sobota, 28 grudnia 2024

Exodus: Wyklęty Faraon

 


Ilustracja muzyczna - Kanye West - Closed on Sunday

Dr Sigmund Freud opublikował w 1937 r. w magazynie "Imago" artykuł pt. "Jeśli Mojżesz był Egipcjaninem". Zwrócił w nim uwagę na intrygujące podobieństwa między wczesną religią żydowską a monoteistycznym kultem Atona/Atena wprowadzonym przez faraona Echnatona. Zauważył m.in., że jedna z najstarszych hebrajskich modlitw jest kalką hymnu na cześć Atona. "Shema Yisrael Adonai Elohenu Adonai Ehod" - "Słuchaj Izraelu, Pan Bóg jest jedynym bogiem". Tylko w słowie "Adonai" (tłumaczonym jako "Pan") doszło do transliteracji z egipskiego "t" na hebrajskie "d". Pierwotnie modlitwa ta brzmiała: "Słuchaj Izraelu, nasz bóg Aton jest jedynym bogiem". Freud rozwinął tę teorię w swojej książce "Mojżesz i monoteizm" wydanej w marcu 1939 r. Wskazywał w niej faraona Echnatona jako prawdziwego twórcę religii żydowskiej i przedstawił teorię mówiącą, że Hebrajczyków wyprowadził z Egiptu jeden z dowódców tego faraona o imieniu Tuthmose. Przed publikacją tej książki Freuda odwiedzali wpływowi przedstawiciele społeczności żydowskiej i przekonywali go, by wycofał się z jej wydania. Freud nie dał się jednak złamać. To była jego ostatnia książka - zmarł w kilka miesięcy po jej wydaniu. Wydarzenia drugiej wojny światowej sprawiły natomiast, że to dzieło zostało pokryte kurzem niepamięci.

Teorię Freuda rozwinął emigracyjny egipski historyk Ahmed Osman. W poprzedniej części cyklu Exodus przedstawiłem jego hipotezę mówiącą, że biblijny patriarcha Józef był znany w Egipcie jako Yuya, ojciec królowej Tiye i zarazem dziadek faraona Amenhotepa IV znanego jako Echnaton. Twórca egipskiej wersji monoteizmu miał więc w swoich żyłach żydowską krew. Z biblijnych rodowodów wynika, że Hebrajczycy nie spędzili w Egipcie 430 lat, ale najwyżej cztery pokolenia (przedstawiciele dwóch pierwszych pokoleń urodzili się poza Egiptem, w ziemi Kanaan). Co najmniej dwóch starożytnych historyków - Syncellus i Euzebiusz łączyło natomiast moment eksodusu z czasami Echnatona.




Czy jednak coś łączyło Mojżesza z Echnatonem? Daje do myślenia już samo pochodzenie imienia żydowskiego przywódcy. Nie miało ono bowiem hebrajskiego źródłosłowu. Wywodziło się od egipskiego słowa "mos", czyli chłopiec. Ten źródłosłów pojawia się również w imionach faraonów takich jak Totmes czy Ramzes (Ra-me-su - "spłodzony przez Ra"). Sama historia przygarnięcia Mojżesza przez egipską księżniczkę sprawia wrażenie opowiastki mającej zaciemnić historię. Przede wszystkim, niezamężna księżniczka nie miała prawa adoptować dziecka. Ponadto, w Księdze Wyjścia jest podane, że córka faraona przekazała wyłowione z rzeki niemowlę hebrajskiej kobiecie do wykarmienia, a ta oddała jej dziecko, dopiero gdy podrosło. To jest mało logiczne, jeśli uznamy za prawdziwy opis wprowadzający w tę historię mówiący, że faraon kazał topić w Nilu małych żydowskich chłopców. Co skrywa więc ta historia? Osman przedstawił hipotezę mówiącą, że egipscy kapłani kwestionowali prawa do tronu synów królowej Tiye. Ona, obawiając się spisku, oddała małego Echnatona na kilka lat do krewnych swojego ojca Yuyi/Józefa mieszkających w mieście Zerw, w krainie Goszen,  niedaleko od ówczesnej egipskiej stolicy. Gdy chłopiec podrósł, a kapłańska opozycja została częściowo spacyfikowana, Echnaton wrócił na dwór królewski. Tymczasem Talmud podaje, że młody Mojżesz był traktowany na owym dworze jak autentyczny książę Egiptu. W młodości nawet prowadził kampanie wojenne w Etiopii (Nubii?) i wziął sobie za żonę "etiopską księżniczkę". Co ciekawe, w Biblii jest również mowa o tym, że Mojżesz miał żonę Kuszytkę, czyli przedstawicielkę ciemnoskórych ludów Nubii. Oczywiście władcy i książęta miewali wówczas wiele żon i konkubin o różnej randze.


Echnaton jest uznawany za jednego z najbardziej tajemniczych faraonów. Jest tak, bo kolejna dynastia niszczyła wszelkie wzmianki dotyczące jego panowania. Czym tak sobie nagrabił, że skazano go na damnatio memoriae? Przede wszystkim tym, że dokonał w Egipcie odgórnej rewolucji. Wprowadził kult jednego boga - Atona / Atena, przedstawianego jako dysk słoneczny i obejmującego swoim panowaniem cały świat. Początkowo ów kult funkcjonował obok tradycyjnych egipskich wierzeń, ale potem faraon kazał zastąpić nim tradycyjne wierzenia. Doszło więc do przejmowania świątyń i niszczenia wizerunków tradycyjnych bogów. To trochę tak, jakby w Polsce jakiś władca postanowił wyrugować katolicyzm, prawosławie i protestantyzm, zastępując je kultem wywodzącym się z wierzeń drobnej mniejszości narodowej. Echnaton miał poparcie dowódcy armii, swojego wujka Aja, ale niżsi rangą dowódcy i żołnierze nadal pewnie wierzyli w dawnych bogów. W kraju narastał chaos. W jednym z listów Tell Amarna, czyli korespondencji dyplomatycznej dworu Echnatona, znalazło się pismo od króla Jerozolimy, który narzekał na to, że "Habiru" zabili dwóch egipskich dostojników, a faraon ich nie ukarał. Pamiętacie fragment Księgi Wyjścia, w którym Mojżesz zabił Egipcjanina i musiał uciekać z dworu faraona? Ahmed Osman twierdzi, że to aluzja do abdykacji Echnatona. Wymuszono na nim taką decyzję, by ratować dynastię i państwo. Władzę objął na bardzo krótko jego syn Smenkhare, a później drugi syn Tutanchamon, który cofał religijne "reformy" Echnatona. Tutanchamon został prawdopodobnie zamordowany, a władzę objął dowódca wojska Aj - syn Yuyi/Józefa. Po niej przejął ją generał Horemheb, który stał się ostatnim faraonem XVIII dynastii. A co się stało z Echnatonem? Oficjalnie go nazywano "buntownikiem". Więc zapewne żył jeszcze na początku XIX dynastii. Brytyjski archeolog William Flinders Petrie znalazł później na Synaju świątynię Atona pochodzącą z czasów po zakończeniu panowania przez Echantona. Była w niej rzeźba przedstawiająca królową Tiyę (córkę Yuyi/Józefa) oraz ślady kultu prowadzonego na semicką modłę. 

Czy były jakieś związki między wiarą w Atona a wcześniejszą lub późniejszą wersją religii żydowskiej? Stolicą Echnatona była Amarna leżąca w środkowym biegu Nilu. Po drugiej stronie rzeki znajduje się obecnie miasto Mal-lavi, znane też jako Mallevi, czyli "miasto Lewitów". Imiona kapłanów Atona również wydają się być "swojskie". Jednym z nich był Meryre II, którego imię po hebrajsku brzmiało Merari, czyli tak jak imię jednego z synów Lewiego. Inny kapłan miał na imię Panehesy, co po hebrajsku brzmiało Pinchas. Był to wnuk Aarona. Pamiętacie Arkę Przymierza? Podobną rytualną skrzynię znaleziono w grobowcu Tutanchamona. Laska Mojżesza z symbolem węża była natomiast jednym z symboli władzy faraona.


Księga Wyjścia podaje, że Hebrajczycy zostali zmuszeni do ciężkiej pracy za panowania faraona, który "nie znał Józefa". Według Osmana owym faraonem był założyciel XIX Dynastii Ramzes I, który wcześniej był gubernatorem kraju Goszen, w którym mieszkali krewni Józefa i ich potomkowie. To on kazał Żydom budować miasta Pitom i Ramzes. Egipski historyk Menaton twierdził, że początek narodowi żydowskiemu dali przestępcy i trędowaci skazani na pracę przymusową w kamieniołomach, którzy uciekli z tego systemu obozów. Słowo "trędowaci" w tym opisie było prawdopodobnie błędem w tłumaczeniu. Chodziło o "nieczystych", czyli tych, którzy nie mogli brać udziału w kulcie tradycyjnych bogów. Czyli o zwolenników Echnatona.



Według Osmana, Echnaton postanowił wówczas wrócić z Synaju i upomnieć się o swoje prawa do rządów nad Egiptem. Miał nadal laskę i pierścień będącymi regaliami. Nieco wcześniej doszło do epizodu z "płonącym krzakiem". Według Księgi Wyjścia, Bóg nakazał wówczas Mojżeszowi, by mówiono o nim "Jestem Który Jestem". Doszło wówczas do semantycznego kompromisu. Hebrajczycy nazywali swoje bóstwo J..., Egipcjanie określali je mianem Atona (co przeszło w hebrajskie Adonai) - wszyscy wiedzieli, że chodzi o tego samego Boga.

Osman niestety nie zgłębia tematu plag egipskich i epizodu z rozstąpieniem się wód Morza Czerwonego. Panowanie Ramzesa I było jednak zadziwiająco krótkie - trwało tylko dwa lata. Jeśliby więc znaleziono ślady jakichś kataklizmów w Egipcie gdzieś między 1295 a 1290 r. p.n.e. lub między 1335-1333 p.n.e. (zależnie od datowania rządów poszczególnych władców), to wiele by to wyjaśniało...


Po Ramzesie I rządy objął Seti I. Był on znany jako zdolny dowódca wojskowy, który wyprawiał się do Syrii. Ze źródeł egipskich wynika, że walczył z tajemniczymi Semitami na Synaju. Czyżby to byli zwolennicy Echnatona/Mojżesza? Później toczył z nimi boje na terenie obecnej Jordanii. Czyżby ta sama grupa się tam przemieściła? Stella postawiona przez jego wnuka Marneptacha mówiła o tym, że "Izrael został podbity". Sugerowała ona, że stało się tak za rządów poprzedników tego faraona, z tej samej dynastii. 



Zarówno Mojżesz jak i Echnaton nie mają grobów. (Gwoli ścisłości: Echnaton miał przygotowany grobowiec w Egipcie, ale nigdy w nim nie spoczął.)  Według Biblii, Mojżesz miał umrzeć przed wkroczeniem do Ziemi Obiecanej. To była kara boska za to, że użył swojej laski, by wydobyć wodę ze skały i napoić spragniony lud. To bardzo dziwny fragment Biblii. Talmud opisuje ponadto, że Mojżesz toczył walkę z aniołem śmierci. To sugeruje starcie zbrojne. Freud postawił hipotezę, że Mojżesz został zabity przez przedstawicieli swojego ludu, rozczarowanych jego przywództwem i narzuconymi im rygorami religijnymi. Osman sugeruje natomiast, że Mojżesz/Echnaton został zabity przez wojska egipskie Setiego I. Wcześniej użył on swojej laski, by otworzyć bramy egipskiej twierdzy, tak, by jego lud mógł skorzystać z tamtejszej studni. Wiadomość o przejęciu twierdzy szybko jednak dotarła do wojsk faraona, które uderzyły na rebeliantów. Echnaton/Mojżesz poniósł śmierć w tej walce, a po triumfie faraona Setiego I powstała nowa wersja opowieści o starciu Horusa z Setem na Synaju.

Po Mojżeszu zostały Izraelitom dwie pamiątki: Arka Przymierza i Wąż Miedziany. Pierwsza z nich zaginęła. Druga została zniszczona przez judzkiego króla Ezechiasza, który uznał ją za przejaw straszliwego pogaństwa.



"On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne - nazywając go Nechusztan." (2 Krl 18,4).

O tym Wężu więcej będzie w  kolejnej (ostatniej) części serii Exodus.

***

W okresie świątecznym Rassija znów pokazała swoje prawdziwe oblicze. Azerski samolot lecący z Baku do Groznego, został uszkodzony w wyniku eksplozji rakiety przeciwlotniczej. Zakazano mu lądowania w Groznych i Mineralnych Wodach, kierując go na lotnisko w kazachskim Aktau. Przy okazji zakłócano mu sygnał GPS, tak by rozbił się w Morzu Kaspijskim i by dowody zestrzelenia zniknęły. Tylko mistrzowskim umiejętnościom pilotów można zawdzięczać to, że zdołali oni "posadzić" samolot na lądzie i połowa pasażerów przeżyła. 

A teraz porównajmy to sobie z rosyjskim mataczeniem w sprawie Smoleńska. Ktoś w komentarzach zaproponował tu kiedyś teorię wielowariantowego zamachu - najpierw celowo "wadliwe" sprowadzanie samolotu przez kontrolerów lotu, gdy to nie wyszło: rakieta wystrzelona z Miga, a potem "dla pewności" ładunki wybuchowe wewnątrz samolotu. W azerskim samolocie trafionym odłamkami rakiety nad Groznym chyba (?) nie leciał nikt szczególnie ważny, w Tupolewie nad Smoleńskiem było natomiast mnóstwo ludzi, których śmierć ucieszyła rosyjski reżim.

***

Nie wiem, jak będą wyglądały Wasze imprezy Sylwestrowe. Mam nadzieję, że nie jak u Diddy'ego :) 



Ale niech będzie wystrzałowo i radośnie! Przyjaciołom, fanom i sympatykom życzę: samych sukcesów w Nowym Roku! 

Ktoś tu narzekał, że nie było Tessy w życzeniach świątecznych, więc wrzucam ją w noworocznych.





sobota, 21 grudnia 2024

Exodus: Yuya

 


Ilustracja muzyczna: Kanye West - Runaway


W Księdze Rodzaju jest scena, w której patriarcha Józef, będący wysokiej rangi egipskim urzędnikiem, daje się poznać swoim braciom, którzy przybyli do Egiptu. Przypomina im: wyście mnie sprzedali w niewolę, a ja stałem się kimś wielkim, od kogo zależy wasze życie.


" Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu." - tak brzmi werset Rdz 45,8 w Biblii Tysiąclecia.

Odbiega on jednak pod względem jednego ważnego szczegółu od innych tłumaczeń. W Biblii ks. Jakuba Wujka brzmi on:

"Nie wasząć radą, ale za Bożą wolą tu jestem posłany; który mię uczynił jako ojcem Faraonowym i panem wszytkiego domu jego, i przełożonym we wszytkiej ziemi Egipskiej."

Ojcem Faraonowym?

Biblia Brzeska: "Teraz tedy nie wyście mię tu zasłali, ale Bóg, który mię uczynił ojcem faraonowi i panem wszytkiemu domowi jego, a panującem nad wszytką ziemią egiptską."

Sprawdźmy w innych wersjach językowych. American Standard Version: "So now it was not you that sent me hither, but God: and he hath made me a father to Pharaoh, and lord of all his house, and ruler over all the land of Egypt."

A jak ten fragment brzmi w językach starożytnych? 

Wulgata: "Non vestro consilio, sed Dei voluntate huc missum sum : qui fecit me quasi patrem Pharaonis, et dominum univers domus ejus, ac principem in omni terra gypti."

Septuaginta: "νυν ουν ουχ υμείςμε απεστάλκατε ώδε, αλλ΄ θεός  και εποίησέ με ως  πατέρα  Φαραώ , και κύριονπαντός  του οίκου αυτούe, και άρχοντα πάσης γηςG1093 Αιγύπτου."

Ponieważ mogę mieć pod tym wpisem wysyp wściekłych komentarzy różnych analbaptystów, to zacytujmy jeszcze wersję hebrajską, będącą podstawą dla wszystkich późniejszych tłumaczeń: 

וְעַתָּה לֹא־אַתֶּם שְׁלַחְתֶּם אֹתִי הֵנָּה כִּי הָאֱלֹהִים וַיְשִׂימֵנִי לְאָב לְפַרְעֹה וּלְאָדֹון לְכָל־בֵּיתֹו וּמֹשֵׁל בְּכָל־אֶרֶץ מִצְרָיִם׃
Tekst pierwotny wyraźnie więc mówi o "ojcu faraona". Rodzi to pytanie: którego faraona? Odpowiedź na nie pozwoliłaby prawidłowo umieścić na osi czasu biblijnego patriarchę Józefa i dużą część chronologii biblijnej. 

Odpowiedzi na to pytanie już jednak udzielił egipski emigracyjny historyk Ahmed Osman. Zwrócił on uwagę na to, że jedyną osobą z tamtych czasów, o której wiemy, że nosiła tytuł "ojca faraona" (a ściślej "Ojca Pana Górnego i Dolnego Egiptu") był człowiek o imieniu Yuya.  Określa się go jako "wysokiej rangi dworzanina". Musiał być jednak kimś naprawdę wysoko postawionym, skoro nie będąc faraonem miał własny grobowiec w Dolinie Królów, między faraonami.

"Po czym Józef umarł, mając sto dziesięć lat. Zabalsamowano go i złożono go do trumny w Egipcie." Rdz 50, 26



Tak się złożyło, że grób Yuyi dobrze się zachował, wraz z wyposażeniem. Z tego powodu jego sarkofag, trumna i mumia są obecnie jednymi z głównych atrakcji Muzeum Egipskiego w Kairze. Byłem tam w 2022 r. i oglądałem mumię Yuyi czy raczej Józefa. Po przebiciu się przez tłum cyknąłem jej nawet fotkę. Zwraca na niej uwagę wręcz karykaturalnie semicki nos Yuyi/Józefa. Rysy twarzy Yuyi nie przypominały typowo egipskich. Ci którzy opisywali jego mumię twierdzili, że wygląda on na "Syryjczyka" lub innego Semitę. Yuya, wbrew ówczesnej egipskiej modzie, nie miał przekłutych uszu. Ułożenie jego rąk w trumnie odbiegało też od egipskiego zwyczaju. Ponadto jego imię nie było egipskie. W grobowcu zapisano je w kilku wersjach ortograficznych - tak jakby artyści nie byli pewni, jak je właściwie namalować.




Czy ów cudzoziemiec był jednak ojcem faraona? Razem z Yuyą pochowano jego małżonkę o imieniu... Thuya. Jej mumia wskazuje, że raczej była rdzenną Egipcjanką. Znany jest też jej kapłańsko-królewski rodowód. Biblia wspomina, że Józef miał ze swoją egipską żoną dwóch synów. Egipskie zapisy wskazują, że mieli prawdopodobnie dwóch synów i córkę. (W Starym Testamencie niezwykle rzadko wspominano o żeńskim potomstwie, uznając je za mniej ważne.) Owa córka miała na imię Tiye i została ulubioną żoną faraona Amenhotepa III , który był ojcem faraonów Amenhotepa IV (znanego bardziej jako Echnaton, będącego ojcem Tutanchamona) i Smenkharego. Synem Yuyi był  Ay, dowódca armii z czasów Echnatona i Tutanchamona, który sam został faraonem.

Wszyscy z nich to faraonowie z XVIII Dynastii, z okresu znanego jako Nowe Państwo, a dokładniej z XIV w. przed Chrystusem. Faraonem, który dał Yuyi/Józefowi stanowisko wezyra był więc najprawdopodobniej Totmes IV, władca znany z miewania snów proroczych (w jednym z nich kazano mu odkopać Sfinksa w Gizie spod zwałów piasku). Mainstreamowi historycy oczywiście odrzucają tę teorię. Lokują biblijnego Józefa kilkaset lat wcześniej, w czasach XV Dynastii, panującej w XVII-XVI w. przed Chrystusem. Owa dynastia była dynastią obcą, zbudowaną przez Hyksosów, tajemniczych najeźdźców z Bliskiego Wschodu. To datowanie jest jednak oparte jedynie na spekulacjach. Przeciwko niemu przemawia natomiast bardzo wiele poszlak.

Biblia niestety nie jest pomocna przy tworzeniu chronologii. W jednym miejscu podaje ona, że Żydzi byli w Egipcie przez 430 lat, w innym, że przez 400 lat, a jeszcze innym, że przez cztery pokolenia, czyli przez jakieś 100 lat. Liczbę 430 lat uzyskano najprawdopodobniej w wyniku głupiego błędu - zliczono razem lata życia najbardziej długowiecznych ludzi z każdego pokolenia. W rodowodzie Mojżesza wymieniano, że był on w czwartym pokoleniu w Egipcie, ale przedstawiciele dwóch pierwszych pokoleń - Lewi i jego syn - urodzili się poza Egiptem, w Kannanie i do ziemi faraonów przybyli jako imigranci. Pobyt Izraelitów w Kemet był trwał więc nie 430 a kilkadziesiąt lat. 

I tu dochodzimy do kwestii tego, dlaczego teoria o Yuyi/Józefie nie znalazła uznania w mainstreamie. Współcześni Egipcjanie nie chcą przyznać, że kilku faraonów miało żydowskiego przodka. Żydzi i biblijne protestanckie świry nie chcą przyznać, że biblijny patriarcha zasymilował się tak mocno w tym "straszliwym, pogańskim" Egipcie, że stał się ojcem i dziadkiem słynnych faraonów. A przede wszystkim nie chcą w żaden sposób łączyć historii z Księgi Wyjścia z czasami faraona Echnatona - pierwszego władcy w historii, który wprowadził religię monoteistyczną. Czego się boją? To wyjaśnię w następnym wpisie.




Ahmed Osman dokonał również intrygującej interpretacji innej historii z Księgi Rodzaju, a dokładniej z jej rozdziału 12. Jest tam opisane jak Abram/Abraham wraz ze swoją żoną (i zarazem siostrą przyrodnią) Saraj/Sarą udali się do Egiptu. Abraham bał się, że Egipcjanie zabiją go i zabiorą mu żonę, więc mówił, że to jego siostra. Upatrzył ją sobie faraon i poślubił, hojnie obdarowując Abrahama. Po pewnym czasie jednak zaczęły spadać na Egipt nieszczęścia, a faraon doszedł do tego, że to kara bogów za to, że przywłaszczył sobie żonę Abrahama. Oddalił ją więc i kazał wraz z Abrahamem i całym darowanym im bogactwem deportować z Egiptu. Później Sarze urodził się syn - Izaak. Źródła talmudyczne wskazują, że wszyscy uważali, że nie jest on synem Abrahama tylko faraona. Abraham czuł się jako sojowy cuck. Według Osmana, postanowił więc zabić swojego syna, tłumacząc, że Bóg kazał mu go złożyć w ofierze. Resztę tej historii znamy - "Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem».  [Anioł] powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego!" (Rdz, 22, 11-12).



A pamiętacie historię o tym jak Ezaw sprzedał Jakubowi prawo pierworództwa za miskę soczewicy? Pośmieliście się na lekcji religii: "Ha, ha, ha, ale głupek z tego Ezawa!". A zwróciliście uwagę na dalsze losy tych braci? Ezaw, mimo utraty pierworództwa zachował cały majątek po ojcu: wszystkie stada i kosztowności. Jakub musiał przez wiele lat jako pasterz harować u swojego wuja Labana - biznesowego Janusza w Harranie (miejscu, które zwiedziłem w tym roku :). Czym więc było to pierworództwo? Co ono dawało? Według Osmana, było to prawo do tytułu księcia Egiptu i wiążącej się z tym władzy na terytoriach rozciągających się od Nilu do Eufratu! Izaak uważał, że mu się ten tytuł należy, bo był przecież legalnym, ślubnym synem faraona. Ezaw uważał natomiast swojego ojca za starego wariata i wiedział, że prawo do władania ziemiami od Nilu do Eufratu jest niemożliwe do wyegzekwowania. Faraonem, który spłodził Izaaka i zmienił Abrahama w sojowego cucka, był Totmes III zwany "Napoleonem Bliskiego Wschodu". Ten sam, który kazał zdrapywać wszelkie malowidła oraz inskrypcje poświęcone swojej macosze Hatszepsut, której nienawidził za to, że go wysłała na długie lata do szkoły wojskowej. 

(Chronologia podana przez Osmana kłóci się z tą podaną i szczegółowo uzasadnioną przez Zecharię Sitchina, który umieszcza Abrama/Abrahama w XXI wieku przed Chrystusem a datuje zniszczenie Sodomy i Gomory na 2021 r. p.n.e. Moim zdaniem da się obie wersje pogodzić - po prostu ludzie, którzy kompilowali Księgę Rodzaju z ustnych opowieści zlali dwie osoby w jedną postać. Sumeryjsko-harrańskiego dowódcę wojskowego Abrama mającego żonę Saraj z mogącym być jego potomkiem pomniejszym koczowniczym, semickim wodzem Abrahamem mającym żonę Sarę. Pomyłka była na tyle zrozumiała, gdyż i Abram i Abraham odwiedzali te same miejsca, w tym Egipt.)

***

Tymczasem w czasach bardziej współczesnych...

Okazało się, że o szykowanej przez Turcję operacji obalenia Assada wiedzieli wcześniej Amerykanie. Przygotowali na nią bowiem jedną z grup rebelianckich.

Cuck Assad zapewnił sobie bezpieczną ucieczkę, sprzedając syryjskie sekrety wojskowe Izraelowi. To pozwoliło Izraelczykom na serię precyzyjnych uderzeń lotniczych w syryjskie arsenały.

Wspominając ostatnio o korzeniach wojny domowej w Syrii stwierdziłem, że należy cofnąć się do 1973 r. i ustawionej wojny Yom Kippur. O ile egipski prezydent Saddat wszedł w grę Amerykanów i odzyskał od Izraela Synaj, to Assad na to nie poszedł, bo był zbyt związany z Sowietami. Syria straciła więc okazję na odzyskanie Wzgórz Golan. Gdyby nie głupota strategiczna Hafeza Assada, to od dawna nasi turyści wypoczywaliby na plażach Latakii oraz jeździli na objazdówki do Damaszku i Palmyry...

Masud Barzani, premier regionalnego rządu Irackiego Kurdystanu, twierdzi, że Turcja "nie ma problemu z Kurdami, tylko z PKK" i że "PKK powinna zakończyć wojnę rozbrajając się".


A Luis Elizondo twierdzi, że część obiektów widzianych nad stanem New Jersey to wojskowe drony próbujące ścigać... drony obcych.

***


Czyżby obecne kierownictwo służb specjalnych uznało, że umowa o współpracy SKW z FSB wciąż obowiązuje i pozwalało rosyjskim zabójcom i tituszkom na swobodne działanie na terenie RP?

"Wyborcza" piórem Czuchnowskiego podawała kilka dni temu, że "służby śledzą każdy krok Romanowskiego". Tego samego dnia okazało się, że Marcin Romanowski jest w Budapeszcie i dostał azyl od Orbana. Czy to więc Czuchnowski zmyślił treść swojego artykułu czy też może jełopy ze służb analnych śledziły "każdy krok" jakiegoś innego Romanowskiego?

***

Podczas niedawnego podpisywania książek na Targach Książki Historycznej, ktoś mnie spytał:

- Czy nie studiował Pan kiedyś czasem teologii u jezuitów w Krakowie?

Odpowiedziałem:

- Nie, studiowałem stosunki międzynarodowe u komunistów w Warszawie. :)

Na wcześniejszym spotkaniu autorskim zostałem zapytany przez jednego z Czytelników (pozdrawiam): czy Spiskolog i ja to jedna i ta sama osoba :)


***

Czytelnikom bloga życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia/ Szczodrych Godów/Chanuki!










sobota, 14 grudnia 2024

I po Assadzie

 


Mój wpis z zeszłej soboty był zbyt ostrożny. Już w kilka godzin po jego opublikowaniu rebelianci z HTS świętowali w centrum Damaszku zwycięstwo nad reżimem i plądrowali pałac Assada. Baszarowi Assadowi udało się uciec samolotem do Rosji - wcześniej sprytnie przekonywał współpracowników, że zostaje w stolicy. Reżim upadł, a nawet tereny alawickie natychmiast opowiedziały się za rebelią. 




Choć wielu "ekspertów" przepowiadało, że po upadku Assada Syria pogrąży się w rzeziach i stanie się kalifatem islamskim, to jak na razie mamy tam istny karnawał - eksplozję radości po obaleniu socjalistycznego reżimu. Nie ma żadnych rzezi międzykonfesyjnych. Jedyną mniejszością, która jest prześladowana są umięśnione ciołki z dawnej assadowskiej bezpieki. Joulani wydał rozkazy ściśle zabraniające ingerowanie w kwestię damskich strojów - "islamiści" mają nie narzucać kobietom hidżabów. Zakazany jest też kult jednostki, czyli eksponowanie portretów lidera rebelii w miejscach publicznych. (Palade i Adam Gwiazda jojczą, że "straszni islamiści" zakazali kobietom pracować w sądach. No cóż, wielu ludzi w Polsce poparłoby też usunięcie kobiet z polskich sądów rodzinnych. Syryjskie sądownictwo może nie jest takim pierdzielnikiem jak polskie, ale odgrywało podobną rolę jak sądy stalinowskie. Palade i Gwiazda de facto bronią więc syryjskich odpowiedników Wolińskiej.) Co więcej, Joulani wezwał wszystkich syryjskich uchodźców do powrotu do kraju z Europy. Ze strony nowych władz nie widać też chęci pójścia na wojnę przeciwko Izraelowi. Dążą one za to do ułożenia sobie dobrych stosunków z USA. Na ich korzyść przemawia choćby to, że wyciągają Amerykanów z assadowskich więzień (jeden z nich zaginął w... Budapeszcie). Administracja Trumpa nie będzie zainteresowana trzymaniem wojsk na syryjskiej pustyni (zwłaszcza, że komunistyczne ciołki zestrzeliły pomyłkowo Amerykanom Reapera), co tworzy warunki do reintegracji terytoriów zajętych przez kurdyjskich komunistów z PKK/YPG.


Symbolem triumfu były piątkowe modły szefa tureckiego wywiadu w meczecie Ummajadów w Damaszku. Syria stanie się teraz może nie "Południową Turcją", ale krajem znajdującym się w tureckiej strefie wpływów. Wkrótce dołączy do tej strefy pewnie Liban. Oznacza to, że nie będą tam tworzone rządy radykalnie islamskie, w stylu wahabickim, ale bardziej zbliżone do systemu władzy w Turcji. Oznacza to również, że PKK/YPG będzie miała przesrane. W Deir-el-Zor i w Rakce już doszło do powstań lokalnej ludności przeciwko rządom kurdyjskim. SDF jest sztuczną koalicją, która się rozpadnie. Hakan Fidan, były szef tureckiego wywiadu a obecnie minister spraw zagranicznych, zagroził już, że albo PKK/YPG się sama rozwiążę, albo zostanie rozwiązana siłą. Gdy wycofają się Amerykanie, nikt tych kurdyjskich komunistów nie będzie bronił. Wszak PKK to organizacja uważana oficjalnie za terrorystyczną i na dodatek, według Europolu, trudniąca się biznesem narkotykowym i handlem ludźmi. Są też dokumenty pokazujące jej współpracę z reżimem Assada.

Erdogan ponoć obiecał "Putinowi", że rosyjskie bazy w Syrii będą mogły zostać na pół roku. Ruscy nie są jednak pewni przyszłości. Na pewno mają świadomość, że ogromna większość Syryjczyków ich nienawidzi. 

Upadek Assada poważnie zaniepokoił też Izrael, który wykorzystał sytuację, by zająć górę Hermon, strefę buforową przy strefie buforowej za Wzgórzami Golan, a także przeprowadzić ponad 400 uderzeń lotniczych na składy broni chemicznej, magazyny broni, lotniska i syryjską flotę. Oficjalnie porównano to do akcji Churchilla w Mer-el-Kebir w 1940 r. W ten sposób nieoficjalnie potwierdzono, że Assad był cichym sojusznikiem Izraela. Decydenci z Jerozolimy jakoś bowiem nie obawiali się, że zwróci on swoje czołgi T-55, Migi-23 i stare patrolowce przeciwko izraelskim siłom zbrojnym. W jednej z baz lotniczych rebelianci znaleźli dokument wskazujący, że Assad wystawiał Irańczyków na izraelskie ataki lotnicze. Podejrzane jest również to, że Izrael bombarduje takie obiekty jak syryjska główna dyrekcja celna. Z jakiegoś powodu zależy mu na tym, by dokumenty płonęły. Jakie więc wspólne interesy łączyły Assada z Izraelem?

Za rządów socjalistycznego "katechona" (czy kutafona) Syria stała stała się globalnym centrum produkcji narkotyku syntetycznego o nazwie captagon. Zalewała nim Bliski Wschód i Europę. Cały rynek tego produktu był oceniany na 57 mld dolarów. Assad zarabiał więc lepiej niż poszczególne meksykańskie kartele. Całym interesem kręcił jego brat Maher - dowódca "elitarnej" 4 Dywizji Pancernej. Owa "elitarna" dywizja zajmowała się głównie produkcją oraz organizowaniem dystrybucji captagonu. Nic więc dziwnego, że zaniedbywała takie kwestie jak szkolenie bojowe. Teraz rebelianci pokazują światu zdobyte wielkie składy i fabryki captagonu. W panice są Ruscy oraz Irańczycy, bo sami też mieli udział w tym interesie.

Jak to wytłumaczą obrońcy "syfilizacji judeo-łacińskiej" (copyright by Kielcczok)? No cóż, płaczą, że publicznie powieszono kuzyna syryjskiego "katechona". Wieszaniu kibicował wielki tłum miejscowych alawitów. Powieszony wcześniej porywał nieletnie dziewczyny i dostarczał je do rosyjskich baz. Jeśli bronili ich ojcowie czy bracia, to trafiali do jednego z licznych więzień reżimu, a właściwie podziemnych obozów koncentracyjnych. Choć różni "eksperci" oraz niebinarni płciowo fukclangiści od Bekiera przekonywali nas, że do tych miejsc kaźni trafiają głównie "straszliwi islamscy terroryści", to okazało się, że siedzieli tam często ludzie zupełnie przypadkowi, którzy czasem w jakiś drobny sposób narazili się kryminalnemu reżimowi. Ot choćby wojskowy sportowiec, który wygrał zawody jeździeckie pokonując w nich Basila Assada. Z assadowskich więzień wypuszczano na wolność ludzi, którzy siedzieli tam całe dekady  - na przykład libańskich chrześcijan wziętych do niewoli w 1982 r., czy wojskowego pilota, który w 1981 r. odmówił zrzucenia bomb na cywilne domy w mieście Hama. Niektórzy z uwolnionych nie tylko nie wiedzieli o śmierci Hafeza Assada (zmarł w 2000 r.), ale też początkowo myśleli, że z więzienia wyzwoliła ich armia Saddama Husajna. 


Ludobójczego rzemiosła uczyli assadowców zarówno sowieccy doradcy jak i byli gestapowcy (często pracujący dla Sowietów) w rodzaju Aloisa Brunnera. 

Przytoczmy trochę statystyk. Według Syryjskiej Sieci Praw Człowieka, od marca 2011 r. do końca sierpnia 2024 r. udokumentowano śmierć 231 495 cywilów w syryjskiej wojnie domowej. 201 290 z nich zabiły syryjskie siły reżimowe, 6969 Rosjanie, tylko 5058 Państwo Islamskie, 4024 islamiści związani z proturecką Syryjską Armią Narodową, 3055 międzynarodowa koalicja na czele z USA, 1516 komunistyczni kumple Repetowicza z SDF/YPG/PKK, a tylko 549 "straszliwi islamiści" z HTS. 

Klan Assadów był de facto organizacją kryminalną, rządzącą Syrią jak terytorium podbitym i przy okazji destabilizującym też kraje sąsiednie: Liban oraz Irak. Wszyscy wzięci z dupy "eksperci" przekonujący nas przez lata, że ich rządy będą wieczne i "stabilizujące" dla Bliskiego Wschodu powinni się zapaść teraz pod ziemię. Okazuje się, że rację mieli ci, którzy 10 lat temu opowiadali się za większym wsparciem dla rebeliantów i obaleniem Assada środkami militarnymi. 

Co więcej, Assadowie stali się znienawidzeni przez wszystkie grupy konfesyjne i etniczne zamieszkujące Syrię. Nie bronili ich nawet alawici. Jedna z syryjskich babć spytana przez dziennikarkę o różnicę w rządach Hafeza i Baszara Assada odpowiedziała: "Pieprzyć ich obu!". Baszar niestety zdołał umknąć do Moskwy, ale truchło Hafeza nie umknęło rebeliantom. Odlewali się na jego sarkofag, a później całkowicie zgruzowali jego mauzoleum. Piękny epilog.

***

Na Święta wrócimy do starożytnych klimatów. Będzie nowa, krótka seria egipska.

sobota, 7 grudnia 2024

Klęska PSL w Syrii

 



W związku z sytuacją w Syrii najbardziej mnie dziwi to, że nikt nie robi nawiązujących do niej memów z Kosiniakiem-Kamyszem - fizycznie bardzo podobnym do Baszara Assada :)

Saddam Husajn musi mieć w Zaświatach wielką radochę widząc to, co się dzieje. Sytuacja jest bowiem bardzo memiczna.

Wspierana przez Turcję rebeliancka organizacja HTS po zaledwie trzech dniach ofensywy zdobyła Aleppo. Później szybko padła Hama a reżim stracił kontrolę nad 8 z 13 stolic prowincji. Gdy piszę te słowa, rebelianci stoją na przedmieściach Homs. Jeśli zdobędą Homs, nadmorskie, alawickie tereny będą praktycznie odcięte od reszty Syrii. Następny przystanek - Plac Ummajadów w centrum Damaszku.



Rebelianci rozbijali Assadowi dywizję po dywizji. Duża liczba zabitych assadowskich generałów ( do której należy doliczyć irańskich  dowódców)  sugeruje, że skutecznie paraliżowali ich system dowodzenia za pomocą dronów FPV. Morale assadowców szybko siadło. Nie pomogła desperacka obietnica podwyżki żołdu o 50 proc. Do obrony Hamy rzucono nawet funkcjonariuszy drogówki - z mizernym rezultatem. Żołnierze i policjanci reżimu masowo rejestrowali się u rebeliantów. Przy okazji zdobyto mnóstwo sprzętu - od wiekowych Migów-21 po nowe czołgi T-90, wyrzutnie rakiet Smiersz i najnowocześniejsze rosyjskie radary niskiego pułapu. Przy okazji zabito i złapano trochę rosyjskich doradców. Przeciwko Assadowi ruszyli również druzowie i chrześcijanie - i oni też gromadzą teraz sprzęt porzucony przez assadowską armię, wykorzystując do tego (ukraińskim wzorem) ciągniki rolnicze.



W jednej z rezydencji Assada w Aleppo znaleziono fotkę Kosiniaka Baszara w kąpielówkach. W tym czasie w katarskiej Dosze toczyły się rozmowy rosyjsko-tureckie, w ramach których zaproponowano Assadowi możliwość ucieczki z kraju. Jego żona i dzieci już są w Rosji. W sobotę Assad miał przekazać 30 głównym urzędnikom reżimu, by przygotowali się na wyjazd z kraju. 

Wszystkiego tego można było uniknąć. Assad i Rassija zignorowały bowiem ostrzeżenia Turcji, by nie atakować prowincji Ildib, będącej do niedawna ostatnim bastionem HTS. Assadowcy szykowali się do zmasowanych bombardowań i uderzenia pancernego na prowincję. Siły zgromadzone do ataku zostały rozbite przez wyprzedzające uderzenie HTS. Erdogan po raz kolejny pokazał, że jest One Punch Manem.

Ilustracja muzyczna: One Punch Man opening



W latach 2014-2015 Rosja okrążała Turcję z trzech stron: Armenii, Krymu i Syrii. Armenia odpadła z rosyjskiej sieci sojuszów, po przegranej wojnie z Azerbejdżanem o Karabach. Rosyjska flota sromotnie wycofała się z Krymu w wyniku wojny na Ukrainie. A teraz rozwiązany został problem Syrii. Izrael wyeliminował z gry Hezbollah, a Iran się totalnie ośmieszył, więc w próżnię strategiczną wkroczyła Turcja. W wyniku tej rozgrywki Rassija może stracić nie tylko Syrię, ale również swoje przyczółki w Afryce. To bowiem przez syryjską bazę lotniczą Chmeim idzie cała rosyjska logistyka na Afrykę.

Chciałoby się powiedzieć: Don't fuck with sufis, you soviet communist bitch!


Generalnie wielkim paradoksem jest również to, że reżim Assada nie znalazłby się na krawędzi upadku, gdyby Rassija nie namówiła Hamasu do przeprowadzenia spektakularnego ataku na Izrael w dniu 7 października 2023 r. Assad może więc teraz obwiniać za swój los Palestyńczyków i krzyczeć: "Cholerni Arabowie! Zniszczyliście świat arabski!". 

Onucowcy i trzecioświatowe komuchy dostały potężnego bólu d..., w którym złączyły się z "obrońcami syfilizacji judeo-łacińskiej" i think-tankowymi libkami w rodzaju Repetowicza. Australijska Syrian Girl zaczęła wyzywać przeciwników Assada od "takfirskich trockistów" :) Z internetowych czeluści są wyciągane filmy sprzed lat pokazujące ekscesy syryjskich dżihadystów. Idzie wraz z nimi narracja, że to się dzieje teraz. Tymczasem HTS dokonała niezłego rebrandingu. Pokazuje się ona jako ugrupowanie republikańskie, szanujące wszystkie religie. Nawet irańska telewizja przyznaje, że nie prześladuje ona szyitów. Zapewnia ona też ochronę chrześcijanom (których dzielnicę w Aleppo zbombardowało rosyjskie lotnictwo) a na gubernatora Allepo chce mianować... miejscowego biskupa.

Słychać oczywiście płacz, że "islamiści walczą z Kurdami". Tak się akurat złożyło, że assadowcy oddawali swoje pozycje cichym sprzymierzeńcom z YPG/PKK, z których Kurdów później wypierała HTS, ostatecznie umożliwiając im wycofanie się korytarzem humanitarnym. Jedynych zbrodni dokonywały wówczas bojówki YPG - mordując rebeliantów wziętych do niewoli. Być może jednak kierownictwo YPG zrozumiało, że prowokowanie Turcji jest śmiertelnie niebezpieczne i wycofało się z konfrontacji.

Syryjscy Kurdowie byli wcześniej mocno heroizowani przez różnych Repetowiczów. (Kebabowicz uważa, że największym zagrożeniem dla świata nie jest Rosja, ani Chiny, tylko Turcja oraz islam, ale tylko sunnicki, bo w szyickim Iranie legalne są operacji zmiany płci. :) W tej narracji, syryjscy Kurdowie mieli ocalić świat przed straszliwym Państwem Islamskim. Mniejsza o to, że ocalili jedynie z olbrzymią pomocą natowskiego lotnictwa i sił specjalnych. Mniejsza o to, że Państwo Islamskie było stosunkowo małym  zagrożeniem dla Zachodu (w porównaniu z Rosją, Chinami, czy nawet Koreą Północną), a niemal zerowym dla Polski (na pewno mniejszym od gejnerałów Różańskiego i Pytonga). Mniejsza o to, że USA nie mają strategicznego interesu w trzymaniu swoich wojsk na skrawku syryjskiej pustyni, a ich interes ekonomiczny sprowadza się tam do pilnowania pola naftowego koncernu Conoco. Mniejsza o to, że wspieranie YPG/PKK jest działaniem USA przeciwko sojusznikowi z NATO - posiadającemu drugą co do wielkości armię w sojuszu i kontrolującemu Cieśniny Czarnomorskie. Obrońcy "syfilizacji judeo-łacińskiej" chętnie by wypchnęli Turcję z NATO, w imię wsparcia dla kurdyjskich sekciarskich komunistów udających turbodemokratów i feministów (ich feminizm polega na wysyłaniu kiepsko przeszkolonych kobiet na front i biadoleniu, gdy w necie pojawiają się filmiki, na których dżihadyści je gwałcą, zabijają i profanują ich zwłoki). No cóż, typowy "obrońca syfilizacji" nie odróżniłby na ulicy Kurda od Turka czy Araba, a niezwykle emocjonalnie angażuje się w sprawę syryjskich Kurdów skłóconych z irackimi Kurdami...

Oczywiście warto obserwować obecnie Syrian Girl - dziewczyna przekonuje, że armia syryjska wcale nie uciekała przed HTS i nie została przez nich pokonana, bo "dostała rozkaz odwrotu" i "nie walczyła". Obecnie rzekomo zmierza ku Wzgórzom Golan, by "bronić kraj przed izraelską inwazją". No cóż, ci Australijczycy to szaleńcy :) Spodziewam się podobnych reakcji onucowców w komentarzach.

***

Ktoś się niedawno pytał: "Czy wygrywasz Fox?", odnosząc to do Ukrainy. Ja więc zapytam, jak tam trzydniowa specjalna operacja wojskowa? Zdobyli już Kijów czy nie? Doszli chociaż do Pokrowska?

Jedna z krewnych Putina pełniąca jeden z urzędów, nieopatrznie wygadała się przed kamerami, że zamówiono 48 tys. zestawów do identyfikacji zwłok żołnierzy poległych na Ukrainie. Tylu mają nierozpoznanych. Do tego trzeba dodać 82 tys. pochówków zidentyfikowanych przez Mediazonę, na podstawie nekrologów i artykułów z prasy lokalnej. A ile zwłok rosyjskich bojców gnije gdzieś na polach i bagnach? Szacunki BBC, na połowę listopada mówiące 120,5 tys. - 174 tys. zabitych rosyjskich żołnierzach (nie licząc milicji dawnych republik donieckiej i ługańskiej), można uznać za dosyć wiarygodne. Dodajmy do tego straty w sprzęcie - bardzo ostrożnie liczone, obejmujące m.in. ponad 11 tys. pojazdów opancerzonych, w tym 3601 czołgów.

I co Rassija osiągnęła za taką cenę? Było warto?

***

Stan wojenny w Korei Południowej był oczywiście czymś całkowicie tragikomicznym. Tamtejszy prezydent ogłosił go mając poparcie społeczne wynoszące zaledwie 17 proc. Stanu wojennego nie poparła nawet jego własna partia. Jeśli chciał przeprowadzić ten zamach stanu na poważnie, to powinien był wcześniej wydać rozkazy, by wojsko szczelnie otoczyło parlament, a deputowani z prochińskiej Partii Demokratycznej zostali aresztowani w nocy, w swoich mieszkaniach. Jak widać koreańscy wojskowi stracili wprawę w takich działaniach...

Z 13 prezydentów Korei Płd.: trzech usunięto w wyniku zamachu stanu, jednego zabito, jeden popełnił samobójstwo po procesie korupcyjnym po zakończeniu kadencji, jednego skazano na śmierć, trzech na wyroki wieloletniego więzienia, dwóch siedziało w więzieniu za reżimu wojskowego, jednemu grozi impeachment.

***

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyszli do mnie po podpis na książce na niedawnych Targach Książki Historycznej. To niesamowite jak wielu Was było! Siedziałem tam dwie godziny i jeszcze odchodząc do stolika, dawałem autografy. Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia za rok przy stanowisku Wydawnictwa Repliki z moją nową książką/książkami!