sobota, 27 lipca 2019

Hydra: Reedukowany Niemiec

Ilustracja muzyczna: Heartbeat - Goblin Slayer OST



Często ostatnio słyszymy, że Ursula von der Leyen jest pierwszą od ponad 50 lat przedstawicielką Niemiec w fotelu przewodniczącego Komisji Europejskiej. Niemal nikt jednak nie wspomina, kto przed nią reprezentował Niemcy na tym urzędzie. Był to Walter Hallstein, były doradca kanclerza Konrada Adenauera, prawnik i zawodowy dyplomata. Był on szefem Komisji Wspólnot Europejskich w latach 1958-1967. W zasadzie był on pierwszym w historii przewodniczącym KE i położył ogromne zasługi dla integracji europejskiej. Można powiedzieć, że był jednym z Ojców Założycieli UE. Mimo wszystkich jego zasług, próżno szukać w Brukseli poświęconych mu ulic, placów, skwerów czy budynków. Ktoś przezornie uznał, że ta postać powinna pozostać w cieniu...



Hallstein przed wojną był uznawany za wschodzącą gwiazdę na prawniczo-akademickim fundamencie. W 1930 r., czyli w wieku zaledwie 29 lat został profesorem prawa prywatnego. W 1936 r. został dziekanem wydziału prawa Uniwersytetu w Rostocku (Roztoce) a w 1941 r. przeniósł się na Uniwersytet Frankfurcki, gdzie do 1944 r. kierował Instytutem Prawa Porównawczego i Gospodarczego. Współczesne źródła podają, że "trzymał się z dystansem do nazistów" i "prywatnie potępiał nazizm". Należał jednak do czterech narodowosocjalistycznych organizacji, w tym do Narodowosocjalistycznego Związku Prawników. W 1938 r. wraz z delegacją Związku i ministrem Hansem Frankiem odwiedził Rzym, gdzie brał udział w konferencji dotyczącej prawa nazistowskiego i faszystowskiego. Frank na zakończenie konferencji publicznie pochwalił Hallsteina za jego "wielki wpływ na narodowosocjalistyczne prawo". W styczniu 1939 r. Hallstein przemawiając na Uniwersytecie w Rostocku mówił: "Stworzenie wielkiej niemieckiej Rzeszy nie jedynie faktem politycznym, nie jest jedynie aktem Fuehrera o zasięgu uniwersalnym, lecz jest jednym z tych aktów, które zmieniają mapę Europy i stanowią odpowiedź na odwieczne pragnienie ludów i narodów (...), jest to również wydarzenie historyczne i akt prawny o najwyższym znaczeniu. Chodzi już nie tylko o odbudowanie starego, zniszczonego domu; w znacznie szerszym znaczeniu konieczne jest wzniesienie nowej budowli dla rozrastającej się rodziny". Hallstein głęboko wierzył więc wówczas w ideę Hitlera mówiącą o budowie w Europie jednego wielkiego rynku kontrolowanego przez Niemcy.


Powyżej: porucznik Walter Hallstein w Caen w 1944 r. 




Wprowadzenie tej idei w życie szło jednak Niemcom kiepsko. W obliczu klęsk wojennych, Hitler powołał do życia korpus narodowosocjalistycznych oficerów przywódczych, czyli nazistowską wersję sowieckich komisarzy politycznych w armii. W 1944 r. Uniwersytet we Frankfurcie zarekomendował 12 swoich wykładowców do tej służby. Wśród nich był Walter Hallstein. Wysłano go do Francji, gdzie dbał o prawomyślność żołnierzy i oficerów, przekonując ich do ostatecznego zwycięstwa. Pułk artylerii, do którego był przydzielony oficer polityczny Hallstein brał udział w walkach w Normandii. Pierwszy przewodniczący Komisji Europejskiej trafił do amerykańskiej niewoli 26 czerwca 1944 r. po kapitulacji Cherbourga. 



Początkowo trafił wraz z innymi jeńcami do obozu Lake Como w stanie Missisipi. Ktoś jednak zauważył, że wyróżnia się inteligencją, więc Hallsteina wysłano do specjalnego obozu reedukacyjnego w Ft. Getty na Rhode Island. Obóz ten działał w ramach programu "Sunflower" rozpoczętego z inicjatywy podsekretarza stanu w Departamencie Wojny Johna McCloya. McCloy, prawnik i finansista, doradca wszystkich prezydentów od Roosevelta do Reagana, późniejszy prezes banku Chase Manhattan, przewodniczący Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (CFR) i członek Komisji Warrena, uważał, że spośród niemieckich jeńców można wyznaczyć ludzi, którzy będą rządzić powojennymi Niemcami. (A później jako Wysoki Komisarz w amerykańskiej strefie okupacyjnej sterował karierami swoich wybrańców.) Jeńców poddano więc reedukacji. Reżim w obozie Ft. Getty był łagodny a jeńcy spędzali czas na słuchaniu wykładów, studiowaniu książek i rozmowach z amerykańskimi profesorami. Przekonywano ich do dobrodziejstw amerykańskiego systemu i do słuszności globalistycznej wizji. Hallstein został zreedukowany i przypadł mu honor wygłoszenia przemówienia kończącego kurs. Po wojnie, amerykańscy koledzy zaprosili go do wykładania na Georgetown University.



W 1948 r. Hallstein poznał George'a Balla, amerykańskiego dyplomatę i bankiera, kontrolera niejakiego Jeana Monneta.  Ball to człowiek, który zredagował Deklarację Schumana z 1950 r. i parę punktów Traktatów Rzymskich z 1957 r.  I to właśnie on podpowiedział Adenauerowi, że niemieckiemu kanclerzowi przydałby się zdolny prawnik, taki jak Walter Hallstein. Prośbę Balla poparł Wilhelm Roepke, twórca ordoliberalizmu, były stypendysta Fundacji Rockefellera. Życzenie zostało spełnione a Hallstein został głównym doradcą Adenauera. A po Traktatach Rzymskich wyznaczono go na pierwszego szefa Komisji Wspólnot Europejskich.



Hallstein jako szef Komisji doprowadził do tzw. kryzysu pustego krzesła. Jego daleko idące federalistyczne idee, tak bardzo wkurzyły francuskiego prezydenta de Gaulle'a, że w latach 1966-1967 Francja bojkotowała obrady Rady Europejskiej. De Gaulle skarżył się, że Hallstein zachowuje się jak głowa państwa i nawet nie ukrywa tego, że chce przemienić Wspólnoty Europejskie w jeden wielki organizm państwowy. W 1972 r. Hallstein stwierdził, że Komisja Europejska powinna przejąć niemal monopol na władzę we Wspólnocie i wprowadzać prawa nie oglądając się na Radę Europejską, czyli szefów rządów państw członkowskich.

Do końca życia wierzył w europejską wizję. Ale to nie była jego wizja. Tę wizję włożono mu do głowy w amerykańskim obozie reedukacyjnym. Przekonano go tam, że amerykańska wizja jednego europejskiego państwa jest lepsza od wizji niemieckiej. I Hallstein głęboko wierzył, że Europa powinna stać się państwem federalnym wzorowanym na Stanach Zjednoczonych.

Flashback: Dies Irae: Ambasador Bullitt



Po co jednak było Amerykanom jedno, federalne państwo europejskie? Ambasador William Bullitt, wspominał jak w 1939 r. obserwował Europę z pokładu samolotu i myślał sobie o tych wszystkich "małych, śmiesznych państewkach", które rzucą się sobie do gardeł. Druga wojna światowa stała się znakomitą okazją do wypróbowania przez globalnych federalistów idei integracji państw w większe bloki gospodarcze (będące znakomitymi rynkami dla wielkich korporacji) będące etapem pośrednim ku światowej federacji. Ktoś musiał jednak wykonać tę pracę na miejscu. Znalazło się więc zapotrzebowanie na marionetki, które zostaną później nazwane Ojcami Założycielami Unii Europejskiej. I o tych właśnie marionetkach jest ta seria blogowa.

***

W następnym odcinku o pewnej totalnej szmacie i politycznym cwelu, na cześć którego urządza się dzisiaj parady i którego niektórzy chcą wynieść na ołtarze.



Czy będzie o Altiero Spinellim? Może wspólnie z de Gasperim i Andreottim :). Karoń robi z niego głównego spiritus movens integracji europejskiej a główni decydenci byli przecież w Nowym Jorku a ten gostek był po prostu przewerbowanym komuchem siedzącym głęboko w establiszmencie. Jego manifest to taka sama lipa jak manifest PKWN.


Nie przeszkodziło to jednak Karoniowi nagrać piosenki poświęconej Spinellemu. Jej tekst to m.in.:


"Spinelli, Spinelli ten jebany muthafucka
Może mi skoczyć na snacka – zwierzaka
Ta jego z Ventotene ekipa
Może szukać gówna na karoniowych śmietnikach...
Jeżeli się pokażesz ty jebana kurwo
Będziesz miał mordę obitą równo
Karoniowe giwery rozpierdolą ci maskę
A brukselskie świnie obciągną ci laskę (...)
Twoja żona, Ursula Hirschman, jest jebaną penerą
Robi laskę wszystkim karoniowym gangsterom (...)

Komercja komercja to mnie właśnie irytuje
Bawi się w to Spinelli ten mały chujek
Sprzedaje swoje gówno każdemu i wszędzie
Więc szykuję swój pistolet bo niedługo już tak będzie
Zamierzam to zmienić a gdy zacznę to robić
Nie będzie tłumaczeń, już nie zdążysz się obronić
Czy ty myślisz Spinelli, że jesteś może wielki
Że ja jestem twoim fanem i że kocham twe manifesty
Niestety tak nie jest a prawda jest taka
Że mam ochotę zmieszać cię z błotem
I całą tę kurwa ze Ventotene hołotę"."

***

Nie wiem, czy zdołam zrobić następny wpis jeszcze przed urlopem. A wybieram się tym razem do Armenii i znów do Gruzji. Ksiądz Isakowicz-Zalewski stoi u mnie pod blokiem i puszcza mi pod oknem na cały regulator System of a Down. 


19 komentarzy:

  1. Fox/Hubert, ale pierwsze lata zjednoczobej Europy miały jeszcze RiGCz,upadek zaczął się od W. Brandta i jego ocieplenia z "blokiem wschodnim", zaś totalna degeneracja po końcu zimnej wojny i Tr. Maastricht.
    Zjednoczona Europa trzymająca się zasad chrześcijańskich i kultywująca krajowe patriotyzmy - co w tym niby było złego?
    W. Hallstein, K. Adenauer czy L.Erhard to jeszcze byli porządni Niemcy 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...że się wtrącę, przykro mi, ale mylisz się - też dawałem się nabierać na tę retorykę dla duraczenia zachowawczych raczej w swej masie Polaków, pamiętam jeszcze to pierdolenie z lat 90-ych o ''karolińskiej Europie'' i takie tam, ale to była od początku ściema na użytek ówczesnej ''mądrości etapu'', na szczęście wajchowi od integracji uznali, że czas odsłonić twarz czy raczej inną część ciała czyli cztery litery LGTB i bardzo dobrze bo lubię klarowne sytuacje, wiadomo przynajmniej z czym mamy do czynienia i że sprawa mocno cuchnie jak przerypany totalnie odbyt SA-mana.

      Usuń
    2. @ Che Helmut,
      raczej w kontekscie Niemiec T. Gabiś ma rację, zwrot w formie integracji europejskiej to sprawka W Brandta, SPD, szerzej Nowej Lewicy (nowej, bo zupełnie zbratanej już z burżuazją 😀 ).

      To nie żadna ściema, zwrot był realny. Choć może to zagrożenie wybuchem 3 WŚ powodowało, że silniej akcentowano patriotyzmy krajów Europy i poszanowanie dla roli Kościoła.

      Usuń
    3. "Zjednoczona Europa trzymająca się zasad chrześcijańskich i kultywująca krajowe patriotyzmy - co w tym niby było złego?" - no i to jest mit. Bo od samego początku w projekcie integracji europejskiej chodziło o zmielenie krajowych patriotyzmów. Wystarczy przyjrzeć się temu co pisał i mówił Jean Monnet. A także temu, co głosił Hallstein. De Gaulle dostrzegał już na wczesnym etapie mocne federacyjne ciągotki tego projektu.

      Usuń
    4. @ Fox,
      sorry, to nie jest żaden mit, bajeczkę o tym, że niemieccy patrioci z DNVP czy NSDAP nagle zamienili się w amerykańskich globalistów, może łyknąć tylko przysłowiowy pelikan.
      Nawet na naszym podwórku - granicę na Odrze i Nysie Niemcy uznali DOPIERO I TYMCZASOWO w 1970 (z upadkiem NRD umowa traciła ważność), a potwierdzili ją ostatecznie po zjednoczeniu Niemiec, nowym traktatem z 1990. Przy obu datach, były to już Niemcy opanowane przez Nową Burżuazyjną Lewicę.

      Odwoływanie się do pożytecznego idioty Sowietów de Gaulle'a z Twojej strony Foxie, zdumiewa. Popełniłeś kiedyś wpis o francuskich socjalistach i F. Mitterrandzie - to sam de Gaulle odpowiada za nierozliczenie komunistów i socjalistów za kolaborację z III Rzeszą, jednych i drugich wziął do Fr. Kom. Wyzw. Nar., a później Rządu Tymczasowego.
      Dodatkowo, w warunkach zimnej wojny, amnestia dla komunistów oznaczała bierną zgodę na infiltrację sowiecką:

      https://en.m.wikipedia.org/wiki/Martel_affair

      Podczas gdy Niemcy kanclerzy Adenauera i Erharda silnie odwoływały się do niemieckiego patriotyzmu, tak w gospodarce jak i geopolityce (początkowe nieuznawanie NRD i podkreślanie tymczasowości niemiecko-polskiej granicy).

      Usuń
    5. PS
      oczywiście w kontekscie naszej granicy na Odrze i Nysie, w interesie polskim było, że od 1969 (początek kanclerstwa W. Brandta) rządzą tam wynarodowieni kosmopolici.
      Poprzedni trzej powojenni kanclerze Niemiec byli zdecydowanymi patriotami, ale to nie było korzystne dla Polski.

      Usuń
    6. "trzej powojenni kanclerze Niemiec byli zdecydowanymi patriotami, " - głównym bohaterem tego wpisu nie jest żaden z tych kanclerzy, tylko doradca kanclerza - Hallstein. Co do niego nie ma żadnych wątpliwości, że był europejskim federalistą. Najpierw na hitlerowską modłę, a później na globalistyczną.

      Na wczesnym etapie różni Adenauerowie byli tolerowani, ale później zostali gładko wymienieni na różnych Brandtów i Kohlów, a oni na Schroederów i Merklów. Ale by możliwe były kolejne etapy, potrzebna była praca różnych Hallsteinów.

      Nie zapominajmy też, że na tych "niemieckich patriotów" było mnóstwo haków. Niektórym mogło grozić więzienie, niektórym nawet stryczek.

      Usuń
    7. Przypomnijmy choćby szefa urzędu kanclerskiego Adenauera:

      https://en.wikipedia.org/wiki/Hans_Globke

      " During World War II, Globke, a Ministerialdirigent in the Office for Jewish Affairs in the Ministry of the Interior, wrote a legal annotation on the anti-semitic Nuremberg Race Laws that did not express any objection to the discrimination against Jews, and placed the Nazi Party on a firmer legal ground, setting the path to The Holocaust.[1] Globke later had a controversial career as Secretary of State and Chief of Staff of the West German Chancellery. In this role he was responsible for running the Chancellery, recommending the people who were appointed to roles in the government, coordinating the government's work, and for the establishment and oversight of the West German intelligence service and for all matters of national security.[2]

      Globke became a powerful éminence grise of the West German government, and was widely regarded as one of most influential public officials in the government of Chancellor Konrad Adenauer. Globke had a major role in shaping the course and structure of the state and West Germany's alignment with the United States."

      Usuń
    8. @Łukasz Markowicz - w moich poniższych komentarzach zawiera się odpowiedź, wszystko wskazuje na to, że od początku mieliśmy do czynienia z projektem ''wielkoprzestrzennym'' a czy on miał być z narodowym czy kosmopolitycznym pokostem to wprawdzie kwestie istotne, lecz tak naprawdę drugorzędne. Wiemy, że już przed wojną czyniono wysiłki integracyjne firmowane przez różne znaczące postacie tamtych czasów, i tak naprawdę spór między takimi jak Kalergi a nazistami był kłótnią w tej samej rasistowskiej rodzinie, stąd tak zażarty - ten pierwszy w swojej pracy ''Adel'' wydanej na pocz. lat 20-ych na dobre parę lat przed 'Mein Kampf'' bredził coś o ''herrenvolku'' tyle, że odnosząc to pojęcie do Żydów w których upatrywał ''rasę przywódców'' dla ludności przyszłej ''zjednoczonej Europy'' złożonej z euronegroidalnych mieszańców. Mogę się więc o tyle jedynie zgodzić, że generację twardych pruskich skurwysynów i SS-manów zastąpiły miękkie liberalne faje i agresywni lewacy wskutek operacji zbiorowego prania mózgów jakiemu poddani zostali przez aliantów Niemcy, z kolei wschodnim też się socjalizm przyjął skoro jak podaje Gabiś w żadnym innym z byłych demoludów tylu funkcjonariuszy dawnej bezpieki i kompartii publikuje memuary biorące w obronę swoją ''ludową'' ojczyznę, tyle że z naszej perspektywy to jak wybór między brunatnym zatwardzeniem a czerwoną sraczką, podziękować i oddalić się jak najszybciej od cuchnącej kloaki. A co do de Gaulle'a jeśli faktycznie był ''pożytecznym idiotą'' sowietów w takim razie paryski maj'68 wskutek którego został obalony należy rozpatrywać jako operację CIA... na co wskazywałby też powściągliwy stosunek do zadymy francuskich komunistów oskarżanych za to przez rozwścieczonych goszystów o ''rewizjonizm'' i ''zdradę'' - wiadomo, że nie tylko wschodnie służby manipulowały lewackimi terrorystami np. członków RAF w technikach partyzantki miejskiej miał przeszkolić funkcjonariusz zachodnioniemieckiej bezpieki a nie Stasi Peter Urbach, a w USA broń jako pierwszy dostarczył ''Czarnym Panterom'' agent FBI Richard Aoki itd., więc kto wie.

      Usuń
    9. Powiedziałbym, że od końca XIX wieku Niemcami rządzą nieprzerwanie osoby jawnie i mniej jawnie szurnięte, durne, szkodliwe etc dla reszty świata, Europy w tym Polski a nawet samych Niemiec!

      Najlepiej by było gdyby po wojnie Rzesza została tak potraktowana: tereny NRD jako zgermanizowane post-słowiańskie wróciłyby do Polski albo istniały w formie quasi- państwa, a po zakończeniu zimnej wojny zostałyby dodane do Polski - jako forma rekompensaty za straty drugowojenne, tereny z francuskiej strefy wpływów do Francji, a reszta jako RFN była by pod żydowskim zarządem - jako całościowa rekompensata za holocaust i utracone mienie. I tak, można by ugrać kilka ważnych spraw naraz:)

      Inna sprawa czy którekolwiek z mocarstw mających swoją strefę wpływów chciałoby takiego wzmocnienia Polski, może gdyby Polska byłaby po stronie zachodniej kurtyny i tym samym zajęłaby rolę państwa granicznego (które przypadło RFN) z blokiem wschodnim to byłaby szansa na ten scenariusz ale, jeśli tak, to nici z tegoż...
      Odkrywca

      Usuń
  2. Porządni niemcy?... To coś jak uczciwi złodzieje, albo szczęśliwe feministki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "prywatnie potępiał nazizm" i cierpiał zapewne okrutne męki w mundurze narodowosocjalistycznego komisarza, tkwił w tak głębokiej antyhitlerowskiej konspiracji, że nawet sam o tym nie miał pojęcia:) No pacz Pan, a ja akurat poczytuję dziełko innego wybitnego nazistowskiego prawnika, w sam raz pod tematykę niniejszego wpisu :

    http://www.aletheia.com.pl/tytul/235/porzadek-wielkoobszarowy-w-prawie-miedzynarodowym

    - toż ten Großraum to nic innego jak dzisiejsza UE, tyle, że z Niemcami nie jako suwerenem a naczelnym pastuchem, niemniej. Znamienne, że ideowego wzorca ''porządku wielkoobszarowego'' Schmitt upatruje w doktrynie Monroe, choć jego krytyka zmiany charakteru tejże z defensywnego na poręczne narzędzie amerykańskiego imperializmu jest niekonsekwentna, bowiem taki arbitralny akt władz USA jest najzupełniej uzasadniony w świetle głoszonego przezeń ''decyzjonizmu'', a też i programowo niejasnego statusu prawnego samej ''doktryny'' z nazwy jedynie, co poniekąd przyznaje. Przede wszystkim jednak wprost wskazuje źródła takowego systemu w międzywojennej industrializacji Niemiec w latach 20-ych finansowanej przecież przez kapitał Wall Street w ramach ''planu Dawesa'', choć już początek procesu przypada na przełom wieków, gdy zaczęły powstawać wielkie elektrownie, których produkcja rychło przekroczyła lokalne zapotrzebowanie, niemniej dopiero powojenna budowa sieci trakcyjnych i rurociągów do przesyłu prądu i gazu wymagała koordynacji dostaw, planowania i zagospodarowywania ogromnych na owe czasy przestrzeni na bezprecedensową w dotychczasowych dziejach skalę. Przekraczało to granice państw wymuszając na ich władzach grupowanie się w bloki ekonomiczne, czego logicznym rozwinięciem na niemiecką modłę miała być nazistowska ''Neue Europa'', nigdy dość powtarzania, że bazując oczywiście na wielkoniemieckim szowinizmie III Rzesza miała być jednak projektem paneuropejskim i globalistycznym z Niemcami jako światowym hegemonem dominującym Eurazję wraz z Japonią na drugim jej krańcu, bo Ziemkiewicz i Zychowicz duraczą kucerię jakoby Hitler był świrem co sobie ot tak upierdolił, iż będzie rządził planetą, najwidoczniej chłopacy biorą komediowe skecze Chaplina na serio.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie moi mili, chodziło o przejęcie zasobów surowcowych po Ural i Kaukaz i połączenie ich infrastrukturą przesyłową i transportową z niemiecką bazą technologiczną co miało zapewnić zdominowanej przez Niemcy Rzeszy Europejskiej kontynentalną hegemonię, a w dalszej kolejności i sięgnięcie po nieprzebrane bogactwa Syberii, zresztą dokonało się to jedynie inną drogą boć przecież postsowieckie gazrury zostały wybudowane za niemieckie kredyty i dzięki tamtejszym technologiom oraz specjalistom, tak więc zamysł Hitlera by graniczyć z Japonią nie był znowu tak szalony jak mógłby się wydawać, i to abstrahując całkiem czy Berlin miał wówczas na realizację takowych konceptów szansę i niezbędne ku temu siły. Z tej perspektywy akademicką jest dyskusja czy organizującą zasadą miałby tu być oparty na biologicznych kategoriach darwinizmu społecznego Lebensraum, czy też kładący raczej nacisk na ''promieniującą ideę'' kontynentalnej integracji i ekonomiczne podporządkowanie ''gospodarce wielkoobszarowej'' Niemiec rzeczony Grossraum, tak czy siak mamy do czynienia z paneuropejskim faszyzmem, którego zwolenników nie brakowało przed, w trakcie ostatniej wojny światowej i po niej, sam neonazizm przekraczający granice państw i narodów w imię ''rasowej solidarności'' jest de facto ruchem alter- nie anty-! globalistycznym. Zresztą nawet nacjonaliści nie muszą być z istoty wydawałoby się przeciwnikami suprapaństwowych tworów czego dowodem choćby katalońscy czy szkoccy - ci ostatni od dawna głoszą, że jak dojdzie do Brexitu to sami ogłoszą secesję tylko po to by ciupasem wstąpić ponownie do UE, to ja chromolę takich ''narodowcuff''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zresztą nawet nacjonaliści nie muszą być z istoty wydawałoby się przeciwnikami suprapaństwowych tworów czego dowodem choćby katalońscy czy szkoccy - ci ostatni od dawna głoszą, że jak dojdzie do Brexitu to sami ogłoszą secesję tylko po to by ciupasem wstąpić ponownie do UE, to ja chromolę takich ''narodowcuff''." - narodowcy szkoccy i katalońscy to reprezentanci obozu lewicowo-liberalnego. Oni życia poza UE nie widzą. Nie badałem jaki jest ich stosunek do imigracji, ale na pewno nie są Ligą Północną czy AfD.

      Usuń
    2. Oczywiście, to koncesjonowani przez system narodowcy podobnie jak i pewne mile widziane mniejszości, stąd stosunek jednych do drugich jest ''właściwy'' z punktu widzenia Brukseli :

      ''Około 150 tys. tysięcy ludzi domagało się w sobotę w Barcelonie, by Hiszpania przyjęła uchodźców. Była to największa tego rodzaju demonstracja w Europie. Prawicowy rząd w Madrycie wprawdzie wykorzystał ten brak zgody w Europie i ze spełnieniem obietnic przyjęcia uchodźców się ociąga, ale wcale nie z powodu nacisku opinii publicznej; bo wrogość do nich, która wzbiera we Francji, Danii czy Holandii, całkowicie ominęła Hiszpanię. W Katalonii zaś, której nacjonalistyczne władze są nie tylko z Madrytem skłócone, ale jawnie dążą do oderwania regionu od reszty kraju i proklamowania niepodległości, wywołało to skutek wręcz przeciwny. Kataloński nacjonalizm, podobnie jak szkocki, jest radykalnie proeuropejski i mieszkańcy demonstrują w ten sposób, że poczuwają się do przynależności do wspólnoty europejskiej bardziej niż Hiszpania.''

      http://wyborcza.pl/7,75399,21392974,katalonczycy-ujmuja-sie-za-uchodzcami-wielka-manifestacja-w.html

      ''Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w Hiszpanii, podkreśla, że to od mieszkańców tego kraju powinniśmy uczyć się tolerancji i otwartości na różne kultury.''

      https://natemat.pl/215229,po-zamachu-w-barcelonie-oni-nic-nie-mowia-o-uchodzcow

      Usuń
  5. FOX będziesz robił ten cykl o potencjalnych ingerencjach UFO w ziemskie sprawy? Szkoda, że tydzień temu nie zrobiłeś wpisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę robił, ale po prostu trafiło mi się mnóstwo materiału w tym temacie, z którym muszę się zapoznać. Więc po serii Hydra (nie powinna być długa) będzie jeszcze inna seria a po niej o UFO.

      Usuń
  6. Skoro o globalistach mowa to świetnie się składa

    https://spiskologia.pl/lee-harvey-osvaldo/

    OdpowiedzUsuń