sobota, 9 września 2023

Ormiańscy separatyści z Karabachu zostaną zmiażdżeni?

 



Nie ulega żadnej wątpliwości, że Górski Karabach jest terenem należącym de iure do Azerbejdżanu. Za azerskie terytorium uznają go wszystkie państwa świata - włącznie z Armenią. Po przegranej wojnie z 2020 r. ormiański premier Nikol Paszynian wielokrotnie przyznał, że to terytorium podlegające jurysdykcji Azerbejdżanu. Nie ulega wątpliwości, że traktuje on kwestię Karabachu jako ogromne obciążenie dla Armenii. Ale...

Mimo to Armenia finansuje budżet separatystycznej Republiki Arcachu i utrzymuje z nią głębokie związki wojskowe. (Azerowie mówią nawet o stacjonowaniu w resztówce Arcachu 10 tys. ormiańskich żołnierzy, co jednak trudno zweryfikować.) Opinia publiczna nie pozwala bowiem Paszynianowi odcinać wsparcia dla tego mafijno-pasożytniczego tworu.

Nie ulega wątpliwości, że władze Arcachu są wrogie wobec rządu w Baku. Nie ulega też wątpliwości, że żadne państwo nie mogłoby tolerować istnienia podobnego tworu na swoim terytorium. To trochę tak jakby Niemcy na Opolszczyźnie utrzymywali swoje quasipaństewko po przeprowadzeniu czystek etnicznych na Polakach (a jakiś zachodni Repetowicz broniłby ich twierdząc, że "Opolszczyzna to starożytna niemiecka kraina, na której Niemcy bronią się przed polskimi ludobójcami"). Republika Arccachu niewiele różni się od Osetii Płd., Abchazji, Naddniestrza oraz Donieckiej i Ługańskiej Republik Ch*jowych. Też powstała dzięki wsparciu militarnemu Moskwy i też jest traktowana przez Rosję jako protektorat. Rosja rozdawała tam swoje paszporty i próbowała w zeszłym roku zrobić premierem Arcachu swojego oligarchę Rubena Wardaniana. (Co jednak Azerbejdżan skutecznie zablokował.)



W grudniu Azerowie rozpoczęli blokadę korytarza laczyńskiego, czyli jedynej drogi zaopatrzeniowej łączącej Armenię z Karabachem. Na początku w formie hybrydowej, posługując się "działaczami ekologicznymi". W czerwcu blokadę przejęło azerskie wojsko. Chodziło zarówno o przerwanie nielegalnych dostaw broni do Karabachu jak i o zmuszenie go do kapitulacji metodami ekonomicznymi. Zablokowano m.in. dostawy żywności. Jednocześnie jednak zaproponowano Ormianom z Arcachu, że cywilne dostawy będą szły tam poprzez Azerbejdżan, drogą prowadzącą z miasta Agdam. Separatyści z Karabachu odmówili. Dali do zrozumienia, że mogą zagłodzić swoją populację, ale władzy Baku nie uznają. Azerowie skręcili natomiast z drona bojowego ciekawy film pokazujący jak arcachskie "elity" hucznie imprezują w rezydencji jednego z lokalnych kacyków. Jak widać rządząca tam mafia radzi sobie podczas blokady. 

W ostatnich dniach w stronę Karabachu zmierzało wiele konwojów wojskowych. W Azerbejdżanie trwają manewry na dużą skalę. Przy linii rozejmowej z Karabachem pojawił się ciężki sprzęt, w tym wyrzutnie TOS-1. Zaobserwowano na pojazdach znaki taktyczne w postaci odwróconej litery "A". Ormianie zaczęli natomiast ściągać wojska nad granicę z Azerbejdżanem, w tym z enklawą Nachiczewań. Wojsko przy granicy zaczął też gromadzić Iran - bliski sojusznik Armenii oraz Rosji. Paszynian co prawda dystansuje się od wieloletniego sojuszu ormiańsko-rosyjskiego. Sprytnie zaprosił do Armenii wojska amerykańskie na ćwiczenia. 

Nie sądzę, by do wojny doszło przed zakończeniem amerykańsko-ormiańskich manewrów. Możliwe jednak, że po nich Armenia może przedwcześnie uznać, że ma "pełne wsparcie" USA. Wejście przez nią do nowej wojny przeciwko Azerbejdżanowi byłoby jednak skrajną głupotą. Poprzednią wojnę przegrała na całej linii - i tylko interwencja dyplomatyczna Rosji ocaliła ją przed totalną klęską. W przypadku wojny bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest powtórka z chorwackiej operacji "Burza", czyli odbicia terenów separatystycznej Krajiny. Wówczas Serbowie masowo uciekali ze swojego separatystycznego quasi-państewka. Wkrótce mogą to robić Ormianie z Karabachu - choć w ich przypadku będzie to trudniejsze, gdyż Karabach jest otoczony terenami kontrolowanymi przez wojska azerskie. Przywódcy mafijnej Republiki Arcachu już więc zapobiegliwie wysłali swoje rodziny do Armenii. Repetowicz już wiele miesięcy temu pisał na łamach "Od Rzeczy", że moglibyśmy przyjąć do siebie ormiańską populację Karabachu - ich gangsterzy ich alfonsi mocno wzbogaciłaby nas kulturowo... Podejrzewam, że Warzecha by nie protestował. 

Moim zdaniem pełnoskalowy konflikt zbrojny nie jest jednak jeszcze w 100 proc. przesądzony. Można problem rozwiązać bez rozpoczynania nowej wojny. Skoro Azerom udaje się sfilmować z Bayraktara imprezę z udziałem przywódców karabaskich separatystów, to równie dobrze mogą posłać w nich salwę z rakiet. Potraktować ich tak jak na to zasługują, czyli jak terrorystów. I narzucić Arcachowi rozwiązanie pokojowe - przejście pod faktyczną jurysdykcję Baku z zachowaniem autonomii. Oczywiście Ormianie będą rozkręcać histeryczną propagandę, że "to nowy rok 1915 r.". W rzeczywistości sami są jednak bardzo nietolerancyjni wobec wszelkich mniejszości etnicznych. W Azerbejdżanie mniejszości narodowe stanowią około 9 proc. populacji. Mniejszości - w tym Ormianie - stanowią też sporą część populacji Gruzji. Tymczasem w Armenii stanowią znikomy procent, który szybko topniał przez ostatnie 30 lat. Z Armenii uciekła m.in. mniejszość azerska, stanowiąca wcześniej 2,5 proc. populacji kraju. To tyle jeśli chodzi o prawa człowieka... 

Takie pokojowe rozwiązanie będzie również w pełni w interesie Armenii. Nie może ona się bowiem rozwijać z mafijno-sowieckim pasożytem w postaci Republiki Arcachu. Sam premier Paszynian stwierdził, że trwały pokój w regionie nie będzie możliwy bez poszanowania integralności terytorialnej zarówno Armenii jak i Azerbejdżanu. Trudno odmówić mu racji.

***

W podręczniku do historii najnowszej Rosji, autorstwa Władimira Miedińskiego (doradcy Putina), oprócz typowego sowieciarskiego bóldupienia na "pańską Polskę" i wychwalania paktu Hitler-Stalin, znalazła się też wzmianka, że tłumienie Powstania Węgierskiego z 1956 r. było "walką z faszystami". Kolejny wielki sukces orbanowskiej polityki wielowektorowego dawania dupy! Orbanowi nie pomogło to, że w centrum Budapesztu - blisko Parlamentu i obok pomnika Reagana - utrzymuje pomniczek upamiętniający sowieckich sołdatów, którzy w latach 1944-1945 pustoszyli węgierską stolicę i masowo gwałcili Węgierki. W oczach kremlowskich propagandystów, węgierscy patrioci to wciąż "faszyści".

Zadziwiające jest też to, że Rusaki nadal stosują wyświechtane klisze propagandowe sprzed kilku dekad. W "Efekcie domina" Zyzak opisał m.in. demonstrację wymierzoną w Solidarność przeprowadzoną w latach 80-tych w USA przez wynajętych lewaków. Nosili oni transparenty takie jak "Precz z piłsudczykowskim antysemityzmem!" :)  Odgrzali więc idiotyczne hasła Billa Geberta i Oskara Lange z lat 40-tych.

Na wiele lat przed wojną na Ukrainie Moskwa zaczęła bombardowanie tematem banderowców. Do worka z napisem "banderowcy" wrzucała oczywiście też rosyjskojęzycznych Ukraińców, Żydów, Tatarów, Ormian a nawet Polaków. Możesz być Polakiem uważającym akcję Wisła za w 100 proc. słuszną, ale jeśli nie kibicujesz Moskwie w wojnie przeciwko Ukrainie to już jesteś "banderowcem". Przy okazji obrodziło nam różnymi przebierańcami, którzy zawsze "pamiętają o Wołyniu", a jakoś nie chcą zabierać głosu w kwestii operacji antypolskiej NKWD z 1937 r. czy Obławy Augustowskiej. Coś też zwykle konta tych "polskich patriotów" milczą w okolicach 15 sierpnia - no chyba, że pierdolą o tym, że "zdrajca Piłsudski zabił generała Rozwadowskiego".

Oczywiście, gdyby Moskwie ślizgnęło się w 2022 r. na Ukrainie, to kraje bałtyckie i Polska byłyby następne w kolejności i ruszyłaby też antypolska machina propagandowa. Tak jak dzisiaj Panasiuk powtarza sowieckie komunikaty o "faszystach z AK" a Łukaszenka niszczy cmentarze naszych bohaterów, tak w takim scenariuszu mielibyśmy antypolskie wzmożenie podobne jak w 1939 r. Kubły kremlowskich pomyj wylewane byłyby nie tylko na AK, ale również na II RP i na całą polską tradycję. Balony próbne już mieliśmy. W narracji różnych zjebów nagle pojawił się wątek, że jesteśmy rządzeni przez "neosanację" i że "sytuacja jest podobna jak w 1939 r.". Tuż przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę, cwelotrolle z triumfalnym tonem pytały w komentarzach na moim blogu, czy już przygotowałem sobie trasę ucieczki do Rumunii. Jakoś im umknęło, że Polska już z Rumunią nie graniczy. Tak mocno trzymają się wyświechtanych klisz propagandowych sprzed 80 lat!

***

 


Dobrze, że Agnieszka Holland nie nakręciła "Ataku na Tytana". Zamiast epickiej, rymkiewiczowskiej opowieści, mielibyśmy gniota o biednych tytanach gnębionych przez Oddział Zwiadowczy. Maja Ostaszewska zapewne ze Szczerbą i Jońskim pojechałaby zawieść pizzę tytanom, a osłanka Hartwig pisałaby "Wpuście tych tytanów! Później się ustali, kim oni są!". 

Holland jest - obok Smarzowskiego - bezapelacyjnie jednym z największych beztalenci polskiego kina. Muszę jednak przyznać, że poniższa scena z komedii "Zielona granica" świetnie jej wyszła.

 




No cóż, to że Holland wpisuje się w kremlowski przekaz propagandowy, wcale mnie nie dziwi. Jej ojciec pełnił bowiem podobną funkcję jak dziadek Prigożyna. Był politrukiem. 


Ów jeszcze przedwojenny zdrajca, był m.in. jednym z organizatorów kampanii nienawiści wobec profesora Tatarkiewicza. Mimo wiernej służbie komunie, stał się jej ofiarą. A raczej ofiarą swojego zbyt długiego jęzora, którym bezmyślnie mielił w obecności zagranicznych korespondentów prasowych. Gdy więc w 1961 r. SB zrobiła mu rewizję w mieszkaniu, ze strachu popełnił samobójstwo - wyskoczył z okna i rozpaćkał się na ulicy. Niedaleko pada jabłko od jabłoni...

37 komentarzy:

  1. Pewne rzeczy się zmieniają, a pewne nie.
    Fox razem z przydupasem chechechelmutkiem, odniesiecie się do najnowszej superprodukcji ukraińskiej z 2023r? wklejam link do trailera Dowbusza.

    https://www.youtube.com/watch?v=3OpsYntQN30

    duporealista

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bójmy się, bo zrobili swoją wersję Janosika:

      https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksy_Dobosz

      Usuń
    2. Żadna nowość że z Kozakami jest nam po drodze tylko w kierunku "na Moskwę". Mamy strukturalnie niekompatybilne interesy, przynajmniej w wiekszosci.

      Usuń
    3. Dopytałem się o sprawę w środowisku filmowym. Owa ukraińska produkcja była robiona już od paru ładnych lat. Reżyser sporo czasu spędził natomiast na stypendiach w Niemczech. Ktoś więc kasą sypnął, by film wreszcie skończyć, by można było wokół niego robić dym. Co ciekawe, gra w nim Agata Buzek.

      Usuń
  2. Stary Holland chyba niewiele miał do powiedzenia w domu. Pani Agnieszka raczej zawdzięcza swą skłonność do "kina moralnego niepokoju" mamie, związanej z ruchem ludowym, zaciekłej krytyczce powstania warszawskiego. Jak można przeczytać Wiki, pani Irena Rypczyńska-Hollandowa w marcu 1950 była w gronie ośmiu studentów, członków PZPR, którzy wystąpili z listem otwartym atakującym Tatarkiewicz, "protestując przeciwko dopuszczaniu na prowadzonym przez niego seminarium do czysto politycznych wystąpień o charakterze wyraźnie wrogim budującej socjalizm Polsce. List przyczynił się do odsunięcia Tatarkiewicza od prowadzenia zajęć na uczelni".

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać Twojego bloga, ale ze swoim antyormianizmem i proturkizmem robisz z siebie Repetowicza a rebours. Dużo fikołków, aby usprawiedliwić tezę "racja jest po stronie silniejszego".
    (1) Historyczne roszczenia Ormian do Arcachu są niegorsze, niż np. współczesnych Żydów do państwa Izrael. Rożnica polega na ... (wiadomix). Albo przedwojenne roszczenia Polski do Wileńszczyzny, która przecież nigdy nie należała do Polski (dlaczego nie zostawiliśmy tego regionu Litwie, po uzyskaniu gwarancji poszanowania praw mniejszości polskiej?:).
    (2) Oprócz mafiosów z Karabachu (nie będę płakał) w Arcachu mieszka ~100k miejscowych Ormian, którym Twoi kochani Azerowie mogą zafundować ubogacenie kulturowe najlepszymi osiągnięciami cywilizacji turańskiej.
    (3) Te 9% mniejszości w Azerbejdżanie to łącznie z Ormianami z Karabachu czy nie?
    Nawet jeśli nie, to większość z tych mniejszości to muzułmanie (niektóre to takie mniejszości jak w Polsce Kaszubi), nic dziwnego, że Baku ich nie prześladuje.
    Gruzja to w ogóle inny świat. To działa też i w drugą stronę: gruzińscy Ormianie nie przejawiają tendencji separatystycznych - a ponoć Ruscy mieli (nawet w 2008) plany na Dżawachetyńską RL.
    BTW, afaik po WW1 w Tbilisi żadna nacja nie stanowiła większości, najliczniejszą grupą byli właśnie Ormianie (coś jak Polacy w Kownie).
    (4) "Sam premier Paszynian stwierdził, że trwały pokój w regionie nie będzie możliwy bez poszanowania integralności terytorialnej zarówno Armenii jak i Azerbejdżanu. Trudno odmówić mu racji."
    A ja uważam, że trwały pokój izraelsko-arabski jest niemożliwy bez powrotu Izraela do granic z 1948 i prawa powrotu wypędzonych Arabów - i trudno się ze mną nie zgodzić, prawda?;)
    I żeby nie było - w obecnej sytuacji Armenia nie ma wyjścia, jak zaakceptować azerską jurysdykcję nad Arcachem, ale PO uzyskaniu REALNYCH gwarancji bezpieczeństwa dla miejscowych Ormian.
    (5) Mafioso Alijew pomaga Rosji obchodzić sankcje gazowe na grubą kasę, więc tyle w temacie "prozachodniego Azerbejdżanu", co to przekazał Ukrainie zepsutego Miga29 i trochę wycofywanej sowieckiej amunicji.
    https://eurasianet.org/azerbaijans-russian-gas-deal-raises-uncomfortable-questions-for-europe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) "Historyczne roszczenia Ormian do Arcachu są niegorsze, niż np. współczesnych Żydów do państwa Izrael." - no to niech się Izrael martwi o legalność swoich historycznych roszczeń.
      " Albo przedwojenne roszczenia Polski do Wileńszczyzny, która przecież nigdy nie należała do Polski" - jakie przedwojenne roszczenia? Wileńszczyzna należała do II RP od kwietnia 1922 r. Zostało to zaakceptowane de iure przez inne państwa - poza oczywiście Litwą. "która przecież nigdy nie należała do Polski " - należała po Konstytucji 3 maja, która zniosła odrębność WKL.
      2) "mogą zafundować ubogacenie kulturowe najlepszymi osiągnięciami cywilizacji turańskiej." - wcześniej miejscowi Ormianie ubogacili kulturowo wspólnie z rosyjską armią Azerów w Karabachu i sąsiednich regionach. Choćby w miasteczku Chodżały.
      3) "nic dziwnego, że Baku ich nie prześladuje." - w ścisłym centrum Baku jest kościół. Azerowie mają też swoich chrześcijan, których prześladowała w przeszłości ormiańska hierarchia. Zresztą Azerbejdżan nie jest krajem dosyć pobieżnie islamskim. Dziewczyn w chustach na głowach raczej się nie widzi na ulicach Baku.
      "gruzińscy Ormianie nie przejawiają tendencji separatystycznych" - swego czasu gromadzili broń przeciwko państwu gruzińskiemu.
      " w Tbilisi żadna nacja nie stanowiła większości" - a w Erywaniu w pierwszej połowie XIX w. wieku większość stanowili Azerowie.
      4) "A ja uważam, że trwały pokój izraelsko-arabski jest niemożliwy bez powrotu Izraela do granic z 1948 i prawa powrotu wypędzonych Arabów - i trudno się ze mną nie zgodzić, prawda?" - a czemuż by nie? Tylko jakoś Netanjahu - w odróżnieniu od Paszyniana - tego nie przyznaje.
      "PO uzyskaniu REALNYCH gwarancji bezpieczeństwa dla miejscowych Ormian." - zgoda, ale najpierw muszą zakończyć swoją działalność separatystyczne władze Arcachu.

      Usuń
    2. (1) Fox, a słyszałeś o czymś takim jak pytanie retoryczne? (np. to powyżej:). Przy Wileńszczyźnie miałem dodać, w nawiasie "z wyjątkiem epizodu po Konstytucji 3V", ale nie sądziłem, że ktoś będzie aż tak upierdliwy, by się czepić (myliłem się:).
      (3a) Wiem, że Azerbejdżan jest państwem świeckim, nie sugeruję, że konflikt armeńsko-azerski jest konfliktem religijnym (w obecnej formie, bo historycznie pewnie w jakimś stopniu był), chodziło mi o to, że te mniejszości o których piszesz, mają zupełnie inny status w relacjach wobec Azerów.
      (3b) W wg wikipedii w 1979 w Baku było 180k Ormian, w 1990 nie mogli znieść azerskiej tolerancji i wyjechali.
      (4) Myślę, że zasadniczo się zgadzamy, chciałem tylko podkreślić, że konflikt armensko-azerski to realna sprawa, a nie tylko histeria Ormian czy ruska prowokacja (choć oczywiście RU wykorzystuje ten konflikt i Armenia w przeszłości dawała się wykorzystywać).
      Może za mocno sformułowałem pierwszy wpis (zwłaszcza pierwsze zdanie), ale trochę mi nie podszedł zbyt lekceważacy powagę tematu (w końcu to nie Prigożyn albo encyklika papieska o Katarzynie II) ton Twojej notki.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Kwestię Wileńszczyzny opisał uczestnik Samoobrony Wileńskiej W. Meysztowicz: "Bijąc w język polski, Pobiedonoscew, Aleksander III, Bismarck - uczniowie francuskich teoretyków nacjonalizmu Gobineau - obudzili nacjonalizm polski. Byłem świadkiem, jak nietolerancja Polaków wobec kazań litewskich budziła nacjonalizm litewski. Niemcy podczas okupacji lat 1916-1918 wzmocnili go jeszcze. Litwini nie chcieli już nie tylko wspólnej państwowości z Polską, ale nie chcieli nawet federacji czy unii, nawet wspólnej obrony przeciw bolszewikom. Język - i to język polski - był głównym przedmiotem, który chcieli zwalczać. Niemcy pomagali w stworzeniu Rady („Taryby”) i wojska. Obrona Wilna i znacznej części Wileńszczyzny przez polskie oddziały samoobrony była już uznana przez rezydującą w Kownie Tarybę za akt wrogi. W 1919 roku kraj czasowo zajęła znowu Moskwa. Późniejsza umowa suwalska wywoła „bunt” podniesiony przez Żeligowskiego (choć ci, przeciwko którym bunt rzekomo był skierowany, to jest związany umową suwalską rząd w Warszawie, nie myśleń buntownikom się opierać). Żeligowski z „buntownikami” zajął Wilno aż po Dyneburg. Powstał w ten sposób kraj, zajęty przez wojska niezależne, oczywiście od Taryby litewskiej - ale i w stosunku do Polski, niezawisłe, bo „zbuntowane”. Marszałek miał do wyboru: zająć całą Litwę z Kownem i Kowieńszczyzną, aż po Bałtyk i granicę pruską, albo oddać kowieńskiej Tarybie zajęte Wilno i Wileńszczyznę. Oba rozwiązania wymagały jakiegoś ustalenia warunków między Polską a jakąś Litwą: Kowieńską łub Wileńską, której dano tymczasem nazwę Środkowej. Marszałek miał nadzieję, że jakieś porozumienie pomiędzy obydwiema częściami Litwy nastąpi. Nie chciał zbrojnie zajmować Kowieńszczyzny, choć sił mu nie brakło - lecz nie chciał, Litwin, przelewu litewskiej krwi w walce z Polską. Z litewskiej strony, nie bez wpływu Niemiec, o żadnej zgodzie bez oddania Wilna Tarybie mówić nie chciano. Więc zorganizowano Wileńszczyznę w „niepodległe państwo”. Na jego czele, na miejsce generała, stanął miejscowy obywatel cywilny - mój ojciec. Zwołano sejm suwerenny. Sejm ten miał znowu przed sobą dwie drogi: uchwalenie federacji, unii lub jakiegoś innego związku z Polską, z zachowaniem dla Litwy Środkowej takiej niezależności, która by umożliwiła jakieś późniejsze rokowania, jakiś późniejszy związek całej Litwy z Polską. Potem może taki związek polsko-litewski mógłby się rozszerzyć, może by mogły doń przystąpić Łotwa, Estonia, może kiedyś i Białoruś, i Ukraina - mogło to być
      początkiem jakiejś siły zabezpieczającej pokój od wschodu i zachodu, nie tylko tym narodom, ale całej Europie i światu. Czy to było możliwe? Wilno było wielkim centrum, pociągającym dzięki pielgrzymkom do Ostrej Bramy i do Kalwarii; odnowiony uniwersytet mógł pociągnąć wielu. Ale na przeszkodzie stał nacjonalizm. Nie tylko litewski. Teraz w sejmie „niepodległej” Litwy Środkowej stanął też nacjonalizm polski przeciwko Piłsudskiemu i jego stronnikom; w tym sejmie mowy być nie mogło o czym innym, jak o czystym, prostym wcieleniu Wilna i Wileńszczyzny do Polski, tak jak innych powiatów i województw. Nawet o autonomii mówić nie chciano: „bo zwykle w końcu się traci prowincję autonomiczną” - powoływano się na przykład Finlandii. Więc z Litwy Środkowej powstało po prostu województwo wileńskie. A ze strony Litwy Kowieńskiej odpowiedziano niesłychaną nienawiścią, podtrzymywaną przez wpływy niemieckie. Przez lat 20 nie dopuszczono do Litwy książki ani gazety polskiej - zresztą dość logicznie, bo mając pisma polskie, niewiele by czytano litewskich i piękny język Litwinów kruszyłby się, ginął, nie wytworzyłby literatury. Więc Litwini Kowieńscy zamknęli wszystkie drogi. Przez lat dwadzieścia szerokie, wysadzane brzozami gościńce zarastały trawą, potem krzewami, w końcu lasem. Rdzewiały szyny kolei żelaznej. Poczty nie było. Stosunki między ludźmi zerwano". A majątek Meysztowiczów Kowno skonfiskowało.

      Usuń
    4. Trzeba być naiwnym by wierzyć, że rozwiązanie dwupaństwowe na Bliskim Wschodzie doprowadzi do prawdziwego, trwałego pokoju.
      Nawet jeśli sąsiedzi są odgrodzeni państwowym płotem od siebie to i tak będą mieli preteksty czy powody by się nienawidzić i walczyć ze sobą. Zresztą tego typu rozwiązanie zastosowane w innych miejscach na świecie też nie poprawiło trwale bezpieczeństwa tam mieszkających ludzi np. Półwysep Koreański, Irlandia, Niemcy wschodnie i zachodnie, czy Ukraina vs. Donbas. Same podziały i spory na BW są o wiele większe niż podział polityczny ziemi Izraela, - konflikty religijne, sekciarskie, plemienne, klanowe, rodowe, finansowe, surowcowe, handlowe nie wspominając o wpływie zewnętrznych mocarstw. A prawdziwy spokój i prosperita byłaby gdyby ludzie tam mieszkający sobie przypomnieli o wspólnym pochodzeniu klanowo-plemiennym, religijnym oraz podobnych tradycjach i się dogadali w ramach jakiejś Abrahamowej wspólnoty regionalnej.
      Z kolei według pewnego polskiego pastora receptą na konflikt bliskowschodni jest by wszyscy tamtejsi mieszkańcy przeszli na biblijne chrześcijaństwo i wtedy w ramach chrześcijańskiego miłosierdzia będzie tam od razu pokój i się dogadają - brzmi to jak idealistyczny sen (ponieważ nawet 2000 lat temu chrześcijanie na BW się mocno ze sobą spierali), ale i tak jest sensowniejsze w teorii, niż w praktyce jakieś komuno-globalne/postkolonialne linie podziału z ONZ.
      Odkrywca

      Usuń
  4. @ Hubert, co to za blog "grota Ragnara"? Twój, czy tylko zbliżony styl?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mój :) Ja nie mam tyle czasu, by tak często wpisy robić.

      Usuń
    2. W dodatku bredził, że starożytni Filistyni byli pierwszą słowiańską cywilizacją- pomimo tego, że ci Filistyni to byli głownie Grecy + w mniejszości Egipcjanie. A za pra-słowiańskie cywilizacje mógłby uznać choćby cywilizację Indii (Wedy, dolina Indusu) czy Persji.
      Odkrywca

      Usuń
  5. Ormianie maja w Polsce niezasluzenie dobra opinie-bo chrzescijanie, bo walcza z islamem itp.Coz i kiedys tak bylo ale malo kto wie iz byli takze posrednikami w handlu slowianskim niewolnikiem ze wschodniej Polski i terenow Ukrainy a swiatem islamu.Sprzedawali Polakow/Lachow oraz Rusinow na potege koopereujac chocby z chanatem krymskim(nieslawny jasyr).Co do konfliktu o Karabach zas-tez kiedys myslalem iz sa na prawie ale jak pare lat temu zobaczylem naprawde rozsadne propozycje Azerow oraz agresje Ormian to zmienilem zdanie.Karabach nie ma szans-sa otoczeni z kilku stron,ich glowne linie obrony w dobrym tereni zostaly rozgromione pare lat temu a armia oraz ekonomia Azerbejdzanu sa wielokrotnie potezniejsze nie tlyko niz karabaska ale takze niz azerska-Karbach poki co jest bo Azerbejdzan pozwala mu istniec-jak zmienai zdanie to tydzien wystarczy.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli ktoś wspiera - nieuchronnie WROGĄ Polsce - Ukrainę, kontrolowaną przez mniejszość (i co z tego, że mniejszość, skoro rządzą) zaczadzoną rasizmem w wersji zbrodniczo-banderowskiej, no to jest wspieraczem banderyzmu. Banderowcem oczywiście nie jest, co mu prawdziwi Banderowcy wytłumaczą, jak już wdepczą Polaków w krwawe błoto.
    Stosunek do Rosji nie ma tu nic do rzeczy. Ruski z Moskwy i ruski z Kijowa to taki sam WRÓG śmiertelny Polski. Z tym, że ruski z Kijowa mają co do Polski plany zdecydowanie bardziej zbrodnicze.
    Poza tym, ta wojna wybuchła nie z winy Moskwy, tylko z winy wściekle agresywnego Kijowa, sterowanego przez USA, najbardziej zbrodnicze Imperium w dziejach świata.
    Imperium, które planuje całkowitą likwidację Polaków i innych białych, rdzennych Europejczyków. I robi to konsekwentnie.
    Módlmy się o inwazję z Marsa, która spali na popiół cały chlew zwany nie wiadomo na jakiej podstawie USA.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałem ogólnie o wojnie za naszymi granicami oraz o nadchodzących wyborach i konsekwencjach tych wyborów.
    Ruscy dawali w zeszłym roku do zrozumienia, że następna w kolejce do ataku jest Polska.
    I teraz rozważmy jakby się to wszystko potoczyło, gdyby Pis nie wygrał wyborów w 2015.
    PO była antyamerykańska, więc USA nie miałoby czego szukać w tej części Europy. Nie szkoliliby Ukraińców od 2016 czy 2017, nie wysyłaliby im uzbrojenia ani amunicji. Postawiona w takiej sytuacji, bez żadnego wsparcia, Ukraina padła by bardzo szybko. Może nawet poddałaby się od razu. I w takiej sytuacji Kacapy, które nie poniosłyby żadnych strat bojowych, ruszyłyby na Polskę. Do linii Wisły doszliby w dwa dni, bo przecież PO nie zamierzało bronić prawostronnej Polski. Za linią Wisły, pewnie gdzie w okolicach granicy z Niemcami stacjonowałoby nasze wojsko. W ilości śmiesznie małej i z bardzo słabym uzbrojeniem. Nawet gdyby chciało walczyć, to miesiąc i po walce.
    Zasadniczo wygląda mi to na nowy pakt Ribbentrop/Mołotow tym razem nazywający się Merkel/Putin. Niemcy naiwnie wierzyły, że odzyskają w ten sposób ziemie zachodnie. Chyba nie muszę nikogo przekonywać do tej wersji wydarzeń, bo obecnie nie trudno dodać dwa do dwóch.
    Oczywiście jak za każdym razem Niemiaszki wychodzą na naiwnych idiotów. Nie odzyskałyby ziem zachodnich. Ruscy nie dotrzymałyby zobowiązań bo i po co. Możemy się teraz naigrywać ze słabości armii rosyjskiej, ale ... nie była aż taka słaba. Owszem była, ale zauważcie jedno - wojna trwa 1,5 roku, a oni nadal mają resztki sprzętu i amunicji, podczas gdy Ukraina walczy amunicją, która cały czas jest produkowana na zachodzie i w USA oraz sprzętem, który tenże zachód i USA jej wysyłają. W pewnym sensie Putin ma rację, mówiąc, że Rosja walczy z NATO. Nie żołnierzami, ale sprzętem i amunicją.
    Dzięki temu, że ten sprzęt znajduje się w jednym kraju, to stanowi przeciwwagę dla Rosji. Gdyby był rozproszony to Rosyjska armia weszłaby w Europę jak w masło. Kto by ich zatrzymał ? Niemcy ze swoimi Leopardami, które w drodze na poligon się wykraczają ?
    Francja z 18 działami dalekosiężnymi i z nielotami Karakalami ?
    O reszcie państw nawet nie wspomnę. Gdyby USA wkurzone postawą Niemiec, zdecydowały się nie udzielać pomocy Europie, to cała Europa znalazłaby się pod butem Rosji. Może już by była do tego czasu. Poza UK czy Irlandią oczywiście.
    To wszystko się nie stało tylko dlatego, że wyborcy w 2015 zdecydowali inaczej i odsunęli lewicę od władzy. Oczywiście cała gloria nie należy się Pisowi. Po prostu byli antyniemieccy i proamerykańscy i USA na to postawiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz czas na podsumowanie.
      Kto głosuje na lewicę szeroko rozumianą - od PO, przez Hołownię, PSL aż po Razem ?
      Na pewno ubecy, którym Pis zmniejszył emerytury oraz ich rodziny.
      Druga część, a w zasadzie rozszerzenie pierwszej to cała klika pokomunistyczna, która siedzi w urzędach, spółdzielniach mieszkaniowych, wyższych uczelniach, sądach, ministerstwach itd.
      Kolejna grupa to Janusze biznesu (po część to ta sama grupa co powyżej), którzy głosują na PO licząc słusznie na to, że PO zarżnie gospodarkę i zwiększy bezrobocie, aby Janusze mogli znowu płacić pod stołem 3,5 na godzinę, albo ekwiwalent tej kwoty.
      Ostatnia grupa to idioci, którzy pozornie nic na tym nie korzystają, ale przez propagandę pewnej stacji TV założonej przez ubeków też głosują na PO.
      Biorąc pod uwagę to co napisałem w pierwszej części to wszyscy oni są idiotami, gdyż ich błędne wybory odbiły by się i na nich. W sporej części już by nie żyli, a ich domy byłyby zburzone.
      Konsekwencje ich głupoty ponieślibyśmy niestety my wszyscy.
      Zastanawiam się czemu wszyscy zwolennicy socjalizmu nie wyniosą się na Białoruś lub do Rosji ? Spełniliby swoje marzenia i ulżyli nam wszystkim. Pozbycie się idiotów to byłoby ogromne szczęście.

      Usuń
    2. Zwolennicy socjalizmu nie wyniosą się na Białoruś, ponieważ maja go do wyrzygu na miejscu, w mocnounijnym Ukropolinowie.

      Usuń
    3. @Mariusz

      > Nie szkoliliby Ukraińców od 2016 czy 2017, nie wysyłaliby im uzbrojenia
      > ani amunicji.

      Warto pamietac o udziale UK - oni juz dawno wiedzieli co sie szykuje.
      W 2015 rozpoczeli Operacje Orbital:
      https://en.wikipedia.org/wiki/Operation_Orbital
      Wyszkolili ponad 22 tys. zolnierzy.

      Wazny artykul (tuz sprzed inwazji):
      https://www.geostrategy.org.uk/britains-world/global-britain-the-european-security-activist/
      (tak w ogole to polecam strone Council on Geostrategy)

      Usuń
    4. @Mariusz

      > Ostatnia grupa to idioci, którzy pozornie nic na tym nie korzystają, ale przez
      > propagandę pewnej stacji TV założonej przez ubeków też głosują na PO.

      Jest spora grupa ludzi, ktora nic nie rozumie z tego co sie dzieje wokol. Wiedza tylko tyle, ze PeŁo jest "fajne" a PiS to "obciach". Tak jak piszesz, jest to wynik propagandy. Dodaj do tego bardzo silny mechanizm: strach przed utrata akceptacji grupy.

      W temacie idiotow - Niemcy wymyslili swietne pojecie "Fachidiot"

      https://de.wikipedia.org/wiki/Fachidiot

      OK, ja to troche inaczej definiuje - mozesz byc swietny w jakiejs dziedzinie ale poza nia niewiele masz sensownego do powiedzenia.
      Pomaga zrozumiec dlaczego na przyklad wiekszosc lekarzy to sekta PeŁo.

      Usuń
    5. @Anon
      Ok, UK to robiło, ale jestem pewien, że było to uzgodnione z USA. Trochę to uprościłem.
      Co do tych idiotów, którzy pozornie na tym nie korzystali, miałem akurat na myśli inne grupy, choć nie neguję Twojego przykładu.
      Wiele polskich zakładów po 1989 upadło lub było zamykane (co nie jest jednoznaczne). Część z nich przetrwała jednak w bardzo okrojonym składzie pracowniczym i po latach nawet została kupiona przez zagraniczne firmy. W tych firmach przetrwały wszystkie zwolnienia, dziwnym trafem, osoby przyjazne PZPR. Niby to zwykli szeregowi pracownicy, specjaliści choć z wykształceniem max zasadniczym, lub różni brygadziści. Oni po upadku komuny nadal pracowali w tej samej firmie i przetrwali wszystkie zwolnienia. Komuna doceniała swoich zwolenników. Tacy ludzie pozornie nie skorzystali na procesie uwłaszczania się, ale jednak w czasie wysokiego bezrobocia oni cały czas mieli prace i nienajgorsze zarobki.
      Lata 90-te to moim zdaniem prawdziwa twarz komunizmu. To co zrobiono, to po pierwsze głupota, po drugie przestępstwo, po trzecie bezmyślność, a po czwarte może nawet celowa złośliwość aby zniszczyć naród.
      Całą przemianę ustrojową można było przeprowadzić rozważnie. W tym czasie Chiny dopiero zaczynały być fabryką zachodu. Zamiast przenosić produkcję do Chin, wystarczyło przenieść ją do krajów byłego bloku wschodniego.
      Tyle, że zachodowi też nie o to chodziło.

      Usuń
    6. @Mariusz

      > ale jestem pewien, że było to uzgodnione z USA

      czasami mam wrazenie, ze USA i UK nie graja w jednej druzynie

      > To co zrobiono, to po pierwsze głupota, po drugie przestępstwo, po trzecie
      > bezmyślność, a po czwarte może nawet celowa złośliwość aby zniszczyć naród.

      O rozwaleniu przemyslu mowil Andrzej Gwiazda, pisal tez m.in. prof. Karpinski (np. w "Jak powstawały i jak upadały zakłady przemysłowe w Polsce").
      Warto sobie poczytac jak skonczyly zaklady Elwro we Wroclawiu (typowe wrogie przejecie, Niemcy sprzet wywiezli a hale wyburzyli).
      To byla celowa robota.
      Poza tym wielu ludzi zwiazanych z systemem mialo okazje za bezcen przejac panstwowy majatek i pozniej go niezle odsprzedac.

      Usuń
    7. @Anon
      Pisząc o przestępstwach miałem na myśli właśnie to co napisałeś. Kupowane za bezcen były całe zakłady, lub tylko park maszynowy. Były nawet przypadki, że dyrektor za miesięczną pensje kupił ośrodek wypoczynkowy nad morzem, który należał do zakładu.
      Wiele firm wykupiły Niemcy tylko po to aby od razu je zamknąć jak choćby cukrownie.

      Usuń
    8. Ta notka, którą znaleziono w archiwach państwowych, która pokazuje, że to Merkel zdecydowała o podniesieniu wieku emerytalnego w Polsce i nakazała to wykonać Tuskowi to ... po prostu rzecz szokująca. Owszem, mówiło się, że szatniarz jest tylko nadzorcą Polski, ale brzmiało to wtedy jak teoria spiskowa. Ta notka jest dowodem, że tak właśnie było.
      Na szczęście już nie będzie. Pis wygra wybory i to być może z ogromną przewagą. Czaputowicz powiedział w wywiadzie dla bodajże tvn, że każdy kto pójdzie głosować i nie odbierze karty referendalnej ujawni się jako zwolennik PO. Może się okazać, że ich elektorat narobi w spodnie i w większości nie pójdzie na wybory. Wówczas Pis może mieć nawet 80%. Ha ha, brzmi to zabawnie, ale nie jest to niemożliwe.
      Pisałem ostatnio, że został ustalony budżet na przyszły rok i wpisano w nim KPO. Budżet nie będzie jednak głosowany. Rząd zdecydował, że budżet uchwali sobie nowy parlament po wyborach.
      Chyba domyślam się co Pis planuje, ale napiszę o tym dopiero po wyborach.

      Usuń
    9. @Mariusz

      > jak choćby cukrownie.

      Tak, widze to obok siebie. Zamkniete. Kupujemy cukier od Heilhitlerow.

      Usuń
    10. @Mariusz & @Anon
      Gwoli tematu podniesieniu wieku emerytalnego w Polsce... ta cała historia jest dosyć niezrozumiała, kiedy patrzy się na to w kontekście kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej w 2007 roku. W jej programie wyborczym napisano coś takiego:

      „Wprowadzić fakultatywne wydłużanie wieku emerytalnego kobiet, by do 2015/2020 roku zrównać go z wiekiem emerytalnym mężczyzn, a wydłużenie wieku uzyskiwania uprawnień do emerytury do 67 lat nastąpiło do 2025 roku”.

      Wtedy w 2007 roku Platforma Obywatelska, czyli PO, wystartowała w wyborach parlamentarnych z takim pomysłem. W efekcie wyborów partia Donalda Tuska wygrała, zdobywając 41,5% głosów i 209 mandatów w parlamencie, czyli Sejmie. Zatem, sam Tusk nie wpadł na pomysł podniesienia wieku emerytalnego po rozmowie z kanclerz Merkel w marcu 2011 roku. To było w planach PO już od kilku lat.

      Oczywiście, nie ma nic złego w tym, że ktoś może nie przepadać za Donaldem Tuskiem. (Sam go nie za bardzo lubię, delikatnie się wyrażając, z innych - bardziej osobistych - powodów). Jednak zarzuty, które przedstawia były rzecznik PiS na Pomorzu, Michał Rachoń, są absurdalne.
      A PiS próbuje tą kartą grać już po raz drugi i w równie mało sprytny sposób jak 3 lata temu...
      https://demagog.org.pl/wypowiedzi/czy-donald-tusk-obiecywal-w-kampanii-2011-ze-nie-podniesie-wieku-emerytalnego/

      Jeżeli ich wyborcy to łykają, to ... hmmm ... nie za dobrze o nich świadczy.

      Usuń
    11. @PawelW
      Nie przekonałeś mnie. Sam pamiętam jak ryży mówił w 2007, że nie podniosą wieku emerytalnego, obniżą VAT (3*15) i coś tam jeszcze obiecywał. Ze wszystkim zrobił dokładnie na odwrót.
      Podaj linka do tego programu, bo nie jest to zbyt wiarygodne. Może ten program też ukrywali. Poza tym nawet z tego co napisałeś wynika, że miało to nastąpić wiele lat później i zresztą było to zgodne z planami unijnymi (niemieckimi). Nagle jednak szwabom zaczęła być potrzebna siła robocza, więc Makrela przekazała ryżemu co ma zrobić i on to zrobił. To nie jest żadna demagogia. To są fakty oparte na dokumentach (notatkach) rządowych.

      Usuń
    12. W temacie Fachidiot to pewien pisarz i zarazem autor wiersza "Absztyfikanci Grubej Berty" użył określenia uczone małpy ścisłej wiedzy:

      "Uczone małpy, ścisłowiedy,
      Co oglądacie świat przez lupę
      I wszystko wiecie: co, jak, kiedy"
      itd.

      Tego typu ignorantów nie brakuje na zachodzie (nie tylko w Niemczech), najłatwiej na takich buców natrafić można w dyskusjach/lub krytyce różnych tzw. teorii spiskowych czy "niestandardowej wiedzy", gdzie używają wręcz absurdalnych (nawet niezgodnych ze znaną wiedzą ale widocznie z innej dziedziny niż oni) argumentów by poprzeć swoje racje lub obalić nielubianą teorię tzn. hipotezę.
      Odkrywca

      Usuń
    13. @Mariusz

      Mówisz i masz:
      https://mamprawowiedziec.pl/file/14512
      Strona 48.

      Kwestia tego co mówił Rudy to jest... no trochę pinokiowa. On tyle razy kłamał, że już nie zliczę. Pamiętam, że jak Komoruski coś rzucił po powodzi o spływaniu wody, to go Donek później z tego tłumaczył, mówiąc, że wypowiedź wyrwana była z kontekstu, bo niby po niej padły dalsze słowa, o pomocy czy czymś innym, a nie padły... itp itd.

      Owszem, ta akcja jest demagogią, wejdź sobie na twitera Rachonia i przeczytaj te notatki. Z tych notatek nie wynika nic, że tu ktoś coś komuś kazał.
      Trzeba mieć naprawdę beret zryty propagandą, żeby to tak interpretować.
      I nie, żebym ja nie widział dużej roli Niemiec w rozwaleniu wielu branż w PL. Doskonale sobie zdaje z tego sprawę, bo zamiast siedzieć w PL w jakiejś rodzimej firmie i tam uprawiać R&D (co bym wolał), to siędzę właśnie w Reichu i tu to robię.
      A właśnie polityka prywatyzacji prowadzonego przez Tuska i jego kolegów jest tego powodem, że siedzę jak ten wygnaniec z dala od rodziny i bliskich, bo w moich rodzinnych stronach zlikwidowali lub wyprzedali wszystko.

      Usuń
    14. @PawelW
      Trudno mi stwierdzić czy ten program jest oryginalny czy to jakaś podróbka. Ściągnąłeś go w 2007 ?
      Nawet jeśli tak było, to programu PO nie należy traktować poważnie, bo oni sami go tak nie traktowali.
      Z tych notatek o rozmowach Merkel-Tusk jednak tak to wynika. Dodatkowo za robienie resetu z Rosją, Tusk miał dostać medal Karola.
      Sam reset nie dawał Polsce żadnych korzyści, a nawet wręcz przeciwnie. To był pakt niemiecko-rosyjski i jestem pewien, że nie znamy jeszcze wszystkich jego szczegółów. Cała ekipa po powinna za to tylko stanąć przed plutonem egzekucyjnym, co zapewne nigdy się nie zdarzy.

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    16. @Mariusz
      Tak, jest oryginalny, żadna podróbka.

      Oczywiście, że tego, co wypisują partie, nie traktuję poważnie. W PL od 30 lat co chwile partie obiecują gruszki na wierzbie i wpisują cudawianki w swoje programy, a potem praktycznie nic z tego nie realizują (z małymi wyjątkami).

      Że PO jest partią proniemiecką a Tusk proniemieckim politykiem, to też żadne zdziwko. Ale wątpię, żeby chodzącym na pasku, jak to PiS próbuje opisać.

      Co do resetu, to zaczął go Obama, przygotowując się na Chiny... nieprawdaż? Co miała ekipa w Wawie robić bez wsparcia z Waszyngtonu? Bić się z całą EU? Przecież my mieliśmy w EU opinię rusofobów i nikt nas poważnie nie brał. Więc przy fleszach robiono dobrą minę do złej gry, słodzono Kacapom pięknymi słówkami, a zakulisowo zwróć uwagę co, w obliczu tak potężnych sił systemowych prących w kierunku resetu z Rosją, zrobiły ekipy rządzące w PL...
      1. Wystartowały Partnerstwo Wschodnie (2009, akurat za Tuska)
      2. Doprowadzono do współorganizacji EURO2012 przez Polskę i Ukrainę (zaczęto już w 2003, 18 kwietnia 2007 podjęto decyzję o wyborze oferty polsko-ukraińskiej, ale wszystko realizowano za Tuska)
      W moich oczach te dwie inicjatywy, realizowane przez różne ekipy rządzące Polską, doprowadziły do odwrócenia Ukrainy na wektor prozachodni i stanięcia kacaplandii okoniem w gardle oraz kompletnego odwrócenia wektora światowych sił systemowych.
      Jak większości polityków w PL nie lubię, tak muszę stwierdzić, że chyba wszyscy, pod przykrywką uśmiechów, kacapów równie mocno nie lubią i im w różnym stopniu piach w tryby sypią.

      Usuń
    17. @PawelW
      Wybacz, ale kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Tusk nie był samodzielnym politykiem i realizował politykę Niemiec. O tym wiadomo od dawna (choć nie od 2007), tyle, że nie było na to dowodów. Teraz one wypływają choćby przy okazji tego serialu Reset. Sam serial może nie powala i nie zaskakuje, ale te dokumenty i pewne fakty, które tam wychodzą na jaw, są potwierdzeniem tego, że Polska nie realizowała swojej polityki i było przedmiotem innych państw.
      Skoro to Ciebie nie przekonuje to co mogłoby Cię przekonać ?

      Usuń
    18. @Mariusz

      Dziękuję, za Twoje zdanie. Byłem takiego samego zdanie przez ostatnie 12 lat, to znaczy uważałem Tuska za polityka wybitnie proniemieckiego i nawet będącego na ich pasku oraz wszystkie jego działania jako szkodzące Polsce, a będącymi w interesie Niemiec.
      Dopiero wydarzenia ostatnich dwóch lat podważyły ten mój pogląd. A mianowicie skutki działania Partnerstwa Wschodniego, projektu polskiego i wprowadzonego WBREW interesom państwa Niemieckiego oraz Rosyjskiego. A to właśnie Tusk razem z Sikorskim (dwaj politycy, których nie trawię) mu patronowali
      https://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/premier;tusk;udaje;sie;na;szczyt;ue;ws;partnerstwa;wschodniego,134,0,449414.html

      Na dzień dzisiejszy jestem prawie pewien, że bez tego programu nie byłoby wolty ukraińskiej pro EU i nie byłoby wjazdu kacapskiego w 2014 Ukrainie na chatę... ergo nie byłoby dzisiejszej wojny, a więc prawdopodobnie Rosja nadal by była "po dobrej stronie mocy" z perspektywy Waszyngtonu, a nasza sytuacja geopolityczna opłakana.
      Jak jest, widzi każdy.

      Tuska nadal nie lubię i życzę mu, aby już nigdy żadnych funkcji w PL nie sprawował.Jak dla mnie, to może się rozpić jak Kwach.

      Usuń
    19. @PawelW
      Haha. No tak, tu masz rację. PO tak wszystko schrzaniło, że doprowadziło sytuację geopolityczną do ściany i siłą rzeczy musiała się ta sytuacja od ściany odbić co ostatecznie może być korzystne dla Polski.
      Pokrętna logika, ale w sumie słuszna ;p

      Usuń
  8. Jak to interpretować? Istnieją państwa poważne i ... cała reszta? A Brazylia do tych poważnych nie należy?
    "Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva wycofał swoje zapewnienie o tym, że prezydent Rosji Władimir Putin nie zostanie aresztowany, jeśli weźmie udział w przyszłorocznym szczycie G20 w Rio de Janeiro. Teraz mówi, że ta decyzja nie należy do niego."

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem już komu wierzyć , matka moja mi mówi że Wawrzyk podcioł sobie rzyły , Jezus ...

    OdpowiedzUsuń