sobota, 4 maja 2024

Prawdziwy chiński budżet wojskowy i Wietnam Bidena

 


Mediom krajowym i zagranicznym umknął niezwykle ciekawy raport American Enterprise Institute dotyczący wielkości prawdziwego budżetu wojskowego Chińskiej Republiki Ludowej. Niektórzy z Was pewnie się żachną, że AEI to "straszny, neokonserwatywny think-tank", ale akurat w tej kwestii ma on całkowitą rację. Tylko totalny idiota lub zawodowy sinolog (chcący, by mu nadal wydawano wizy do ChRL i zapraszano na stypendia na tamtejsze uczelnie) wierzy w oficjalne chińskie dane mówiące, że ich budżet wojskowy jest kilkakrotnie mniejszy od amerykańskiego. Raport AEI wskazuje, że jest on podobnie duży jak wydatki militarne USA. Zresztą każdy kto przygląda się tempu w jakim Chińczycy oddają do użytku nowe okręty wojenne domyśli się, że ich oficjalny budżet jest lipą. Zda sobie również z tego sprawę, każdy kto miał jakieś pojęcie o oficjalnych i ukrytych sowieckich wydatkach zbrojeniowych.



Z wyliczeń AEI płyną dosyć oczywiste wnioski: ChRL zbroi się w bardzo szybkim tempie, by rzucić wyzwanie USA i zdobyć globalną supremację. To, że Chińczycy tak wiele wydają na swoje siły zbrojne nakazuje natomiast Ameryce na nowo zdefiniować priorytety. Może czas przestać traktować jako śmiertelne zagrożenie takie dziadowskie państwo jak Iran lub jakiś kolesi z kałachami na pustynnych zadupiach? A może zacząć starcie z Chinami od wyeliminowania z gry ich najbliższego sojusznika, czyli Rosji?

Tymczasem w Stanach największe emocje budzi obecnie nie chińskie zagrożenie, ale starcie dwóch pustynnych plemion na Bliskim Wschodzie.

Widzieliśmy w ostatnich dniach sceny przywodzące na myśl czasy hippisowsko-mansonowskie. Zamieszki na kampusach rozpoczęte przez "antywojenną", propalestyńską lewicę. Sytuacja jest pod wieloma względami podobna do tej z 1968 r. Wówczas Partia Demokratyczna była podzielona w kwestii wojny wietnamskiej, obecnie dzieli ją kwestia izraelsko-palestyńska. Politycy starej daty oraz ich sponsorzy wspierają Izrael, młody elektorat demokratów popiera Palestyńczyków. W 1968 r. wojna domowa w Partii Demokratycznej pomogła Nixonowi wygrać wybory prezydenckie. Według Rogera Stone'a ten sam scenariusz wchodzi w grę również obecnie - mająca bliskowschodnie korzenie wojna domowa wśród demokratów otworzy Trumpowi drogę do powrotu do Białego Domu. To niebezpieczeństwo widzi też choćby taki weteran hippisowskiej rewolucji jak Bernie Sanders.

Jest jednak kilka poważnych różnic między obecną sytuacją a tą z 1968 r. Wówczas skompromitowany Lyndon Johnson zrezygnował z ubiegania się o reelekcję. Biden nie zamierza tego robić, a Partia Demokratyczna właściwie nie ma kim go zastąpić. Nie ma nowego Kennedy'ego, Clintona czy Obamy. Tzn. Kennedy jest - Robert Kennedy Jr., syn zastrzelonego w 1968 r. Roberta Kennedy'ego - ale startuje on jako niezależny i nie jest zbyt poważnym kandydatem. Z jednej strony to foliarz wygadujący głupoty o wojnie na Ukrainie, z drugiej ekoświr mocno powiązany z establiszmentem. Nie jest więc wiarygodny dla obu stron.



Druga różnica dotyczy postaw społecznych Amerykanów. Protesty na kampusach zmieniły się w zamieszki, bo lewactwo sprowokowało swoimi głupimi zachowaniami (takimi jak zerwanie z masztu amerykańskiej flagi i zastąpienie ją palestyńską) członków bractw studenckich. Kolesie z bractw wraz z prawicowcami spuścili więc tam lewakom wpierdol. Policja - pamiętająca akcje lewaków przy okazji BLM - spokojnie patrzyła, po czym też spuściła wpierdol lewicowcom. (Jednego z policjantów sfilmowano, gdy pluł na palestyńską flagę ściągniętą z masztu.) W jednej kwestii wszystkie strony sporu się jednak zgodziły. Propalestyńscy lewicowcy i proizraelscy prawicowcy wspólnie skandowali: "Fuck Joe Biden!".

Kto by pomyślał, że Afroman zrobi kiedyś razem z Rogerem Stone'm kawałek o Hunterze Bidenie...




***

Pamiętacie pewnie pewnie niedawny atak terrorystyczny w Sydney, w trakcie którego stracił oko asyryjski biskup Mari Emmanuel? Posłuchałem paru jego wypowiedzi na YouTube i muszę powiedzieć, że poruszał on pewne wątki, które opisywał na swoim blogu Spiskolog. W tym kwestię kontroli populacji za pomocą muzyki. Ciekawe, czy podczas jednego z takich kazań nie powiedział czegoś za dużo i ktoś dał na niego zlecenie?




***

Jak pewnie zauważyliście, zacząłem wzbogacać blog obrazkami generowanymi przez Sztuczną Inteligencję. Będzie ich dużo więcej przy ewentualnych seriach dotyczących starożytności. I nie będą to obrazki purytańskie ani brewarystyczne...

13 komentarzy:

  1. @ Fox,
    tytuł nieco clickbaitowy, myślałem że serio będzie coś o Wietnamie i dalszych próbach wciągania byłej sowieckiej kolonii w orbitę USA.

    @ Kieleccok (d. Che Helmut),
    przeczytałem z zaciekawieniem najnowszy wpis z cyklu rosyjskiego, ale się rozczarowałem. Wg mnie jesteś niespójny w krytyce idei "rosyjskiego świata", bo serio zupełnie wystarczy wykazać jej carsko-cerkiewną naturę i konsekwentnie:
    - zasadniczą sprzeczność z nią dorobku bolszewickiego z jednej strony,
    - a z drugiej jelcynowskiego liberalizmu spod znaku KGB-owskiej pierestrojki i ichniego "uwłaszczenia nomenklatury" (A. Korżakow, J. Primakow i w końcu W. Putin).

    To ci nihiliści i oportuniści ze służb stworzyli obecną Rosję, jednakowo gardząc jej chrześcijańskim dziedzictwem i niemiecko-żydowskim marksizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: i zupełnie mnie nie przekonuje, by dziwne zgony generałów Jaroszewicza i Papały, czy Brzeskiej i Leppera dowodziły jakiegoś pokrewieństwa Polski z Rosją, bo bandycka oligarchia jest w każdym kraju, sęk tkwi w jej skali i reakcji na nią organów państwa.

      Usuń
    2. Nie, ponieważ wspólnym mianownikiem wszystkich mutacji ustrojowych Rosji jest tyrania całkiem samowolnej władzy, jednako stojącej PONAD państwem i prawem, obojętnie czy idzie o cara, bolszewickie politbiuro, czy neoliberałów z KGB. To właśnie mam na myśli przez naszą ''wewnętrzną Rosję'', obserwując istnienie w Polsce nieformalnej władzy niezależnie od tego kto ją oficjalnie sprawuje. Oczywiście, że wszędzie są kartele i sitwy, lecz ten władający Rosją ma swą własną specyfikę, którą dostrzegam niestety także nad Wisłą.

      Kieleccok

      Usuń
  2. Kto ostatnio mówił że podczas pokoju umierają generałowie, Gadowski chyba - akropo komentu powyżej.
    Słuchałem ostatnio wywiadu Mearscheimer u Zychowicza, bardzo mnie to uspokoiło że duzi mają w doopie małych.
    Ostatnio interesuję się stanem gotowości naszej Armii do obrony i pewnie będzie jak Szewko mówił u Rymanowskiego 21 kwietnia https://www.polsatnews.pl/wideo-program/sniadanie-rymanowskiego-w-polsat-news-i-interii-21042024_6834893/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten asyryjski biskup to takie skrzyżowania ojca Serafina Rose'a z Robertem Tekielim i Grzegorzem Kasjaniukiem. Za pomocą muzyki nie można sterować społeczeństwem. To biological-fiction. Można wpływać na nastrój, ale tylko u jednostek o wyższym poziomie wrażliwości i tylko podczas emisji dźwięku. Muzyka sama w sobie niczego nie koduje w podświadomości, to silne emocje kodują, głównie strach, gniew, wstyd..itp. Uważana za najbardziej niebezpieczną muzyka jawnie satanistyczna, to jest niszowy sport, nikt normalny po to nie sięga. Dużo groźniejsze są odmiany elektronicznej, zwłaszcza te o szybkim tempie, hardcore, speed itp..ale znowu nie same w sobie, ale jako dodatek do subkultury rave. Taka muzyka ma wzmacniać doznania zażytych wcześniej psychodelików, grzybów, ektazek, syntetyków różnej maści. Wtedy podnosi mocno ciśnienie, pikawa wali jak oszalała, uczucie zmęczenia zostaje wyeliminowane przez dragi, czyli wyłączają się naturalne bezpieczniki, ale organizm ravera dalej męczy się podczas całonocnego podskakiwania, aż do niemal stanu przedzawałowego. Starszych może zabić, młodszym skraca młodość. Do tego postępująca głuchota, której początkowo można nie zauważyć, weneryki łapane w kiblach i mamy obraz upadku, dla którego muzyka jest tylko soundtrackiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Sitchin miał trochę racji?
    https://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-13388295/scientists-discover-buried-planet-earth-theia-moon.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości:
    https://www.bitchute.com/video/Wp0ytEMw2w0X/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niejaka Sara była k*rwą i tego nikt nawet nie podważa ani nie ocenia.Potomstwo prawdziwe i zmyślone zatem to s kur*y syny i córy co naocznie dowodzą.Dlatego kochajmy żyduf

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomóżmy biednym żydom ich dzieci zabija się jak zwierzęta , głodzi się ich matki, spragnieni są ich bliscy , odbiera im się godność oh jedyny u wybrany dostrzeż ból tych zwierząt

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje prezydencie Bujdennie nawet Nix on nie był większym nawet o drobine lepszym jednak zakończył Wietnam a a nazwa twa Strachbajden

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do Chin przypominam, że w ich strategicznej wizji Arktyka jest rodzajem ''morza śródziemnego'' pomiędzy Eurazją i Ameryką Północną. Tak więc jeśli dojdzie do otwartej konfrontacji z USA, wcale nie ma pewności, że to Pacyfik będzie głównym teatrem starć zbrojnych, a w każdym razie na pewno niejedynym. Dlatego nie sądzę, aby Amerykanie mogli odpuścić Europę i to właśnie ze względu na Chiny.

    Natomiast co do protestów oczywistym powinno być, że to w istocie rozgrywka wewnątrzamerykańska. Bowiem równolegle toczy się wojna w Sudanie, której towarzyszy katastrofa humanitarna na znacznie większą skalę niż w Gazie, obie zaś strony konfliktu w USA mają to jednako w dupie. Owszem, jakieś tam protesty odbywają się na Zachodzie, ale bierze w nich udział głównie sudańska diaspora i są nikłe w porównaniu z propalestyńskimi, mają też zazwyczaj pokojowy charakter:

    https://www.middleeastmonitor.com/20240415-sudan-to-get-pledges-of-over-1bn-euros-at-aid-conference-claims-source/

    https://www.middleeastmonitor.com/20240111-the-sudanese-resistance-fighting-for-survival/

    ...i to mimo, iż w przeszłości dochodziło w Sudanie do ostrych antyizraelskich protestów, co lewakom powinno być miłe:

    https://www.timesofisrael.com/dozens-of-sudan-protesters-burn-israeli-flag-in-rally-against-normalization/

    Dlatego mówi się już o tym jako ''zapomnianej wojnie'':

    https://commonslibrary.parliament.uk/sudan-the-forgotten-conflict/

    OdpowiedzUsuń
  10. Miejscowi zaś widząc, że nie ma co liczyć na ''międzynarodową społeczność'', ów ''rząd światowy'' Gatesa i Klausa Schwaba co to nimi wszystkim włada, ale z tym akurat jakoś nie może sobie poradzić, sami chwytają za broń wspierając swoją armię przeciw rebeliantom, terrorystom za którymi stoi Moskwa:

    https://www.africanews.com/2023/05/10/protesters-rally-in-support-of-the-army-in-port-sudan-as-conflict-displaces-over-700-000/

    ''I first believed it was a new military coup, but then after some days I understood it was a war between the RSF and the army. But this is not a war between two armies, it’s a fight between the state and a militia – people with no mercy and respect, animals who want to take control of the country. [...] There is no way to have a country and a civil government without an army. Although I’m strongly against the war, I stand for and support the army against this militia which has no legitimacy and represents the former Janjaweed, who killed thousands of people in Darfur and also during the revolution.''

    https://www.theguardian.com/global-development/2023/jul/13/i-believe-this-war-will-destroy-sudan-the-coup-protesters-now-on-the-run

    Bandytów nie pokona się pokojowymi protestami i frazesami o demokracji, ale jedynie siłą, dlatego znakomicie, iż ukraińscy komandosi wsparli sudańską armię w zwalczaniu rebelii. Oby więcej takich akcji, bowiem zapewne to niejedyny region Afryki, gdzie mają już dość panoszenia się Moskali - im prędzej stanie się jasne, że Rosjanie wcale nie mają po swej stronie ''globalnej większości'' jak utrzymują, tym lepiej.

    Kieleccok

    OdpowiedzUsuń
  11. ...co się jeszcze tyczy protestów na amerykańskich uniwersytetach, w których skądinąd biorą udział wcale liczni antysyjonistyczni Żydzi, oczywiście łomot sprawiany lewakom zawsze mile widziany. Wszakże jako były neokon nie dam sobie już drugi raz wmówić, jakoby Izrael stanowił ''przedmurze Zachodu'', nie po tym co się tam odpierdala a o czym poczyniłem dopisek w ostatnim tekście na stronie:

    ''Na dniach gruchnęła wieść, że Czubajs powołuje ''instytut'' na uniwersytecie w Tel Awiwie, poświęcony badaniu ''najnowszej historii ekonomicznej Rosji''. Facet, który czego się tknął to spierdolił, na czele z reformami gospodarczymi kraju po rozpadzie ZSRR, ma teraz czelność roztrząsać co poszło z nimi nie tak! Publiczne kajanie za cudze pieniądze, no no - żydowska chucpa co się zowie... Na wspomnianym uniwersytecie dzięki szczodrej donacji Abramowicza powstało też centrum ''onanonauki'' czy jakoś tak, rektor zaś nie brzydził się wziąć kasy od rosyjskiego oligarchy, broniąc go nawet przed amerykańskimi sankcjami. Mowa o ludziach, którzy wprowadzili Putina na Kreml, nadal utrzymując ożywione kontakty jeśli nie z samym reżimem w Moskwie, to na pewno tamtejszymi elitami intelektualnymi i finansowymi. Dość rzec, iż w prace czubajsowego instytutu zaangażowany będzie Dmitrij Butrin, wiceszef ''Kommiersanta'' - największego i ''niezależnego'', jak głosi polski biogram, dziennika ekonomicznego w Rosji, kolportującego ordynarną kremlowską propagandę. Cóż się dziwić, skoro owa gazeta jest formalnie własnością jednego z głównych putinowskich oligarchów Aliszera Usmanowa, Uzbeka skądinąd ożenionego z Żydówką Iriną Winer, która naraiła Putinowi swą wychowanicę Kabajewą, pół-Tatarkę z pochodzenia, jednym słowem istny ''ruski'' mir. Biorąc powyższe niepojętym jest jak można jeszcze bronić IZSRRaela władanego przez prorosyjskiego aferzystę, a zarazem Ukrainy przed moskiewską agresją? Trudno też o lepszy dowód, iż Rosja pogrążając się w sobie rozpełzła na niemal cały świat, przekształcając w diasporyczną ''sieciową'' Ruś. Zgodnie z zamysłem twórcy ''ruskiego miru'' Piotra Szczedrowickiego, Żyda i syna pomysłodawcy rosyjskiej ''metodologii'', której wyznawcą jest Kirijenko-Izraitiel, jeden z głównych obecnie kremlowskich czynowników zaangażowanych bezpośrednio w rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie. Wprawdzie Szczedrowicki junior tłumaczył się, że chodziło mu o kontrę wobec agresywnego militaryzmu własnego kraju, wszakże owa sprzeczność może wieść do ''wyższej syntezy'' o ile podejdzie się doń ''dialektycznie''. Tym bardziej, iż roił o ''imperializmie kulturowym'' niwelującym tym samym granice państwowe, zaś inny z fundatorów idei ''ruskiego miru'' Gleb Pawłowski, w swoim czasie bodaj główny kremlowski polittechnolog, wprost mówił o nim jako ''projekcie rosyjskiego syjonizmu''! Moskwa jako centrum globalnej Chazarii...''

    Kieleccok

    OdpowiedzUsuń