poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Sny#7: Bezsensowny bonusowy wpis

Dobiliśmy do siódmego odcinka, więc nadeszła pora wyjaśnić, czym jest seria Sny.  Marzenie senne to dla jednych zbiór bezładnie pomieszanych wspomnień, skojarzeń i archetypów, dla innych wrota do naszej podświadomości, stan wyrażający myśli, których z jakichś powodów nie formułujemy na jawie. Dla jeszcze innych sen to pomost do świata niewidzialnego. Seria Sny jest więc wieloznaczna ex definitione. Jedni z Was uznają, że w ten sposób robię sobie jaja z czytelników, inni odkryją tutaj głębokie prawdy. Podchodźcie do tego jak chcecie. Sama nazwa serii  nawiązuje do "Snów" Akiry Kurosawy.

***

Z pozoru wyglądało to na typowy wieczór w spelunce "U Breivika". Nastrojowe, zimne światło, stylowe choć wysłużone meble, ciut zakurzona lada... Dawid Badura, postendecki kumpel Foxa, mieszał składniki drinka w shakerze.
- Zaraz będą zajebiste drinki...- z chytraśnym uśmieszkiem na ustach rzucił do zasiadających przy barze klientów. "Lód i piana to tajemnica barmana" - złośliwa myśl przebiegła mu przez umysł.
Fox i Chehelmut nie zwracali uwagi na ten pokaz barmańskiego kunsztu. Namiętnie ze sobą dyskutowali:
- ... Mówię ci, doktor Targalski jest najzajebistszym analitykiem jeśli chodzi o sprawy polskie, regionalne i światowe i skopałby jaja temu twojemu Bartyzelowi siedzącemu w tych jego archiwalnych, konserwatywno-talmudystycznych szpargałach.... - Fox przekonywał z pasją, bogato gestykulując.


- Hola, hola! Bartyzel ma lasery w oczach i wyrzutnie rakiet w tyłku, poradziłby sobie z Targalskim bez trudu! - głośno protestował Chehelmut, dodając po chwili nieco ciszej: - Co prawda nie jestem integralnym katolikiem tak jak Bartyzel ale uważam, że nie jest skażony neokon...
- I'm gonna shizle your Bartyzel. Targalski potrafi wystrzelić pociski umysłu, trafić Bartyzla z 2 kilometrów w trakcie zamieci śnieżnej i rzucić go na pożarcie swoim kotom...
Stuk! Stuk! Badura postawił drinki na ladzie i zaanonsował swoje dzieło:
- Specjalnie dla Foxa, mój najnowszy drink: "Krwawa Saeko"!!!
- Trochę rozwodniona.... Może byłaby lepsza nazwa "Mokra Saeko"? - Fox przyglądał się szklance ze wszystkich stron, po czym wypił jednym haustem jej zawartość. Chehelmut wziął lekki łyk. Japoński girlsband snuł ze sceny rzewną piosenkę:



"Jestem samotną dziewczyną z Osaki/ I będę bronić dobrego imienia Osaki/Byłam samotną dziewczyną z Osaki/ Płomienie naszej miłości skrzyżowały się/Co mam teraz robić, by bronić dobrego imienia Osaki?...."

Fox z nostalgią w oczach wsłuchiwał się w pieśń i uważnie lustrował wokalistki. Po chwili wrócił do tematu rozmowy:
- Targalski jest konsekwentnie atlantycki...
- Ależ daj spokój, czym jest ten cały atlantyzm, toż cywilizację zachodnią trawi syf i w związku z tym.... - oponował Chehelmut.
- To ty daj spokój. Atlantyzm jest teraz jedynym wyjściem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Rosja jest gwarantem systemu w Polsce. Ale nie bądźmy też bezkrytyczni wobec USA. Mój atlantyzm zawiera bardzo wiele "pacyficznych" elementów. To pacyficzny atlantyzm.
Do rozmowy wciął się Badura:
- A ja mam kompromisową ideę. Pojęcie euroazjatyzmu i atlantyzmu zostało wymyślone przez tego zjeba Dugina. Gdy ponad 100 lat temu Ruscy wymyślili panslawizm, odpowiedzią Polaków była teza, że Rosjanie nie są Słowianami. Teraz powinniśmy więc zbudować własny euroazjatyzm w kontrze do moskiewskiego. Euroazjatyzm łączący Warszawę, Budapeszt, Ankarę i Tokio. Zauważcie, że większość narodów "euroazjatyckich" ma kosę z Ruskimi. Nawet do pewnego stopnia Chińczycy...
- Ależ to genialna idea! Możemy manewrować między atlantyzmem i własnym, antymoskiewskim euroazjatyzmem! - wykrzyknął Fox - Wznieśmy za nią toast tymi rozmoczonymi drinkami. Kampai! Serefe! Na zdrowie!

- Ekhmmm.... - zabawę przerwał im starszy, łysy człowiek, który przysiadł przy barze.
- Konbanwa oyaji. Co cię tutaj sprowadza - zagaił Fox.
- Jestem Rymkiewicz... - w tych krótkich słowach nagromadziła się niesamowita ilość patosu. Ucichły wszelkie rozmowy, ucichł japoński girlsband, a po chwili przez bar przetoczył się szmer:
- Zaraz, zaraz... Co?! Jaki Rymkiewicz!? Co za gówniarz?!
- Rymkiewicz, Rymkiewicz, Rymkiewicz! Poeta - w oczach starca widać było przebłysk klasycznej wielkości.
- Aaaa.... Ryyyyyyymkieeeeeewiiiiiicz! A to co innego, trzeba tak było mówić od razu... - na twarzach barowych gości pojawił się uśmieszek ulgi.
- Jakie chamskie zapożyczenie z "Transatlantyku" Gombrowicza... - szepnął Fox do Chehelmuta.
Rymkiewicz wgramolił się na ladę baru, wyjął z kieszeni spodni pomiętą kartkę, założył okulary i oznajmił:
- Chciałbym wam przeczytać mój najnowszy wiersz. Zatytułowałem go: "Szkarłatny myśliwy"...
W pełen patosu sposób deklamował:

"Jesteśmy łowcami, a oni naszą zwierzyną!
 Nikt nie pamięta nazw zdeptanych kwiatów.
Strącone z niebios ptaki czekają na kolejny podmuch wiatru.
Modlitwa nie przyniesie wyzwolenia.
Tylko wola walki może zmienić ten świat.
Niech twa siła powali szydzących z chęci postępu!
Ta fałszywa rzeczywistość jest dobra dla bydła,
My jesteśmy niczym głodujące wilki!
Przelej upokorzenie w swoje pięści i stań do walki z ciemiężcą!
Niczym łowca gnaj między murami zamku, by dopaść zwierzynę!
Wykorzystaj tę przepełniającą cię chęć zemsty!
Wyciągnij łuk i wystrzel płonącą strzałę!
Szkarłatny myśliwy!"

Sala zaczęła bić Rymkiewiczowi brawa. Nagle uciszył wszystkich Fox krzycząc:
- Ty idioto!!! To przetłumaczony tekst openingu z "Ataku na Tytana"! Jak mogłeś to tak ordynarnie zerżnąć i przedstawić jako własny wiersz!!!




- Ah.... sorry... pomyliłem wiersze... Ten powinien być prawidłowy... - Rymkiewicz nie tracił rezonu. Wyjął z kieszeni spodni drugą pomiętą kartkę i zaczął żywo recytować:

"Budzę się jak zwykle o sennym poranku.
 Mocno zaciskam krawat na szyi swej.
 Gdy wkraczam do klasy,
 z dumy lekko wypinam pierś.
 Podmuch, który otacza mnie każdego dnia... "

- Nawet nie próbuj... - Fox okazywał swoją irytację.
- Spokojnie młody człowieku... - Rymkiewicz zgramolił się z lady - Te utwory może nie są moje, ale wyrażają bliskie mi idee...
- Jakie to idee? - zagaił Chehelmut.
- Odsyłam do ostatniego wywiadu w "Gazecie Polskiej", w którym mówiłem o konieczności dokonania dramatycznego, rejtanowskiego gestu oporu, któremu towarzyszył będzie lekki przelew krwi. Mówiłem tam też, że mord polityczny jest poza dobrem i złem...
- A zwykły mord też... - wolno wycedziła podniecona Saeko Busujima siedząca przy pobliskim stoliku. Towarzysząca jej Yuno Gasai, wymachując nożem w powietrzu, podekscytowana wykrzykiwała: - A jak fajnie! Mogę zabić każdego, kto zagrozi Yukkiemu i mojej miłości do Yukkiego!!!
Trzask! Fox uderzył pięścią w ladę baru i przepełniony irytacją wycedził:
- O czym wy do cholery mówicie?! Jaki "rejtanowski moment"?! Jaki "przelew krwi"?! Chcecie robić rewolucję bez broni?! Skończy się jak w 1846 r. w Krakowie. Albo jeszcze lepiej: kilkuset kiboli zbierze się, pokrzyczy jakieś nieaktualne hasła, porzuca kamieniami i da się aresztować policji... Zresztą pewnie już służby taką prowokację przygotowują, pompują różne "Blood & Honour Białystok Krzysztof Bondaryk Corps.", by wymienić Ryżego na Shitinę czy innego Gowina...
-  Jeśli nawet nie próbujesz, to jak chcesz osiągnąć cel? - spokojnie odparł Rymkiewicz - Nie wymagam byś  podpalał wozy transmisyjne TVN, rób co potrafisz najlepiej. Jedno celne słowo potrafi być skuteczniejsze od tysiąca kul.



-Ekhmmm, ekhmmm... - rozmowę przerwał im na wpół łysy a zarazem rozczochrany dziadyga.
- Tu jest porządny lokal tu się nie charczy! - przywołał go do porządku Badura.
- Jak śmiesz... - syczał starzec. - Jak śmiesz tak się odzywać do tak wybitnego socjologa jak ja...
Chehelmut nagle zbladł i wskazując palcem na dziadygę krzyknął: - O mój Boże! To profesor Zygmunt Bałwan z Taszkienckiego Uniwersytetu Sado-Maso im. Luny Brystygierowej Sodomizowanej Butelką przez Gomułkę!
Bałwan zerwał z siebie garnitur i odsłonił obcisłe skórzano-gumowe body z siateczkowymi elementami. Wyciągnął bicz, strzelił nim w podłogę i zaczął przemawiać:
- Teraz was burżuje, sługusy imperializmu, klerykałowie, faszyści, syjoniści, marionetki kapitału i soldateski, titowskie sprzedawczyki, rewizjoniści, homofoby nauczę mojej teorii płynnej, bo spływającej z kibla do rur kanalizacyjnych, ponowczesności. Albowiem jak nauczał wielki Stal... Aaaaa.... ekhwww...uuuu...aaaaa!!!! - słowotok Bałwana przekształcił się w charczenie, gdy Yuno Gasai wbiła mu nóż w gardło. Krew marksistowskiego "profesora" obryzgała podłogę.
- Aaaa!!! Jak fajnie!!! Yukki będzie ze mnie zadowolony! - szwargotała podekscytowana Yuno.
W oczach Saeko pojawiły się łzy. - Jak mogłaś... - wycedziła łamiącym się głosem - Jak mogłaś zabić tego Bałwana... Sama miałam na to ochotę...


Pan Bóg przypomniał jednak biednej Saeko o swoim istnieniu. Do zwłok prof. Baławana podszedł czarnoskóry duchowny. - Ja być ksiądz Bahobora. Ja potrafić wskrzesiać... - po chwili położył ręce na zwłokach, pomodlił się i tchnął w nie życie. Truchło Bałwana zaczęło drgać. Nie minęła minuta a stanął on na nogi. Ze łzami w oczach mówił: - To cud... Byłem w strasznym miejscu, w którym płonął ogromny ogień i roztaczał się zapach siarki. Zaczęły szarpać mnie demony, gdy nagle zobaczyłem jasne światło z którego dobiegał głos: "Bałwanie, Bałwanie! Daję ci drugą szansę!".
Szast! Saeko cięła Bałwana przez łeb mieczem gen. Muraty. W powietrzu unosiła się krwawa mgiełka a socjolog leżał w kałuży juchy na podłodze.
- Ahhhh... Jestem mokra... - wycedziła Busujima.


 Podekscytowana Yuno Gasai, ciągnąc ks. Bashoborę za rękaw, pytała go: - Czy może ksiądz go jeszcze raz wskrzesić?
- No jasne córko... - ks. Bashobora powtórzył całą procedurę. Bałwan znowu wstał na nogi. Gromko oznajmił swoje ożywienie: - Oh... Alleluja! Pan Bóg znowu dał mi...
Trzask! Yuno przywaliła mu siekierką. Padł na podłogę bez życia.
- Czy ksiądz może go znowu ożywić? - pytała Saeko.


11 komentarzy:

  1. A gdzie k...wa ja w tej opowieści ?!? :)

    Dersu Uzała

    OdpowiedzUsuń
  2. Może przy sąsiednim stoliku, udzielasz mi porady psychologicznej po obejrzeniu Clannad?

    MS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mów, że obejrzałeś również Clannad After Story :)

      No cóż, nie wypowiadam się o Twojej psychice - dałeś mi za mało materiału badawczego. Z Foxem inna sprawa, cały czas się gostek produkuje i można analizować. Widzę jednak, że wrócił w dobrym humorze z Chin (sugerowałem już dlaczego ;), więc może sobie teraz dla równowagi spojrzeć na Clannad :D

      Dersu Uzała

      Usuń
    2. Pewnie, że After Story też, podobnie jak dwa dodatkowe odcinki z Tomoyo i Kyou. Mimo, że dołujące to całkiem, całkiem, wystarczy później dla równowagi obejrzeć coś w stylu Elfen Lied albo Jormungand (widziałem w weekend, genialne!).

      Usuń
    3. "Widzę jednak, że wrócił w dobrym humorze z Chin (sugerowałem już dlaczego ;)" - Dersu, naprawdę myślisz, że potwierdzę lub zdementuję Twoje insynuacje?

      Usuń
    4. Oj, chyba widzę, że lubisz jak robię takie aluzję. Czyli jednak puknąłeś Azjatkę, ale nie możesz o tym powiedzieć? Czy nosiła szkolny mundurek i kocie uszka? Gdzie następny wyjazd? Wietnam? Filipiny? Japonia?

      Dersu Uzała

      Usuń
  3. Hmmm... Dobrze, że nie występuję w twoich fantazjach erotycznych natomiast w takiej roli jak powyżej proszę bardzo, podoba mnie się [ zresztą można by kiedy zrealizować podobne spotkanie i dyskusję naprawdę ]. Widzę, że nie możesz przeboleć tego Bartyzela, już pisałem tu kiedyś, że choć go cenię nie jestem jego bezkrytycznym fanem, zresztą Targalskiego również, obaj mają swoje zajoby jak i trafne rozpoznania. Nie sądzę by pan Jacek miał laser w tyłku choć nie mam najmniejszej ochoty by to sprawdzać, zresztą nigdy w realu nie posłużyłbym się takimi ''argumentami'' bo nigdy nie byłem specjalnym fanem ''Gwiezdnych wojen'', nawet tych ''klasycznych'' [ jeśli już zdecydowanie wolę ich mimowolną parodię czyli turecką wersję z Jajem Śmierci, choć ''Rambo'' w tym wydaniu jest jeszcze ''lepszy'' ] ale w sumie to niezły pomysł - wyobrażacie sobie podobną walkę między Vaderem a Hanem Solo czy jak on się tam zwał ? [ albo ze świetlnymi fiutami zamiast mieczy no ale to już raczej dla nazi gejów ]. Co do antlantyzmu należałoby zacząć od podstaw czyli rozpoznania istoty cywilizacji anglosaskiej a świadomość tego jest u nas niemal zerowa tak wśród zdecydowanej większości jej entuzjastów jak i krytyków - niech mnie ktoś poprawi, ale czy istnieje w naszym języku jakaś obszerna i rzeczowa monografia na temat rewolucji angielskiej czy amerykańskiej ? Zbigniew Lewicki napisał trzytomową kolubrynę na temat cywilizacji amerykańskiej ale raz że cena całości jest dla mnie zaporowa przede wszystkim zaś pamiętając jego publicystykę oraz chujnię jaką odstawił podczas stanu wojennego [ bez problemu znajdziecie na YT jego śmiszny film z epoki ] trzymam do tego dystans. Jest też seria amerykanistyczna wydawana bodajże przez UJ, Bogdan Szlachta również napisał coś na podobny temat i chyba właściwie tyle, jest to wszystko dość hermetyczne i nie ma odpowiedniego rezonansu, większość woli pozostawać na poziomie popkultury i stereotypów o ''głupich Amerykanach'' i niestety patologia ta dotyczy nie tylko przeciętniaków ale i ''wykształceńców''. Kiedyś spierałem się z jednym lewakiem, który żarliwie tłumaczył mi że w Hameryce nie ma prawdziwej demokracji bo zamiast bezpośrednich wyborów prezydenckich są elektorzy [ nic, że u nas o tym kto rządzi decyduje tak naprawdę kaprys prezesa partii i tajne służby w kraju i przede wszystkim zagraniczne a oni tam za oceanem mimo iż oczywiście także panuje nad nimi oligarchia mają jednak chyba nieco większy wpływ na na politykę swego kraju, przynajmniej na podstawowym poziomie, ale ch..., my mamy ''demokrację'' a oni nie ], zapytałem go wtedy czy wie w ogóle skąd się to wzięło, oczywiście nie mimo to nadal pierdolił o złej ''Ameryce'' - i jak tu się spierać z bezczelnym, zadufanym w sobie ignorantem ?! Wypadało dać po ryju ale nie mam na to siły ani ochoty więc zakończyłem spotkanie bo po co strzępić sobie niepotrzebnie nerwy ? W każdym razie albo nadrobimy ogromne zaległości w tym temacie albo cała dyskusja jest bezprzedmiotowa bez względu po której jest się stronie a nie będzie to możliwe dopóki nie zostanie wydana w końcu po polsku większość fundamentalnych prac na temat historii USA i Anglii - co do tej ostatniej przypomnę to co mówił na temat jej polityki względem nas podczas wojny z bolszewikami prof. Nowak [ jemu raczej Fox nie zarzucisz iż jest ''zakamuflowaną opcją prorosyjską'' czy ''pożytecznym idiotą Putina'' ? ], otóż bruździli nam wówczas jak tylko mogli, poczytajcie sami :

    http://www.portal.arcana.pl/W-1920-r-w-polskich-domach-nieustannie-przewijalo-sie-haslo-musisz-isc-do-wojska,4011.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobrze, że nie występuję w twoich fantazjach erotycznych " - masz mnie za większego zboka niż jestem...

      " zresztą można by kiedy zrealizować podobne spotkanie i dyskusję naprawdę " - jak będziesz w Wa-wie, daj znać :)

      "Co do antlantyzmu należałoby zacząć od podstaw czyli rozpoznania istoty cywilizacji anglosaskiej a świadomość tego jest u nas niemal zerowa " - niestety tak...

      Usuń
    2. ''masz mnie za większego zboka niż jestem...''

      - eee niee, zdrowa homofobia a w twoim wypadku jeszcze prosyjonizm wykluczają nazi gejowstwo, ja również mimo napierdzielania na tumulti-kulti nie jestem fanatykiem białej rasy a tylko staram się patrzeć na sprawy realistycznie, bez oczadzenia politpoprawną propagandą - to miało być tylko żartobliwe nawiązanie do konwencji snu. Natomiast faktycznie o tyle jest coś na rzeczy, że jak widzę po komentarzach pod ostatnimi wpisami tworzy się tutaj jakiś klub egzotycznych świntuchów [ w heterycznym rzecz jasna znaczeniu ], akurat w moim śnie zamiast Azjatek towarzyszyłyby nam czarne dupencje, no chyba że miałyby równie zaokrąglone kształty co wbrew pozorom nie jest wykluczone, jak pisze wymieniona wyżej wieśniara na swoim blogu większość Japonek od dawna nie mieści się już w ''azjatyckie'' rozmiary ubrań [ k..., chyba powinienem zmienić nazwę bloga na ''steatopygofil'' ].

      ''jak będziesz w Wa-wie, daj znać :)''

      - dzięki, choć wątpię czy w tym milenium i wcieleniu bo nadzwyczaj rzadko się gdzieś ruszam poza Świętokrzyskie, gdyby co dam jednak znać na mejla

      ''"Co do antlantyzmu należałoby zacząć od podstaw czyli rozpoznania istoty cywilizacji anglosaskiej a świadomość tego jest u nas niemal zerowa " - niestety tak...''

      - właśnie wczoraj czytałem obszerne fragmenty ''Kim jesteśmy'' Huntingtona, gdzie znalazłem potwierdzenie większości moich intuicji, przede wszystkim podkreślenie protestanckiego anglosaksońskiego etosu Ameryki [ fundamentalnie nam obcego, dodam ] za co został idiotycznie obsztorcowany przez lewackiego Fuentesa za ''rasizm''.

      Usuń
  4. Co do azjatyckich klimatów akurat wczoraj przeglądałem ''na wsi w Japonii'' i znalazłem tam taką śmisznostkę :

    http://nawsiwjaponii.blogspot.com/2013/06/protest-w-shin-okubo.html

    - w sumie słabe to, mało ''samurajskie'', nasi narodowcy i kibole a nawet lewacy wraz z transami potrafią odpierdalać znacznie lepsze zadymy.

    Na koniec : napisałeś że zbladłem na widok ubolskiego Bałwana, tyle że ja już jestem blady [ opalanie nie pomaga, najwidoczniej taka właściwość skóry albo coś z tarczycą ] więc powinno być raczej ''pozieleniał''. Dzięki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dutkiewicz wie kto karty rozdaje i jak można zapunktować zapraszając Baumana.

    OdpowiedzUsuń