sobota, 18 października 2025

Nord Stream wysadził się sam

 


Fajnie, że agentura sama się ujawnia. Można sporządzić jej częściową listę spisując tych, którzy mają ból dupy o wyrok sądu odmawiający ekstradycji Wołodymyra Ż. do Niemiec w sprawie dotyczącej wysadzenia gazociągu Nord Stream. Sędzia Dariusz Łubowski wygłosił przy tym uzasadnienie, które można po prostu określić jako "baza". Niemcy nie mają jurysdykcji w sprawie sabotażu Nord Streamu, gdyż doszło do niej na wodach międzynarodowych, w wyłącznych strefach ekonomicznych Szwecji oraz Danii (które śledztwa w sprawie tego zdarzenia szybko umorzyły). Spółka Nord Stream A.G. nie jest spółką niemiecką, tylko szwajcarską. Niemieckie firmy są w niej jedynie mniejszościowymi udziałowcami. Większościowymi są spółki rosyjskie. Samo wysadzenie gazociągu nie było żadnym aktem terroryzmu, tylko sabotażu, dopuszczalnego w ramach wojny sprawiedliwej toczonej przeciwko rosyjskiej agresji. Niemieckie sądy są kontrolowane przez polityków, więc nie dają żadnej gwarancji sprawiedliwego procesu. Ponadto niemiecki wniosek o ekstradycję był żałośnie udokumentowany - został zawarty na jednej kartce formatu A4. Chwała więc sędziemu Łubowskiemu, że wypuścił Wołodymyra Ż. z aresztu. Pokazał w ten sposób, że wśród sędziów są nie tylko kodziarsko-postkomuszo-mafijne mendy. (Same libki sędziego kilka lat temu atakowały.) Hańba żurkowej prokuraturze i tusskowym służbom, że wcześniej przyłączyły się do niemieckiej nagonki na ukraińskiego instruktora nurkowania. Ciekawe jednak to, że sprawę dostał "mocno zbazowany", prawacki sędzia a nie jakiś Tuleya. Czyżby naciski Amerykanów przeważyły?



W piątek wieczorem Amerykanie nas trochę jednak zawiedli. Okazało się bowiem, że Tomahawki były tylko straszakiem na Rosję. I Rassija się naprawdę go przestraszyła. Zwłaszcza, że wcześniej wyszło na jaw, że administracja Trumpa koordynowała z Ukraińcami skuteczną kampanię ataków na rosyjskie rafinerie. Wizja, że Tomahowki zdewastują bazy w Engelsie i Murmańsku, czy zaczną nawet spadać w centrum Moskwy, poważnie wystraszyła Kreml. Stąd telefon od "Putina" skomlącego, że teraz naprawdę chce pokoju. I stąd ta idiotyczna idea szczytu w Budapeszcie. Miejmy nadzieję, że będzie jak podczas szczytu na Alasce, gdy aktorzyna odgrywający Putina zirytował Putina ahistorycznym pieprzeniem o Ruryku i Chmielnickim. 



Oczywiście duporealiści zaczną się wkrótce masturbować wizją "pokoju" i porozumienia między Rosją i USA. Na pewno w "Do Rzeczy" będziemy mieć mnóstwo poligramoty na ten temat. Według duporealistów największą groźbą jest bowiem to, że "zostaniemy wciągnięci w konflikt". Zgadzam się, że to groźba, ale akurat dostawy broni i amunicji na Ukrainę tę groźbę oddalają. Gdybyśmy w pierwszych miesiącach wojny słuchali duporealistów i naśladowali ówczesną niemiecką i węgierską postawę wobec Ukrainy, to już latem-jesienią 2022 r. mielibyśmy rosyjskie czołgi nad Sanem. A tak, po trzech latach wojny nadal Wielkorusy próbują zdobyć jakiś gówniane miasteczka powiatowe w Donbasie tracąc masy ludzi i sprzętu... (Trump stwierdził, że Rosja straciła "1,5 mln ludzi, głównie żołnierzy".) Perspektywa wojny się przesunęła i może się okazać, że Rassija będzie zdolna do jej prowadzenia jedynie na froncie pomocniczym - w Finlandii oraz w Estonii. Oczywiście to pomocnicze uderzenie miałoby być skoordynowane z chińską inwazją na Tajwan. Przypominam, że Xi Jinping nakazał swoim siłom zbrojnym, by były technicznie na taką inwazję przygotowane już w 2027 r., czyli na 100-ną rocznicę powstania Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Takie rocznicowe planowanie operacji wojskowych jest zwykle zalążkiem klęski. Sytuacja może się też skomplikować - choćby przez ostatnie czystki w wojsku. 



(Niektórzy na polskojęzycznej prawicy jarają się postawą Orbana. Tak się akurat składa, że Orban za rządów PiSu wielokrotnie wbijał nam nóż w plecy w polityce unijnej, działając w interesie Niemiec. Ostatnio bardzo się odsłonił przyjmując z wielkimi honorami w Budapeszcie Angelę Merkel.  To podczas tej wizyty enerdówa Merkel obwiniała Polskę i kraje bałtyckie za wojnę. Gdy Orban więc przegra wybory z farbowanymi libkami, to nie będę po nim płakał. Koleś był bezużyteczny w kwestii powstrzymywania niemieckich euroglobalistów, a Węgry swoją postawą wobec wojny zasłużyły na karę w postaci rządów libków. Nie będzie mnie smuciło, jeśli po zmianie władzy w Budapeszcie, węgierskie libki wyślą tusskowym siepaczom cucka Romanowskiego - autora ustawy pozwalającej na to, by mężczyźni zostali na podstawie szybkiej decyzji policji wyrzucani z ich własnych mieszkań, na podstawie "przemocowy" pomówień skłóconych z nimi żon i "partnerek". Koleś powinien za to spędzić resztę swego nędznego życia w więzieniu.)

Perspektywa amerykańskiej inwazji na Wenezuelę chyba się jednak oddaliła. Maduro obiecywał, że nie tylko szeroko wpuści Amerykanów do swojego sektora naftowego, ale też przedstawił plan oddania władzy w ciągu trzech lat. Trump otwarcie stwierdził, że Maduro chciał dać mu wszystko "because he doesen't want to fuck arround with the United States". I trudno się temu dziwić. Wenezuelskie siły zbrojne nie są zapewne w dobrym stanie. Świadczy o tym choćby to, że podczas ostatnich manewrów symulujących amerykańską inwazję zatonął im desantowiec.

Tymczasem Hugo Carvajal, były szef wenezuelskiego wywiadu wojskowego za Chaveza i Maduro, zeznał, że reżim wykorzystywał pieniądze wyprowadzone z państwowego koncernu naftowego PDVSA do finansowania m.in.: kolumbijskiego lewicowego prezydenta Gustavo Petro, brazylijskiego prezydenta Luiza Inacio Lulę da Silvę, dawnego argentyńskiego prezydenta Nestora Kirchnera (już nie żyjącego), byłego boliwijskiego prezydenta Evo Moralesa i hiszpańską partię Podemos.

Jeśli już jesteśmy przy temacie materialistycznego lewactwa, to rzućcie okiem jak izraelscy żołnierze urządzili walizkę Grety Thunberg. Jeszcze śmieli się z Grety, mówiąc, że wygląda jak He-Man... 

Izrael powinien bardziej nagłaśniać takie akcje, by odzyskiwać sympatię światowej opinii publicznej. Ale, nie... Izraelskie dyplomatołki z ambasady w Warszawie są zbyt zajęte sraniem na Polaków i upamiętnianiem Armii Czerwonej oraz ubeków takich jak Alicja Schnepf... Powodzenia w odbudowie wizerunku :)

***

A w blogu o książkach recenzje: "Dostatek", "Krwawe Ślady" Drozdowskiego i "Biała śmierć", czyli Simo Hayha. 


3 komentarze:

  1. Grubo z tym sypiącym Carvajalem, potężny kop w dupę kirchnerowców tydzień przed wyborami, pewnie im poniżej 30% spadnie poparcie. Choć przy całej miłości dla Villaruel, jednak już powoli mi się nie uśmiecha ugruntowanie władzy jej i Mileia, jeśli ma to doprowadzić do jego wzmocnienia i sprawności łapówkarskiej dla Komisji Eurojeleniej, a w końcu zasypaniu nas żarłem z MERCORURY.

    OdpowiedzUsuń
  2. prawako-realiści jakoś tylko o stosunku Orbana do Izraela i Netanjahu nie zwykli wspominać

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano waśnie i nic o transformatorze zełeńskim. Odbędą się tam wybory, sir?

    OdpowiedzUsuń