone, a czasem czuć woń śmietników, to mimo wszystko można tam czuć się bezpiecznie spacerując tam późną nocą lub jadąc metrem. Zaskakujące było również to, że Neapol jest miastem zadziwiająco białym jak na standardy Europy Zachodniej. Ot widziałem ze dwóch żebrzących Murzynów, a poza tym miasto bielsze niż Warszawa... Imigranci (w tym ci z Rumunii oraz Ukrainy) stanowią mniej niż 6 proc. jego mieszkańców, a z nich sporo ponad połowa to kobiety. Ciekawe czy jest jakaś korelacja pomiędzy jego strukturą etniczną a poziomem bezpieczeństwa? I co sprawia, że Subsaharyjczycy zwykle omijają to miasto szerokim łukiem? Czyżby strach przed Camorrą?
Neapol to miasto, które najfajniej jest zwiedzać pieszo. Ja przeszedłem wzdłuż i wszerz nie tylko tamtejszą gigantyczną Starówkę, centrum i okolice portu. Spacerowałem również przez Rionę Sanita - dzielnicę, która miała dawniej opinię najbardziej gangsterskiej w całym Neapolu. Tam rządzili narkotykowi dillerzy podlegli Camorze, a zwykli Neapolitańczycy bali się wchodzić. Wszystko się jednak zmieniło w ciągu ostatnich 20 lat. W Sanita pojawił się nowy proboszcz-społecznik. Skrzyknął on bezrobotną młodzież, by oczyściła zabytkowe katakumby. I w ten sposób dzielnica zyskała historyczne atrakcje przyciągające turystów z całego świata. Na miejscu zaczęły powstawać wokółturystyczne biznesy, a dzielnica stała się bezpieczna. Młodej przewodniczce z Katakumb św. Gaudisio powiedziałem, że historia Sanita przypomina historię mojej warszawskiej dzielnicy i że również Kościół odegrał w niej bardzo pozytywną rolę. Spytała się, jak się nazywa moja dzielnica. Powiedziałem: Praga, a ona odpowiedziała: Słyszałam o Pradze! xxxxxDDDDD
Własnych zdjęć z katakumb św. Januarego i św. Gaudisia niestety nie zamieszczę - bo nie wolno tam ich robić. Pierwsze z katakumb mają 2000 lat i zachowały się w nich oryginalne, wczesnochrześcijańskie malowidła. To tam znajdował się grób św. Januarego, patrona miasta. Katakumby św. Gaudisio znajdują się pod bazyliką Santa Maria della Sanita. Pochodzą z V w., ale największy okres ich aktywności to XVII-XVIII w. W ich korytarzach są malowidła przedstawiające szkielety, w które kiedyś były wmurowane czaszki i kości bogatych ludzi, którzy słono płacili za to, by ich szczątki były tak eksponowane. Niestety napoleońscy Francuzi kazali przenieść te czaszki na cmentarz. W malunkach zachowały się jednak fragmenty czaszek, których nie zdołano wówczas oderwać. W dzielnicy Sanita były też trzecie katakumby - cmentarz dla biednych ludzi (obecnie w renowacji), a lokalna tradycja przewidywała budowanie kapliczek dla czaszek ukradzionych z ossuariów. Jeśli zwiedziliście katakumby św. Januarego, to na tym samym bilecie możecie obejrzeć też katakumby św. Gaudisio (i vice versa). Oprowadzanie z przewodnikiem o pełnych godzinach. Czekając na wejście do św. Gaudisio, możecie posiedzieć w klimatycznej pizzerii przed bazyliką Santa Maria della Sanita i pobserwować lokalne typy ludzkie. Nie będziecie zawiedzeni! A w samej pizzerii mają m.in. pizzę z... Nutellą :)
Generalnie będąc w Neapolu przejdźcie się po jego olbrzymiej Starówce. Co krok będzie napotykać na fasady małych kościółków wlepionych między kamieniczki. Przy bardziej turystycznych uliczkach takich jak via Tribunali oczywiście będzie mnóstwo restauracyjek, barek, pizerrii oraz sklepików z pamiątkami. Warto zwiedzić Klasztor św. Klary oraz odwiedzić katedrę ze słynnym relikwiarzem krwi św. Januarego (są tam bezpłatne oprowadzania). Warto jednak przede wszystkim zatopić się w tych uliczkach oraz ich klimacie.
Neapol jest z pewnością miastem idealnym dla miłośników street-artu.
To zwracało również moją uwagę na bardzo bogatą symbolikę zawartą w kulturze neapolitańskiej. Sięga ona jeszcze zapewne czasów greckich. Owa symbolika jest mocno eksponowana w neapolitańskich szopkach. Można w nich znaleźć choćby: Syrenę Partenopę - nagą dziewczynę walczącą z potworem morskim. W szopce jest też postać oberżysty będącego pedofilem-kanibalem, robiącego potrawy z zabitych przez siebie dzieci. Przeciwstawia mu się św. Mikołaj. W szopce jest też jest Diego Maradona - jako dziecko grające pomarańczą w zośkę. Ważna jest tam też postać śpiącego - śni on szopkę, a jak się obudzi, szopka znika.
Czuć na mieście jakąś taką ogólną aurę przednowoczesnej tajemniczości, wymieszanej z symboliką katolicką i wszechobecnym kultem Diego Maradony. Akurat podczas mojej wizyty Napoli wygrało mecz z Pizzą...
Tym, co w neapolitańskim imaginarium razi jest duża obecność symboliki lewackiej - otwarcie komunistycznej. Palestyńskich flag jest tam tak dużo, jakby miasto było twierdzą Hamasu. Propalestyńskie lewactwo mnie tam ostro wkurwiło - nie mogłem zwiedzić kaplicy Sansevero, bo pracownicy tego państwowego muzeum zrobili sobie strajk solidarnościowy z Palestyną. Ogólnie wtedy w 75 włoskich miastach były propalestyńskie strajki i zamieszki. Tego typu akcje zrobią nawet z zaciekłego antysemitę zwolennika bombardowań Gazy.
O ile lewactwo oznacza tam swój teren za pomocą flag, wlepek i bazgrołów na murach, to faszyści zostawili w Neapolu trochę monumentalnych gmachów. W pobliżu mojej kwatery znajdował się potężny gmach poczty, na którym wciąż widniał napis: "Zbudowane w 1936 r. XIV roku Ery Faszystowskiej".
Jeśli chodzi o wyjazdy poza miasto, to odwiedziłem m.in. Pompeje. Tam jednak spotkało mnie spore rozczarowanie. Straszliwie wówczas padało, co bardzo obniżało komfort zwiedzania. Wszystkie te rzymskie domki wydawały się wyglądać tak samo. Jednymi z nielicznych rzeczy, które mnie tam zaciekawiły były: malowidła w lupanarze, termy i mozaika "strzeż się psa". Jeśli lubicie starożytne klimaty, to powinniście dodatkowo odwiedzić Muzeum Archeologiczne w Neapolu. To tam znajduje się większość sławnych mozaik z Pompejów, a poza tym mnóstwo gigantycznych rzeźb i innych przykładów sztuki grecko-rzymskiej. Mają też bardzo fajną muzealną kafejkę, a w pobliżu jest kościół z grobem księdza Dolindo i przystanek linii autobusowych jadących w stronę katakumb św. Januarego.
Z Pompejów zostałem zaciągnięty do Sorento - urokliwego miasteczka, w którym urodziła się Sofia Loren. Bardzo ładne, turystyczne miejsce, gdzie pogoda była akurat cudowna.
Warto też wykupić wycieczkę na Capri i Anacapri (polecam WorldTours i przewodnika Gabriela Casavegę). Ładne widoczki, a do tego możliwość degustowania limonecello i melonecello. Pamiątek po ekscesach cesarza Tyberiusza i Maksyma Gorkiego niestety nie znalazłem...
***
Podczas mojej podróży nie nastąpiło amerykańskie uderzenie w Wenezuelę, ale nad duńskimi lotniskami zaczęły się pojawiać tajemnicze drony. Trump zaostrzył retorykę wobec Rosji, mówiąc że to "papierowy tygrys" i że Ukraina może odzyskać swoje terytoria stracone od 2014 r., a nawet zająć część ziem rosyjskich. Prezydent USA stwierdził również, że kraje NATO powinny zestrzeliwać rosyjskie samoloty wlatujące w ich przestrzeń powietrzną, z czym zgodzili się Rutte i prezydent Nawrocki. Hegseth wezwał ponad 800 amerykańskich admirałów i generałów na pilną naradę i nikt nie wie dlaczego to zrobił. Były szef FBI James Comey został oskarżony, wylecieli z pracy funkcjonariusze FBI klęczący przed BLM, a sześciu prokuratorów zaczęło pracować nad sprawą fundacji Sorosa. Tymczasem liberalne idiotki będące w ciąży zaczęły kręcić filmiki na TikToka, w których łykają duże ilości Tylenolu, by pokazać, że "Trump i RFK Jr. nie mają racji". Trump powinien kiedyś powiedzieć, że jedzenie gówna jest złe - reakcje libków byłyby bezcenne..
Podczas mojego wypadu do Neapolu zmarła w wieku 87 lat znana aktorka Claudia Cardinale (urodzona w Tunisie).
Zginął Jerzy Tyc, znany sowieciarz ze Stowarzyszenia Kursk. Według oficjalnej wersji poległ walcząc po stronie rosyjskiej w "strefie Specjalnej Operacji Wojskowej".
Do Piekła trafił Aron Bielski, ostatni z braci Bielskich, hersztów komunistycznej bandy terroryzującej polską ludność Nowogródczyzny.
Mój urlop jeszcze się nie kończy. W czwartek wieczorem będę we Wrocławiu, a w sobotę będę miał spotkanie z czytelnikami na festiwalu w Srebrnej Górze w Sudetach. Oczywiście Wasz Ulubiony Autor będzie tam promował "Demony nazistów". Niedawno udzielił on wywiadu portalowi Zapomniana Biblioteka, a nieco wcześniej Radiu Opole i Polskiemu Radiu 24 (audycja TurboHistoria Krzysztofa Grzybowskiego).
Co do samej końcówki podsumowującej wydarzenia ze świata:
OdpowiedzUsuńhttps://www.rp.pl/plus-minus/art43071201-michal-szuldrzynski-cztery-wojenne-doswiadczenia-pozostana-ze-mna-na-dlugo
Kard. Ambongo Besungu wygłosił precyzyjnie napisaną mowę, w której podkreślał, że wszystkie z 56 konfliktów zbrojnych na świecie są ze sobą ściśle powiązane. Jak choćby wojna w Ukrainie doprowadziła do załamania się handlu zbożem, którym żywiła się duża część Afryki, co wzmocniło lokalne wojny.
Jestem też pod wrażeniem ostatniego wpisu Kieleccoka/Che Helmuta, jeżeli ostatnie wypowiedzi Trumpa i ruch Hegsetha nie są symptomami szybko zbliżającej się katastrofy wojny globalnej, to będzie dobrze - OBY!
Ciekawe, jak w takim scenariuszu zachowają się państewko syjonistów oraz "mocarstwa" sunnickie i szyickie, rozdarte między patronatem Waszyngtonu i Pekinu, a presją własnych ludności. (Pakistan, Indonezja czy Malezja spoza bliskiego Wschodu).