niedziela, 17 lipca 2011
Libia: fog of war
Wydarzenia w Libii pokrywa mgła wojny. Sytuacja na froncie przez ostatni miesiąc niewiele się zmieniła. Rebelianci ("oni są beznadziejni" - jak przyznają natowscy oficerowie) tłuką się ludźmi Kaddafiego (notabene też ciotami) pod Bregą i na zachodzie kraju. Obie strony są tak słabe, że nie dają rady dokonać decydującego przełamania. Strona, która powinna doprowadzić do przełomu - czyli Zachód tego nie robi. USA angażują się tam czubkiem paznokcia, choć mają plany inwazji na dużą skalę, a nawet ją ćwiczą. Największe potęgi Europy - Wielka Brytania i Francja natomiast nie dają sobie rady.
(Co nie powinno dziwić, nowy rządowy raport wskazuje na ogromny blamaż brytyjskiego kontyngentu w Afganistanie, a rząd Camerona chce zredukować armię do najniższego poziomu od czasów wojny burskiej.)
Wobec tego toczą się już rzekomo negocjacje pokojowe - za pośrednictwem Niemiec i Rosji. To jednak nie koniec. Choć Obamie, Cameronowi i Sarkozy'emu nie chce się prowadzić wojny do zwycięskiego końca, w zachodnich służbach są ludzie, którzy Kaddafiemu nie odpuszczą i gotowi są go ścigać nawet gdy gostek będzie na łożu śmierci. Wtedy mu po prostu odłączą aparaturę. To zbyt ważny świadek, by miał przeżyć - nie odpuścili Escobarowi, Noriedze, Saddamowi, bin Ladenowi, Miloszewiczowi. Nie odpuszczą jemu.
Na miejscu Obamy zrobiłbym to co Nixon w 1972 r. Serię morderczych nalotów, które zmieniłyby Trypolis i Syrtę w dopalające się morze ruin. Nie należy się przejmować w takim wypadku celami cywilnymi. W przypadku Wietnamu Płn. skutkiem takiej polityki było to, że czerwoni błagali Nixona o pokój. Trzeba pokazać światu, że Zachód choć traci monopol na siłę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo nie dziwi Twoje podejście zaprezentowane w ostatnim akapicie - sytuacja nie jest czarno biala i mamy do czynienia z inwazją na niezależny kraj . Ciekawe jakby to było odwrotnie - Rosjanie by wyzwalali Polskę spod morderczych rządów Kaczyńskiego i pod tym pozorem by zajeli nasz kraj ... zastanów się ..
OdpowiedzUsuńDlatego nie wolno nam przykładać zbytniej wagi do różnych prawniczych formułek typu definicja agresji i suwerenności narodowej. To się liczy w bardzo małym stopniu. Ważne jest, to że w Libii Zachód nie może sobie pozwolić na klęskę. Klęska przy rozpieprzaniu niezależnego kraju jakim jest Libia, mogłaby bowiem sprowokować państwa takie jak Rosja do rozpieprzania krajów takich jak Polska.
OdpowiedzUsuń