sobota, 7 kwietnia 2018

Jak Izrael (nie) ścigał nazistowskich zbrodniarzy

Ofiarom współczesnego systemu edukacji wyjaśniam na wstępie, że tytuł jest celową prowokacją. Wszyscy bowiem wiemy, że Izrael ścigał niemieckich, nazistowskich zbrodniarzy. A dokładnie: kilku lub najwyżej kilkunastu. Pozostałych, z różnych powodów, zostawił w spokoju.


Ilustracja muzyczna: Camila Cabello - Havana


Zapewne wszyscy słyszeliśmy o przypadku Adolfa Eichmanna. Eichmann był dyrektorem Departamentu IV B4 w RSHA odpowiedzialnego za sprawy żydowskie. Najpierw organizował kwestię żydowskiej emigracji z Rzeszy i terytoriów okupowanych, a po tym jak w grudniu 1941 r. załamał się plan masowych deportacji Żydów do Rosji, był jednym z koordynatorów akcji eksterminacyjnej. Odpowiadał m.in. za deportację Żydów z Węgier do Auchwitz-Birkenau. Eichmann po wojnie ukrywał się w Argentynie i został porwany w 1960 r. w Buenos Aires przez Mosad. Był najwyższym rangą nazistowskim dostojnikiem, który wpadł w ręce Izraela, więc jego proces w Jerozolimie stał się wielkim widowiskiem. Oczywiście został uznany za winnego ludobójstwa, skazany na śmierć i powieszony w 1962 r. Sprawa Eichmanna była sygnałem, że Izrael nie przepuści mordercom Żydów. Czy tak jednak było istotnie?



Adolf Eichmann był przede wszystkim człowiekiem, który wiedział zbyt wiele. Jego mentorami w SD byli: Grigorij Szwarc-Bostunicz, rosyjski imigrant, teozof i znajomy Gurdżijewa oraz Leopold von Mildentstein, oficer SD, który był wielkim zwolennikiem... syjonizmu. Mildenstein uważał, że Żydów z Europy można się pozbyć wspierając budowę żydowskiego państwa na Bliskim Wschodzie. W 1934 r. złożył on nawet oficjalną wizytę w Mandacie Palestyńskim, a podczas jednej z uroczystości z jego udziałem wisiały obok siebie flagi nazistowskie i syjonistyczne. Ten niezwykły oficer zaszczepił u Eichmanna zainteresowanie syjonizmem. Późniejszy architekt Holokaustu uczył się więc hebrajskiego i arabskiego a w 1937 r. odwiedził Mandat Palestyński. W tamtym czasie naziści stawiali przede wszystkim na zmuszanie Żydów do emigracji. Ta polityka się jednak nie sprawdzała, gdyż stawiali zbyt duże bariery finansowe emigrantom - Żyd wyjeżdżający z Rzeszy albo tracił majątek, albo go nie było stać, by zapłacić wszystkie opłaty administracyjne. Próbowano więc wspierać emigrację za pomocą Porozumienia Haavara (o transferze majątku emigrantów do Palestyny w zamian za zakup niemieckich dóbr przez żydowskich osadników) zawartego między Agencją Żydowską a rządem III Rzeszy (i bardzo ostro ocenianego przez ówczesnych prawicowych syjonistów spod znaku Żabotyńskiego). Eichmann starał się organizować żydowską emigrację do Palestyny aż do 1941 r. Przeszkodą była jednak brytyjska polityka zamknięcia granic Mandatu dla żydowskich uchodźców oraz arabskie sprzeciwy. (Gdy opcja emigracyjna odpadła, pozostało opcja masowych deportacji na tereny ZSRR, a później opcja ludobójstwa. Wielka Brytania torpedując opcję imigracyjną przyłożyła więc rękę do Holokaustu.) Eichmann szukał też alternatyw - np. zbudowania "rezerwatu żydowskiego" na Lubelszczyźnie. W trakcie wojny składał zaś środowiskom żydowskim oferty "przehandlowania" Żydów ze Słowacji i Węgier. Wysyłał przedstawicieli miejscowych społeczności żydowskich na negocjacje z aliantami i Agencją Żydowską. Oferty te były jednak zawsze odrzucane, a wysłanników podkablował Brytyjczykom późniejszy premier Izraela Mosze Sharet. Eichmann posiadał więc wiedzę stawiającą w fatalnym świetle establiszment z ówcześnie rządzącej Izraelem Partii Pracy, w tym premiera Dawida Ben Guriona.

Flashback: Sabatejskie obozy zagłady 



Co ciekawe, kilka lat temu odkryto, że Eichmann uratował w samym Berlinie około tysiąca Żydów. Jak czytamy:  "W styczniu 1945 r., gdy Trzecia Rzesza leżała już w gruzach, rosyjska piechota szturmująca okolice kancelarii Hitlera natknęła się na żydowski szpital i podziemne bunkry, w których ukrywali się Żydzi. Dziwnym zbiegiem okoliczności budynki były prawie nietknięte. Oprócz setki chorych, leżących w salach, Rosjanie znaleźli w podziemiach prawie tysiąc osób. Doszło do zbiorowych gwałtów. Żołnierzy uspokoiło dopiero kilku komisarzy, którzy przy pomocy specgrupy zaprowadzili porządek. Tyle „Sunday Times". Dalszy ciąg historii pochodzi już od naocznych świadków. – Kim jesteście? – zapytał jeden z komisarzy. – Jesteśmy Żydami i przez całe życie mieszkaliśmy w Berlinie – brzmiała odpowiedź. Rosjanin nie chciał uwierzyć, ponieważ jak większość sądził, że po niemieckich Żydach już dawno nie pozostał żaden ślad.
– Dobrze wszystko pamiętam – mówi „Wprost" Uri Levi, jeden z „listy Eichmanna", mieszkający obecnie w Izraelu. – Miałem wtedy 10 lat i rzeczywiście ukrywałem się w schronie pod szpitalem. Wraz ze mną było chyba sto dzieci młodszych i starszych ode mnie. Było jasne, że żyjemy dzięki opiece i przychylności kogoś na najwyższych szczeblach. Od czasu do czasu szpital odwiedzali oficerowie gestapo i SS. Nie wiedziałem, kim są. Dopiero w czasie procesu Eichmanna w Jerozolimie odkryłem, że jednym z odwiedzających był właśnie Eichmann. – Czy jest pan tego absolutnie pewny? – Po tylu latach nie mam absolutnej pewności, ale oficer ten był bardzo podobny do Eichmanna – odpowiada Levi. Kilka lat temu zwrócił się on do niemieckich władz z prośbą o przesłanie planu szpitala i informacji o podziemiach. Niemcy przesłali mu listę uratowanych żydowskich dzieci – mieszkańców bunkra. Na liście Levi znalazł swoje nazwisko i nazwisko jednego z kolegów.
Izraelska gazeta „Jedijot Achronot" poświęciła tej sprawie kilka stron, zamieszczając relacje świadków żyjących w Izraelu, a także archiwalne zdjęcia berlińskiego szpitala. Na jednym bez trudu można odczytać szyld w języku niemieckim: „Od 1 października 1938 r. leczeni będą tylko pacjenci Żydzi". Z relacji innego mieszkańca szpitalnego bunkra – Chaima Czemovica – wynika, że żydowskie dzieci znajdowały się przez całą wojnę pod szczególną opieką „kogoś z góry”. Zanim trafiły do szpitala, opiekowały się nimi niemieckie rodziny. – Opieka ta była problematyczna. Dopóki dostawaliśmy paczki żywnościowe z Czerwonego Krzyża, było jako tako. Dopiero gdy przestały przychodzić, przypominano nam na każdym kroku, że jesteśmy Żydami – zaznacza Uri Levi.
Nie ulega wątpliwości, że Międzynarodowy Czerwony Krzyż mógł pomagać Żydom w Berlinie tylko dzięki protekcji SS i gestapo. Nawet Noah Kliger, izraelski dziennikarz specjalizujący się w problematyce II wojny światowej i Zagłady, nie wyklucza, że Eichmann sporządził listę Żydów, których nie należało zabijać. W ten sposób kilkuset żydowskich pacjentów zostało uratowanych. – To niepodważalny fakt, niemieszczący się w zwyrodniałej logice nazistów. To jakaś tajemnica. Nie znajduję żadnego wytłumaczenia. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę było – mówi Kliger. I podkreśla, że gdyby Eichmann ratował Żydów, znalazłoby to odbicie w czasie jego procesu w Jerozolimie. – Chociaż niczego nie można wykluczyć – dodaje. Warto przypomnieć, że w czasie pobytu w więzieniu w Jerozolimie Eichmann napisał kilka tomów pamiętników, które nigdy w całości nie zostały opublikowane."



Z osobą Eichmanna wiąże się oczywiście więcej tajemnic. Np. to dlaczego w Argentynie był w społeczności nazistowskich emigrantów niejako na bocznym torze? Nie miał dużego majątku, pracował w fabryce i jeździł komunikacją miejską. Tak jakby nazistowskie, emigranckie szychy odwróciły się od niego. Wiadomo jednak, że rząd RFN doskonale wiedział gdzie mieszka i pod jakim nazwiskiem ukrywa się Eichmann. Wysyłał mu nawet świadczenia. Sfrustrowany tą sytuacją prokurator żydowskiego pochodzenia Fritz Bauer przekazał Mosadowi w 1958 r. informacje o miejscu zamieszkania Eichmanna. Mosad nie mógł jednak zlokalizować jego aktualnego adresu, mimo że ten adres dano mu na tacy. Dwa lata później na tą sprawę natrafił premier Ben Gurion i poddał Mosad naciskom, by wreszcie zaczął coś robić. Mało brakowało więc a sprawa Eichmana byłaby spektakularnym zaniedbaniem izraelskiego wywiadu.




O ile o Eichmanie słyszeli wszyscy, to jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że był on jednym z nielicznych nazistowskich zbrodniarzy ukaranych przez Izrael. Poza nim "izraelska sprawiedliwość" dotknęła tylko DWÓCH morderców Żydów z czasów Holokaustu. Jednym z nich był John Demjanjuk, Ukrainiec, będący jakoby rzekomo strażnikiem w obozie zagłady w Sobiborze. Został on skazany w 1988 r. przez izraelski sąd na karę śmierci, ale izraelski Sąd Najwyższy anulował ten wyrok i pozwolił Demjanjukowi wyjść na wolność. W 1965 r. Mosad zabił Herbertsa Cukursa, łotewskiego pilota i współpracownika SD znanego jako "rzeźnik z Rygi". I tyle. Więcej nazistów Izraelczycy nie zabili.

Przypomnijmy: Mosad to agencja szpiegowska, która w swojej historii dokonała wielu spektakularnych zamachów na arabskich terrorystów oraz innych wrogów Izraela. I przez blisko 70 lat zabiła tylko JEDNEGO nazistę. I to takiego, który nie był Niemcem tylko funkcjonariuszem wschodniej policji pomocniczej. Czy to nie dziwne?



Okazuje się, że Mosad w 1963 r. sporządził listę niemieckich zbrodniarzy do likwidacji. I nie zdołał zabić żadnego z nich. Każda próba zamachu była spieprzona. W 1977 r. cięty na Niemców premier Menachem Begin "kopnął w tyłek" szefa Mosadu i nakazał mu wziąć się poważnie za ściganie nazistowskich ludobójców. Mosad sporządził więc nową listę celów. I nie zdołał dorwać nikogo znajdującego się na niej. Agenci Mosadu popisywali się przy tym zadziwiającą niekompetencją - np. w zamachu na Waltera Rauffa, wynalazcę ruchomych komór gazowych, rzekomo przeszkodził im szczekający pies. Mosad był najbliżej zabicia Aloisa Brunnera, współpracownika Eichmanna. Izraelski wywiad wziął się do pracy poważnie, gdyż Brunner szkolił syryjską bezpiekę i stanowił przez to duże zagrożenie. W 1961 i 1980 r. wysłano mu bomby w listach. Brunner stracił oko i kilka palców w eksplozjach. Ale zmarł śmiercią naturalną w 2010 r. w Damaszku.



Mosad też był bardzo leniwy przy kompilowaniu list celów. Znalazło się na nich tylko kilkunastu nazistowskich zbrodniarzy. Choć przecież tysiące z nich żyło w Ameryce Południowej, na Bliskim Wschodzie, w Hiszpanii, w Niemczech, ale też w USA i Kanadzie. Wielu z nich nawet specjalnie się nie ukrywało i można było wśród nich znaleźć wielkie szychy. Kwestię tego, czy Hitler rzeczywiście popełnił samobójstwo w bunkrze w 1945 r. odłóżmy na bok, choć FBI po wojnie długo zbierała doniesienia różnych świrów, którzy rzekomo widzieli Fuehrera w Argentynie. (Moim zdaniem wersje mówiące, że Hitler zginął w zamachu z 20 lipca 1944 r., zginął w Berlinie 30 kwietnia 1945 r. i zmarł w Argentynie po wojnie są równie prawdopodobne - w nich wszystkich brakuje kluczowych dowodów.) Można było jednak stosunkowo łatwo dorwać Martina Bormanna - agent francuskich służb Pierre de Villemarest natknął się na niego dwukrotnie w południowych Niemczech po wojnie i wiedział, że Bormann swobodnie sobie podróżuje po świecie. Sekretarz Hitlera zmarł w 1959 r. w miejscowości Ita w Paragwaju a na jego pogrzebie był m.in. konsul RFN.(Grób później rozkopano i oblepione czerwoną ziemią kości - z plombami w zębach wstawionymi w latach '50-tych - podrzucono na budowie w Berlinie. W ten sposób oficjalnie uznano Bormanna za zmarłego i ktoś mógł wreszcie położyć łapy na jego funduszach.) Szef Gestapo Heinrich Mueller przeszedł na stronę Sowietów, ale później się uniezależnił. Żył sobie spokojnie w Ameryce Południowej, aż w 1954 r. został porwany przez czechosłowacki wywiad w Wenezueli. (Wiemy to dzięki relacji Rudolfa Baraka, byłego szefa czechosłowackiego wywiadu.) Później przekazano go Sowietom i zmarł prawdopodobnie na początku lat '60-tych w okolicach Workuty. Skoro czechosłowackiej bezpiece udało go się porwać, to czemu izraelskiemu wywiadowi miałoby się nie udać? Może dlatego, że Mosad nigdy nie próbował go dorwać.

Okazuje się też, że Izrael o wiele ostrzej ścigał hitlerowskich kolaborantów pochodzenia żydowskiego niż niemieckich nazistów. W latach 1950-1961 skazano w Izraelu za kolaborację z Niemcami 29 Żydów.



Czemu Izrael okazywał tak mało energii w ściganiu niemieckich morderców Żydów? De Villemarest zauważył, że już w połowie lat '50-tych, aktywność Mosadu wokół nazistowskich enklaw w Ameryce Południowej mocno się zmniejszyła. Tak jakby ta agencja wywiadowcza odpuściła sobie ten temat. Dlaczego tak się stało? Według de Villemaresta prawdopodobnie dlatego, że w 1953 r. weszło w życie porozumienie między Izraelem a RFN w sprawie odszkodowań za Holokaust. Porozumienie to było wynegocjowane przez Mosze Shareta oraz zachodnioniemieckiego kanclerza Konrada Adenauera, w którego administracji roiło się od dawnych nazistów. (Szef jego kancelarii Hans Globke był współautorem Ustaw Norymberskich.) Izraelska prawica - z Beginem na czele - zareagowała na tę umowę oburzeniem. Doszło do zamieszek i zamachów bombowych na niemieckie instytucje. Begin uważał, że w ten sposób Niemcy kupują sobie w Jerozolimie bezkarność.

Niemieckie państwo cały czas dbało o to, by nazistowskim zbrodniarzom nie spadł włos z głowy. Czasem, pod naciskiem Amerykanów, poświęcało jakieś płotki w stylu szeregowych strażników z Auschwitz, ale jednocześnie udzielało pomocy konsularnej zbrodniarzom ukrywającym się w innych krajach, wypłacało im świadczenia, niszczyło dowody, umarzało sprawy... Jeden ze strażników z obozu Terezin został uniewinniony, bo niemiecki sąd uznał, że 1200 obciążających go zeznań świadków nie jest wiarygodnych.



W środowisku nazistowskich imigrantów cały czas utrzymywała się paranoja i obawa przed "żydowską zemstą". Tak naprawdę jednak ta zemsta nadchodziła bardzo rzadko. O wiele częściej naziści ginęli z rąk swoich dawnych kolegów. Wielu z nazistów emigrowało do Ameryki Łacińskiej i na Bliski Wschód. Doradzali tamtejszym rządom, armiom i służbom specjalnym. Często więc dostawali oferty od innych służb. Pracowali dla Stasi, dla BND, dla Sowietów, dla CIA a nawet dla Mossadu - jak... Walter Rauff i "kapitan dupa" Otto Skorzenny. Naziści może i zabili 6 mln Żydów, ale po wojnie bywali użyteczni, więc można było na to machnąć ręką.

Flashback: Największe sekrety - Kapitan Dupa



Do nielicznych chcących ścigać Niemców należał Menachem Begin. Nie mógł im wybaczyć, że zabili mu większość rodziny w Holokauście. Irytowało go również to, że Izraelczycy chętnie  kupowali samochody niemieckich koncernów korzystających z Holokaustu oraz cenili niemiecką kulturę. Organizował więc bojówki złożone z młodych sefardyjskich Żydów, które tłukły samochody niemieckich marek. Młodzi Sefardyjczycy lubili takie akcje - czuli się dyskryminowani przez Żydów Aszkenazyjskich, więc rozwalenie Mercedesa bogatemu jekke sprawiało im przyjemność. Gdy w 1983 r. Izrael odwiedzał niemiecki kanclerz Helmut Kohl, Begin przyspieszył o kilka tygodni swoją planowaną dymisję (będącą skutkiem nieudanej wojny libańskiej). Nie chciał stać na baczność do melodii niemieckiego hymnu.

28 komentarzy:

  1. Wpis o Skorzenym to była jedna z najzabawniejszych rzeczy na tym blogu. Miło się też dowiedzieć czegoś pochlebnego o Beginie. To chyba najbardziej dla mnie nieznana postać z "galerii chwały".

    Blog mi się zwiesił a miałem wrzucać kolejny odcinek. Tym razem Beatelsi i The Rolling Stones.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog się zawiesił? Jakieś siły uruchomiłeś szatańskie jak widać...

      Usuń
    2. Taki diabelski temat...
      Ale mam teraz trochę czasu więc zacząłem oglądać wykład szefa John Birch Society. Facet twierdzi, że Abracham Lincoln był różokrzyżowcem i wiąże go z Paschalem Beverly Randolphem, który pojawiał się gdzieś na uboczu moich poszukiwań wokół Sirhana Sirhana i sekciarzy z OTO.
      Więc może warto zrewidować tezę, z serii Samael, że Lincoln to taki sobie "wieloletni polityczny nieudacznik", bo Randolph faktycznie znał Lincolna pytanie tylko jakie faktycznie związki ich łączyły.
      Wykład pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=364cxeR5EAg

      Usuń
    3. Widziałem, że wrzuciłeś na facebooku tekst o otruciu Stefana Batorego (link dla ciekawych https://niezlomni.com/krolobojstwo-zginal-bo-chcial-podbic-moskwe-proces-poszlakowy-w-sprawie-smierci-krola-stefana-batorego/)
      Czytam ten tekst i John Dee się pojawia, Różokrzyżowcy, perfidna Anglia. Dałbym głowę, że to Grzegorz Braun pisał a tu proszę okazuje się, że emigracja londyńska miała głowę na karku.

      Usuń
    4. Różokrzyżowcy to temat słabo zbadany. Co do ich związków z Lincolnem, to warto zapytać: kiedy trwała ta znajomość? Gdy Lincoln był już w Kongresie?
      Co do Batorego, to stawiam mocno na Habsburgów.

      Usuń
  2. No no, takie rzeczy na posądzanym dotąd o ''neokoszerwatyzm'' blogu, pewnie krytycy mają bezcenny wyraz twarzy:) Patrząc trzeźwo nieściganie hitlerowców jest zrozumiałe, Izrael i jego służby miały innych realnych wrogów a naziści stanowili niebezpieczeństwo o tyle jedynie, gdy z nimi współpracowali albo jak Eichmann wiedzieli za dużo - przeciwnikom porozumienia z RFN przywołującym biblijną historię Amalekitów Ben Gurion odparował, że ci ostatni nie fundowali Żydom pomocy zbrojnej i stypendiów, więc niech się odp... Jak mam rozumieć informację, że ''w latach 1950-1961 skazano w Izraelu za kolaborację z Niemcami 29 Żydów'' - tzn. że Kurek powołując się na izraelskie prawo uchwalone ponoć jeszcze na pocz. lat 50-ych na mocy którego nawet jeśli dowiedziono przed sądem żydowskiemu szmalcownikowi zbrodnie wystarczy, że odwoła się do talmudycznej zasady sankcjonującej ratowanie własnej skóry za wszelką cenę a zostanie puszczony wolno, dezinformuje podobnie jak z rzekomym ''pogromem kieleckim'' - ? [ zresztą i tak liczba nie jest imponująca jak na skalę żydowskiej kolaboracji ]. Jeśli Żydzi tak niemrawo ''ścigali'' nazistowskich zbrodniarzy tym bardziej nie dobiorą się do komunistycznych bo wówczas musieliby skonfrontować się z niemiłą im prawdą, że również wśród nich byli zbrodniarze na miarę Hitlera tacy jak Lejba Bronsztejn-Trocki, Genrich Jagoda, Jakow Swierdłow itd. o legionie czekistów i ubeków już nie wspominając, pewien ''last nazi hunter'' powiedział o tym całkiem wprost niedawno :

    ''Dr. Efraim Zuroff, Nazi-hunter and director of the Simon Wiesenthal Center’s Jerusalem office, said that “Holocaust distortion” has been a problem for over 25 years, and until now Israel has done little to combat it. Eastern European countries, Zuroff said, “have invested in trying to convince the world the Holocaust was only the work of Germany and maybe a few degenerates. “Since the Soviet Union crumbled, people have been trying to say communism is the same as Nazism... They want communism to be considered genocide and [some countries] criminalized denying it. And then, if communism is genocide, and there were Jewish communists, then Jews committed genocide. This is their way of undermining the Shoah and their participation in it,” Zuroff explained. The issue of Holocaust distortion exists “in practically every country in post-communist Eastern Europe,” he said. “Their new heroes are people who fought communists, some of whom killed Jews in the Shoah. They name streets and schools after them.” Still, Zuroff said he did not think that legislation is the right way for Israel to deal with the problem. Rather, Israel should use its influence in post-Soviet countries, many of which have defense ties with Israel, to convince the governments that “their behavior is unacceptable.”

    “They love Israel, but hate the Jews,” Zuroff said.''

    http://www.jpost.com/Israel-News/Majority-of-Knesset-backs-bill-accusing-Poland-of-Holocaust-denial-540311

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie i wśród nich są uczciwe jednostki stwierdzające tą oczywistą oczywistość iż :

    ''Many Jews sold their soul to the devil of the Communist revolution and have blood on their hands for eternity. [...] I find it unacceptable that a person will be considered a member of the Jewish people when he does great things, but not considered part of our people when he does amazingly despicable things. Even if we deny it, we cannot escape the Jewishness of "our hangmen," who served the Red Terror with loyalty and dedication from its establishment.''

    https://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3342999,00.html

    - ale nie oni niestety nadają tam ton, obecne władze jak i opozycja w Izraelu jak widać nigdy na to nie przystaną, zwłaszcza gdy radzieccy Żydzi odgrywają w tym kraju ogromną rolę, rosyjskie wojska stacjonują nieopodal i trwają jakieś zakulisowe dile z Putinem [ nawet jeśli w końcu nic z nich im nie wyjdzie powinno to jednak otrzeźwić naszych polityków co do postawy Żydów w kwestii konfliktu z Rosją a tym bardziej niezbędnych rozliczeń z komunizmem ].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "radzieccy Żydzi odgrywają w tym kraju ogromną rolę" - są raczej poślednimi Żydami wobec aszkenazyjskiej elity. Zresztą słabo znają hebrajski.

      Usuń
  4. Uważałem, że Izrael odpuścił sobie tych zbrodniarzy z powodu aktualniejszych priorytetów jak islamiści/komuniści.
    Cóż Izrael (oraz inne państwa) odpuścił sobie też dr. Mengele, który powojnie znał się z Eichmannem. Sam Eichmann był biurokratycznym, karierowiczem-psychopatom który wstąpił do SS dla własnej korzyści.
    Przy okazji okazuje się, że sądy najwyższe na świecie to z reguły wstrętna banda zakłamanych patafianów, przykładów jest aż nadto z USA, Węgier, czy Izraela, oraz oczywiście z Polski.
    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka mała ciekawostka
    Gadowski w radio wnet (nie mogę teraz znaleść) rozmwaiał z kimś związany z IPN.
    Że po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku z Polski do niemien były wywożone dokumenty
    świadczące o zbrodniach hitlerowskich tonami. Baz żadnych kopi poświadczeń itd.
    W jednym ze swoich felietonów Gadowski wspomina też o tym że za Kiszczaka były robione
    tego typu historie przez Stasi. Tzn Stasi brała papiery a potem sprzedawała je Niemcom z RFN-u. wg gadowskiego Kiszczak to przerwał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego słuchałem. O tym , że w PRL Stasi zdobywała i wywoziła takie dokumenty to czytałem gdzieś kilka lat temu.

      Usuń
    2. Mularczyk mówił jakiś czas temu, że w ostatnich kilkunastu latach szły do Niemiec oryginały dokumentów zbrodni - do centrali w Ludwigsburgu. I Niemcy teraz nie chcą ich zwracać.

      Usuń
  6. Tak na marginesie to co sądzicie o sprawie Skripala ? Angole mają antidotum na nowiczoka, na którego ponoć nie ma antidotum ? O co tu chodzi ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale gówniany blog się zrobił. Nikt tego już nie czyta ani nie komentuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boli że mówi się głośno sprawy o których nie powinno się mówić ???

      Usuń
    2. Eeeee... Słaby trolling. Kiepsko płacą za komentarze?

      Usuń
  8. ...swoją drogą, jak już jesteś w temacie to może dopisz w końcu coś o najważniejszych elementach układanki z narkomanem JFK - #BenGurion, #Dimona, #Rubinstein?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta układanka to zmyłka. Ruby pracował dla amerykańskich służb. Podobnie jak gen. Icchak Rabin, który był na konferencji prasowej po zatrzymaniu Ruby'ego a rok później CIA zabrała go na wycieczkę do Laosu.

      Usuń
    2. Ruby był też biseksem i komunistycznym szpionem.
      Odkrywca

      Usuń
  9. Trump sprawił kolejny zawód swoim wyborcom, porównywalny z tym jaki sprawił PAD, wetem ustawy degradacyjnej.
    Najwyraźniej Trump jest zakładnikiem lobby militarnego (głębokiego państwa ?), tak jak PAD jest zakładnikiem ubeckiego BBN.
    Bardzo wątpię , aby siły Assada dokonały tego ataku chemicznego, na terenach, które już opanowali. To by nie miało żadnego sensu. Za ten atak można obarczyć winą raczej sunnicką opozycję syryjską (bo Assad reprezentuje mniejszość szyicką w Libii) (mam nadzieję, że nie pomyliłem stron szyitów-sunnitów, bo trochę mi się zdarza w tym pogubić). Może też być tak, że tego ataku chemicznego wcale nie było, bo białe hełmy wielokrotnie fabrykowały dowody w postaci filmów i jak dla mnie są całkowicie niewiarygodne, ale propaganda zachodnia robi wodę z mózgu swoim obywatelom, równie skutecznie jak propaganda kremlowska.
    Cały ten atak koalicji zachodniej przypomina atak na Irak, pod równie bzdurnym powodem. Po latach Blair przyznał, iż wiedział, że Irak nie ma broni masowego rażenia i to kłamstwo było tylko pretekstem do ataku na Iran. Jak widać, takie numery można powtarzać wielokrotnie i nikt się nie zorientuje, że kłamliwy numer jest powtarzany. Kiedy nieco mocniej zagłębić się w politykę, daje się zauważyć że w tej „wielkiej polityce” nie ma żadnej finezji. Robiona jest ona w sposób skrajnie siermiężny i prymitywny. To potwierdza moje podejrzenia, że do polityki (i wojska) nie garną się ludzie zbyt inteligentni, a po prostu zwyczajne ciołki, łasę na karierę, której w inny sposób by nie zrobili, a część to zwyczajni psychopaci.
    Pytanie jak zachowa się Turcja. Ona już od pewnego czasu orbituje poza sferę NATO. Gdyby wystąpiła z NATO, to trudno zgadnąć co się może przytrafić Europie, bo armia turecka to trzecia armia NATO.
    Najgorsze jednak jest to, że słabną nadzieję na koniec konfliktu w Syrii. Wszyscy w zasadzie podkreślają, że nie ma innej opcji dla Syrii niż Assad, a mimo to zachód nie zamierza pozwolić na uspokojenie sytuacji w Syrii.
    Warto przypomnieć, że jednym z głównych powodów tego konfliktu jest chęć budowy ropociągu z AS/Kataru do Europy. Drugim powodem jest rozbicie koalicji Libia-Syria-Iran-Rosja. Libia już odpadła, teraz kolej na Syrię. Iran zostanie sam i pytanie czy to będzie koniec, czy dopiero początek czegoś poważniejszego. Lepiej chyba by jednak Syria nie padła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli już to koalicja Liban-Iran-Syria-Irak-Rosja-Chiny.
      Odkrywca

      Usuń
  10. @Odkrywca
    Irak owszem, ale jego unieszkodliowiono ponad 10 lat temu, dlatego nie wspomniałem o nim. Koalicji Iran-Chiny nie rozbiją, bo Chiny są zbyt dużym graczem, aby USA mogły go napaść bądź zastraszyć.
    Przy okazji, to Chiny popełniły świętokradztwo z punktu widzenia Ameryki. Uruchomiły giełdę ropy denominowaną w juanach. Za coś takiego USA każdego innego by już najechały.

    OdpowiedzUsuń
  11. Odnośnie pierwszej części artykułu, wychidzi ze do wybuchu wojny nasza dwójka miała wspólny biznes z Niemcami żeby nie napisać układ w wspieraniu powstania państwa Izrael jednoczesnie podsrywając fajf oklokom.

    OdpowiedzUsuń