Wilk, który zjadł kucyka Ursuli von der Leyen, powinien być odznaczony. Doprowadzenie do płaczu najgorszej przewodniczącej Komisji Europejskiej w dziejach UE to bez wątpienia chwalebny.
Kilka dni temu, w wyniku wejścia w życie kretyńskiego Aktu Cyfrowego UE, użytkownicy platformy X, zaobserwowali, że część treści na tej platformie stała się dla nich niedostępna "ze względu na lokalne prawa i konieczność weryfikacji wieku". Komisja Europejska pozbawiła nas dostępu głównie do postów różnych twitterowych dziwek, które dostarczały nam rozrywkę. Różnego rodzaju cuckoldy i skopcy (takie jak złamasy z antypornograficznego, dupoprawicowego Stowarzyszenia Twoja Sprawa) mogą się cieszyć, że UE uderzyła w obrazki z gołymi kobietami i że gdyby tego nie zrobiła, to nasza cywilizacja, by upadła z powodu "pandemii pornografii uprzedmiotowiającej kobiety". (Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby tym "antypornograficznym" mamuśkom ktoś odebrał "50 twarzy Graya"....) Wreszcie eurocukowskie nastolatki będą uwolnione od tej złowrogiej, heteroseksualnej zgnilizny i będą miały więcej czasu na chłonięcie protransowej, pro-LPG i feministycznej propagandy w szkołach, mainstreamowych mediach, na Netflixie i Disney+. (Krześcijańskim madkom robiących aferę z tego, że ich nastoletni synek zobaczył goły biust jakiejś netowej dziwki, odpowiadam: nic się nie stanie, to naturalne, że w tym wieku eksploruje się seksualność, w dawnych epokach w tym wieku już mieli dzieci, a przynajmniej masz pewność, że chłopak nie zostanie gejem.) Oczywiście w tej cenzurze nie chodzi tylko o heteroseksualną erotykę. Cenzura zaczęła też dotykać treści historyczne - na przykład opisy niemieckich zbrodni uznawane za "drastyczne". Jej ostatecznym celem jest jednak blokowanie wszelakich treści politycznych uznawanych za niewygodnych dla eurocucków, pod pretekstem, że to "dezinformacja". Piszę, że von der Leyen jest beznadziejną szefową KE - "rosyjska dezinformacja!". Piszę, że UE jest gospodarką zacofaną w stosunku do USA i Chin - "amerykańska i chińska dezinformacja!". Uważam, że rozwalenie europejskiej gospodarki, by obniżyć temperaturę o 0,01 stopnia C - "dezinformacja klimatyczna!". Wklejam mema - pojawia się eurockuck, który mówi "nie może pan tego zamieszczać, to nie jest śmieszne, proszę zamiast tego zamieścić jednego z oficjalnie zatwierdzonych memów!". Wklejam fotkę z Sidney Sweeney - eurocuck, mówi, że nie mogę tego robić i bym zamiast tego wkleił zdjęcie monstrualnie grubej feministki, o której lokalny Subsaharyjczyk mówi, że "jest piękna".
Eurocucki zaczną płakać, że "rosyjska dezinformacja jest realna". Owszem. I w ostatnich kilkunastu latach pojawiała się ona najczęściej w mainstreamowych mediach takich jak Wyborcza czy TVN. Media te powtarzały choćby największe dezinformacyjne bzdury o ataku hybrydowym na naszą wschodnią granicę - przedstawiając dywersantów Łukaszenki jako "biednych ludzi, szukających swego miejsca na ziemi" i wciskając libkowskim debilom historyjki, o rasowym kocie, który na własnych łapach przyczłapał na Białoruś z Afganistanu czy o Ahmedzie "Aquamanie", co "sześć tygodni" płynął przez Bug. Przypominam, że "Wyborcza" swego czasu na pierwszej stronie wydrukowała tekst Putina. I co, ktoś ją zamyka? Nie, bo rosyjską dezinformację sprowadza się do niszowych kont na Twitterze, które bardziej ośmieszają niż propagują rosyjską narrację. "No, ale rosyjska ingerencja ustawiła wybory w USA, a później w Rumunii" - odezwą się Eurocucki. To akurat narracja liberalnych przegrywów, oparta tylko na wrzutkach spreparowanych przez służby. Czyli na dezinformacji. W Weischselgau mamy obecnie do czynienia z podobnym zjawiskiem - wysrywami cwelotrolli od Pińskiego, w które wierzą totalne debile-silniczki. I choć debile od Pińskiego często powtarzali rosyjską dezinformację (szczególnie na początku wojny na Ukrainie straszyły, że Rassija uderzy nuklearnie w Polskę w zemście za proukraińską politykę Dudy/Morawieckiego) to jednak żadne służby się nimi nie zajęły. Jak widać jest "zła rosyjska dezinformacja" i "dobra, liberalna rosyjska dezinformacja"...
Generalnie wprowadzenie cenzury za pomocą Aktu Cyfrowego Unii Europejskiej uderzy również w unijną gospodarkę. Akt Cyfrowy to podobny gniot legislacyjny, co dyrektywa RODO. Prowadzi on do przeregulowania europejskiego sektora cyfrowego. UE stanie się w jego wyniku jeszcze bardziej zacofana cyfrowo w stosunku do USA i Chin. Bruksela, zamiast wspierać rozwój sztucznej inteligencji oraz robotyki, zajmuje się tym, jak równo rozprowadzić po Europie Subsaharyjczyków z IQ poniżej 70. Subsaharyjczycy mają być unijną receptą na kryzys demograficzny. Rzeczywiście chętnie robią oni dzieci, które później masowo zaniżają poziom w szkołach publicznych. Piękna droga do Europy Innowacji!
O ile Unia robi wszystko, by sabotować rozwój technologii cyfrowych, to również niszczy swoje tradycyjne gałęzie przemysłu za pomocą różnych Zielonych Ładów, systemów ETS itp. "Planeta płonie", więc trzeba obniżyć rdzennym Europejczykom poziom życia do poziomu afrykańskiego. Jak nie będzie ich stać na samochód, zagraniczne wakacje, własny dom czy zakup mięsa, to średnia globalna temperatura spadnie o 0,00001 stopnia i klimat zostanie uratowany. Gospodarce nie pomaga też wspólna waluta niszcząca konkurencyjność wielu państw członkowskich (i pozbawiająca je możliwości zastosowania MMT) oraz kretyński reżim oszczędności fiskalnych.
O ile jednym z celów powołania UE była ochrona europejskiego rolnictwa i tradycji kulinarnych, to teraz Unia będzie robiła wszystko, by tradycyjne rolnictwo zarżnąć - cięciem dopłat, podatkiem klimatycznym, bzdurnymi limitami dotyczącymi emisji, szerokim otwarciem rynku na żywność z krajów MERCOSUR... Wróćmy do wczesnego średniowiecza - niech pola uprawne zamienią się w bagna! A ty sobie europejski prolu żryj papkę ze zmodyfikowanej genetycznie soi, robaków, mikroplastiku i antydepresantów. Antydepresanty oczywiście będą potrzebne, bo unijna, feministyczna cenzura zarżnie wszelaką rozrywkę.
Nic dziwnego więc, że ten brukselski dom wariatów nie jest szanowany przez nikogo na scenie międzynarodowej. Trump ostatnio totalnie zmiażdżył Unię w czasie negocjacji handlowych. Unijne towary będą obłożone 15 proc. cłem w USA, a amerykańskie zerowym w Unii. Eurocucki odetchnęły z ulgą, że nie dostały większego wpierdolu od Trumpa i starają się wykręcić od obietnicy kupowania amerykańskiej ropy, gazu, paliwa nuklearnego i półprzewodników za 750 mld USD. Już następnego dnia buńczucznie twierdziły, że "to było tylko luźne zobowiązanie". Zapominają, że od jego realizacji jest uzależniony poziom ceł na unijne produkty i jak będą próbowali się migać, USA mogą im przywalić dużo większymi cłami.
Wcześniej UE próbowała zagrać z Chinami - parę dni po tym jak przyznały one, że nie chcą zakończenia wojny na Ukrainie. Skończyło się dyplomatycznym upokorzeniem. Katar zagroził natomiast Unii wstrzymaniem dostaw gazu, jeśli UE będzie wobec niego stosować te bzdurne przepisy sprawozdawczości ESG dotyczące łańcuchów dostaw. Z Unią pogrywają sobie nawet afrykańscy dyktatorzy. Jest ona bezsilna wobec wojen toczących się w jej otoczeniu i głupotą jest oczekiwanie, że bez wsparcia USA obroni ona nas przed Rosją.
Za kilka lat staniemy się pewnie unijnym płatnikiem netto, czyli będziemy dopłacać do obecności w tej wspaniałej wspólnocie, zapewniającej nam wymienione wyżej atrakcje. No, ale będzie ona nam zapewniała wspólny rynek i Erasmusa dla Julek i (chyba) strefę Schengen (jeśli nie rozpieprzy ją kolejna fala nielegalnej imigracji). Więc opór przed Polexitem będzie silny, a przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że można wyjść z Unii niewolniczo trzymając się dalej znacznej większości unijnych regulacji oraz prowadząc totalnie kretyńską politykę w sprawie imigracji, bezpieczeństwa publicznego i niszczenia wolności słowa.
***
Tak jak wszyscy jojczyli, że "Trump zbyt miękki wobec Rosji" tak teraz jojczą, że "Trump wywoła III wojnę światową z Rosją". Wszystko z powodu wpisu, w którym prezydent USA stwierdził, że skierował dwa nuklearne okręty podwodne w pobliżu rosyjskich wybrzeży w odpowiedzi na głupi wpis Miedwiediewa (takiego żula, którego kiedyś wielbił Retarded Tomasz Lis). Trump napisał też o 112,5 tys. Rosjan, którzy zginęli na Ukrainie od 1 stycznia 2025 r.
Trzeba było się mnie słuchać, a nie jojczyć przez kilka miesięcy, że "Trump zdradził Ukrainę".