sobota, 22 lutego 2020

Bernie Sanders - czerwony militarysta


Harley Quinn (eks-dziewczyna Jokera w uniwersum DC) głosowała na Berniego :) A przynajmniej taki żarcik umieszczono w filmie "Ptaki Nocy". Ale oczywiście Bernie cieszy się poparciem nie tylko jakiejś wariatki z komiksu. Amerykańskie służby poinformowały senatora Sandersa, że jego kampania ma skryte wsparcie Rosji. Rosyjskie tajne służby chciałby ponoć, by Bernie wygrał z Trumpem. To ciekawa obserwacja, bo jeszcze niedawno przekonywały, że to Trump cieszy się poparciem rosyjskich służb. Może więc jedne służby (np. GRU) wspierają Trumpa a inne (SWR) Sandersa? A może na Kremlu znów się z ch... na rozumy zamienili? Załóżmy, że w opowiastkach o tym jak Rosja pomagała Trumpowi wygrać wybory jest jakieś ziarno prawdy. Np., na Kremlu pogniewali się na Hillary, że wzięła pieniądze a nie wywiązała się z obietnicy dotyczącej zniesienia Ustawy Magnickiego i na złość jej wspierali Trumpa biorąc za dobrą monetę jego kampanijne przechwałki jak to zaprowadzi pokój z Rosją. To potem Rosja musiała się srogo zawieść, bo Trump nic Rosji nie dał poza nowymi sankcjami i przerzucaniem większych sił na flankę wschodnią NATO. Putin został ze swoim resetem jak Braun z wojną irańską... Czyżby więc teraz liczył na to, że wspierając Berniego da prezydenturę "komuniście" i "pacyfiście"? Jeśli tak, to powinien natychmiast wypieprzyć na zbity pysk tych debili z amerykańskich rezydentur SWR i GRU, którzy mu to doradzili.

Ilustracja muzyczna: Hiroyuki Savano - Battle Continues


Bernie Sanders był w latach 1981-1989 burmistrzem miasta Burlington w Vermont. W tym mieście znajduje się fabryka koncernu GE, w której produkuje się działka Gatlinga. W 1985 r. przed fabryką doszło do demonstracji grupki lewaków protestujących przeciwko temu, że produkowany tam sprzęt jest wykorzystywany do walki z komunistami w Ameryce Łacińskiej. Bernie wysłał przeciwko tym lewakom policję, jednemu z nich zagroził zwolnieniem z administracji miejskiej, jeśli będzie kontynuował polityczny aktywizm. Bernie był oczywiście w dobrych relacjach z GE i chwalił koncern, że dobrze płaci robotnikom w tej fabryce i pozwala im na zakładanie związków zawodowych.



Gdy Bernie zasiadał w Kongresie i w Senacie, wielokrotnie wspierał w głosowaniach potrzeby koncernów zbrojeniowych. Gorąco popierał m.in. przyznanie funduszów na myśliwce F-35.  I trudno się temu dziwić, bo dostawał datki na kampanię od koncernów zbrojeniowych: Lockheed Martin, Northrop Grumman, BAE Systems i United Technologies. Jego szef gabinetu i doradca kampanijny z 2016 r. był lobbystą pracującym dla Boeinga.




Bernie zapewnia swoich lewackich zwolenników, że w 1991 r. głosował przeciwko wojnie w Zatoce Perskiej i w 2003 r. przeciwko wojnie w Iraku. Nie wspomina, że w 2003 r., już po inwazji na Irak, głosował za ustawą wspierającą działania prezydenta Busha na Bliskim Wschodzie, w szerszej wojnie przeciwko terroryzmowi. W 2001 r. głosował za wojną w Afganistanie. Tak samo popierał działania administracji Obamy w Iraku, Afganistanie, Jemenie, Libii, Pakistanie i Somalii. ( W przypadku operacji w Libii początkowo ją popierał, a później gdy kraj się pogrążył w chaosie, zaczął twierdzić, że jednak była zła - co nie miało już jednak żadnego znaczenia.) W 1999 r. Sanders głosował za poparciem dla bombardowań Jugosławii. Gdy przed jego biurem odbyła się demonstracja lewaków protestujących przeciwko tej wojnie, Bernie swoim starym zwyczajem wezwał policję, by sprzątnęła ich z ulicy. 

Z ankiety przeprowadzonej przez "New York Times" w lutym 2020 r. wynika, że Bernie poparłby... prewencyjne uderzenie na Iran i Koreę Północną! Oczywiście tłumaczone to jest jako uderzenie mające zapobiec testom nuklearnym. Bernie wskazuje też, że Rosja powinna być uznawana przez USA za wroga podobnie jak Chiny - warunkiem normalnych stosunków z ChRL miałoby być uszanowanie przez nie autonomii Hongkongu i zamknięcie obozów koncentracyjnych w Xinjangu. Sanders atakuje Trumpa z prawej flanki krytykując go, że za mało przywalił Rosji i Chinom!
Kongresmen Ro Khanna, wiceszef kampanii Sandersa, twierdzi w rozmowie z "The Atlantic", że Bernie jako prezydent będzie kontynuował operacje wymuszania wolności żeglugi w Zatoce Perskiej i na Morzu Południowo-Wschińskim a także utrzyma amerykańską obecność wojskową w krajach sojuszniczych.




W 2016 r. w sondażu przeprowadzonym dla "Military Times" Bernie cieszył się drugim pod względem wielkości poparciem wśród amerykańskich żołnierzy. (Pierwsze miejsce miał w nim oczywiście Trump.) Dostał też setki tysięcy dolarów datków od pracowników sektora zbrojeniowego. Popularność Berniego można wytłumaczyć tym, że zawsze darzył szacunkiem weteranów i walczył, by mieli godną pomoc socjalną i opiekę zdrowotną. Gdy oddziały Gwardii Narodowej z Vermont wracały z Afganistanu, zawsze witał je na lotnisku.

Jak pogodzić militaryzm Berniego Sandersa z jego socjalistycznymi czy też wręcz "komunistycznymi" poglądami? No cóż, wśród Czerwonych zawsze było mnóstwo militarystów. Nieprzypadkowo pruski agent Karl Marx chciał zmilitaryzować społeczeństwo budując cywilne armie pracy. Engels był analitykiem wojskowości. O militaryzmie Lenina, Trockiego, Stalina, Mao, Pol Pota i Castro chyba nie muszę wspominać?

Chris Matthews, publicysta MSNBC i zarazem były autor przemówień Jimmy'ego Cartera, porównał Berniego do Fidela Castro i zasugerował, że jego socjalizm doprowadziłby do masowych egzekucji w nowojorskim Central Parku. Project Veritas nagrał jakiś czas temu jednego z organizatorów kampanii Sandersa w Iowa Kyla Jurka  mówiącego, że "gułagi nie były takie złe" i że amerykańskie społeczeństwo potrzebuje reedukacji, by polubić "socjalizm". Zapewne sam by do takiego gułagu trafił, jak tysiące millenialsów idiotów, którzy rozczarowaliby się, że ich idol jest jednak militarystą...

Demokraci obecnie próbują powstrzymać drogę Sandersa do nominacji. Głównie dlatego, że stoi na drodze Hillary. Ich plan jest taki, by nominację dostał Bloomberg lub Buttiegieg (funkcjonarusz wywiadu marynarki wojennej). Zwycięzca ma w lipcu-sierpniu ogłosić, że Hillary będzie u jego boku kandydatką na wiceprezydenta. Z kampanii Bloomberga już poszedł przeciek, że rozważa on Hillary jako kandydatkę na wiceprezydenta.  Czy Demokraci dokonają więc redystrybucji głosów oddanych na Sandersa? Czy też znów zapłacą Berniemu, by się wycofał i zbudował sobie nowy dom? Czy też może Bernie - rocznik 1941 - zejdzie na zawał serca?

***



Sprawę pochodzenia koronawirusa w ciekawy sposób naświetlił prof. Frances Boyle, amerykański specjalista od broni biologicznej. Widzi on źródło tej epidemii w badaniach nad SARS prowadzonych w laboratorium BSL-3 na Uniwersytecie Karoliny Północnej. W badaniach tych uczestniczył Zheng-Li Shi, ekspert z... Instytutu Wirusologicznego Wuhan. Wcześniej chińska Narodowa Fundacja Nauk Przyrodniczych dała duży grant Uniwersytetowi Karoliny Północnej. W ten sposób zapłaciła za to, by chiński ekspert od wojny biologicznej został włączony do ekipy zajmującej się koronawirusem. Wirus został więc de facto zakupiony w USA przez Chińczyków. Modyfikowali go później w Wuhan - z myślą o inwazji na Tajwan!

Warto też się zapoznać z sesjami "zdalnego widzenia" sprzed wybuchu epidemii.

***

A już za jakiś czas kolejna seria blogowa - eXtinction. Łączy się ona w pewnym stopniu z serią Phobos. W jej klimat może Was wprowadzić piosenka Pikotaro - "Everyone must die".

29 komentarzy:

  1. Śliczne - wygląda więc na to, że Bernie jest rasowym marksistowskim militarystą, bo na tym właśnie polega koncept ''walki klas''. Program Sandersa znajduje intelektualną podbudowę w pracach innego amerykańskiego komucha Fredrica Jamesona:

    ''Proponuje on więc odnaleźć instytucję, która już dzisiaj istnieje i będzie autonomiczna, posiadała infrastrukturę alternatywną wobec państwa i kapitału, będzie w stanie zagwarantować biopolityczną reprodukcję ludności, oraz funkcjonować w sytuacji kryzysowej. Bierze tu pod uwagę różne możliwości: kościół, związki zawodowe, służbę zdrowia, a nawet pocztę. Wszystkie jednak zdają się być niewystarczające, zbyt słabe, skorumpowane, zdegradowane, zależne od kapitału i państwa, oparte na fetyszach lub za mało powszechne. Kandydatką natomiast, która najlepiej się nadaje i potencjalnie spełnia wszystkie wymagania, jest według Jamesona amerykańska armia. Inspiracją dla tego pomysłu jest kreskówka, w której siedzący przy biurku Eisenhower wykrzykuje „jeżeli chcą mieć darmową służbę zdrowia, niech wstąpią do wojska, jak ja!” W kontekście amerykańskim ma to swoje znaczenie, wynikające z tego, że jak pokazuje Jennifer Mittelstadt, w Stanach Zjednoczonych to właśnie w ramach armii realizowana była polityka państwa opiekuńczego w typie zachodnioeuropejskim – zwłaszcza po zlikwidowaniu przez Nixona obowiązkowego poboru, kiedy należało znaleźć sposób na „przyciągnięcie” nowych rekrutów. Mittelstadt kreśli historię armii jako alternatywnego wobec państwa rozbudowanego systemu świadczeń socjalnych, którego funkcjonowanie było skutecznie „zakrywane” w przestrzeni publicznej przez jej bezpośrednie działania. Jednocześnie dziś jest to miejsce dotykane coraz większą prywatyzacją, outsourcingiem – co czyni je potencjalnym miejscem walk społecznych (Mittelstadt 2015). Wojsko jest też organizacją, która w Stanach Zjednoczonych cieszy się wciąż bardzo dużym zaufaniem społecznym. Przede wszystkim jednak tym, co najbardziej interesuje Jamesona – i na czym opiera się jego wybór – jest olbrzymia skala armii jako systemu. Wojsko to obok państwa najbardziej rozbudowana infrastruktura: szpitali wojskowych, szkół technicznych i medycznych, zaplecza biurokratycznego, fabryk, sieci dostawczych, w czasach sowieckich nawet wytwórni filmowych czy związków literatów (Chiny). Obok tego istnieje cała „postępowa” legenda na temat wojska: armii z zaciągu, której główną misją było wytworzenie jednolitego (pod względem języka) narodu albo armii rewolucyjnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Utopijny potencjał wojska rozpoznawał Lukács, kiedy pisał o „jakościowej” różnicy pomiędzy armią masową a najemną, wyrażającej się w stosunku poszczególnych typów armii do populacji. Wojsko najemne czasów absolutyzmu i oświecenia było całkowicie oddzielone od ludności cywilnej: nie tylko liczebność armii była znacznie niższa, a model jej funkcjonowania zawodowy, ale również działania bojowe były głównie pozycyjnymi manewrami, realizowanymi z dala od skupisk ludzkich. Wraz z rewolucją znacząco wzrosła skala działań bojowych. „Gdy zadanie nie ogranicza się do werbunku lub przymusowego zaciągu niewielkich oddziałów zdeklasowanych obywateli – pisał Lukács – lecz chodzi o wystawienie wielkiej armii, trzeba się zwrócić do mas z propagandą wyjaśniającą im przedmiot i cel wojny” (Lukács 1958, 247). Tak więc w świecie porewolucyjnym (nie ogranicza się to bowiem tylko do francuskiej strony) „teatr” obejmujący działania wojenne rozrastał się, a wojny rewolucyjne i napoleońskie, obok „likwidowania pozostałości feudalizmu”, same w sobie upodmiotawiały masy, sprawiając, że zarówno historia, jak i geografia Europy stawały się ich własnym przeżyciem – wcześniej zarezerwowanym tylko dla klas wyższych albo „ludzi luźnych” czy awanturników (Lukács 1958, 246). W samej tradycji marksistowskiej z kolei przykładem byłby Trocki i jego nawiązująca do Bellamy’ego koncepcja militarnej demokracji, w której armia i militaryzm funkcjonują raczej jako model produktywnego społeczeństwa i sposób na zachowanie społecznych funkcji w obliczu kryzysu (Jameson 2016, 33–35). „Skromna propozycja” Jamesona brzmi więc następująco: należy wcielić do wojska całość populacji. W ten sposób cała ludność zostanie ogarnięta wojskowymi programami socjalnymi, a po osiągnięciu wieku emerytalnego rozbudowanym systemem wsparcia dla weteranów. Jednocześnie całość ludności funkcjonować będzie w nowym systemie społecznym, dwuwładzy, której stopniowe rozrastanie się doprowadzi do obumarcia państwa i ustanowienia utopii powszechnej armii. Seria „konkretnych” postulatów oczywiście jest znacznie dłuższa: „[...] nacjonalizacja finansów, banków, firm ubezpieczeniowych i wszelkiego rodzaju instytucji zajmujących się inwestycjami; [...] całkowite przejęcie wszystkich źródeł energii, ekspropriacja źródeł ropy i kopalni węgla oraz destytucja wielkich międzynarodowych korporacji, które nimi zarządzają. [...] [Drakońskie opodatkowanie wielkich korporacji, a nawet ich bezpośrednia ekspropriacja; stopniowa redystrybucja bogactwa, nie wspominając o zniesieniu dziedziczenia jako takiego; ustanowienie gwarantowanego rocznego dochodu; rozwiązanie NATO, ludowa kontrola mediów i zakaz prawicowej propagandy; powszechny dostęp do wi-fi; zniesienie czesnegooraz rekonstrukcja powszechnego i nieodpłatnego szkolnictwa publicznego, w tym znacząca inwestycja w nauczycielskie pensje; nieodpłatna służba zdrowia; pełne zatrudnienie; i tak dalej i tak dalej, bez żadnej specjalnej kolejności” (Jameson 2016, 7).''

    http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.ojs-doi-10_14746_prt_2017_3_12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widzę jak te uniwersyteckie, feministyczne cipencje zostają wcielane do armii :) Cudowna wizja :)

      Usuń
    2. Dobra obserwacja Łukasza, jednak czasem warto czytać tych lewaków.

      Usuń
    3. @Fox
      Żebyś się nie zdziwił - część by się faktycznie obsrała, ale z resztą mogłoby dojść do powtórki z rozrywki czyli fali wściekłych sufrażystek i rewolucjonistek miotających bomby na przełomie XIX i XX w. Nie od dziś wiadomo, że baba z bronią jest bardziej nieobliczalna i zdeterminowana zarazem od faceta, nie mówiąc już o tym, iż stanowi też wdzięczny obiekt manipulacji, ci którzy wręczali tym wariatkom dynamit i cynicznie posługiwali się nimi doskonale zdawali sobie z tego sprawę. A propos - Clintonowej chyba odjebało do reszty, albo czarny doktor przesadził z jej pigułkami, skoro nazwała ''ruską agentką'' swoją faktyczną konkurentkę i kobietę-żołnierza zarazem Tulsi Gabbard:

      https://strajk.eu/bedzie-pozew-wobec-hillary-clinton-za-sugerowanie-powiazan-z-rosja-antywojenna-kandydatka-partii-demokratycznej-zada-przeprosin/

      Insza inszość, że ona rzeczywiście spotykała się z Asadem i zajmowała wobec niego dość mętne stanowisko, z czego zaczęłą się wycofywać rakiem dopiero w ogniu krytyki:

      https://edition.cnn.com/2019/08/01/politics/tulsi-gabbard-assad-dictator-cnntv/index.html

      @Unknown
      Polecam artykuły innego neokomucha Damiana Winczewskiego traktujące o lewicowym militaryzmie, inherentnym dla doktryny opartej na ''walce klas'' - przyda się, gdy będą wciskać głodne kawałki jak towarzysz mikroprzedsiębiorca Zandberg robiąc z Marksa niewinnego dziadzia co to nie wiedział rzekomo czym będzie skutkować postulowana przezeń ''dyktatura proletariatu'':

      ''Problematyka wojny i wojskowości w klasycznym marksizmie.''

      http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-099b3f64-4b7b-4d49-b982-a4204caf8c95

      ''Myśl wojskowa Mao Zedonga.''

      https://journals.akademicka.pl/politeja/article/view/684

      Usuń
  3. @Chehelmut
    Co do wpisu o "trzystu republikach" - co żeś się pan tak czepił Cycerona. Konsul był skutecznym politykiem promującym wojnę z Mitrydatesem w imię imperialnych interesów (sam mówił, że chodzi o podatki i respekt w innych prowincjach), promował Pompejusza, wysyłał szpiegów za ludźmi Katyliny (swoją drogą ciekawe, że nikt już nie ma problemu z tą teorią spiskową).

    @Foxmulder
    Bernie jest infiltrowany przez brytyjską bezpiekę. Polecam sprawdzić sobie nazwisko Simon Bracey-Lane.

    Pete "Pan Drobiu" (świetne nazwisko swoją drogą) ma za to kolegów z bezpieki, kolegów z Facebooka (287 użytkownik - to nie pomyłka: dwieście osiemdziesiąty siódmy użytkownik), oraz doświadczenie w "zwalczaniu upraw opium" i jakieś wyjazdy turystyczne do Somalii. No i ma w cholerę bogatych Żydów-donatorów. Ciekawe czy drób wybierze Pete'a?

    A tak w ogóle to wracam do blogowania ale na razie jestem zakopany w sprawach zawodowych od jakiegoś czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Drobiu - tak jak Himmler, choć Buttigiegowi chyba bliżej do Ernsta Roehma :)

      Bernie ma brata, który jest... brytyjskim politykiem.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Toteż oddaję mu, że z jego dzieła da się wywieść uzasadnienie dla silnej władzy i republikańskiej dyktatury bez osuwania się w tyranię, niech będzie, że do pewnego stopnia był faktycznie sprawnym politykiem, nie zmienia to jednak, że ostatecznie poniósł klęskę. I nie idzie tu nawet o śmierć poniesioną w rozgrywkach wewnętrznych, bo wtedy i Cezar byłby przegrywem, tylko pogrom wizji ustrojowej, której obronie poświęcił życie, dosłownie. Nie zamierzam jednak się upierać przy tym czy Kikero wielkim politykiem był czy nie, bo nie o to się tu rozchodzi - próbuję jedynie zrozumieć czemu szlachecki republikanizm nie odwołał się w momencie kryzysowym do dyktatorskich form rządów jak to miało miejsce w jego starorzymskim wzorcu, a raczej takie próby podjął, gdy praktycznie było już po ptokach i co tu kryć nieudolne. Dlatego otwarcie przyznałem się do swojej bezradności w tej materii, i stąd użyłem trybu warunkowego, w każdym razie sądzę, że autorytaryzm jako naturalna dla Azji postać sprawowania władzy będzie wracać do łask nad Wisłą wraz z postępami orientalizacji kraju na skutek masowego napływu tu przybyszy ze Wschodu - i trzeba się z tym faktem zmierzyć, zamiast umierać na szańcach wyimaginowanej przez Konecznego ''cywilizacji łacińskiej'', gdy w rzeczywistości starożytny Rzym ustanowił instytucję republikańskiej dyktatury, jedynej prawdziwej.

      @Spiskolog@Fox
      No proszę co to się człowiek dowiaduje, dzięki:) Jakie jednak stąd wnioski? Jeśli Bernie jest infiltrowany, a może i w jakiejś mierze prowadzony przez Brytoli to jak to ma się do Brexitu na ten przykład? Z tego co mówicie wynika, że ''Drobiarz'' to taki Obama 2.0 w wersji ''biały homo'', czyli faktycznie ma coś z Roehma - ''tęczowa agenda'' CIA?

      Usuń
  4. Bernie jest żywym trupem, żyje dzięki transfuzjom krwi i przeszczepom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sanders OK. Prezydentem byłby niezłym, napewno nie gorszym od freaka Trumpa. W polityce zagranicznej wpisałby się grzecznie w "logikę imperium", jak wszyscy przed nim i wszyscy po nim. W sprawach wewnętrznych też niczego złego by nie nawywijał. Opowiastki o komunie, marksizmie i gułagach to dla upośledzonych stulejarzy od "nie depcz węża". Zbrojeniówce i armii krzywdy by nie zrobił, a jakby po drodze jebnął po kieszeni jakiegoś Gatesa, Muska czy innego Bezosa to Ameryce tylko na dobre by to wyszło, bo jeśli chodzi o szeroko pojętą infrastrukturę publiczną i ochronę zdrowia to kraj Trzeciego Świata już od dawna.

    Rudolf Bitler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre jego pomysły są spoko - np. MMT. Niektóre jednak są katastrofalne - np. zakaz wydobycia gazu łupkowego. Do tego dochodzi również poparcie dla nielegalnej imigracji i całe to rasistowskie (skierowane przeciwko białym) i feministyczne gówno.

      Usuń
    2. Mowa-trawa na użytek kampanii. Jego elektorat to w widocznej części wielkomiejskie studenciaki, dlatego propsowanie aktualnie obowiązującej mody intelektualnej zapobiegnie odpływowi tego elektoratu do innych. Źródła ekologizmu, feminizmu, genderyzmu i antifiarstwa biją na kampusach uniwersyteckich i politycy szczebla federalnego mogą tam tyle co nic. Sanders urodził się gdy dogasała pierwsza fala feminizmu, drugą i trzecią obserwował na własne oczy w wieku dojrzałym i ma jeszcze szanse załapać się na czwartą, wiec nie sądzę by miał takie same poglądy w tej sprawie co Ocasio-Cortez czy otłuszczone prosiaki z fioletowymi irokezami. Czwarta fala nadchodzi, a na jej czele kroczą śmiało hufce ezo-feministek, neowiedźm z goth-MILF profesor Patricią MacCormack na czele. Dlatego jestem optymistycznym pro-feministycznym akceleracjonistą. Więcej, głośniej, częściej, ostrzej! Niech je zobaczą! Dać im pierwsze strony gazet i portali...żeby przyspieszyć koniec (czyli nowy początek).

      Rudolf Bitler

      Usuń
    3. Popieram w pełni, zwłaszcza pani Patrisia stanowi kropkę nad i, antynatalizm jest dla takich jak ona faktycznie najlepszym wyjściem. Tym bardziej, że Bernie cieszy się wśród nich większym mirem niż Killary:

      https://strajk.eu/dlaczego-feministki-wola-sandersa-od-clinton/

      Usuń
    4. Co za gówno to MMT, zalatuje faszyzmem. Ale się nie dziwię tej miłości do silnego rządu od szanownego autora,redaktora gazety jadącej na reklamach rządowych, oraz komentującego
      tu Klerykowiczanina jadącego na 500+. I jeszcze wyzywają podatników, którzy im te frukta sponsorują od 'kuców'. No pożal się Boże.
      Kapitalista

      Usuń
    5. @rudolf bitler
      Co Panu Elon Musk przeszkadza, chłop zmienia nasz świat na lepsze a Pan rękę wyciąga do niego po kasę żeby mieć na piwko i grupa?
      Kapitalista

      Usuń
    6. @Rudolf Bitler
      Mowa-trawa na użytek kampanii? Pewnie. Przynajmniej do chwili, kiedy sam stanie się zakładnikiem swojego pierdolniętego elektoratu i tej mowy-trawy. A wtedy będzie już za późno. On ma demencję, a nie poglądy. Wątpię, aby pamiętał pierwszą, drugą czy trzecią falę, gdy najbardziej go zajmuje czy mocz do wygódki doniesie w pęcherzu, czy w spodniach.

      Usuń
    7. @ Kapitalista

      Co to za kapitalista, który nie rozumie jak działają banki centralne? Zmień sobie nicka na Janusz Biznesu :)

      A skoro MMT kojarzy ci się z faszyzmem, to omijaj też autostrady - wymyślili je włoscy faszyści.

      "redaktora gazety jadącej na reklamach rządowych" - porównaj sobie ilość reklam państwowych spółek w "Uważam Rze Historia" i w zychowiczowskim "Historia Do Rzeczy". Przestaniesz chrzanić farmazony.

      "raz komentującego
      tu Klerykowiczanina jadącego na 500+" - LOL

      "I jeszcze wyzywają podatników, którzy im te frukta sponsorują od 'kuców'." - myślałem, że rząd zwolnił z PIT wszystkich mających do 26 lat. Dlaczego więc narzekasz, że płacisz podatki?

      Usuń
  6. Witaj Fox, podpadles moznym tego swiata za poprzedni wpis juz nie moge czytac twojego bloga w pracy gdzie tafil na liste "podejrzanych".

    A pracuje nie byle gdzie tylko w jednej z instytucji europejskich.

    Pozdrawiam,

    Niosacy Swiatlo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to niezła ciekawostka :)

      Usuń
    2. To wy tam czytacie blogi w pracy? Słusznie was trzeba pozwalniać z tej pseudoroboty. Haha

      Usuń
  7. Jego blog podpadł dużo wcześniej, ale nie mówię kiedy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A jak wybór Sandersa wpłynąłby na sytuację w Polsce? Bo pękanie odbytów w Tel-Awiwie byłoby słuchać aż w Warszawie.
    Bloomberg liczy na chaos u Demokratów i chciałby brokered convention - sytuacji, gdy to elity partyjne decydują ponad głowami wyborców o kandydacie na prezydenta. Na razie nie idzie mu za dobrze, trochę smutno patrzec jak jest atakowany w debatach za to że się dorobił i powstrzymał przestępczość w NY. Ma też swoje za uszami za opowiadanie żartów i "molestowanie". Starcie z Trumpem pewnie przeszliby do historii, chociaż raczej nie mialby szans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta na pewno pekalyby odbyty w tel Awiwie po wyborze Żyda na prezydenta...

      Usuń
    2. Akurat najbardziej proizraelscy są zwykle szabes-goje, zwłaszcza ewangelikalna hołota, dlatego będę niezmiennie powtarzał - cieszmy się wierzący w Boga czy też nie, że u nas zatriumfowała jednak Kontrreformacja:). Tak jeśli idzie o ''ubój rytualny'' również w tej kwestii lewica okazuje się bardziej ''antysemicka'' od głównonurtowej prawicy, aczkolwiek rzeczywiście, Sanders to tylko taki nieco bardziej ''ludzki'' syjonista, w młodości przecież terminował w kibucu:

      ''Sanders sam bywa ofiarą antysemityzmu i jest nawet syjonistą, ale prasa coraz bardziej na niego wjeżdża za to, że toleruje w swym otoczeniu „antysemitkę” Lindę Sarsour. To członkini jego sztabu wyborczego, która nie wahała się powiedzieć, że „nie da się pogodzić syjonizmu z ruchami postępowymi”. Jej zdaniem lewica nie może popierać „rasistowskiego Izraela”, ale „…w tych czasach nacjonalizmu i antysemityzmu będę dumna i szczęśliwa, że pierwszy raz w historii nasz kraj wybierze Żyda na prezydenta”. Pytana, dlaczego popiera syjonistę, odpowiada, że „on uważa Palestyńczyków za ludzi”, co jest bardzo możliwe.
      „Sojusz Lindy Sarsour z Berniem Sandersem to obraza dla Żydów” – takie tytuły pojawiły się w mediach, już kiedy Sanders przyjął ją do współpracy, na początku grudnia. Teraz kandydat lewicy ma na karku regularne, medialne molestowanie, mniej lub bardziej zawoalowane oskarżenia o antysemityzm. ''

      https://trybuna.info/swiat/znak-antysemityzmu/

      Usuń
    3. Wybór Sandersa zamknalby ostatni etap budowania globalnej syjonistycznej sieci. Władza w USA, Izraelu, na Ukrainie i w Rosji w jednych rękach. Nie wspominając o Polsce z otoczonym pilnującymi go kobietami Duda, po wzmocniona przez szachistke Jolantę z domu Frentzel.

      Usuń
  9. Biorąc pod uwagę to co co się dzieje na świecie w kontekście koronowirusa to wszelkie dywagacje na temat wyborów w USA są bezprzedmiotowe. W tym czasie pewnie będzie już ogłoszony stan wojenny, kwarantanny, totalna rozpierducha i tysiące zgonów każdego dnia. No chyba, że w deep deep state mają gotowe antidotum, które udostępnią jak uznają, że Chiny i Iran się wypaliły.

    tmc

    OdpowiedzUsuń
  10. Koronawirus- zdajecie sobie sprawę, jakie będą kolejki po super-nowego Ifona? To rozwali całą, zachodnią "kulturę socjalną". Dodajmy do tego braki części zamiennych z Chin, do utrzymywania w działaniu serwerów Pejsbooka, czy innych Twitów. Totalny rozkład struktur przyjętych w działaniu nowoczesnego społeczeństwa...
    Koniec Świata nadchodzi wielkimi krokami!!! Just arond the corner...:-))
    z

    OdpowiedzUsuń
  11. Po tym wpisie polubiłem Sandersa jeszcze bardziej, dziękuję za niego, bo się zwyczajnie bałem co będzie ze wschodnią flanką NATO, gdy ktoś zacznie sprzątać w USA - bo szczerze spokojniejszy jestem o los moich bliskich żyjąc w Polsce niż w USA, a to straszne lewacznie Berniego to np służba zdrowia, która leczy, a nie doprowadza do bankructwa nawet klasę średnią.
    Coś mi mówi, że Rosja nie przestaje dostarczać beki jej hejterom. Najpierw przejechali się na Trumpie, obym doczekał, jak Sanders ich do końca dojedzie. Byleby tylko Krzysztof Wojczal nie miał racji, że za 2-3 lata będzie wojna wywołana przez upadającą Rosję. Ale jakoś wtedy też wolę Sandersa u sterów USA, niż Trumpa.

    OdpowiedzUsuń