sobota, 2 lutego 2019

Przeciw duporealizmowi


Ilustracja muzyczna: Clean Bandit feat Demi Lovato - Solo




Gdyby Władysław Studnicki, Adolf Bocheński i bracia Mackiewiczowie zobaczyli, co wypisują "kontynuatorzy" ich myśli w Polsce, to by się chyba w swoich trumnach sfajdali... Oczywiste, pozbawione logiki kretynizmy nazywa się u nas bowiem "polityką realną" a na politykę realną psioczy.



Czym jest jednak polityka realna? Dobrze ją zdefiniował Ho Chi Minh. Był on co prawda komuchem, ale bardzo mądrym komuchem - i przez pewien czas amerykańskim agentem. Powiedział kiedyś: "Lepiej przez 100 lat wąchać gówna Francuzów, niż przez 1000 lat zjadać gówna Chińczyków". O co mu chodziło? W 1945 r. na północ Wietnamu wkroczyły wojska Republiki Chińskiej i miały ją czasowo okupować aż do nadejścia wojsk francuskich. Francuzi byli nielubianym kolonizatorem, więc niektórzy Wietnamczycy uważali, że trzeba się dogadać z Chińczykami, tak by ci zostali dłużej. Wujek Ho widział jednak w Chinach wroga geopolitycznego na wiele stuleci. Wolał (jak się okazało tylko kilkuletnią) obecność irytujących Francuzów od groźniejszej obecności Chińczyków.

U nas znalazło się mnóstwo mędrków, którzy psioczą na to, że Polska znalazła się jednoznacznie w amerykańskiej strefie wpływów. Słusznie wskazują, że ambasador Mośbacher i paru dupków z Departamentu Stanu tudzież amerykańskich służb traktuje nasz kraj tak jeszcze jedną republikę bananową. Co więc powinniśmy zrobić? Według tych mędrków, oczywiście pokazać Amerykanom fucka i zacząć prowadzić "politykę realną w stylu Cata-Mackiewicza, Studnickiego czy Adolfa Bocheńskiego". Czyli co tak właściwie mamy robić?

  
Powyżej: Armia europejska Mutti Angeli

Odpowiedzi udziela m.in. Piotr Zychowicz, sugerując, że powinniśmy się bliżej związać z Niemcami. Ten zwolennik "polityki realnej" widzi pewnie oczami wyobraźni Wojsko Polskie wspólnie z "niezwyciężonym Wehrmachtem" szturmujące Stalingrad, ale problem w tym, że ta wizja jest mocno nieaktualna. Nie mamy roku 1942. Mamy 2019 r. Niemcy przez ostatnie 75 lat zmieniły się nie do poznania. Stały się społeczeństwem ciot. I to nie bynajmniej ciot w stylu Ernsta Roehma. Niemcy są niemal pozbawieni obecnie siły militarnej. Nie byliby w stanie bronić Polski np. przed Rosją i nie mieliby też pewnie chęci tego robić. Może by bronili linii Odry, a może by się z najeźdźcą dogadali, że kopsną mu parędziesiąt miliardów euro dla świętego spokoju. Może tak wytrawny praktyczny historyk jak Piotr Zychowicz tego nie zauważa, ale Niemcy chorują na fatalne zauroczenie Kremlem i marzą o zbudowaniu bloku kontynentalnego Paryż-Berlin-Moskwa-Pekin, w którym rola Polski sprowadzałaby się jedynie do gospodarczej kolonii, w jakiejś nowej wersji Mittleuropy. Niemcy nie są więc w stanie zaakceptować żadnego rządu w Polsce, choć trochę odbiegającego swoją polityką od celów wyznaczonych przez Berlin. (Zachowując proporcje: przypomnijcie sobie jak spacyfikowali grecki rząd Tsiprasa lub jak ryją pod włoskimi władzami.) Opcja niemiecka w naszej sytuacji jest więc podobnym "politycznym realizmem" jak działania węgierskich strzałokorzyżowców w 1944 r. Ustawianiem się po stronie kraju, który nie obroni nas przed Rosją, wykorzysta nas do cna a za jakiś czas i tak skończy jako trzecioświatowy shithole.



Stanisław Michalkiewicz, szebes goj Putina (zawsze stojący na baczność, gdy słyszy  słowo "Putin"), zaproponował natomiast byśmy zaprosili do Polski rosyjskie wojska, a przynajmniej postraszyli tym Amerykanów, by więcej od nich uzyskać. No cóż, coś takiego przerabiamy już od początków XVIII w. i zawsze się dla nas źle kończyło. Trzeba być historycznym analfabetą, by uwierzyć, że tym razem będzie inaczej. Nie jesteśmy peryferyjną Finlandią czy Węgrami, by bawić się w "opcję rosyjską". Przeciwko temu przemawia sama geopolityka. Dla Rosji jesteśmy przede wszystkim "przegrodą" na drodze do Europy Zachodniej. Geopolitycznym problemem na pomoście bałtycko-czarnomorskim, który trzeba zlikwidować.Różne leśne dziadki z "Myśli Polskiej" oraz korwinowskie kuce twierdzą, że to Polska zepsuła sobie relacje z Rosją. A jest dokładnie odwrotnie. To Rosja ćwiczy uderzenia nuklearne na Warszawę, dokonała zamachu w Smoleńsku, napadła na jednego z naszych sąsiadów a drugiego próbuje anektować, prowadzi wobec nas nieprzyjazną politykę gospodarczą, patronuje tutaj najróżniejszym esbecko-trepowskim mafiom i ciągle ma ból dupy o jakieś obskurne stalinowskie pomniki. Jeśli ktoś twierdzi, że powinniśmy się z Rosją dogadać, to trzeba go zapytać, czy Rosja wyraża w jakikolwiek sposób gotowość do porozumienia? I na jakich warunkach ma być to porozumienie? Na lepszych niż miał Janukowycz? Co Rosja ma nam właściwie do zaoferowania? Gaz po cenie wyższej niż dla Niemców? Przed kim nas będzie bronić? Raczej nie przed Niemcami, bo się z nimi kumpluje. Może więc przed mitycznymi banderowcami, którzy lada chwila powtórzą nam rzeź wołyńską zachęceni do tego muzyką zespołu Enej? A może Rosja, w majestacie syna Wiery Szełomowej Putiny,  ochroni nas przed Izraelem? Tak skutecznie jak syryjską przestrzeń powietrzną? Tak, że żaden Abramowicz, Mogilewicz, Rottenberg czy Kantor się nie prześlizgnie? No jak szebes goje z kresów.pl, "Myśli Polskiej" i "Najwyższego Czasu!"?

Oczywiście zwolennicy opcji rosyjskiej twierdzą, że w Gruzji i na Ukrainie Rosja nie była agresorem. Tylko  reagowała na złowrogie natowsko-żydowsko-banderowskie spiski. I biedaczka dała się wciągnąć w konflikty, których nie chciała. Załóżmy, że tak rzeczywiście było. Co mamy więc sądzić o kraju, który cały czas daje się tak prowokować i wciągać w niepotrzebne wojny z sąsiadami? Jakim cudem uwierzył, że malutka Gruzja może mu zagrozić? Czemu tak wielkie mocarstwo widzi zagrożenie w Estonii? Czy taki paranoiczny kraj nie jest zagrożeniem dla innych? Czy nie jest podobny do seryjnego mordercy, który słyszy głosy w głowie i pod ich wpływem zabija ludzi? Jaką mamy gwarancję, że  kiedyś np. nas nie zaatakuje, bo kolesie z Kremla wezmą na poważnie teksty Zychowicza o pakcie Ribbentrop-Beck i pomyślą, że naziści z "Iron Sky" budują swoją bazę w Polsce?



Jeśli nie Rosja, to może więc Chiny? Jesteśmy dla Chin ponoć krajem ważnym z racji naszego położenia geopolitycznego. Tyle, że jakoś tego jeszcze nie widać, jeśli patrzymy na wielkość chińskich inwestycji w naszym regionie. Owszem pomysł Nowego Jedwabnego Szlaku fajnie brzmi, ale nie łudźmy się - ten projekt będzie realizowany przez wiele dziesięcioleci. O ile oczywiście powstanie, bo jak na razie to zaczął on wzbudzać opory w chińskiej "bliskiej zagranicy". Chińczycy powtarzają błędy Amerykanów, ale są jeszcze bardziej od nich pazerni i wykorzystali projekt Nowego Jedwabnego Szlaku głównie do zadłużania różnych kraików i przejmowania w nich infrastruktury.  Chińskie inwestycje jakoś nie skłoniły zaś Pekinu do obrony interesów Ukrainy czy Białorusi przed Rosją. Pekin nie kiwnął w ich obronie palcem, bo w sumie Rosja to jego najbliższy sojusznik - takie Austro-Węgry. (I wbrew opiniom różnych "realistów" krzyczących nieustannie, że "ruski agent Trump" zaraz dogada się z Putinem, by oderwać Rosję od Chin, to taki scenariusz jest mało realny. Sojusz rosyjsko-chiński jest zbyt trudny do rozerwania. Oba kraje chcą stawić czoła amerykańskiej supremacji i budować blok kontynentalny od Lizbony do Seulu. By nastąpił reset amerykańsko-rosyjski, Chiny musiałyby naprawdę zajść Rosji za skórę a na Kremlu musiałaby się zmienić władza. Lub w Białym Domu zasiąść Hillary czy równie popieprzona kreatura wyciągnięta z kanału burzowego pod domem Johna Podesty.)

Co więc nam pozostaje? Mamy więc wybór między "wąchaniem g..." Amerykanów a "zjadaniem g..." Niemców, Ruskich i Chińczyków. Tak się składa, że zarówno w naszym interesie jak i interesie Amerykanów jest to, by nie powstał blok kontynentalny Francja-Niemcy-Rosja-Chiny. Współpraca narzuca się sama, ale Amerykanie niestety są stroną silniejszą. Musimy więc przeczekać pewne niedogodności takie jak agresywny lobbing ambasador Mośbacher za różnymi amerykańskimi korporacjami. (To zasłyszałem w pewnym źródle:  Mośbacher zna Trumpa na tej zasadzie, że parę razy pojawiła się na tych samych przyjęciach co on i zrobiła sobie z nim fotkę. A później podobnie jak Johny Danniels chwaliła się kogo to ona nie zna i co ona nie może. Należy jednak do organizacji biznesowej blisko powiązanej z armią i służbami, więc latała z generałami do Afganistanu. Udaje idiotkę, ale rzeczywiście nie ma żadnej wprawy w służbie dyplomatycznej a personel ambasady ją chyba olewa, bo nie sprawdza, co ona wypisuje w oficjalnej korespondencji. Wszystkie istotne sprawy w relacjach między USA a Polską odbywają się bowiem w ramach kontaktów międzyresortowych a nie poprzez ambasadę.)



Zresztą czy Amerykanie zaczęli u nas taki lobbing dopiero teraz? A jak było z tajnymi więzieniami CIA i operacją Samum? Ubectwo, które latało dla Amerykanów na posyłki robi do dzisiaj za wielkich bohaterów. Każdy co bardziej kumaty z nich, niczym Hans Landa z "Bękartów Wojny" marzył o tym, by po zakończonej Zimnej Wojnie ustawić się w Ameryce. Kiszczak taki wierny sołdat Moskwy, a swoje archiwum sprzedał do Instytutu Hoovera. Jakoś po sprawie tajnych więzień nie słychać było wezwań, by zrywać sojusz z USA. Generałowie Różański i Skrzypczak też jakoś szczególnie nie protestowali. Żaden z nich nie złożył dymisji, jak wysyłano nasze wojska do Iraku i Afganistanu. Nie psioczyli na zakupy amerykańskiego uzbrojenia. A jak wchodziliśmy do NATO usilnie nie przekonywali, że "Amerykanie nas sprzedadzą". Ciekawe ile wódki wypili z amerykańskimi generałami? Teraz za to biegają od redakcji do redakcji i jojczą jacy ci Amerykanie straszni, jak nas zostawią, a w związku z tym, że nas zostawią, to już lepiej nie zabiegać o ich stałą obecność w naszym kraju, po prostu wycofajmy wojska na linię Odry i oddajmy bez walki kraj Ruskim, którzy oczywiście lada chwila tu wejdą, bo lada chwila Trump dogada się z Putinem...




Pseudorealiści twierdzą: "USA są naszym jedynym sojusznikiem, a z wszystkimi innymi się skłóciliśmy". I np. Zychowicz wylicza, że jesteśmy skłóceni z : Rosją, Niemcami, Francją, Komisją Europejską, Izraelem i Ukrainą. Po czym radzi byśmy się skłócili z USA. Zajebiście to mądre i realistyczne. Skłóćmy się mocarstwem silniejszym od wszystkich wymienionych podmiotów razem wziętych. Ale oczywiście wyliczając kraje, z którymi jesteśmy skłóceni, Zychowicz pomija te z którymi mamy bardzo dobre lub dobre stosunki: z niemal wszystkimi państwami naszego regionu (zobaczcie jak się poprawiły w ostatnich latach z Litwą czy z Czechami...), nawet z Ukrainą (na płaszczyźnie wojskowej, gospodarczej i społecznej a nie na płaszczyźnie agenturalno-frustrackich wysrywów Wiatrowycza i ks. Isakowicza, czy też rytualnego jojczenia Agnieszki Romaszewskiej i jej kolegów), z krajami skandynawskimi, z Włochami, z Wielką Brytanią... Oczywiście żaden z tych krajów nie posiada takiego potencjału wojskowego jak USA, Chiny czy Rosja. Ale głupotą jest mówienie, że "USA są naszym jedynym sojusznikiem". Te wszystkie kraje europejskie, z którymi mamy dobre stosunki, mogą być dla nas o wiele bardziej pomocne niż Niemcy czy Francja.

Ci którzy mówią, że "USA jest jedynym naszym sojusznikiem" a przy tym wzywają do zerwania tego sojuszu chcą de facto wyjścia Polski z NATO. Zerwanie sojuszu z USA, głównym filarem NATO, narazi na szwank nasze stosunki z innymi państwami zainteresowanymi powstrzymywaniem Rosji. A w zamian ani Komisja Europejska, ani Macron, ani Merkel, ani Putin nie będą dla nas milsi.



Jojczenie słyszymy też przy okazji sprawy Huawei. "Jak mogliśmy aresztować chińskiego szpiega, teraz Chińczycy się na nas obrażą i Nowego Jedwabnego Szlaku nie zbudują." Sprawa Huawei, to oczywiście element starcia supermocarstw o supremację technologiczną w XXI w. To dla Amerykanów na tyle kluczowe, że do uderzenia w Huwei przekonali nawet Kanadę, której premier Justin Castro Trudeau uchodził wcześniej za wielkiego chińskiego lobbystę. A Kanada z jakiegoś powodu naraziła na szwank swoje kontakty handlowe z Chinami. Podobnie zrobiły m.in.: Australia, Wielka Brytania, Japonia, Czechy - kraje które trudno podejrzewać o głupie poświęcanie swoich interesów gospodarczych. Skoro nawet Babisz i Trudeau dystansują się od Huawei, to widocznie wiedzą coś o działalności tego koncernu, co nie zostało ujawnione opinii publicznej i mają powody do tak ostrych działań. U nas też nagle odcięto się od tego Huawei (a rykoszetem dostają postacie rzucone wcześniej na odcinek "pojednania z Chinami" takie jak poseł Marek Suski). Sprawa Huawei nie jest więc jakąś straszną fanaberią naszego rządu, tylko elementem większego globalnego starcia supermocarstw. Starcia, w którym jest niewiele miejsca dla państw neutralnych. A już nie ma miejsca na neutralność w państwach frontowych takich jak Polska.



Pretekstem do jojczenia stała się też planowana w Warszawie bliskowschodnia konferencja. "To straszne! Skłócamy się z Iranem! Będzie wojna! Taka jak na filmie "300"! Przyjedzie do nas Murzyn na koniu z wianuszkiem czaszek greckich królów i zażąda ofiary z ziemi i wody! A później pojawi się Kserkses!" :))))) No cóż, na tej konferencji mało tracimy. Iran jest krajem z gospodarką głęboko pogrążoną w kryzysie i objętym sankcjami. Nie zrobimy w tych warunkach tam kokosów. Iran jest też bliskim sojusznikiem Rosji a jego relacje z nami były jak dotąd mocno ograniczone. Nie może on nam też jakoś szczególnie zaszkodzić. Zapewne się skończy na retoryce w stylu "nasze strzały zasłonią Słońce!". Na konferencję przyjadą jednak zapewne Saudowie i przedstawiciele innych bogatych monarchii znad Zatoki Perskiej. A oni mają mnóstwoooooooooo kasy, "G5 and all of the goodies, welcome to the goodie room!". Można to wykorzystać. Skoro Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Ruscy i Chińczycy nie gardzą saudyjską kasą, to czemu my mielibyśmy słuchać się ideologów jojczących, że saudyjscy książęta wspierają ISIS? Iran też wspiera islamski terroryzm, tyle że mam mniej pieniędzy do zainwestowania. Czemu mielibyśmy więc rzucać się w ramiona biednego, sprzymierzonego z Rosją Iranu a gardzić bogatą i lawirującą pomiędzy USA a Rosją Arabią Saudyjską? Gdzie by w tym był realizm polityczny? Można by zresztą wspólnie z Saudami stworzyć jakiś projekt mający na celu wsparcie dla islamu w Niemczech. Można by to omówić z saudyjskimi książętami na wielkiej imprezie z tabunem modelek.



Ale co zrobić, gdy USA nadużywają swojej pozycji w sojuszu? A co robił Izrael, co robiła Japonia, Turcja czy Arabia Saudyjska w takiej sytuacji? Są sposoby na tego typu problemy. Budowanie osobistych relacji z decydentami, drobne przysługi, korupcja, przecieki, sztuczne gównoburze...
Niektórzy już twierdzą, że powinniśmy natychmiast zerwać sojusz z USA, bo ambasador Mośbacher zachowuje się w sposób chamski oraz irytujący. A myślicie, że co czuł premier Izraela Begin, gdy w 1982 r. USA odebrały mu zwycięstwo w Libanie? Co czuł Szamir, gdy mu Bush narzucił proces pokojowy z Madrytu? Czy Izrael był "sługusem USA", gdy potulnie ewakuował swoje osiedla ze Strefy Gazy i zostawił ją Hamasowi? Czy Wielka Brytania była "amerykańskim lokajem", gdy na żądanie Waszyngtonu wycofała się z Suezu? Czy Brytyjczycy zerwali wówczas sojusz i przeorientowali się na Moskwę? Nie.

Reakcją na głupie działania ambasadora supermocarstwa nie powinny być równie głupie fochy (a to chyba proponują nasi "realiści"). Można mu próbować przemówić do rozsądku, a jak to nie pomoże to można obsmarować go w prasie krajowej (to się już dzieje) i zagranicznej. "New York Times" czy "Washington Post" wykorzystają każdą amunicję, by dowalić obecnej administracji, można więc sprawić, że ambasador stanie się obciążeniem wizerunkowym dla Białego Domu. Może WikiLeaks byłaby zainteresowana  tajną korespondencją pani ambasador? Czy nie wyglądałoby zabawnie omawianie tych depesz u Alexa Jonesa? Dyplomatom na zagranicznych placówkach może przydarzyć się też wiele nieprzyjemnych wypadków. Mogą zostać skompromitowani seksualnie, może na nich paść cień podejrzenia o szpiegostwo dla innego państwa, mogą się zesrać podczas składania wieńca pod Pomnikiem Bohaterów Getta, mogą doznać uszkodzeń słuchu (jak amerykańscy dyplomaci z Hawany i Pekinu), czy dostać raka (jak niemal cały personel sowieckiej ambasady w Pekinie na początku lat 80-tych). Strzelanie fochów i zrywanie sojuszów to naprawdę głupia rzecz, po którą nie należy sięgać...



Skoro jednak pojawił się już temat właściwej strategii wobec USA, to jaka ona powinna być? Jedni mówią, że polska polityka powinna być piastowska (czyli zapewne naśladująca Bolesława Rogatkę), inni, że jagellońska. Ja uważam, że powinna być prometejska: przeczekać pewne rzeczy, zgadzać się na pewne kwestie, inne sprawy sabotować, zbliżyć się do Amerykanów, przyciągnąć tutaj jak najwięcej ich wojska (zanim się nie zmieni administracja na gorszą), przeniknąć do ich systemu, zinfiltrować go a w przypadku pojawienia się nieprzyjaznej administracji w Waszyngtonie, zrobić jej rozpierduchę pod fałszywą flagą w stylu WikiLeaks czy pułkownika Kuklińskiego. Bogdan Hutten-Czapski i Bolesław Piasecki reprezentowaliby dzisiaj opcję amerykańską. Oczywiście w wydaniu prometejskim.

Musimy też myśleć o świecie postamerykańskim. Ale nie popadać w iluzję, że będzie to świat, w którym prosperity będą przechodziły Europa Zachodnia, Rosja, Iran czy Wenezuela. A co jeśli np. w Chinach straci władzę partia komunistyczna? Co jeśli w Iranie upadnie mentalnie semicki reżim tłamszący rozwój tego aryjskiego kraju? Co jeśli Indie staną się supermocarstwem? Co jeśli muzułmanie uzyskają dominację nad Rosją? Czy z taką kaukaską Rosją będziemy mogli się dogadać? Czy Kadyrow czy Szojgu będą lepsi od Putina? A co jak Niemcy staną się trzecioświatowym shitholem? Czy odzyskamy wreszcie pradawne słowiańskie tereny i odgrodzimy się murem od zwierząt zza Łaby?

***

Debata geopolityczna w Polsce polega głównie na tym, że część "ekspertów" powtarza wyświechtane slogany z zeszłej dekady, czy nawet z lat 90. Inni się snobują na kontynuatorów Giedroycia, Mieroszewskiego, Mackiewiczów, Bocheńskiego, Studnickiego czy Dmowskiego i ślepą się trzymają tego, co oni pisali kiladziesiąt lat temu. Mamy też grupkę turbochrześcijan uważających, że przed 966 r. w Polsce nie było żadnej cywilizacji i że interes naszego kraju jest tożsamy z interesami Kościoła (czy też małego, apokaliptycznego zboru).



Na pierwszy rzut oka do tej ostatniej, turbochrześcijańskiej kategorii można zaliczyć Grzegorza "Szanuję anime" Brauna. Braun stworzył ostatnio coś takiego jak "Konfederacja Gietrzwałdzka". Chehelmut popełnił ostatnio znakomity wpis na temat tej inicjatywy.  Odkrył bliskie powiązania Brauna z pewnym resortowym aferzystą oraz ze środowiskami... kabalistyczno-sabatejskimi. Zażartował (?) przy tym, że frankiści chcą pewnie zbudować swoje centrum kultowe wokół Gietrzwałdu, gdzie Matka Boska Gietrzwałdzka (rudowłosa) będzie odgrywała rolę Szechiny (kobiecego aspektu J***), tak jak dla Jakuba Franka rolę tę pełnił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.


No cóż, tam gdzie "mafie, służby, loże", tam elementem teatrzyku bywa też "Szczęść Boże!".

***

Wypowiedź Ewy Kopacz o dinozaurach przykryła chyba wszelkie afery z ostatniego tygodnia. I może również przykryć zabójstwo Adamowicza. Mi przypomniała scenę z "Idiokracji" w parku rozrywki, gdzie przebieg drugiej wojny światowej jest opisany za pomocą figurek dinozaurów :) Drugie skojarzenie - Iron Sky 2 i dinozaur Hitlera :)

38 komentarzy:

  1. Świetny wpis i trudno coś dodać. Nie możemy zrezygnować z sojuszu z Amerykanami, ale i oni tego nie mogą. Z kim oprócz nas mogą coś uzyskać w Europie . Szwaby i żabojady się na nich wypinają, a reszta aż tak się nie liczy. Rumunia jest potencjalnie silnym graczem, ale jest przeżarta przez służby, które szkoliły się na kremlu.
    Jesteśmy krajem granicznym. Przeszkadzamy Rosji w drodzę na Europę i Niemcom w drodze do surowców. Nie skłócimy ich ze sobą. Najlepszymchyba wyjściem jest mocno dozbroić armię i ruszyć na Berlin i zacząć okupację szwabów do końca (ich) życia. Co do Chin, to uważam, że koniec końców Chiny zamkbą się na świat, jak już nie raz to robiły, tylko muszą sobie zabezpieczyć dostęp do surowców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba zauważyć, jednak, że państwa takie jak Turcja, Japonia, Izrael, AS, Wielka Brytania mają silniejszą pozycję i znacznie większe możliwości od Polski.

    Iran nie jest etnicznie aryjski choć kulturowo w najgorszym pedrylskim znaczeniu już (niestety) tak:
    https://external-preview.redd.it/ejKfVyxIb0rEMfCroY4cFUoCcTUAZF9OLhgVPIN-wg0.png?auto=webp&s=3980d5b2b45a42c200e50e1e100d891a97f518ab
    jak już opierać się na aryjskości to Afganistan wyrasta na bratni acz pederastyczny lud:
    https://qph.fs.quoracdn.net/main-qimg-29155c4ab9bacc4f0d67f40b9e00bafb


    Nie wiemy jak będzie wyglądał ten post-amerykański świat, z tą Rosją islamską to różnie może być, z jednej strony mogłoby to ich osłabić (walczyliby między sobą o prawo do picia samogonu?), a z drugiej i za czasów ZSRR jaki Dugin postulują przyjęcie Islamu jako religii panującej (z powodów propagandowo-strategicznych) więc mogłoby też to być im na rękę.

    Grzech-śka nie będę oceniał ale, podejrzewałem, że on jak i inni irano-syrio-ruso-lubni prawicowcy to samonienawidzący się Żydzi.

    Frankiści jak już to miejsce kultu mieliby w Częstochowie, ponieważ Frank uważał to miasto za nowe Jeruzalem.

    A w klimacie tematu Ukrainy-Rosji to można obejrzeć tego kontrowersyjnego ale i barwnego artystę:
    https://www.youtube.com/watch?v=c66KADNy57o

    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
  3. Ci ktorzy zalecaja sojusz z Rosja czy Niemcami to matoly bez szkoly.Bez szkoly bo juz Machiavelli uczyl aby sojusze zawierac z tymi ktorzy nawet jak sie wzmocnia i przeorientuja to beda mieli ograniczone mozliwosci nam zaszkodzenia-coz antypolskie USA to moglaby rzecz trudna ale do przetrwania,wzmocnione Rosja czy Niemcy to nowa okupacja.
    Problem z sojuszem z USA nie lezy po stronie USA-oni zachowuja sie tak jak my im na to pozwalamy.Problem lezy po stronie Polski ktora wlasnie zadnej gownorzburzy rozpetac nie potrafi czy skompromitowac ambasadora jak trzeba-wiec my niestety nie wachamy gowien Amerykanow tylko zjadamy.
    Tu akurat w.urw czesci elektoratu pisowskiego jest pozyteczny bo niejako wymusza na rzadzie PISu pewna asertywnosc w stosunku do USA(co mozna zauwazyc chocby w stosunku do Mosbacher).
    Polskiej polityce brakuje elastycznosci-o ile opowiedzenie sie po stronie USA ostatecznie jest prawdopodobnie wlasciwym wyborem o tyle moim zdaniem dokonalismy owego ostatecznego wyboru za wczesnie i jakby za poldarmo-trzeba bylo wiecej wytargowac zarowno od USA jak i od Chinczykow w miedzyczasie-znowu zabraklo asertywnosci i elastycznosci.
    Natomiast pchanie sie w kwestie zwiazne z Iranem-coz czemu nie ale pytam za jaka cene?-ja nie widze co zyskujemy-mozna oczywiscie gadac o o zyskiwaniu przychylnosci USA i Izraela ale rok 1939 powinien nas nauczyc ze przychylnoscia to sie jeszcze nikt nie obronil ani nie najadl-nasza historia powinna nas nauczyc ze licza sie KONKRETY-moim zdaniem w sojuszu z USA troche malo tych konkretow.
    Jak juz wspomnialem to nawet nie wina USA tylko naszej dupowatosci-czas zdac sobie sprawe ze USA potrzebuja nas PRAWIE tak samo jak my ich nas(jesli chca utrzymac status mocarstwa kontrolujacego Europe i szachujacego Moskwe)i zaczac sie TARGOWAC.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  4. Zasadniczy problem z ''realistami'' pokroju Wielkodupskiego polega na tym, iż zakładają statyczny obraz rzeczywistości, gdy tymczasem ma ona dynamiczny charakter, konkretnie sądzą, że zawsze będziemy leżeć między Niemcami a Rosją a to wcale nie jest takie pewne - być może za niedługo, nawet za naszego życia, równie dobrze między Eurokalifatem a Chinami dajmy na to:). Imperia nie wyrastają wprawdzie na ugorze ale też żadne nie trwa wiecznie, jasne iż wszystko wydarza się w pewnych ramach, lecz są one na tyle ogólne, że zostawiają spory margines dla ludzkiej kreatywności i zwykłego przypadku, świat bardziej przypomina wrzący kocioł rządzony przez stochastyczne reguły niż szachownicę na której jedynie przesuwa się figury. Ośrodki siły są zmienne stąd i równowaga między nimi wyznaczana przez stosunek ich potencjałów taka również musi być np. kiedyś epicentrum tej części świata stanowił basen Morza Śródziemnego, po czym przesunęło się ono na Północ i przede wszystkim Wschód - ostatnio poczytywałem sobie nieco o ''systemie orientalno-bałtyckim'' i jego upadku oraz przeorientowaniu na Niemcy co miało stanowić genezę państwa polskiego oraz stać za wyborem chrztu w obrządku łacińskim :

    http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Sredniowiecze_Polskie_i_Powszechne/Sredniowiecze_Polskie_i_Powszechne-r2002-t2/Sredniowiecze_Polskie_i_Powszechne-r2002-t2-s63-88/Sredniowiecze_Polskie_i_Powszechne-r2002-t2-s63-88.pdf

    Antyukraińskie kocopoły bardzo ładnie zaorał niedawno Bartosiak :

    https://youtu.be/XtoqBDdxvsM?t=6152

    - co nie może jednak oznaczać ślepoty na fakt, iż problem jest i stanowi cykającą bombę, choćby dlatego, że ''banderyzm'' może być tradycyjnie narzędziem w rękach Rosji jak i Niemiec, a kryją się tu i problemy ekonomiczne, kulturowe etc. - zamiatanie tych brudów pod dywan prędzej czy później doprowadzi do wybuchu dając wyśmienitą okazję i pole dla najrozmaitszych prowokacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coryllus cos popelnil na ten temat

      http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/do-czego-suzy-slask-w-ix-x-i-xi-wieku

      I faktycznie jest ciekawa ksiazka na ten temat

      https://woblink.com/ebook/srebro-i-wladza-dariusz-adamczyk-40254

      Piotr34

      Usuń
    2. I dlatego właśnie się tym zainteresowałem - cokolwiek by nie mówić o Maciejewskim np. że jest chamowatym dupkiem albo odsłonił się niedawno jawną niemal apologią Moniki Jaruzelskiej itd. gość też przy okazji robi wiele świetnej roboty wyciągając takie niesłusznie zapomniane postacie jak Szelągowski dajmy na to, do czego mu to służy to już insza inszość, więc radzę z dystansem doń podchodzić, niemniej.

      Usuń
    3. Moja opinia na temat Coryllusa jest podobna do Twojej(czyli pisze ciekawie ale ostroznie z nim)ale dziwie sie ze akurat ten tekst o Monice Jaruzelskiej potraktowales jako apologetyczny-ja raczej sadze ze jest przesmiewczo-ostrzegawczy.Tak przynjamniej widze styl Coryllusa-ale moze sie myle.

      Piotr34

      Usuń
  5. Co do reszty najlepiej jeśli idzie o mnie będzie korespondował komentarz jaki ostawiłem pod ostatnim geopolitycznym tyglem Targala :

    ''Zaraz zaraz - ''silna Europa'' to de facto silne Niemcy dominujące resztę Europy, a za czyje pieniądze powstaje druga już gazrura na dnie Bałtyku i z krajami jakiego to regionu świata Rosja ma największe obroty handlowe [ wbrew propagandowemu bełkotowi nie są to Chiny ] - ? W dodatku do pełni wzmocnienia Europy konieczna jest silna europejska armia, wspominał o tym z ponad rok temu otwarcie Sigmar Gabriel, dziękuję bardzo - jako potomek tak się składa tzw. ''robotników przymusowych'' nie życzę sobie jakiejkolwiek ''powtórki z rozrywki'' poprzez wzmocnienie potencjału militarnego Bundeswehry, tym bardziej, że obecne trendy demograficzne i cywilizacyjne sprawiłyby iż wojsko to byłoby ''niemieckie'' już tylko z nazwy [ podobny proces dotyka też ''rosyjskiej'' ], na szczęście to raczej mało prawdopodobne, niemniej armia taka mogłaby zostać skutecznie użyta do pacyfikacji wewnętrznej tak jak to zostało już ujęte w tzw. manifeście z Ventotene uznanym przez samą UE za jej akt programowy i fundamentalny. Nie sądzę więc, aby rozbicie Unii było na rękę Rosji bo godziłoby to w hegemonię Niemiec - trzeba być skończonym durniem by wierzyć, że UE w jakikolwiek sposób ''krępuje'' Berlin, ewidentnie za to widać, iż jest ona jej narzędziem min. dzięki temu pokojowymi metodami udało się im to czego nie zwojowali kajzer z Hitlerem tj. budowa Mitteleuropy, przecież de facto jesteśmy obecnie częścią obszaru gospodarki ''wielkich Niemiec'', stąd tak kuriozalnie wielkie poparcie tutaj dla UE i panika jaką wzbudza samo widmo rzekomego ''Polexitu'' bo co to będzie jak polikwidują te wszystkie montownie, ostaniemy się jak... szkoda gadać, nikt jakoś z polskich decydentów nie pomyślał przez ostatnie 30 lat o jakimkolwiek alternatywnym ''d...chronie'' bo przecież historia miała się skończyć i ''jakoś to będzie''. Tak więc Moskwa może grać na osłabienie Niemiec czy Francji albo samej UE jako skuteczne narzędzie nacisku na nie, ale na pewno nie będzie zarzynać kury znoszącej jej złote jaja, skoro niemal cały eksport rosyjski wisi na nich, co więcej - gdyby okazało się, że jest tak jak Pan mówi to antyunijna dywersja kremlowska de facto byłaby... w interesie USA ! Przecież torpedowałaby porozumienie Europy z Chinami a więc tym samym ''nowy jedwabny szlak'' poszedłby się ... w drebiezgi, czyż nie ?''

    Targal odpisał :

    ''Paradoksalnie tak jest tylko cel inny, Rosja chce osłabić Niemcy przez rozwalenie Unii, by Niemcy łatwiej poszły na całkowitą symbiozę z Rosją, -USA chce osłabić Niemcy jako konkurenta i potencjalnego sojusznika (dostarczyciela technologii wysokich) dla Chin. Polityka jest pełna sprzeczności. Antyunijna dywersja Moskwy nie torpeduje szlaku w żadnej mierze.''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Subujesz KFD, trójbój siłowy czy kulturystyka? A Targalski linkuje do Foxa, oby nie było najazdu maniaków z YT. Może naszym problemem jest to, że my nie mamy alternatywy i Amerykanie wiedząc o tym pozwalają sobie na pomiatanie? Nie bardzo muszą się starać o tę pannę. Tak szczerze mówiąc czarno to wszystko widzę. PiS nie wygląda na siłę, która miałaby nas jakoś podnieść, teraz problemy imają się samego prezesa. No lipa.
      Górnoślązak

      Usuń
    2. Heh, no co Ty, uwłaczałoby mi to jako szanującemu się ''nerdowi'' choć potrafię zrobić 30 pompek czy ruszyć tyłek sprzed kompa by np. pójść na nocny rajd w [pa]Góry Świętokrzyskie, więc chyba aż takim kompletnym zdechlakiem jeszcze nie jestem - ?:) Na KFD przyciągnęły mnie wielce życiowe historie ''agresywnego Wojtka'', samo mięso panie, to lubię, podobnych niektórym z nich byłem nawet świadkiem, więc potwierdzam, oj co się człowiek czasem napatrzy czy nasłucha, ale to w sumie pożyteczny i konieczny dla wydoroślenia proces deziluzji.

      A co się tyczy naszej sytuacji pamiętajmy, że rządzący Polską mają naprawdę bardzo trudną sytuację przy tak nikłych siłach jakimi dysponujemy w rzeczywistości i głębokim uwikłaniu, zależnościach od różnych obcych potencji przede wszystkim pod względem ekonomicznym, finansowym jak i politycznym, mogę więc jedynie powtórzyć : Polska nie jest podmiotem a przedmiotem polityki międzynarodowej, co powoduje, że żadna z naszych sił politycznych i żaden z polityków nie jest suwerenny w swych decyzjach a masy Polaków nie są podmiotowe, mówiąc wprost mało co w ogóle od nas zależy a nic istotnego nie dzieje się tu samo z siebie, aczkolwiek właśnie dlatego nie może to oznaczać, iż będziemy się godzić na wszystko jako rzekomo ''brzydka stara panna na wydaniu'' - wręcz przeciwnie, tym bardziej musimy bronić zaciekle tych resztek godności i jako takiej niepodległości, które nam pozostały, zaraz coś o tym skrobnę więcej poniżej.

      Usuń
    3. Targalski mnie zlinkował? WOW

      Usuń
  6. - ja zaś będę uparcie obstawał przy tym, iż owszem bo jeśli Chiny serio myślą o zaangażowaniu w Europie o czym świadczy choćby fakt, że są największym udziałowcem europejskich portów, to na pewno nie zależy im na chaosie a wyznaczeniu pastucha do pilnowania stada na drugim krańcu kontynentu, do tego zaś tradycyjnie nadają się najlepiej Niemcy, być może po dogadaniu się przy osłonie militarnej zapewnianej przez Rosję, obaczymy.

    Tak czy siak integracja Eurazji będzie postępować, przypominam, że ''nowy jedwabny szlak'' był pierwotnie projektem amerykańskim sama Azja zaś to nie tylko Chiny ale i wciąż znacząca gospodarczo Japonia, Korea południowa jak i przeżywająca właśnie burzliwy okres uwłaszczenia nomenklatury północna, oczywiście potężniejące Indie etc. gdzieś w tle stanowiąca rzecz jasna osobny kontynent, lecz ekonomicznie a częściowo już i kulturowo zintegrowana z regionem Australia, więc niezależnie od tego czy Pekinowi uda się lub nie ''go West/drang nach Osten'' powinno wyznaczać kierunek naszych działań na najbliższe lata i dekady.

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc wszystko jasne, to PiS prowadzi politykę realną. Nie ma w niej miejsca na jakieś zasady, honor itp. Jest w tym pewna logika: jeżeli Rosja jest egzystencjalnym zagrożeniem dla Polski, to faktycznie należałoby znieść każdą zniewagę ze strony USA czy Izraela.
    Może to prawda z tym egzystencjalnym zagrożeniem, dobrze byłoby jednak nie wmawiać tego na każdym kroku Amerykanom, jak bardzo się tej Rosji boimy? No bo jeśli oni uznają, że jak nie oni to Rosja zniszczy Polskę, to czemu mieliby się zachowywać wobec nas inaczej? Czemu mieliby nas nie wykorzystywać i upokarzać, jeżeli my nie mamy innej alternatywy?

    OdpowiedzUsuń
  8. „Skarb i pieniądz 1919-1939” minister skarbu z tego okresu Jerzy Zdziechowski, str. 26:

    „…Znamienne były zmiany, jakie musiały być na żądanie amerykańskich kół finansowych wprowadzone do statutu Banku Polskiego. Do rozporządzenia Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 13 października 1926 roku „o planie stabilizacyjnym i zaciągnięciu pożyczki zagranicznej” dołączona została następująca deklaracja rządu: Rząd oświadcza, że zgodnie z rozporządzeniem z 26 października 1926 r. zrzekł się prawa emisji biletów bankowych i, że nie będzie ich więcej emitował. Bank Polski będzie jedyną instytucją emisyjną. Na mocy obecnego statutu Bank Polski, jako spółka akcyjna, jest całkowicie niezależny od rządu. Rząd nie jest upoważniony do uzyskiwania zaliczek od banku, do emisji biletów na pożyczki dla rządów…W ten sposób państwo zostało odsunięte od funkcji regulowania obiegu i kredytu”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tzw. pożyczki ulenowskie, misja Kemmerera, Charles S. Dewey [ taki ówczesny Sachs ], Averell Harriman i jego Silesian-American Corporation etc. :

      https://mises.pl/blog/2006/05/28/288/

      Usuń
  9. https://www.youtube.com/watch?v=FneA-JJMPhY - jaka wielka szkoda, że ten wywiad się zakończył gdy Michalkiewicz zaczął masakrować Targalskiego i jego fałszywy dualistyczny obraz świata... Fox Mulder pewnie myśli inaczej, ale pokierujmy się tylko faktami: o ile w swym dualiżmie geopolitycznym autor bloga uczciwie opisuje, jak wyglądają obecne relacje Polski i USA, to usiłuje zaledwie złagodzeniu relacji polsko-rosyjskich nadać ten sam status, czyli "lizanie dupy". Co za totalny fałsz!

    Poza tym, wspomniane w tym tekście Turcja, Izrael czy Arabia S. mają w porównaniu z Polską dość "poprawne" relacje z Rosją, co USA chyba zupełnie nie przeszkadza (i nie sztorcuje ich żadna Mosbacher), co nie panie Fox?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malkower kogoś masakrował? Chyba jakiegoś młodego, wpatrzonego w niego duca.
      " zaledwie złagodzeniu relacji polsko-rosyjskich" - jakoś nie widzę, by Rosja chciała złagodzić z nami relacje.
      "Turcja, Izrael czy Arabia S. mają w porównaniu z Polską dość "poprawne" relacje z Rosją, co USA chyba zupełnie nie przeszkadza (i nie sztorcuje ich żadna Mosbacher)" - w przypadku Turcji to przykład chybiony, bo wiele z obecnych kłopotów tego kraju jest związanych z jej lawirowaniem geopolitycznym. Dość przypomnieć, że na paru tureckich oficjeli zostały nałożone amerykańskie sankcje. Arabia Saudyjska? Trudno też ją porównywać z nami, nie mamy tylu bilionów dolarów co ona. Ale afera z dziennikarzem zaszlachtowanym w saudyjskim konsulacie nie wzięła się znikąd. Co do Izraela - ostatnio USA naciskają mocno na niego w związku z relacjami Izrael-Chiny

      Usuń
    2. Oczywiście miało być "Michalkower" a nie "Malkowe" i "kuca" zamiast "duca".

      Usuń
    3. Stronnik najbardziej pro-izraelskiego (i dość filo-semickiego w deklaracjach) obozu politycznego w historii III RP jakim jest PiS, nazywa czołowego polskiego judeo-sceptyka "Michalkower". Kongres nie będzie tolerował takich rzeczy!

      Usuń
    4. Skoro z Michalkowera taki "judeosceptyk" to czemu zawsze stoi na baczność przed rosyjskimi Żydami takimi jak Putin? Czemu w swoim "judeosceptycyźmie" nigdy nie skrytykuje starotestamentowego "boga"?

      Usuń
    5. WTF? To Putin też? Słyszałem o Poroszence czy Morawieckim, ale jest jeszcze gorzej niż myślałem. Czy hitlerowcy mieli rację o Słowianach, że to niewolnicza masa rządzona przez Żydów?
      "nigdy nie skrytykuje starotestamentowego "boga"?" - a to nie do niego to, on akurat jako chyba jedyny z prawicy w swych felietonach ironicznie wypowiada się o historiach z ST, a za przedmowę do książki Fijora o Hollywood był przez kolegów z konserwy krytykowany.
      Zresztą, jeśli dla niejakiego Opolczyka (notabene wściekłego poganina i anty-katolika) Michalkiewicz jest agentem Usraela i rusofobem, to dla mnie wybór jest jasny z kim trzymać
      https://opolczykpl.wordpress.com/2013/02/28/zydowska-agentura-idzie-w-zaparte/

      Usuń
    6. "WTF? To Putin też? Słyszałem o Poroszence czy Morawieckim" - jak nazywała się oficjalna matka Putina? Wiera SZEŁOMOWA Putina. Czyli wnioskując z ocziestwa jej ojciec miał na imię Szelom. W trakcie wojny Putin raczej nie zostałby uznany przez Niemców za Aryjczyka.
      A co do Poroszenki i Morawieckiego - to raczej szeptanka w stylu Bubla.
      A to że jakiś szalony sowieciarz atakuje Michalkowera za "rusofobię" to tylko zabieg mający uwiarygodnić agenta.

      Usuń
    7. To co o Słowianach mówili hitlerowscy niemcy tyczyło się ich samych na pierwszym miejscu, sami jako Niemcy są i byli niewolnikami zarówno własnej głupoty i degrengolady (sado-maso, pederastia, homo) itp. więc przyganiał kocioł garnkowi. A co do Słowian to różnie bywa - były też i pozytywne wpływy żydowskie, część Słowian wśród Chazarów była/i jest bardzo wpływowa - co niezbyt się hitlerowcom podobało.
      Uważam też, że żaden wierzący chrześcijanin (nawet anty-żydowski) nie skrytykuje starotestamentowego Boga, ponieważ cała chrześcijańska narracja by upadła.
      Niemcy kogoś częściowo pochodzenia żydowskiego uznaliby za mieszańca, albo honorowego Aryjczyka, i tak jeden z ich działaczy (mieszaniec) był wszakże Aryjczykiem w pierwszym pokoleniu (tzn. pierwszym pokoleniem Aryjskim w swojej rodzinie).
      Odkrywca

      Usuń
    8. Jeśli neofita z PZPR Targalski czy jacyś absolwenci szkoły liderów zarzucają Michalkiewiczowi prorosyjskosc to ma to tylko ukryc jego koneksje, wiadomo ze jezdzil często do Usraela, robil wyklady dla Polonii. Oprocz tego wyklada u rebe Rydzyka i jest piewcą dzikiego zydo-kapitalizmu, poprzez ktory usraelscy banksterzy wywłaszczają narody.

      Usuń
  10. Zgadzam się zasadniczo z wnioskami, aczkolwiek nie napisałeś o bodaj najważniejszej w tym kontekście sprawie nie tylko w wymiarze symbolicznym, co również wbrew pozorom istotne, ale i konkretnym finansowo i politycznie czyli tzw. ustawie 447 - ''tak zwanej'' bo to jedynie numer pod jakim była głosowana w Senacie a już w Izbie Reprezentantów występowała pod innym, niemniej dobrze, że pod takowym mianem jest u nas powszechnie znana bo jej faktyczna nazwa ''Justice for Uncompensated Survivors Today'' nie przypadkiem tak dobrana by tworzyć skrót JUST jest wyjątkowo obrzydliwa w swym zakłamaniu. Pojmuję, że trzeba płacić frycowe, ale nawet polityczny cynizm musi mieć swoje granice, zresztą nawet z tego punktu widzenia byłaby to horrendalna wręcz głupota i frajerstwo, bo tym samym przyznalibyśmy jakoby ponosimy współodpowiedzialność za hitlerowskie ludobójstwo Żydów a to równałoby się podpisaniu cyrografu, nie wypłacilibyśmy się do usr... śmierci, nie łudźmy się bo tym pazernym k...iom z koszer nostry wciąż będzie mało. Nie mówiąc już, że jako potomek tzw. ''robotników przymusowych'' z których jeden z dziadków zginął w obozie pracy w Niemczech reszta zaś przeżyła prawdziwe piekło na Ziemi sprokurowane im przez nazistów nigdy nie zgodzę się na tak skandaliczny akt historycznego fałszerstwa bo byłoby to równoznaczne z nafajdaniem na ich groby. Niestety nie można histerycznie zaprzeczać faktom jak Kostrzewa-Zorbas, że ''Polacy nic się nie stałooo !'' albo wszystko zrzucać na ''ruskie trolle'' pokroju Michalkiewicza, które jedynie żerują na realnym problemie, i nie chodzi o żadną tam ''reprywatyzację'' bo jak można w ogóle mówić o zwrocie majątku, gdy brak spadkobierców - ci zostali jeszcze spłaceni przez Gomułę - a nieznaną w cywilizowanym świecie kuriozalną kategorię ''heirless property'' - ''mienia bezspadkowego'' właśnie, w rzeczonej ustawie stoi to jak byk :

    ''the restitution of heirless property to assist needy Holocaust survivors; and
    progress on the resolution of claims for U.S.-citizen Holocaust survivors and family members.''

    https://www.congress.gov/bill/115th-congress/senate-bill/447

    - to jakbyśmy my zażądali na podobnej trybalistycznej zasadzie, że ''ja żyd i on żyd, więc mnie się należy'' zwrotu np. majątków polskiej szlachty na Kresach skonfiskowanych przez carat po upadku Powstania Styczniowego od obecnych władz Rosji : w sumie ''why not ?'', ale już widzę szanse powodzenia podobnej operacji - ''co wolno koszernemu wojewodzie to nie tobie gojski smrodzie'' jak dziś należałoby chyba to przysłowie wypowiadać. W rzeczywistości chodzi o zalegalizowanie gigantycznego skoku na majątek i kasę dokonywanego przez Koszer Nostrę zwaną tu dla niepoznaki ''organizacjami międzynarodowymi'' i ''stowarzyszeniami lokalnymi'', które mają tym zagrabionym mieniem zawiadywać czerpiąc zeń zyski, oficjalne raporty Departamentu Stanu mówią o tym od dość dawna :

    ''Foundations managed jointly by local communities and international groups may be appropriate to aid in the preparation of claims and to administer restituted property.''

    https://2001-2009.state.gov/p/eur/rls/or/93062.htm

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie łykajmy też jak durnie gadek, że to ''nic nie znaczy'' i nie niesie żadnych skutków prawnych względem nas - nawet gdyby, to na skandal zakrawa, iż urzędnik obcego mocarstwa, tym bardziej sojuszniczego, ma pisać na nas jakieś raporty, przede wszystkim jednak daje to narzędzie nacisku w tej sprawie na nasz rząd administracji amerykańskiej co przyznał kiedyś Targalski, bo też i oficjalne wystąpienia przedstawicieli gangu żydowskich wyłudzaczy nie pozostawiają żadnych złudzeń jeśli o to idzie, np. :

    ''Peleg estimates the value of heirless Jewish property in Poland alone at billions of dollars. [...] He said the U.S. State Department's involvement in the issue "has been very helpful."

    https://www.haaretz.com/1.5059736

    Jawnym, bezczelnym łgarstwem jest utrzymywanie jakoby podobne deklaracje jak terezińska do niczego nas nie zobowiązywały, nabierający się na podobny ordynarny szit powinni wpierw poczytać sobie o tzw. ''soft law'', nieformalnych umowach i strukturach, które coraz częściej poprzedzają a nawet zastępują ''hard law'', konkretne rozwiązania i ustawy - nieświadomych tego durni mami się takimi bredniami, a później okazuje się nagle, że :

    ''As a signatory of the Terezin Declaration, Poland committed itself... The Polish government needs to clearly demonstrate that its commitment to the intent of the Terezin Declaration goes hand in hand with real action.''

    https://euobserver.com/opinion/140243

    - więc jeśli nie chcemy obudzić się już nawet nie z ręką a wręcz twarzą w nocniku zwyczajnie musimy zaciekle zwalczać to wołające o pomstę do nieba, bezprecedensowe złodziejstwo tak otwarcie jak i wijąc się niczym piskorz, czy to z pobudek moralnych czy zwyczajnie interesownych, wedle uznania. Powtarzam : histeryczne zaprzeczanie w tej sprawie faktom stwarza jedynie okazję autentycznie proruskiej szczujni, lepszym sposobem na nią wielokrotnie przeze mnie skutecznie przetestowanym jest przypominanie konkretów o potężnym żydowskim lobby w Moskwie i jego rozlicznych kontaktach z ''państwem położonym w Palestynie'' co zazwyczaj owocuje jedynie lawiną wyzwisk, bo rzeczywistości tu nie da się oszukać - poświęciłem IZSRRaelowi co najmniej dwa sążniste wpisy i tamże odsyłam po szczegóły gdyby co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie kamienice co były do "odzyskania" już i tak zostały przejęte przez kumpli HGW. Ale ustawę 447 można w fajny sposób sabotować. Stworzyć mechanizm "oddawania" majątków żydowskich, który będzie jednak biurokratycznym koszmarem. Procedura rozpatrzenia wniosku - 10 lat, wymagane dostarczenie świadectwa zgonu w Holokauście...

      Usuń
    2. No nie wiem. Wpadnie trans z ambasady i zarzada rozpatrywania w 2 dni...

      Usuń
  12. A propos : niedobrze się robi czytając w jak nieudolny sposób próbuje zaorać Brauna ''wybiórcza'' co i prawicowe podobno media, aż człowiek ma ochotę zagłosować nań czytając toto, dlatego spokojny jestem, iż ujawnione przeze mnie ''rewelacje'' na jego temat podobnie jak tyczące Ewy Kurek, kolejnego fałszywego idola prawicy, nigdy nie wyjdą z internetowej niszy, i dobrze zresztą bo niepotrzebny mi shitstorm, a i przeciętny konsument merdiów nawet nie skumałby o co idzie z tą ''okultystyczną żydokomuną'' z otoczenia Griszy odsyłając to zapewne swoim zwyczajem w dziedzinę ''teorii spiskowych'' i zwykłego szurostwa. Nawiasem to ciekawe, że Braun wyśmiewający tak wszystkie zarzuty pod swoim adresem agenturalnych powiązań sam nie ma problemu w posługiwaniu się nimi, gdy idzie o niespodziewanych konkurentów jacy wyrośli na dniach jego koalicji z Qrwę i Winnickim sugerując Jakubiakowi i Gwiazdowskiemu nie tylko zakulisowe kontakty z Morawieckim [ w domyśle : ''żydowskim lobby'' nad Wisłą ], ale wręcz WSI, stary numer prowoka, gdy na czole zaczyna gorzeć mu czapka : może więc ktoś zapyta głośno pana reżysera jakim cudem tak prężny ośrodek ''niezłomnych antykomunistów'' mógł działać w ''festung Breslau'' niemal tuż pod nosem bazy wojsk ZSRR w Legnicy i całkiem nieopodal czerwonej jak zryta dupa starego cwela Jeleniej Góry, hm ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ wulgarny był ten komuch Ho Chi Cośtam!

    A na serio: znakomity blog. Od dawna mam go w ulubionych, ale jakoś zapomniałem. Gratulacje!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie uwierzycie. W Polsce ponoć jest aż 80 000 rosyjskich troli. Odkrył to dziennikarz Radosław Kietliński. Ma niedługo opublikować ich nazwiska. Będzie to wielce ciekawe. Oby tylko nie miał problemu przez to pieprzone rodo.

    http://www.geekweek.pl/news/2019-02-05/80-tysiecy-obywateli-polski-jest-platnymi-trollami-dzialajacymi-na-rzecz-kremla/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem, widziałem i czekam z niecierpliwością. Choć pewnie te liczby należałoby podzielić przez cztery: wiadomo każdy troll ma po parę kont

      Usuń
    2. Mowa jest o 80 000 nazwisk. To może oznaczać liczbę fejkowych kont nawet na pół miliona.

      Usuń
  15. Opcję ultraamerykańską przerabialiśmy już zaledwie dekadę temu. Byliśmy tak samo proamerykańscy jak teraz, Obama się dogadał z Putinem, że to jest jego strefa wpływów. Pan Prezydent Kaczyński tego nie zrozumiał lub nie przyjął do wiadomości no i ... Tupolew spadł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypominam, że w USA zmieniła się administracja i Obama już nie rządzi. Zmienione realia wykluczają porozumienie amerykańsko-chińskie, dopóki nie zmieni się władca na Kremlu. Naszym zadaniem jest wykorzystać obecną koniunkturę tak mocno, by ściągnąć jak najwięcej amerykańskich żołnierzy do regionu. Amerykańska obecność wojskowa wyklucza rosyjską strefę wpływów

      Usuń
    2. Jesteśmy już po połówce kadencji Trumpa. Co będzie już za dwa lata, nie wiemy. Przez te dwa lata dostaliśmy od Donalda sporo miłych słów, ale zero konkretów. Nawet "Fort Trump", który miałby być - co kuriozalne - polskim prezentem dla jankesów, nie jest przez nich szczególnie miło widziany.
      Mamy dobre relacje z Litwą i Czechami. Cieszę się, ale to miałoby większe znaczenie, gdyby był dziś rok .. 1419. Wtedy to były w Europie duże nazwy. Dziś nie są. To Koroniarze bronią przestrzeni powietrznej nad Litwą, a w zamian Żmudzini prześladują polskich autochtonów zamieszkujących Auksztotę.
      Dobry deal!

      Usuń
    3. "Już teraz nad Wisłą stacjonuje 4,3 tys. żołnierzy USA. To największy amerykański kontyngent na flance wschodniej i czwarty w Europie po Niemczech (37,5 tys.), Włoszech (12 tys.) i Wielkiej Brytanii (8,3 tys.)."

      https://www.rp.pl/Polityka/301109904-Polska-baza-USA-na-flance-wschodniej.html

      I liczba ta rośnie. Jeśli to zero konkretów, to sorry.
      "Mamy dobre relacje z Litwą i Czechami." - ale nie tylko z nimi. Z Wielką Brytanią i państwami skandynawskimi, z większością państw naszego regionu również.
      " prześladują polskich autochtonów zamieszkujących Auksztotę." - akurat w ostatnich latach trudno mówić o prześladowaniach. Nawet Tomaszewski nie dostał zarzutów za finansowe przewały.

      Usuń
  16. I jak Kolegi nastroje po ostatnich wydarzeniach?

    OdpowiedzUsuń