sobota, 4 kwietnia 2015

Największe sekrety: Francja umarła w maju

Ilustracja muzyczna: April 1945 - Fury OST

Francja kilkakrotnie, na własne życzenie, straciła możliwość pokonania III Rzeszy. Mogła to zrobić w 1934 r., 1936 i 1938 r. w wojnie koalicyjnej, wspólnie z Polską i Wielką Brytanią. Miała doskonałą szansę na zwycięstwo w pierwszych dwóch tygodniach września 1939 r. - wystarczyło uderzyć na obsadzony dywizjami złożonymi z "emerytów" słaby niemiecki front nad Renem i przemysłowe centrum Niemiec - Zagłębie Ruhry w tydzień wpadłoby we francuskie ręce, Stalin nie zaatakowałby Polski (przyjmując postawę wyczekującą) a wojskowy zamach stanu obaliłby przegranego Hitlera. Kolejną szansę na zwycięstwo pogrzebano w maju 1940 r.





Kampania Francuska to wydarzenie obrosłe mitami w stopniu podobnym jak Kampania Polska 1939 r.  Oficjalna, zafałszowana wersja mówi, że Niemcy dzięki ogromnej przewadze w broni pancernej i samolotach zmiażdżyli anachroniczną francuską armię stosując rewolucyjną strategię blitzkriegu. To zbiór kłamstw, które zręcznie zostały obalone przez niemieckiego historyka płka Karl-Heinza Friesera w jego znakomitej książce "Legenda blitzkriegu". Frieser wskazuje, że Niemcy w 1940 r. nie przygotowywali się we Francji na blitzkrieg. Zamówienia składane w przemyśle wskazywały, że oczekiwano powtórki wojny okopowej z lat 1914-1918. Armia niemiecka przypominała wówczas włócznię: grot stanowiło kilka w miarę nowoczesnych dywizji pancernych i zmotoryzowanych, za grotem było jednak drzewce w postaci kilkudziesięciu dywizji piechoty korzystających z transportu konnego i często skompletowanych z rezerwistów - weteranów I wojny światowej idących do boju z tym samym sprzętem co w 1918 r. Armia niemiecka nie miała też żadnej "strategii blitzkriegu". To był mit stworzony przez Geobbelsa. Po prostu część dowódców - takich jak Guderian czy Rommel - twórczo wykorzystywała, na przekór zwierzchnikom nowinki taktyczne z końcówki I wojny światowej. Nowinki znane też innym armiom. Do przebicia się armii niemieckiej na Mozą doszło głównie dzięki ocierającej się o niesubordynację inicjatywie dowódców lokalnego szczebla - Guderian rzucił swoje czołgi do przodu, wbrew rozkazom nakazującym mu czekać na piechotę. Jego niesubordynacja omal nie doprowadziła wówczas Niemiec do katastrofy. Niestety Francuzi nie wykorzystali jego błędu.




Francuska historiografia lubi podkreślać, że Niemcy w 1940 r. mieli przewagę w czołgach. Bzdura - było dokładnie odwrotnie. To Francuzi mieli więcej czołgów - i to górujących pod wieloma względami nad przeważającymi w armii niemieckiej Panzerami I, II i III. O tym, że Francuzi mogli miażdżyć niemieckich najeźdźców - o ile tylko stawiali im opór - świadczy choćby epizod znany jako Bitwa o Stonne. Niemieccy weterani porównują to starcie pod względem zaciętości do Falaise i Stalingradu. To podczas tej bitwy porucznik Pierre Billotte i jego czołg Char B1-Bis "Eure" w kilkanaście minut zniszczył dwa czołgi Panzer IV, jedenaście (!) Panzer III i dwa niemieckie działa przeciwpancerne. Jego maszyna została trafiona przez Niemców 140 razy. Ani jedno trafienie nie przebiło pancerza. Billotte zaatakował Niemców na czele małego oddziału pancernego. Za nim miała iść cała dywizja wyposażona w podobne "potwory". Z nieznanych przyczyn zatrzymała natarcie i pozwoliła Niemcom rozszerzać przyczółek na Sommą. Jej uderzenie mogłoby bardzo łatwo odciąć pancerną szpicę Guderiana i zamienić Kampanię Francuska w klęskę Rzeszy.




Armią mającą przeprowadzić kontruderzenie pod Sedanem - natarcie do którego nie doszło - kierował gen. Charles Hunziger. Choć zasłużył sobie na sąd polowy za to jak dowodził nad Mozą, to on został dowódcą wojsk Francji Vichy. Zginął w 1941 r. w katastrofie lotniczej - która zapewne była bardzo wygodna dla wielu ludzi.



Francuzi skarżą się, że w 1940 r. na froncie pod Sedanem Niemcy mieli ogromną przewagę w lotnictwie. To prawda. Audyt przeprowadzony po kapitulacji w czerwcu 1940 r. ujawnił jednak, że w całej Francji było około 2 tys. sprawnych samolotów bojowych, które stały w hangarach i nie zostały użyte w boju. Dlaczego? Kto zdecydował ich nie wysłać do walki?



W 1939 i 1940 r. najwyższe czynniki polityczno-wojskowe Francji ogarnął dziwny paraliż. Tak jakby na szczytach zdecydowano, że kraj nie powinien być w obozie "anglosaskim" , ale powinien zacząć budować Nową Europę wspólnie z Niemcami i Sowietami. Aktywnie tezę tą propagowała Francuska Partia Komunistyczna - w 1940 r. namawiająca robotników do aktów sabotażu w fabrykach zbrojeniowych a żołnierzy do dezercji. Wewnętrzny wróg nie ograniczał się jednak do komunistów. Część sfer finansowo-przemysłowych uważała, że Francji będzie - z punktu widzenia ich interesów - po prostu lepiej z Niemcami. Za chciwymi, progresywistycznymi fabrykantami i czerwonymi zdrajcami poszli skorumpowani wojskowi. W 1940 r. wiele francuskich garnizonów kapitulowało przed Niemcami "telefonicznie" - wtedy gdy Niemcy byli oddaleni od nich o kilkadziesiąt kilometrów. Niewiele było trzeba, by zwykli żołnierze brali przykład z góry. W "Szkicach piórkiem" Andrzeja Bobkowskiego jest piękna relacja francuskiego żołnierza z 1940 r. Opowiada on, że podczas tej kampanii myśleli tylko o tym, by się porządnie nażreć - jak widzieli daleko przez lornetkę nadjeżdżający niemiecki patrol, spieprzali aż znaleźli dobre miejsce na rozłożenie kuchni polowej.




Francuska część dziejów drugiej wojny światowej jest więc pasmem kłamstw przeplatanym białymi plamami takimi jak np. zamach na admirała Darlana. Niemal nikomu nie zależy we Francji, by te mity prostować. Cywilizowani ludzie coraz rzadziej uczą się francuskiego, więc nie mają "narzędzi", by wyręczyć w tej misji Francuzów. Do nielicznych, którzy opisywali francuską tajną wojnę należał Pierre de Villemarest. Bojownik nacjonalistycznego ruchu oporu a później oficer francuskich tajnych służb. Jako przyczynę nieszczęść swojego kraju wymieniał on Bank Worms, francuską filię grupy bankowej Kurta von Schroedera. To właśnie von Schroeder był szarą eminencją ekonomicznej okupacji Francji i to on narzucił marszałkowi Petainowi finansowanego przez siebie socjalistę Pierre'a Lavala jako premiera. Ludzie związani z Bankiem Worms obsiedli zarówno administrację Vichy jak i Wolną Francję de Gaulle'a - jednocześnie szkodząc w Londynie grupom ruchu oporu nie związanym z de Gaulle'm.



W ruchu oporu we Francji działało tylko 1 proc. społeczeństwa. Uważam, że winniśmy tym ludziom szacunek, nie tylko z tego względu, że było wśród nich wielu Polaków (m.in. znany piłsudczykowski historyk Władysław Pobóg-Malinowski). To po prostu była najodważniejsza i najaktywniejsza część społeczeństwa. Reszta narodu robiła wówczas wszystko, by pokazać, że jest im wszystko jedno. Francja może być tylko niemiecką prowincją, kulturowym skansenem, rozrywkowym zapleczem Nowej Europy. Lubimy wypominać Francuzom tabuny dziwek, które wdzięczyły się do niemieckich żołnierzy. No cóż, dziwki mają odwracać uwagę świata od tego, że reszta narodu też brzydko się zachowywała. Co ciekawe, Francuzi okazują do dzisiaj czarną niewdzięczność Amerykanom. Choć to wojska USA ich wyzwalała spod niemieckiej okupacji i upokorzeń, to francuska opinia publiczna jakby żałowała, że do tego wyzwolenia doszło. Czy to dlatego, że jej gusta były kształtowane przez polityków chcących budować z Niemcami nową odsłonę Nowej Europy takich jak de Gaulle, czy vichystowski kolaborant Mitterrand?



***

Zainteresowanych historycznym rewizjonizmem i po prostu dobrą lekturą  zapraszam  do sięgnięcia po moją książkę "Vril. Pułkownik Dowbor".  I w wersji papierowej  i jako ebook

***

Wszystkim czytelnikom raz jeszcze życzę zdrowych, wesołych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych!

43 komentarze:

  1. Super wpis i informacje, bardzo ciekawe. Lubię historię, jej wszelkie zawiłości, jakieś niuanse. No i oczywiście sekrety, a właśnie o sekrecie tutaj traktujesz w tym wpisie. Wojna to jeden z okresów historycznych, o których wiem naprawdę sporo, ale w tym wpisie pojawiło sie również kilka rzeczy, informacji, które okazały się być dla mnie nowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Oficjalna, zafałszowana wersja mówi, że Niemcy dzięki ogromnej przewadze w broni pancernej i samolotach zmiażdżyli anachroniczną francuską armię stosując rewolucyjną strategię blitzkriegu."

    NIe przesadzaj-w kazdej ksiazce na temat kampani francuskiej mozna przeczytac ze Francuzi mieli wiecej czolgow czy samolotow niz Niemcy.Co do reszty wpisu zgoda-po prostu Francuzi zostali zlamani podczas IWS i od tego czasu tylko czekaja kto bedzie ich nowym panem-bylo blisko z Niemcami i Rosjanami ale sie nie udalo poki co wiec juz na horyzoncie jest nowy tym razem muzulmanski pan.Notabene Niemcy jednak silniejsi okazali sie psychincznie jako narod-przegrali IWS,zostali zmiazdzeni podczas IIWS a choc troche podlamani znowu probuja sie odrodzic jako potega-ciekawe jakie dokladnie czynniki kulturowe za to odpowiadaja.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaś radziłbym ci nie przesadzać tłumacząc wszystko czynnikami psychologicznymi i kulturowymi, sam zauważyłeś, że Niemcy mimo iż także dostali mocno w d... podnoszą się właśnie na naszych oczach ale bolesna nauka nie poszła w las, wycwanili się w międzyczasie i ''pokojowymi'' metodami udało im się uzyskać to czego nie dokonali na pruską, militarną modłę, już w ten sposób zawojowali niemal całą mitteleuropę a jeśli zawrą dil z Chinolami, o ile już do tego nie doszło, uda im się wreszcie zbudować kontynentalne euroazjatyckie imperium o którym marzą od przeszło 100 lat [ bo ''drang nach Osten'' wykraczało zawsze znacznie dalej niż zwykliśmy nad Wisłą przyjmować ]. Tak więc to nie w ''pacyfiźmie'' bym upatrywał źródła upadku, wręcz przeciwnie, Francję została przecież złamana znacznie wcześniej, wykończyła ją ludobójcza rewolucja [anty]francuska i wojny prowadzone przez republikę a później Bonapartego znacznie przekraczające jej ówczesne możliwości po których tak naprawdę nigdy się nie podniosła, choć przyznaję, że i trauma I wojny też miała pewne znaczenie ale nie przesadzałbym, Ferdynand Goetel w czasie następnej pytał trzeźwo : ''gdzie się podziały te setki tysięcy, miliony wręcz niemieckich czytelników ''Na zachodzie bez zmian'' Remarque'a ?'' ]

      Usuń
    2. Calkiem mozliwe ze masz racje twierdzac ze to pochodna rewolucji francuskiej.Nie wiem,nie sprzeczam sie.Znaczyloby to zreszta ze Mao mial racje twierdzac ze dwiescie lat od czasu wybuchu tejze to za krotko aby ostatecznie ocenic skutki.Ale coz Chinczyki zawsze cwane byly i umialy myslec dlugoterminowo-przyznaje ze dla mniejako Europejczyka myslenie w skali stulecia jest dosc latwe(tu juz zdaje sie przekraczam europejska srednia zreszta)ale myslenie w kategoriach przyczyn i skutkow odleglych o kilka stuleci jest juz trudne-kwestia kulturowa jak sadze.

      P.S.Niemicy sie wycwanili to niewatpliwie fakt ale i tak sadze ze im sie nie uda-zbyt wczesnie i zbyt otwarcie rzucili wyzwanie Anglosasom ktorzy znacznie lepsi sa w te gre.No i czy wrazliwi na punkcie historii moga sprzymierzyc sie z "Hunami"(ze tak nawiaze do niemieckich wyczynow w Chinach ponad sto lat temu)-jesli tak to koniec z nami ale wlasnie sadze ze nie(byc moze zreszta na swoja wlasna zgube zreszta ale w koncu Chinczycy to tez tylko ludzie i tez moga popelniac bledy).

      Piotr34

      Usuń
  3. Bardzo fajny tekst. Kiedy żyjemy w pośpiechu, rzadko mamy czas wyszukiwać takie informacje i na własną rękę odkrywać prawdę, więc przyjmujemy za pewnik narrację która jest nam podawana. Dzięki, agencie Mulder!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne cycki! A tak poniekąd to trzeba zauważać że w zasadzie dzieją się tylko rzeczy szalone i niewyobrażalne. Stąd najmniej oczekiwana rzecz ma zawsze największy impet a drobiazgi czynią różnicę. Zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fox poruszyłes ciekawy temat francuskiej inercji w roku 1940 . Sądze ze przyczyny sa kulturowe, cywilizacyjne. Zwyciestwo wojny 1914-1918 , tak jak dla francji tak i dla Wielkiej Brytani okazało sie pyrrusowe. Własnie w Zwyciestwie Wielkiej Wojny nalezy doszukiwac sie klesk w poczatkowym etapie nastepnej wojny. Krwawe boje na somma, nad Marna, krawa wojna pozycyjna gdzie ginął kwiat polkolen frnacuskiej młodziezy, natchnely cała Francje jej elity i spoleczenstwo ogromnym bakcylem pacyfizmu. Zgineły miliony francuzów , by powstrzymac ped Niemców do zajecie miejsca na podium wsród mocarstw na kontynecie jak i w Koloniach. Ciezar wojny poniosla głownie Francja i Rosja. Sprytni angole jak zwykle wysłali Brytyjski Korpus Ekspedycyjny, a jak wojna była już prawie wyrana włączyło sie USA. W rosji skonczyło sie to rewolucja , we Francji pacyfizmem i traumą paru pokoleń, Tak na to patrze. Zachód chciał pokoju za wszelka cene w 1939. Juz nie na darmo zauważył to w latach 20-tych Piłsudski mówiąc , że zachód jest"[parszywieńki" i nie chce sie bić. Ostatecznie jednak o wyniku II Wojny swiatowej zdecydowały potencjały strategiczne i militarne aliantów .Była to wojna na wyniszczenie, Francuckie elity o tym wiedziały. Niew chciały dac sie zniszczyc jak polskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierdolisz jak potłuczony Legionowy.Polacy nie mieli wyjścia jak tylko bić się aż do zwycięstwa za wszelką cenę.Byliśmy i jesteśmy Słowianami,Niemcy nie chcieli nas okupować tylko fizycznie eksterminować.W naszym wypadku sytuacja była czarno biała:wygrywamy-trwamy dalej,przegrywamy-znikamy z powierzchni ziemi.


      Rekin

      Usuń
    2. - to samo co w komentarzu powyżej do Piotra34 i tamże odsyłam. ''Rekin'' też obcesowo ale słusznie zauważył, że w ich wypadku trudno raczej mówić o ''wojnie na wyniszczenie'' bo dlaczegóż w takim razie okupant zamienił rychło Francję w jedno olbrzymie kasyno i burdel [ chyba, że łykasz kit wciskany nam przez Ziemkiewicza i Zychowicza, że Hitler był niezrównoważonym psychicznie idiotą, który się ''mścił'' za to, że sanacyjna soldateska odrzuciła jego ofertę wspólnego marszu na Moskwę czy choćby ''korytarza'' do Gdańska, łotewer ] ? Wato przy okazji przypomnieć jak to z tym burdlem było : otóż Niemcy by uniknąć kosztów utrzymania armii okupacyjnych obciążali nimi same kraje okupowane oraz sojuszników wypłacając przy tym swym żołnierzom żołd w miejscowej walucie lub specjalnie emitowanych przez armię pieniądzach ważnych tylko na miejscu, jednak zwłaszcza na wschodzie nie miały one zbyt dużej siły nabywczej [ niemal cały handel, poza regularnym rabunkiem ofkors odbywał się tam na czarno i miał charakter wymienny ] stąd koszmarem urzędników finansów III Rzeszy było, że po powrocie do Niemiec na urlop żołnierze zaczną wymieniać ten badziew na reichsmarki napędzając tym samym inflację a nie bez powodu Niemcy mieli traumę na tym tle z czasów I wojny słusznie uważając, że to właśnie oraz głód ich wtedy wykończyło boć przecież nie klęska militarna, niemal do końca wtedy byli stroną ofensywną. Dlatego wykombinowali numer z Francją jako burdelem, dzięki temu wspomniana masa bezwartościowego pieniądza przenosiła się wraz z żołdakami Wermachtu i Waffen SS z jednego krańca kontynentu na drugi, tam była wymieniana na miejscową walutę i wydawana na ''konsumpcję'' czyli dziwki, szampana etc. - jakież to piękne rozwiązanie : chłopaki miały fun [ jak wiadomo pozbawieni podobnych luksusów czerwonoarmiści musieli organizować je sobie na własną rękę i w sposób zdecydowanie mniej ''cywilizowany'' oględnie mówiąc ] a i urzędasy ministerstwa finansów III Rzeszy przeżywały biurwokratyczny orgazm mając problem z głowy - trza przyznać, że Szkopy to mają kiepełe, bo też i nie ma większych cwaniaków i złodziei niż oni wbrew stereotypom, takie Żydziaki to im mogą pod tym względem naskoczyć ].

      Usuń
  6. Dobry tekst, na to czekałem ;) Co do kampanii można by dodać, że Francuzów wcale nie zgubiła Linia Maginota i przestarzała doktryna, jak się powszechnie uważa. Ich początkowe klęski wynikały z tego, że zaczęli się bawić w blitzkrieg i weszli do Belgii. Gdyby po wrześniu 1939 przedłużyli linię umocnień do morza i tam siedzieli, uderzenie Rundstedta przez Ardeny poszłoby w próżnię i zostaliby wystawieni na atak z flanki. Prócz wyraźnych zdrad dowódców, można wspomnieć o chaosie wywołanym dymisją Gamelina z funkcji NW i powołaniem Waygenda, który przybył na stanowisko bodajże 3 dni później. A wszystko to się działo gdy przeciwuderzenie mogło przynieść spore efekty.

    OdpowiedzUsuń
  7. słaby to sekret, panie dziejku, że Francuzy bić się nie chciały.
    walczyły tam nasze dwie dywizje a po kapitulacji Francji zostaliśmy drugą militarną siłą antyniemiecką. A klęska sojusznika musiała mieć znaczenie do współpracy z ZSRR, który zresztą zajął i państwa bałtyckie.
    Pozostaje również kwestia zdrady sojuszniczej, politycznej a 'militarnej'.
    Kontrowersją jest, czy był zaciekły opór, czy też powszechnie uciekano i poddawano się. Walki były, straty też, opór trwał parę dni dłużej niż kampania wrześniowa choć nie atakowały ich dwa mocarstwa.
    Francję zaatakowały też Włochy choć dopiero 10.czerwca jak już było pozamiatane i niczym się nie popisały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dywizji gen.Ducha i płk. Prugar-ketlinga nie mam nic ,zapisały piękna kartę bojowa , walcząc razem z Francuzami przeciw NIemcom.Duch bojowy FRANCJI to jednak nie bohaterzy z przed 20 lat jak Weygand i Petain, bo oni wiedzieli że kampania juz przegrana , a płk. "Motor" de GaUlle.ZTEJ klęski Francuzi wyciągnęli wnioski.My, polskie elity nie zrobiły tego wcale .Upadek Francji po 37 dniach, w porównaniu do upadku Polski po 35 dniach, a mieliśmy kilku agresorow; NIEMCY, ZSRR, Słowacja.wydaje się już nie tAki tragiczny. Po klęsce 1939 rozlicżyła opozycja sanacje.Niecały rok później klęska i blamaż Sikorskiego nie został rozliczony; bo sojuszników było na rękę nie słaby polski rząd i retingeterem kontrolować Sikorskiego. SORRY ale na wawel bardziej marszałek RYDZ Śmigły zasłużył niż pyszny gen.Sikorski.

      Usuń
    2. Rozliczała to eufemizm. Sikorszczycy wydali wyroki, zanim zaczęli badać sprawę. Niektóre z legend stworzonych przez osoby typu Modelskiego i Strońskiego trwają do dziś np.: nieuctwo Rydza, dezercja w ubraniu cywilnym Dąb-Biernackiego, kordonowa obrona itp. Warto zdawać sobie sprawę, że Francja nie wykorzystała doświadczeń z Wojny Polskiej także z winy Sikorskiego. Nowa ekipa uznała, że przegrano wyłącznie z winy Naczelnego Dowództwa i cały czas w oczach sojuszników trwało zohydzanie wysiłku armii polskiej we wrześniu. Dlaczego tak się działo? Czy opozycja naprawdę chciała ukarać poprzedników w imię sprawiedliwości dziejowej? To ich nie obchodziło. Sikorski wierzył, że jeszcze w 1940 albo najpóźniej w 41' wkroczy na czele nowej armii do Warszawy jako wyzwoliciel. Chciał zniszczyć Sanację, żeby nie mogła już nigdy przejąć władzy po zwycięstwie Francuzów w wojnie. Przegranej nie brał pod uwagę. Wawel dla Sikorskiego to aberracja rzeczywistości i dostał go tylko dlatego, że zginął przed Teheranem.

      Usuń
    3. Tak, trudno nazwac to rozliczeniem, bo nawet stalinowskie czystki konczyły sie procesami , lub jakas forma sądu, chociażby w wykonaniu obwodowej trójkI lokalnych kacyków.-kolegium. Tu nie było nic takiego. Byli ludzie pełni zawisci, odsunieci od polityki na kilkanascie lat bioracy odwet. Taki prof. Kot, taki zhanbiony Stroński, takie tuzy jak Modelski, ktorego podkomendni aresztowali w maju 1926r, Nie mówiac już o "kukielince" jak go zabawnie Marszałek okreslał. Gdyby nie rozkazy rydza o SZP to nawet konspiracji by w kraju nie zorganizowali, Juz pewnien francuz napisał o nich jak rzad rezydował w Amiens," Smieszny naród , przybyli tu jak żebracy i zaraz zażądali trybunałów i obozów koncentracyjnych". Przez takich ludzi własnie wojna ta , dyplomatycznie juz na starcie została przegrana, bo to oni utorowali droge komunistom do władzy,Zreszta potem wiernie im służyli razem z kawalerem jałtanskim Stanczyk, Popiel, Kot, no i Stanisław Grabski. Taka to była zaslepiona elita.

      Usuń
    4. Oczywiscie przepraszam za bład literowy. Polski Rzad na Uchodzctwie rezydował nie w Amiens a w Angres.

      Usuń
    5. Ale przecież Francuzi potrafili się bić podczas tej wojny, któż do k... nędzy chronił Hitlerowi tyłek do końca w bunkrze jak nie francuscy SS-mani ?! [ wcześniej dali się też mocno we znaki sowietom i żołnierzom LWP w Kołobrzegu vel Kolbergu ]. Więcej Francuzów walczyło podczas tej wojny po stronie III Rzeszy niż aliantów, nic dziwnego, że przy takim obrocie rzeczy nie chwalą się tym warto jednak mieć świadomość faktów skoro pretendujecie do znawstwa w tej materii zamiast czerpać ''wiedzę'' z ''Allo allo'' podobnie jak na temat Włochów z ''Giuseppe w Warszawie'' czy przygód Franka Dolasa dajmy na to.

      Usuń
    6. tu chyba przesadziłeś, fr. oddziały kolaboranckie słabo walczyły, pytanie czy gorzej niż inne. w sieci jest 'tygrys' pt. pod znakiem trupiej czaszki do sciagniecia chyba jako 'pztc' w pdf.
      'Więcej Francuzów walczyło podczas tej wojny po stronie III Rzeszy niż aliantów'
      - to chyba też przesada. Nawet włączając Vichy, które i dziwnie nie przystąpiło do paktu antykominternowskiego a zasilało robotnikami i ochotnikami do legionu/waffen ss i inną swoją milicją.
      Kolaborancka Vichy zresztą oficjalnie była 'neutralna'. Francuzi na koniec mieli czwartą sojuszniczą armię (1 250 000).
      Chyba, że masz na myśli skalę kolaboracji plus antybolszewickich ochotników z milicją wobec nielicznego do inwazji ruchu oporu, podobnego liczbowo do tego, od czego zaczynał De Gaulle.
      Trochę się jednak w końcu nawalczyli za to nie byli w jałcie i poczdamie, miała im starczyć kapitulacja Niemiec i okupacja własnej strefy.

      Usuń
  8. Jak patrzę na dzisiejszą Francję to mnie delikatnie mdli. Państwo z takimi "pięknymi" tradycjami, a dzisiaj? W reprezentacji parę lat temu nie grał ani jeden biały zawodnik. W google grafika wystarczy wpisać sobie: paris muslim. Zachciało się jakiegoś nowego porządku świata, multi-culti (pewnie przez kolonializm i tanią siłę roboczą) i mamy taki obraz, jaki mamy. Do tego jeszcze dodać wielkie protesty w całej Francji na przyzwolenie dla adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
    Ciekawe jakby Polska wyglądała jakby naszą kolonią został... Madagaskar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ''piękne'' tradycje wziąłeś w cudzysłów - przy okazji przypomnę, że ludobójcze prawo na mocy którego dokonano eksterminacji ludności Wandei posłużyło do zalegalizowania wywózek francuskich Żydów w czasie wojny i do dziś nominalnie obowiązuje we Francji, zaś rewolucyjni zbrodniarze mają tam liczne pomniki, place i ulice swego imienia oraz poświęcone uczczeniu ich święta [ warto by o tym pamiętali ci wszyscy, którzy wypominają Rosjanom kult Lenina, skądinąd gardzącego nimi serdecznie, i jemu podobnych ludobójców swej nacji tłumacząc to ich rzekomym ''mongolizmem'' tudzież ''orientalnym fatalizmem i podległością'' - no, chyba nie do końca tak jest ].

      Usuń
    2. Co się zaś tyczy imigracji wcale nie musi być ona czymś złym, byle w rozsądnych proporcjach i przy zadbaniu o pewną jakość przybyszy, obywatelstwo winno być przywilejem na który należy sobie zasłużyć respektując obyczaje i stosunki gościnnego kraju inaczej fora ze dwora, nikt łaski nie robi wchodząc z buciorami i panosząc się w czyimś domu [ zresztą pewne państwa jak np. ponoć Kanada poszły po rozum do głowy i tak czynią, pytanie czy nie za późno ]. Gdybyśmy mieli państwo realne a nie teoretyczne prowadziłoby ono rozsądną politykę imigracyjną zadbawszy w pierwszej kolejności o sprowadzenie przynajmniej jakiejś części naszych rodaków spośród licznych wspólnot rozsianych często w egzotycznych dla nas rejonach świata jak Daleki Wschód czy Ameryka Łacińska dajmy na to [ a propos tej ostatniej : ze względu na higienę psychiczną nie oglądam prawie tv ale nie sądzę by przy okazji mundialu choćby wspomniano tam o liczącej blisko 2 mln brazylijskiej Polonii, mam rację ? ] a jeśli już mają być to kolorowi imigranci niechże będą to chrześcijanie, najlepiej katolicy prześladowani w Pakistanie czy gdzieś w Afryce - nie jestem tak naiwny by sądzić, że zapobiegłoby to całkiem konfliktom, ale przynajmniej zmniejszyłoby szok kulturowy, byłaby jakaś płaszczyzna na której można by budować wspólnotę. Zresztą nie bój się, i tak nas to czeka i żaden ''Madagaskar'' nie ma tu nic do rzeczy, właściwie ten proces już się odbywa np. jak wiadomo Polki na Wyspach nader chętnie wchodzą w związki z ''nieeuropejczykami'', gdzieś czytałem oficjalne statystyki na temat tamtejszych związków i to tych zarejestrowanych nie uwzględniających powszechnych tam przecież konkubinatów i proporcja tychże między Polkami a Polakami wiążącymi się z przybyszami obojga płci z Afryki czy Azji była jak 10 : 1. Tak więc dorasta na naszych oczach zapewne już całe pokolenie afro- czy azjatopolaków [ cóż za koszmar dla tych co straszą nas ''turańską dziczą'' ! ] i znowuż wcale nie musiało by to być takie złe pod warunkiem, gdyby ludzie ci byli związani z nami kulturą i coś wartościowego do niej wnieśli, niestety obawiam się, że w większości wypadków są dla nas straceni i dotyczy to tak samo dzieci ze związków z ''kolorowymi'' jak i rdzennymi brytolami a nawet stricte polskich rodzin ale urodzonych i wychowanych już tamże, obym się mylił. Wreszcie należy pamiętać, że nie cała wina leży po stronie imigrantów ale i wybitnie demoralizujących warunków w których przyszło im żyć, znamienne, że pierwsze pokolenie pamiętające żywo o syfie z którego wyszli z reguły zachowuje się poprawnie, dopiero drugie urodzone już na miejscu ma wszystko w d..., to nie przypadek, że we Francji islamizm pada na podatny grunt nie tam, gdzie paradoksalnie zachowano żywe islamskie tradycje ale wśród wykorzenionej młodzieży na przedmieściach, której rodzice a bywa że i dziadkowie nie chodzili już do meczetu, demoralizacja i alienacja sprzyjają szerzeniu się różnych patologicznych ideologii [ do rangi symbolu urasta, że islam w dość specyficznym wydaniu jest religią żuli, kryminalistów tak w Europie jak i Stanach ]. Przyznajmy uczciwie, że Zachód nie ma im nic do zaoferowania poza kurczącymi się ale wciąż na poziomie zwykle nieporównywalnym tam skąd pochodzą ich rodzice i dziadkowie luksusami, to nie usprawiedliwia oczywiście ich barbarzyństwa jak rytualne paryskie demolki czy te parę lat temu w Londynie i dlatego nawet za to winni być wdzięczni [ w normalnych warunkach karnie odsyłałoby się ich za to na jakiś czas choćby do krajów pochodzenia przodków, jestem pewien, że zdecydowana większość po takiej traumie byłaby grzeczna i potulna jak ta lala ], niemniej ''nie samym chlebem...''

      Usuń
    3. " jak wiadomo Polki na Wyspach nader chętnie wchodzą w związki z ''nieeuropejczykami'', gdzieś czytałem oficjalne statystyki na temat tamtejszych związków i to tych zarejestrowanych nie uwzględniających powszechnych tam przecież konkubinatów i proporcja tychże między Polkami a Polakami wiążącymi się z przybyszami obojga płci z Afryki czy Azji była jak 10 : 1. "

      Nie demonizuj. Z moich naocznych obserwacji:
      1. Spora część takich związków to Polka + Kurd. Wynika to z naturalnej bliskości w pracy i podobieństw kulturowych oraz czynnika demograficznego (mnóstwo samotnych kurdyjskich mężczyzn i niewiele kurdyjskich kobiet oraz mnóstwo samotnych Polek zawiedzionych wcześniejszymi związkami z rodakami). Takie związki są w dużej mierze bardzo udane, Kurdowie zresztą to cholernie ciekawy naród, naprawdę trudno ich nie lubić, no i mają świetną kuchnię :)

      Kolejna część to patologia szukająca egzotycznego bolca. Takie Karyny i Dżesiki nie zasługują nawet na wzmiankę, szkoda czasu. Im szybciej pozbędą się polskiego obywatelstwa tym lepiej dla nas.

      Zostanie ze 30% puli które można określić krótko: inne czynniki/sytuacje, nie wiem, nie znam się, badań nie robiłem. Natomiast z niezłym zdziwieniem obserwuję czasem owoce takich związków. Anegdotyczny przykład (prawdziwy!) - wracając kiedyś wcześnie rano autobusem do domu spotkałem na przystanku dwóch młodych ludzi, białego i mulata. Wyobraź sobie moje zdziwienie kiedy zorientowałem się że rozmawiają po polsku. I to nie był jakiś ponglish tylko normalna wręcz czysta polszczyzna.

      s_s

      Usuń
    4. Z tymi Kurdami to tez zauwazylem-coz,fakt ze lepsze to niz....inne alternatywy.Co do Karyn i Dzesik tez sie zgadzam-to tylko blachary ktore ZAWSZE wiaza sie z patologia-polska,ruska,niemicka czy pakistanska-jaka tam jest pod reka-nie potrzebujemy ich do niczego.

      Piotr34

      Usuń
  9. ''No cóż, dziwki mają odwracać uwagę świata od tego, że reszta narodu też brzydko się zachowywała.''

    - dokładnie, i to delikatnie zowiąc. Warto dodać, że po wojnie głowy golili tym ''kolaborantkom'' głównie miejscowi komuniści, ci sami, którzy tak gorliwie dali d... bratnim socjalistom narodowym w '40-ym ze zdrajcą Thorezem na czele.

    - wzajem Wesołych, spokojnych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. ps. przejrzałem komentarze i muszę przyznać, że to jak zwykle zresztą lekko traumatyczne przeżycie, niemal wszyscy tłumaczą opisywane tu wypadki typowym kulturowym pitu-pitu, że prawda panie te żabojady to cioty co to chcą tylko wińsko chlać, ruchać i małż się nawpierdzielać oraz parlewufrancować se o pierdoletach [ niechże mi będzie wybaczone nie licujące ze świątecznym nastrojem słownictwo ale to aż prosi się o dosadny komentarz ] i nikt właściwie nie zwrócił uwagi na to co bodaj najważniejsze w niniejszym wpisie Foxa czyli postawę jeśli nie wręcz spisek francuskich elit sabotujących wysiłek wojenny własnego kraju w imię dilu z III Rzeszą czyli ''nowego niemieckiego ładu w Europie''. Hmm, nawiasem czy to aby nie spełniło się właśnie na naszych oczach tylko ''pokojowymi'' metodami i z małą, zaledwie półwieczną ''atlantycką'' przerwą ? - to by tłumaczyło też francuską niewdzięczność względem Amerykanów : a kto ich tu prosił ? a mogło być przecież tak pięknie... gdyby tylko nie te jankeskie chamy się wpierdzieliły, i jeszcze kładą buty na stół i chleją śmierdzącego burbona, fe, nie to co ci potrafiący docenić francuską kulturę, kuchnię i - zwłaszcza ! - piękno kobiet Niemcy, ''naród malarzy i poetów'' czy cuś. Nie byłbym sobą gdybym nie zwrócił uwagę na zwykle pomijany aspekt tych wydarzeń a cosik dla mnie dość interesujący : otóż już wówczas Francją rządziła lub przynajmniej miała wśród jej decyzyjnych elit znaczący wpływ masońska mafia polityczna [ bo z tym tak naprawdę mamy do czynienia w przypadku wolnomularzy z całym szacunkiem dla nielicznych, wartościowych wyjątków spośród nich - a i owszem, fundamentalnie się z nimi nie zgadzając dopuszczam możliwość, że zdarzają się i tacy ] - mimo, że oficjalnie polityka rządu Vichy była też wymierzona w nich [ min. to wtedy właśnie powstał antymasoński film, jedyny bodaj taki nie licząc późniejszych bredni wymierzonych w wirtualnych Iluminati, który można zresztą obejrzeć w necie, nie pomnę teraz nazwy ] to jednak jak wskazuje przykład Lavala zapewne nie tylko pod tym względem występowała ciągłość z poprzednim reżimem, de Villemarest na którego się powołujesz demaskował postępki masońskich mafiozów czy wspominał więc coś o ich udziale w opisywanym tu procederze np. o jakiejś frakcji arjomasońskiej, która wykorzystała to jako okazję do pozbycia się żydomasońskiej konkurencji dajmy na to ?

    Z jednym się tylko nie zgodzę : cieszy mnie, że ''cywilizowani ludzie coraz rzadziej uczą się francuskiego'' bo większość g..., które przychodziło do nas od kilkuset lat było we francuskim opakowaniu licząc od końca tych wszystkich yntelektualistów z łaski Belzedupa ''walczących o pokój'' i wysługujących się świadomie lub nie sowietom czy inszym komuchom, dalej XIX-wiecznych rewolucjonistów wykorzystujących ''sprawę polską'' do własnych celów i mieszających naszym patriotom we łbach, a i przedrewolucyjny Wersal wcale mi nie imponuje, nie cierpię już samego brzmienia francuszczyzny, jawi mi się jako język wręcz stworzony dla pretensjonalnych bubków. Nie wiem, może to wszystko przez jedną z traum mojego dzieciństwa w PRL-u jaką była niejaka Mireille Mathieu, to ta baba z hełmem zamiast włosów na głowie, katowali ją wtedy tzn. na pocz. lat 80-ych w tv niemal non stop na przemian z Eleni i ''Dentystą sadystą'' tej Jaruzelskiej prostytutki Rodowicz, już choćby za to znienawidziłem organicznie komuny [ choć dla Greczynki czynię teraz jednak wyjątek mimo, że nadal nie da się jej słuchać ale kobieta została jak wiadomo wyjątkowo ciężko doświadczona przez los a mimo to nie załamała się, zachowała dzięki wierze pozytywnego ducha i to budzi szacunek, niechże więc jej będzie - o proszę jaki mi się nasunął przypadkiem budujący przykład w sam raz na obecne święta - i tym optymistycznym akcentem, że tak powiem, tego, prawda - ].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla porównania można przytoczyć stereotypowe sądy wówczas i dziś o naszej wojnie obronnej...
      tylko po co?
      Fox zasygnalizował rodzaj kapitulanckiego spisku ale trochę mało i bez wytłumaczenia, skąd się wziął. Polacy żyli w sąsiedztwie 2 wrogów a i propaganda wojenna robiła swoje, jak trzeba a te Francuzy to wojny strasznie nie chciały więc oberwały za to. Po kiego byłby im ew. dil z Niemcami? Faktem, że pozwolili na zbyt wiele, może te szatany pompujące hyclera były czynne bo czemuż nie.
      We Francji była i różnorodna skrajna prawica, powiązana z przemysłem i wojskiem, wielbiąca Franco, zdaje się, że nawet w '37 była jakaś próba zamachu stanu. Pewnie łatwiej im było asekurować się później Petainem i wybrać kolaborację niż walkę.

      No i nie mieli porządnej dyktatorki, np.
      http://www.deculture.es/2012/12/dictadores-moe/


      Usuń
    2. - a dlaczegóż to niby tylko ''skrajna prawica'', wymieniony tu choćby socjalista Laval i wielu innych francuskich kolaborantów raczej średnio tu pasują np. Sartre też wówczas umizgiwał się do okupantów, zwłaszcza w pierwszym okresie gdy komuchy trzymały sztamę z naziolami, znamienne też że Niemcy nie kropnęli ani posłali do lagru Picassa choćby za propagandowe malowidło o Guernice, no proszę [ przy okazji może mi ktoś też wytłumaczy gdzie to wyparowały podczas wojny te setki tysięcy bojowych członków niemieckiej partii komunistycznej, największej wtedy poza sowietami, i miliony jej zwolenników, a też i jeszcze liczniejsze zastępy ichnich socjaldemokratów, gdzież to ten masowy czerwony ruch oporu skoro komunizm czy ogólnie lewicowość a nazizm to takie wykluczające się ideologie zaś nawet samo porównywanie ich jest oburzające ? Dlaczego do tyłka Adolfowi musiała się dobrać i to nieudolnie dopiero grupka pruskich junkrów i nacjonalistów ? A już wymieniając w tym kontekście Franco sam się zaorałeś dowodząc swej ignorancji w tej materii - gdybyś pogrzebał nieco w poszukiwaniu rzetelnych informacji wiedziałbyś, że Alfi był tak wk... jego niewdzięcznością za ''kondora'' i inszą udzieloną pomoc w czasie wojny domowej, że aż serio rozważał zrobienie mu zamachu stanu, hiszpański dyktator jeśli już lawirował wówczas ostro, z jednej wprawdzie pozwolił posłać na pomoc Niemcom ''błękitną dywizję'' ale nic ponadto samych zaś faszystów i filonazioli trzymał u siebie krótko, zarazem przez cały okres wojny strategiczna brytyjska baza na Gibraltarze była bezpieczna a Żydom po cichu za to masowo udzielano schronienia i min. dlatego po wojnie udało mu się niemal do śmierci zachować władzę. Jeśli dla ciebie ponad 50% dość obszernego wpisu jest zaledwie ''zasygnalizowaniem'' problemu zaś przytoczenie konkretnego źródła w postaci prac historycznych wymienionego z nazwiska de Villemaresta ''brakiem wytłumaczenia'' skąd się wzięły niniejsze tezy to... nie mam słów ani pytań.

      Usuń
    3. ''Po kiego byłby im ew. dil z Niemcami? '' - a na czymże był oparty powojenny ład w Europie, EWG i początkowo Unia Europejska jak nie na dilu Francji z Niemcami ? Dzięki temu ci pierwsi mogli się puszyć jak to mają w zwyczaju drudzy zaś za parawanem fanfaronady tamtych dupków bez zbędnego rozgłosu i konsekwentnie odbudowywać swą potęgę na nowych warunkach [ dlatego też obecnie ten projekt się chwieje bo kryzys boleśnie obnażył realny potencjał Francji, stanowczo przeszacowany ]. A wtedy ? - cóż, być może liczyli, że w kontrze do znienawidzonych Anglosasów zbudują wspólnie kontynentalną potęgę a w przypadku udanych podbojów na wschodzie Europy uda im co nieco uszczknąć z tego tortu ? A gdyby Niemcy poszli jeszcze dalej i doszło do połączenia ''Aryjczyków ze Wschodu i Zachodu'', przecież mało brakowało, jakież to perspektywy mogłoby otworzyć i przed rodzimym przemysłem a przy okazji okrężną drogą udałoby się zadać bolesny cios w brzuch imperialnej bestii i odwiecznego rywala z drugiej strony kanału. Całkiem możliwe, że sądzili iż to być może ostatnia okazja dla Francji na odegranie chociażby względnie samodzielnej roli licząc iż Niemcy dadzą im na dłuższą metę większe fory niż Anglosasi, i zresztą dawali choć nie tak jak to było w planach, o ile rzecz jasna takowe istniały - cóż, nie dowiemy się o tym przynajmniej od samych Francuzów bo dokumentów z tamtego okresu pilnują bodaj jeszcze bardziej niż Ruscy kremlowskich archiwów, stąd mamy prawo snuć takowe przypuszczenia na bazie realnych przesłanek i nikt powołując się na odpowiednie świadectwa nie ma prawa tego kwestionować, gdyż nie ma takiej możliwości z podanych przed chwilą powodów.

      Usuń
    4. prosto nie wiem, na czym się opierało stronnictwo kapitulanckie a jakby dalej wszyscy czujemy, że właśnie zabrakło im najistotniejszego- woli walki. każdy słyszał o postawie komuchów a co z najwpływowszymi ludźmi, co z wielkim kapitałem itp. za to niektórzy bohaterowie I. wojny poszli na kolaborację. 'Nie-umieranie za Gdańsk' było na i prawicy choć bazgrane po murach przez lewicę. Zmieniano dowodzących, premierów więc i bałagan polityczny. Niby płacze się, że flota zablokowana nie miała gdzie uciec ale ludzie mieli gdzie przyczaić się albo nawiać i na pewno bardziej niż my. Zostało im sporo wojska choć nie jako gotowe odwody i bez sprzętu po Dunkierce.
      Może więc i czynnik morale z urabianiem opinii publicznej jest ważny. Może dziwna wojna też mogła bardziej zepsuć morale armii, łatwiej o szok.

      Dil z Rzeszą oczywiscie nasuwa mitteleuropy/ UE i rywalizowanie z UK ale do tego musieliby się jakoś zasłużyć a nie wiem, czy dalsze naruszenie równowagi w Europie byłoby na rękę. Wcześniej mieli wszelkie atuty w ręku i nie potrafili przestać ugodowości kosztem innych. Ale jednak na koniec szykowali się na wojnę. No i kwestia sowiecka, nieistotna dla kampanii ale ważna w polityce, gdyby cudem Francja od pocz. wojny atakowała z sukcesem Niemcy to cała Polska mogła się dostać Sowietom albo walczyliby jako sojusznicy. Więc może i tu Hitler był ich mniejszym złem. Tenże zresztą nie wierzył w przystąpienie Uk do wojny po ataku na Polskę, gdy będzie miał za sobą sowietów. My graliśmy o wszystko a Francja w sumie o układ sił i pokój. W sumie najwięcej dano ciała polityką i jedyna opcja współpracy sojuszniczej poniosła klęskę.

      Usuń
    5. Niby baza na Gibraltarze była bezpieczna - ale Sikorskiego tam załatwili...

      Usuń
  12. A, zapomniałem dodać a sądzę iż to ważne, że dzięki wrednym ''atlantystom'' Francuzi przeżyli w powojennym ćwierćwieczu okres bezprecedensowej prosperity, chyba aż od czasów przedrewolucyjnych nie mieli tak dobrej kondycji jeśli chodzi o rozwój pod względem demografii, gospodarki a bodaj nawet i siły militarnej, to wszystko jednak skończyło się wraz z paryskim majem ' 68, k... kolejna rewolucja, doprawdy nie pojmuję co to za naród, do perfekcji doprowadzili sztukę robienia sobie na głowę i stąd chyba zasługują aby pożarły ich hordy nowych Hunów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Informacje ukazujące dziś związki Francuskiego FRONTU NARODOWEGO z Putinlandem/Rosją wcale nie dziwią. Francuzi zawsze się qrwili i tak jest też dziś:

    Majkel

    OdpowiedzUsuń
  14. W geopolityce nie ma czegos takiego co albo jest czarne albo biale. "Rekin" poczytalbys troche, wyzwolil sie z tego co pisano za PRL i powielano w III RP dotarl do powaznych zrodel , to wiedzy bys nabral wiecej, a nie pluł na każdego co ,ma odmienne zdanie. Jaki wybor?No i co walczylismy, przegralismy, była Jałta i jednak żyjemy? zyjemy czy nie?Wtedy bylismy podmiotem swiatowej polityki, i gralismy niezaleznie. Sami jestesmy sobie winni. Regent Horthy i marsz. C.Manerheim w swoich krajach nie uchdza do dzis za zdrajcow i kolaborantow, ale za ludzi ktorzy starali sie ocalic swoj kraj przed najwiekszym zagrozeniem w dziejach- przed bolszewizmem.Polityka ludobójcza Hitlera i nazistow do polaków była ich jednym z najwiekszych błedów co zreszta sami przyznaja post factum- vide Dzienniki Goebeelsa. Jak mawiał hrabia Roniker, z Rady Głownej Opiekuńczej, ze Niemcy sami na samym poczatku okupacji juz sobie zaprzepascili mozliwosc porozumienia z Polakami. Nie była to jednak Bismarckowska polityka, poczytaj "Mein Kampf" oczywiscie mowa tam o terenach na wschodzie, w przyszlosci. Lecz naczelnym motywem jest zemsta na Francji i dogadanie sie z Wlik. Bratania.Bo to głownie Francja pokonała Niemcy w I WOJNIE SWIATOWEJ. tAK JAK DLA fRANCJI BYŁA TO ZEMSTA ZA ROK 1870. Za SEDAN! Za obalenie CESARSTWA! Z tej traumy powstała III republika, która obaliła potem Cesarstwo Niemieckie w Wielkiej Wojnie. Nasz błąd jedyny, nie mielismy polityków formatu takiego jak Piłsudski, Dmowski- co kapitalnie rozegrali sprawe polska w I wojnie swiatowej. Nie wyciegnelismy wniosków. Zaplaciły te cene pokolenia polskiej młodzieży. Dzis juz jestesmy niestety innym krajem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie juz po dyskusji i przychodze za pozno, ale chcialem zapytac o sprawe rozmow niemiecko-brytyjskich w sprawie faktycznego rozbioru Francji w 1940. SA zrodla, ktore podaja, ze Angole z czyms takim rzeczywiscie wyskoczyli juz w trakcie kampanii. Niemcy odrzucili propozycje, ale Adolf czolgi pod Dunkierka wstrzymal...
    Trudno w takiej sytuacji sie dziwic, ze Francuzi sie tak ochoczo poddawali. Woleli pozostac w jednym kawalku...
    No i sprawa konfliktu pomiedzy Vichy a Brytolami wyglada w tym kontekscie rowniez nieco inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, jak było każdy wie.. ale przyznać trzeba, że Francja źle na swojej postawie nie wyszła. To my musimy spłacać Żydów wysiedlonych przez Niemców i Rusków, nam nikt na odbudowanie Polski pieniędzy nie dał, a w ogóle cała ta wojna była prowadzona przez "NAZISTÓW"... to taki dziwny twór, którego już nie ma, broń boże aby ktoś ich kojarzył z naszymi sąsiadami - NIEMCAMI.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Francja wyszła dobrze ale nie na KOLABORACJI, tylko na pomocy USA po wojnie! Nam "pomagali" inni - "bracia słowianie". Francji i Niemcom pomagali "źli imperialiści reakcjoniści". I dlatego do dziś jesteśmy 40 lat za państwami, które przegrały II wojnę światową. Tak się kończą sojusze z Rosją - cywilizacyjną pustką. @widelec

      Usuń
  17. Apropo-ostatnio widzialem badania opini publicznej(jedne z pierwszych na swiecie)ze jeszcze jesienia 1939(juz po inwazji na Polske)76% spoleczenstwa francuskiego chcialo wojny z Niemcami.Czyli zawiodly elity.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy wpis;) o historii dobrze się dyskutuje, bo znamy wtedy całokształt zdarzeń, w tamtych czasach podjęcie decyzji nie było pewnie takie proste.

    OdpowiedzUsuń
  19. No cóż, podejrzewam że w razie ewentualnego "zaognienia" konfliktu Rosyjskiego... historia zatoczy koło niestety. Kto będzie bronił Francji, muzłumanie? Obyśmy nie musieli się o tym przekonywać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zawsze mam takie jakieś przeświadczenie, że Francja ma za wysokie mniemanie o sobie. Jak podstarzała panna, która dla każdego jest za dobra. Nie wiem skąd to mam, ale tak już mam...;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Opinie zawsze są podzielone i można by tu dyskutować długo ale po co wracać do tego co było i tak historii już nie zmienimy

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeśli ktoś twierdzi, że klęska Francji była spontaniczna to się nazywa...Fox Mulder
    Ale po kolei. Churchil proponuje w 1939 Francji ...unię państwową! Historyczny, największy wróg Francji mający olbrzymie roszczenia proponuje unię państwową. Dla Petaina Niemcy to mniejsze zło zaś antyangielskie organizacje takie jak Croix de Feu były silne i miały duże poparcie społeczne. Francuzi genetycznie nienawidzą Anglików coś jak my Ruskich czy Niemców. Nawet de Gaulle był częścią anty angielskiej układanki dobitnie świadczą o tym czyny po wojnie. A w czasie wojny jak brytyjska gazeta pisała o nim dobrze czerwienił się ze złości. Francja nie miał zamiaru bić się o imperialny status Wielkiej Brytanii, bo taki był interes Francji. W przeciwieństwie do sanacyjnych głupków i angielskich agentów pośród nich.
    WDupieSzerokiWBarachWąski

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam jak tak prześledzimy całą historię Francji to można dojść do wniosku, że to są straszne cwaniaki. Zawsze, kiedy była wojna lub jakiś szerszy konflikt to francuzi patrzyli, kto wygrywa i dopiero, wtedy robili z tym kimś interesy. Jakby nie patrzeć straszne cwaniaki.

    OdpowiedzUsuń