sobota, 8 grudnia 2018

Demiurg: Prorok istoty o wielu imionach



 "A kiedy miną zakazane miesiące, zabijajcie bałwochwalców kiedy tylko ich znajdziecie i bierzcie ich do niewoli, oblegajcie ich oraz leżcie oczekując ich w każdej zasadzce" 

 Koran, Sura 9,5

"Walczcie z tymi spośród Ludu Księgi, którzy nie wierzą w Allaha, ani w Dzień Ostatni, ani nie uważają za nieprawe tego, co Allah i jego posłaniec ogłosili nieprawym, aż do czasu, gdy zapłacą należność, uznając to za łaskę i uznając swoje podporządkowanie"

 Koran, Sura 9, 29

"Allah obiecał wam liczne łupy, które weźmiecie"

Koran 48:20

Ilustracja muzyczna: ما هُم بأمةِ أحمدٍ لا والذي فَطَرَ السماء نشي NASHEED TRAP

Skrillex ISIS March Remix




Prorok Mahomet był naprawdę przerażony. Sen w jaskini przerwał mu atak niematerialnego przeciwnika. Straszliwy dżinn złapał go za gardło, potrząsnął nim i krzyknął : "Czytaj!" wskazując fragment tajemniczego pisma. Mahomet nie mógł jednak go przeczytać, bo był analfabetą. Wkurwiony dżin zaczął nim więc rzucać po jaskini. "Czytaj!". Te ataki się powtarzały i wywołały u Mahometa myśli samobójcze. ""Myślałem, biada mi poecie lub opętanemu - Kurajszyci nigdy nie będą tak o mnie mówić! Rzucę sie w przepaść ze szczytu górskiego i odnajdę spokój" - zapisał Iszhak w pierwszej biografii Mahometa wydanej w 200 lat po jego śmierci. Słowa "biada mi poecie" odnosiły się do ówczesnych wierzeń mówiących, że wybitni poeci to osoby opętane przez żeńskie dżiny, będące odpowiednikiem greckich muz.


Stan psychiczny Mahometa poważnie zaniepokoił jego żonę - Chadidżę, 40-letnią bogatą kobietę wywodzącą się z rodziny wyznającej judaizm. Chadidża postanowiła więc uspokoić męża. Gdy przerażony poskarżył się jej, że znów widzi demona, posadziła Mahometa na swojej lewej nodze. Czy wciąż go widzisz? Tak. Posadziła go wówczas na prawej nodze. Czy nadal go widzisz? Tak. Wówczas usiadła lekko odsłaniając waginę i kazała Mahometowi patrzeć na wprost. Tym razem nie widział on już demona. Chadidża stwierdziła więc, że to nie był dżinn tylko anioł, gdyż nie mógł znieść widoku jej cipki i zawstydzony uciekł. Objawienie Mahometa miało pochodzić więc od Boga. Mahomet w ten sposób uwierzył, że jest prorokiem i zaczął tworzyć nową bliskowschodnią religię monoteistyczną.



Prawdy nowej wiary spisano w księdzę nazwanej "Koranem". Prorok sam jednak nie spisał Koranu, gdyż był analfabetą. Zrobili to dopiero jego uczniowie po jego śmierci. I zrobili to w dziwny sposób: układając księgę nie według logicznego ciągu narracyjnego, tylko (z pewnymi wyjątkami) od najdłuższej sury do najkrótszej. Sam proces redakcji był długotrwały i prowadzony w trakcie walk o schedę po Mahomecie (podczas których m.in. "święty monolit" w Mekce został trafiony kamieniem z katapulty), więc jeszcze długo funkcjonowały różne wersje Koranu. Ale cóż, muzułmanie uznają, że Koran został spisany wiernie na podstawie ustnych nauk Mahometa. Te nauki się zmieniały - np. Allah nakazywał Mahometowi na anulowanie fragmentów, które były dla niego nie wygodne z przyczyn seksualnych. Ale ogólnie tworzyły one bardzo surowy system, który nakazywał spełnianie drobiazgowych przepisów rytualnych. Z racji licznych podobieństw tego systemu do prawa wyznawanego przez talmudycznych Żydów był on nazywany "judaizmem dla gojów". Zresztą muzułmanie nie ukrywają tego, że Mahomet konsultował się z pewnym rabinem, którego oczywiście później zabił wraz z całym jego plemieniem, gdy nie chcieli przejść na islamską wersję monoteizmu.Możliwe również, że Mahomet zetknął się z ebionitami, czyli judaizującą sektą chrześcijańską nie uważającą Jezusa za Boga.



Dżinn, który fizycznie atakował Mahometa i przyniósł mu objawienie, przede wszystkim obsesyjnie mówił Prorokowi, że Jezus nie był żadnym Synem Bożym i nie zginął na Krzyżu ani nie zmartwychwstał. Wiara w boskość Jezusa miała być według tego dżinna (zwanego przez muzułmanów Archaniołem Dżibrilem) czymś sprzecznym z objawieniem przyniesionym wcześniej przez Allaha Abrahamowi i Mojżeszowi. Kim jednak był Allah?



Przede wszystkim Allah nie był właściwym imieniem Boga, tylko jego przydomkiem. Był arabską wersją hebrajskiego "El" czyli "bóg". Islamskie "Nie ma boga prócz Allaha" znaczy więc "Nie ma boga prócz Boga". Islam, podobnie jak biblijny judaizm, nakazuje więc niszczyć kulty innych bogów, tak by w panteonie pozostał tylko jeden. I tak też zrobił Mahomet po zdobyciu Mekki. Z sanktuarium Kaaba usunął posągi 350 pogańskich bogów. Ale zostawił obiekt kultowy poświęcony jednemu z nich - Czarny Kamień, do którego cały czas pielgrzymują muzułmanie z całego świata. Ów Czarny Kamień był związany z kultem księżycowego boga Hubala. Co prawda Mahomet usunął posąg Hubala ze świątyni w Mekkce i uznał kult tego boga za politeistyczne wypaczenie, ale jednocześnie jako symbol Allaha przyjęto w późniejszych wiekach półksiężyc będący symbolem Hubala. Hubal był zaś wcześniej nazywany al-Illahem lub... Allahem.



Co ciekawe Mahomet początkowo propagował wiarę w... córki Allaha, boginie będące córkami Hubala. "Co myślicie o bóstwach El-Lata i Al-Ozza?  I o Manat, trzeciem ich bożyszczu? To najprzedniejsze boginie I można liczyć na ich wstawiennictwo" (Koran Sura 53: 19-22). Później te wersety zostały anulowane. Mahomet miał stwierdzić, że podyktował mu je... Szatan.



Kim był jednak wspomniany księżycowy bóg Hubal? Dawni uczeni arabscy wiązali Hubala z semickim bogiem Baalem. Co się zresztą samo narzuca Hu-Baal. "Baal" jest tutaj oczywiście przydomkiem podobnym jak "Allah" czy "El".
 Zecharia Sitchin twierdził, że Hubal był wzorowany na sumeryjskim bogu księżyca Sinie/Nannarze. Syn był synem boga Enlila i wnukiem najwyższego boga Anu. Wśród jego dzieci był bóg Słońca Utu (Szamasz) i bogini płodności/wojny Innana (Isztar). To było bardzo popularne bóstwo, szczególnie wśród kupców przemierzających Bliski Wschód. Jego symbolem był półksiężyc i czczono go również w Arabii Południowej - pod imieniem Sin.



Jak wiemy z Biblii, Jahwe miał być bogiem Abrahama. A skąd pochodził Abraham? Z Ur chaldejskiego, w którym znajdował się wielki ziggurat będący świątynią Sina.   Tracycja talmudyczna mówi zaś, że Terah, ojciec Abrahama był kapłanem. Oczywiście musiał być kapłanem Sina. (Abraham wywodził się oczywiście z sumeryjskiej elity - negocjował później jak równy z równym z faraonem.) Abraham później przeniósł się z całą rodziną do Harranu gdzie dziwnym trafem znajdowała się również wielka świątynia Sina. Od imienia tego boga wzięła się również nazwa Półwyspu Synaj, czyli miejsca, gdzie Jahwe objawił się Mojżeszowi a później nadał mu 10 przykazań. Co ciekawe Sin był znany jako prawodawca lubujący się w dawaniu ludziom najróżniejszych szczegółowych kodeksów. A jak wyglądało objawienie Mojżeszowi 10 przykazań? Cała góra na którą zastąpił Pan w swojej "chwale" była spowita dymem i drżała. Odgrodzono ją ze względów bezpieczeństwa - by nikt nie zginął widząc Pana. "Gdy Aaron i Izraelici zobaczyli Mojżesza z dala i ujrzeli, że skóra na jego twarzy promienieje, bali się zbliżyć do niego." (Wj 34, 30). Tradycja mówi, że po tym spotkaniu Mojżeszowi urosły na głowie dwa wielkie guzy przypominające rogi...





Starożytni Żydzi dla celów kultowych przyjęli kalendarz księżycowy a także przysięgali na Księżyc. Do dzisiaj w judaizmie odmawiane są modlitwy poświęcone Księżycowi.   A jak to wyglądało w czasach starożytnych? Jak czytamy: ""U Żydów z okazji każdego nowiu dęto w trąby i składano ofiary przewidziane w przymierzu Prawa (Liczb 10:10; 2 Kronik 2:4; Psalm 81:3; porównaj Izajasza 1:13,14), Należało wtedy złożyć nawet większe ofiary niż w normalnym dniu sabatu (Liczb 28:9-15). Chociaż nigdzie nie powiedziano wprost, że dzień nowiu jest dniem odpoczynku, z Księgi Amosa 8:5 wynika, iż nie wykonywano wtedy pracy. Najwyraźniej był to dzień świąteczny (1 Samuela 20:5), jak również dogodny czas na zgromadzenia, na których pouczano o prawie Bożym (Ezechiela 46:1-3; 2 Królów 4:22; Izajasza 66:23). Siódmy nów każdego roku [...] był dniem sabatnim i w myśl przymierza Prawa porą całkowitego odpoczynku (Kapłańska 23:24,25; Liczb 29:1-6)" 



 

W poprzednim wpisie z serii Demiurg postawiłem tezę, że biblijny Jahwe był przez starożytnych Judejczyków traktowany jako bóg tożsamy z Baalem i Molochem. Spotkała mnie za to ostra krytyka. Bije się w piersi! Muszę przyznać, że pisząc to wyważyłem otwarte drzwi! Nauka już bowiem dawno wskazała, że w dawnej Judzie oraz Izraelu Jahwe był nazywany Baalem. Starożytni Żydzi nadawali sobie imiona i przydomki nawiązujące do Baala. Takie jak Baalcerowicz. Np. sędzia Gedeon był zwany Jerubaalem, król Dawid nazwał jednego ze swoich synów Beeliada, czyli "Pan Wie" a Saul nadał synowi imię Eszbaal, czyli "Pan jest wielki". Istniało w tamtych czasach również imię Baaljah, czyli "Pan Jah". Jah było tutaj skróconą wersją imienia Jahwe. Baala od Jahwe zaczęto rozróżniać dopiero po tym jak królowa Izraela Izebel wprowadziła kult innego boga określanego przydomkiem Baal - syryjskiego boga rolnictwa, który był o wiele mniej krwiożerczy w ofiarach niż Jahwe.  Izebel została za to zabita. Jahwe nie tolerował prób wyzuckerbergowania go...


Imię Jahwe nie było zresztą takie oryginalne. Bizantyński historyk Jan Lydus pisał, że "chaldejczycy nazywają swojego boga Yaho" odnosząc się zapewne do Sina z Ur chaldejskiego. Stella z Byblos wspomina zaś o bogu o imieniu Yaveh-Melech, czyli Król Yaveh. Jak wiemy imię boga Molocha to w zasadzie przydomek: zniekształcone słowo "melech", czyli "król". Moloch w tradycji talmudycznej miał głowę byka. Byk był zaś jednym z symboli Sina.

Sin był więc Baalem ("Panem"), Molochem ("Królem"), Elem, Jahwe i Allahem. Bogiem Abrahama i jego przodków. A także bogiem judejskich kapłanów i bogiem Mahometa. Bogiem lubującym się w krawych ofiarach, zawiłych kodeksach prawnych, przewrotnej etyce seksualnej i świętych wojnach.



To nie odpowiada jednak na pytanie jakiego rodzaju istotą był Sin/Nannar/Baal/Moloch/Jahwe/Allah. Bo co przecież decyduje, że jakąś istotę nazywamy bogiem czy demonem? Zdarzało się już wielokrotnie w historii, że deifikowano władców - czy to rzymskich cesarzy, czy to cesarzy japońskich, czy to Lenina czy to Kim Dżong Una. Zdarza się, że wielkich wodzów nazywamy bogami wojny a ładne lasencje porównujemy do bogiń ("masz dupę jak grecka bogini" :). Zdarzało się również, że istoty dysponujące zaawansowaną techniką czczono jako bogów - tak było choćby w przypadku kultów cargo z Pacyfiku, gdzie w czasie drugiej wojny światowej tubylcy uznawali amerykańskich pilotów za "białych bogów" poruszających się "boskimi ptakami". Deniken i Sitchin uznają wszystkich starożytnych bogów za obce istoty dysponujące zaawansowaną techniką. Część chrześcijańskich autorów klasyfikuje jednak tych bogów jako upadłe anioły. Ezoterycy mogą w nich dostrzec najróżniejsze potężne duchy czy istoty międzywymiarowe. Warto jednak zauważyć, że chrześcijaństwo - czy to katolickie czy prawosławne - nie negowało istnienia dawnych bogów. Jedynie uznało je za demony odciągające wiernych od Jedynego Boga, Stworzyciela Wszechświata.

Co jednak sprawia, że daną istotę nadprzyrodzoną można nazwać demonem? Czyżby etyczność jej postępowania? Ale przecież etyka się zmienia. W starożytności niewolnictwo i składanie ofiar z dzieci były uznawane za coś etycznego. Dzisiaj głównym grzechami zaś w oczach niektórych ludzi są: nieekologiczny tryb życia, trzymanie się tradycyjnych ról płciowych i używanie niewłaściwych zaimków na określenie osób transgenderowych.

O tym jak płynna może być granica między śmiertelnikami, bogami a demonami pokazuje historia opisana przez o. Malachiego Martina w znakomitej książce "Zakładnicy diabła". Przytoczył on tam historię katolickiego księdza pochodzenia walijskiego, który w trakcie drugiej wojny światowej był kapelanem na froncie birmańskim. Pewnej nocy ów kapelan wyczuł w dżungli bliżej nieokreśloną "obecność". Czuł, że ktoś się kryje w zaroślach i podzielił się tym przeczuciem z dowódcą oddziału. Brytyjczycy zaczęli więc grzać w krzaki ze wszystkiego co mieli. I okazało się, że zmasakrowali japoński polowy szpital. Dręczony wyrzutami sumienia kapelan odwiedził później japońskich rannych, którzy przeżyli ostrzał. Wówczas jeden z Japończyków zaczął się gwałtownie zachowywać. Oficer kontrwywiadu znający japoński ze zdziwieniem zauważył: "Padre, on przeklina twój krzyż!". Co ciekawe kapelan nie nosił krzyża na widoku, ale Japończyk zachowywał się jak opętany. W pewnym momencie zaczął powtarzać "Himiko, himiko, himiko...". Po 1945 r. oddział w którym służył ten kapelan stał się częścią sił okupujących Japonię (Brytyjczycy stacjonowali m.in. w Kure). Kapłan jeździł m.in. do Kioto, gdzie badał historię dawnej Japonii i jej wierzenia. Poznał tam wówczas japońskiego specjalistę od zjawisk paranormalnych. Gdy opowiedział mu o epizodzie z Birmy, ów ekspert stwierdził, że Himiko to imię legendarnej królowej-kapłanki, która władała Japonią jeszcze w czasach przed cesarzami. Później miała stać się demonem i żyć w górach w okolicach Kioto.




Jakim cudem historyczna władczyni ze starożytnej Japonii stała się potężnym demonem? I czemu miałby się jej nie podobać krzyż? Być może z tego samego powodu, co dżinn Dżibril tak gwałtownie tłumaczył Mahometowi, że Jezus wcale na tym krzyżu nie umarł i nie zmartwychwstał. Cieśla z Nazaretu naprawdę musiał namieszać w świecie nadprzyrodzonym...

***
A w następnym odcinku serii Demiurg o pewnym krwawym rytuale ku czci Jahwe/Allaha, który współcześnie się nam próbuje narzucić...


28 komentarzy:

  1. Nie rozumiem logiki narracji tego wywodu, w połowie się kompletnie zgubiłem. Notka budzi skojarzenia ze "wszystkoizmem" ala wczesna antropologia (Fraser, Eliade), która znajdywała powiązania wszystkiego ze wszystkim. To prowadzi do bezużytecznych wniosków, zawsze uniemożliwia np. krytyczną analizę, weryfikację, zastosowanie teorii itp.
    L.
    W związku z tym chciałbym dopytać o parę rzeczy. Czy te 'prabóstwo', które stoi za 3 wielkimi religiami było wg Ciebie naszym przodkiem? Czy konkluzja jest taka, że wielkie jednostki pozostawiają za sobą potężne duchy i stąd mamy religie księgi? Czy może 'panspermia', a odwołanie do Denikena jest na poważnie? Skąd nagle wzięła się tu Japonia, która nie była objęta kolonizacją żadnej euroazjatyckiej 'cywilizacji monoteistycznej'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie rozumiem logiki narracji tego wywodu" - upraszczając: Jahwe i Allah to to samo bóstwo, sumeryjski Sin. Chciało uzyskać supremację i przedstawiło w związku z tym dwa objawienia o treści monoteistycznej. Drugie objawienie (islamskie) było niejako reakcją na pojawienie się chrześcijaństwa będącego czyjąś dywersją wobec pierwszego objawienia (judaistycznego).

      Dlaczego to bóstwo dążyło do supremacji, jaką miało naturę i kim było naprawdę (obcą istotą? istotą międzywymiarową? demonem?) tego nie rozstrzygam.

      "Czy te 'prabóstwo', które stoi za 3 wielkimi religiami było wg Ciebie naszym przodkiem? " - nie przypominam sobie, by sumeryjsko-babilońskim micie uczestniczył on w akcie stworzenia człowieka. Być może później to sobie uzurpował jako Jahwe czy Allah.
      "wielkie jednostki pozostawiają za sobą potężne duchy i stąd mamy religie księgi" - tak, tylko pytanie kim są te wielkie jednostki. Czy są ludźmi i do jakiego stopnia.
      "Czy może 'panspermia', a odwołanie do Denikena jest na poważnie? " - teoria panspermii jest moim zdaniem bardzo prawdopodobna. Odwołanie do Denikena przedstawiłem jako jedną z teorię pochodzenia bliskowschodnich bogów.
      "Skąd nagle wzięła się tu Japonia, która nie była objęta kolonizacją żadnej euroazjatyckiej 'cywilizacji monoteistycznej'?" - Japonia jest wysoko rozwiniętą cywilizacją politeistyczną. Przytoczyłem więc ten epizod by pokazać, że w jej mitologii nie jest niczym nadzwyczajnym, że wielka jednostka po śmierci staje się bogiem lub demonem. Być może tak to również postrzegano w innych cywilizacjach politeistycznych, w tym na Bliskim Wschodzie.

      Usuń
    2. No i konkluzja powinna brzmieć:: wszyscy jesteśmy poganami. Nawet jeśli nam się wydaje, że jesteśmy monoteistami.

      Usuń
  2. A kiedy będzie coś o Moszko I -legndarnym twórcy naszego państwa i jego synu Beniaminie I Obrzezłym? Coś o pierwszych synagogach na ziemiach judeo-polskich, które wedle najnowszych badań budowano już w X w.? Coś o świecach chanukowych, które na Wawelu w imię szacunku i przyjaźni palił już Władysław Łokietek? Coś o pierwszej w historii miss Polski - Esterce? Coś o dzielnych żydowskich rycerzach, którzy pod Grunwaldem walczyli po stronie Jagiełły (Jehudły)? Tysiąc lat wspólnego życia, przyjaźni i szacunku zostało zniszczone 1939 roku, mimo bohaterskiej walki Polacy nie sprostali swemu dziejowemu przeznaczeniu i nie ocalili żydowskich braci. To wszystko trzeba naprawić, żeby Polska z powrotem była Polską!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rozumiem scenariusz do nowego sezonu Korony Królów?

      Usuń
    2. Tak, bo poprzedni nie uwzględniał wielowiekowego wkładu Żydów do kultury polskiej oraz nie ukazywał tysiącletniej sympatii Polaków do Żydów. Zdarzały się oczywiście haniebne przypadki antysemityzmu, głównie wśród pospólstwa, ale były one surowo karane przez monarchów.

      Usuń
  3. Przedstawiony tu opis świata przed Chrystusem wygląda bardzo mrocznie i prowadzi do jedynego możliwego wniosku, że Chrystus jest światłem a wokół trwa walka tego co stare, krwiożercze, podstępne i ponure z tym co nowe i wyzwalające, a co przyniósł Jezus. Pomijając zawiłości intelektualne, w taki właśnie emocjonalny sposób odbieram ten wpis. Sztywniak

    OdpowiedzUsuń
  4. Jerubaal oznacza "Ten, który obalił Baala". Wiedziałbyś, gdybyś uważnie przeczytał Księgę Sędziów.
    Lubię Twoje wpisy, ale biblistyka i religioznawstwo nie jest twoją mocną stroną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.jhi.pl/psj/Gedeon_(Gideon)_z_Ofry

      "nosił przydomek Jerubaal (hebr., niech się Baal ratuje)."

      Spotykane jest również jako "niech Baaal broni się sam". Sa

      Usuń
    2. Ale istotnie, popełniłem w tej kwestii błąd, bo zapomniałem o epizodzie z rodzinnym ołtarzem Baaala i Gedeonm opisanym w Księdze Sędziów (spisanej 500-700 lat po opisanych w niej wydarzeniach)

      Usuń
  5. @Fox
    Kto zatem jest "ojcem" Jezusa skoro nie będzie to Jahwe/Allah/Sin? Jezus bardzo często się do niego odwołuje ("w domu mojego Ojca").
    Czy w Chrześcijaństwie nie jest to właśnie Jahwe.
    Zbig

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje , patrząc na liczne nawiązania w chrześcijaństwie do zaratusztrianizmu widoczne nawet dzisiaj ( np "wieczny ogień" dziś już tylko symboliczny w kościołach) będzie to Ahura Mazda/Ormuzd https://pl.wikipedia.org/wiki/Ormuzd

      Coyote

      Usuń
    2. Moim zdaniem (choć mogę się mylić) Ojcem Jezusa mógł być Bóg będący Stworzycielem Wszechświata. Wkurzony na to co robią pomniejsi bogowie w stylu Jahwe/Sina.

      Choć oczywiście irański trop też jest bardzo ciekawy - choćby kwestia odwiedzin perskich magów (kapłanów boga czasu Zurvana) u małego Jezusa.

      Usuń
  6. Mahomet był epileptykiem, stąd jego transy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak święty Paweł. Tak próbowano racjonalizować jego spotkanie Jezusa w drodze do Damaszku i przemianę z Szawła w Pawła.
      Sztywniak

      Usuń
  7. Wyglada to jak ciagnacy sie przez tysiaclecia "mecz bokserski"/zimna wojna w ktorym strony zadaja sobie ciosy w odstepach co kilka stuleci-ktos cos tworzy,ktos cos topi lub pali,ktos kogos wyrzyna lub rewoltuje,ktos tworzy nowe religie a ktos inny w owych religiach kreuje rewolty oraz kontreligie i napedza swiete wojny.Problem w tym ze ci ktorzy prawdopodobnie sa "bad guys" wydaja sie byc bardziej aktywni w tym starciu a sily jakby bardziej wyrownane niz powiedzmy KK twierdzi.
    Tak czy owak wyglada na to ze conajmniej jedna ze stron probuje z nas zrobic bydlo calkiem literalnie.Ciekawe co jest ostatecznym celem tej rozgrywki?No bo po co komu wladza nad istotami tak slabszej(od graczy)kondycji?-no bo co za pozytek z bycia bogiem istot tak miernych i nieznaczacych?Jaki tego ostateczny cel?No i jaka jest tu rola religi wschodnich z tym ich "zanikiem ja"?
    Ewidentnie zbyt wielu rzeczy nie wiemy-to jest konflikt tysiac poziomow ponad nami i jedyny przewodnik to tzw.tradycyjna moralnosc.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez tych którzy są szkodliwi dla społeczeństwa, ci którzy są
      rozwinięci nie mogą zostać zbadani. Zło daje konieczny cel. Bez tego wszelkiego zła do przezwyciężenia, sprawiedliwy nie mógłby się rozwinąć i triumfować. To wszystko jest częścią systemu – porządkiem rzeczy, dokładnie tak jak planeta musi obracać się wokół słońca. Tutaj musi być stopień zła. Musi być cierpienie. Tutaj musi być cierpienie, ponieważ bez tych rzeczy, nie ma żadnego postępu i niczego do pokonania.
      Zło na ziemskiej płaszczyźnie jest negatywnym aspektem. Zło na szerszej płaszczyźnie jest częścią ogólnego planu który daje nam wszystkim szansę na rozwój i wzniesienie się ponad nie. Każdy na ziemskim poziomie ma zdolności do czynienia zła. Ci którzy tego nie robią – ci którzy walczą ze złem, ci którzy poznają i przezwyciężają zło, ci którzy się rozwinęli – zyskają ogromnie w następnym królestwie. Wszystko w naturze - ma plus i minus, Światło i ciemność, negatyw i pozytyw, dobro i zło. Tak musi być, ponieważ bez niewielkiej zawartości zła, tutaj nie może być dobra. Nie może być tutaj żadnego rozwoju.
      Nie potrzebujemy zła dla dobra. Potrzebujemy alternatywy. Stwórca dał nam wybór. Nie moglibyśmy dokonać tego wyboru chyba że mielibyśmy dwa wybory do zrobienia. Zło czy dobro. To jest takie proste. To jest piękne. Ale musi być zło żeby był wybór. To jest proste. Zło musi istnieć na tej płaszczyźnie. - to treść przekazana od "wyższych istot", podczas regresji hipnotycznej osobie która była wielokrotnie uprowadzana,(fragment może nie idealnie przeze mnie przetłumaczony)z niesamowitej książki The Watchers II: Exploring Ufos and the Near-Death Experience, który tłumaczy(prościej chyba się nie da) o co tu naprawdę chodzi. Wszystko od początku jest pod kontrolą Stwórcy, a to że Stwórca pozwala różnym demonom czynić zło jest po prostu częścią większego planu. Tak więc ten ten konflikt odbywa się właśnie na naszym poziomie (wybierasz - dobro/zło),a cała reszta to teatr. A dlaczego ten spektakl zapisany w różnych księgach jest tak pogmatwany? Myć może jest to jakiś rodzaj pułapki zastawionej dla tych co wolą zamiast tego co proste i czytelne, to co zagmatwane i niejasne. I jak widzę wielu w nią wpada.

      JarekS

      Usuń
    2. Ta teoria jest mi znana ale nie jestem do niej przekonany.To jest teoria promowana przez roznych new agewcow,chanelingowcow,ludzi od "obcyh abdukcji",buddystow(oraz ich popkulturowej wersji Jedi)i jakos tam legitymizuje istnienie zla wprowadzajac tzw.balans.Tymczasem o ile pamietam to zarowno Biblia jak wiekszosc starozytnych religi twierdzi inaczej-wedle wiekszosci starozytnych przekazow zlo to efekt rebeli i istnieje ono tylko tymczasowo oraz w niezbyt dlugim(z boskiej perspektywy)czasie zostanie kompltenie zniszczone a ludzkosc przywrocona do pierwotnego stanu.Czyli wiekszosc starozytnych religi nic nie mowi o istotach STS and STO i jakims balansie tylko o nieplanowanej rebeli ktora wypaczyla planowany tok wydarzen.Nie twierdze iz na pewno znam prawdziwa wersje i moge sie tu mylic ale jak widze ludzi ktorzy uwazaja iz ja znaja i rozszyfrowali boski plan to mi sie zapala czerwona lampka.

      Piotr34

      Usuń
  8. Kilka uwag dotyczących Bożych imion:

    1. W kontrze do czczenia (zapewne też i łączenia) zarówno JHWH jak i Baala wypowiedział się prorok Eliasz:
    „Jak długo będziecie utykać, mając dwa różne poglądy? Jeśli Jehowa jest prawdziwym Bogiem, to idźcie za nim, a jeśli Baal, to idźcie za nim”. Lud zaś nie odpowiedział mu ani słowem.
    1 Księga Królewska (1 Krl 18:21)

    2. Izraelici używali zamiast Bożego imienia tytułu Pan – hebr Adonai. W NT podobnie Bóg jest określany greckim słowem Kyrios (Pan), a w wersji łacińskiej jest to Dominus (Pan).
    Od 2008 Kościół katolicki na polecenie Benedykta XVI nakazuje stosowanie wyrażenia Adonai (zamiast Bożego imienia) we wszystkich tekstach religijnych, i czytanie go jako Pan. Jak sam Papież przyznał:

    “Z samej swej istoty Bóg jest tylko jeden. Dlatego nie może On wejść w świat bóstw jako jedno z wielu innych. Nie może mieć imienia pośród innych imion. Toteż odpowiedź Boga zawiera w sobie zarazem odmowę i zgodę. Bóg mówi o sobie po prostu: "Jestem, Który Jestem". On jest – nic więcej. Ta odpowiedź jest imieniem i nim nie jest. Dlatego było rzeczą zupełnie słuszną, że w Izraelu tego samookreślenia Boga, którego dopatrywano się w słowie "YHWH", nie wypowiadano i nie degradowano go do jednego spośród wielu imion bóstw. I źle się stało, że w nowych przekładach Biblii, to imię, które dla Izraela było tajemnicze i niewyrażalne, pisze się tak, jak każde inne i w ten sposób tajemnicę Boga, który nie ma ani obrazów, ani wypowiadanych imion, ściągnięto do poziomu zwyczajnej rzeczy z domeny powszechnej historii religii.” (Jezus z Nazaretu, Joseph Ratzinger, 2007, ss. 126-127)

    Czy to oznaczałoby, że Kościół czci jako Boga Adonai/Pana = Baala?

    3. Jezus mówił o Świątyni Jerozolimskiej jako o domu swojego Ojca. Skoro była to świątynia poświęcona Panu – JHWH to logicznie, że mówił o JHWH jako o swoim Ojcu.

    4. Jeśli Jezus ukradł imię Boże Żydom (i rozniósł je po świecie poganom) to jakież to inne imię mogło być niż JHWH, skoro imię Ormuzd było raczej znane z powodu zasięgu kultury Perskiej.

    5. Imię Jezus (hebr. Jehoszua) oznacza JHWH jest (moim) zbawieniem.

    Odkrywca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspominałem znaczna większość ksiąg Starego Testamentu została zredagowana już po upadku królestwa Judy. Podczas procesu redakcyjnego pisano historię na nowo tak, by stworzyć narrację o tym, że Żydzi zawsze byli czystymi monoteistami. Stąd też wprowadzono rozróżnienie między J*** a innymi istotami nadprzyrodzonymi. Nie usunięto jednak z narracji wszystkich anomalii - w tym tych dotyczących ofiar składanych w Tofet, imion na cześć Baala (w rodzinie króla Dawida!). Pana J*** zaczęto przeciwstawiać syryjsko-libańskiemu Baalowi (tożsamego z bogiem Adadem) dopiero od VIII w. p.n.e. Stąd te zabiegi redakcyjne.

      Starożytni Żydzi używali nie tylko przydomka J*** Adonai, ale też El, co ma takie same znaczenie jak Baal czy Allah.

      Czy Jezus mówił o J*** jako swoim ojcu? Jeśli się przedstawiał jako żydowski Mesjasz to musiał mówić, że jest synem J**** . Tak jak Beria musiał udawać komunistę.

      " Imię Jezus (hebr. Jehoszua) oznacza JHWH jest (moim) zbawieniem." - może użyć argumentu, że świetnie przygotował sobie legendę. Nawet imię miał mesjańskie.

      Usuń
    2. A i jeszcze jedno:

      Imię biblijnego bóstwa J*** oznacza "Jestem który jestem" bądź "Jestem kimkolwiek będę". Jehoszua, czyli "Ten który jest kimkolwiek jest moim zbawieniem" - ciekawie brzmi, co nie?

      Usuń
    3. Owszem, Izraelici mieli okresy politeistyczne czego Biblia nie ukrywa, wśród elity popularne były poglądy synkretyczne uznające, że jeden Bóg ma wiele imion, ale ciągle jest jeden. Rabini uważają, że Bóg innym ludom też się objawił ale pod innym imieniem jest znany, stąd też były takie zabiegi łączące różne bóstwa w jedną postać mające za zadanie odwrócić politeistyczne trendy wśród ludu Izraelu, oraz by łatwiej wytłumaczyć to politeistycznym innym ludom.

      Co do Tofet to uważam że była to forma synkretyzmu/politeizmu czyli połączyli wyobrażenie+ofiary dla bożków fenickich/kannejskich (Baal Melkart) z wiarą w Boga Abrahama. Stąd późniejsze nieścisłości, bo próbowali rozwiązać te dwa kulty w jednym.

      "Jeśli się przedstawiał jako żydowski Mesjasz to musiał mówić, że jest synem J****" - raczej nie ponieważ faryzeusze oraz rabini właśnie przeciwko Jego Mesjaństwu wysuwali argument mówiący, że uważa się za samego syna Boga, więc nie ułatwiało to Mu sprawy.

      Tłumaczenie imienia Jezusa wyglądałoby tak Jehoszua to: Jestem który jestem zbawieniem.
      Jest jeszcze też imię Emmanuel - (Bóg)El z nami.

      Odkrywca

      Przy okazji obczajcie co się dzieje we Francji (jakie okult-artystyczne widowisko o wdzięcznej nazwie "Strażnik Świątyni" - ale czyjej to nie podali):

      https://www.youtube.com/watch?v=6U3yv9hUF5w

      https://i.ibb.co/jVvgzh6/Dr-B9vg2-Xg-AEdf-Ti.jpg
      https://i.ibb.co/crQxhV3/Dr-Qy-RKU8-AEZ13b.jpg

      Usuń
    4. Jak już wspominałem znaczna większość ksiąg Starego Testamentu została zredagowana już po upadku królestwa Judy. Podczas procesu redakcyjnego pisano historię na nowo tak, by stworzyć narrację o tym, że Żydzi zawsze byli czystymi monoteistami. Stąd też wprowadzono rozróżnienie między J*** a innymi istotami nadprzyrodzonymi. Nie usunięto jednak z narracji wszystkich anomalii - w tym tych dotyczących ofiar składanych w Tofet, imion na cześć Baala (w rodzinie króla Dawida!). Pana J*** zaczęto przeciwstawiać syryjsko-libańskiemu Baalowi (tożsamego z bogiem Adadem) dopiero od VIII w. p.n.e. Stąd te zabiegi redakcyjne.

      To co pisze autor to tylko spekulacje autora gdyz nie mamy na to dowodow pisanych.

      Usuń
  9. Super wpis, dużo można się dowiedzieć i z niego i z komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Negocjował z faraonem", my foot! Wyraźnie jest napisane, że w Egipcie prostytułował swoją żonę Sarę, za co otrzymał "prezenty", oczywiście że "od faraona", no bo jak już, to chociaż zrobić sobie fotkę z VIPem...

    Poza tym fascynujący tekst i dzięki! (ST jednak radziłbym czytać uważniej i z odrobiną krytycyzmu, którego tutaj akurat zabrakło.)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  11. Że uzupełnię: PHOTOSHOPEM.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń